Kto pyta, nie błądzi

Henryk Grabowski

Parafrazując tezę Kierkegaarda, że „wiara tam się zaczyna, gdzie myślenie kończy” można powiedzieć – jeżeli już wcześniej ktoś tego nie zrobił – że tam, gdzie pojawia się pytanie, kończy się wiara, a zaczyna nauka. Myśl ta przyszła mi do głowy podczas lektury książki Sama Harrisa Koniec wi ary.

Relacje między wiarą a rozumem mogą być opisywane z pozycji teistycznych lub ateistycznych. Argumenty obydwu stron są podobne. Można je sprowadzić do stwierdzenia, że skoro nie można udowodnić, że Bóg istnieje, to również nie da się dowieść, że nie istnieje. W tym kontekście przeciwstawianie religijnego dogmatyzmu ateistycznemu racjonalizmowi wydaje się nieuprawnione. Obydwie te orientacje, jako nieweryfikowalne, mają dogmatyczne, a tym samym irracjonalne podłoże.

Dla wierzących nakazy moralne pochodzą od Stwórcy, a nagrodą za ich przestrzeganie jest obietnica życia wiecznego. Dla niewierzących nakazy te są wytworem człowieka, a ich celem zwiększenie szansy doczesnego przetrwania. Odmienność źródeł i korzyści z przestrzegania tych nakazów nie wykluczają ich podobieństwa. Chrześcijańskie „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” i świeckie „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” merytorycznie niczym się od siebie nie różnią.

Choć wierzący są częściej nietolerancyjni wobec niewierzących niż odwrotnie, obydwa światopoglądy kryją w sobie potencjalne zarzewie konfliktu. Niezachwiana wiara w swoje przekonania może być wystarczającym powodem do walki w ich obronie, bez zadawania zbędnych pytań. Jeżeli natomiast jedni wierzą w istnienie Boga, a drudzy nie mają zdania na ten temat, to powód do konfliktu znika, a przynajmniej ulega osłabieniu. Trudno bowiem o kontrowersje w sytuacji, gdy tylko jedna strona dyskursu upiera się przy swoim.

Agnostycyzm, według którego nie jest możliwe m.in. poznanie prawdy o Bogu, jest bliski sceptycyzmowi, będącemu imperatywem postawy naukowej. Sceptycyzm ów oznacza, że – w przeciwieństwie do tzw. wiedzy objawionej – nie ma niepodważalnej wiedzy naukowej. Żadne nowe odkrycie naukowe nie redukuje liczby problemów badawczych, lecz ją zwiększa, ujawniając nowe pytania, na które przy pomocy zastanej wiedzy nie udało się uzyskać odpowiedzi.

Gdyby w systemie powszechnej edukacji położono większy akcent na umiejętność formułowania pytań niż na dostarczanie gotowych odpowiedzi na nie, to – być może – mielibyśmy więcej płodnych poznawczo pracowników naukowych, a mniej bezpłodnych sporów religijnych. Kto wie? 