Wyzwania uniwersytetu

Kazimierz Denek

Istnieje zgoda, że uniwersytet jest dobrem, którego niczym zastąpić się nie da. Jakkolwiek może on pochwalić się ponad osiemsetletnią historią, to jednak oczekiwania społeczno-ekonomiczne i edukacyjne zgłaszane obecnie pod jego adresem nigdy nie były tak powszechne, natarczywe i wygórowane. Dzieje się tak ze względu na rosnącą i dostrzegalną coraz bardziej rolę uniwersytetu w rozwoju społeczeństwa wiedzy, będącego przedmiotem analiz przeprowadzanych na gruncie różnych dziedzin i dyscyplin naukowych.

Myślą przewodnią transformacji uniwersytetu w Polsce jest polepszenie jakości dydaktyki akademickiej i badań naukowych. Efektywne kształcenie w nim opiera się na: skutecznym, refleksyjnym współdziałaniu jego uczestników (nauczycieli akademickich i studentów) traktowanych w sposób podmiotowy, partnerski i demokratyczny, tworzących universitas; dialogu bazującym na wzajemnym poszanowaniu etosu i godności osoby; wzmacnianiu wiary we własne siły studiujących i ich możliwości poznawcze; sprzyjaniu rozwojowi kreatywnej postawy studentów.

Ryzyko kształcenia „na miarę”

Uniwersytety, powołane jako świątynie prawdy i  wiedzy, działające dla tych wartości, podlegają coraz większej komercjalizacji w zakresie funkcji kształcenia i badań naukowych. Świadczy o tym wdrażanie: znowelizowanej 18 marca 2011 roku ustawy o zmianie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym , doświadczeń i ustaleń Unii Europejskiej (proces boloński, ramy kwalifikacji). Są one odpowiedzią na wyzwania społeczeństwa wiedzy.

W edukacji uniwersyteckiej coraz częściej odchodzi się od ideału doskonałości na rzecz akceptowanej przez większość społeczności akademickiej przeciętności. Wprowadza ona do procesu kształcenia: łatwość, lekkość, pośpiech, powierzchowność, bezrefleksyjność, pobieżność, niestaranność, niedokładność, nieporadność w formułowaniu i wypowiadaniu myśli oraz upraszczanie. Odbywa się to kosztem kształtowania takich cech charakteru młodych Polaków, jak: ciekawość, subtelność, szlachetność, samodzielność, pracowitość, odpowiedzialność, punktualność, kreatywność, dokładność, staranność, solidarność, wytrwałość, silna motywacja, innowacyjność i konsekwencja w działaniu. Przeciętność wraz ze sceptycyzmem, agnostycyzmem, relatywizmem, nihilizmem stanowi największe zagrożenie cywilizacji wiedzy. Natomiast przeciętność kształcenia akademickiego rodzi bylejakość absolwentów.

Ustawodawca znowelizowanego Prawa o szkolnictwie wyższym oczekuje, że zapewni ono stworzenie w Polsce dobrze osadzonego w kontekście międzynarodowym systemu szkolnictwa wyższego; umożliwi uniwersytetowi jego umiędzynarodowienie w formie walidacji i franczyzy; ożywi (dotąd stosunkowo anemiczną, fragmentaryczną, nieskoordynowaną) współpracę z gospodarką narodową; ułatwi mu prowadzenie działań na rzecz zapewnienia wysokiej jakości badań naukowych i kształcenia, w tym realizacji zasady uczenia się przez całe życie oraz projakościowe finansowanie i lepsze dopasowanie oferty uczelni do zmieniających się potrzeb gospodarki; umożliwi adekwatne dostosowanie programów kształcenia do oczekiwań rynku pracy; wpłynie na zwiększenie zatrudnialności (employability); złagodzi kryzys gospodarczy w naszym kraju.

To ostatnie oczekiwanie jest niezwykle ważne, ponieważ jednym z dotkliwych objawów kryzysu gospodarczego w Polsce jest pogłębiające się bezrobocie absolwentów uczelni. Powstaje pytanie, czy jedną z przyczyn tego stanu nie jest pogarszająca się jakość kształcenia na uniwersytecie i jego niedostosowanie do potrzeb rynku pracy? Czy zarzewiem pogłębiających się trudności w znalezieniu pracy przez absolwentów uniwersytetu nie jest również nadmiar osób studiujących? Zatem trzeba pamiętać o długofalowym przewidywaniu (kształtowaniu) właściwych relacji między uniwersytecką edukacją i perspektywicznymi możliwościami zatrudnienia jej absolwentów. Oznacza to, że rozważaniom o rynku trzeba przywrócić myślenie w kategoriach strategicznych inwestycji w różne sfery, sektory, działy i gałęzie gospodarki narodowej. Stąd dostępność studiów uniwersyteckich powinna być poddana dyskusji, w rezultacie której winna stać się częścią strategii rozwoju szkolnictwa wyższego.

