Anonimowych donosów nie traktujemy poważnie, ale...
Zwykle nie zajmujemy się anonimowymi donosami. Ktoś, kto wstydzi się własnego nazwiska, nie powinien być traktowany poważnie. Czasami jednak sytuacja wymaga, by się zająć nawet takimi „źródłami informacji”, zwłaszcza gdy ich rozpowszechnianie ma dalsze konsekwencje.
W październiku do redakcji „Forum Akademickiego” trafił anonimowy donos z Wrocławia (pochodzenie listu określiliśmy na podstawie pieczątki na kopercie), podważający rzetelność habilitacji dr. hab. Marka Wrońskiego, autora cyklu „Z archiwum nieuczciwości naukowej”, publikowanego od 11 lat na naszych łamach. Postanowiliśmy opublikować zarówno zarzuty przedstawione naszemu autorowi w anonimowym donosie, jak i odpowiedź dr. Wrońskiego. Z taką samą propozycją wystąpił do redakcji Marek Wroński.
Ten sam donos wysłano do kilkunastu innych osób i instytucji, m.in.: prof. Barbary Kudryckiej, minister nauki i szkolnictwa wyższego, która powołała M. Wrońskiego w skład Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich; prof. Marka Krawczyka, rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie Wroński pełni funkcję rzecznika rzetelności naukowej; prof. Jana Hartmana, przewodniczącego ministerialnego Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich oraz do prof. Tadeusza Kaczorka, przewodniczącego Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów. Anonim trafił też do redakcji „Gazety Wyborczej” we Wrocławiu (red. Tomasz Wysocki). Min. B. Kudrycka przekazała donos Komisji ds. Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk.
Po otrzymaniu anonimowego donosu o ustosunkowanie się do zarzutów poprosili dr. Wrońskiego prof. M. Krawczyk, rektor WUM i prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji ds. Etyki w Nauce. O zarzutach postawionych dr. hab. M. Wrońskiemu w donosie dyskutował 29 listopada Zespół ds. Dobrych Praktyk Akademickich. Uczestnicy spotkania wysłuchali wyjaśnień „oskarżonego”. M. Wroński wyraził gotowość zawieszenia udziału w pracach zespołu, jeżeli sobie tego zażyczą pozostali jego członkowie. W głosowaniu tajnym, stosunkiem 6:2 głosów zespół postanowił, że M. Wroński nie powinien zawieszać członkostwa.
Poniżej staramy się streścić główne zarzuty, które w donosie postawiono autorowi cyklu publikowanego w „Forum Akademickim” oraz przedstawiamy wyjaśnienia, jakich udzielił dr hab. Marek Wroński. Nie zajmujemy własnego stanowiska. Czekamy na rozstrzygnięcia, jakie podejmą kompetentne organy, w tym wypadku Komisja ds. Etyki w Nauce PAN oraz Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów.
Zarzuty z anonimowego donosu
Autor donosu, zatytułowanego Prawda o dr. Marku Wrońskim – czyli skandal nad skandale , pisał o rzekomych nierzetelnościach popełnionych przez M. Wrońskiego w obronionej w lutym 2012 na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi pracy habilitacyjnej. Zarzucił mu: wykorzystanie w habilitacji starego, nieaktualnego dorobku badawczego, autoplagiaty, przypisywanie sobie dorobku współautorów swoich artykułów publikowanych w Ameryce oraz nepotyzm (odnosił go do okresu, gdy Wroński pracował w szpitalu we Wrocławiu).
Jak „wyjaśnia” na wstępie autor donosu, dr Wroński „uciekł z Warszawy, gdzie pracuje na WUM, chyba ze wstydu ” (w cytatach z donosu zachowujemy oryginalną pisownię, łącznie z pogrubieniami tekstu).
Wg donosu, habilitacja Wrońskiego oparta jest na 13 pracach z lat 1994-1996, a w jej autorskim streszczeniu „znajdują się wnioski, oczywiste dla każdego studenta medycyny już od lat. Dodatkowo są to głównie prace o charakterze poglądowym i nieliczne o analizie wyników leczenia nowotworów leczonych jednak nie przez niego a przez innych. Może byłoby to aktualne, ale przed 20 laty, a nie była to habilitacja z historii ale z MEDYCYNY (...) Tamte wyniki można jedynie wyrzucić do kosza. Ponadto większość tych prac to autoplagiaty lub plagiaty ze zmieniającymi się współautorami i obliczeniami”. Habilitacja Wrońskiego „roi się od PLAGIATÓW i innych nieuczciwości ”. Zdaniem autora donosu, M. Wroński miał być „przez wiele lat zatrudniony w klinice swojego ojca”.
Do donosu dołączono streszczenie habilitacji M. Wrońskiego, listę publikacji, które złożyły się na habilitację oraz kopie kilku jego publikacji po polsku i po angielsku.
Zdaniem doktora Wrońskiego…
Podczas 7-letniego zatrudnienia (od lipca 1989) w Centrum Onkologii im. Sloana-Ketteringa w Nowym Jorku byłem inicjatorem, pomysłodawcą i jedynym wykonawcą projektu sporządzenia analizy dużej, bardzo szczegółowej bazy pacjentów operowanych neurochirurgicznie z powodu przerzutów do mózgu.
Całość prac wykonałem samodzielnie. Poczynając od ręcznego wyciągnięcia danych z około 800 historii chorób, odnalezienia pacjentów po zabiegach (wielu z różnych stron USA oraz z zagranicy) i śledzenia ich dalszego leczenia oraz losów, po zbudowanie bazy danych, zgromadzenie bibliografii (miałem fizycznie ponad 4 tysiące prac z całego świata – całość tego, co napisano na temat przerzutów od początku lat dwudziestych), analizę statystyczną, rysunki i napisanie pierwszej wersji maszynopisu. W owym czasie była to największa na świecie grupa zanalizowanych pacjentów z pojedynczego ośrodka klinicznego z operowanymi przerzutami do mózgu. Dzisiaj nadal mieści się w pierwszej piątce tego typu prac na świecie, opartych na realnych wynikach klinicznych, co ma kolosalne znaczenie dla Evidence Based Medicine i kształtowania codziennej praktyki klinicznej dla tej grupy pacjentów onkologicznych obciążonych niekorzystnym rokowaniem.
W owym okresie uważałem za swój obowiązek przybliżyć lekarzom polskim wyniki leczenia chirurgicznego przerzutów do mózgu, pokazując, że warto podejmować agresywne leczenie, bowiem usunięcie guza bardziej wydłuża przeżycie niż radioterapia czy chemioterapia.
Trzeba pamiętać, że w owym czasie Internet był w kraju „w powijakach”, czołowe, medyczne czasopisma polskie nie były indeksowane w międzynarodowych bazach danych, zaś prenumerata czasopism zagranicznych była dostępna w niewielu dużych bibliotekach medycznych. Informacja dopływająca do praktykujących lekarzy była znacznie opóźniona.
Z tego powodu w latach 1994-1996 opublikowałem w Polsce 11 prac dotyczących leczenia przerzutów do mózgu w różnych, wiodących czasopismach chirurgicznych danej specjalności, tak aby informacja o postępach leczenia dotarła do jak największej, potencjalnie zainteresowanej grupy specjalistów. Wśród tych publikacji były prace oryginalne, dotyczące m.in. leczenia przerzutów z raka nerki („Urologia Polska”, 1994) z czerniaka złośliwego („Nowotwory”, 1995), z guzów kości i mięsaków tkanek miękkich („Chirurgia Narządów Ruchu i Ortopedia Polska”, 1995), z raka jelita grubego („Nowotwory”, 1995) i z raka sutka („Polski Przegląd Chirurgiczny”, 1996). Były to największe opisane w Polsce (oraz na świecie!) grupy pacjentów.
Opierając się na tej samej lub podobnej grupie pacjentów przygotowywałem następnie maszynopisy do prestiżowych amerykańskich czasopism klinicznych o wysokim impact factor, które ze względu na ważność przedstawionego materiału klinicznego również zostały opublikowane. Prace w języku angielskim były obszerniejsze i ukazały się później niż prace polskie. Ich współautorami są profesorowie, którzy tych pacjentów operowali i edytowali mój pierwotny maszynopis w języku angielskim. Do dzisiaj publikacje te są stale cytowane, co świadczy, że nadal są aktualne.
W pierwszej połowie lat 90. praktyka publikacji w języku polskim oraz w języku międzynarodowym była akceptowana – zanikło to po 2005 roku, kiedy większość polskich i międzynarodowych czasopism trafiła do Internetu.
Prezentując zbiorczo mój dorobek naukowy zawsze pisałem o tych pracach pod tym samym numerem pozycji bibliograficznej: jako A i B.
Odnośnie do „przykładów plagiatów” – patrz tabela.
|
Web of Science (cytowania) |
Publish or Perish (koniec października 2012) |
Przerzuty z raka nerki: Maszynopis pracy polskiej wpłynął do redakcji 14 marca 1994 Maszynopis po angielsku wpłynął do redakcji 10 lipca 1995 r. |
86 |
119 |
Przerzuty mięsaków: Maszynopis pracy polskiej wpłynął do redakcji 27 maja 1994 Maszynopis po angielsku wpłynął do redakcji 14 lipca 1994 r. |
24 |
32 |
Przerzuty czerniaków: Maszynopis pracy polskiej wpłynął do redakcji 15 grudnia 1994 Maszynopis po angielsku wpłynął do redakcji 12 lipca 1999 r. |
80 |
115 |
Przerzuty raka jelita grubego Maszynopis pracy polskiej wpłynął do redakcji 23 luty 1996 r. Maszynopis po angielsku wpłynął do redakcji 9 listopada 1998 r. |
48 |
79 |
Przerzuty raka sutka Maszynopis pracy polskiej wpłynął do redakcji 1 kwietnia 1996 r. Maszynopis po angielsku wpłynął do redakcji 21 listopada 1996 r. |
70 |
113 |
Razem |
308 |
458 |
We wszystkich powyższych publikacjach jestem pierwszym autorem, który zebrał i przeanalizował dane, wykonał obliczenia statystyczne oraz ilustracje i napisał pierwszą wersję kompletnego maszynopisu.
Zarzuty dotyczące mojej habilitacji są również bezzasadne. Przewód habilitacyjny przebiegł zgodnie z aktualnymi przepisami ustawy o stopniach i tytule, która nie przewiduje cezury czasowej, jeśli chodzi o daty publikacji prac, jakie habilitant wybrał jako jednotematyczny zbiór publikacji. Dziekan i rada wydziału mieli pełną świadomość, że habilitant przedstawia swoje osiągnięcia sprzed kilkunastu lat, w czasie których stale pracował za granicą, gdzie nie ma habilitacji i gdzie naukowców ocenia się na podstawie dorobku naukowego.
Habilitowałem się w Łódzkim Uniwersytecie Medycznym, poza moją macierzystą uczelnią w Warszawie, aby nie mieć żadnego konfliktu interesów i być ocenionym przez grono ludzi, którzy nie znają mnie z codziennego funkcjonowania na uczelni.
Mój dorobek, uzyskany podczas wieloletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych (1989-2006), jest rzetelny, znacznie przekraczający ustawowe wymagania w przewodzie habilitacyjnym (ok. 80 IF), zaś jednotematyczny zbiór publikacji w języku polskim, aczkolwiek opublikowany kilkanaście lat temu, został pozytywnie oceniony przez recenzentów, wybitnych polskich profesorów w swojej specjalności, jaką jest neurochirurgia.
Spędziłem 17 lat, pracując naukowo w poważnych instytucjach naukowo-klinicznych w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie ma habilitacji. Po powrocie do Polski w 2007 r. wypadało mi się habilitować. Moje publikacje wytrzymały próbę czasu. O jakości mojego dorobku naukowego świadczy znaczna liczba cytowań: obecnie ok. 1000 cytowań w Science Citation Index, tzw. lista filadelfijska; ponad 1400 cytowań w bazie Publish or Perish oraz Index Hirscha – 21.
Opublikowane prace są powszechnie dostępne. Każdy może je zbadać i sprawdzić, czy są oryginalne i rzetelne, czy też są „plagiatami”.
Odnośnie do zarzutu „nepotyzmu” : W latach 1982-1987 byłem zatrudniony jako anestezjolog na Oddziale Neuroreanimacji i Neuroanestezjologii (ordynator: dr Jerzy Ferber, później dr med. Anna Widmańska) Szpitala Specjalistycznego im. Marciniaka we Wrocławiu, gdzie na bazie obcej funkcjonowała Katedra i Klinika Neurochirurgii AM, którą kierował mój śp. Ojciec, Jerzy Wroński, ówczesny docent a później od połowy lat 90. – profesor zwyczajny neurochirurgii. Etat ten uzyskałem tylko dlatego, że dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego we Wrocławiu, dr Maria Grzebska, otrzymała partyjne polecenie zwolnienia mnie – jako „aktywnego członka Zakładowej Komisji NSZZ „Solidarność” – z Oddziału Reanimacji i Anestezjologii, gdzie od trzech lat pracowałem.
Jako anestezjolog na etacie szpitalnym nie podlegałem bezpośrednio służbowo kierownikowi Kliniki Neurochirurgii, a poprzez pracę w innej specjalizacji nie miałem konfliktu interesów.
Charakter mojej działalności, pokazującej różne przypadki z zakresu patologii nauki, od lat naraża mnie na anonimowe zarzuty i groźby (w ostatnim 15-leciu dostałem ich już kilkadziesiąt). Fala obecnych anonimów nie jest zapewne ostatnia...
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
"Nigdy nie jestesmy tak biedni,
aby nie stac nas bylo na udzielenie pomocy blizniemu."
Pozdrawiamy pomagamy.dbv.pl
na czczo zza winkla i bez znieczulenia.
PRZESTAŃMY JUŻ KOMENTOWAĆ TEGO BIBLIOTEKARZA!!! Gołym okiem widać,że Wroński to prymitywny hochsztapler!!!
Więc co z tym postępowaniem dyscyplinarnym przeciw Panu M. Wrońskiemu? Czekam na równie chłodną i bezwzględną (a czasem i pochopną), jak czynił p.M.W. wobec innych, prezentację tej sprawy.
A co do możliwości przeprowadzenia zgodnej z prawem habilitacji odsyłam do artykułu prof. G. Węgrzyna w Gazecie WPiA UG. Od siebie dodam jeszcze kwestię uznanej międzynarodowo renomy naukowej członka komisji; w ilu dyscyplinach nie ma takich naukowców?
@Piotr Kieraciński. Szanowny panie Redaktorze.
Od połowy stycznia br. niczego nie komentowałem w tym miejscu czekając na jakieś rozstrzygnięcia w sprawie dr hab. Marka Wrońskiego. Teraz jednak chciałbym zwrócić Pana uwagę na to, że w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym zakończono postępowanie dyscyplinarne prowadzone przeciwko dr hab. Markowi Wrońskiemu. Jednym z efektów tego postępowania było usunięcie dr hab. Marka Wrońskiego ze stanowiska Pełnomocnika Rektora – Rzecznika Rzetelności Naukowej oraz jego przeniesienie do pracy w bibliotece w/w uczelni. Ponieważ dr hab. Marek Wroński od kilkunastu lat jest stałym współpracownikiem FA zajmującym się w swoich felietonach tak wrażliwym tematem jak nierzetelność naukowa, to sądzę że powinien Pan przybliżyć czytelnikom szczegóły przeprowadzonego na WUM postępowania dyscyplinarnego. Myślę, że czytelnikom należy się informacja czego dotyczyło to postępowanie oraz jakie zapadło orzeczenie (wraz z uzasadnieniem). Skoro poddał Pan pod dyskusję tezy anonimu, to ustalenia Komisji Dyscyplinarnej (w innej sprawie nie związanej z anonimem)powinny być potraktowane co najmniej równie poważnie.
Na zakończenie chciałbym bardzo prosić o nieodsyłanie mnie ani pozostałych czytelników do dokumentów Komisji Dyscyplinarnej WUM. Chodzi o to aby FA na swoich łamach opisało sprawę, którą zajmowała się w/w komisja. Nie każdy mieszka w Warszawie i nie każdy ma czas na własne dochodzenia.
Ocena prac naukowych z punktu widzenia ich wartości merytorycznej to zupełnie co innego niż ich ocena z punktu widzenia ich aktualności. Wartość pracy naukowej należy oceniać z perspektywy czasu, w którym powstała. Gdyby postępować inaczej, to należałoby uznać np. dzieło Kopernika "O obrotach ciał niebieskich" za naukowo bezwartościowe.
ALE I TAK JESTEŚ BIBLIOTEKARZEM WROŃSKI...
uwaga podaje przepis na pyszne nalesniki.
PRZEPIS 1 (klasyczne polskie naleśniki, zawsze się udają)
Przepis na naleśniki (około 10 sztuk dużych ale cienkich):
• 150 g mąki
• 2 jajka
• 250 ml mleka
• szczypta soli
• woda mineralna lub zwykła woda
• masło lub olej roślinny do smażenia
Wykonanie:
Mąkę przesiać, dodać jajka, mleko i sól. Zmiksować, przykryć ściereczką i odstawić na 30 minut. Przed samym smażeniem dodać do ciasta wodę w takiej ilości aby uzyskać odpowiednią konsystencję ciasta (około 1/2 szklanki). Ciasto nie może być za gęste, bo będzie ciężko rozprowadzało się po patelni. Naleśniki smażyć z dwóch stron na średnio rozgrzanej patelni teflonowej z cienkim dnem, na małej ilości masła lub oleju roślinnego.
Więcej opcji...
Naleśniki można smażyć od razu, nie czekając 30 minut, ale najlepsze są i najlepiej się smażą naleśniki z ciasta, które “odpoczęło”.
Naleśniki można smarować dżemem, musem jabłkowym lub smażonymi na maśle owocami np. brzoskwiniami. Można je też przekładać nadzieniem z sera białego (przepis poniżej).
Naleśniki z nadzieniem można składać w trójkąty lub zwijać w rulony. W takiej postaci można je odgrzewać na patelni na wolnym ogniu. Podawać np. z dodatkiem bitej śmietany lub kwaśnej i gęstej śmietany czy też jogurtem owocowym. Dobrze smakują posypane cukrem pudrem.
Nadzienie z sera białego do naleśników: 1 kostka sera białego tłustego lub półtłustego roztarta widelcem na gładką masę z dodatkiem 1 jajka i 2 - 3 łyżek cukru. Jeśli ser biały jest suchy, do nadzienia można dodać trochę śmietany.
smacznego;)
jednak mozna sie pieknie roznic:)
Pan Obarek ma żonę i syna! Oto niezbity dowód: http://www.debata.olsztyn.pl/images/stories/mnisw-sprawa-obarka.jpg
Prof. Obarek ma bloga
Obarek.blogspot.com
Nie czyń swemu bliźniemu tego, czego nie chcesz aby uczyniono tobie. Oto cała Tora, reszta jest tylko komentarzem. Idź i ucz się tego.
Źródło: Talmud Babiloński, Shabbat, 31a
Kiedy nieprzyjaciel atakuje, cofamy się;
kiedy nieprzyjaciel zatrzymuje się, nękamy go;
kiedy nieprzyjaciel chce uniknąć bitwy, atakujemy;
kiedy nieprzyjaciel uchodzi, następujemy za nim*.
*shin tzu.
fakt,pelna zgoda
usiądź nad brzegiem rzeki - ciało Twojego wroga niebawem wypłynie.
na ludzkiej krzywdzie nikt sie jeszcze nie dorobil.
Zapewne specjaliści w zakresie nauk medycznych lepiej ode mnie wiedzą, co oznacza opieranie pracy naukowej na badaniach sprzed dwóch dekad. Sprawa z autoplagiatem jest już bardziej oczywista, ale... No właśnie. Wroński nie podał w artykułach napisanych po angielsku, że wcześniej to samo miał zrobić po polsku. Jeżeli jest to jedyny zarzut w kwestii autoplagiatu, to jest on bardzo słaby. Na tej podstawie wielu naukowców straciłoby i twarz, i tytuły. Inną sprawą jest autoplagiat w rozprawie habilitacyjnej, jeśli autor zżyna swoje starsze teksty bez odnośników. Tego Wrońskiemu nikt oficjalnie nie udowodnił. Chyba że ktoś tego formalnie dokona.
Teraz druga sprawa. Wroński oberwał własną bronią. Wystarczy przeczytać kilka jego artykułów, aby zorientować się, że feruje wyrok i niszczy ludzi na długo przed tym, zanim odpowiednia instancja naukowa zabierze się za odbieranie stopni naukowych. Przykładem może być Roman Marcinkowski. Decyzji UJ jeszcze nie ma, ale człowiek został już zniszczony, ponieważ, jak mi wiadomo, nie lubi go środowisko.
Dr Wroński powinien się zastanawiać nad etycznością własnego postępowania. Po napisaniu jednego artykułu nie ma możliwości cofnięcia czasu. Wroński topił ludzi konsekwentnie nie licząc się z panującym prawem. Sam brzydzę się plagiatami. Jednak jeszcze bardziej brzydzę się stylem, w jakim dr Wroński załatwia raz na zawsze ludzi.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwo Wyższego stwierdziło, „iż rażącym przypadkiem nepotyzmu, niezależnie od kwestii legalności tego postępowania jest fakt, że promotorem pracy licencjackiej Jakuba Obarka, studenta na Wydziale Sztuki UWM, był jego ojciec prof. Piotr Obarek, a recenzentką - matka, dr hab. Izabella Janiszewska Obarek". Tymczasem władze UWM nadal milczą i ukrywają wyniki pracy Komisji Etycznej w sprawie Piotra Obarka.
Więcej: http://www.debata.olsztyn.pl "Rażący przykład nepotyzmu państwa Obarków"
Ludzi należy albo zjednywać sobie pieszczotą, albo niszczyć, bo za drobne krzywdy będą się mścili, a doznawszy wielkich nie będą już w stanie.*
n.machiavelli
Nikt tego nie zdementował sprawa Obarka jest zakończona prawomocnym i ostatecznym orzeczeniem.Zaś to że GW nie jest po myśli w Olsztynie nikogo nie dziwi sami zaczeli tą nagonkę na profesora. Tyle prawdziwych faktów.
"Prof. Obarek oczyszczony z zarzutów Profesor Piotr Obarek, były dziekan wydziału sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, oczyszczony z zarzutu popełnienia plagiatu - informuje Radio Olsztyn."
To nie jest prawda! Radio opublikowało tekst nadesłany przez pana Obarka bez sprawdzania. Okazało się, że ASP nie rozpatrzyło sprawy plagiatu po praca doktorska z ich uczelni zaginęła :). Rewelacja odobarkowe zdementowała Gazeta Wyborcza i inne media olsztyńskie.
Prof. Obarek oczyszczony z zarzutów
Profesor Piotr Obarek, były dziekan wydziału sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, oczyszczony z zarzutu popełnienia plagiatu - informuje Radio Olsztyn. Wykładowca zachował kwestionowany stopień doktora. Uchwałę w tej sprawie wydała Rada Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.
Postępowanie wyjaśniające prowadziła Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, do której 23 stycznia ubiegłego roku wpłynął anonim, informujący o tym, że Piotr Obarek popełnił plagiat. Uchwała Akademii Sztuk Pięknych oznacza, że profesor Obarek ostatecznie i prawomocnie został oczyszczony z zarzutu naruszenia praw autorskich:
Jak do tej pory władze Uniwersytetu Warmińsko - Mazurskiego nie ustosunkowały się do decyzji o oczyszczeniu ze stawianych zarzutów. Tymczasem profesor Piotr Obarek, w rozmowie z Radiem Olsztyn, zapowiedział w złożenie pozwu przeciwko autorowi anonimu.
Podejrzenie plagiatu dotyczyło tzw. przewodu kwalifikacyjnego I stopnia, będącego u artystów odpowiednikiem doktoratu. Piotr Obarek napisał go w 1996 roku na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Anonim informujący o plagiacie "wypłynął" tuż przed wyborami dziekana wydziału sztuki, gdzie profesor Obarek starał się o reelekcję. Wybory przegrał, dziś pracuje na uniwersytecie w Olsztynie jako wykładowca i prowadzi pracownię projektowania graficznego.
zagladam aby znaleźć jak zwykle po 14 danego miesiąca - nowy numer Forum Akademickiego i aby sobie przeczytać kolejny odcinek z cyklu Marka Wrońskiego - a tu nie ma nic. Niepotrzebne opóźnienie noworoczne, czy od stycznia czasopismo kończy działalność?
Leopold Tyrmand, Notebooks of Dilettante 1970(wydanie polskie - Zapiski dyletanta - dopiero z 1991 i z niego pochodzą oryginalne cytaty): "...Gdy w kraju komunistycznym oczekuje się na przesyłkę i ona dociera, człowiek jest mile zdziwiony, bo na to nie liczył. Między dwoma partnerami społecznymi - zamawiającym i dostawcą - nie zachodzi żadna moralna zależność. W Stanach, jeśli z jakiegoś niewiarygodnego powodu spodziewana dostawa nie dociera, ogarnia człowieka lęk - dokonano wykroczenia natury moralnej. Jeśli demokracja ma zwyciężyć komunizm, to dzięki społecznej rzetelności. W Stanach najmniejsza nawet komórka organizmu społecznego pulsuje życiem, ma świadomość i jest automatycznie obarczona odpowiedzialnością wobec całego społeczeństwa. Stąd jej zdrowie..." str 42.
"...W krajach rządzonych przez komunistów fakty są nieprzejrzyste. Nie da się ich określić i sprawdzić jak w demokracji. Interpretacje mogą okazać się bliższe prawdy niż same doświadczenia empiryczne. Oceny moralnej można dokonać, badając funkcje czy odległe skutki....
...Etos człowieka Zachodu oparty jest na racjonalnym i dobrowolnym rozpoznaniu zła, stałym rozróżnieniu między dobrem a złem, ciągłym poszukiwaniu prawdy i sprawiedliwości. Powszechna moralność godność osobista wynikają z tej postawy. Człowiek Zachodu za niesmaczne uważałby hałaśliwe traktowanie pokonanego zła przez kogoś, kto wcześniej nie brał udziału w walce z tym złem, nie był gotów zapłacić własnym bezpieczeństwem, wykazać odwagę w momencie zagrożenia. Według norm zachodnich takie zachowanie często piętnowane jest jako tchórzostwo." str.71-72.
@Raben Jaką sprawą? Czekamy kilka tygodni na uzasadnienie zarzutów - ale w odpowiedzi cisza. Np. ostatnio okazało się, że na WUM jest dwóch Marków Wrońskich i ja nawet nie wiem, który ma (jeśli ma?) postawione jakieś zarzuty. Przecież na podstawie plotki nikt nikomu nie będzie odbierał stopnia, powoływał komisji etc.
@Stary dobry PRL. Dokładnie uchwycił Pan moje intencje. A analogia do systemu kartkowego trafia w sedno sprawy. W gruncie rzeczy nasz system habilitacyjno-profesorski to taki analogon kartek na cukier, mięso, wódkę, i benzynę (i w pewnym sensie bobo-fruty i papier toaletowy); próba administracyjnego zapobieżenia zawalania się systemu. W kontekście prób oddania spraw "środowisku w jego ręce" warto też pamiętać o tym, że jednym z postulatów Sierpnia było rozszerzenie systemu kartkowego. ---- Przykład z brzegu: (a) egzystencja akademicka członka komisji egzaminacyjnej zależy od liczby kształconych na wydziale studentów, w tym doktorantów (b) niedawno wszedł w życie przepis, że stypendium doktoranckie na 1. roku studiów należy się tylko tym doktorantom, którzy uzyskali bdb na egzaminie (c) ma wejść przepis, uzależniający dotację na doktoranta od tego, czy pobiera on stypendium. Każdy z tych przepisów widziany z osobna ma uzasadnienie i wydaje się racjonalny. W sumie prowadzą "tu na dole" do bardzo trudnego wyboru etycznego: dawać wszystkim chętnym bdb jak leci, czyli zrobić z egzaminu fikcję, czy też zrobić normalny egzamin i w konsekwencji stracić pracę, a z nią źródło utrzymania rodziny? Takich dylematów jest dużo więcej. Im bardziej szczegółowe są przepisy, tym woda robi się mętniejsza. Osoby z zewnątrz widzą tylko efekt (np. wieloetatowość, dewaluację znaczenia dyplomu, plagiaty, wyłudzenia stypendiów, zasiłków, obniżenie wymagań), ja twierdzę, że ludzie nie są z natury źli, a jeżeli efekt ich pracy jest marny, to znaczy, że praca jest źle zorganizowana. Podstawową różnicą między kupcem a ekspedientką jest zakres wolności i odpowiedzialności. Bez tych dwóch elementów nie można mówić o integralności/rzetelności akademickiej, co najwyżej o stopniu podporządkowania się przepisom.
Ale co ze sprawą słynnego doktora wryńskiego???
Wydaje mi sie, ze p. Zbyszkowi Kozie chodzilo o co innego niz pokazanie zaufania do wladzy. Mianowicie pisze on raczej o nadmiarze regulacji. Problem ten byl wiele razy dyskutowany na NFA. Mianowicie sa dwie mozliwe drogi reformy: (1) zwiekszenie liczby przepisow szczegolowych i cial kontrolnych, (2) zmniejszenie liczby przepisow i wyprowadzenie reformy poza srodowisko. Ten pierwszy sposob mozna okreslic
jako "system kartkowy" (w latach osiemdziesiatych probowanego tego systemu jako recepty na poprawe kondycji gospodaki). Druga droga reformy to decentralizacja systemu akademickiego (czyli pewnego rodzaju urynkowienie). Jednak obecnie reforma ewidentnie zaczyna kroczyc droga "systemu kartkowego" . Efektywnie mamy zupelnie nieprawdopodobna liczbe przpisow i obecnie kazdy z nas czegos juz nie robi prawidlowo wg tych przepisow (nawet p. Marek Wronski). Mowiac inczej nie mamy zasad etycznych, mamy zas przepisy szczegolowe "na wszystko". A jak pojawiaja sie problemy, wprowadzane sa dalsze dodatkowe przepisy...
I jeszcze Państwu zajmę chwilkę cytatem, który nie został podany: R.Tokarczuk str. 142, koniecznie proszę zaznajomić się z tekstem prowadzącym do pozycji bibliograficznej 11. Chodzi tam o zdolność do samodzielnego, krytycznego i nieulegalnego myślenia oraz świetne zróżnicowanie etosu badacza od etosu wojskowego. Ten tekst warto również rozszerzyć o lekturę pozycji: Ewa Kostarczyk: Co Stanowi o sile naukowca? Forum Akademickie 1/2005 link: http://forumakad.pl/archiwum/2005/01/13-za-co_stanowi_o_sile_naukowca.htm
@Zbigniew Koza: ponieważ w ostatniej wypowiedzi wykazał się Pan nieskończonymi obszarami zaufania do władzy: "Ministerstwo po prostu nie zdaje sobie sprawy, jakie rzeczywiste skutki rodzą "na dole" jego decyzje, choć wierzę, że sa to decyzje podjęte w najlepszej woli" również gorąco Panu polecam lekturę sugerowaną wcześniej przez ZMSz. Znajdzie Pan tam kilka ciekawych passusów na temat powinności akademika/naukowca do krytycznego myślenia. Uprawianie bowiem nauki wymaga porzucenia postaw zawierzania (dawania wiary)komuś, czemuś czy konkretnym teoriom naukowym. A Pan pewnie się żachnie, że bez noszenia teczek nie będzie ani stanowiska, ani grantu, a więc również i uprawiania nauki...
Dla leniwych podaję link do wspomnianej przez ZMSz lektury:
https://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:Xt-iB0uUvHkJ:www.portalwiedzy.pan.pl/images/stories/pliki/publikacje/nauka/2004/03/N_304_08_Tokarczyk.pdf+&hl=pl&gl=pl&pid=bl&srcid=ADGEEShK2ZbABI2TjZ7fTINJwevMuTNP6YEh2pbsb0anjHNjKne1uE8CEBiCh66Df47x0pZKGM-IieWU1LVNwokOaedYO4PW_h5bgEjPVNCCTmZ6pudyOHF0TUNTd_M8fftV73IN3bQY&sig=AHIEtbQntFSuCqHL69aoQ4ccqosn0ir9Mg
Lektura ze wszech miar wskazana. Dodatkowo, Roman Tokorczyk porusza niemoralny problem merkantylności naukowców wynikający między innymi np ze służalczości dla władzy bądź chęci poklasku. Ciekawe ile razy na tę lekturę powołuje się w swoich licznych pismach i wypowiedziach nasz aktualny czołowy etyk profesor Jan Hartman, przewodniczący ministerialnego Zespołu d/s Dobrych praktyk Akademickich?
@IH. Sluszna uwaga. Jak najbardzej jest to wskazane. Przypomne, ze w materiale wyslanym do Komisji NEM Sejmu RP ( http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/zgloszms?OpenAgent&6), w zgloszeniu #1396, oba terminy sa tam wyjasnione z podanymi przykladami (Autor/zrodl: prof R. Tokarczyk, " Elementy etyki nauki prawa", Nauka,3/2004 str.140 i 152).
