×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

Problem szpitali klinicznych

Komentarz prof. Marka Krawczyka,

rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego:

Podmiotem tworzącym każdego szpitala klinicznego jest rektor uczelni medycznej. Jednak pod względem finansowym szpitale są niezależne, mają swojego dyrektora – powoływanego przez rektora – który odpowiada za finanse szpitala. Uczelnia nie ma wpływu na jego decyzje ani na kontraktowanie z Narodowym Funduszem Zdrowia procedur medycznych. Niektóre kliniki dostają dodatkowe środki z ministerstwa zdrowia na tzw. procedury wysokospecjalistyczne.

Szpitale kliniczne to niezbędna baza dydaktyczna uczelni medycznych. Tam odbywa się też rozwój medycyny. Szpitale są dla nas wielkim laboratorium. Wszystkie nowe metody terapeutyczne i diagnostyczne powstają lub są wdrażane w klinikach. Szpitale uniwersyteckie skupiają najlepszą kadrę medyczną. To, w połączeniu z ich bazą aparaturową, sprawia, że są one niezwykle ważnym elementem systemu służby zdrowia w kraju. Kliniki leczą najbardziej skomplikowane przypadki chorobowe w oparciu o najnowszą wiedzę, a tym samym stosują najdroższe procedury medyczne.

Podaje się czasami przykłady samofinansowania się szpitali prywatnych. One leczą tylko wybrane, zwykle te najlepiej finansowane przez NFZ, choroby. Każdy trudniejszy przypadek, czy powikłanie odsyłają do klinik uniwersyteckich. U nich problemy i koszty znikają, a u nas się pojawiają.

Warszawski Uniwersytet Medyczny ma pięć szpitali klinicznych. Szpital przy Karowej nigdy się nie zadłużał, bo jest jednospecjalistczny. Podobnie szpital okulistyczny. Największy problem jest ze szpitalami pediatrycznymi. To dotyczy nie tylko Centrum Zdrowia Dziecka. Mamy w Polsce problem z finansowaniem całej pediatrii. Połowa zadłużenia tych szpitali powstaje w klinikach onkologicznych. Co ma zrobić kierownik takiej placówki, jeśli trafia do niego dziecko z białaczką, którą można wyleczyć jedynie podając bardzo drogi lek? Powiedzieć matce: nie leczę, bo szpital ma długi? Nie. Leczy. NFZ nie zwraca za to pieniędzy. Tak powstają długi.

Ustawa odnosi się do wszystkich szpitali, także uniwersyteckich, które mają zupełnie odmienną specyfikę od pozostałych szpitali. Mówi ona jednoznacznie, że jeśli wynik finansowy szpitala jest ujemny, obowiązkiem organu założycielskiego jest pokrycie brakującej sumy. Uczelnia nie ma takiej możliwości nie tylko dlatego, że nie ma tych pieniędzy, ale także dlatego, że dostaje środki dedykowane dwóm konkretnym celom: dydaktyce i badaniom naukowym. W chwili, gdy kilkanaście lat temu Ministerstwo Zdrowia przekazywało szpitale kliniczne uczelniom, przekazało je wraz z długami. Te długi wiszą wciąż nad nami. Dostaliśmy zatem szpitale zadłużone, a procedury są niedofinansowane. Na dodatek ustawa wymaga, by zadłużone placówki, w tym kliniki, były komercjalizowane. Zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić prywatnego szpitala klinicznego, niemającego związku z uczelnią medyczną. Szpitale muszą być przy uczelniach. Związki między nami są głębsze niż tylko podległość założycielska rektorowi.

Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych zgłaszała potrzebę specjalnego finansowania szpitali klinicznych kolejnym ministrom zdrowia. W rozmowach face to face wydaje się, że doskonale rozumieją problem. Niestety, nie idą za tym żadne działania.

Notował Piotr Kieraciński