Zdaniem Ryszarda Tadeusiewicza ścisłe dostosowywanie kształcenia akademickiego do potrzeb rynku, czyli kształcenie „na miarę”, jest niezwykle ryzykowne. Dlatego trzeba kształcić ludzi myślących, o szerokim profilu zawodowo-intelektualnym, pozwalającym absolwentowi uniwersytetu znaleźć pracę na wielu stanowiskach pracy i w różnych zawodach.

Wprowadzona reformą szkolnictwa wyższego Karta praw studenta stanowi zbiór podstawowych praw chroniących interesy studiującej młodzieży. Natomiast wybitnych studentów wspiera program Generacja przyszłości.

Premia za jakość

U podstaw założeń reformy nauki leży wprowadzanie procedur parametryzacji i ewaluacyjnych rezultatów badań naukowych (podawanie liczby cytowań, Impact Factor oraz indeks Hirscha). Istotną zmianę w skutecznym wypełnianiu przez uniwersytet funkcji naukowo-badawczej jest próba stworzenia takiego systemu finansowania tej sfery aktywności, który premiuje jakość w nauce, poprawę efektywności wykorzystania na nią środków finansowych i wzmocnienie współpracy z gospodarką. Novum stanowi decentralizacja finansowania nauki, polegająca na przekazaniu części uprawnień ministra do Narodowego Centrum Nauki oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Poczynania te mają wpłynąć na zwiększenie znaczenia nauki polskiej w Europie i świecie.

Podstawowym warunkiem podniesienia jakości badań naukowych jest znaczne zwiększenie na nie nakładów i innowacyjność. Nasz kraj co roku na ten cel wydaje zaledwie 0,7 proc. PKB (a np. Szwecja – 4 proc., Finlandia – 3,5 proc., Czechy – 2 proc.). Nie pokrywają one od dawna kosztów funkcjonowania szkół wyższych. W liście kierowanym do środowiska akademickiego z okazji inauguracji roku akademickiego 2012/2013 minister Kudrycka zapewniła, że płace na uczelniach w 2013 roku wzrosną średnio o 9,14 proc., a do 2015 roku o 30 proc.. Ponadto wyróżniające się jednostki naukowe będą mogły korzystać z dotacji na najlepsze kierunki i programy studiów oraz przełomowe badania prowadzone w krajowych naukowych ośrodkach wiodących. Zmiany te są szansą na podniesienie jakości kształcenia i badań. Pozwalają nauczycielom akademickim autonomicznie tworzyć nowe kierunki i programy studiów, które będą odpowiedzią na nieustanne rozwijającą się wiedzę i oczekiwania rynków pracy oraz dobrą współpracę uczelni z otoczeniem gospodarczym i ich internacjonalizację.

Jakość poszukiwań naukowo-badawczych niewątpliwie wpłynie na rozwój ekonomiczny Polski, mierzony dochodem narodowym brutto (PKB). Jakkolwiek wskaźnik ten wyraża w sposób syntetyczny efekty gospodarcze, to jednak pomija rozwój obywateli wyrażający się w ich stanie zdrowia oraz poziomie intelektualnym. Stąd ONZ w 1990 roku wprowadziła dodatkowe wskaźniki wyrażające efekty zdrowotne i intelektualne rozwoju człowieka w postaci współczynnika rozwoju społecznego – Human Development Index (HDI). Wyznacza się go na podstawie średnich wartości dotyczących podstawowych obszarów rozwoju społecznego, takich jak: zdrowie (długie i zdrowe życie), edukacja (średnia liczba lat nauki po 25. roku życia i planowana liczba lat nauki w okresie szkolnym), dochody ludności (PKB na osobę, liczone według parytetu siły nabywczej waluty – PPS).