@Zbigniew Koza & Zdzislaw M.Szulc: proponuję aby podejmując dyskusję o poziomie integralności polskich akademików zachowywać pewną dyscyplinę językową. Pojęcie integralności w żaden sposób nie jest synonimem rzetelności. Przykład rzetelności kupieckiej w odniesieniu do integralności akademickiej nie jest trafny. Ileż to prania brudnych pieniędzy uskuteczniają całkiem rzetelni kupcy?! Integralność jest pojęciem dużo szerszym: dotyczy spójności, koherencji osobowości. I oczywiście zawiera między innymi rzetelność, ale przede wszystkim: wiarygodność, dokładność, uczciwość, spójność charakteru oraz podejmowanych działań. Człowiek którego cechuje integralność w/w cech przyciąga, jest również przewidywalny. Człowiek, który jest jej pozbawiony odpycha, budzi niechęć i odbierany jest przez innych jako hipokryta. W kontekście dyskusji o kondycji polskim gremiów decydenckich w obszarze szkolnictwa wyższego te detale są istotne.
proszę nie tytułować Wrońskiego dr hab., jego habilitacja została poddana pod społeczny, i nie wątpię, iż nie tylko, osąd i dopóki określone gremia, łącznie z tymi, które on zdominował, nie wypowiedzą się, a następnie jeśli ów Wroński nie obroni się przed sądasmi, dr hab. nie jest. I tyle, i az tyle.
Cytat:
"Ta cała dyskusja nie ma sensu na tym forum. Pan Wroński ma być potraktowany analogicznie jak inni którym stawiał takie same zarzuty. Powiem więcej sprawa powinna być potrakowana wyjątkowo biorąc pod uwagę czym Pan Wroński od lat się zajmował i w jakiej komisji jest członkiem. Tłumaczenia Pana Wrońskiego nie są na miejscu, inni nie mieli takiego prawa. CK powinna wznowić postępowanie zaś rada wydziału powinna powołać recenzentów w celu sprawdzenia zasadności zarzutów. Jeżeli zarzuty potwierdzą się Rada Wydziału powinna podjąć uchwałę o uchyleniu habilitacji zaś CK powinna zabrać tytuł. Nic dodać, czekamy na wg mnie oczywistą reakcję organów w celu wyjaśnienia sprawy"
@Zbigniew Koza. A wiec przedstawil nam Pan, w obrazowy sposob stan/otoczke wspolczesnego polskiego szkolnictwa wyzszego. To co jest: brak odpowiedzialnosci i mozliwosci podjecia ryzyka, okraszone pozoranctwem i fasadowoscia, a to wszystko wsparte "stosownymi" przepisami? Przypomne, ze WSZYSTKIE akty prawne byly ustalane/konsultowane,a nawet przygotowywane, przez przedstawicieli/reprezentatywne organy, tegoz srodowiska akademickiego ( patrz koncowe aneksy do kazdej Ustawy)! Ze strony tegoz srodowiska, nie wplynely tez zadne nosne poprawki/protesty,odnosnie Ustaw ,do stosownej Komisji Sejmowej (MEN)! Setki artykulow w "Rzepie" i GW pokazuje,o co troszczy sie i zabiego srodowisko:o siebie! To za malo! Przeciwnie,przeciez to MNiSzW przedstawilo, z koncem 2012r, do konsultacji w srodowisku kolejne propozycje zmian/korekty istniejacych rozwiazan/przepisow, a nie samo srodowisko? Medialny bunt, glosny charmider i prostesty na pismie, dotytyczly glownie sprawy...zniesienia habilitacji! Tradycja zostala zachowana i "zamordyzm' administracyjny, tez! Moje wpisy, to podanie wprost zrodla przyczyn dla zaobserwowanych idacych juz procesow odwrotnych. Kwestie modernizacji samego ladu akademickiego, wynikajcej z niego autonomii i mechanizmow finansowania, pominalem! Wskazuje na przerazajacy brak tego, co tworzy swiadome i odpowiedzialne srodowisko akademickie danego panstwa: na konieczna obecnosc, na kazdej uczelni,w instytucjach ja wspomagajacych, kontrolujacych i finansujacych, integralnosci akademickiej i naukowej. Bez tego , kazdy "kit" przejdze... i, jak widzimy, wiele przechodzi? Przyznam,ze sa obszary dzialalnosci napawajace optymizmem:http://www.efc.edu.pl/. Sukces jednostki staje sie... fundacja i przepustka do sukcesu dla innych! Tak powinno byc na kazdej...uczelni? Prosze podac imie i nazwisko slynnego polskiego akademika/naukowca, ktory zrobil to samo, co sp. Andrzej Czernecki (http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Czernecki)? Ja, takiego, nie znam...
Wyobraźmy sobie, co mógł pomyśleć obywatel Francji czy Niemiec wchodząc do polskiego sklepu w 1985 r. Że brud, smród i ubóstwo. I jakie dałby rady? Żeby posprzątać, nie kantować klientów, nie oszukiwać kontrahentów, być życzliwym dla jednych i drugich, płacić podatki, pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Cóż by zmieniły takie rady? Nic! Bo to są rady dla kupców a nie ekspedientek czy kierowniczek sklepu w głębokim PRL-u. Kupiec jest osobą dorosłą, samodzielną, odpowiedzialną, która samodzielnie podejmuje wszelkie decyzje biznesowe w ramach obowiązującego prawa i która ponosi konsekwencje tych decyzji tak dobre, jak i złe. Ekspedientka w PRL - przypomina sie słynne zdanie z "Misia" "Cholera jasna! Won mi tu stąd, jeden z drugim! Będzie mi tu kłaki rozrzucał! Panie! Tu nie jest salon damsko-męski! Tu jest kiosk RUCH-u! Ja... Ja tu mięso mam!" ---- Więc zaklinania p. Zdzisława o integralność akademicką taką mają moc, jak hipotetyczne apele skierowane do ekspedientek PRLowskich o rzetelność kupiecką. Rzetelność akademicka (to jest poprawne sformułowanie w j. polskim) wymaga, by akademicy funkcjonowali w systemie, w którym może nie oni sami, ale władze ich wydziałów i uczelni, instytutów podejmują decyzje samodzielnie i odpowiedzialnie. W systemie, w którym prawo pomaga a nie szkodzi; w którym traktuje się podmioty tego prawa jako jednostki dorosłe i odpowiedzialne. System nasz jest jednak przeregulowany różnymi przepisami do granic absurdu i bardziej przypomina te sklep z "Misia" niż sklep współczesny. Ministerstwo po prostu nie zdaje sobie sprawy, jakie rzeczywiste skutki rodzą "na dole" jego decyzje, choć wierzę, że sa to decyzje podjęte w najlepszej woli.
Najlepszą receptą na zapewnienie rzetelności akademickiej byłoby *dramatyczne ograniczenie* przepisów *specyficznych* dla szkolnictwa wyższego i badań. Czyli fundamentalne ograniczenie roli państwa w funkcjonowaniu uczelni i instytutów badawczych. Nie ma na to żadnych szans, obserwuję raczej proces odwrotny.
Korekta do ostaniego wpisu/zdania. Oczywiscie, powinno byc na odwrot:"Niska jakosc i brak rzetelnosci nie sa "tansze" od wysokiej jakosci i pozadanej rzetelnosci!
@IH.Podana,w ostanim wpisie,propozycja,a zarazem podejcie do zagadnienia, sa niepraktyczne i faktycznie niewykonalne, z mojej strony. Jakosc kazdego "produktu" kontroluje sie tam, gdzie on powstaje oraz tam, gdzie sie go moze wlasciwie ocenic lub zastosowac/wykorzystac. W pierszej kolejnosci...na kazdej uczelni/w danym srodowisku akademickim. Konkluzja moze byc tu tylko jedna. Profitu nie mozna stawiac przed... jakoscia i integralnoscia. Wysoka jakosc i integralnosc/rzetelnosc nie sa "tansze" od niskiej jakosci i braku rzetelnosci!
@ Redakcja FA & Szanowni Czytelnicy. Wiemy, ze “tam gdzie kwitna poziomki”, nie sadzi sie …”burakow”! Niemniej, wspomniane dary ziemi i wybrednych smakoszy mozna latwo pogodzic, podajac do stolu, wpierw, smakowity barszcz z uszkami, a na deser, lody smietankowe z..poziomkami? Tak wiec sprawy “trudne”, po czasie i wlasciwie ”podane”, jawia sie proste… jak podanie reki! Podobnie sie maja rzeczy z integralnoscia akademicka i naukowa. Nalezy je wlasciwie zakumunikowac , podac w calej okazalosci, uzywajac wlasciwych przykladow, najlepiej przy stosownej okazji lub donioslym wydarzeniu. Sejm RP, ustanowil biezacy rok 2013, Rokiem prof. Jana Czochralskiego! Seria/cykl interdyscyplinarnych wybitnych artykulow na temat zycia, osiagniec i znaczenia dokonan prof. J. Czochralskieg, w specjanym numerze FA, byly by markowa kontynuacja “idacych zmian”, ustawiajac process sanacji zycia akademickiego, w pierwszej linii. Mala Kcynia, dla przykladu, wydala okolicznosciowe banktoty z podobizna Profesora! Wielka Warszawa,poza ulica Sejmowa, a takze jego byla uczelnia wciaz… milcza? Zauwazmy, ze “Rzym” nie upadl tylko dlatego, ze “zjadla” go powszechna korupcja, szczegolnie samej wladzy, lecz tez dlatego, ze jego mieszkancy przestali honorowac swojego…Legioniste! Tu nie chodzi wylacznie o to, aby wybitny polski tworca/wynalazca, nie “sprawdzal” sie znowu w kraju tez jako… swiniopas lub aptekarz, lecz wylacznie o to, jaki “kregoslup” ma wciaz …Narod?!
@Piotr Kieraciński: czy nie sądzi Pan, że obok serialu Marka Wrońskiego (Z archiwum nieuczciwości naukowej) przydałby się również regularny dział prowadzony przez Zdzisława M.Szulca na temat integralności polskich naukowców? Proponuję tytuł roboczy: "Z drugiej strony fasady MNiSW, NCN i PKA". Skoro przyszłość prowadzenia zasłużonego działu przez Marka Wrońskiego, a nawet przyszłość samego czasopisma (co było tutaj sugerowane)jest niejasna, to sugerowana rubryka moim zdaniem mogłaby w istotny sposób rozwiązać problemy z czytelnictwem FA. Z góry przepraszam Zdzisława M.Szulca za przedstawienie jego kandydatury bez osobistego uzgodnienia. Gdyby Zdzisław M.Szulc nie miał ochoty podjąć trudu takiego przedsięwzięcia zawsze można przeprowadzić demokratyczne wybory, w których środowisko akademickie przedstawi wartościowych kandydatów i wyłoni najbardziej wiarygodnych.
@IH. Pocieszajace jest to,ze to jeszcze nie jest koniec... historii? Niemniej, stopniowy, idacy sobie jej paraliz i na okraglo obserwowane, od przypadku/skandalu, drgawki w srodowisku, to probiez zaniechania reform na tym polu. Co wiecej, unika naszej ogolnej percepcji podstawowy fakt, ze z braku autorytetow, ugruntowanej tradycji i integralnosci wynika tez ...brak uniwersytetow badawczych w Polsce (research university-patrz LERU). A oto probka tego, czym i w jaki sposob zajmuja sie markowe uniwersytety badawcze swiata,aby realizowac swoja misje i przeslanie do spoleczenstwa, a czym "Wyzsze Zasadnicze Szkoly Zawodowe". Prosze posluchac na youtube tego:
"Noam Chomsky - Responsibility and Integrity.."
Nastepnie tego streszczenia:http://www.youtube.com/watch?v=oqa0BiX40eM
Wciaz,nie to, nie tam, nie w ten sposob, a wszystko zamiast.
@ZMSz: obawiam się, że to koniec historii, bo żaden historyk nie będzie w stanie nadać temu odpowiednio logicznej formy. Ciekawe jaką interpretację swoich zasług w reformie SW podadzą w przyszłości Nałęczowie? Bo oto co czytamy w kontekście walki z wieloetatowością: Daria Lipińska-Nałęcz (aktualny Podsekretarz Stanu): http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/zg_92_3391/$file/zg_92_3391.pdf
@IH @ s.d.PRL. Celne spostrzezenia. Po pierwsze, bieg wydarzen i zaprezentowane opinie, tworzace stan obecny-z porazajaca niemoca srodowska akademickiego i decydentow-maja juz swoja doskonale udokumentowana historie... Pare "sciezek" do wgladu...
1.Opinia-http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,6092978,Etyka_w_nauce_na_niby.html
2.Opis zagadnienia i propozycje dla rozpoczecia procesu sancji zycia akademickiego w Polsce od podstaw:http://percipipolonia.blogspot.com/2010/11/poziom-integralnosci-akademickiej-i.html
3.Numer zgloszenia do Komsji ENM Sejmu RP w 2010r (http://orka.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=KOMISJAST&NrKadencji=7&KodKom=ENM): #1396. Patrz-Druk/przesluchanie: #3391 (http://orka.sejm.gov.pl/SQL.nsf/zgloszms?OpenAgent&6).
Czy ktoś z Państwa zna rozwiązanie Zagadki śmierci profesora Grzybowskiego? Rozwiązania są często trywialne i niekoniecznie takie, w jakim kierunku wyznacza się poszukiwania.
Rzecz ciekawa, że fasadowość komisji d/s dobrych praktyk jest w opinii wielu rażąca, choć pojęcie "integralności" nie jest obce, a nawet pojawia się nader często w pismach jej szefa - Jana Hartmana. To dopiero zagwostka! A przy okazji: przeciętny Amerykanin (nawet nie posiadający matury) rozumie to pojęcie i używa je na co dzień, a także stosuje je w praktyce. W polskiej Wikipedii to pojęcie (w odniesieniu do osoby/etyki)nawet nie jest opisane. Wysnuć z tego wniosek iż pojęcie to nie jest w centrum zainteresowania Polaków byłoby pewnym nadużyciem - ale można zawsze postawić taką hipotezę!
Tak ale warto zwrocic uwage kto jest/byl za to odpowiedzialny (za ten brak integralnosci). Otoz p. Marek Wronski dzialal znakomicie jako redaktor sledczy (i chwala mu za to), a jednoczesnie komisja d/s dobrych praktyk, ktorej p. Marek Wronski byl czlonkiem pozostawala (i pozostaje dalej) tylko cialem fasadowym, takim ozdobnikowym. I to tutaj mamy razacy brak konsekwencji. A to mogl byc zaczyn pewnej odnowy zasad moralnych. A wyszlo jak zwykle. Ludzi nie mozna scigac wylacznie w duchu litery prawa, gdyz dochodzimy do absurdow, takich, jak ten obecnie z habilitacja p. Marka wronskiego. Musza byc jakies wskazowki co jest przekretem a co nie. I dobrze byloby gdyby te wskazowki nie dzialaly wstecz.
@IH. Wymienione syptomatayczne i pojedyncze patologie to odpryski powaznego problemu. Tym problemem jest brak integralnosci, na wielu poziomach, plaszczyznach, prawie wszedzie! Przyczyny w/w braku sa z grubsza wszedzie takie same...i jest ich , co najmniej, 5!? A oto te glowne,cytuje:"Five obstacles to academic integrity are fear, double standards, personal connections, formal processes and corruptions of power" ( http://www.bmartin.cc/pubs/07-3apcei.html).Czy jedna, badz tez pare osob, potrafi takim ograniczeniom sprostac na codzien? Na pewno..nie! Stad tez sa w uzyciu za granicami Polski sprawdzone rozwiazania,zarowno na polu edukacji, prewencji, przestrzegania, monitorowania, oceny rezultatow jak i scigania/karania za razace odstepstwa(np.http://www.academicintegrity.org/icai/home.php). W Polsce oglasze sie z wielka pompa, wylacznie jak dotad,przyjecie "pewnego" Kodeksu z zagranicy ..po czym chowa sie go do szuflady!
Rezultat? Trwa,juz od 1989r, nieustajacy "Bal Przebierancow"!
@Zdzislaw M.Szulc: słuszna uwaga, iloraz "osiągnięć" nie tylko w kategoriach IF, lecz również w Library of Congress w jakimś sensie powinien być nie tylko przepustką do środowiskowych dyskusji ale również przekładać się na pozycję społeczną i autorytet...w Polsce przepustką są ciągle koneksje partyjne. Ci co je posiadają zajdą dalej niż ci z wysokim IF czy zaistnieniem w Library of Congress. Proszę przekopiować tę uwagę i sprawdzimy tę prognozę za lat powiedzmy sześć.
Uzupelnienie do poprzedniego komentarza (01.14/18:13). Co czeka polskie szkolnictwo wyzsze w przypadku zaniechania procesu odnowy i modernizacji zycia akademickiego? Odpowiedz: nieustajacy…“Bal Przebierancow“ (http://www.worldcat.org/title/bal-przebierancow/oclc/069677200). “Przebieraniec nie ma tozsamosci. Jest czlowiekiem typowym dla stanu zaawansowanego procesu „rozpadu wartosci".
"Poezja” o ludziach, sami Ludzie Nauki i ich srodowisko, to, jak widac ponizej, prawie same zle/naganne …rzeczy? Zwrocmy jednak uwage na to, co wpierw te sprawy laczy, a nie dzieli, a niekiedy… wrecz napawa optymizmem? Na ich dzialalnosc i …tworczosc na rzecz srodowiska. Naturalnie, w wielu przypadkach, do pewnego czasu, mamy wiedze fragmentaryczna, a wrecz… ulamkowa. Sprobujmy, w naszym “ulamku wiedzy” dla skladnikow integralnosci akademickiej i naukowej danego srodowiska/szkoly, wstawic w “mianowniku”… wlasne doswiadczenia, a w “liczniku” dziela omawianych tu i znanych nam osobiscie, badz tez z pewnego dystansu, osob. Wybralem tylko takie przyklady, ktore…lacza, a przy okazji tworza … Biblioteke Kongresu Stanow Zjednoczonych (Library of Congress: http://catalog.loc.gov/ )! Przyklady do wgladu: Sp. Prof. Krzysztof Pigon/Janusz Gockowski: http://lccn.loc.gov/92146780, Prof. Jan Hartman: http://lccn.loc.gov/2004454637 oraz Dr. Marek Wronski: http://lccn.loc.gov/2004470836 . Dwoje Pierwszych Akademikow, to moi byli nauczyciele akademiccy z lat 1970-75. Prof. K. Pigon byl nie tylko bardzo sumiennym i wymagajacym wykladowca (http://ichf.edu.pl/pjch/pj-2002/pj-2002-02-03/pigon.htm ), o czym przypadkowo zaswiadcza Jego wpis do mojego indeksu, lecz takze odwaznym czlowiekiem (www.nszz.pwr.wroc.pl/nszz/kalendarium.pdf). Dyskutowana tu w szerszej perspektywie sprawa jest sygnalem dla wszystkich, ze nalezy razace braki w integralnosci akademickiej i naukowej nadrobic, a jej zasady/mechanizmy przestrzegania wprowadzic do kazdej szkoly/instytucji ksztaltujacych ich prestiz, status ,a takze finansowanie (np. ORI /http://ori.hhs.gov/).
@spokojny & Nick: oczywiście kwestia "nie ma co komentować" stanowi tutaj pewną figurę retoryczną która jednak nie rozwiąże problemu bezsenności wielu dyskutantów tego forum. Interesujące dane zapewne posiada Webmaster, niewątpliwie mogłyby ujawnić zainteresowanie dyskusją - czyli jej potrzebę. Jednak problem dotyczy partnerów tejże. Jak wskazują medialne doniesienia MNiSW dyskusjami środowiskowymi nie jest zainteresowane, chociaż PR ma taki, że się na nie otwiera. National Fighting Academics rozszczelniło swoje kanały przez które na miejsce krytycznie zorientowanych wniknęli POprawni salonowcy skutecznie dyskurs zamykając. Z kolei Family Inter-rooted Archivists for Party, szczelne od zarania, ogarnął szczękościsk grupowy połączony z mutyzmem wybiórczym. Można zastanawiać się dlaczego nasilenie tych zjawisk występuje niejako równolegle z nagonką na dr Marka Wrońskiego...zwykła koincydencja? Otwarci na kapitał ludzki Obywatele Nauki przyciągnęli gospodarza mojego osiedla. Założył krawat, podniósł głowę i plotki, którymi karmił mieszkańców zachowuje na zebrania ON. Przestał sypać piaskiem podwórko, dzięki czemu pewien senior akademicki wylądował w gipsie. Zanosi się więc, że zwolni miejsce dla jakiegoś młodego sprawdzonego przez obywateli.
@ping. Jednak też zrobiłem błąd. Na WUM jest dwóch Wrońskich. Mea culpa.
@obserwator. Mocna deklaracja! Stawiasz na szali całą swoją wiarygodność. Uhm... ?
@Ping. To nie ten Wroński. Dokładnie sprawdzaj dane osobowe, a nieylko samo nazwisko. Ja to zrobiłem i mogę stanowczo podtrzymywać wszystkie moje informacje.
@obserwator. Nie tylko, zauważ, że MW pracuje jeszcze na Politechnice Gdańskiej, w Katedrze Systemów Mikroelektronicznych. To dopiero!
Anonimowych donosów nie traktujemy poważnie, ale...
i potem cały artykuł był zaprzeczeniem tytułu - gdyż w całości składał się ze streszczenia i poważnego traktowania anonimowego i niesprawdzonego donosu - który piszący traktował poważnie, ale... miał przecież nie traktować
@spokojny. Pewnie, że nie ma co komentować, poza tym, że ewidentnie masz kłopoty z zasypianiem ;-)
@minister. Czy to był sarkazm? Pracuję od końca lat 80-tych w nauce. Nigdy nie spadały głowy i nie sądzę, aby tym razem miało być inaczej. Kto miałby to zrobić? Pani Minister Kudrycka? System oparty na "Towarzyszach" w skrócie TW, trzyma się bardzo dobrze i nic nie wskazuje aby coś miało się zmienić. Na razie bronią się doskonale przed "zachodnim imperializmem" tzn. otwarciem na naukę światową. No, w końcu mają swoje punkty ministerialne, jakieś nędzne habilitacje bez istotnego dorobku, profesury na 20 IF jako 150 któryś współautor prac, których nie rozumieją lub nawet nie przeczytali i tym podobne sprawy; system na Uniwersytetach trzyma się mocno i mamy taki poziom nauki jaki mamy. Powroty dobrych naukowców to mit, a jeśli chodzi o młodych to kierunek jest odwrotny ( i bardzo słusznie bo praca w tym systemie to czysta strata czasu i z czasem upadek moralny i intelektualny). Bardzo "wybiórcza" lub " na zlecenie" jak inaczej pisali niektórzy dyskutanci działalność M Wrońskiego moim zdaniem dobrze wpisuje się w ten system i raczej wspiera go niż zwalcza. P.S. Uwaga! Nie jestem nieudacznikiem naukowym lub niedoszłą „ofiarą” M Wrońskiego, więc proszę unikać takich wpisów komentując mój post, lub najlepiej nie komentować wcale, bo co tu komentować?
System został zdemaskowany... Głowy bedą spadać. Armagedon
A oto kolejny przyklad,jak sprawy istotne dla nauki i jej wlasciwego rozwoju, traktuja ludzie rozsadni: http://www.nature.com/spoton/event/spoton-london-2012-fixing-the-fraud-how-do-we-safeguard-science-from-misconduct/
@Zbigniew Koza: komentarz poniżej pasa. To Pan uruchamia tutaj prymitywne stereotypy i uprzedzenia. Metoda analizy życiorysów to metoda naukowa i wiele mówi o postawach człowieka. Pan Jan Hartman jest po prostu reprezentantem pokolenia wyścigu szczurów, pozbawionym kompletnie nakazu kierowania się zasadami etycznymi. To jest karykatura kariery w zawodzie/obszarze dociekań naukowych który reprezentuje. Jego kilkunastoma wydanymi książkami powinien zainteresować się dr Marek Wroński o ile tego jeszcze nie zrobił, a może właśnie to uczynił - i to, a nie co inne - jest przyczyną zamieszania. Większość z Państwa nie wydało jeszcze ani jednej autorskiej książki. To duża praca. Wydanie kilkunastu od 1995 do chwili obecnej przy aktywnym życiu nauczyciela akademickiego oraz zaangażowania politycznego na wszelkich możliwych płaszczyznach jest mało prawdopodobne. Pan Jan Hartman coś chrzani: albo pracę dydaktyczną, albo polityczną albo własne pisarstwo, które trudno nazwać pracą naukową. Tak to działa w tym systemie. Robi tak większość, czyli udaje. Ale pan Jan Hartman jest etykiem. To prawdziwy pech.
@ obserwator: ciekawe informacje. Istotnie, dr hab. n. med. Marek Wroński, Rzecznik Rzetelności Naukowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego; Członek Zespołu ds Dobrych Praktyk Akademickich przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego od 7 lutego 2012 r. w skład Rady Przejrzystości został powołany. To świadectwo systemu który podaje wytyczne i każdego, który je spełnia (się załapał na habilitację to się wciska). Podobnie działa w wypadku pana Jana Hartmana. W tym systemie nie istnieją eksperci, jedynie uwikłani w system. Nie uwikłanych po prostu nie ma i nie ma prawa być. Ale to w końcu nie wina dr Marka Wrońskiego, który trochę odstaje jednak od pionków w tej grze...
Widzę, że dyskusja nieco zbacza z tematu. Na rozstrzygnięcia w sprawie rzetelności lub nierzetelności naukowej M. Wrońskiego będziemy musieli poczekać do czasu gdy wypowie się rzecznik dyscyplinarny WUM. Kto pożyje ten zobaczy. Natomiast dziś spróbuję „włożyć kij w mrowisko” i opiszę gdzie pracuje i gdzie zasiada M. Wroński. Wszyscy wiedzą, że M. Wroński jest współpracownikiem FA, w MNiSW jest członkiem Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich, a także w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym jest Pełnomocnikiem Rektora – Rzecznikiem Rzetelności Naukowej. Te miejsca pracy nie budzą wątpliwości. Jednak dwa kolejne miejsca są już kontrowersyjne. Po pierwsze w WUM jest zatrudniony na stanowisku adiunkta w Katedrze i Klinice Chirurgii Ogólnej, Gasteroenterologicznej i Onkologicznej. Mam tu następujące wątpliwości. Po pierwsze M. Wroński wprawdzie figuruje w internetowej bazie pracowników w/w kliniki, ale nie ma tam wymienionego ani nr pokoju, ani nr telefonu, ani adresu e-mail. Po drugie czym się zajmuje w tej klinice, skoro nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza. W mojej opinii M. Wroński jest w tej klinice „martwą duszą”, a formalne zatrudnienie załatwił sobie ze względu na przewód habilitacyjny. Przy habilitacji lepiej wyglądało gdy mógł podać, że jest zatrudniony w klinice zgodnej z tematem habilitacji, a i tak były wątpliwości, bo podobno przeszedł jednym głosem.
Kolejnym miejscem, gdzie „udziela się” M. Wroński jest Rada Przejrzystości. Niech nikogo nie zmyli piękna nazwa. Oto adres, gdzie można przeczytać czym zajmuje się w/w rada oraz kto powinien wchodzić w jej skład: http://www.aotm.gov.pl/index.php?id=11 . Mówiąc w skrócie, Rada przedstawia stanowisko w sprawie listy leków refundowanych oraz refundacji świadczeń opieki zdrowotnej. W jej skład powinny wchodzić „osoby posiadające doświadczenie, uznany dorobek oraz co najmniej stopień naukowy doktora nauk medycznych lub dziedzin pokrewnych, lub innych dziedzin odpowiednich dla przeprowadzenia oceny świadczeń opieki zdrowotnej, w tym etyki”. To są warunki łączne, a nie rozdzielne. Ponieważ M. Wroński od ponad 20 lat nie wykonuje zawodu lekarza oraz nie posiada uznanego dorobku naukowego (przynajmniej względnie aktualnego), to nie posiada kwalifikacji do zasiadania w w/w Radzie. Stawiam zatem pytanie: z jakich względów osoba nie posiadająca odpowiednich kwalifikacji została powołana w skład tej rady?
Moge napisac tylko tyle, ze niedobrze jest ,jesli w Polsce w sektorze nauki nie ma otwartych debat publicznych. I w tym kontekscie nie podobala mi sie wymiana zdan na linii prof.Plaznik - Pani Minister. Niestety, takze zespol d/s spraw dobrych praktyk akademickich, zwyczaju dobrze zorganizowanych debat nie wprowadzil. I to wlasciwie wszystko, co chcialem Panstwu przekazac. Oczywiscie mozna to poprawic. Jesli takie otwarte debaty sie pojawia, to przyjme to z zadowoleniem. Przepraszam wszystkich, ze wypowiadalem sie troche nie na temat.
To jakies nieporozumienie. Nie pisalem, ze cos mi sie niepodoba.
@stary dobry PRL. Skoro w sprawie dra hab. marka Wrońskiego dyskusja zamarła, to porozmawiajmy o wzorcach etycznych. Co się Panu nie podoba w CV Hartmana? Żydowskie pochodzenie? Publikowanie w Gazecie Wyborczej? Ukończone studia na KUL? Wojujący ateizm? Habilitacja w wieku 34 lat? A może to, że jest mężczyzną? ----- Co wspólnego z etyką ma grzebanie w cudzych życiorysach?
No i prosze zamiast dyskutowac o wzorcach postaw etycznych, ludzie nagle wola zajac sie ogladaniem telewizji. Mowiac inaczej, w III RP osiagnelismy ponownie wysoki poziom samodyscypliny spolecznej. Nie trzeba ludziom nic kazac, sami wola tak wybrac. Slusznie robia. Pamietam, w PRL-u tez nikt nikomu nie kazal chodzic na pochody pierwszomajowe. To byla spontaniczna radosc pracujacego ludu miast i wsi.
znawca, Olka... Kolejni reprezentanci poziomu kultury >ofiar< Wrońskiego.
@stary dobry PRL. Niestety nie mogę, bo żona się znudziła moimi relacjami z forum i stwierdziła, że jak zechce się dowiedzieć czegoś o biciu piany to ma od tego "Panią Domu". Na wspomnienie o IIIRP zaczęła coś wspominać o drzewach, liściach, nie wiem o co jej chodziło, ale radzę - nie zaczepiaj.
Pani Smółka czy Pani czyta to co pisze. Z tego wynika, że skoro ktoś jest stróżem prawa to należy traktować taką osobę łagodniej niż innego sprawcę - to kpina. Takie osoby traktowane winny być jeszcze surowiej.
Pani zarzekała się, że nie zna Wrońskiego i nieznajomy człowiek przekazywał Pani 100 tys. Czy Wroński nie jest przypadkiem tym mężczyzną z którym utrzymywała Pani tak bliski kontakt, że została wykluczona z KADS?
Kiedy "opadają emocje jak po wielkiej bitwie kurz" treść poniższej dyskusji ponownie nasuwa mi w podsumowaniu jeden zasadniczy wniosek : 1 - żyj i pozwól żyć innym, bo nikt nie jest doskonały!
oraz kilka wniosków o charakterze praktycznym:
1. "Policjantów" ( zarówno w mundurach jak i innych stróżów porządku a w tym MW ) się nie czepiaj ponieważ bez nich jako gwarantów przestrzegania prawa życie byłoby anarchistyczną makabrą.
2. Nie porównuj "pięści do oka" i nie stawiaj na równi złodziejstwa cudzego dorobku naukowego z drobnymi uchybieniami jakie można zarzucić każdej - podkreślam KAŻDEJ - pracy naukowej.
3. poszukuj prawdy opartej o dowody, a nie doniesień choć ten ostatni wniosek powinien być tak oczywisty w świecie nauki....a jednak nie jest!
Troche szkoda, ze Nick nie chce zabrac glosu w sprawie tak swietnego CV (a nawet nie chce przekazac nam co mysli na ten temat jego zona). Szkoda. Bo warto byloby wiedziec czego mamy sie trzymac, tzn. co jest/powinno byc w III RP wzorem do nasladowania.
Tylko załamać ręce Hartman, Środa, Wroński to jedna "paka". Etycy i filozofowie jak z koziej d... trąba
Proszę o należny szacunek. Prof. Jan Hartman jest twórcą nowej koncepcji w nurcie filozoficznym, tzw. "Etyki Obrotowej". Na co dzień jedynie sprawdza swoją koncepcję w życiu i ją wciela.
Dla leniwych, o Janie Hartmanie wg. Wikipedii: syn Stanisława Hartmana i praprawnuk rabina Izaaka Kramsztyka.
W 1990 ukończył studia filozoficzne na KUL. W latach 1990–1994 doktorant w Instytucie Filozofii UJ. W 1994 rozpoczął pracę jako asystent Instytutu Filozofii UJ, a w październiku 1994 został adiunktem Zakładu Filozofii Medycyny Collegium Medicum UJ (przekształconego następnie w Zakład Filozofii i Bioetyki). Już w 2004 objął stanowisko kierownika tej jednostki.
Wydoktoryzował się na UJ już w 1995 pod kierunkiem profesora Władysława Stróżewskiego (na podstawie pracy Problematyka heurystyki filozoficznej). Stopień doktora habilitowanego uzyskał również na Wydziale Filozoficznym UJ w 2001 w oparciu o rozprawę zatytułowaną Techniki metafilozofii. W 2008 otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych, a następnie objął stanowisko profesora UJ (od 2011 profesora zwyczajnego). W latach 2005–2008 był profesorem Akademii Humanistycznej w Pułtusku, w 2008 został profesorem Małopolskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Tarnowie, gdzie pracował do 2011.
