Bez przejrzystych zasad awansu

Dr inż. Adam Węgrzyn, adiunkt Katedry Maszyn Ogrodniczych i Leśnych na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie.

W opublikowanym 29 listopada 2012 r. przez MNiSW projekcie zmian ustawy o szkolnictwie wyższym nie podjęto się próby określenia ich konsekwencji dla roli oraz zadań nauczycieli akademickich, którzy są podstawą systemu nauki i decydują o faktycznym jego stanie oraz społecznej ocenie. Natomiast z opinii wypowiadanych na ten temat publicznie oraz prywatnie przez starszych i młodszych pracowników różnych uczelni wynika jasno, że to obowiązujący w naszym kraju model kariery zawodowej nauczyciela akademickiego jest jedną z głównych przyczyn wielu problemów związanych z funkcjonowaniem szkolnictwa wyższego. Zgodnie z prawem podstawą do zatrudnienia jest bowiem pensum dydaktyczne (którego rozliczenie na każdej uczelni wygląda inaczej i często nie odzwierciedla rzeczywistego obciążenia pracą dydaktyczną), a awans zawodowy jest możliwy przede wszystkim na drodze uzyskania określonego dorobku naukowego. Wymusza to na nauczycielach uzyskiwanie kolejnych stopni naukowych wszelkimi możliwymi sposobami, co owocuje głównie rozwojem oligarchii akademickiej oraz skomplikowaną jej hierarchią, w której nie zawsze wyższy stopień lub tytuł naukowy decyduje o zajmowanym stanowisku. Model ten wynika oczywiście z obowiązującej obecnie ustawy, która nakazuje łączyć działalność naukową z dydaktyczną i nazywa nauczyciela akademickiego pracownikiem naukowo-dydaktycznym.

W atmosferze zmian

Zmiany społeczno-gospodarcze, jakie zaszły w naszym kraju w ostatnich dwóch dekadach, oraz obecna sytuacja panująca na uczelniach pokazują, że zdezaktualizowały się argumenty za dalszym utrzymywaniem takiego rozwiązania. Większość uczelni poszerza bowiem ciągle, na wszystkie możliwe sposoby, ofertę kształcenia o nowe kierunki i zamiast np. kilku ma ich obecnie kilkanaście i więcej, co wymaga gruntownych zmian programowych i wprowadzania nowych przedmiotów w celu zapewnienia wymaganego pensum dydaktycznego. Coraz większą wagę przywiązuje się do kształcenia studentów, a przecież opanowanie przez nich oczekiwanych przez pracodawców umiejętności i kompetencji bez odpowiedniej organizacji tego procesu jest niemożliwe. A obecny system zatrudnienia w żaden sposób nie motywuje nauczycieli do lepszej pracy dydaktycznej (wręcz zniechęca), bo w tym samym czasie zaostrza i ciągle zmienia wymagania związane z dorobkiem naukowym, co skutkuje brakiem stabilizacji, atmosferą zagrożenia kolejnymi zmianami i najczęściej lekceważeniem przez dane środowisko naukowe (najczęściej starsze i ustabilizowane) pracowników poważnie traktujących pracę dydaktyczną, ponieważ nie wpływa ona na rozwój i ustabilizowanie kariery. I nawet jeżeli wewnętrzne systemy oceny jakości kształcenia potwierdzają osiągnięcia w tym zakresie, nie daje to podstaw prawnych do stabilizacji pozycji zawodowej. Ponadto za proces kształcenia w uczelniach odpowiadają osoby na stanowiskach zajmowanych kadencyjnie (w wyniku wyborów), co skutkuje koniecznością prowadzenia go pod naciskiem interesów grup deklarujących poparcie z danej jednostki organizacyjnej, a nie poszukiwania obiektywnych i skutecznych metod realizacji procesu dydaktycznego oraz oceny jakości kształcenia studentów.