Polska w 2010 roku zajmowała 41. miejsce w światowym rankingu HDI, co niestety plasuje nasz kraj w gronie 10 państw Unii Europejskiej z najniższymi wartościami tego wskaźnika. Nie pozwala to na pozytywną ocenę rozwoju społecznego Polski. Aby poprawić ten obraz, trzeba m.in. zwiększyć odsetek dzieci korzystających ze żłobków i przedszkoli oraz zintensyfikować aktywność edukacyjną osób dorosłych (lifelong learning ).

Niezwykle trafne jest wyławianie projektów badawczych do finansowania w procedurach grantowych Narodowego Centrum Nauki przez zespoły ekspertów. Powinny one składać się z nauczycieli akademickich o wybitnym dorobku i osiągnięciach w aktywności naukowo-badawczej i dydaktyczno-wychowawczej, a także o nieposzlakowanej uczciwości, odpowiedzialności, rzetelnie wykonujących swoje obowiązki.

Blaski i cienie reform

Reforma nauki i kształcenia nadała obu nierozłącznym sferom działania uniwersytetu wysoką rangę w hierarchii jego zadań. Czy zapewniła poziom finansowania ich realizacji w odpowiedniej skali?

Interesująca nas tu ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym stworzyła podstawy prawne ewolucji szkolnictwa wyższego, z uniwersytetem w szczególności, od świątyni wiedzy do organizacji oferującej usługi edukacyjne, badawcze, konsultingowe z jednej strony oraz z instytucji ewaluacyjnej procesu kształcenia do takiej, w której oceniane będą jego efekty pracy, takie jak: wiedza, umiejętności i kompetencje społeczne studentów. Na straży tego stoją wprowadzane ramy kwalifikacji zawodowych (europejskie i krajowe). Natomiast oparcie studiów akademickich na ich efektach, przy równoczesnej likwidacji centralnej listy kierunków i standardów kształcenia, ma dać szansę opracowania programów studiów zgodnych z oczekiwaniami rynku pracy. Czy tak się stanie, pokażą najbliższe lata.

Realizacja szerszej współpracy nauki z biznesem wymaga wzmożenia ewaluacji prowadzonej przez uniwersytet polityki naukowej i innowacyjnej.

Podstawę określania jakości procesu kształcenia powinny stanowić jego cele wyrażane w postaci funkcji, czynności i zadań (celów ogólnych, pośrednich, szczegółowych i operacyjnych). Stąd powstaje pytanie, czy w dążeniu do stałego podwyższania jakości kształcenia orientować dydaktykę akademicką na cele czy efekty kształcenia? Osobiście opowiadam się za konsekwentnym respektowaniem w procesie kształcenia uniwersyteckiego zasad dydaktycznych i za jego orientacją na cele dydaktyczne oraz konsekwentnym dążeniem do pełnej ich realizacji w drodze systematycznego badaniu wyników (efektów). Dobrze temu służy określanie efektywności kształcenia, ustawiczne śledzenie, w jakim zakresie zostają osiągane cele kształcenia, żeby w porę podjąć skuteczne działania w razie zagrożenia ich realizacji.

Czy nie ma racji Weronika Węcławska-Lipowicz mówiąc, że: „Dawne programy studiów bardziej niż wymierny efekt akcentowały cel, opis pewnej drogi edukacyjnej. Czy przesunięcie tego akcentu jest istotne? Droga jest bardzo ważna, może być nawet kręta, długa i bolesna, ale odpowiednio przeżyta i doświadczona ukaże na pewno dalsze perspektywy niż doraźny efekt”. (W. Węcławska-Lipowicz, Sztuka biurokracji? , FA 10/ 2012).

Ustawa ta poprawia relacje edukacji akademickiej i nauki z biznesem, gospodarką i rynkiem pracy oraz lokalizuje badania naukowe w gospodarce, decentralizuje otwieranie kierunków studiów i specjalizacji w uczelniach, ułatwia powiązanie autonomii szkół wyższych z zewnętrznym systemem zapewnienia jakości kształcenia (Polskiej Komisji Akredytacyjnej). Wprowadza większą przejrzystość w funkcjonowaniu systemu szkolnictwa wyższego. Umożliwia wprowadzanie innowacyjnych kierunków kształcenia, bardziej dostosowanych do możliwości uczelni, oczekiwań studentów i potrzeb gospodarki.

Niewątpliwie reforma szkolnictwa wyższego i nauki zapobiega pogarszającej się jakości w tych sferach aktywności ludzkiej, pomaga uniwersytetom w elastycznym reagowaniu na dynamicznie zmieniające się realia rynku pracy.

Realizacja tych zadań w warunkach niżu demograficznego powinna stać się zjawiskiem oczyszczającym z uczelni słabych, źle zorganizowanych i kierowanych, prowadzących edukację i badania naukowe na niskim poziomie. Nie powinny one funkcjonować w systemie szkolnictwa wyższego, bo obniżają jego rangę.

Reformowanie nauki i dydaktyki akademickiej ma liczne słabości. Zawiera w sobie elementy globalizmu i neoliberalizmu. Pierwszy z nich osłabia cywilizację opartą na kulturze europejskiej. Niesie homogenizację stylu życia, niweluje regionalizmy i marginalizuje ludzi. Natomiast neoliberalizm podporządkowuje – w ramach jawnego i ukrytego edukacyjnego programu ekonomicznego – system oświaty, wychowania, nauki i szkolnictwa wyższego. Edukacja staje się konsekwencją funkcjonowania ekonomii neoliberalnej (korporacyjnej). Jest w nią uwikłana (E. Potulicka, J. Rutkowiak, Neoliberalne uwikłania edukacji , Kraków 2010). Ponadto w swych zadaniach osłabia aspekt humanistyczny pracy uniwersytetu. Skłania też do doskonalenia kształcenia i nauki w kategoriach rynkowych kosztem myślenia o nich w aspekcie prospołecznym.

Akceptując masowość kształcenia, wpisuje uniwersytet w curriculum vitae studentów, nie decydując o przyjęciu lub odrzuceniu kandydatów na studia, co stanowi zarzewie ich przeciętności. Osłabia pozycję rad naukowych, a jedna ze ścieżek awansu naukowego opiera się na decyzjach administracyjnych. Ponadto wprowadza potężną sieć rozporządzeń wykonawczych. W ich gorsecie nauczyciele akademiccy nie są już w stanie zapanować nad nimi.

Łatwo zauważyć, że źródło zmian w uniwersytecie i kontrola nad ich realizacją znajdują się poza nim. Inicjatorami są politycy i ekonomiści. Zmiany te przebiegają pod nośnymi hasłami: zwiększenia otwartości, dostępności, jakości kształcenia i studiowania oraz zmniejszenia związanych z tymi procesami kosztów. Mam wątpliwości, czy zadania te da się zrealizować przy wzroście kwotowym, a zmniejszaniu stale nakładów w przeliczeniu na jednego studenta.

Dotychczasowa praktyka realizacji założeń transformacji systemowej szkolnictwa wyższego wskazuje, że uniwersytety i biznes są sobie nawzajem potrzebne.

Kuriozalnym z punktu dbałości o jakość kształcenia i badań naukowych jest zaliczanie do minimum kadrowego na studiach pierwszego stopnia o profilu praktycznym w miejsce profesora lub doktora habilitowanego dwóch doktorów, względnie za każdego z nich dwóch magistrów. Nieporozumieniem jest wprowadzenie funkcji promotora pomocniczego, bez ścisłego określenia, na czym miałyby polegać jego obowiązki i zakres odpowiedzialności.

Ze względu na pośpiech legislacyjny interesującej nas tu ustawy nie usunięto w niej usterek i błędnych rozstrzygnięć. Można zatem oczekiwać, że będzie ona często nowelizowana.

By sprostać nowym zadaniom

W społeczeństwie wiedzy rozwój technologiczny, społeczno-ekonomiczny, edukacyjny i kulturowy podlega przyspieszeniu. Struktura i zakres treściowy edukacji uniwersyteckiej oraz badań naukowych nie nadążają za nim. Nie traktuje się w nim wiedzy w kategorii wartości, lecz postrzega się ją jako narzędzie, które służy przede wszystkim celom praktycznym. Stąd już tylko krok do wielokierunkowej szkoły zawodowej. Preferuje ona wąskie, praktyczne specjalizacje zamiast formacji ogólnohumanistycznej. Nadinterpretacją jest także przekształcanie akademii (ekonomicznych, medycznych, muzycznych, plastycznych, politechnik) – będących uczelniami zawodowymi o uprawnieniach akademickich – w tzw. uniwersytety przymiotnikowe.

Uniwersytet nie powinien być przedsiębiorstwem, lecz co najwyżej uniwersytetem przedsiębiorczym. Oznacza to jednostkę intelektualną, otwartą na gospodarkę. Nie może to ograniczać jej autonomii oraz wolności badań naukowych i edukacji.