Autor kilkunastu książek oraz około 200 artykułów filozoficznych i publicystycznych (m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Tygodniku Powszechnym", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Rzeczpospolitej", "Polityce", "Newsweeku", "Przeglądzie Politycznym", "Liberte", "Przekroju", "Marketingu w praktyce", "Midzie"). Pełni również funkcję redaktora naczelnego czasopisma "Principia", które założył w 1989.
Należał gdzie tylko się dało: do Unii Wolności. W latach 2002–2011 był wiceprezesem Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Akademickiego, a w latach 2003–2011 był członkiem Komitetu Nauk Filozoficznych PAN. Jest również członkiem-założycielem B'nai B'rith Polska, reaktywowanego w 2007. W styczniu 2007 powołano go także na przewodniczącego rady programowej Forum Liberalnego. W latach 2009–2010 był członkiem Zespołu ds. Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W 2010 wszedł w skład komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego jako kandydata na urząd Prezydenta RP. W 2011 objął stanowisko przewodniczącego Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich w tymże resorcie. W wyborach parlamentarnych w tym samym roku został bezpartyjnym kandydatem do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej (nie uzyskał mandatu. W 2012 przystąpił do think tanku "Plan zmiany" Ruchu Palikota, w tym samym roku został również członkiem rady polityczno-programowej SLD.
Szczęka wprost opada na taki życiorys super a nawet nadetyka!
Tak jest, to powinien być nawet nowy departament w MNiSW: Departament Poprawności Naukowo - Politycznej, w skrócie DePNaP, na którego czele stanie nie kto inny, jak słynny etyk Prof. Jan Hartman. By żyło się lepiej!
Wątek otwierania i czytania wszystkich listów oraz odpowiadania na nie jest tym bardziej interesujący, że rząd zapowiedział, że sprawdzi każdą magisterkę. Magisterka około 70 stron średnio, a listy? Co prawda ilość dyplomantów drastycznie spada ale jeszcze nie sięgnęła poziomu zaangażowanych obywatelsko naukowców pisujących listy... Może powinien powstać również specjalny ministerialny system elektroniczny, który porówna każdy nowy list z wytycznymi nowej ustawy o szkolnictwie wyższym i zadecyduje czy warto zająć się sprawą?
Zaczynam widziec pozytywy calej sytuacji. Po pierwsze przebieg ponizszej dyskusji wskazuje jakie "zakulisowe" dzialania sa w stanie podjac przedstawiciele srodowiska (mam cicha nadzieje, ze jednak naprawde nieliczni) i jak malo WAZNYCH osob potrafilo w sposob jednoznaczny odciac sie od takich metod dzialania (rzeczywiscie klaniaja sie tutaj czasy glebokiego PRL-u). Po drugie jest nadzieja, ze w koncu Forum Akademickie zlikwiduje swoja najbardziej poczytna od lat rubryke (osobiscie slyszalam na jednej konferencji poswieconej reformom polakich uczelni jak jeden z obecnych tam rektorow powiedzial, ze wszyscy zaczynaja lekture FA od artykulow Marka Wronskiego) a z drugiej strony rubryke, ktora podobno wg cwierkajacych wrobelkow jest glowna przyczyna ciaglego zmniejszania sie liczby prenumerowanych przez uczelnie egzemplarzy. I bardzo dobrze! Jak widac ograniczajac sie do czasopisma srodowiskowego i do konkretnych przypadkow Marek Wronski nie byl wystarczajaco skuteczny by zmienic mentalnosc srodowiska. Nadchodzi chyba czas na ogolnospoleczna dyskusje. I am looking forward...
@Zbigniew Koza,@Interdyscyplinarni Humanisci, Co Wy tutaj wypisujecie, ze nie bylo reakcji Ministerstwa na listy dotyczace konsultacji spolecznych? Prof. Plaznik napisal ostatnio list otwarty do Pani Minister. Odpowiedz byla w mediach bardzo szybko i mozna ja okreslic nastepujaco: "Plaznik ma nie narzekac, tylko pracowac". Mowiac bardziej obrazowo, Pani Minister wziela buta do reki i tak czlowiekowi przylozyla, ze prawie obcas urwala. Jak konsultacje, to konsultacje.
@Interdyscyplinarni Humaniści. Celna uwaga. Mogę się tylko domyślać, że na biurko p. minister wpływa tylko drobny ułamek informacji "od ludu"; z obserwacji zaś wynika, że u nas panuje mediokracja i czego nie napiszą media, najlepiej "głównego nurtu", tego po prostu nie ma.
Nemeczku,
napisałeś: jeśli sam Pan Marek Wroński ma coś na sumieniu i wyjdzie to na światło dzienne,jego kariera zostanie momentalnie zakończona.Bez żadnych okoliczności łagodzących.
Jeżeli M. Wroński ma na sumieniu plagiat lub jakiś skandaliczny autoplagiat niech tak się stanie. Mnie martwi coś innego: widziałem w życiu niejedną karierę zawodową zakończoną bez litości nie dlatego że dana osoba miała coś na sumieniu ale dlatego, że tak postanowił stojący wyżej w hierarchii pod wpływem handlu politycznego z innymi osobami stanowiącymi źródło nacisku "politycznego" w ramach wymiany wzajemnie świadczonych "usług".
Dlatego warto śledzić tą sprawę rozpatrując nie tyle doniesienia ale dowody!
@Zbigniew Koza:"Czy p. minister miała więc wyrzucić anonim? Czy też przekazać go komuś dalej? Moim zdaniem powinna po cichu przekazać go komuś dalej właśnie do weryfikacji, czy sprawa jest godna uwagi". Czy jednak nie dziwi Pana fakt, że Pani minister Barbara Kudrycka oraz MNiSW w ogóle nie odpowiada i nie reaguje na listy, pisma do niej/do ministerstwa adresowane w sprawach funkcjonowania uczelni, czy instytutów naukowych, które nie są anonimowe, a ich autorzy podpisują się pełnym imieniem i nazwiskiem oraz podają swoje adresy mailowe, telefony oraz adresy pocztowe? Czy Pana nie dziwi tego typu zestawienie FAKTÓW? Dlaczego minister Kudrycka odpowiada na anonimy a nie odpowiada na listy środowiska akademickiego, choć oficjalnie ogłasza środowiskowe konsultacje?
@fan. Pan Marcin zarzucił p. Wrońskiemu niecne postępki, więc ja chciałbym wiedzieć, czy to jest tylko rzucanie [...] w wentylator, czy też może zarzuty te mają jakieś uzasadnienie w faktach. Jak na razie te zarzuty, które tu się pojawiły, a które dało się zweryfikować (np. 100 tys. zł, nieobecność nazwiska Wroński na amerykańskiej na stronie internetowej) kompromitują osoby, które te zarzuty zgłosiły. Chcę wiedzieć, czy Marcin to osoba poważna, czy nie. ---- W szerszym kontekście zarzutów anonimowych i reakcji na nie. Jak się domyślam, p. Wroński często działał pod wpływem anonimów. Ale najpierw weryfikował przedstawione w anonimach zarzuty, POTEM zgłaszał pod własnym imieniem i nazwiskiem sprawę odpowiednim organom. Więc ja pytam, czy Pan Marcin ma na tyle mocne argumenty, by zgłosić coś na p. Wrońskiego pod własnym nazwiskiem? ---- Czy p. minister miała więc wyrzucić anonim? Czy też przekazać go komuś dalej? Moim zdaniem powinna po cichu przekazać go komuś dalej właśnie do weryfikacji, czy sprawa jest godna uwagi. Wznowienie procedury habilitacyjnej Wrońskiego (czy kogokolwiek innego) czy inne działania formalne można rozważyć TYLKO wtedy, gdy ktoś zajmie stanowisko publicznie, pod własnym nazwiskiem lub jako reprezentant instytucji. Tylko taka postawa zmusza do zajęcia stanowiska np. dziekana czy CK, nie przesądza zaś o samej ich decyzji; inaczej zalałoby nas pieniactwo.
do Zbigniewa Koza
Szanowny Panie, czy zna Pan przypadek plagiatora bijącego się w piersi, bo ja nie ! Wszyscy niewinni i poszkodowani, biedactwa !
@Marcin
Napisał był Pan:
"Pan Wroński przez lata nie miał hamulców w swoich artykułach wobec wielu niewinnych naukowców. I nikt tym się nie przejmował, a Ci naukowcy zostali skazani na ostracyzm." Proszę o podanie przykładów niewinnych naukowców, których p. Marek skazał na ostracyzm.
Szanowny NICKU czas pokaże czyja inteligencja jest więcej warta. Pycha Cię zgubi.Pozdrawiam Cię serdecznie i współczuję z całego serca.
@marcin. Nic mi nie puszcza, ale ponieważ przeceniłem twoją inteligencję, to wyjaśnię ci to łopatologicznie: każdego można pomówić o plagiat, MW, ciebie, mnie itd. Więc jeśli innych na tej podstawie (anonim) trzeba weryfikować, to ciebie też, zrozumiałeś o co chodziło, czy dalej nie?..... Co do forum: Jak ktoś pisze pod imieniem i nazwiskiem, krytykując kogoś innego, to jest to normalne, niech sobie dyskutują, a jak dojdzie do lżenia, to jest piękny materiał dowodowy. Jak dwóch anonimów się lży, ok, może nieładnie, ale w końcu to jakieś awatary się nawzajem obrażają, a nie konkretne osoby. Ale jak jakiś anonimowy tchórz lży, pomawia wskazując kogoś z imienia i nazwiska to dla mnie jest najgorszym elementem rynsztoka. Okazuje się, że ten rynsztok jest w środowisku akademickim całkiem wartkim strumieniem, uważaj marcinie, czy aby cię nie porywa...
@NICK
Proponuję Ci wizytę u psychiatry, bo nerwy ci puszczają i zaczynasz łapać obsesję drogi NICKU. Wg Ciebie każdy kto krytycznie wypowiada się o Wrońskim na tym forum jest plagiatorem.
Coś jest na rzeczy z tym Wrońskim:)
@marcin, co gorsza nie grzeszysz bystrością. Dla przeciętnie inteligentnego uczestnika forum jest jasne, że pisząc "donos" o twoim doktoracie, pokazuję, że zgodnie z TWOIMI wywodami, mój "donos" powinien być wystarczającą podstawą do wszczęcia postępowania przez CK w sprawie twojego doktoratu. Będź marcinie konsekwentny.... PS. A denerwuje mnie, rzeczywiście, prostactwo i chamstwo pomawiania, opluwania i lżenia kogoś wskazanego z imienia i nazwiska, przez bandę anonimowych tchórzy. Taki mam charakter i tego nie zmienię.
Czytam, co poniektórych, P.T. Respondentów i ręce zaczynają mi opadać.
Otóż, Drodzy Państwo, jest zasadnicza różnica pomiędzy działalnością śledczą p. Marka Wrońskiego, a ta całą, niesmaczną, dyskusją.
Z tego, co ja wiem, p. Wroński wystepował p-ko plagiatorom, jako dr Marek Wroński, a nie Anonim.
Niektórzy spośród Was próbują zlinczować p. Wrońskiego, używając pseudonimów, czyli wystepując, de facto, anonimowo.
To nawet nie jest niesmaczne, to jest obrzydliwe.
Zawsze mnie uczono, że anonimy wyrzuca się do kosza. Nie jestem, nie byłem i nie będę pracownikiem aparatu policyjnego, urzędu skarbowego, celnego i pochodnych, które swoją skuteczność dzialalność opierają na analizie anonimów.
Sądziłem, że polski świat nauki, elita intelektualna i etyczna Naszej Umęczonej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej III i pół, brzydzi się anonimami. Cóż - myliłem się. P. marcin podał wykładnię postępowania wobec plagiatora.
Jeśli już odpowiednie władze zdecydowały się na upublicznienie anonimu i co jak słusznie zauważył jeden z Respondentów, wprowadziły nowa świecką tradycję uznawania anonimu jako oficjalny dokument ( co samo w sobie jest na tyle kuriozalne, że aż niemożliwe), poczekajmy na prawomocne roztrzygnięcie przez właściwe instytucje.
Inaczej, możemy sobie tylko "popyskować", tym bardziej bezkarnie, że wielu z Was robi to też anonimowo.
Wiele się, Drodzy Respondenci, w moim przekonaniu, nie różnicie od łajdaka z Wrocławia.
Dosiego Roku i spokojnego spojrzenia w lusterko.
@NICK
Muszę Cię rozczarować kiepski z Ciebie śledczy:)Denerwuj się dalej bo masz do tego powody:)
Wg. mojej wiedzy tajemnej, marcinie, skopiowałeś w swoim doktoracie kilkanaście fragmentów z prac innych autorów, a więc popełniłeś wielokrotny plagiat. Powinna zająć się tym CK.
PS. Moja "wiedza specjalna", jak piszesz, polega na tym, że w przeciwieństwie do ciebie, umiem czytać i używać opcji scroll-up i scroll-down. Wiem, że to dla ciebie trudne, ale wnuczek pomoże.
@NICK
Nie bardzo rozumiem. To właśnie wzowienie postepowania ma sprawdzić czy zarzuty są zasadne. Widzę że szanowny Nick ma wiedzę specjalną co jest w donosie?. Prosimy o podzielenie się wiedzą z forumowiczami.
Oczywiście, jeśli byłoby tak, że habilitacja Marka Wrońskiego, jak donosi anonimowy donosiciel z Wrocławia "roi się od PLAGIATÓW", to sprawa byłaby prosta. Problem w tym, że poza opluciem przez wspomnianego donosiciela nie ma żadnego faktu, który by na to wskazywał. Jak ktoś donosi albo stawia zarzut to powinien podać proste dane: strony w habilitacji <=> strony w cudzych publikacjach. Nic dodać, czekamy na na wg mnie oczywistą reakcję donosiciela.
Ta cała dyskusja nie ma sensu na tym forum. Pan Wroński ma być potraktowany analogicznie jak inni którym stawiał takie same zarzuty. Powiem więcej sprawa powinna być potrakowana wyjątkowo biorąc pod uwagę czym Pan Wroński od lat się zajmował i w jakiej komisji jest członkiem.
Tłumaczenia Pana Wrońskiego nie są na miejscu, inni nie mieli takiego prawa. CK powinna wznowić postępowanie zaś rada wydziału powinna powołać recenzentów w celu sprawdzenia zasadności zarzutów. Jeżeli zarzuty potwierdzą się Rada Wydziału powinna podjąć uchwałę o uchyleniu habilitacji zaś CK powinna zabrać tytuł.
Nic dodać, czekamy na wg mnie oczywistą reakcję organów w celu wyjaśnienia sprawy.
@nemeczku
Pan Marek Wroński nie jest czysty jak łza. Już wkrótce o tym się przekonasz.
To że najsłynniejszy Headhunter III RP z myśliwego sam się nagle stał zwierzyną
łowną, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Wprost przeciwnie ,spodziewałem
się nawet że nastąpi to znacznie wcześniej.Pan Wroński ,tropiąc , wykrywając
plagiaty i inne naukowe przekręty ,dla wielu stał się wrogiem publicznym numer jeden.
Inni nie mogą spać po nocach i wyczekują jak zbawienia mniej lub bardziej
zasłużonej emerytury.Załóżmy - jeśli sam Pan Marek Wroński ma coś na sumieniu i wyjdzie to
na światło dzienne,jego kariera zostanie momentalnie zakończona.Bez żadnych okoliczności łagodzących .Z drugiej strony ,jeśli okaże się że jest czysty jak łza ,nawet wtedy z błota
którym został obrzucony pozostanie zawsze coś na jego ubraniu.Ale czy nie jest to ryzyko
zawodowe pracy którą wykonuje ? Z całą pewnością zdawał sobie z tego sprawę od samego
początku.W FA pisze się dużo o ludziach którzy zostali przyłapani i którym udowodniono.
A co z takimi którzy zostali oskarżeni , prześwietleni i okazali się niewinni ?
Czy takie przypadki nie istnieją ? Jeśli tak - jakie są ich dalsze losy ?
Czy ich reputacja nie ucierpiała na skutek bezpodstawnych oskarżeń ?
To tylko głośno stawiane pytania które powinien sobie zadać każdy kto
do Wroński-gate podchodzi bez przesadnych emocji związanych z jego prominentną
osobą .
Ludzie obiektywni maja w zwyczaju nie stawać po żadnej ze stron dopóki nie zostaną odsłonięte dowody. Agresywni, pomimo braku dowodów zdradzili swoje motywacje.
Historia opisana poniżej jest tylko potwierdzeniem starej zasady konieczności stawiania ram porządku i prawa dla każdego, niezależnie do wykształcenia. W dyskutowanym tu przypadku dr hab. M.Wroński pełni w polskiej rzeczywistości naukowej taką właśnie rolę ram. Istnieją kręgi, które ram nie tolerują dla siebie. Chętnie natomiast stawiają je innym i skwapliwie pilnują czy je przestrzegają. Wykształcenie nie jest żadną gwarancją uczciwości choć powinno być. Jest jedynie sposobem na zarobek i prestiż społeczny.
Pani Ireno Smółka, na Pani przykładzie widać jak zażarta walka się toczy, o zniszczenie dr. M. Wrońskiego.Widać to jasno jak niewygodny jest taki stróż czystości prac naukowych, jakim jest dr Wroński. Pani wygrała z nimi proces, który Pani założyli w Sądzie? I to sama Pani sie obroniła? Ależ Pani musiała mieć bystry umysł i niepodważalne dowody w ręku. Wyobrazam sobie, jak tacy "przegrani" pragną teraz zemsty. Ścigaja Panią nawet tu na tym forum grożąc i oczerniając jak tylko się da. Dziękuję za Pani wyjaśnienie. Tym bardziej widać teraz chamstwo i podłość tych dotkniętych "pseudo naukowców". A więc dopadli Panią nawet tu, na tym forum... Na Pani "sądowym" przykładzie zrozumiałem rolę statusu stróża prawości jakim jest pan Wroński. Inaczej te persony bezkarnie niszczyliby ludzi, tak jak chcieli zniszczyc Panią żadając tak kolosalnej satysfakcji finansowej. A teraz taki jeden z drugim śmie tu sugerować jakies pokątne obroty pieniędzmi i dopytuje się o niezapłacony podatek! Rzuca tu jeden z drugim takie oszczerstwo, aby jeszcze mieć satysfakcję z zemsty niszczenia Pani opinii. To jest obrzydliwe zwłaszcza, gdy dzieje się to w gronie ludzi wykształconych! Panie doktorze Wroński jestem mocno za Panem. Niech Pan będzie silny psychicznie i duchowo, skoro obrał Pan tak wrogotwórczy kierunek działania.Tak naprawdę to jakaś Ustawa Państwowa powinna Pana dać immunitet i chronić, tak jak to czyni w stosunku do policjantów lub posłów.
obserwatorze ! To już wygląda na jakąś niezdrową obsesję na punkcie Marka Wrońskiego, ha, ha !
To co obserwujemy w stosunku do Marka Wrońskiego nie jest w istocie walką o rzetelność i poziom w Nauce Polskiej (...)
Ależ Panie Profesorze "Nick" nie mam wątpliwości. Kiedy zakończył się proces sądowy te osoby które z wyroku Sądu Okręgowego przekonały się o mojej niewinności a swojej bezczelności, nie tylko, że nie przeprosiły ale zorganizowały taką akcję niszczącą mnie społecznie ( byłam z powodu charakteru pracy jaką wykonywałam osobą publiczną dla kilkunastu tysięcy osób w Polsce i wielotysięcznej Polonii australijskiej amerykańskiej angielskiej itd..) oraz tak perfidnie zorganizowali niszczenie mojego małżeństwa i Rodziny w akcie zemsty, że o mały włos w tej presji nie utraciłam życia. Trudno to wszystko tutaj opisać ( zamieszczę to w książce autobiopgraficznej ) ale dziś wiem jakim skarbem jest dr. hab. Marek Wroński. Wiem też jak bardzo jest niewygodny takim bezczelnym a pazernym oszustom. Ludzie rzetelni nie obawiają się dr Wrońskiego, a doskonale rozumieją jak wielką potrzebą jest taka osoba w świecie nauki by zachować w nim równowagę. Zbyt wiele wiem o ludzkiej naturze ( niezależnie od wykształcenia ) bym miała oczekiwać na przeprosiny. Chciałabym jedynie podziękować Panu i innym, którzy w poczuciu uczciwości stają w obronie Marka Wrońskiego. Serdecznie dziękuję.
Pan Marek Wroński jest jedyną osobą w Polsce, która walczy z nieuczciwością w nauce. To znaczy, że ma wielu wrogów żądnych zemsty.
Mam nadzieję, że po tej sprawie nie zabraknie Mu energii i wytrwałości w kontynuowaniu dotychczasowego dzieła. Serdecznie tego życzę!
@Irena Smółka. Ciekawe, czy teraz któryś z tych forumowych opluwaczy Panią przeprosi...
Ten przypadek nie jest odosobniony. Podobnego aktu zemsty próbował inny jeszcze "wykładowca" uczelniany, który jednak z powodu dostępu do sporych pieniędzy mimo jawnie udowodnionego mu oszustwa ( o którym wie także Pani Minister Kudrycka ) ma się doskonale na swoim etacie wykładowcy i żadnych absolutnie żadnych konsekwencji nie ponosi. Dlatego własnie kiedy widzę przymykanie oczu na tak haniebne jawne drwiny z nauki i szacunku do ludzkiego intelektu a jednoczesne ściganie takiej osoby jak dr hab. Marek Wroński choć nikomu niczego nie ukradł w zakresie dorobku intelektualnego, nie zapożyczał, nie pomnażał sztucznie własnego dorobku a jedynie wykazał to co przed wieloma laty czynił jako patriota i osoba troszcząca się o poziom wiedzy w kraju - nie mam najmniejszych wątpliwości jakie to ma podłoże. Na swoim forum po wygranym procesie sądowym umieściłam podziękowania dla dr hab. M. Wrońskiego za to, że owych 100 000 nie musiałam zapłacić. Z pewnością przyszłoby mi je oddać oszustom tylko dlatego że świat nauki polskiej nie posiadałby rzetelnej osoby zdolnej odkryć prawdę o tych którzy cwaniactwem i oszustwem zdobyli dostęp do pieniędzy a przez to i władzy.
Kiedy czytam o korzyściach finansowych M. Wrońskiego o jakie Go tutaj się skarży a osobiście przekonałam się, że pracuje za darmo widzę jak nikczemne są zapędy oskarżycieli. Jestem świadkiem faktycznego stanu rzeczy w tym zakresie.
Dziś dziwie się że najświatlejsze umysły Polski próbują naukowo dekapitować za darmo osobę tak bardzo potrzebna w środowisku nauki. To czyste szaleństwo i kompletny brak przewidywania skutków takiego postępowania. Postawienie osoby MR w szeregu takich haniebnych "profesorów" jak Ci którzy Go teraz w akcie zemsty ścigają to skandal.
Ciąg dalszy odpowiedzi na zarzut darowizny 100 000 zł.
Nigdy nie otrzymałam darowizny od M. Wrońskiego ponieważ nie łączą mnie z osobą Pana Marka żadne relacje. Podziękowanie za 100 000 zł znalazło się na moim forum tylko dlatego, że takiej kwoty zażądali ode mnie Alex vel Adam, vel Mortis stawiając mnie w stan oskarżenia przed Sadem okręgowym w Katowicach za uprzejme zwrócenie im uwagi by nie czynili niepotrzebnego skandalu z przyłapania na błędzie swojego stojącego nieco niżej w hierarchi uczelnianej kolegi. Zwierzęce wręcz potraktowanie tego człowieka przez pseudoprofesorów i innych :naukowców spowodowało, że stanęłam w jego obronie. Wulkaniczne wręcz oburzenie panów "profesorów" i pozostałych "jadających im z ręki" nie miało końca, jak śmiałam wychylić się z szeregu. Wręcz wołaliby jak tutejszy "Marcin": " do szeregu!!!!!!!!!!!". W procesie sądowym zostałam zmuszona do przedstawienia w obronie własnej dokumentów udowadniających oszustwa "Profesora" i jego popleczników -"pseudonaukowców". Ponieważ jednak w procesie sądowym wystawili przeciwko mnie 4 ( czterech ) adwokatów a ja byłam sama potrzebowałam kogoś kto sprawdzi rzetelnie te fakty istnienia w dokumentach uczelnianych jednego z oskarżających mnie panów fałszowanych dokumentów ( zaświadczenia o ukończonych studiach jakich w rzeczywistości dana osoba oskarżająca mnie nigdy nie ukończyła oraz fałszywego indeksu jakiego w realu nie było. Potrzeba było także dokonać autorytatywnej rzetelnej oceny doktoratu "profesora" żywcem przekserowanego z dorobku innej osoby. Powołałam więc na świadka jedyny w Polsce autorytet w zakresie rzetelności naukowej- Pana dr hab. M. Wrońskiego. On sprawdził stan faktyczny i zgodnie z faktami zeznał w Sądzie Okręgowym w Katowicach oraz przeprowadził cały proces jaki zakończył się odebraniem stopnia oskarżającemu mnie "profesorowi". Efektem tego było uniewinnienie mnie w Sądzie. Jestem całkowicie świadoma, że gdyby nie ciężka, zupełnie za darmo wykonana, narażająca Go na akty zemsty praca Marka Wrońskiego musiałabym zapłacić owe 100 000 zł oszustom jacy nie tylko sami są oszustami ale bezkrytycznie wręcz bezwstydnie za drobne błędy niszczyli życie innym osobom stojącym w hierarchii niżej od nich. To doświadczenie przekonało mnie, że gdyby nie taka osoba jak MW świat nauki w wielu przypadkach byłby dżunglą w jakiej rządziłby jedynie pieniądz i wysokość krzesełka zdobytego niejeden raz oszustwem a ludzie którzy w sposób uczciwy stają w obronie rzetelności i prawdy doświadczaliby niebywałych kar (czego próbowali na mnie niektórzy "profesorowie"
Do Alex| 6 Styczeń 2013, 12:25
Ponawiam pytanie do Ireny Smółki vel Sireny. Co zrobiła Pani ze 100 000 od Wrońskiego? Czy ta kwota była opodatkowana i na co została przeznaczona? Jak się czuje ktoś przyłapany na perfidnym kłamstwie?
Już sam fakt że w bezczelny wręcz sposób stosuje Pan na umysłach ludzi techniki manipulacji ( technika zdartej płyty - uporczywego powtarzania w kolo własnego kłamstwa jak ten ze Nick jest Markiem Wrońskim lub ze MR darował mi 100 000 zł i wiele innych technik przekierowywania tematów na oboczne nic nie znaczące a opluwające osobę dr hab. M. Wrońskiego byle dalej od merytorycznej dyskusji ) powoduje że nie jest Pan wart odpowiedzi.
Swoje wyjaśnienie umieszczam tutaj ze względu na nieświadomych a czytających oszczerstwa pisane tutaj przez Pana.
Żeby było udczciwie proponuje przenieść ten tekst Red. Kiracińskiego do działu " Z archiwum nieudczciwości naukowej". Proponuję też zmienić tytuł np na " Marek Wroński oskarżany o nieudcziwości naukowe"
Będzie się lepiej pozycjonować w internecie!
To, że p. Wroński najpierw opublikował wyniki po polsku dowodzi tylko tego, że był głównym autorem uzyskanych wyników. Z tego punktu widzenia recenzenci mieli ułatwione zadanie, by oddzielić wkład habilitanta od wkładu współautorów.
Na wszelki wypadek jeszcze raz powtorze, ze nie planuje odnosic sie do uwag innych autorow dotyczacych moich wpisow. Powody juz podawalem.
And now... to Twój problem, bo ja zabieram się do pracy i jakiś czas nie będzie mnie na tym forum. Bardzo dziękuje i pozdrawiam tych komentatorów, którzy wystąpili z głosami rozsądku
Dobrze gość-u, polecenia Centralnej Komisji, Radzie Wydziału, recenzentom i Amerykanom już wydałeś. Cytując bohatera z Nemo: And now, what?
OK, dla "opornych” streszczę w prostych słowach mój ostatni post.
1. Habilitacja ma być wznowiona przez Centralną Komisję
2. Rada Wydziału i recenzenci wznowionej habilitacji maja uzyskać informację o tym
a) co robił M Wroński w USA i jak powstawały sporne prace
b) czy redaktorzy amerykańskich czasopism wiedzieli i akceptowali, że wyniki prac nie były ORYGINALNE , a opublikowano je wcześniej w polskich czasopismach
c) jaki był udział amerykańskich współautorów w powstawaniu prac i czy wiedzieli o wcześniejszym opublikowaniu wyników w Polsce bez ich udziału
2. Na podstawie tych informacji oraz uzyskanych nowych recenzji dorobku i pracy habilitacyjnej Rada Wydziału w tajnym głosowaniu podejmie decyzję o uchyleniu lub utrzymaniu habilitacji W Wrońskiego
I na tym koniec sprawy!
Wypowiedzi na tym forum pokazują ludzkie postawy oraz pokrętne motywacje. Przypatrzmy się wpisowi Zbigniewa (zbigniew.academicus): zaczyna od pozytywnej oceny działalności (zarówno naukowej jak i dziennikarskiej) dr Marka Wrońskiego, wspomina o braku wsparcia instytucjonalnego, kończy na konieczności uszczelniania systemu, a następnie zachęca do kontaktów na innych forach...To jest przecież stek hipokryzji połączony z kryptoreklamą komunizmu. Zbigniew nie rozwinął przecież tematu co i w jaki sposób ma być właściwie uszczelnione (hasło typowo związane z komunistycznym aparatem władzy) w tym wadliwym systemie, ale jego wiara w naprawę systemu przypomina wiarę budowniczych systemu komunistycznego w Polsce: już w latach 50. ubiegłego wiedzieli, że coś nie jest tak jak być powinno, zasadniczo chcieli rzucić legitymacje tego systemu w 56, 68 toku - ale rzucili je dopiero w 81! Mgr Barbara Kudrycka przystąpiła do walącego się systemu w 1978 roku w wieku 22 lat, gdy w tym czasie studenci ten system obalali a co odważniejsi nie kłaniali się partyjnym...W 1978 roku w Polsce nie było już znacznej części inteligencji (po dwóch fale emigracji: 1945 i 1868), a towarzystwo partyjnej adoracji obmyśliwało tylko gdzie się wkręcić i jaką to inicjatywę zniszczyć, bądź ją zawłaszczyć budując niestrudzenie jeszcze lepszy system. Ten sposób działania jak widać przetrwał do dzisiaj w umysłach wielu choć jak zostało to udowodnione naukowo: system jest ruiną, którą spowodowała zbytnia szczelność. Sytuacja dr Marka Wrońskiego pokazuje jak silny nadal jest ten walący się od 1945 roku system i dlaczego jedni mają pracę i za zasiedziałość w niej bez zasług dostają ordery, a inni, którzy tak jak dr Marek Wroński powinien za swoją cywilną odwagę zostać uhonorowany jakimś choćby skromnym odznaczeniem - dostaje po głowie.
@Nick skoro jesteś tak pewien swoich wywodów to skąd ta nerwowość i histeria...
Boże, jak dzieci... A właściwie to źle powiedziane, bo dzisiaj nawet dziecko ma większe pojęcie o sprawach internetowych. Co bym zrobił, gdybym był MW i chciał (co byłoby tak samo nieetyczne, jak to co robią gość-e, Alex, obserwator, itd) anonimowo wypowiadać się w swojej sprawie na forum? Może to wykracza poza umiejętności niektórych, ale po prostu pisałbym każdy wpis pod innym nickiem, z innego IP (jak nie umiecie - wnuczek pomoże). Na forum pojawiłoby się 10 razy więcej wpisów "różnych" dyskutantów broniących MW, niż atakujących go, a na każdy wpis negatywny pojawiłoby się 10 "różnych" pozytywnych. Proste? ..... Oczywiście pozostaję w głębokim przekonaniu, że byłe "ofiary" MW popijając piwo tylko spokojnie cały czas obserwują dyskusję z boku i się w nią nie włączają...
Redaktorze Kieraciński podobnie jak na innych forach niech Pan poleci by przy nickach pojawiało się IP komputera z którego wpis został wysłany.
(...)
Szanowni Państwo, i to jest sedno sprawy. Myślę, że jednak Marek Wroński to specjalista od "grubych" przekrętów. Z reguły nie zajmował się sprawami, że ktoś nie powołał się jak należy na 1 czy kilku stronach, ale raczej ścigał ludzi, którzy przepisali 50 stron książki. Z resztą w tych sprawach trzeba mieć też umiar. Czym innym jest zerżnięcie 50 a czym innym 2 stron.
Zbigniew, chciałoby się powiedzieć "jak zwykle", ma doskonałą umiejętność znalezienia adekwatnych porównań - przykład z kontrolą biletów i anegdota - brilliant. Tak jest. Pamiętam, jak powstawał KBN, wiadomo jak dzielił pieniądze, a dziś widzę w co się przekształcił, tylko, kurcze, nazwiska jakby te same... Wracając do wątku - praktycznie w polskiej nauce czyści są jedynie ci, którzy nic nie robią (nie jeżdżą autobusami). Każdemu da się znaleźć coś "nie teges" w dossier, łącznie z szefami i członkami wszystkich etycznych komisji, nie mam co do tego wątpliwości. Każdy bowiem popełnia błędy, a im dalej sięgnąć w przeszłość, tym więcej się ich popełniało, często z braku wiedzy. Jeśli "mój" docent mówił - "słuchaj, ciekawe wyniki w tych twoich bzdecikach po polsku, weź wyniki z tych dwóch, sklep razem i napisz po angielsku, niech się ktoś o nich dowie" to dla mnie był głos autorytetu - pracował w Ameryce, w NRF, itd. Dziś swoim asystentom już bym tak nie powiedział. Ale trzeba pamiętać, jakimi sprawami zajmuje się Marek Wroński, bo mam wrażenie, że o tym zapominamy. Są to jednak głównie oszustwa dużego kalibru. Np. czyjś doktorat w 80% to ordynarny plagiat typu Ctrl+C - Ctrl+V. Ktoś w habilitacji przepisał książkę z lat 30-tych, jako swoje "odkrycie", itd. Natomiast zaszlachtować Marka Wrońskiego chcą za drobne, stare uchybienie, które jak w przykładzie z kontrolą biletów można znaleźć u wielu.
@obserwator. Ubawiłeś mnie z rana - za co ci bardzo dziękuję :-) Tyle pracy włożyłeś w analizę wpisów??? Myślę, że powinieneś opublikować swoje wyniki co najmniej w Journal of Informetrics. Będziesz miał kolejną publikację, w której co prawda wnioski są fałszywe, ale 40 pkt. zarobisz. Przynajmniej praca będzie zgodna z twoim poziomem etycznym - twoim zwyczajem pomawiania innych. Brakuje ci argumentów, więc próbujesz wrobić Marka Wrońskiego przynajmniej w nieetyczność na forum. Jesteś żałosny. Ale za poprawienie humoru, dziękuję - żona też dziękuje, też się uśmiała :-)
Forum Akademickim i Markiem Wrońskim powinna zająć się Rada Etyki Mediów.
@Zbigniew. Dobry komentarz. Tym niemniej ja będę nadal reagować jeśli stwierdzę, że komentatorzy manipulują lub w inny sposób naruszają zasady dyskusji na tym lub innym forum...
Szanowni Panstwo, wyrazilem tutaj moja opinie ale nie chcialbym wdawac sie w dyskusje z innymi osobami, a to dlatego, ze jak ktos tutaj zauwazyl juz wczesniej zabieramy glos na zaproszenie redaktora FA, wiec w pewnym stopniu kazdy moze wyrazic w tym swoim glosie to co uwaza za stosowne. Ktos moze np. wyrazic poparcie dla Marka Wronskiego, a ktos inny woli postawic pytania, ktore jego zdaniem sa wazne. Natomiast to nie my bedziemy w tej sprawie podejmowac decyzje, wiec wg mnie wdwanie sie w polemiki nie za bardzo jest potrzebne, szczegolnie w sytuacji, gdy cala sprawa wywoluje jednak sporo emocji i latwo oddalic sie od sedna. Dla porzadku dodam tylko,
ze moje posty tutaj to wylacznie te, ktore maja autora podanego jako "Zbigniew" (a na innych portalach uzywam tez czasem zbigniew.academicus).
Panie Zbigniewie! Podstawowa różnica pomiędzy nami polega na tym, że ja NIE TWIERDZĘ, że habilitacja M Wrońskiemu się NIE NALEŻY, tak jak Pan, jako mój rzekomy adwersarz uważa, że się NALEŻY. Jak widać brakuje nam jeszcze sporo do kultury społecznej i politycznej społeczeństw zachodniej Europy (UWAGA! to jest ocena, a nie inwektywa). Ja twierdzę jedynie, że chcę dowiedzieć się jakie były powody wszczęcia postępowania dyscyplinarnego i zawieszenia M Wrońskiego przez Rektora WUM (oczywiście jeśli prawdą jest informacja ustna, którą otrzymałem od pracowników WUM. Chciałbym także otrzymać odpowiedz na inne postawione przeze mnie pytania, które powtórzę na koniec tego postu. Obecnie skłaniam się także do wniosku, że w imię czystości sprawy Centrala Komisja powinna wznowić postępowanie habilitacyjne M Wrońskiego, który otrzymałby w ten sposób sposobność do obrony swoich racji przed właściwym gremium. Sprawę tę można byłoby następnie bardzo dobrze wykorzystać do ustalenia precedensu tj. interpretacji przepisów w kontekście praktyki, co byłoby bardzo przydatne dla innych osób w podobnej sytuacji, a mamy ich bardzo dużo. Wobec powyższego, a także w związku z charakterem działalności jaką przez wiele lat prowadził M Wroński, postępowanie to powinno zostać upublicznione. Jestem bardzo ciekaw jaką wykładnię w sprawie przedstawiłaby Rada Wydziału, Centralna Komisja i ewentualnie Wojewódzki i Naczelny Sąd Administracyjny. Powtarzam! Pan M Wroński powinien być zainteresowany przeprowadzeniem takiego postępowania, ponieważ wpisuje się ono w prowadzoną przez niego kampanię na rzecz czystość nauki polskiej.
Post gość | 5 Styczeń 2013, 16:14
Ponawiam więc swoją listę pytań do M Wrońskiego. Tylko proszę znowu nie wkładać mi do ust wypowiedzi, których NIE BYŁO w moich postach! 1. Czy prawdą jest, że M Wroński nie zdał egzaminu nostryfikacyjnego i pracował w USA jaka technik, karmiąc szczury w zwierzętarni? 2. Dlaczego osoba o tak niskiej pozycji zawodowej w USA osiągnęła takie szczyty kariery w Polsce? np. zaufany zausznik min. Kudryckiej - członek zespołu prof. Hartmana; członek Rady Przejrzystości Ministra Zdrowia decydujący o wielomiliardowych wydatkach na refundację leków. 3. Czy dr Wroński nie ma aktualnego prawa wykonywania zawodu w Polsce? Od ponad 20 lat nie jest więc lekarzem i od wielu lat nie pracuje naukowo? 4. Czy prawdą jest, że Rektor WUM wszczął postępowanie dyscyplinarne w sprawie M Wrońskiego i zawiesił go jako nauczyciela akademickiego? 5. Jakie zarzuty poza popełnieniem autoplagatu i nierzetelności naukowej były podstawą do wydania przez Rektora WUM takiego postanowienia? 6. Czy prawdą jest, że obecne podejście do habilitacji (2012r.)było kolejną próbą jej uzyskania? Poprzednia na początku lat 90-tych zakończyła się fiaskiem z powodu negatywnych recenzji? Proszę dyskutantów o dopisywanie pytań do tej listy.
Niewierzącym i chcących sprawdzić mój wniosek z poprzedniego wpisu pomogę. Poniżej zamieszczam spis wypowiedzi Nicka.
1. Nick | 5 Styczeń 2013, 20:59 (czas reakcji: 34’)
2. Nick | 5 Styczeń 2013, 17:09 (czas reakcji: 54’)
3. Nick | 5 Styczeń 2013, 13:48 (czas reakcji: 59’)
4. Nick | 5 Styczeń 2013, 12:07 (czas reakcji: 49’)
5. Nick | 5 Styczeń 2013, 11:09 (czas reakcji: 1h)
6. Nick | 5 Styczeń 2013, 0:32 (czas reakcji: 48’)
7. Nick | 3 Styczeń 2013, 13:12 (czas reakcji: 2h51’)
8. Nick | 3 Styczeń 2013, 9:13 (czas reakcji: 8’)
9. Nick | 3 Styczeń 2013, 8:58 (czas reakcji: 47’)
10. Nick | 3 Styczeń 2013, 8:53 (czas reakcji: 15’)
11. Nick | 3 Styczeń 2013, 0:20 (czas reakcji: 10’)
12. Nick | 3 Styczeń 2013, 0:05 brak identyfikacji
13. Nick | 2 Styczeń 2013, 22:50 (czas reakcji: 1’)
14. Nick | 2 Styczeń 2013, 22:39 (czas reakcji: 4’)
15. Nick | 2 Styczeń 2013, 22:31 (czas reakcji:14’)
16. Nick | 2 Styczeń 2013, 21:25 (czas reakcji: 4’)
17. NIck | 2 Styczeń 2013, 21:12 (czas reakcji: 15’)
18. Nick | 2 Styczeń 2013, 20:56 (czas reakcji: 5’)
19. Nick | 2 Styczeń 2013, 20:48 (uzupełnienie poprz. wpisu 10’)
20. Nick | 2 Styczeń 2013, 20:38 (czas reakcji: 2’)
21. Nick | 2 Styczeń 2013, 20:27 (czas reakcji: 37’)
22. Nick | 2 Styczeń 2013, 19:33 (czas reakcji; 20’)
23. NIck | 2 Styczeń 2013, 18:52 (czas reakcji: 20’)
24. Nick | 2 Styczeń 2013, 18:27 brak identyfikacji
25. Nick | 2 Styczeń 2013, 11:54 (czas reakcji: 5’)
26. NIck | 2 Styczeń 2013, 11:30 (czas reakcji: 6’)
27. Nick | 2 Styczeń 2013, 11:23 (czas reakcji: 3’)
28. Nick | 2 Styczeń 2013, 10:49 (czas reakcji: 7h51’)
29. Nick | 2 Styczeń 2013, 0:01 (czas reakcji: 5’)
30. Nick | 1 Styczeń 2013, 23:42 wpis inicjujący
@Nick. Jest takie powiedzenie: „po czynach ich poznacie”. Zatem spróbowałem w sposób naukowy, lub jak kto woli pseudonaukowy, zmierzyć twoją aktywność na tym forum, a następnie na tej podstawie wyciągnąć wnioski. Badana próba zawierała 192 wpisy od 22.12.2012 do 05.01.2013r. Łącznie na forum wypowiadały się w tym czasie 52 osoby. Średnio na osobę mamy 2,7 wpisu. W tym zbiorze 192 wpisów, twojego autorstwa jest 30 z nich (15,6%). Jesteś zatem zdecydowanym liderem tej klasyfikacji. Pozostałe dwa miejsca na podium to 18 i 17 wpisów. Jednak w tych dwóch przypadkach M. Wrońskiego można wykluczyć z podejrzeń o autorstwo. Jedna osoba podpisuje się, a druga to jego krytyk. Pozostali uczestnicy tej dyskusji, w przytłaczającej większości, mają od 1 do 5 wpisów.
Drugim elementem który zbadałem, był czas twojej reakcji na komentowany przez ciebie wpis. Badany zbiór to 30 wpisów sygnowanych „Nick”. Twój czas reakcji był następujący: 17 wpisów z czasem reakcji do 20 min, 8 wpisów z czasem reakcji do 1 godziny, 2 wpisy z czasem reakcji ponad 1h, 2 wpisy z niezidentyfikowanym (przeze mnie) adresatem, 1 wpis (inicjujący) do wszystkich poprzednich komentarzy.
Wniosek: Jak widać z zaprezentowanych powyżej liczb, zarówno ilość wpisów jak i bardzo szybki czas twojej reakcji na komentarze nie wspierające M. Wrońskiego, wskazują że jesteś niezwykle emocjonalnie zaangażowany w dyskutowany problem. Przez kilka ostatnich dni nieustannie śledziłeś wszystkie nowe wpisy, błyskawicznie reagując na nieprzychylne dla M. Wrońskiego komentarze. Na tej podstawie mam prawo przypuszczać, że za sygnaturą „Nick” kryje się M. Wroński. Cbdu.
P.S. Chyba nie jesteś najwłaściwszą osobą do kończenia dyskusji i mówienia, że niektórzy się zapętlili.
CIAG DALSZY POPRZEDNIEGO KOMENTARZA.
(3) Wrocmy do sytuacji srodowiska akademickiego. Co jest w nim zlego?
Otoz zle jest to, ze p. Marek Wronski jako dziennikarz sledczy dziala
bez jakiegokolwiek zaplecza instytucjonalnego. Powiedzmy wprost. Wszystkie
komisje etyczne, ktorych bylo i jest bardzo duzo, pelnia role fasadowa.
Komisja ministerialna d/s dobrych praktyk (ktorej czlonkiem jest
p. Marek Wronski) takze, jak do tej pory, nie zrobila nic interesujacego.
Ot, po prostu sobie jest, bez jakichkolwiek aspiracji zajmowania
sie w jakiekolwiek sposob, trudnymi sprawami. Efektywnie
mamy wiec taka sytuacje, ze jak p. Marek Wronski "namierza" kogos kto robi
rzeczy "nieladne", to wystarczy udac sie pietro wyzej lub nizej w tym
samym budynku i dzieja sie tam czesto rzeczy gorsze. Wszyscy wiedza,
ale nikomu to nie przeszkadza, przy czym piszac "wszyscy" mam na mysli
nie tylko otoczenie lokalne, ale takze osoby zwiazane z elita wladzy, czlonkow
roznych cial doradczych, media itp. Dopoki nie ma skandalu, to nie ma sprawy.
Taka mala anegdota. Pare lat temu, znajomy opowiadal mi o brzydkich
praktykach u niego w instytucie. Ja mu na to: "Idzie nowe". Za dwa lata sie
spotykamy, a on na moj widok zrywa boki ze smiechu, puka sie w
czolo i mowi: "Znowu moj instytut jest najlepszy w Polsce
w swojej kategorii, a nasi ludzie, jako eksperci ustalali kryteria
dla innych". Tak wiec skoro nic nikomu na codzien nie przeszkadza,
to efektywnie p. Marek Wronski staje sie dziennikarzem sledczym
i sedzia w jednej osobie. A to juz moze budzic pewien sprzeciw. Tylko
taka sytuacja to nie jest wina p. Marka Wronskiego, tylko wszystkich
tych roznych madrych cial, ktore wymienilem. Na dzien dzisiejszy
funkcjonowanie srodowiska akademickiego przypomina mentalnie
funkcjonowanie "szarej strefy".
Podsumowujac, p. Markowi Wronskiemu zycze, aby wyszedl z tej sytuacji
obronna reka. Ale z drugiej strony uwazam, ze jesli nie uruchomione
zostana realne (a nie fasadowe) procesy naprawcze dotyczace mentalnosci
calego srodowiska, to osoby wylapywane przez Marka Wronskiego (jako
dziennikarza sledczego) beda mialy prawo uwazac sie nie tyle winne,
co po prostu "przylapane" na goracym uczynku. Bo moralnie "inni" wcale
nie sa lepsi. Niestety.
Szanowni Panstwo, poniewaz widac, ze glowne argumenty zostaly
juz przedstawione, a teraz nastepuje coraz bardziej powtarzanie
stanowisk, to ja sprobuje przedstawic calosciowo
moj nieco dluzszy punkt wiedzenia na te sprawe.
(1) Co mysle o p. Marku Wronskim? Odpowiem krotko: bardzo go cenie
i jako dziennikarza sledczego i jako naukowca. Dalej, uwazam,
ze habilitacja bezwzglednie mu sie nalezy, natomiast jako dziennikarz
sledczy p. Marek Wronski niejednokrotnie wykazal sie duza sprawnoscia.
(2) Co mysle o "ofiarach" Marka Wronskiego. Raczej mam do nich stosunek
neutralny. Tzn. na pewno popelnili czyny "nieladne", ale z drugiej
strony trudno jest zgodzic mi sie z opinia, ze wyroznili sie okropnie
na minus. Dam takie porownanie. Zalozmy, ze jedzie autobus
i na 100 (sto) osob , ok. 60 (szescdziesiat) nie ma biletu. Wpada
kontrola i lapie 4 (cztery) osoby i wlepia im mandaty. Czy
powinni byc uniewinnieni? Raczej nie, gdyz biletu jednak nie mieli
i tlumaczenie, ze inni tez nie mieli, nie moze byc usprawiedliwieniem.
Ale z drugiej strony, jesli bez biletu jechalo 60 (szescdziesiat)
osob, to nie mozna powiedziec, ze sytuacja byla normalna i organizatorzy
przewozow pasazerskich powinni na serio pomyslec o uszczelnieniu
systemu, gdyz jest on mocno nieefektywny.
CIAG DALSZY NASTAPI
Dyskusja chyba nam się wyczerpała, bo niektórzy się już zapętlili i niedługo będzie tak, jak ze słynnym Obarkiem na NFA :-)
Cytuję wpis:
"""Chyba rozpoznał Pan już mechanizm panującymi na tym forum. Jak tylko pojawiają się jakieś konkretne wypowiedzi lub pytania, takie jak Pana natychmiast uruchamiany jest sterowany przez M Wrońskiego tłum krzykaczy zarzucający dyskutantom oszołomstwo oraz chęć zemsty za rzekome ujawnienie przez M Wrońskiego ich własnych oszustw naukowych. Celem jest oczywiście „zagłuszanie”. Dość powszechny mechanizm uprawiany przez różnych spin doktorków w mediach. Poniżej lista pytań, do których tłumek gardłujących za M Wrońskim, a przede wszystkim on sam nigdy się nie odnieśli 1. Czy prawdą jest, że M Wroński nie zdał egzaminu nostryfikacyjnego i pracował w USA jaka technik, karmiąc szczury w zwierzętarni? 2. Dlaczego osoba o tak niskiej pozycji zawodowej w USA osiągnęła takie szczyty kariery w Polsce? np. zaufany zausznik min. Kudryckiej - członek zespołu prof. Hartmana; członek Rady Przejrzystości Ministra Zdrowia decydujący o wielomiliardowych wydatkach na refundację leków. 3. Czy dr Wroński nie ma aktualnego prawa wykonywania zawodu w Polsce? Od ponad 20 lat nie jest więc lekarzem i od wielu lat nie pracuje naukowo? 4. Czy prawdą jest, że Rektor WUM wszczął postępowanie dyscyplinarne w sprawie M Wrońskiego i zawiesił go jako nauczyciela akademickiego? 5. Jakie zarzuty poza popełnieniem autoplagatu i nierzetelności naukowej były podstawą do wydania przez Rektora WUM takiego postanowienia? 6. Czy prawdą jest, że obecne podejście do habilitacji (2012r.)było kolejną próbą jej uzyskania? Poprzednia na początku lat 90-tych zakończyła się fiaskiem z powodu negatywnych recenzji? Proszę dyskutantów o dopisywanie pytań do tej listy."""
I to jeast sedno!, acz pewnie jeszcze niepełne!!!
@Zbigniew Koza. Jednak nie wie.
Panie Z. Koza ja nie obrażam Pana ani innych internautów na tym forum, ale skoro chce Pan przyjąć taką formę to oczywiście wiem stary capie o czym piszę. Teraz to jest zapewne poziom Pańskiego dyskursu, który trudno nazwać akademickim a i do poziomu gimnazjalnego mu daleko. Widać taki poziom Pan reprezentuje!
Panie Alex, proszę wybaczyć - czy nie jest Pan jakąś blond-gimnazjalistką, ofiarą reformy edukacji, podającą się tu za akademika? Zna Pan litery, składa je w wyrazy i zdania, osiągnął więc Pan poziom gimnazjum, ale zrozumienie i kontekstualizacja czytanych treści sprawia kłopoty? Może za mało snu? Czy Pan rozumie, co, po co i dla kogo znajduje się na podanej przez Pana stronie http://www.mskcc.org/doctor/by-name?field_shared_full_name_sortable_value=Wro%C5%84ski+Marek&field_shared_location_nodes_nid=All
???
Chciałem na chwilę wrócić do dla mnie niezwykle ciekawego komentarza kiki, 3 Styczeń 2013, 16:39, pokazującego, jak różne są zwyczaje w różnych dyscyplinach naukowych. Np w moim środowisku osobę, która jedzie z nowymi wynikami na konferencję traktuje się niemal jak dziecko we mgle - przecież publikacje konferencyjne to w mojej branży makulatura! Jeżeli coś istotnie nowego opublikuję w materiałach konferencyjnych, to palę temat, w zasadzie wyrzucam swoją pracę do kosza. Dlatego nowe rzeczy wysyła się do czasopism, a na konferencje przygotowuje się kompilację ("reutylizację") swoich wcześniej opublikowanych wyników. Z drugiej strony w innej, dynamicznie zmieniającej się dziedzinie, jaką jest informatyka, standardem jest właśnie jeżdżenie na konferencje z nowymi wynikami, bo zanim one zostaną opublikowane w twardym czasopismie po 2-3 rundach recenzji, mogą już stracić swoją aktualność.
----- Napisał tu ktoś, że należy podawać pierwotne źródło publikacji wyników. OK, tylko co to jest publikacja? W mojej branży zwyczajowo oprócz publikacji "twardej" w czasopiśmie publikuje się TĘ SAMĄ pracę w bazie preprintów arxiv. Po co? Choćby po to, żeby każdy miał do niej dostęp :-) Wielokrotnie robiłem tak, że najpierw umieszczałem publikację w bazie, a później wysyłałem ją do czasopisma - pełna zgodność tekstu, rysunków, tabel. Co więcej, porządne czasopisma jako jedną z opcji przekazania im manuskryptu podają wpisanie numeru preprintu z arxiv. Jest więc to praktyka całkowicie legalna i powszechna. I teraz - uwaga - nigdy nie zaznaczałem w twardej pracy, że wyniki opublikowałem wcześniej w preprincie. NIKT tak nie robi! Czy postępuję nieetycznie??? ----- Kluczowe więc pytanie brzmi: czy "Urologia polska" w roku 1995 była czasopismem naukowym? Jeżeli krąg jej autorów, czytelników, recenzentów ograniczony był do Polaków, to z punktu widzenia nauki światowej równie dobrze można było ogłaszane tam wyniki wytapetować na ścianie w gabinecie... Ale jeżeli na podstawie opublikowanych tam artykułów można było ubiegać się o habilitację, profesurę tytularną, to... No właśnie, co z tego wynika? Nawet dziś publikacja w różnych Zeszytach Naukowych to dla niektórych "6 pktów ministerialnych"/dowód aktywności naukowej i gwarancja dalszego zatrudnienia/podstawa rozliczenia grantu :-) Czy "Urologia polska" 20 lat temu pełniła podobne funkcje?
Podczas 7-letniego zatrudnienia (od lipca 1989) w Centrum Onkologii im. Sloana-Ketteringa w Nowym Jorku byłem inicjatorem, pomysłodawcą i jedynym wykonawcą projektu sporządzenia analizy dużej, bardzo szczegółowej bazy pacjentów operowanych neurochirurgicznie z powodu przerzutów do mózgu.
Dziwne ale w Centrum Onkologii im. Sloana-Ketteringa brak w bazie danych dr Marka Wrońskiego. Dla zainteresowanych kopia z bazy danych i link.
Memorial Sloan-Kettering Cancer Center
By Last Name MAREK WROŃSKI
Filter by Name
Filter by Location <All> New York City
No doctors found.
Try using different search criteria.
http://www.mskcc.org/doctor/by-name?field_shared_full_name_sortable_value=Wro%C5%84ski+Marek&field_shared_location_nodes_nid=All
Dla zainteresowanych podaję link do strony adwentfree na której Irena Smółka we własnym poście dziękuje Wrońskiemu za 100 000.
http://adwentfree.pl/viewtopic.php?f=9&t=273&start=4350
@gość. Sam sobie swoimi insynuacjami wystawiasz opinię. Należysz właśnie do tej "trzeciej grupy", lżących, insynuujących, pomawiających anonimowo innych. Bo czym innym jest posądzanie Marka Wrońskiego, że pisze we własnej sprawie anonimowo na forum, niż pomówieniem? Cóż, w środowisku akademickim ta "trzecia grupa" jest niestety, jak widać z forum, znacząca.
Pani Ireno Smółka Pani kłamstwo zostało zdemaskowane!
Re: Sprawa WSTH
Postprzez Sirena » 29 Lut 2012 18:19
Doktor Marek Wronski dzis obronil swoja habilitacje!
Panie Docencie, najserdeczniejsze gratulacje!
Biorac pod uwage fakt jak wiele osob jest zainteresowanych Pana porazka a mimo to idzie Pan "do przodu" i rozwija sie nie oszustwem ale w sposob konsekwentnie uczciwy.
To wielka nasza radosc naadwentfree.pl Wiele Panu zawdzieczamy procz owych 100 000 zl.
Ponawiam więc swoją listę pytań do M Wrońskiego. Tylko proszę znowu nie wkładać mi do ust wypowiedzi, których NIE BYŁO w moich postach!
1. Czy prawdą jest, że M Wroński nie zdał egzaminu nostryfikacyjnego i pracował w USA jaka technik, karmiąc szczury w zwierzętarni? 2. Dlaczego osoba o tak niskiej pozycji zawodowej w USA osiągnęła takie szczyty kariery w Polsce? np. zaufany zausznik min. Kudryckiej - członek zespołu prof. Hartmana; członek Rady Przejrzystości Ministra Zdrowia decydujący o wielomiliardowych wydatkach na refundację leków. 3. Czy dr Wroński nie ma aktualnego prawa wykonywania zawodu w Polsce? Od ponad 20 lat nie jest więc lekarzem i od wielu lat nie pracuje naukowo? 4. Czy prawdą jest, że Rektor WUM wszczął postępowanie dyscyplinarne w sprawie M Wrońskiego i zawiesił go jako nauczyciela akademickiego? 5. Jakie zarzuty poza popełnieniem autoplagatu i nierzetelności naukowej były podstawą do wydania przez Rektora WUM takiego postanowienia? 6. Czy prawdą jest, że obecne podejście do habilitacji (2012r.)było kolejną próbą jej uzyskania? Poprzednia na początku lat 90-tych zakończyła się fiaskiem z powodu negatywnych recenzji? Proszę dyskutantów o dopisywanie pytań do tej listy.
Nick! Nie ma dla mnie istotnego znaczenia czy jesteś Markiem Wrońskim. Nie ma ta to też znaczenia dla istoty sprawy. Oczywiście w mojej opinii niewątpliwie nim jesteś i swoimi wpisami naruszasz etykę dziennikarska-nie wolno Ci tego robić aby anonimowo wypowiadać się w swojej sprawie. To jest forum dla czytelników FA! a nie jego pracowników! Pozostałe cytaty nie były zaczerpnięte z moich wypowiedzi tylko innych komentatorów. Umieszczenie ich jako odpowiedz na mój wpis potwierdza dobitnie mechanizm "zagłuszenia" głosów w dyskusji, który stosujecie. Osobiście nie pochwalam takich pomówień nawet bardzo logicznych i prawdopodobnych, o ile nie ma na to konkretnych dowodów. Wszystkie moje wypowiedzi były oparte na faktach lub zawierały pytania, na które nadal oczekuję odpowiedzi. Więc bardzo proszę nie manipuluj w skindoktorskim stylu, który opisałem na początku poprzedniego postu.
Wgłębianie się w paragrafy i cytaty dotyczące autoplagiatów to działalność paranaukowa - dla tych wybrańców, co to by chcieli robić naukę, ale nie dostaje im wyobraźni, więc szukają dziury w całym czyli w jakimś paragrafie...Kolejny punkt pracy naukowej dr Marka Wrońskiego na który warto zwrócić uwagę: ktoś, kto w ogóle ma pojęcie o tzw. metodologicznych trendach w nauce powinien przynajmniej zauważyć, że pan dr Marek Wroński stał się niejako prekursorem metaanalizy w Polsce! Tego typu "interdyscyplinarnych" i porównawczych opracowań dotyczących ewaluacji stanu pacjenta po konkretnych terapiach (farmakologicznych, chirurgicznych czy psychoterapeutycznych) w wielu raportowanych wynikach przez różnych naukowców - jest bardzo niewiele. To symptomatyczne, że zamiast roju zainteresowanych naukowców w temacie do ewentualnej współpracy, pojawia się rój much gnojówek nie zainteresowanych ideą lecz padliną, a MNiSW ze swoimi zastępami zamiast być katalizatorem współpracy naukowej jest katalizatorem ich wylęgu.
Drogi cieciu czemu tak sam siebie poniżasz nazywając siebie cieciem. Czas pokaże kto miał rację kto był katem kto ofiarą i czy ktoś brał pieniądze albo nie. Coś tam musiało być skoro niejaki Obarek narobił takiej awantury w ministerstwie, że paru urzędników wylali na bruk...
@Nick, @all
W jednym w pełni się zgadzam. Ani dr Wroński, ani nikt inny nie zasługuje na to, by anonimowi internauci lżyli go i pomawiali.
Dlatego starałem się ściągnąć dyskusję na kwestie ogólniejsze i niepersonalne, choć może niebyt umiejętnie to zrobiłem.
Nic to, dziękuję wszystkim za komentarze. Mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni, a wszyscy wyciągniemy z niej jakiś morał.
@Zenobi R. Sam taki przykład podałem. Zresztą zapis nawet mnie zaskoczył, bo zawsze publikując byłem bardzo restrykcyjny w tych kwestiach. W swoich wpisach stwierdzałem również, że do uchybienia ze strony Marka Wrońskiego doszło, ale nie zgadzam się z tym, że to uchybienie popełnione blisko 20 lat temu zasługuje na taki zalew zajadłości, nienawiści i pomówień, jaki obserwuję na forum dyskusyjnym, ani na niezgodne z obyczajami akademickimi "procedowanie" anonimu w MNiSW, czy zespole prof. Zolla (zgadzam się w tej kwestii z opinią "Człowieka starej daty". Problem jest w tym, że (pomijając autorów zacytowanych przeze mnie pomówień, które kwalifikują się do pozwów) można umownie wydzielić na forum dwie grupy wypowiedzi. Pierwsza: atakująca Marka Wrońskiego merytoryczna-formalistyczna i druga: broniąca Marka Wrońskiego merytoryczno-emocjonalna. Pierwsza odrzuca wszelkie dywagacje na temat intencji autora, jego motywów działania, chęci walki o życie polskich pacjentów, skupiając się tylko na stronie formalnej. Druga uznaje, że Marek Wroński swoim dalszym blisko 20 letnim działaniem wymazał to uchybienie, a samo uchybienie jest nieznaczne i uwzględnia motywy działania. Moim zdaniem obie grupy (możliwe, że ja też) wpadają w pewną pułapkę. Otóż, skoro druga grupa przywiązuje dużą uwagę do aspektów emocjonalnych, moralnych to rozpatrując to w tych kategoriach można oczywiście dywagować, czy ktoś kto się takiego uchybienia dopuścił powinien potem ścigać innych za inne wykroczenia (zaznaczmy od razu, że dużo większego kalibru, wręcz przestępstwa). I tutaj dyskusja jest otwarta i prawdopodobnie nigdy nie zostanie rozstrzygnięta. Ja prezentuję opinię, że ma prawo, że właśnie w ten sposób odpracował to uchybienie z „lat młodości” i to z ogromną nawiązką, ale inni mogą mieć inne zdanie. Natomiast pierwsza grupa wpada w inną pułapkę. Skoro ustawia się w roli takiej bezdusznej maszyny formalnej, którą interesują tylko i wyłącznie aspekty przepisów, to zapomina jednocześnie, że z formalnego, prawnego punktu widzenia takie pojęcie jak „autoplagiat” nie istnieje, a sama sprawa tych pięciu prac już kilka razy zdążyła się przedawnić i pies z kulawą nogą nie będzie się w sensie prawnym nią zajmował. Żeby było ciekawiej, grupa merytoryczno-emocjonalna uparcie szuka (ja też) zapisów formalnych potwierdzających jej opinie, a grupa merytoryczno-formalna, jak jej brakuje argumentów formalno-prawnych to zaczyna się odwoływać do argumentów emocjonalnych. No i mamy na forum to, co mamy. Ja pozostanę przy swoim zdaniu, że uchybienie było nieistotne dla procesu habilitacji i jego obecnej działalności oraz, że nie powinno mieć wpływu na jego status na uczelni czy w zespole ministerialnym, a sam Marek Wroński z okładem odpracował swoją „winę”.
Pan Marek Wroński powinien zwrócić się o ujawnienie IP autora/rów poniższych wypowiedzi i złożyć zawiadomienie do prokuratury, art. 212 kodeksu karnego oraz art. 24 k.c.,
"Zniszczył nie jednego człowieka i nie czynił tego dla czystości i przejrzystości polskiej nauki lecz dla osiągnięcia korzyści finansowych",... "Z reszta Wroński nie raz wykańczał ludzi, brał za to prawdopodobnie gruby szmal".
Jeżeli komuś się wydaje, że może szargać anonimowo czyjeś dobre imię w internecie, to się może bardzo zdziwić.
@Nick
Przyznaję, że nie potrafię odnaleźć w dyskusji tych konkretnych przykładów owej różnej, niejednoznacznej polityki czasopism względem "double publishing" wraz z dowodami. Czy możesz mnie nakierować?
Przez "dowód" rozumiem odwołanie bibliograficzne umożliwiające weryfikację tego, że dane czasopismo rzeczywiście nie wymaga oznaczenia, że tekst został już opublikowany.
Nie stawiam się w pozycji wszechwiedzącego, podałem odnośnik do Elseviere z jednoznaczną wykładnią. Podajcie proszę kontrprzykłady z innych wydawnictw.
Tylko proszę nie mówmy o preprintach, bazach internetowych itd. Publikacja w "Urologii Polskiej" była objęta działającą w Polsce ustawą o prawie autorskim, była zatem normalną publikacją.