Nowe matury dające prawo do podjęcia studiów za poprawne odpowiedzi tylko na 30 proc. pytań powodują, że na uczelnie trafiają osoby, które należy uczyć samodzielnego zdobywania wiedzy, co wymaga stosowania odpowiednich do ich poziomu metod dydaktycznych oraz odpowiednio większego zaangażowania ze strony nauczycieli w celu osiągnięcia niezbędnych efektów kształcenia przy zmniejszonej równocześnie ilości zajęć w programach nauczania. Sytuacja zmusza więc pracownika naukowo-dydaktycznego do bycia dobrym nauczycielem, ale zgodnie z obowiązującymi wymaganiami jedynym jego obowiązkowym przygotowaniem do tego zawodu jest ukończenie kursu pedagogicznego. Predyspozycje i zdolności niezbędne w pracy naukowej nie zawsze jednak są gwarancją odpowiednich umiejętności pedagogicznych i dydaktycznych, dlatego też należałoby odejść od obowiązującej obecnie praktyki przyznawania prawa do kształcenia na danym kierunku jedynie w zależności od liczby pracowników z odpowiednimi stopniami naukowymi. Obecnie osoby mające wyższe stopnie naukowe są równocześnie niezbędnymi pracownikami dydaktycznymi, ponieważ gwarantują uzyskanie odpowiednich uprawnień do kształcenia. Jednak często stopnie oraz tytuły naukowe nie idą w parze z umiejętnościami pedagogicznymi, dlatego przy przyznawaniu uprawnień do kształcenia należałoby uwzględniać też inne kryteria, a osoby o osiągnięciach naukowych angażować głównie w działalność badawczą.

Chaos etatowy

Zmiany obecnie proponowane dotyczą głównie udoskonalenia procesu kształcenia na uczelniach, dlatego powinny zostać wprowadzane równocześnie ze zmianami struktury zatrudnienia i organizacji uczelni wyższych. Wyodrębnienie uczelni badawczych i zawodowych wiązać się powinno z propozycjami różnych ścieżek rozwoju zawodowego nauczyciela akademickiego. Dla stabilizacji systemu niezbędne jest zapewnienie w uczelniach badawczych możliwości płynnej zmiany zajmowanego stanowiska oraz wyodrębnienie w jej strukturach jednostek dydaktycznych oraz badawczych, kierowanych przez osoby o potwierdzonych umiejętnościach nawiązywania oraz rozwijania współpracy między ludźmi i instytucjami. Pracownicy na stanowiskach naukowych powinni mieć znacznie obniżone pensa dydaktyczne albo czasowo całkowicie być z nich zwalniani. W pewnym zakresie obecne prawo pozwala na takie rozwiązania, ale w praktyce nie są one zbyt chętnie stosowane. Ponadto obecnie kryterium decydującym o przejściu ze stanowiska naukowo-dydaktycznego na dydaktyczne jest wykazanie zwiększonego pensum dydaktycznego, na co największy wpływ mają decyzje władz jednostek organizacyjnych podejmowane oczywiście w interesie swoich wyborców. Nauczyciele nie mają natomiast określonych jasnych kryteriów zmiany stanowiska ani oceny dorobku dydaktycznego niezbędnego do jego zajmowania.

Bez wyodrębnienia struktur i stanowisk odpowiedzialnych za działalność dydaktyczną i badawczą, a także zmiany zasad współpracy między nimi oraz sposobu zarządzania, nie będzie nadal możliwości motywowania nauczycieli do większego zaangażowania w pracę dydaktyczną. Tym bardziej że obowiązująca obecnie ustawa nie zapewnia stabilnego zatrudnienia na etatach naukowo-dydaktycznych, a wprowadzony w niej obowiązek zwolnienia nauczyciela z zajmowanego stanowiska po dwóch negatywnych ocenach prowadzonych w cyklu 2-letnim skutkuje koniecznością indywidualnego gromadzenia dorobku naukowego i preferowania takiej formy uprawiania zawodu. Obecnie pracownicy państwowych instytutów naukowo-badawczych traktowani są przez prawo mniej rygorystycznie, bo przełożeni nie są zmuszani do zwalniania osób nieuzyskujących w wymaganym czasie kolejnych stopni naukowych, a nauczyciele szkół średnich awansują dzięki efektom pracy dydaktycznej i po około dziesięciu latach pracy mają ustabilizowana sytuację zawodową, uprawnienia do wcześniejszych emerytur oraz zarobki nieodbiegające od nauczycieli akademickich. Prawdopodobnie dlatego też proponowana kolejna reforma nie zaowocuje większym zaangażowaniem nauczycieli akademickich w proces kształcenia, jeżeli równocześnie nie obejmie zmian modelu ich rozwoju zawodowego oraz odpowiedniego do stawianych przed nimi wymagań traktowania przez prawo na tle innych grup zawodowych państwowej sfery publicznej.

Dr inż. Adam Węgrzyn, adiunkt Katedry Maszyn Ogrodniczych i Leśnych na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie.