Nieznośny byt matematyki

Cezary Szczepaniak

Wieloletnie zaniechania władz państwa odpowiedzialnych za edukację narodu i społeczeństwa polskiego w odniesieniu do matematyki mają dzisiaj widoczne skutki w ocenie znajomości tej dziedziny wiedzy w różnych, pod względem wieku, grupach społecznych. Starsze pokolenie, które kształciło się przed II wojną światową i w pierwszych latach po niej, umie wykorzystywać w praktycznym działaniu podstawowe reguły matematyczne. Wybrane grupy średniego pokolenia już nie są jednorodne pod względem podstawowego wykształcenia z matematyki, a pokolenie młode w znacznej liczbie nie radzi sobie z rozwiązywaniem prostych obliczeń.

Są i tacy, którzy wykazują wtórny analfabetyzm i wcale z tego powodu nie czują żadnego skrępowania. Przeciwnie, podkreślając swoją niewiedzę, uważają, że to im nadaje pewnego kolorytu, wyróżnia z grupy, a nawet nobilituje. Ten przypadek wtórnego analfabetyzmu jest szczególnie niepokojący, ponieważ, jak można sądzić, osobnicy ci pozbawieni są możliwości poprawnego myślenia. Jeżeli taka osoba zajmuje wysokie stanowisko na pewnym szczeblu władzy i ma przez to sprawczą moc oddziaływania w wielu sprawach, to brak analitycznego myślenia z pewnością odbija się na podejmowanych przez nią decyzjach.

Kompletny upadek?

Moja ocena znajomości zagadnień matematyki wśród naszego społeczeństwa nie powstała dzięki badaniom socjologicznym. Została sformułowana na podstawie obserwacji z wieloletniej pracy nauczyciela akademickiego (byłem nim przez ponad pięćdziesiąt lat), obserwacji czynionych w codziennym życiu, w kontaktach z ludźmi różnych profesji, w różnym wieku. Zwracałem też uwagę na to, co proponują media, szczególnie telewizja.

Nie mam możliwości dokonania ilościowej oceny zjawiska braku znajomości podstaw matematyki w naszym społeczeństwie. Wydaje się jednak, że poczynione obserwacje oddają prawdę co do uznania istnienia tego zjawiska w wymiarze elementarnym.

Oto przykłady. Na wydziale prawa Uniwersytetu Łódzkiego prowadzący egzamin zadał pytanie: „W Kongresie USA zasiada 90 kongresmenów, aby można było uchwalić ustawę, potrzeba 2/3 liczby pozytywnych głosów. Ile to stanowi osób z grona głosujących?”. Odpowiedź studentki: „Jestem studentką prawa i nie muszę znać matematyki” (opis zdarzenia przytaczam za łódzkim wydaniem „Gazety Wyborczej”).

Wieloletni wykładowca matematyki na Politechnice Łódzkiej, zapytany przeze mnie o poziom znajomości matematyki wśród studentów wstępujących na studia, sformułował taką opinię: „Studenci Wydziału Mechanicznego wykazują biegłość jedynie w wykonywaniu podstawowych działań w zbiorze liczb naturalnych. Potęgowanie, logarytmy, działania na ułamkach, a nawet liczbach ujemnych, wydają się im zbyt abstrakcyjne”.

W programie popularnonaukowym pewnej telewizji podano, że odkryta właśnie kolejna liczba pierwsza jest dokładnie 4 razy większa (!) od poprzedniej znanej największej liczby pierwszej.

Jak ostatnio pokazano w TV, występuje brak znajomości podstawowych faktów z historii współczesnej nawet u młodych przedstawicieli władzy. Czyżby nastąpił kompletny upadek znajomości wszystkiego, co świadczy o pewnym poziomie średniego wykształcenia społeczeństwa?

O tak daleko idącą ignorancję w wiedzy ogólnej, jaką wykazuje się młodzież w opisanych przypadkach, nie można obwiniać tylko jej samej. Braki w wykształceniu sięgają szkoły podstawowej, a nadto rodzi się pytanie, dlaczego państwo potwierdziło znajomość wiedzy matematycznej świadectwem dojrzałości. Czy system edukacji w naszym kraju działa poprawnie? Odpowiedź twierdząca byłaby niemożliwa.

Optymalne rozwiązanie

W latach po zmianie ustrojowej w naszym kraju rządy RP różnej orientacji politycznej usiłowały wprowadzić zmiany do systemu edukacji społeczeństwa, tak w odniesieniu do szkolnictwa podstawowego, średniego, jak i wyższego. Pozytywnych wyników jeszcze nie widać.

Aby władze kraju, nie tylko decydujące o edukacji społeczeństwa, miały dobre pomysły, a także dobrą wolę do przygotowania i wprowadzenia w życie właściwego systemu edukacji społecznej, ludzie władzy muszą bez cienia wątpliwości uznać pewne prawdy, które nie zawsze są przez nich uświadamiane.

Oto te prawdy:

Matematyka w swojej istocie daje się poznać i smakować. Zawsze łaskawa i stwarzająca nowe możliwości poznania, pozwala na zrozumienie naszego życia i przez to może pomóc w sytuacjach życia codziennego, np. przy podejmowaniu prawidłowych decyzji dotyczących zmagań duszy i ciała. Mówi wtedy, jak się zachować w różnych sytuacjach życiowych i jakie mamy szanse na powodzenie podjętego zobowiązania. To wszystko jest możliwe dlatego, że matematyka jest kluczem do rozumienia reguł rządzących nawet najprostszymi zdarzeniami codzienności.

Uświadomienie sobie tych wszystkich cech, jakie posiada matematyka i jak można w codziennym życiu z tych cech korzystać, wydaje się być pierwszym zadaniem władz państwa, samorządów i nauczycieli na każdym poziomie edukacji. Następne kroki to stworzenie takiego systemu edukacji społecznej, który zapewni wszystkim ludziom możliwość zdobycia odpowiedniego poziomu wykształcenia, kiedy każdy posiądzie pewne kwantum wiedzy matematycznej broniące go przed bezmyślnym postępowaniem.

Stworzenie i zapewnienie funkcjonowania takiego systemu jest zadaniem trudnym w realizacji. Budowanie systemu edukacji musi trwać przez lata, a wprowadzanie do jego funkcjonowania poszczególnych podsystemów w okresie budowy powinno stanowić pewien ciąg zdarzeń starannie przemyślanych. Każde kolejne zdarzenie powinno przybliżać twórców systemu do osiągnięcia granicy, którą stanowią przyjęte na początku tworzenia systemu założenia.

Kiedy tak budowany system edukacji społecznej powstanie, nie będzie on przypadkowym rozwiązaniem, właściwym ekipom sprawującym władzę w kraju, a optymalnym rozwiązaniem zapewniającym rozwój społeczny nie tylko od strony jego poziomu edukacji.

Czytelnikom zainteresowanym wpływem znajomości zagadnień matematyki na przebieg zdarzeń życia polecam książkę Nieznośna lekkość matematyki (Wydawnictwo Naukowe Politechniki Łódzkiej 2012).

Prof. dr hab. inż. Cezary Szczepaniak, specjalista w dziedzinie teorii i konstrukcji pojazdów, pracował w Instytucie Pojazdów Politechniki Łódzkiej.