@gość | 5 Styczeń 2013, 11:18 wiki: W czasach, gdy budynki w miastach nie były jeszcze skanalizowane, do rynsztoka ulicznego wlewano ręcznie wszystkie zanieczyszczenia i ścieki. Płynące ulicami ścieki wydawały okropny odór i były siedliskiem dla szczurów oraz czynnikiem chorobotwórczym.
Stąd powiedzenie jak w rynsztoku - określa stan największego brudu i smrodu. Pojęcie to jest również używane jako metafora środowiska ludzi zdemoralizowanych.
Podsumowanie poziomu wypowiedzi częsci dyskutantów: STRASZNIE ŚMIERDZI W TYM WROCŁAWIU!!!
A przy okazji - zakładajac, że zgodnie z sugestią gościa Marek Wroński ma duże doświadczenie w kontaktach ze szczurami (jeszcze z czasów pobytu w USA) to przyłączając się do opinii Interdyscyplinarnych Humanistów z całego serca życzę mu by mógł je dalej wykorzystywać na gruncie polskim!!!
@gość. Czy pisząc o "konkretnych wypowiedziach i pytaniach" masz na myśli swoje, dalekie od jakichkolwiek norm, uparte wmawianie na forum, że jestem Markiem Wrońskim, czy też wpisy cyt.: "Pan Wroński przez lata nie miał hamulców w swoich artykułach wobec wielu niewinnych naukowców",.......... "Zniszczył nie jednego człowieka i nie czynił tego dla czystości i przejrzystości polskiej nauki lecz dla osiągnięcia korzyści finansowych",............ "Pan Wroński nie raz już się pomylił opluwając niewinnych ludzi niszcząc ich kriery naukowe."............ "Z reszta Wroński nie raz wykańczał ludzi, brał za to prawdopodobnie gruby szmal". Rozumiem, że to są te konkrety, a ci którzy się na takie stawianie sprawy nie zgadzają to są "sterowani przez M Wrońskiego krzykacze" (nb. to już kolejne pomówienie z twojej strony...). I kto tu się bawi w spin doktorka, gość-u?
@ZenobiR. Chyba rozpoznał Pan już mechanizm panującymi na tym forum. Jak tylko pojawiają się jakieś konkretne wypowiedzi lub pytania, takie jak Pana natychmiast uruchamiany jest sterowany przez M Wrońskiego tłum krzykaczy zarzucający dyskutantom oszołomstwo oraz chęć zemsty za rzekome ujawnienie przez M Wrońskiego ich własnych oszustw naukowych. Celem jest oczywiście „zagłuszanie”. Dość powszechny mechanizm uprawiany przez różnych spin doktorków w mediach. Poniżej lista pytań, do których tłumek gardłujących za M Wrońskim, a przede wszystkim on sam nigdy się nie odnieśli
1. Czy prawdą jest, że M Wroński nie zdał egzaminu nostryfikacyjnego i pracował w USA jaka technik, karmiąc szczury w zwierzętarni?
2. Dlaczego osoba o tak niskiej pozycji zawodowej w USA osiągnęła takie szczyty kariery w Polsce? np. zaufany zausznik min. Kudryckiej - członek zespołu prof. Hartmana; członek Rady Przejrzystości Ministra Zdrowia decydujący o wielomiliardowych wydatkach na refundację leków.
3. Czy dr Wroński nie ma aktualnego prawa wykonywania zawodu w Polsce? Od ponad 20 lat nie jest więc lekarzem i od wielu lat nie pracuje naukowo?
4. Czy prawdą jest, że Rektor WUM wszczął postępowanie dyscyplinarne w sprawie M Wrońskiego i zawiesił go jako nauczyciela akademickiego?
5. Jakie zarzuty poza popełnieniem autoplagatu i nierzetelności naukowej były podstawą do wydania przez Rektora WUM takiego postanowienia?
6. Czy prawdą jest, że obecne podejście do habilitacji (2012r.)było kolejną próbą jej uzyskania? Poprzednia na początku lat 90-tych zakończyła się fiaskiem z powodu negatywnych recenzji?
Proszę dyskutantów o dopisywanie pytań do tej listy.
@Zenobi R. Cieszę się, że zapoznałeś się już z całością dyskusji. Każdy ma prawo zgadzać się lub nie z opiniami innych, z faktami już gorzej, a Ty nazywasz je, bez wyhamowania, "wymysłami". Kilka osób przedstawiło w dyskusji konkretne przykłady zasad obowiązujących przy publikowaniu wyników naukowych, w różnych dziedzinach nauki, w różnych czasopismach. Czy Ci się to podoba, czy nie, przykłady te (fakty, a nie opinie prywatne) pokazują, że owe zasady nie są wcale tak jednoznaczne jak próbujesz to przeforsować w dyskusji, ustawiając się w roli kolejnego wszechwiedzącego.
@Nick
Uprzejmie proszę przyhamować ton. Komentuję tekst i sprawę, do czego zachęca mnie redakcja. Nie czuję się zobowiązany przyjąć *uzgodnień* innych komentujących jako jedynej słusznej, obowiązującej prawdy. Tym bardziej, że są to tylko Państwa opinie przedstawiane jako rzekome fakty.
Podtrzymuję co napisałem i na dowód podaję fragment instrukcji w sprawie plagiatowania Elsevier (ethics.elsevier.com).
Definicja nieetycznej publikacji: "when two or more papers, without full cross-reference, share essentially the same hypotheses, data, discussion points, and/or conclusions"
Ten sam dokument wskazuje "translations of a paper published in another language" jako przykład nieetycznej publikacji.
Proszę więc nie zabraniać mi niezgadzania się z Państwa wymysłami na temat dawnego i obecnego "recyclingu", reutylizacji i innych zasłon dymnych. Te same zasady nieetyczności obowiązywały w 1995-6 roku.
Nikt nie broni wykorzystywania już opublikowanego tekstu/wyników pod warunkiem ujawnienia tego faktu w tekście.
@ Zenobi R. Dla omowionego przez Pana przykladu prac(2-Urologia Polska/1994- 3-Urology/1995) sprawdzilem ich cytowalnosc. Pozycja #3 jest wielokrotnie cytowana w lit specjalistycznej na calym swiecie(x120), natomiast #2... ani razu (o dziwo..nic w tym przypadku nie znalazlem!?).Nie wyklucza to jednak mozliwosci,ze publikacja #2 byla jednak cytowana, lecz tylko w takich pracach (w tym krajowych?), ktore nigdy nie byly/ nie sa obecnie w otwartych bazach danych?
Ad.4 Wypisujesz bzdury, już Ci inżynier napisał, żebyś się najpierw zapoznał z całością dyskusji. Lenistwo Cię nie usprawiedliwia.
@Zdzislaw M.Szulc
Cóż, fakty, na które mam dowody są takie:
1) Tekst dra Wrońskiego "Leczenie operacyjne przerzutów do mózgu raka nerki" (Urologia Polska, 1994, nr 3) jest *miejscami* identyczny z tekstem M. Wrońskiego, E. Arbita, P. Russo, J. Galicichego "Surgical Resection Of Brain Metastases From Renal Cell Carcinoma In 50 Patients" (Urology, 1996, nr 2). Przy czym w tekście angielskim nie ma słowa o tym, że wcześniej został on opublikowany w Polsce, w innym języku, pod innym tytułem.
2) Dr Wroński nie ukrywa, że oba teksty należy traktować jako jedną pozycję.
3) Internetowe bazy danych traktują oba teksty jako osobne pozycje.
4) Napisanie tego samego tekstu (choćby tylko częściowo) pod innym tytułem bez oznaczenia cytacji jest autoplagiatem. Język publikacji i intencje nie mają tu znaczenia.
Pytanie brzmi - jak już ktoś zauważył wcześniej - czy redakcja Urology w 1995 r. wiedziała, że dostarczony tekst został już w wersji skróconej opublikowany, tzn. nie jest tekstem oryginalnym?
Konkluzja: nie wiem, co o tym sądzić. Uważam, że dr Wroński nie przekonał mnie swoją odpowiedzią. Chciałbym, by napisał obszerniejszy i bardziej szczegółowy tekst lepiej wyjaśniający swoje stanowisko. Jako czytelnik dra Wrońskiego mam nadzieję na taki tekst.
@Zenobi R. Intencja mojego wpisu nie bylo ograniczanie praw i wolnosci,a zwrocenie uwagi tylko na fundamentalne znaczenie faktow/wizacych dokumentow, aby nie ulec... wstepnej manipulacji! Prosze zauwazyc, ze gdyby ktos "ukradl nasz Ksiezyc",a ja tego faktu bym nie wiedzial jeszcze, to w kazda noc moglbym powiedziec: cholera!, dlaczego mamy wszystkie noce teraz...takie pochmurne!? Lecz, zaraz,zaraz, przeciez widze duzo gwiazd i prawie cala Mleczna Droge? Pojawiaja sie watpliwosci...
A wiec przedstawione nam tu do wgladu-ananimowy donos/ wypowiedz Dr. M.Wronskiego-to moga byc takie pospolite "geste czarne chmury". A czy faktycznie ktos... "ukradl nam podstepnie Ksiezyc"(czytaj: wystapily razace odstepstwa/sprzeniewierzenie sie zasadom integralnosci akademickiej i naukowej z kazdej strony) to sie okaze po zapoznaiu (Nas?) z wszystkim faktami! Jak dotad, nikt nie stanal w tej sprawie na wysokosci zadania!
To co pisze Zenobi R. jest istotne w sensie ogolnym, nawet jesli przyjmiemy, ze u. p. Marka Wronskiego nikt nie znajdzie uchybien. Otoz pada argument o aktualnosci wynikow. Prosze zwrocic uwage, ze tego nie wymaga ustawa. Ale recenzenci moge miec kaprys sobie tego wymagac, a prawo, co tam prawo.
@Zdzislaw M.Szulc
Dzielę się opiniami, do których mam prawo jako czytelnik. Na jakiej podstawie czytelnik ma prawo do krytycznej opinii o zjawisku albo dalekosiężnych pytań? To bardzo dziwne pytanie. Chciałby Pan, by prawo do wyrażania opinii było zarezerwowane tylko dla wtajemniczonych w fakty?
Przypadek dra Wrońskiego jest dla mnie tylko przyczynkiem do wyrażenia krytycznej opinii o trzech sprawach, o których napisałem. Wszystkie podtrzymuję.
Żeby było jasne, nie twierdzę, że dr Wroński zrobiło cokolwiek nieuczciwego. Nie wiem tego, więc nie wypowiadam się o faktach z życia i kariery dra Wrońskiego. Wypowiadam się o zjawiskach przywołanych w tekście, który przeczytałem i o samym tekście.
Jeśli chodzi o "zawsze były próbą oszustwa" to przyznaję. Zagalopowałem się. Powinno to brzmieć "dla mnie zawsze były próbą oszustwa".
Nie oskarżam p. dra Wrońskiego o oszustwo.
Być może władze ministerialne doszły do wniosku, że Wroński jest niewygodny i już czas się go pozbyć, bo odkrył sprawy, które dotykają zbyt wielu wpływowych ludzi.... kto wie
Niestety to nie jest watek poswiecony Markowi Wronskiemu i jego habilitacji. A to dlatego, ze habilitacja Marka Wronskiego na tle przedstawionego dorobku wydaje sie byc oczywista (tzn. powinien byl te habilitacje otrzymac). To jest dyskusja o mechanizmach manipluacji w nauce polskiej. W Polsce w tej chwili mozna podjac dokladnie kazda decyzje i przedstawic te decyzje w sposob niby przekonywujacy dla srodowiska. A ciala oficjalne, media reaguja dopiero w odpowiedzi na jakis glosny skandal.
@Zenobi R. Przeczytaj całość dyskusji i nie odgrzewaj starych kotletów.
Wracam do tej dyskusji z kilku powodów. Jakkolwiek stała się ona bardziej cywilizowaną w formie, to pokazuje charakterystyczne meandry myślenia osób, które pragną zaprezentować się tutaj jako autorytety naukowe. Dyskutanci wydają się mieć jakieś cele "oboczne", dywagują quasi "na temat" co jawi się jako mało szczere i przekonywujące, załatwiają po drodze wiele innych spraw (z podlizywaniem się włącznie) i nagminne oddalają się od głównego tematu dyskusji. Głównym tematem dyskusji jest dr Marek Wroński, który dla nauki polskiej jako niesamodzielny pracownik naukowy zrobił niepomiernie więcej niż wszyscy tu zgromadzeni lub wymieniani jako bezwolne i bezmyślne ciała instytucjonalne (MNiSW ze wszystkimi jej komisjami) plus Forum Akademickie z lansowaniem polskich rodów akademickich. Drugim wątkiem jest sens habilitacji, której zapowiadane zniesienie przez minister Kudrycką zawetowało w 2008 roku 44 akademików (w tym prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji ds. Etyki w Nauce). Jeśli stopień naukowy doktora habilitowanego oznacza, dojrzałość do zawodowego funkcjonowania, to oznacza, że z dojrzałością oraz krytycznym myśleniem u tytularnych profesorów, którzy trzymali w ręku mało zaskakujący anonim (wobec ataków jakim był przez wiele lat poddawany dr Wroński) jest bardzo kiepsko. Jak widać każdy bieżący i przyszły algorytm doskonałej habilitacji będzie narzędziem manipulacji samodzielnie i krytycznie myślącymi. Trzecim wątkiem jest po prostu Marek Wroński, jako osoba w konkretnej sytuacji na tle bezduszności narcystycznego środowiska.
@Zbigniew/Zenobi R/Obserwator. Na jakiej podstawie Panowie prezentuja tu swoje bardzo krytyczne opinie, podejrzenia i zarzuty oraz dalekosiezne pytania, w tej sprawie? Czyzbyscie mieli juz w swoich rekach kopie pelnych tekstow 13 publikacji Dr.M.Wronskiego, ich rozszerzonych/powtorzonych? wersji w j.ang. oraz 4 recenzje (http://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/praceBadawcze?rtype=opis&lang=pl&objectId=260852)..? Jesli odpowiedz jest: "tak", to dalczego ukrywacie ten fakt? Jesli nie, to "bijecie piane",w oparciu o anonimowy donos tylko, jak wiekszosc anonimowych Komentatorow!
A wiec nie jest za... pozno. Do dziela Panowie,w stylu: "utrudzeni listonosze odsniezaja pociagi,a umordowani kolejarze pomagaja dzielnie pielegniarkom znosic worki ziemniakow do piwnicy gorzelnikow grajacych tam w pokera."
Dwa pytania do osób zatrudnionych w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
1. Czy jest prawdą, że Rektor WUM zlecił rzecznikowi dyscyplinarnemu wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie zarzutów/pomówień stawianych dr hab. M. Wrońskiemu?
2. Czy Rektor skorzystał jednocześnie z art. 147 Prawa o szkolnictwie wyższym i zawiesił w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego dr hab. M. Wrońskiego?
Będę wdzięczny za odpowiedź.
Przedziwna sprawa. Aż mi się wierzyć nie chce, a odpowiedź p. dra Wrońskiego tylko wzbudza wątpliwości.
Moje trzy grosze:
1) Opublikowanie tej samej pracy po polsku i po angielsku bez wyraźnego zaznaczenia tego w tekście pracy późniejszej jest analogiczne np. do opracowania cudzych wyników we własnej pracy bez podania odnośnika, ale za to z "zabezpieczeniem" w postaci uwzględnienia opracowanej pracy w bibliografii.
Czytelnik zawsze musi wiedzieć, że dany tekst, wywód, struktura, idea (!) pracy jest oryginalna. A jeśli nie jest, to gdzie pojawiła się po raz pierwszy.
2) Zdanie "W pierwszej połowie lat 90. praktyka publikacji w języku polskim oraz w języku międzynarodowym była akceptowana [...]" jest kuriozalne.
Równie dobrze można stwierdzić: w latach 70-90 praktyka jeżdżenia na Zachód, tłumaczenia zagranicznych książek i składania po powrocie takich "tłumaczeń" jako rzekomo autorskich doktoratów i habilitacji była powszechnie stosowana i akceptowana. Zanikło to wraz z pojawieniem się internetu...
Oba twierdzenia są fałszywe. Takie praktyki nigdy nie były akceptowane społecznie. I zawsze były próbą oszustwa.
3) Zarzut zbyt starego, nieaktualnego dorobku - jeśli jest prawdziwy - nie obciąża dra Wrońskiego, tylko radę wydziału i recenzentów.
To na nich spoczywa odpowiedzialność za decyzję o dopuszczeniu do samodzielności naukowej pracownika, którego *aktualna* wiedza nie została sprawdzona. Argument o tym, że "historia medycyny" to nie to samo co "medycyna" uważam za trafny.
Sam nie wiem, czy możliwe jest, że dr Wroński ma bogaty i aktualny dorobek z ostatnich lat, ale do habilitacji *jednotematycznej* wybrał tylko starocie?
Sprawa poruszana wcale nie jest oczywista. A to dlatego, ze nalezy rozwazyc
ja w aspekcie prawnym oraz w aspekcie moralnym. W sensie prawnym rzecz
jest prosta. P.Marek Wronski ma duzy dorobek naukowy, nie popelnil
przestepstwa z tymi autoplagiatami, wiec stopnien dr hab. jak najbardziej
mu sie nalezy. Ale w sensie etycznym, to nie kto inny ale wlasnie
p. Marek Wronskich uczyl wszystkich, ze autoplagiat jest rzecza brzydka,
zwalczana przez szanujace sie czaspisma i uczelnie (czyli wg teorii p. Marka
Wronskiego, "Kiki" zupelnie nie ma racji). Ale jako uzasadnienie swoich
autoplagiatow p.Marek Wronski podaje panujace zwyczaje w nauce polskiej
latach 90 tych. OK, mozna to uzasdnienie uznac. Ale co z prof.
Andrzejakiem z Wroclawia. W sumie to on tez postepowal zgodnie ze zwyczajami.
Mowiac inaczej, calosciowo jestesmy na bardzo grzaskim
terenie. Mowiac inaczej, sprawy etyki leza w Polsce na calej linii. Nie ma zadnych sensownych wzorcow, zadnych regul.
Nie mozna jednak przypadku p.M. Wronskiego rozwazac w oderwaniu od tego
co sie u nas dzieje na codzien. A mamy takie kwiatki (przykladowe).
(1) przewodniczacy ministerialnej komisji d/s dobrych praktyk akademickich jest
wieloetowcem (czyli chyba to wlasnie ma byc wzor dla innych).
(2) Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej daje granty dla powracajacych,
ludziom, ktorzy praktycznie nie wyjechali.
(3) Dr Jozef Wieczorek z NFA usuniety swego czasu z UJ, "nie istnieje" w systemie.
Wszelkie jego apele do UJ, aby zainteresowac sie jego przypadkiem sa lekcewazone.
Czlowieka wg UJ nie ma.
Wymienilem trzy sprawy, a to tylko czubek gory lodowej spraw, ktorymi nikt sie interesuje
chociaz sa one jednak dosc bulwersujace. To ja sie pytam niesmialo gdzie my wlasciwie zyjemy i dlaczego wlasnie akurat sprawa p. Marka wronskiego jest taka wazna, ze nawet FA
podjelo ten temat w sytucji, gdzie przewinienie Marka Wronskiego jest wlasciwie zadne.
Bo co, bo wyszedl skandal, ktorego nie da sie zamiesc po dywan? Forum Akademickie,
na codzien jest takim sobie nijakim pisemkiem pozbawionym charakteru. A a
teraz p. Kieracinski musi cos z ta niewygodna sprawa zrobic. Naprawde straszne. Bo np. o sprawie wieloetatowosci napewno nikt nie napisze.
Zbyt delikatny temat, musimy poczekac na jakis inny skandal.
Proponuję nie mylić pojęć. Czym innym jest, gdy red. Wroński, jako dziennikarz uzyskuje informacje np o plagiacie skądkolwiek, od przekupki na targu, anonimu, etc.) i sam, podkreślam sam, podejmuje pracę biblioteczną by sprawdzić prawdziwość zarzutów i dopóki nie upewni się na podstawie swojej (!) pracy, że ów plagiat miał miejsce, nie nadaje tej sprawie biegu, nie pisze artykułu. Gdy w swojej pracy wykazał, że plagiat był to o tym pisze, mówi, składa zapytania do instytucji. Ale jako on, a nie jakiś anonim. Czym innym jest natomiast, gdy urzędnik państwowy, jak minister wszczyna postępowanie na podstawie anonimu i rozsyła go na lewo i prawo. W mojej opinii to nie tylko kompromitacja, ale też i nieetyczne zachowanie. Minister ma bowiem cały wachlarz możliwości zweryfikowania faktów, ma podległych pracowników w departamentach i zawsze może sama z siebie nakazać, by do drugiego śniadania podano jej komplet dokumentów dotyczącej np. przewodu habilitacyjnego danej osoby. Nie trzeba być specjalistą w danej dziedzinie by zweryfikować takie zarzuty. Gdyby jednak stwierdziła, że w dokumentacji są nieprawidłowości zawsze może skierować sprawę do komisji etyki, ale już jako ona, a nie jakiś anonim. No ale to trzeba mieć trochę odwagi cywilnej. Prościej jest przepakować gorący kartofel i rozesłać gdzie się da, niech inni się martwią.
Etiologia i wstepne podsumowanie calej sprawy: to nie kryzys,a rezultat(Kisiel).Dlaczego? Poniewaz stosuje sie nie "to" i nie tam, gdzie jest "to" konieczne, czyli wszystko mamy ...zamiast!
@malgorzata.academicus | 4 Styczeń 2013, 14:10. W celu poparcia paru zasdnych komentarzy ponizej, w tym Twoich oraz probujac odpowiedziec na zasadne pytanie : "jaki procent polskich akademikow na biezaco sledzi literature swiatowa!", podaje porownanie dorobku bibilometrycznego Polski/Niemiec/Czech i USA, w dyscyplinie "Cancer Research", dla parametru "% cited documents", za lata 1996-2011, ktore sa dostepne na stronie portalu SCImago pod tym adresem:http://www.scimagojr.com/compare.php?un=countries&c1=PL&c2=DE&c3=US&c4=CZ&area=1300&category=1306&in=citd
Z podanego tam wykresu/tabeli wynika,ze Polska ma tu obecnie silna tendencje spadkowa...!?
Różne opinie mają ludzie o Panu Marku Wrońskim
"Prof. dr hab. n. med. Wojciech Maksymowicz (Dziekan Wydziału Nauk Medycznych, były MInister Zdrowia) stwierdził, że słuchając prof. P. Obarka zauważył analogię między wystąpieniem, a obrazem Bruegela – „Ikar”. Ikar upada, świat się nie interesuje. Dziekan dodał także, że zna Marka Wrońskiego, któremu nie udała się kariera naukowa i od tego momentu Marek Wroński atakuje naukę polską, wskazując ją jako miejsce popełniania plagiatów. Zdaniem Dziekana to, co mówił prof. P. Obarek zasługuje na zastanowienie. Prof. W. Maksymowicz zakończył wystąpienie stwierdzeniem, że solidaryzuje się z prof. P. Obarkiem.
@kiki | 4 Styczeń 2013, 13:16.
Moze ja jednak doprecyzuje, ze nie ma mojej zgody na WSPOLCZESNY bezwarunkowy tzw. text-recycling. Dokladnie z takiego powodu moja ostatnia recenzja artykulu przedlozonego do journala Elsevier brzmiala "reject" z powodow etycznych. Po prostu nie mozna porownywac realiow pierwszej polowy lat 90-tych z obecnymi - zwlaszcza od momentu zakupienia przez MBK powszechnego dostepu do wirtualnej bazy nauki. Jest dokladnie tak jak napisal Luew. Ostatnie zapisy z uchwalonego kodeksu etycznego PAN dotyczace autoplagiatow dla uzyskania wlasnych korzysci (np. awansu naukowego) trudno bedzie zastosowac do osob, ktore przebywajac po drugiej strony kurtyny w ubieglym wieku publikowaly cos w kraju by pozniej w wersji rozszerzonej opublikowac to w journalach uznawanych w swiecie a nie dostepnych w kraju. Ja bym to raczej zakwalifikowala jako dzialalnosc pro publico bono (publicystyczno-informacyjna) na rzecz polskiego srodowiska naukowego. Notabene pouczajace by byly wspolczesne statystyki wykorzystania WBN - jaki procent polskich akademikow na biezaco sledzi literature swiatowa!!! Lektura takich statystyk podawanych drzewiej przez ICM dla SCI-EX zm baza od 1996 r. nie byla zbyt budujaca. Mam rownoczesnie swiadomosc, ze czesc naukowcow starszej generacji publikowala w kraju prace wartosciowe, ktore nie znalazly w swiecie naleznego im oddzwieku, a tematy badawcze sa dalej aktualne. Tutaj nie widze zadnych przeszkod na text recycling, ale wylacznie w uznanym czasopismie o ogolnoswiatowym zasiegu. Sledzac na roznych forach dyskusje mam wrazenie, ze polscy naukowcy zapominaja, ze publikacje maja sluzyc jak najpowszechniejszej "Knowledge Dissemination" dla dobra ogolu ludzkosci a nie budowaniu wlasnych karier!!!
Co Wroński twierdzi o anonimowych donosach - radzi je sprawdzać i nadawać im bieg oficjalnych dokumentów - a to błąd, anonimy należy palić przed czytaniem. Ale oddaję głos Markowi Wrońskiemu:
BOMBA ZEGAROWA
Otóż, najważniejszą rzeczą jest zrozumienie, że wykryty plagiat na wydziale jest „tykającą bombą zegarową”, która w porę nierozbrojona wybuchnie, niszcząc zarówno dotychczasową dobrą opinię plagiatora, jak i opinię dziekana.
Najczęściej pierwsza informacja o podejrzeniu plagiatu wpływa do władz dziekańskich. Nie ma to znaczenia, czy ktoś poinformował o tym anonimowo, czy pod własnym nazwiskiem. Każdą informację dziekan ma obowiązek dokładnie sprawdzić, zapewniając informatorowi pełną dyskrecję. Jeśli po porównaniu wskazanej pracy ze źródłem widać jednoznacznie, że większość tekstu jest przejęta i artykuł to jawny plagiat, dziekan w ciągu najdalej kilku dni jest obowiązany podjąć konkretne kroki. Brak akcji i parotygodniowe zwlekanie z podjęciem oficjalnych decyzji w zasadzie dyskwalifikuje dziekana z pełnionej funkcji, niszcząc opinię o jego rzetelności i pokazując, że brak mu charakteru i niezłomności działania.
Pierwszym krokiem jest powołanie komisji dziekańskiej, złożonej z kilku rzetelnych i dyskretnych profesorów, którzy w okresie 14 dni powinni złożyć protokół określający wielkość i procentową skalę zapożyczeń. Załącznikiem do protokołu są obie prace: plagiat i źródło. Ważne jest, aby teksty w przebadanych pracach były podkreślone w taki sposób, który nawet laikowi pozwoli się zorientować, co i skąd zostało przejęte.
Mając formalny protokół, dziekan powiadamia na piśmie rektora uczelni, który od tej chwili odpowiedzialny jest za postępowanie dyscyplinarne. Nie zwalnia to wcale dziekana od kolejnych posunięć. Drugim krokiem dziekana jest powiadomienie rady wydziału o ustaleniach komisji dziekańskiej. Jest to wymóg bezwzględny, bowiem nierzetelny nauczyciel akademicki musi być poddany ostracyzmowi środowiska. Gdy dowody popełnienia nierzetelności naukowej są niepodważalne, to proces osądu środowiskowego biegnie niezależnie od postępowania dyscyplinarnego.
Naukowcy są osobami publicznymi, więc przy ewidentnej nierzetelności winny nie ma szans na wygranie procesu sądowego pod pozorem ochrony dobrego imienia.
Marek Wroński
powyższy cytat za:
http://www.debata.olsztyn.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2207:plagiat-czy-nie-plagiat&catid=46:adam-jerzy-socha&Itemid=97
@malgorzata.academicus
zgadzam się z Twoimi uwagami - reutylizacje Marka Wrońskiego były w pełni uzasadnione i każdy do reutylizacji ma prawo - mało tego, to była też forma zabezpieczenia tego co jest jego własnym wkładem - opublikowanie wcześniej swoich części - pokazuje wyraźnie, że te jego części są jego a nie współautorów i dlatego dzisiaj również reutylizacje należy popierać i praktykować jako zdrową praktykę. Ktoś się zagalopował i ze zdrowej reutylizacji zrobił coś co mylone jest z czymś niewłaściwym. Nawet Bóg gdy stworzył zwierzęta, jedno uczynił z takim ogonem, drugie niemal identyczne ale z dodanym trochę innym ogonem lub torbami policzkowymi a potem znów to samo ale w Australii z torbą podczas gdy w Europie bez torby, to jest reutylizacja i nie ma powodu sztucznie wymagać tego aby autor porzucał swoje własne prace - podczas gdy inny autor ma prawo wykorzystać jego prace niemal w całości i podpisać swoim nazwiskiem o ile zaznaczy, że cytował.
PROBLEMEM natomiast jest brak informacji czy to co wywołało taką reakcję Minister i gremiów, które uruchomiła, nie zawiera czegoś bardziej poważnego niż to co ujawniło nam tu forum akademickie
Styl, w jakim M.Wronski atakowany jest przez swoich polskich kolegow, a takze sposob potraktowania sprawy anonimowego donosu przez najwazniejsze osoby w nauce polskiej budzi moj najwiekszy sprzeciw. W latach 90-tych pracujac w zachodnich osrodkach naukowych tez publikowalem samodzielne prace ze swoich wynikow w jezyku polskim, by potem po ich uzupelnieniu, przedyskutowaniu z miejscowymi kolegami opublikowac je w renomowanych czasopismach o zasiegu swiatowym. Dlaczego to robilem? Przeciez nigdy nie zamierzalem wrocic do Polski, wiec nie byly mi do niczego potrzebne. Chcialem po prostu ta droga utrzymac kontakt z krajem, z dawnymi kolegami z uniwersytetu. Czy sie tego dzis wstydze? Nie, wrecz przeciwnie. Czy bym to dzis tez zrobil? Nie, bo dzis to nie ma sensu, a kazdy ma dostep wlasciwie nieograniczony do literatury naukowej. Lupanie zapalki w sprawie M.Wronskiego na cztery, a teraz to juz jak widze na 8,16 itd. jest zenujace. Nie potrafie znalezc innej motywacji lupiacych niz zwykla zemsta za wykrycie przez M.Wronskiego ich prawdziwych oszustw naukowych. Bo chyba tak bezinteresownie nikt normalny nie bylby w stanie wprowadzic sie na taki poziom nienawisci, zawisci i stronniczosci. Zycze M.Wronskiemu duzo wytrwalosci i cierpliwosci. Mam nadzieje, ze osoby odpowiedzialne za instytucje zajmujace sie ta sprawa otrzezwieja i nie dadza sie wykorzystywac jako narzedzie tej zenujacej zemsty.
Serdeczne podzkiekowania Zbigniewowi Kozie za chlodna analize zarzutow i merytoryczny wpis, ktory zmobilizowal mnie do zamieszczenia rowniez mojego komentarza pomimo olbrzymich oporow przed wypowiadaniem sie w dyskusji wystawiajacej TAKIE swiadectwo polskiemu srodowisku akadmickiemu. Moze kilka faktow przypominajacych jak to w XX wieku bywalo z dostepem do opublikowanych wynikow badan. Rok 1998. Miejsce Hamburg. Majac w zakresie swoich obowiazkow opieke nad doktorantami Graduiertenkolleg, ze zdumieniem odkrylam, ze nie maja oni jako stypendysci zagwarantowanej mozliwosci sciagania z dostepnej bezplatnie dla pracownikow uczelni bazy w Hamburgu kopii artykulow!!!! W wyniku mojej interwencji, w DRODZE WYJATKU, dyrekcja instytutu zagwarantowala tej trzy osobowej grupie mozliwosc korzystania z artykulow niedostepnych w lokalnej bibliotece uczelnianej. I tak owczesnie czekalo sie DWA TYGODNIE na zamowiony artykul. Bylo to kilka lat po polskich publikacjach Marka Wronskiego w Polsce. A moze przeanalizujmy sytuacje co by sie stalo gdyby Marek Wronski nie poszedl troszke "na skroty", byc moze z czesciowym naruszeniem praw zatrudniajacych go instytucji i nie opublikowal tych prac w kraju? Ilu ludzi by umarlo z powodu izolacji polskiego srodowiska naukowego, a przede wszystkim lekarskiego od najnowszych wynikow badan klinicznych w swiecie? Moze warto uslyszec glos lekarzy, neurochirurgow? Zarzut o "mnozeniu dorobku publikacyjnego" przez opublikowanie lokalne prac w Polsce jest tak kuriozalny, ze przypomina mi sie opinia mojego kolegi, ktory w zestawieniu swojego dorobku pominal publikacje krajowe argumentujac, ze sa one o UJEMNYM IF. Nie ozancza to, ze publikowanie w lokalnych czasopismach polskojezycznych nie ma sensu nawet obecnie. Tyle, ze artykuly te spelniaja glownie cel popularyzatorski i dydaktyczny. I tylko w takim kontekscie moge zrozumiec opublikowanie przez Marka Wronskiego wynikow, ktore kilka miesiecy pozniej opublikowal jako PIERWSZY Autor w znaczacych journalach. Dodatkowym przykrym aspektem jest dla mnie swiadomosc, ze wielu polskich profesorow osiagnelo obecna pozycje wlasnie w latach dziewiecdziesiatych dzieki podjeciu lub tylko spopularyzowaniu w Polsce kierunkow badan naukowych z innych krajow. Ich wklad w rozwoj nauki swiatowej byl znikomy, a prace calkowicie przyczynkarskie. Dodajmy, ze wielu z nich bylo wstepnie w duzo lepszej pozycji wylacznie dzieki uprzewilejowanemu dostepowi do literatury swiatowej.