Czy uniwersytet zdoła otworzyć się na współczesne wyzwania i pogodzić swą uniwersalną misję z komercjalizacją i wymaganiami rynku pracy? W jakim kierunku będzie przebiegać transformacja uniwersytetu? Ze względu na swą adaptabilność prawdopodobnie utrzyma on znaczne elementy status quo dotychczasowego kształtu (w zakresie universitas, jego wizji, misji, etosu, idei, dostojeństwa, funkcji) i będzie na rynku pełnić zadania właściwe dla sfery usług.

Żeby sprostać nowym zadaniom, odnaleźć się w cywilizacji społeczeństwa wiedzy, uniwersytetowi potrzeba niezależności decyzyjnej, która pozwoli na kreowanie własnej polityki rozwojowej, wiernej jego etosowi i nierozłącznie związanej z nim autonomii. Muszą one być odpowiedzialne wobec ministerstwa za jakość oraz efektywność kształcenia i badań naukowych.

Uniwersytet w społeczeństwie wiedzy pozostanie instytucją, która wyposaża swych absolwentów w wartość dodaną, a ta sprawia, że ci, dzięki rozwijaniu zdolności poznawczej, poradzą sobie nie tylko z wyzwaniami wymagającego rynku pracy, lecz także ze zmieniającą się rzeczywistością w różnych obszarach życia.

Ze względu na wydłużające się kolejki do przedszkoli i lekarzy; likwidację szkół podstawowych i gimnazjów na masową skalę; fatalne wyniki egzaminów gimnazjalnych i maturalnych; powszechnie krytykowaną reformę obniżania wieku szkolnego i zmian w systemie nauczania, które mogą doprowadzić do upadku liceów ogólnokształcących; zanikającą pomoc społeczną; rosnące bezrobocie; coraz powszechniejszą biedę; zjawiska marginalizacji i wykluczenia – trzeba demarginalizować je przez akademicką edukację, wspierającą się na zasadach solidaryzmu społecznego.

Problematyka nauczyciela akademickiego jest w naszym systemie kształcenia, dokształcania i doskonalenia niedoceniana, praktycznie nieobecna. Szczególnej troski wymaga zwrócenie uwagi na jego kompetencje. Dbałość o nie wymaga inicjowania badań nad stanem profesjonalizmu nauczycieli akademickich, szczególnie kryteriami selekcji do zawodu pracownika naukowo-dydaktycznego, jego rozwoju, związane z nim moralno-etyczne wymogi, a także nad systemem ewaluacji aktywności naukowo-badawczej i dydaktyczno-wychowawczej.

Osobowość nauczyciela akademickiego to struktura złożona i dynamiczna. Obejmuje ona zespół cech psychicznych, postaw i nastawień. Dzięki nim nauczyciel ten wchodzi w różne interakcje ze swymi kolegami, studentami. Jakość ich zależy w dużej mierze od kompetencji pracowników naukowo-dydaktycznych.

Kształcenie, dokształcanie i doskonalenie nauczycieli to problem złożony. Spowodowane to jest: ustawicznością reform systemu oświaty, nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce, silnymi naciskami społeczeństwa na te sektory usług społecznych, co pociąga za sobą ostrą polemikę odnośnie do funkcjonujących i proponowanych wzorców edukacji, celów, metod i form kształcenia, dokształcania i doskonalenia nauczycieli. Edukacja nauczycieli akademickich uwikłana jest w zjawiska tymczasowości i poszukiwań nowych rozwiązań. Odnosi się to do procesu ich kształcenia, jego zasad, celów, treści, metod, form i środków, czasu trwania pełnionych przez nich ról oraz niezbędnych kompetencji i strategii.

Prowadzenie badań naukowych i kształcenie akademickie ma miejsce we wszystkich krajach, w tym tych, których wyniki edukacyjne są znacznie lepsze od naszych. Wiele z nich to nasi unijni partnerzy. Czy nie można by skorzystać z ich doświadczeń?

Zatem czeka nas podjęcie rzetelnego namysłu nad poruszonymi kwestiami poszukiwań naukowo-badawczych i dydaktyki akademickiej prowadzonymi na uniwersytecie oraz takich rozwiązań, które będą na miarę naszych oczekiwań i możliwości.

Prof. dr hab. Kazimierz Denek, specjalista w dziedzinie dydaktyki ogólnej i ekonomiki kształcenia, jest kierownikiem Zakładu Dydaktyki Ogólnej na Wydziale Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.