Uczelnie rzetelnie POL-iczone
Po raz pierwszy w historii polskiego szkolnictwa wyższego posiadamy zintegrowany system informacji o polskich uczelniach i nauce POL-on.
Dzisiaj każdy może wejść na stronę www.polon.nauka.gov.pl, by zobaczyć np.: jakie w kraju mamy uczelnie, na jakich kierunkach kształcą, czy mają uprawnienia do nadawania stopni i tytułów naukowych albo jacy pracownicy są w nich zatrudnieni i jakie dziedziny nauki reprezentują. Bardziej zaawansowane dane – jak np. informacje o tym, czy student pobiera stypendium z budżetu – dostępne są jedynie dla zainteresowanych szkół wyższych i uprawnionych pracowników administracji publicznej.
Wartość informacji gromadzonych w POL-onie polega przede wszystkim na tym, że znajdujące się w nim dane pochodzą bezpośrednio od uczelni i powinny być przez nie na bieżąco aktualizowane. A system jest tak skonstruowany, że zapobiega powielaniu tych samych danych i – co ważne – po raz pierwszy weryfikuje niewłaściwe praktyki. Nie pozwala na przykład wliczyć tego samego pracownika naukowego do minimum kadrowego na więcej niż jednej uczelni. A w przypadku studentów pozwala eliminować nadużycia w korzystaniu z pomocy materialnej, ponieważ daje rzetelną informację o studentach otrzymujących stypendia na podstawie numeru PESEL. System gwarantuje bezpieczeństwo wrażliwych danych, ponieważ są one udostępniane jedynie osobom uprawnionym.
Baza danych POL-onu jest cały czas rozbudowywana. Wkrótce znajdą się w niej informacje o infrastrukturze uczelni i aparaturze naukowej. Szczególną wagę będziemy przywiązywać do zamieszczenia pełnej informacji o wynikach badań finansowanych z budżetu państwa. Dzięki temu POL-on przyczyni się do poprawy jakości prac naukowych. Poprzez analizę danych już dzisiaj możemy obserwować różne trendy w szkolnictwie wyższym, np. wzrost liczby doktorantów z jakiejś dziedziny nauki czy malejącą liczbę studentów na danym kierunku.
Jestem przekonana, że POL-on to dobre narzędzie nie tylko w planowaniu krajowej polityki dotyczącej nauki i szkolnictwa wyższego, ale także w zarządzaniu poszczególnymi uczelniami i jednostkami naukowymi. Informacje o jakości polskiej nauki, potencjale kadry akademickiej danej uczelni, osiągnięciach każdej jednostki naukowej pozwalają bowiem ocenić, czy publiczne pieniądze są dobrze wydawane, a władzom uczelni łatwiej nią kierować, jeśli mogą ją porównać z innymi.
Jednak, jak każde narzędzie, także POL-on wymaga umiejętnego posługiwania się nim. Mam tu na myśli przede wszystkim dostarczanie przez uczelnie danych do systemu. Szkoły wyższe nie tylko wprowadzają informacje, ale są też ich odbiorcami. I jeśli ze środowiska akademickiego płyną skargi na nierzetelność danych, to niestety wynikają one z przekazywania przez same uczelnie niepełnych albo błędnych informacji. Zaburzają one nie tylko statystyki, ale też mogą skutkować np. niewłaściwym rejestrowaniem przez uczelnie wykorzystanych przez studenta punktów ECTS, podaniem do publicznej wiadomości błędnych danych o minimum kadrowym, o karierze naukowej konkretnej osoby czy też jej specjalizacji naukowej.
Nie wątpię, że zgromadzenie danych z ok. 400 uczelni o blisko stu tysiącach pracowników naukowych i ok. 1,7 mln studentów wymaga wysiłku przede wszystkim od samych szkół wyższych.
Jestem jednak przekonana, że największą wartością systemu POL-on będzie oparcie finansowania nauki i szkolnictwa wyższego na rzetelnych, bowiem weryfikowanych danych, które starannie przygotują i wprowadzą uczelnie oraz jednostki naukowe.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Popieram głos Gościa z 2 lutego. Ten zespół podobnie jak osławiony IPN służy nie do ustalania prawdy ale bierze udział w rozgrywkach na uczelniach i dokopywaniu niewygodnych. Wroński i Hartman temu przewodniczą, oboje pochodzą z Wrocławia i dlatego najwiecej spraw stamtąd pochodzi. Pomagają swoim kumplom załatwiać niewygodnych wykorzystując do tego solidarność 80 z Półtorakiem, chorym na psychozę maniakalno-depresyjną. Cały Zespół ds (Nie)dobrych Praktyk Akademickich należy rozwiązać za to, że dali się wykorzystać dwu cwaniakom, którzy chcieli zaistnieć. Jeden z nich, Wroński to wzór nieuczciwosci naukowej, udowodnionej w WUM a drugi, Hartman choć sam zrezygnował z Zespołu to kara go nie ominie. Papiery na niego już są.
Piszę może nie na temat, ale chcę zwrócić uwagą na jakość naszych publikacji naukowych. Przeważają w nich cytowania wyników badań zagranicznych przy braku cytowań swoich kolegów. W ten sposób naukowcy sami sobie kopią grób. Mam przed sobą zeszyty naukowe pewnego uniwersytetu ekonomicznego. Zawiera 42 publikacje z całego kraju, gdzie liczba cytowań anglojęzycznych wynosi 894, a polskojęzycznych 221 pozycji. Co ciekawe autorzy publikacji, jeśli cytują swoich kolegów, to jest to szef katedry. Większość autorów używa sformułowań: "jak zauważa pan ...", "wydaje się", "powinno się". Dla mnie to nie jest nauka - uczono mnie, że w publikacjach wyraża się własne poglądy w czasie dokonanym. Nie chcę oceniać jakości tych publikacji bo od tego są recenzenci, ale zwracam uwagę, że cytując kogoś z zagranicy podbijamy innym punkty w rankingach uczelni.
POLON jest dobrym pomysłem, ale ma, niestety, sporo błędów i przekłamań, jest mało "przyjazny" i zbyt skomplikowany.
Wszystkie działania pani minister Kudryckiej pozostaną całkowicie nieprzekonujące dopóki nie rozliczy się one z działalności swojego skompromitowanego Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich z plagiatorem Wrońskim w składzie oraz tzw. „etykiem” Hartmanem.