Ale akurat - Człowieku starej daty - choć masz zupełną słuszność i kompletną rację, to Szanowny Pan Wroński sam otworzył puszkę z anonimami - sam stosował tę metodę - a nawet pochwalał.
cytat za: [ http://forumakademickie.pl/fa/2012/01/jak-prezentowac-swoja-wiedze/ ]>> Jednocześnie do CK dotarł anonim (którego kopię otrzymało Archiwum Nieuczciwości Naukowej), w którym poinformowano, że tzw. książka profesorska dziekana Laserowe kształtowanie warstwy powierzchniowej elementów maszyn zawiera ponad połowę tekstu jego habilitacji z 1999 r.<<
ALBO TO:
[ http://forum.gazeta.pl/forum/w,65,42487864,42690796,Re_Plagiat_na_politechnice_i_WSZiA.html ] >>Re: Plagiat na politechnice i WSZiA
Autor: Gość: Marek Wronski IP: 1.1.* / *.proxy.aol.com 30.05.06, 04:07
PT Czytelniku: jest kardynalan zasada ,ze jak kogos o cos publicznie oskarzamy
( i w dodatku ANONIMOWO!) to musiumy podac dokladne zarzuty, tak aby kazdy mogl
sprawdzic prawdziwosc naszych slow, siegajac do zrodel. Ty nie podales z
jakiego artykulu i z ktorego numeru Sobotki nastapily sugerowane przez Ciebie
zapozyczenia. I to jest nie fair!
Marek Wronski<<
Szanowny Pan Marek Wroński nie pisze, że anonimów nie czytamy z definicji i przed przeczytaniem anonimu sprawdzamy, czy jest podpisany i jeśli nie jest to palimy lub do niszczarki przed czytaniem (ja tak robię - niszczę anonimy i nie czytam a rozmowy telefoniczne w których rozmówca się nie przedstawi przerywam i kończę bez tracenia czasu na słuchanie anonima), Szanowny Pan Marek Wroński podaje instrukcję jak anonim ma być zbudowany.
To na co zwróciłeś uwagę, że Ministra się tym zajęła a inni szanowni członkowie szanownych gremiów również w tym 2 na 6 głosowało za dymisją Szanownego Pana Merak Wrońskiego może wskazywać, że nie znając całej treści tego co oni czytali i czemu nadali taką rangę - może nie wiemy wszystkiego, może coś u tych decydentów wzbudziło wątpliwości i to na tyle silne, że aż 25% składu było za przyjęciem dymisji Szanownego Pana Marka Wrońskiego. Może anonim był skonstruowany zgodnie z zaleceniami Pana Marka Wrońskiego - bo tu na forumakademickim tylko część - niewielka treść - jest ujawniona i nie koniecznie musiało forum akademickie dysponować tą samą treścią, którą miała Szanowna Pani Minister Barbara Kudrycka i zespół, który rozpoczął procedurę firmując ją tak wielkimi nazwiskami!
Szanowni Dyskutanci. Po przeczytaniu tekstu artykułu i komentarzy pod nim, mam wrażenie, że w dyskusji pominięty jest dosyć istotny wątek (zaznaczam, abstrahując od samej sprawy, jak również niestosowności wielu wypowiedzi). Mianowicie, w artykule jest: "Min. B. Kudrycka przekazała donos Komisji ds. Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk. Po otrzymaniu anonimowego donosu o ustosunkowanie się do zarzutów poprosili dr. Wrońskiego prof. M. Krawczyk, rektor WUM i prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji ds. Etyki w Nauce". Proszę zwrócić uwagę na to, że ANONIMOWEMU DONOSOWI nadano rangę dokumentu! I kto to robi? Minister, która de facto świadomie rozpowszechnia donos(!), Szef Komisji ds. Etyki w Nauce wszczyna postępowanie na podstawie ...donosu! Jak nisko trzeba upaść etycznie, by pełniąc takie funkcje traktować jako dokument... anonimowy donos??? I nie ma znaczenia co on zawiera! Czy jeśli ktoś napisze anonimowy donos do ministerstwa, np. że Prof. Barbara Kudrycka dopuszcza się czynów niegodnych w godzinach pracy, to Profesor Zoll też poprosi Panią Minister o ustosunkowanie się do zarzutów? Czy przypadkiem nie jest tak, że donosy, anonimy stały się narzędziem codziennego działania tych instytucji? Gdy jest to wygodne, to anonimowy donos wprowadza się do urzędowego obiegu dokumentów, a gdy nie jest wygodne, to stwierdza się, że „przecież nam nie wypada zajmować się anonimami, a feee". Czy Minister Kudrycka i Profesor Zoll zdają sobie sprawę z tego, że uznając anonimowy donos za OFICJALNE pismo otwierają drzwi dla wszystkich mętów akademickich? Anonimowy tchórz, człowiek bez godności, który będzie chciał komuś zaszkodzić otrzymuje w ten sposób od Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego(!), Prof. Barbary Kudryckiej, a także od jednego z najbardziej znanych karnistów (!) Prof. Andrzeja Zolla jasny sygnał, że anonimowy donos JEST DLA NICH… dokumentem! (przepraszam za tę ogromną liczbę wykrzykników, ale uważam tę procedurę, czy raczej proceder, za skrajnie szokujące. W każdym razie dla mnie jest to sytuacja szokująca. Nie ukrywam, że dziwi mnie, że wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego. Czyżby to było dla Państwa tak często przytaczaną w komentarzach „normą”? Czy rzeczywiście jest już aż tak źle z naszym środowiskiem akademickim? Podkreślam, abstrahując od meritum sprawy, w którą nie czuję się kompetentny wnikać.
Technika manipulacyjna zagłuszania bardzo ważnych głosów merytorycznych w dyskusji oraz sprowadzania jej do poziomu rynsztoku jest prezentowana na FA już nie pierwszy raz przez Panów chowających się za nickami "mortis" i inni... Cel? czynienie zadymy słownej by zagłuszyć głosy istotne dla sytuacji oskarżonego, oszczerstwami zdyskredytować dyskutujących i rozwalić dyskusję lub chociaż do niej skutecznie zniechęcić. Proponuję nie odpowiadać na te pełne obraźliwych słów, nic nie wznoszące posty, a jedynie zająć się merytoryką sprawy choć dla mnie na tym etapie niewiele można wnieść z braku szerszych informacji.
Dzisiaj przekonałam się, że treści te czytają poważni godni szacunku Ludzie Nauki.
te też gość nie interesuje mnie prof. Obarek, którego nawet nie znam i który przez to nie jest dla mnie żadnym autorytetem. Interesują mnie natomiast nagrania, które złożył w Ministerstwie, szczególnie co zawierają i co z nimi zrobiono!
Chyba naukowcom i "naukowcom " czytajacym Forum Akademickie znana jest słynna zasada prawna - PRAESUMPTIO BONI VIRI - zasada domniemania niewinnosci, wg której kazda osoba jest niewinna wobec przedstawianych jej zarzutów, dopóki nie zostanie jej udowodniona wina.Z zasady domniemania niewinnosci wynika, iz ciężar dowodu spoczywa na oskarżycielu ( oskarżycielach ). To oskarzyciel ma przekonać sąd, że oskarżony jest winny popełnienia zarzucanego mu czynu. To nie oskarżony ma udowadniać swoją niewinność. FACTA PROBANTUR , UIRA NOVIT CURIA - OKOLICZNOŚCI NALEZY UDOWODNIĆ. A więc oskarżyciele - tacy mocni w buzi - do dzieła.
te, mortis (zwracam się formą kulturową, która jest ci najbliższa), to co z tym twoim autorytetem, prof. Obarkiem? Ten to, czy nie ten to?
Vice versa Małgorzato. Masz rację niech wypowiedzą się prawnicy z Komisji Etyki PAN.
Żal mi Was M i M - w Waszym zacietrzewieniu nie umiecie nawet podać rozsądnych i konkretnych argumentów, czym jeszcze bardziej dajecie dowód na to, kim jestescie i co chcecie zrobić . Jak narazie to tylko pyskujecie, oskarżacie, plujecie, jadu w was co niemiara i chęć zemsty. Najchętniej to już dziś dokonalibyscie samosądu wszystkowiedzący mściciele. Poczekajcie na prawo, a nie kierujcie się Waszymi chorymi emocjami.
Małgorzato! jakieś bałwochwalcze kazanie brawo, ale tu nie kościół adwentystyczny.........
A tak poza tym to Wroński wie najlepiej jak się wykańcza niewygodnych, cóż ptaszki cwierkają, że to już agonia Waszego Boga dr hab. Marka Wrońskiego.
Precz z sektami i sekciarstwem oraz nawiedzonymi oszołomami!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dajcie sobie spokój i zostawcie tego Wrońskiego nich dalej się w tym babra jak lubi a tych oszołomów olać i tyle......
Mortis - proszę nie nazywać kościołów oficjalnie zarejestrowanych w RP i mających status koscioła sektą ani nie obrazać członków tego koscioła. Przeszkadza Panu ( Pani )Mortis osoba Ireny Smółki.Życzę takiej odwagi i inteligencji, jaką ona posiada. Pan( Pani ) swoimi komentarzami nie dorasta do pięt ani Irenie Smółce, ani dr. M. Wrońskiemu. Jest wiadomą rzeczą, że jak ktos jest niewygodny, to się chce go wyeliminować, szuka się na niego wszelkich mozliwych, często podłych, perfidnych chwytów. Jest to działanie podobne do mafijnego. W ten sposób mozna powiedziec, że prokuratorzy , świadkowie czy sędziowie tez są narażeni - niejeden zginął w tajemniczych okolicznościach, niejednemu oblali twarz kwasem solnym, a to dlatego , że doprowadził do tego, ze przestępca poniósł zasłuzoną karę. Widzę tu tylko i wyłącznie akt zemsty i zmowę niektórych ( jako ze w grupie siła ), tylko żaden z Was oskarżycieli nie jest na tyle odważny, żeby podpisać się własnym imieniem i nazwiskiem.Udowodnijcie p. Wrońskiemu, ze popełnił plagiat. Chyba kto, jak kto, ale on by wiedział, że ataki na niego będą szły w tym kierunku i musiałby byc samobójcą, żeby odważyć sie na coś takiego. A pokazcie mi tych " pokrzywdzonych, NIEWINNYCH ", którym dr Wroński zniszczył życie. Oni sami sobie zniszczyli przez naruszanie przepisów prawa ( plagiat- kradzież cudzej własności ) czy inną nieuczciwość. Łatwo jest pisać o korupcji czy prywatnych działaniach dr. Wrońskiego, wszak papier przyjmie wszystko. Dowody , Drodzy , dowody, a nie gadki - szmatki.
@mortis. Czy to ten sam Prof. Piotr Obarek, który był promotorem pracy licencjackiej swojego syna, a mamusia licencjata była recenzentem?
Aleś sobie "autorytet" znalazł.
Podaję adres strony na której znajduje się arcyciekawy tekst: sliwerski-pedagog.blogspot.com/2012/03/doceniono-mistrza-neurochirurgicznych.html
Anonimowy14 sierpnia 2012 12:03
SPRAWA MARKA WROŃSKIEGO DO WYJAŚNIENIA!!!!
Protokół Nr 43
posiedzenia Senatu UWM
z 22 czerwca 2012
prof. Piotr Obarek, Dziekan Wydziału Sztuki: „W związku z ujawnieniem w Biurze Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego dowodu ukazującego korupcję i spisek w organach, celem obalenia funkcyjnego dziekana Wydziału Sztuki, zwracam się do Wysokiego Senatu o wysłuchanie. Dowód w formie elektronicznej zawiera nazwiska osób sprawujących funkcje publiczne w wysokich organach państwa oraz osób zatrudnionych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Poszkodowany został interes publiczny, interes Państwa oraz moja osoba poszkodowanego, bezprawnym działaniem osób w nim wymienionych.
Ze swej strony zwróciłem się do: Przewodniczącego Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich prof. Jana Hartmana - Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Barbary Kudryckiej, Podsekretarz stanu prof. Darii Lipińskiej-Nałęcz”.
Prof. P. Obarek odczytał pismo do prof. Jana Hartmana:
„Zawiadamiam, że w biurze Ministra znajduje się dowód, dlaczego Marek Wroński zachowuje chorobliwą aktywność w ściganiu domniemanych przez niego sprawców plagiatów. Dowód ten wyjaśnia niezbicie, że M. Wrońskiemu nie przyświeca żaden interes społeczny i etyczny udział w Zespole, lecz kieruje się on interesem korupcyjnym i prywatnym.
By zaprzestać szkodzeniu interesowi publicznemu i państwowemu wnoszę uprzejmą prośbę o priorytetowe potraktowanie wątków sprawy z racji na dowód którym dysponuje Ministerstwo.
Każdy pracownik państwowy, który wejdzie w wiedzę o przestępstwie, podżeganiu do popełnienia przestępstwa, poplecznictwie oraz samym jego sprawstwie jest zobowiązany z urzędu działać lub zawiadomić swojego przełożonego, bądź organy ścigania.
Pani Smółka jest Pani godną pożałowania osobą, która najwyraźniej sama nie wie co pisze. Zapewne w zadufaniu o swej nieomylności pretenduje Pani do Ellen White żony jednego z twórców kościoła adwentystycznego obdarzonej darem proroczym.
Apeluję do członków tej adwentystycznej sekty wynieście jedyną, nieomylną i wszechwiedzącą na ołtarze.
Szanowna Pani "Kiki" dziękuję osobiście za Pani wypowiedzi. Dla mnie to nie tylko świadectwo uczciwości głosu w obronie M. Wrońskiego ale także okazja do uczenia się. Uświadamiam sobie także, niestety że w gronie w jakim toczy się ta dyskusja choć to grono naukowców, wiele osób ( Adam, Mortis i inni ) nawet nie ma pojęcia o czym Pani pisze. Jakoś tak już jest że klasa i szacunek do dorobku drugiego człowieka idzie w parze z poziomem wiedzy, szalbierstwo zaś i rozboje na cudzym życiu w parze z miernotą i wszystkim z niej wynikającym.
Dziękuję Pani.
Szanowni Państwo !
Miałem poczekać ze swoim komentarzem do kwoty 1.000.000 zł, przekazanych przez p. dr hab. Marka Wrońskiego forum "adwentfree", bo cóż to jest, dla przebogatego, polskiego środowiska naukowego " nędzne" 100.000 zł, ale się zawiodłem. "Licytacja" kwotowa stanęła w miejscu. Dlatego też, jak sądzę, by wyrównać rachunki, ruszyła lawinowo licytacja w opluwania p. Wrońskiego. Upewniłem się także, że piszę na stronach " Forum Akademickiego", a nie na stronach " Faktu", czy " Super Ekspressu". Zdumiony jestem, że niektórym z P.T. Respondentów z tak wielką łatwością przychodzi emocjonować się ANONIMEM. Widocznie tzw. zdziczenie obyczajów, przemożna chęć znalezienia jakiejkolwiek sensacyjki i nadmiar śliny, nie ominęła środowiska naukowego. Czytając niektóre wpisy, zaczynam rozumieć dlaczego w naszym, rodzimym języku słowo: żółć - można określić tylko polskim liternictwem. Zaiste, zadziwiającym wręcz fenomenem jest fakt, iż można bez żadnej przyczyny i jakichkolwiek dowódów oskarżyć Człowieka, jakim jest p. Wroński. Niezrozumiała jest dla zaciekłość, co poniektórych interlokutorów, w ferowaniu wyroków, ocenie dorobku naukowego i postępowania p. Wrońskiego.
Tak się godzi, Panowie Naukowcy !
Tak się, po prostu, nie godzi !
@Nick
w mojej dziedzinie, lepsze czasopisma mają w momencie składania rubryki zatytułowane, "prezentacja na konferencjach" i jeśli zgłaszany artykuł nie był minimum 3 razy w formie zgłaszanej do journala, prezentowany na międzynarodowych konferencjach (z podaniem linku do PDF na stronie konferencji!) to nie ma mowy o puszczeniu dalej - mało tego, odrzucenie - bez czytania - przez edytora z journala - bo konferencje byly za slabe - to standard (i 70 do 250 dolarów "w plecy" za pierwszą ocenę)
Jeśli chcesz publikować w dobrym czasopiśmie to musisz mieć to samo wydane wcześniej w proceedings - a te zazwyczaj są w Web of Knowledge widoczne już pod Twoim nazwiskiem i do znalezienia po DOI w internecie - niema identyczne jak to co potem ukaże się w Journalu. Teraz byłam na konferencji na którą rok temu mnie nie przyjęli bo artykuł był prezentowany za mało razy a oni akceptują tylko dojrzałe artykuły na konferencji - w tym roku byłam ale dlatego, że już artykuł był 7 razy w proceedings opublikowany i jest to mniej niż liczba prezentacji kolegow z instytutu Goethego, którzy przed tą konferencją atykuł IDENTYCZNY, toczka w toczkę - prezentowali 9 razy i teraz dopiero są w kolejce do publikacji tego samego do Journala za 40 punktów według naszego ministerstwa. I co?
Jak ktoś nie podaje odnośników do Proceedings - to nie łamie niczego - idiotyzmem byłoby, gdyby podawał - wszak to nie jest jeszcze gotowe - choć już ma kilka DOI i ma kilka wystąpień w publikacjach konferencyjnych ujawnianych w ISI WoK WoS, Scopus, IEEE, Palgrave oraz kilku innych bazach.
Nie jest to nawet reutylizacja - to ani reutylizacja ani nic innego nadzwyczajnego - to zwyczajna cywilizowana praktyka.
@kiki (10:21) ... Rzeczywiście. Ha! Stoję po stronie Marka Wrońskiego w tej nagonce na niego, a okazało się, że sam jestem bardziej restrykcyjny niż to wymagane. Po Twoim wpisie przejrzałem "co tam podpisałem" ostatnio publikując i np........... w The Royal Society of Chemistry (RSC), w Licence to Publish jest, cyt. "The Author(s) may, without seeking permission from the RSC: (a) reproduce/REPUBLISH (podkreslenie moje) portions of the Paper (including the abstract)... Podobne znalazłem także w innych copyright transfer agreement. Dziękuje za zwrócenie uwagi.
Ciekawe pod którym z nicków ukrywa się NA FORUM anonimowy autor donosu na dr hab. M.Wrońskiego, ha, ha! Poziom donosu pozostawia wiele do życzenia...
Swoją drogą cóż za niezwykły wręcz zbieg okoliczności ! Anonim z Wrocławia ! Urzekła mnie ta historia, ha, ha !
ciąg dalszy
4. Dorobek habilitacyjny wydaje się (nie jestem medykiem) z dużą nawiązka wypełniać ustawowe i zwyczajowe kryteria.
5. Jeśli coś w całej tej sprawie jest skandalicznego, co ewidentnie łamie standardy akademickie, to jest nim stawianie poważnych zarzutów koledze-akademikowi zza zasłony anonimowości. Panowie, anonimowo to możecie się na kimś wyżywać w pijackiej melinie, a i to tylko wówczas, gdy nikt postronny was nie słyszy. Jeżeli anonimowość ma was uchronić przed "zemstą układu", to co robicie w tym zgniłym systemie? Chyba, że ma was uchronić przed zidentyfikowaniem jako "ofiary" p. Wrońskiego?
zapraszam do przedyskutowania mojego ostatniego wpisu:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,244036,141491746,141491746,Reutylizacja_to_nie_autoplagiat.html
a do dyskutorania o kwestii plagiatów i ścigania plagiatów zapraszam na forum:
http://forum.gazeta.pl/forum/f,244036,nauka_w_Polsce_granty_profesor.html
1. Jeśli miałoby się komuś postawić zarzut, że dorobek jest "stary", powinien on zostać postawiony ustawodawcy a nie Wrońskiemu. Albowiem w Polsce habilitacja jest "dożywotnia" i nie świadczy o aktualnych, lecz PRZESZŁYCH zasługach danej osoby. Dlatego np. nikt nie odbiera stopni naukowych naukowcom zaangażowanym w prace administracyjne (choćby rektorom, posłom etc.). Zarzut oddalony.
2. Nikt nie przedstawił choćby cienia dowodu na to, że Wroński popełnił plagiat. Zarzut oddalony.
3a. Kwestia popełnienia tzw. autoplagiatu jest bardziej subtelna. Z punktu widzenia recenzenta pracy habilitacyjnej należy przyjąć, że prace w j. polskim nie stanowią odrębnego dorobku niż rozszerzone prace w j. angielskim. Tak się stało i to zamyka sprawę habilitacji. Tzn. dorobek habilitacyjny był oceniony w oparciu o prawdziwe informacje i nie ma powodu, by wznawiać procedurę.
3b. Czy publikacje w j. angielskim bez odwołania do publikacji w j. polskim naruszyły dobre zwyczaje akademickie? Wg współczesnych standardów - tak. Trzeba jednak pamiętać, że do ok. połowy lat 90-tych. Polska w ogóle nie przestrzegała międzynarodowych praw autorskich (legalnie kopiowanie i rozpowszechnianie książek i muzyki). Prawdopodobnie polskie czasopisma, w których publikował Wroński, nie funkcjonowały w obiegu międzynarodowym (nie były nigdzie na świecie indeksowane) i można by bronic tezy, że publikacje w nich miały status współczesnych preprintów, coś jak arxiv.org, tyle, że arxiv jest bazą internetową, a w latach 90-tych o elektronicznym dostępie do prac w j. polskim można było sobie pomarzyć. Nie znalazłem w google scholar żadnego odwołania w literaturze światowej do artykułu Wrońskiego w j. polskim, co potwierdzałoby "preprintowy" charakter tamtych artykułów. Należałoby też zbadać, na ile praktyka publikowania artykułu po polsku i osobno po angielsku była w polskiej medycynie powszechna i akceptowana w tamtych latach.
3c. Wydawca zagraniczny mógłby mieć do Wrońskiego pretensje o niepoinformowanie go o uprzedniej publikacji wyników, gdyby ta publikacja przyczyniła się do uszczuplenia jego (wydawcy) dochodów z rozpowszechniania dzieła. Wydaje się, że ta okoliczność nie miała miejsca ze względu na lokalny i niszowy charakter publikacji w j. polskim. Pretensje mógłby mieć wydawca polski, ale jak niedawno wydałem coś w Zeszytach Naukowych, wydawca nie chciał ode mnie żadnego copyrighta ani innego "cyrografu", explicite dostałem informację, że manuskrypt mogę wykorzystać dowolnie jak tylko chcę. Artykuł po polsku ma przecież raczej walor popularyzatorski niż naukowy, a jeżeli przez lata takie artykuły pyły podstawą do habilitacji i profesur, to to jest problem polskiej nauki a nie Wrońskiego.
cytat z poniższej wypowiedzi, z którym nie zgadzam się: >> Pozostaje oczywiście problem, czy powinien najpierw publikować krótszy tekst w Polsce, by po jego rozszerzeniu z innymi autorami, pełną wersję publikować w USA. Z punktu widzenia dzisiejszych norm - nie. <<
A DLACZEGO NIE?
Oczywiście, że może - i nie jest to autoplagiat a REUTYLIZACA - reutylizacja jest procesem naturalnym i nie wolno mieszać REUtylizacji z autoplagiatem.
Jedynie można od GRUDNIA 2012 dla prac opublikowanych PO GRUDNIU 2012 wymagać aby w przypadku reutylizacji przywoływać wcześniejsze prace w następnych pracach - tak jakby się cytowało innego autora. Skoro można cytować prace innych autorów to dlaczego nie mam mieć prawa do cytatu mojej pracy? Limitowanie reutylizacji byłoby kuriozum - bezsensu.
Dobra, kończymy tę pyskówkę
gość-u, wtedy Red. Kieraciński musiałby wykasować 80% twoich wpisów zawierających obelgi, insynuacje i pomówienia. Sam przyjąłeś taką konwencję, więc się teraz w klapy Red. Kieracińskiemu nie wypłakuj.
Panie Nicku (nie-Wroński), wobec takiego tonu oświadczam, że nie mamy o czym rozmawiać i proszę przyjąc do wiadomosci, że moje wątpliwości opisane w postach będą przedmiotem wyjąsnień w postępwaniach dyscyplinarnych i sądowych. Jak widać Pan red. Kieraciński nie jest w stanie zareagować, aby zapewnić normalne warunki wymiany poglądów bez obelg, insynuacji i pomówień. Dlaczego nie zwróci uwagi swojemu pracownikowi, aby zachował standardy dziennikarskie?
@marcin. Fajnie, że cytujesz, tylko ja się pytam kolejny raz: - Jaki plagiat?
Pani Smółka Pani kłamie osobiście widziałem na forum adwentfree Pani podziękowania dla Wrońskiego za darowiznę. W tym stanie rzeczy sprawą tą powinno zająć się CBA i nie omieszkam o tym zawiadomić.
gość-u, główną osobą manipulującą informacją na forum jesteś ty. Pomijam chamskie, uparte wmawianie na forum, że jestem Markiem Wrońskim (powtarzasz to kolejny raz), bo na chamstwo w sieci nie ma rady, ale wypisujesz dyrdymały nie mając pojęcia o czym piszesz. Po pierwsze, nikt ci nie ma obowiązku nic przedstawiać, bo sorry - jako anonim - jesteś nikim (sam sobie taką rolę wyznaczyłeś decydując się na bycie anonimem). Przedstawienia dokumentów wymaga komisja habilitacyjna i przedstawione tam dokumenty, jak wynika z artykułu, były prawidłowe. Po drugie, chociaż mam wątpliwości, czy coś jest w stanie do ciebie trafić, powtarzam - to co zrobił Marek Wroński 20 lat temu można, z formalnego punktu widzenia, nazwać występkiem, nieprawidłowością, ale miało miejsce w czasie, gdy normy w tej kwestii były o wiele łagodniejsze ze względu na zacofanie postPRLowskie Polski, w której dostęp do publikacji naukowych był bardzo ograniczony. Po trzecie, Marek Wroński tego nie ukrywa, tłumaczy nawet dlaczego się na to zdecydował. Warto to też przeczytać, tak pomiędzy pluciem na forum. ............... I argument definitywny - ten drobny występek, Marek Wroński odpracował z ogromną nawiązką przez ostatnie kilkanaście lat, będąc najzagorzalszym krzewicielem idei dbałości o rzetelność naukową (co zapewne jest ci solą w oku).
(...)Proszę także odpowiedzieć dlaczego Pani szukała sprawiedliwości w sądach. Pani słowa brzmią "Uprzejmie proszę nie czyńcie niepotrzebnego skandalu ponieważ nikt na tym świecie nie jest doskonały"."Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie konsekwencji tego co uczynić pragnie Wasza chęć zemsty. Podążanie za palącym pragnieniem uczynienia sobie ulgi emocjonalnej bo nadarzyła się okazja.... skutki będą opłakane, choć dziś tego zrozumieć nie chcecie zaślepieni całkowicie makabrycznym pościgiem za niewinnym człowiekiem choć przecież tak samo niedoskonałym jak każdy z nas. Inaczej nie byłby człowiekiem gdyby błędów nie popełniał. Byłby wtedy Bogiem!:-))). Czy te słowa dotyczą tylko Pani i "niewinnego" Wrońskiego. Pani już go uniewinniła, niech inni kompetentni teraz czynią swoją powinność (...)
Bardzo proszę red. Kieracińskiego i Nicka/Wrońskiego o komentarz do poniższego postu z godziny 07.19.
Dlaczego teraz jest milczenie?
Komentarz Nicka jest po prostu śmieszny. Jest to oczywiste i naiwne "odwracania kota ogonem". Po pierwsze. To nie ma znaczenia, że obecnie M Wroński nie wypiera się podwójnego opublikowania tych samych wyników, jeśli nie zaznaczył tego w odpowiednim czasie, kiedy te prace wysyłał do druku. Obecnie może to zrobić, ponieważ przestępstwo związane z naruszeniem copyright czasopisma, które pierwsze miało prawo do ich upublicznienia już się przedawniło. Po drugie: nie przedstawił dokumentów zawierających stanowisko amerykańskich czasopism wobec faktu naruszenia przez nich copyright, który był jednak prawdopodobnie związany ze złożeniem przez M Wrońskiego fałszywego oświadczenia o oryginalności pracy. Jak wiemy każdy z autorów musi podpisać takie oświadczenie dostarczane na standardowym druku przez czasopismo. Należy przedstawić oryginał tego oświadczenia podpisany przez M Wrońskiego i innych współautorów wraz z odpowiednim wyjaśnieniem. Po trzecie wyraźnie napisałem we wcześniejszym poście, że umieszczenia autoplagiatów po 15 latach po ich opublikowaniu w trudnodostępnym spisie publikacji M Wrońskiego pod tą samą pozycją literaturową, jako np. 1A, 1B, 1C nie ma znaczenia wobec faktu ukrywania przez kilkanaście lat popełnienia autoplagiatu. (teksty prac nie zawierały jak rozumiem informacji o ich wcześniejszym opublikowaniu, co jest konieczne, a jak wspomniano wyżej M Wroński i inni współautorzy musieli złożyć fałszywe oświadczenie o oryginalnośći prac). Uwaga! w bazach bibliograficznych prace te nie figurują przecież, jako 1a, 1b itd. tylko jako OSOBNE prace oryginalne. Więc odpowiedz NICKA zawiera elementy manipulacji. Po czwarte dotychczas M Wroński(kiedy to dotyczyło innych uczonych, a nie jego samego) raczej unikał sformułowań „to było blisko 20 lat temu i - powtarzam - te normy były mniej rygorystyczne, więc i występek dużo drobniejszy”. To pozostawiam bez komentarza, bo czy mamy jakieś formalne podstawy do przyjęcia cezury czasowej obowiązywania ostrzejszych norm. Kto to ustalił. 2000-millenium? 2004-wejście do UE? Czy może najlepiej 2012 – habilitacja M Wrońskiego? A kto ustala te normy, jeśli nie sam M Wroński, najlepiej we własnej sprawie. A to już się robi parodia polskiego systemu akademickiego. Wniosek: Nie można się zgodzić, że „zarzut do procedury habilitacyjnej jest zupełnie irracjonalny”
Panie Marcinie,
znam osobiście ( jak już pisałam zostałam oskarżona przez takich własnie pseudo-profesorów i pseudo-magistrów w sądzie i tak zostałam zmuszona do przeanalizowania niejednego takiego przypadku od podszewki aż po wyrok CK ) wiele takich przypadków, stąd nie mam żadnych wątpliwości co do tego komu zostały zabrane stopnie naukowe. Jak już pisałam Ci własnie ludzie nie tylko okazali się oszustami ale to właśnie oni w sposób bezczelny wręcz chamski oskarżali tych o których Pan pisałeś, że są niżej w szeregu.
Wiem o czym mówię, przeżyłam to na własnej skórze, a ci oszuści ( nie obawiam się tutaj używać tego mocnego słowa ) żądali ode mnie 100 000 zł! Całe szczęście że mamy jeszcze zdrowe sądownictwo w Polsce! Dziś takie persony szukają satysfakcji w społecznej dekapitacji człowieka który jest prawy i rzetelny. Tutaj obecny Adamek to jeden z tego grona kserujących doktoraty łącznie ze spisem treści po niewielkim podrasowaniu!
Wtedy pisałam do nich. Uprzejmie proszę nie czyńcie niepotrzebnego skandalu ponieważ nikt na tym świecie nie jest doskonały. Nie chcieli tego słuchać. Przegrali 3 procesy sądowe. Niektórym odebrano stopnie w CK a owoce tego są tak gorzkie że widać to w postach Adama.
Dziś piszę do Państwa to samo. Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie konsekwencji tego co uczynić pragnie Wasza chęć zemsty. Podążanie za palącym pragnieniem uczynienia sobie ulgi emocjonalnej bo nadarzyła się okazja.... skutki będą opłakane, choć dziś tego zrozumieć nie chcecie zaślepieni całkowicie makabrycznym pościgiem za niewinnym człowiekiem choć przecież tak samo niedoskonałym jak każdy z nas. Inaczej nie byłby człowiekiem gdyby błędów nie popełniał. Byłby wtedy Bogiem!:-)))
Pani Ireno uświadomię Panią że obawy o których Pani pisze właśnie mają obecnie miejsce, zabiera się tytuły czysto uznaniowo, niszczy się ludzi tak jak w danej sprawie pasuje. Proszę przeanalizować mające miejsce przypadki i proszę nie bazować na tekstach Pana Wrońskiego, (...).
Ta dyskusja staje się groteskowa. Zacytuję panstwu treści z ministerialnej broszury nad którą pracował Marek Wroński.(do pobrania na stronie MNiSW
"Ogłaszając dowolny utwór, należy w szczególności wystrzegać się przywłaszczania wyników cudzych badań, plagiatu, autoplagiatu lub niezgodnej z prawdą atrybucji autorstwa, a także nierzetelnej notacji bibliograficznej.
Każda sekwencja słów bądź znaków niejęzykowych,
która – nie będąc powszechnie stosowaną w danej
dyscyplinie naukowej formułą bądź utartą
(i powtarzalną) kompozycją – została przez autora przejęta z określonego źródła i wprowadzona do stworzonego przez niego utworu, wymaga jednoznacznego wskazania tego źródła."
Kto przywłaszcza sobie cudzy utwór lub jego
fragment, bez względu na jego wielkość, poprzez
całkowite pominięcie informacji o źródle bądź
podanie jej w formie niepozwalającej odbiorcy
zidentyfikować zapożyczonych elementów utworu,
ten dopuszcza się plagiatu.
"Należy w szczególności zwrócić uwagę, że prawo polskienie pozbawia praw autorskich nikogo, kto wniósł choćbynajskromniejszy, lecz samodzielny i twórczy wkładw powstanie dzieła. Współautorem jest więc każdy,kto napisał niewielki nawet jego fragment, wniósł
jakikolwiek twórczy wkład w jego koncepcję lub układ,brał udział w projektowaniu badań naukowych, których wynikiem jest dany utwór."
Oczywiście ze w kwestii oskarżeń o nierzetelność czyli oszustwo naukowe ma i to ogromne znaczenie czy Komisja Habilitacyjna była świadoma faktu takiego a nie innego dorobku naukowego!!! O tym czy taki stan jest dopuszczalny czy nie nie zdecydował dr hab. Marek Wroński ale Komisja Habilitacyjna! I była tego absolutnie świadoma. Nie występują więc tutaj znamiona nierzetelności!
Ma także znaczenie czas. Jeżeli w jakimś czasie normą jest publikowanie tych samych prac w dwóch językach ( a przykładów można dać całą masę! ) to liczy się norma społeczna dla danego okresu.
Jeżeli dziś M. Wroński zostanie oceniony według tak restrykcyjnych norm to zapewniam Państwa, że powstanie po nim ktoś kto zbada wasze prace według przez was tutaj ustalonych norm i Wasze własne słowa sądzić Was będą! A stanie się to podstawą sądzenia wielu prac wstecz i w przód. Czy naprawdę tego Państwo chcecie?
Komentarz Nicka jest po prostu śmieszny. Jest to oczywiste i naiwne "odwracania kota ogonem".
Po pierwsze. To nie ma znaczenia, że obecnie M Wroński nie wypiera się podwójnego opublikowania tych samych wyników, jeśli nie zaznaczył tego w odpowiednim czasie, kiedy te prace wysyłał do druku. Obecnie może to zrobić, ponieważ przestępstwo związane z naruszeniem copyright czasopisma, które pierwsze miało prawo do ich upublicznienia już się przedawniło.
Po drugie: nie przedstawił dokumentów zawierających stanowisko amerykańskich czasopism wobec faktu naruszenia przez nich copyright, który był jednak prawdopodobnie związany ze złożeniem przez M Wrońskiego fałszywego oświadczenia o oryginalności pracy. Jak wiemy każdy z autorów musi podpisać takie oświadczenie dostarczane na standardowym druku przez czasopismo. Należy przedstawić oryginał tego oświadczenia podpisany przez M Wrońskiego i innych współautorów wraz z odpowiednim wyjaśnieniem.
Po trzecie wyraźnie napisałem we wcześniejszym poście, że umieszczenia autoplagiatów po 15 latach po ich opublikowaniu w trudnodostępnym spisie publikacji M Wrońskiego pod tę samą pozycją literaturową, jako np. 1A, 1B, 1C niema znaczenia wobec faktu ukrywania przez kilkanaście lat popełnienia autoplagiatu. (teksty prac nie zawierały jak rozumiem informacji o ich wcześniejszym opublikowaniu, co jest konieczne, a jak wspomniano wyżej M Wroński i inni współautorzy musieli złożyć fałszywe oświadczenie o oryginalnośći prac). Uwaga! w bazach bibliograficznych prace te nie figurują przecież, jako 1a, 1b itd. tylko jako OSOBNE prace oryginalne. Więc odpowiedz NICKA zawiera elementy manipulacji.
Po czwarte dotychczas M Wroński(kiedy to dotyczyło innych uczonych, a nie jego samego) raczej unikał sformułowań „to było blisko 20 lat temu i - powtarzam - te normy były mniej rygorystyczne, więc i występek dużo drobniejszy”. To pozostawiam bez komentarza, bo czy mamy jakieś formalne podstawy do przyjęcia cezury czasowej obowiązywania ostrzejszych norm. Kto to ustali. 2000-millenium?2004 wejście do UE? Czy może najlepiej 2012 – habilitacja M Wrońskiego? A kto ustala te normy, jeśli nie sam M Wroński, najlepiej we własnej sprawie, aI to już się robi parodia polskiego systemu akademickiego.
Wniosek: Nie można się zgodzić, że „zarzut do procedury habilitacyjnej jest zupełnie irracjonalny”
Bez żartów! Google już na drugiej pozycji wyrzucają link:..............................
"Ich istota polega na tym, że prof. Andrzejak w swojej pracy habilitacyjnej z 1993 roku (...)prawie dosłownie przepisał około 15 różnych stron z pracy doktorskiej obecnej dziekan prof. Jolanty Antonowicz−Juchniewicz. (...) Co więcej, z monografii habilitacyjnej prof. Witolda Zatońskiego z 1979 r. (...) habilitant zapożyczył dane laboratoryjne grupy 100 osób, która posłużyła mu jako grupa kontrolna." .................. Gdzie tu porównanie!
Ale Andrzejaka wykończono w ten właśnie sposób. Rozdęto do granic absurdu i przestępstwa proceder, który był udziałem bardzo wielu obecnych profesorów tytularnych. I kto to rozdął....? Niejaki Mareczek W.
Pożartowaliśmy, to teraz na serio. Otóż z tego co ja wyczytałem, Marek Wroński wcale nie wypiera się faktu opublikowania pięciu prac w renomowanych czasopismach amerykańskich na podstawie tego samego materiału badawczego, co pięć wcześniejszych prac w języku polskim. Nawet bardzo szczegółowo o tym pisze, załącza tabelę, etc. Inną sprawą jest pytanie, czy doszło do "sztucznego powiększenia dorobku"? Doszłoby, gdyby Marek Wroński przedstawiał te wszystkie prace JAKO OSOBNE pozycje bibliograficzne. Ale tego nie zrobił. Wręcz przeciwnie, podawał je pod jedną pozycją, wcale nie ukrywając faktu, że praca amerykańska zawiera elementy wcześniejszej pracy polskiej. Tym samym ocena jego dorobku była dokonywana na podstawie rzeczywistego stanu, a nie "sztucznie powiększonego". Tak więc zarzut do procedury habilitacyjnej jest zupełnie irracjonalny. Pozostaje oczywiście problem, czy powinien najpierw publikować krótszy tekst w Polsce, by po jego rozszerzeniu z innymi autorami, pełną wersję publikować w USA. Z punktu widzenia dzisiejszych norm - nie. Ale to było blisko 20 lat temu i - powtarzam - te normy były mniej rygorystyczne, więc i występek dużo drobniejszy. Marek Wroński nic nie plagiatował, jestem tego praktycznie pewien, a to drobne uchybienie (popełniane wtedy prawie przez wszystkich i to bez złej woli) jest teraz rozdmuchiwane i pompowane (świadomie i celowo) do statusu przestępstwa. Absurd totalny. Ale jakoś szeryfa trzeba odstrzelić, to musi wystarczyć na niego to, co jest. Resztę się dorobi pomówieniami i będzie wszystko grało. Ot i cały plan oddziału "ofiar" Wrońskiego.
Errata do poprzedniego postu:
Dlaczego miały inny skład autorów, dobieranych według jakiego klucza?
M Wroński nie odpowiedział jednak na podstawowe pytanie. Dlaczego dwukrotnie publikowano te same lub bardzo podobne prace? Czym te prace różniły się od siebie? Dlaczego miały inny skład , dobieranych według jakiego klucza? A zatem czytelnik nie uzyskał żadnej wiedzy, dlaczego M Wroński uważa, że nie wystąpiło tutaj nieuczciwe pomnożenie dorobku naukowego. Umieszczenie tych prac w spisie jego dorobku, przedstawionym recenzentom habilitacji jako A, B lub C nie ma znaczenia, gdyż czytelnik nie posługuje się tym spisem, a jedynie bazą bibliograficzną, która takich informacji nie zawiera. Czytelnik ma, więc przekonanie, że to są inne prace i w ten sposób jest wprowadzany w błąd. Podstawowe pytanie dotyczy przede wszystkim faktu czy redaktorzy czasopism w USA wiedzieli, że wyniki prac były już przynajmniej częściowo publikowane w innych czasopiśmie, które musiało mieć copyright do nich. Jeśli nie wiedzieli o tym to sprawa jest bardzo poważna, choć na szczęście ze względu na historyczny charakter prac, ewentualne konsekwencje prawne uległy prawdopodobnie przedawnieniu. Nie znam w tym względzie prawa amerykańskiego. Tym niemniej nieuczciwość naukowa z tym związana, jak wiemy nie przedawnia się.
"Obserwator" napisał:
ŻĄDAM PRAWDY. Nic więcej!! TYLKO PRAWDA NAS WYZWOLI. Nie mam najmniejszej wątpliwości Panie Profesorze po lekturze tutejszych wypowiedzi, że tu absolutnie nie o prawdę chodzi a chodzi o skórę Marka Wrońskiego. I nic więcej Was nie "wyzwoli". Czy może Pan siebie wyobrazić po korzystnym dla Wrońskiego wyroku. Chybaby się Pan przekręcił z żalu nad utraconą szansą zemsty, której ukryć tutaj się nie da na tym forum.
gość-u, Redaktor Kieraciński tak szybko odpowiedział, że zapewne też jest Markiem Wrońskim... Jeszcze trochę, a zacznie się akcja "Wszyscy jesteśmy Wrońskim"...
Szanowny Panie Wroński,
Proszę nie trywializować sprawy. Mleko zostało rozlane. Nie trzeba było wcale pisać o tym anonimie w FA tylko od razu wyrzucić do kosza. Nie było jednak innego wyjścia go jak donosi FA Pani Minister Kudrycka postąpiła jednak inaczej i przekazała anonim do Komisji Etyki PAN. Sprawa będzie miała też bieg w CK i innych instytucjach. W tej sytuacji takie kpiące wypowiedzi z pana strony nie zaciemnią powagi sytuacji.
@gość | 2 Styczeń 2013, 22:17
"Szanowny Panie Piotrze Kieraciński, Proszę o ujawnienie w całości treści zarzutów kierowanych do prof. Marka Wrońskiego"
Szanowni Państwo,
anonimowy donos jest krótki. W artykule przedstawione są WSZYSTKIE zarzuty w stosunku do M. Wrońskiego, jakie zaprezentował "odważny donosiciel". Zacytowana jest także większa część donosu (reszta na to nie zasługuje). Uważam, że M. Wroński odpowiedział na wszystkie zarzuty.
Na razie oficjalnie nikt nie postawił mu żadnych zarzutów. Zespół ds. Dobrych Praktyk Akademickich w głosowaniu uznał stosunkiem głosów 6:2, że M. Wroński nie powinien zawieszać udziału w pracach zespołu. Komisja ds. Etyki w Nauce PAN stwierdziła, że nie jest kompetentna oceniać dorobek naukowy dr hab. Wrońskiego i nie odniosła się bezpośrednio do zarzutów zawartych w anonimie. Wiadomo mi, że o tych zarzutach wie Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, ale na razie nie sformułowała żadnych zarzutów wobec habilitacji M.W. Czekamy na rozwój sytuacji. Będziemy Państwa informować na łamach FA o wszystkich istotnych wydarzeniach, związanych z oceną zarzutów postawionych w anonimowym donosie.
Nie zamierzamy publikować powtórnie prac naukowych MW. Dokumenty dotyczące habilitacji MW można uzyskać na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi oraz w CK.
Piotr Kieraciński
Szanowny Panie Redaktorze Kieraciński,
W nawiązaniu do bardzo szybkiej odpowiedzi M. Wrońskiego zawierającej sugestię publikacji anonimu wyjaśniam, że możliwe jest przedstawienie jedynie konkretnych zarzutów w nim zawartych bez treści o charakterze emocjonalnym lub obraźliwym. Przygotowaniem takiej wersji powinien zająć się niezależny zespół, a nie jak to miało miejsce powyżej sam posądzany o nierzetelność naukową prof. Wroński. To wygląda naprawdę niepoważnie.
Już widzę te nagłówki w Forum Akademickim: ......... "SENSACJA! JAKO PIERWSI DRUKUJEMY ANONIMY", "NAPISZ DO NAS I TY, MY WYKAŻEMY SIĘ ODWAGĄ ZA CIEBIE"..... "NAPLUJ NA SZEFA". I od razu sprzedaż skoczy w górę. No, no ... Warto pewnie to przemyśleć :-)
Ponizej, cytuje swoj komentarz ,zamieszczony na stronie internetowej NFA:
"RE:4 November 1848-.... - 2013-01-02 22:22:57
@ Zbyszek. Wtedy to, termin plagiat/plagiatowanie/, pojawil sie w pismiennictwie naukowo-badwczym swiata....pt "Honor to whom Honor is Due" (Scientific American 4, 53-53 doi:10.1038/scientificamerican 11041848-53). Jest cos takiego, co jest niekiedy wspolna przyczyna zla, nieprawosci oraz upadku srodowiska akademickiego,a rownoczesnie zabezpiecza go przed samounicestwieniem dazac i prowadzac proces rozpoznaia kazdego zarzutu i dojcia do prawdy : integralnosc akademicka i naukowa! Jej wystarczajacy brak to tu: sprawa i komentarze pod tekstem " Anonimowych donosow...", w biezacym numerze FA ( 12/2012). Dobitnie, z czym sie po czesci zgadzam, postawili tam w/w sprawe jako nagonka/chec natychmiastowego unicestwienia czlowieka "przez ulice" Interdyscyplinarni Humanisci. Mamy do wgladu razaca obojetnosc/opieszalosc Decydentow oraz kompetentnych organow/komisji, wpierw, w zajeciu jednoznacznego stanowiska, i zwloke prezentacji wiazacej finalnej opinii/decyzji. Jesli nic sie w ciagu 2/3 miesiecy nie liczy, tylko sam donos, to przestaja sie tez liczyc ci/te organy,co odpowiadaja za kondycje uniwersytetow i samo panstwo!? Niedowiarkom polecam do powtornego wgladu... "Sprawe Dantona" S. Przybyszewskiej!"-koniec cytatu.
Panie Redaktorze, tłumacząc na język polski tekst wpisu gość-a, chodzi o to, żeby Pan anonim opublikował.:-)))
Prawo mówi, że do czasu udowodnienia komuś winy, osobę tę traktuje się jako niewinną.
Nikt tu jak dotąd plagiatu dr. hab. M. Wrońskiemu nie udowodnił, więc powstrzymajmy się od traktowania go przestępcą.Nie bądźmy przestępcami prawa!
Szanowny Panie Piotrze Kieraciński,
Proszę o ujawnienie w całości treści zarzutów kierowanych do prof. Marka Wrońskiego oraz wyegzekwowanie od niego przygotowania POŻĄDNEJ odpowiedzi na każdy z nich (punkt po punkcie). To, co zostało zaprezentowane powyżej przez prof. Marka Wrońskiego jest śmieszne i podważa wiarygodność Forum Akademickiego. Jestem pewien, ze Pan inteligentny człowiek to dostrzega. W mojej opinii taki tekst nie nadaje się do czasopisma o nazwie „Forum Akademickie”, a co najwyżej do „Forum Międzyprzedszkolnego”. Treść komentarzy wyraźnie wskazuje, że sytuacja jest na tyle nabrzmiała, że jest to niezbędne dla zachowania twarzy zarówno przez Redakcję FA jak i samego posądzanego o nierzetelność naukową Marka Wrońskiego. Z poważaniem.
Dobrze. To jeszcze raz: - Jaki plagiat?
Poznaniaku czytaj ze zrozumieniem zanim coś napiszesz. Widać, że obrażanie jest tylko Wam dane - Wrońskiemu i jego poplecznikom. Jeszcze raz powtarzam niech FA ujawni IP przy wpisach.
Poza tym ściganie nierzetelności naukowej nie czyni Wrońskiego nietykalnym i stojącym ponad prawem, którego rzekomo tak broni. Skoro są zarzuty wobec niego to musi na nie odpowiedzieć.
Nigdzie jednak na tym forum nie udzielono merytorycznej odpowiedzi na szereg stawianych pytań. Powinno na tym zależeć samemu zainteresowanemu, który niestety schował głowę w piasek.
Natomiast Nick napisał, że nie można obrazić anonima, a jednak można czego dobitym przykładem jesteś właśnie Ty Nick.
Szkoda, że tylko potrafisz bić pianę i straszyć a w sądzie nie chcesz stanąć ze mną twarzą w twarz.
@Krytyk. Mnie to nie dziwi. Marek Wroński przez lata "zapracował" sobie na całe oddziały wrogów, czyli tych, których oszustwa ujawnił. To była tylko kwestia czasu, że trafi w końcu też w kogoś dobrze umocowanego, ustosunkowanego, kto odpali pierwszą racę (oczywiście po wcześniejszym przygotowaniu terenu, czytaj MNiSW, CK, zespoły różne etyczne, itd.). To coś tutaj na forum, to tylko takie szarpanie za nogawkę Marka Wrońskiego, gdzie drobniejsze "ofiary" szeryfa Wrońskiego próbują się odgryźć za swoje wyimaginowane krzywdy. Nie mam wątpliwości, że prawdziwa akcja będzie się działa gdzie indziej, jest już zapewne dobrze przygotowana, pytanie tylko kto pociągnie za spust i Marka Wrońskiego odstrzeli. I zapanuje wielka radość wśród gawiedzi, że szeryfa ustrzelili, że można hulać do woli, bo kto im teraz podskoczy...
Szanowny Niku (NIck | 2 Styczeń 2013, 18:52) Dla mnie to jest ganc egal czy jesteś Wroński czy też nie jesteś. Po 13 godzinach w pracy to już jest wsio ryba. Natomiast w sprawie identyfikacji mojej osoby to błądzisz we mgle. Nawet w najśmielszych podejrzeniach nie jesteś w stanie tego sobie wymyśleć. Np. jeśli napisałem „dura lex sed lex” to nie znaczy, że jestem prawnikiem itd. Ostatnia uwaga i to już jest naprawdę moja ostatnia uwaga. Jedyną rzeczą jaka mnie interesuje i jedyną rzeczą jaką żądam to ŻĄDAM PRAWDY. Nic więcej!! Bardzo zatem proszę aby w związku z moimi postulatami nie obrzucać mnie błotem. TYLKO PRAWDA NAS WYZWOLI.
do Adama.
Pisze Pan,że sprawa dr.hab.M.Wrońskiego jest niejasna, a jednocześnie w jasny sposób przeciwko oskarżonemu Pan się wypowiada.
Jeżeli sprawa jest tak niejasna jak Pan pisze, a jednocześnie jak dotąd nikt nie przedstawił dowodów winy panu Wrońskiemu to ja się pytam na jakiej podstawie urządzono tu sobie tę jatkę, pełną szyderstw i oskarżeń?
I jeszcze jedno panie Adamie... koniecznie Pan musi ludzi poobrażać oskarżeniami o chorobę psychiczną, gdy w zanadrzu nie ma Pan innych argumentów? Nie zauważyłem żeby wypowiedzi pani Smółki nosiły cechy niezrównoważenia i pieniactwa. Widzę natomiast Pana poziom argumentacji i potrzebę poniżania kobiety graniczący z obłędem obrażania i jakiejś niezrozumiałej dla mnie zemsty. Co Pan ma do Pani Smółki? To forum nie jest miejscem osobistych porachunków.Przykro się czyta takie wpisy.
Państwo które zabija własnych stróżów prawa i daje satysfakcję przestępcom nie ma przyszłości.
Mimo wszystko wyrażam nadzieję na mądrość członków CK. Nie jest im potrzebny skandal a jedynie solidny, wykonujący za nich "brudną robotę" naukowiec.
Wyrażam nadzieję, że zrozumieją tą sytuację i postąpią nie zgodnie z oczekiwaniami politycznymi wielu Profesorów ale zgodnie ze sprawiedliwością i potrzeba środowiska naukowego posiadania cenzora i ograniczeń.
To przypomina słynną ustawę pewnego pana z Lublina o mowie nienawiści. Osoby publiczne są narażone na ataki, bo są osobami publicznymi i trzeba mieć tego świadomość a nie straszyć prokuratorami, sądami itd.
@Adam - nierealne, bo nie mnie obrażałeś tylko Marka Wrońskiego. A w drugą stronę, jako anonim nie masz żadnych praw pozywania, więc nici ze spotkania.
Czytam i nie potrafię zrozumieć, jak tacy obrońcy prawa i dekalogu od jego nadania jak "Obserwator" mogą w tak jawny sposób nienawidzić osoby, która tego prawa przez tyle lat strzegła? To jakaś hipokryzja! Pod pokrywką troski o rzetelność topi się człowieka w akcie nienawiści za dotychczasową pracę Stróża prawa?
Nick te rewelacje o IP są tak powszechnie znane, że nie odkrywasz tu Ameryki a tylko się ośmieszasz. Osobiście uważam, że FA powinno przy nickach wskazywać IP komputera z którego pochodzą wpisy mielibyśmy jasną sytuację. Podobnie jak gość1 chciałbym się z Tobą spotkać w sądzie.
za szybko :-) dane personalne powiązane z IP, oczywiście...
cd. ponieważ wiedza niektórych na temat zasad pozyskiwania informacji o IP jest jak widzę, delikatnie mówiąc, szczątkowa, to informuję, że administrator forum ma obowiązek podać IP np. na żądanie prokuratury, a gdy je ujawnia komuś innemu to popełnia przestępstwo. Ale, ale... komu miałby je ujawnić? Adamowi Anonimowi, czy gość1 Anonimowi?
Bardzo dobrze. Zapraszam pana Wrońskiego do złożenia pozwu sądowego przeciwko mnie. Myślę, że w sądzie będzie mu trochę trudniej niż bezpodstawnie i bez zahamowań pomawiać na łamach FA.
@gość1 i Adam. Uderz w stół, a nożyce się odezwą, stara prawda... A co? Poczuwają się panowie? :-).............A teraz mała lekcja. Otóż obraźliwe sformułowania i pomówienia, takie jak, cyt.: "Pan Wroński przez lata nie miał hamulców w swoich artykułach wobec wielu niewinnych naukowców",.......... "Zniszczył nie jednego człowieka i nie czynił tego dla czystości i przejrzystości polskiej nauki lecz dla osiągnięcia korzyści finansowych",............ "Pan Wroński nie raz już się pomylił opluwając niewinnych ludzi niszcząc ich kriery naukowe."............ "Z reszta Wroński nie raz wykańczał ludzi, brał za to prawdopodobnie gruby szmal", etc. etc. RZECZYWIŚCIE nadają się do procesów z powództwa cywilnego tyle, że wytoczonych przez Marka Wrońskiego przeciwko przekonanym o swojej anonimowości "dyskutantom" na forum. Tak więc macie rację, że wtedy cyt.: "Forum będzie musiało ujawnić Twoje IP a to już prosta droga dotarcia do autora obraźliwych wpisów"............ Niestety, obrazić anonima się nie da. Ot i problem ;-)
Przepraszam za pomyłkę daty artykułu z Nature. To było przecież chyba 10 lat wcześniej bo grubo przed moim powrotem z USA gdzie w czytelni naukowej po raz pierwszy objawił mi się Marek Wroński i polskie oszustwa naukowe!
Jak czytam w artykule ilość nagromadzonych dowodów na dr.Wrońskiego nie jest na poziomie "naukowym".
Stosuje się tu "wszystkie chwyty", aby tylko zszargać opinię.
Co ma wspólnego z posadzeniem o plagiat wystawiany jako dowód zarzut nepotyzmu w
szpitalu we Wrocławiu???
Widać, że niekompetentny, anonimowy oskarżyciel obrzuca nawet argumentami nie dotyczącymi sprawy, licząc na to, że rzucając byle jakimś błotem zostawi ślad na reputacji.
Lub:
Co to znaczy "stary, nieaktualny dorobek badawczy"? Dorobek jest dorobkiem jeśli jest własny.
Marek Wroński był pierwszym odważnym, który na łamach Nature w 2007 roku po raz pierwszy ukazał środowisku międzynarodowemu miernotę działań quasi naukowych w Polsce. Każdego autentycznego naukowca ten tekst przyprawiał o zawrót głowy i stał się zapowiedzią zmian na lepsze. Od tego czasu, niewielu polskich naukowców zdobyło się na odwagę aby imiennie podejmować działania niezgodne z intencją środowiskowych władz akademickich bądź imiennie opisywać kołtunerię tego środowiska. Jest to bulwersujące, że osobę, która dokonała bardzo wiele w tym temacie, miała odwagę i podjęła ryzyko poddaje się niejako publicznemu linczowi według zasady oko za oko, podczas gdy utytułowane towarzystwo z MNiSW oraz CK czeka bez cienia wyobraźni oraz zwyczajnych ludzkich odruchów na rzekomo sprawiedliwy werdykt. Ta sytuacja to obraz nikczemności środowiska. Pozdrawiam ofiarę i życzę dużo sił aby to przetrwać.
Oooo jakie zaciekłe ujadanie biednych, poszkodowanych plagiatorów ! Ha, ha ! No cóż, dla tych miernot wszystko jest jasne ! Jakieś badania robione latami w ich móźdżach takie pojęcie nie isnieje, wszak przepisuje się z innych publikacji bardzo szybko, a teraz korzystając z kopiuj wklej to takie proste! Znam pracę doktorską, gdzie słowo w słowo jest przepisane z jeden publikacji 70 procent tekstu. Znam przypadki, gdzie zleca się za pieniądze pisanie prac doktorskich. Oto polska nauka właśnie ! Wielki szacunek dla Wrońskiego za jego robotę, ale mendy jak widać panu nie odpuszczą.
Do Nick wypraszam sobie używanie wobec mnie określenia oszust i plagiator, bowiem nim nie jestem. Jeśli sądzisz, że można obrażać bezkarnie ludzi jesteś w błędzie. Forum będzie musiało ujawnić Twoje IP a to już prosta droga dotarcia do autora obraźliwych wpisów.
W takim razie dlaczego pan profesor zwyczajny jednej z polskich uczelni miałby uzywać brzydkich inwektyw (...)- nieładnie! Nie ma pan także żadnych powodów aby nazywać mnie przestępcą tylko dlatego, że jestem pewien, że pod pseudo NIck ukrywa się Marek Wroński, (...)
gość1, już ci pisałem, że nie jesteś w stanie mnie obrazić, a kolejne tłumaczenie (...), że nie jestem Marek Wroński chyba rzeczywiście nie ma sensu. Oczywiście sprowokować się nie dam - za stary jestem, by się dać nabrać na takie żałosne prowokacje. Nawet mnie to trochę bawi, tylko szkoda mi Marka Wrońskiego, bo ten jazgot i ujadanie sfory jego "ofiar", czyli oszustów i plagiatorów zapewne do niego dociera... Ale, taką drogę sam wybrał, więc musiał liczyć się z tym, że przestępcy mścić się będą........ Panie Marku, chciałeś być szeryfem, a zapomniałeś o podstawach: "watch your back" - ten idiom nie wziął się znikąd :-)
Nick/Wroński przestań się kompromitować i nie poniżaj się. T
rochę honoru i szacunku dla samego siebie!
NIEOCZEKIWANA ZMIANA MIEJSC (wyjaśnię pod koniec)............
Do obserwatora. Niestety nie jesteś CZŁOWIEKIEM HONORU, gdyż człowiek honoru nie napisałby tego co ty. Ja nie jestem Markiem Wrońskim, jestem profesorem zwyczajnym jednej z uczelni w Polsce, ale nie ukrywam, że w pewnym sensie kibicowałem i kibicuję mu w jego walce z oszustami i plagiatorami. A skąd ten tytuł wpisu? Przeczytaj swoje słowa z wcześniejszego wpisu, cyt. "Nie będę wchodził w talmudyczne dywagacje na temat definicji autoplagiatu". Domyślasz się o co chodzi? ;-) I tak oto ja wiem kim jesteś, a ty wciąż tkwisz w niewiedzy. Tak to się zwykle kończy, jak się ma nieszczere intencje, a nienawiść zaślepia wzrok i umysł niestety też...
To co napisał obserwator świadczy, że ten człowiek bardzo dużo wie o Wrońskim i prawdopodobnie dobrze go zna. Wroński i jego poplecznicy już się nie wywiną. O jeden most za daleko... towarzysze
Komentarz do Nick | 2 Styczeń 2013, 10:49 Czytając wszystkie Pana wpisy nie mam już żadnej wątpliwości z kim mam do czynienia. Otóż Panie Marku będąc CZŁOWIEKIEM HONORU w żadnym moim wpisie niczego nie wyrokowałem, niczego nie przesądzałem i nie stawiałem żadnych zarzutów. Proszę nie stosować do mnie tych znanych i starych chwytów. Jedyną rzeczą, na którą cały czas oczekuję, to przedstawienie możliwie najpełniejszego zestawu dokumentów z przewodu habilitacyjnego oraz scanów publikacji. Bardzo jasno stwierdzałem, że tylko poznanie tych dokumentów umożliwi wydanie jakiejś oceny Pana sprawy. Mam nadzieję, że zrobi to redakcja FA, jeśli nie, to Pan sam powinien o to zadbać. Tylko tak można uciąć plotki i pomówienia. Co do samodzielnego poszukiwania artykułów to ja, w przeciwieństwie do Pana, pracuję po 10-12 godzin dziennie i na archeologię nie mam czasu. W kwestii odróżnianie plagiatu od autoplagiatu –znowu stosuje Pan ten sam chwyt. Napisałem: Nie będę wchodził w dywagacje na temat definicji autoplagiatu” Doskonale wiem co to jest i Pan wie, że ja wiem. Idąc do dalszych Pana wynurzeń powiem: plagiat jest kradzieżą a autoplagiat to jedna z form nierzetelności naukowej – również prawnie niedopuszczalna. Proszę jednak zaprzestać swoich manipulacji ponieważ sam Pan głosował w zespole ds. dobrych praktyk akademickich minister Kudryckiej, że plagiatów nie ma. Tzn. ,że nie istnieją sensie prawnym. A może dla jednych istnieją a dla innych nie. To chyba jest pana i prof. Hartmana filozofia. Co do ewolucji norm moralnych, to od czasu ustalenia dziesięciu przykazań pozostają one niezmienne. W naszym przypadku to: 7 – nie kradnij, 8 – nie mów fałszywego świadectwa. Co do pisania pod pseudonimem. Nicku!! Sam też nie podpisałeś się M. Wroński. Moje nazwisko ujawnię gdy przyjdzie na to czas. Ale Panie Marku, spotka Pana wielkie zdziwienie. Na tym kończę i do czasu poznania kompletu dokumentów z przewodu habilitacyjnego pisać więcej nie zamierzam.
Z wyrazami szacunku dla wszystkich komentatorów.
Sugerowaniem, że jestem Markiem Wrońskim nie da się mnie obrazić. Takie indywidua jak gość1, Adam, czy im podobni nie dysponują bowiem taką zdolnością honorową. Pokazują tylko swój poziom, typowy dla większości ociekających i bryzgających jadem w tym wątku na forum. Natomiast, ja nie doczekałem się odpowiedzi na moje pytania: Jaki plagiat? Gdzie dowody na niszczenie "niewiniątek" dla pieniędzy? Ktoś chętny do odpowiedzi?
irena smółka
http://www.forumakad.pl/archiwum/2010/05/53_promotor_nie_widzi_problemu.html
Chyba lek.med a nie mgr Smółko. To już rychły koniec telenoweli "Wroński". I to nie będzie koniec z "hapy andem".
piotrek | 2 Styczeń 2013, 13:51
Magister Smółko z Śląskiego Uniwersytetu Medycznego! No wlasnie Pani Doktorantko, do szeregu!
Szanowny Panie Profesorze ? Doktorze ?
Jakoś pan nie ma odwagi firmować się własnym nazwiskiem, a pani magister ma, ot co ! A może należy pan do grona zdemaskowanych przez Wrońskiego plagiatorów ?
Jad jaki się tu sączy świadczy o interlokutorach, dlatego nie mam ochoty na czce dyskusje, o!
Pozostaje mieć nadzieję, że CK ma na tyle szacunku wobec siebie, że nie wznawia przewodów w sposób nieuzasadniony. Treść postu Futrzaka bardzo niepokoi bo jeżeli jakaś "cicha" sprawa dotyczy członka CK wybieranego wbrew zasadom ktoryś już raz z kolei na urząd ( o ile to prawda a nie bajka ) to z góry można przewidzieć co się wydarzy w tej sprawie dalej niezależnie od dowodów i faktów. Już to widać w tej dyskusji kiedy wyrok wydano i nawet jego zakończenie jest znane niektórym z dyskutujących zanim przedstawiono dowody.
To jedynie pokazuje jakie mamy "silne" prawo.
PS. nie przypisujcie mi Panowie nerwowości bo tylko Wasza kolejna technika manipulacyjna. Nerwowość zaś widać w Waszych wypowiedziach i zapędach "gorących" od gotowości do dekapitacji społecznej człowieka niezależnie od tego czy winny czy nie!
Jak wnioskuję z braku reakcji zainteresowanego M Wrońskiego jednak nie miał on nostryfikacji dyplomu w USA. Kim więc był we "wiodących instytucjach naukowych w USA" przez 18 lat - pielęgniarzem w szpitalu? salową od noszenia nocników?
Oj wstyd ty Polsko!
Pani Ireno (...) Życzę powodzenia na drodze kariery naukowej, która już wygląda bladziutko.
Pani Ireno więc trzeba wznowić postepowanie Panu Wrońskiemu z urzędu przez CK i sprawę wyjaśnić. Samo wznowienie nie oznacza zabrania tytułu Panu Markowi, tylko smierć cywilną delikwenta. (...)
Zaś Pan Wroński musi być potraktowany zgodnie z literą prawa, bez żadnych ulg!
prosze pamietac, ze idee to tylko substytut krwi (m. świetlicki) i nie przesadzać! no chyba ze ma pani ustosunkowanego rodzicow, tesciow, wujkow, ciocie.
Ależ ta Irena Smółka nerwowa, a jaka ideowa. Kto by pomyślał. Niech trochę poszarpią tego Wrońskiego, (...)..
Panie Piotrze,
zgadzam się z Panem że każdy ma swoje miejsce w szeregu...ale....do granicy ludzkiej krzywdy. Gdzie w grę wchodzi publiczne szarganie opinii człowieka i niszczenie jego życia tam kończy się "posłuszeństwo" i struktury szeregów,
a w tym omawianym tutaj przypadku bez dowodów skarży się i szarga opinie człowiek i jego dorobek próbując go zniszczyć. TO nadaje się na proces sądowy! Wiem coś o takich akcjach na "zlecenie" zainteresowanych a stojących jak to Pan nazywa - "w szeregu wyżej".
Dlatego pozwalam sobie naruszyć ów zwyczaj "przywileju" milczenia i będę mówić "dosyć!" tym, którzy nie mając dowodów opluwają.
Zarzut, że Szanowny Pan Marek Wroński mógł otrzymać "recenzje grzecznościowe" czyli wynikające z tego, że miał "haka" na recenzujących i że dlatego "uciekł" z Warszawy chcąc uniknąć obiektywnej oceny - wymaga faktycznie dokładnego sprawdzenia. Na podstawie tych 4 recenzji reszta wyrobiła sobie zdanie w tym procesie decyzyjnym - jeśli one zostały wytworzone z naruszeniem zasad bezstronności - to jest to kłopot.
Inna rzecz, że Szanowny Pan Marek Wroński niedawno zainteresowany został (pytanie na ile skutecznie) przypadkiem wrocławskiego guru (na forum DNU) z CK, który ponownie został wybrany do CK (już 4 lub 5 raz mimo limitu 2 razy?), a którego zarówno jego podwładni jak i kilku profesorów pomawia o plagiaty - i pech chciał, że ostatnio prace tego profesora i habilitacja i doktorat - nazbyt często były z biblioteki wypożyczane. Zaprzyjaźnione źródła wśród doktorantów owego guru wskazują, że ich szef powiązał to z osobą "słynnego łowcy plagiatów" i że "coś z tym zrobi". Dziewczyna jednego z doktorantów dorabia jako pracownica firmy outsourcingowej wykonującej również usługi utrzymywania czystości i widziała na biurku owego ważnego profesora list z anonimem na Wrońskiego w kilku kopiach - ale czy to dowodzi, że on wysyłał te listy, czy że właśnie je otrzymał - to nie jest pewne. Ile w tych plotkach i anonimowych legendach korytarzowych jest echa faktów - zobaczy się.
droga pani, i to warto zapamietac juz na czas trwania calej kariery akademickiej - w szkole wyzszej kazy ma swoje miejsce w szeregu. Rektor, dziekani, ich zastepcy, profesorowie, adiunkci oraz zala reszta. Pani wlasnie traci okazje do tego, zeby siedziec cicho.
Panie Piotrze,
nie ma Pan innych merytorycznych argumentów? Ciekawe to że Panowie próbowaliście obrażać moja płeć zaglądać mi w papiery, a jednocześnie to mnie zarzucaliście brak merytoryki w wypowiedziach. Eh...
Kto ma dowody na plagiat dr hab. M. Wrońskiego niech je wyłoży. Kto ich nie ma niech zamilknie! KROPKA!
A co co "przywoływania mnie do szeregu" widzi Pan jakoś nie mam skłonności do posłuszeństwa kiedy prawo gwarantuje mi wolność!
W ramach relaksu polecam naukowy eksperyment Prof. Zimbardo jaki przypomni Panom o etyce oskarżania i postawach jakie należy zając kiedy jest się swiadkiem takich zachowań. Poniżej link.
http://www.youtube.com/watch?v=NNa8qxRggwo
Magister Smółko z Śląskiego Uniwersytetu Medycznego! No wlasnie Pani Doktorantko, do szeregu!
Pani Ireno to co Pani tu wypisuje to szczyt hipokryzji.
"Za to padło wiele zbyt wiele jadowitych wręcz wulgarnych wypowiedzi pod adresem osoby publicznej."
Pan Wroński przez lata nie miał hamulców w swoich artykułach wobec wielu niewinnych naukowców. I nikt tym się nie przejmował, a Ci naukowcy zostali skazani na ostracyzm. Opluć człowieka jest łatwo, odkręcic to już trudniej. To Pan Marek Wroński usalił zasady, wiec niech ma na tyle honoru żeby ich przestrzgać.
I tak na marginesie, wszyscy naukowcy są osobami pulicznymi nie tylko szanowny etyczny Pan Marek.
Panie Adamie,
1) w moich postach nie ma zajadłości a jedynie uzasadnione argumenty na rzecz sprawiedliwości w traktowaniu ludzi.
2) Nigdzie nie napisałam o przestępstwach Pani Minister. Sposób wykręcania przez Pana wypowiedzi świadczy o intencjach krętaczy.
3) Ciekawe to, że chciałby Pan o mnie wiedzieć tak wiele ( skąd się orientuję itd... ) a sam nie podajesz Pan nawet swojego nazwiska, jak zresztą inni oskarżyciele. To inne traktowanie siebie od osób nie podzielających Waszego zdania charakteryzuje każdą z wypowiedzi oskarżycieli.
4) Mam za sobą proces sądowy wygrany, własnie w takiej sprawie, gdzie oszuści naukowi oskarżali innych o oszustwa...a w procesie sądowym okazało się że sami są tak umoczeni w oszustwa, że prześcignęli w tym tych których oskarżali. Zwykle tak to działa. pomijam tu osoby stojące na straży Prawa Nauki. W trakcie tego procesu sądowego CK wznawiała przewód i ostatecznie odebrała jeden ze stopni naukowych.
5. w tej sprawie nie chodzi o to kim jestem lub kto kim jest ale o dowody na oskarżenia przeciwko dr hab. M. Wrońskiemu a których jak dotąd nikt jeszcze tu nie przedstawił. Za to padło wiele zbyt wiele jadowitych wręcz wulgarnych wypowiedzi pod adresem osoby publicznej. To jest bardzo smutne że oskarżający jednocześnie domagają się dowodów, wręcz zadają ich. Jak napisał Nick w jaki sposób więc wszczęli oskarżenia nie mając ich?
Adam pisze: "Zniszczył nie jednego człowieka i nie czynił tego dla czystości i przejrzystości polskiej nauki lecz dla osiągnięcia korzyści finansowych."
Poważny zarzut. Czymś udokumentowany, czy to tylko subiektywne odczucie własnej "krzywdy"?
Do NW bis
Immunitet? A dlaczego? A Wroński jest poza prawem? (...)
Biorąc pod uwagę kim jest Wroński i czym się zajmuje sprawa musi być wyjaśniona do końca. Niech szanowny dr hab? Wroński opublikuje pełne zarzuty z anonimu wraz z pełną dokumentacją swojej habilitacji. I wszystko będzie jasne. Zaś jeżeli tego nie zrobi wniosek też będzie jasny.
Panie Marku odwagi!!! Niech Pan ma klasę i potraktuję własna osobę jak Pan traktował innych.
Dziwi zajadłość Pani Smółki w obronie Marka Wrońskiego tak jakby broniła sama siebie. Odnosi się wrażenie, że osoba ta nie robi nić tylko śledzi to forum, jakby to był sam zainteresowany.
Bez wątpienia od Wrońskiego wymaga się o wiele więcej, gdyż ścigając plagiaty powinien być nieskazitelnie czysty a wszyscy doskonale wiemy, że tak nie jest. (...)
Pani Smółka zarzuca w swej wypowiedzi przestępstwa jakich dopuszcza się Minister Kudrycka, która cyt. "Znam przypadki "wykształconych" oszustów naukowych, którzy zdobyli swoje "wykształcenie" za pomocą fałszowania dokumentów stwierdzających ich "licencjat" a jednak nie tylko nie zostali zawieszeni lecz do dziś jawnie wykładają na "uczelniach" choć ich przypadek znany jest nawet w kręgach ministerialnych, a jakoś to nie "rusza" nawet samej Pani Minister." Skoro Pani Smółka dysponuje taką wiedzą to niech się nią podzieli z organami ścigania. Ponadto zastanawia skąd Pani Smółka tak doskonale orientuje się w sprawach Wrońskiego i polskiego środowiska naukowego skoro w bazie danych opi nie figuruje osoba o tym imieniu i nazwisku.
Do MW bis. Świetne poczucie humoru! Można by się pośmiać, ale niestety sprawa jest zbyt poważna na takie żarty.
A co do zawieszenia Pana dr hab. M. Wrońskiego na czas wyjaśniania sprawy - czy można karać człowieka przed udowodnieniem mu winy? Nie rozumiem dlaczego Panowie upominając się o nie czynienie wyjątków dla Pana Wrońskiego jednak chcecie go uczynić? Znam takich Profesorów, którym jawnie udowodniono przekserowanie cudzej pracy i przedstawienie jako własnego doktoratu a jednak nie tylko nie zostali zawieszeni po upublicznieniu dowodów ale do dziś pracują jako naukowcy i wykładowcy!
Ba! Znam przypadki "wykształconych" oszustów naukowych, którzy zdobyli swoje "wykształcenie" za pomocą fałszowania dokumentów stwierdzających ich "licencjat" a jednak nie tylko nie zostali zawieszeni lecz do dziś jawnie wykładają na "uczelniach" choć ich przypadek znany jest nawet w kręgach ministerialnych, a jakoś to nie "rusza" nawet samej Pani Minister. Siedzą spokojnie na swoich krzesełkach władzy do dziś - bez żadnych konsekwencji mimo iż na ich temat napisałam bardzo wiele a dowody na tak ciężkie oszustwo naukowe leżą jak chleb na stole. To tolerowanie tak haniebnych zachowań posługiwania się w nauce fałszywymi dokumentami stwierdzającymi fałszywe "wykształcenie" jest hańbą dla polskiej nauki a jednak nikogo to nie "boli".
Tutaj zaś w przypadku osoby walczącej o standardy próbujecie Panowie podżegać i czynić burdę bez żadnego dowodu w rękach i żądać zawieszenia? Wstyd!
Pani Ireno,
Proszę zaprzestać wypowiadania się bez jakiejkolwiek znajomości rzeczy ponieważ kompromituje Pani wszystkich nas, którzy bronimy Marka. Polecam lekturę ustawy o tytule i stopniach naukowych. Rada Wydziału nie może ponownie zająć się habilitacją bez uprzedniego wznowienia postępowania administracyjnego przez Centralną Komisję, która jest jedynym uprawnionym do tego organem. Postępowanie administracyjne jest wznawiane jeśli organ (w tym przypadku CK) uzyska informacje, że wystąpiły okoliczności mogące mieć wpływ na wydanie decyzji (w tym przypadku decyzji Rady Wydziału o nadaniu stopnia dr hab.). Niestety w tym przypadku nawet anonim jeśli zawiera wiarygodne informacje może być wystarczającą okolicznością wznowieniową. Uważam, że koniecznie należy zmienić Kodeks Postępowania Administracyjnego, aby tak zasłużone osoby jak Marek miały immunitet i były wyłaczone z tej krzywdzącej procedury
Do Wszechwiedzącego Pana Mariusza.
Jaki plagiat?
Pani Ireno, jak widać nie ma Pani pojęcia o czym pisze. Proszę przeanalizować artykuły szanownego Pana Marka Wrońskiego to dowie się Pani jak się wznawia przewody, i jak Pan Marek sam o tym pisze. Przewody wznawia się jak są zarzuty, powiem więcej sprawa powinna trafić do prokuratury, plagiat jest scigany z KPK.
Panie Mariuszu,
wznowienie postępowania przez CK - o ile mi wiadomo - może nastąpić dopiero na wniosek Rady Wydziału. Tak więc proszę pohamować marzenia o zemście w postaci wznawiania przewodu. Jak widać sprawa w tym przypadku całkowicie jest "postawiona na głowie" ponieważ najpierw powinna być przeanalizowana przez Radę Wydziału zanim trafi do CK. Dlaczego w tym przypadku uczyniono wyjątek? W jakim celu? Czyżby podkreślane w wypowiedzi "Nicka" uwagi dotyczące "zlecenia" na Marka Wrońskiego były zasadne?
Do obserwatora. Cóż... takie są fakty. Ja je tylko przedstawiłem. A teraz po kolei. Piszesz, obserwatorze, że: „Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie chodził po bibliotekach i nie będzie wyszukiwał publikacji sprzed kilkunastu lat”. Otóż na tym to właśnie polega. Człowiek honoru stawiając zarzuty sprawdza najpierw ich wiarygodność. Piszesz, obserwatorze, że: ”Chcę przeczytać teksty podejrzanych artykułów i potem mogę coś napisać”. Jesteś nawet zabawny, jak małe dziecko – „ja chcę”. Rusz się od klawiatury i wykonaj obowiązkową pracę, gdyż stawiałeś zarzuty. Poważne zarzuty. A człowiek honoru… itd. Piszesz, że nie rozróżniasz plagiatu od autoplagiatu. Sam się dyskwalifikujesz w dyskusji. Piszesz: „Normy zawsze!!! były takie same. Tylko z egzekucją było nieco gorzej”. Bzdura! Normy ewoluują, jak wszystko. Piszesz: „A komentowanie słów, że kiedyś wszyscy kradli i wszyscy oszukiwali daleko przekracza moją cierpliwość i wyrozumiałość”. Plagiat jest kradzieżą, autoplagiat nie. Chyba, że Ty obserwatorze jesteś tak zdolny, że umiesz okraść samego siebie. Tym bardziej, że tutaj nawet o autoplagiacie trudno mówić. Przykro mi to pisać, ale jeśli stawia się zarzuty, to trzeba je udowodnić, tak jak robi to Marek Wroński – pod imieniem i nazwiskiem. W przeciwnym wypadku pozostaje się jedynie kolejnym składnikiem „bagna akademickiego”, tej części społeczności akademickiej, która nie ma odwagi stawiać zarzutów z otwartą przyłbicą, tylko umie opluwać innych anonimowo. Jak w soczewce, skupia się to w tej dyskusji. Jeśli ktoś pisze anonimowo o kimś konkretnym, podając jego imię i nazwisko, neutralnie lub pozytywnie, to jest to do przyjęcia. Jeśli oskarża, stawia niepotwierdzone zarzuty… to kim jest? Tak więc dla zachowania twarzy przedstaw nam się „obserwatorze”. Poświęcimy swój czas, i poszukamy w bibliotece Twoich prac sprzed kilkunastu lat i sprawdzimy, czy jesteś jak żona cezara. I potem coś będziemy mogli napisać.
Taki tam, zwyczajny profesor
Na spokojnie analizując całą sytuację wiemy na dziś tyle, że oskarża się dr hab. M. Wrońskiego o:
1. zbyt stary dorobek naukowy. Prawo zaś nie stawia ograniczeń czasowych co do prac i ich lat z jakich pochodzą więc ten zarzut, niezależnie od tego, jak gorączkowo i wrzaskliwie jest podnoszony, w świetle prawa upada!
2. plagiaty - na to dowodów na tym etapie nikt nie przedstawił publicznie.
3. autoplagiaty - mimo iż w dorobku Pan dr hab. Wroński jasno zaznacza literami A i B cytowania z prac - ten więc zarzut także jest tylko i wyłącznie gorączkowym palącym głowy marzeniem o zemście.
Podsumowując pozostaje do wyjaśnienia kwestia plagiatów czyli kradzieży naukowych. Kto ma ten "kamień" w rekach niech rzuci!
Wrocławianin
Moją uwagę zwraca zarzucanie dr hab. Markowi Wrońskiemu zbyt „starego” dorobku naukowego. Każdy pracownik naukowy wie, że dorobek to nie kwestia miesięcy ale długich lat i jak sądzę każdy w przewodzie habilitacyjnym także przedstawia dorobek z wielu lat a nie z ubiegłego miesiąca. Jak w takim razie z tego faktu można uczynić zarzut pod adresem wyznaczonej osoby? Jak widać wszystko można.
Ten zarzut jest po prostu śmieszny. Jeżeli Markowi Wrońskiemu nie zostaną udowodnione żadne wyraźne kradzieże intelektualne to sprawa ta powinna być odsuniętą z jasnych a wyraźnie tutaj zdradzanych motywacji zemsty na osobie dotychczas pełniącej ważną a niewdzięczną rolę Stróża Prawa nauki.
Przydałyby się w tym zakresie immunitety chroniące przed napaściami osoby pełniące takie role.
@precz z plagiatorami
(...) Pan Wroński nie jest świętą krową, jest równy wobec prawa. Sprawa musi być wyjaśniona do końca. CK powinna wznowić postepowanie i nakazać Radzie wydziału sprawdzenie zasadności zarztów. Myślę też że opinia publiczna powinna być informaowana o przebiegu postępowania, żeby nie zamieciono tej sprawy pod dywanik. Jeżeli Pan Wroński nie popenił plagiatu nie ma się czego obawiać. Nie może być sędzią w swojej sprawie.
Powinien zostać zawieszony w swojej działalności do wyjaśnienia sprawy!
Oto dowód jak bardzo Pan dr hab.Marek Wroński jest niewygodny dla plagiatorów i miernot !
Ostatnie moje zdanie do Pana "Znawcy".
Nawet Pan nie zdajesz sobie sprawy z tego że swoją wypowiedzią obraziłeś nie tylko Pana Marka ale przede wszystkim Komisję d/s Stopni i Tytułów Naukowych a także Zespół d/s Nierzetelności... ponieważ ostatecznie to oni podejmowali decyzję w sprawie każdego z cofniętych stopni naukowych. Pan dr jedynie dostarczał dowodów nic poza tym.
(...)
Panie "Znawco"
Histerię to tutaj widać od początku. Kilka tylko wypowiedzi zwraca uwagę na brak odpowiednich materiałów by tą sprawę na tym poziomie rozstrzygnąć. Reszta to rzeczywiście histeria.
(...)
Szacunek do nauki a także samego siebie każe poczekać na rzetelne opinie grona któremu zlecono analizę kwestii habilitacji M. Wrońskiego.
Do "Gościa" i "Obserwatora":
Jak widać Panowie nic jeszcze nie macie na dr hab. Wtrońskiego a już nad nim urządziliście pogrzeb pisząc , że "ponieśli wilka"?
Makabryczne nastawienie - istne polowanie "krwiożerczych" "kolegów". Panowie sądzicie, że przy takim nastawieniu mózgów wląsnych jesteście w stanie myśleć rzetelnie i sprawiedliwie? Nie mam wątpliwości że nie!
Wyrażam nadzieję, że grono Polskich Naukowców rozpatrujące tą sprawę odniesie się rzetelnie i sprawiedliwie do tej dla nas wszystkich nie posiadającej jak dotychczas dowodów sprawy.
Drogie Panie zwłaszcza Pani Smółka proszę darować sobie te (...) wypowiedzi, bo są one po prostu śmieszne (...). A sprawa Marka Wrońskiego powinna być rozwiązana w sposób "modelowy" (...)
Odnośnie wypowiedzi Gościa 23;43
Szanowny Panie,
Pana seksistowski charakter wypowiedzi a także brak merytoryki w Pana wypowiedziach zdradza Pana nastawienie zarówno do merytoryki jak i rzetelności. Moja zaś wypowiedź podkreśla niebywale ważny aspekt w dotychczasowej pracy dr hab. Marka Wrońskiego jak i w nauce jakim jest niewdzięczna praca stróża porządku i straszne konsekwencje "polowania i zabicia" jedynego w Polsce Strażnika norm naukowych tylko z tego powodu, że dotąd pelnił tą funkcję?
To bardzo zasadny temat w kontekście tej dyskusji. Pan zaś zdradza jedynie zionącą nienawiść przy jednoczesnym braku własnych rzeczowych argumentów
A gdybym podpisała się "Murzyn" też wypomniałby mi Pan kolor skóry jak obecnie płeć?
Ode mnie Pan żąda merytoryki samemu nie wnosząc nic merytorycznego prócz opluwania tych których wypowiedź Panu nie pasuje.Niepojęte do jakiego poziomu sprowadzają się wypowiedzi ludzi "świata nauki".
I
Chciałbym się jednak w końcu dowiedzieć, czy M Wroński miał tę nostryfikację dyplomu w USA, czy też nie.
Semantyka wskazuje, że auto-plagiat jest rodzajem plagiatu. Przetłumaczenie pracy na jakikolwiek inny język nie zmienia faktu, że jest to ta sama praca, a więc nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla nieuprawnionego ponownego jej publikowania bez zgody czasopisma, które posiada do niej prawa autorskie. Okres lat 1994-1996 nie jest na tyle odległy aby szukać usprawiedliwienia w obowiązywaniu innych norm, ponieważ inne normy w tym czasie NIE OBOWIĄZYWAŁY. Pamiętam dobrze ten okres i wiem, ze wiele prac z Polski ukazywało się w międzynarodowym obiegu. Zdecydowana większość ich autorów NIE PUBLIKOWAŁA tych prac ponownie w języku polskim, chociażby dlatego, ze znajomość języka angielskiego, przy najmniej bierna była już wtedy powszechna w środowisku. Z pewnością nie było z tym gorzej niż dziś. Proszę nie obrażać i nie robić tutaj „Bantustanu” tylko po to aby naiwnie bronić M Wrońskiego.
Panie Niku. Merytorycznie i cierpliwie odpowiem na każdy z Pana 7 punktów. Napisał Pan po pierwsze: „nikt nie wskazał żadnego przykładu potwierdzającego fakt jakiegokolwiek plagiatu”. Jak można wskazać przykład plagiatu skoro nie znamy artykułów M. Wrońskiego. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie chodził po bibliotekach i nie będzie wyszukiwał publikacji sprzed kilkunastu lat. Publikacje M. Wrońskiego są załącznikiem do jego habilitacji i dlatego oczekuję udostępnienia na stronie FA scanów z wszystkich „podejrzanych” artykułów. Wtedy będzie można powiedzieć coś konkretnego. To jest również wniosek do redaktorów FA. Napisał Pan po drugie: „nikt nie zwrócił uwagi na to, że kwestionowane prace nie spełniają definicji „autoplagiatu”. Nie będę wchodził w talmudyczne dywagacje na temat definicji autoplagiatu. Chcę przeczytać teksty podejrzanych artykułów i potem mogę coś napisać. Napisał Pan po trzecie: „autor nie ukrywał i nie ukrywa faktu, że na bazie tych samych wyników badań opublikował najpierw pracę po polsku, a po rozszerzeniu po angielsku.” To tylko bardzo źle świadczy o recenzentach i członkach komisji habilitacyjnej. Jeśli jest Pan profesorem to z pewnością słyszał Pan o tzw. „recenzjach grzecznościowych”. Napisał Pan po czwarte: „autor prezentując swój dorobek podawał obie wersje w jednej i tej samej pozycji bibliograficznej”. Komentarz jak w pkt. 3. Napisał Pan po piąte, „chociaż paru „komentatorów” pastwi się nad tym, że prace są z ubiegłego wieku, to jakoś nikt z nich nie zauważa, że to odnosi się także do okresu, gdy obowiązywały zupełnie inne normy (…)Tak funkcjonowali praktycznie wszyscy ”. Normy zawsze!!! były takie same. Tylko z egzekucją było nieco gorzej. Natomiast słowo „wszyscy” może się odnosić tylko do tzw. „świętych krów”. Napisał Pan po szóste: „Wroński doprowadził do odebrania tytułów, stopni,(…) ujawnienia oszustw popełnionych przez bardzo dużą liczbę "naukowców” (w tym profesorów), (…) Mam (…) wrażenie, że jest zlecenie na Marka Wrońskiego, które teraz po prostu jest wykonywane”. Nie wiem czy jest na niego zlecenie. Jednakże, w mojej opinii podkreślam słowo opinii, M. Wroński sam przyjmował i wykonywał wiele zleceń na różne osoby. Można powiedzieć: nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka. Napisał Pan po siódme: „gdyby przy tak dętych zarzutach przyłożyć jednakową miarę do każdego polskiego naukowca, co do Marka Wrońskiego, to szacuję, że ok. 95% trzeba by napiętnować”. TO JEST NAJBARDZIEJ SKANDALICZNY WNIOSEK JAKI PAN PRZEDSTAWŁ. To czy mamy do czynienia z „dętymi zarzutami” mogą ocenić tylko powołane do tego gremia. A komentowanie słów, że kiedyś wszyscy kradli i wszyscy oszukiwali daleko przekracza moją cierpliwość i wyrozumiałość.
Do obserwatora. Podoba mi się pomysł. Ponieważ są to dokumenty publicznie jawne, to mam prawo oczekiwać, że jako zainteresowany obserwator dotrzesz do nich i może upublicznisz na forum?
Do Małgorzaty oraz Ireny Smółki. Żadne czyjeś, nawet największe zasługi nie mogą być usprawiedliwieniem. Co najwyżej jest to okoliczność łagodząca. Natomiast przypadek dr hab. M. Wrońskiego i jego ewentualna, podkreślam słowo ewentualna, nierzetelność naukowa jest wręcz okolicznością obciążającą. W jego przypadku nie można mówić o niewiedzy lub nieporozumieniu. Niewątpliwie jest to wybitny fachowiec w zakresie nierzetelności naukowej, który sam powinien być czysty jak żona cezara. Dlatego mam prawo oczekiwać, że albo redakcja FA albo sam M. Wroński opublikują wszystkie wymienione przeze mnie w poprzednim wpisie dokumenty. I nie pomogą tu żadne hymny pochwalne. Natomiast instytucje powołane do badania tych spraw, muszą bezwzględnie podkreślam bezwzględnie postępować zgodnie z maksymą dura lex sed lex.
Jasna odpowiedź od ręki: nie, nie miałem. Nie była mi nigdy potrzebna, bo nigdy nie byłem w USA, a szkoda :-)
Panie Nicku! Pięknie i wzruszająco napisane.
To miał Pan tę nostryfikację dyplomu w USA, czy też nie? Proszę o jasną odpowiedz.
gościu, nie pouczaj innych (na dodatek w arogancki sposób) skoro sam w swoich wpisach nie rozróżniasz plagiatu od autoplagiatu, a tego z kolei od opublikowania pracy w dwóch językach. To jest forum, a Pani Irena Smółka ma przynajmniej odwagę, w przeciwieństwie do ciebie i do mnie, podpisać się pod tekstem.
Pani Ireno Smółko. Ten sam komentarz co poprzednio dla Małgorzaty: Kobiety! Litości! Piszcie dopiero po zastanowieniu i bez frazesów. Proszę oszczędźcie to forum dyskusyjne.
Z zainteresowaniem, ale i rosnącym zdziwieniem czytam te komentarze. To, że anonimowo łatwo rzuca się pomówienia to jasne, więc nie dziwią mnie bzdury o „największej aferze”, itd., bo frustratów nie brakuje, a wyładować się gdzieś muszą – lepiej tu niż na żonie. Nie dziwi mnie też, że większość wpisów jest „pod nickami”, takie czasy. To, co mnie najbardziej dziwi, to brak rzetelnej, ba… jakiejkolwiek analizy tych danych, które przecież są w tekstach dostępne.
Po pierwsze, nikt nie wskazał żadnego przykładu potwierdzającego fakt jakiegokolwiek plagiatu, rzekomo popełnionego przez Marka Wrońskiego (bo go zapewne nie ma).
Po drugie, nikt nie zwrócił uwagi na to, że kwestionowane prace nie spełniają definicji „autoplagiatu”.
Po trzecie, nikt nie zauważył, że autor nie ukrywał i nie ukrywa faktu, że na bazie tych samych wyników badań opublikował najpierw pracę po polsku, a po rozszerzeniu po angielsku.
Po czwarte, nikt nie dostrzegł, że autor prezentując swój dorobek podawał obie wersje w jednej i tej samej pozycji bibliograficznej, oznaczając je jako A i B. To bardzo ważne, bo to znosi zarzut tzw. „sztucznego pomnażania dorobku”, gdyż oceniający dorobek nie jest wprowadzany w błąd.
Po piąte, chociaż paru „komentatorów” pastwi się nad tym, że prace są z ubiegłego wieku, to jakoś nikt z nich nie zauważa, że to odnosi się także do okresu, gdy obowiązywały zupełnie
inne normy. Na porządku dziennym było publikowanie prac w krajowych wydawnictwach po polsku, a jak ktoś miał odwagę i czuł się na siłach bronić swojej pracy przed recenzentami renomowanych czasopism zagranicznych, to podejmował wysiłek rozbudowania tekstu i wysłania manuskryptu, by poddać się ocenie nauki światowej. Dziś, gdy takich barier nie ma, już się tego jako normę nie traktuje, wręcz przeciwnie, ale wtedy tak – jak najbardziej. Tak funkcjonowali praktycznie wszyscy, no… pomijając „naukowo rozwiniętych inaczej”, dla których nawet opublikowanie „pracy” w jakichś „Zeszytach pielęgniarstwa” było wysiłkiem życia.
Po szóste, trzeba pamiętać, że Marek Wroński doprowadził do odebrania tytułów, stopni, a także po prostu ujawnienia oszustw popełnionych przez bardzo dużą liczbę "naukowców” (w tym profesorów), którzy mają swoje powiązania i tzw. przełożenie na „ważne osoby w nauce”. Mam takie dziwne wrażenie, że jest zlecenie (i to niejedno) na Marka Wrońskiego, które teraz po prostu jest wykonywane.
Po siódme, gdyby przy tak dętych zarzutach przyłożyć jednakową miarę do każdego polskiego naukowca, co do Marka Wrońskiego, to szacuję, że ok. 95% trzeba by napiętnować, a tylko 5% pochwalić (ich główną zasługą byłby brak znajomości języka angielskiego oraz poziom prac, których nikt o zdrowych zmysłach poza Polską nie chciał publikować).
Mam nadzieję, że wypełniłem sugestię Pana Redaktora, by pisać merytorycznie, a przy tym może jednak darowane mi będzie, że mój wpis jest też „pod nickiem”.
Pozdrawiam,
Taki tam, zwyczajny profesor
Czytam poniższe komentarze i jest mi niezwykle przykro, że świat nauki aż kipi z nienawiści a w dyskusji tego środowiska brak merytorycznych argumentów. Pustkę tą natomiast wypełnia fala dzikiej radości z nadziei na akt zemsty na osobie pełniącej role strażnika rzetelności naukowej, co tutaj jasno niektórzy wyrażają.
Przeraża mnie taki poziom relacji w środowisku naukowym i jeszcze raz skłania do przekonania że to środowisko bez takich osób jak M. Wroński stałoby się tym czym każde środowisko bez ram i ograniczeń, niezależnie od poziomu wykształcenia.
Małgorzato! Chociaż osobiste uwielbienie dla prof. Wrońskiego jest bardzo pięknym i godnym szacunku uczuciem to jednak ze względu na bardzo poważny charakter zarzutów, które mają szczególny wydźwięk w kontekście dotychczasowej działalności prof. Wrońskiego uważam, że powinniśmy raczej zamieszczać komentarze o charakterze merytorycznym.
Nie dziwi fakt atakowania osoby dra hab. M. Wronskiego. Jak każda osoba, niezależnie od branży posiada On "naturalnych" wrogów w osobach "przyłapanych na gorącym uczynku". To nie dziwi.
Dziwi natomiast fakt natychmiastowego postawienia w stan oskarżenia osoby bez dowodów a na podstawie samego anonimowego donosu.
Dziwi mnie także postawa samej Pani Min B. Kudryckiej, która bez rozmowy jakby poza plecami oskarżonego przekazała anonim do Komisji w taki sposób jakby miał on moc dokumentu obowiązującego, bez wyjaśnień czy jakiejkolwiek rozmowy z oskarżonym, pomimo braku na tym etapie dowodów a także odważnego podpisu i "twarzy" oskarżającego.
Doprawdy trudno to zrozumieć.
Osobiście jestem zainteresowana kwestiami rzetelności w nauce i ze zdziwieniem przyglądam się podejściu osób które dra hab. M. Wrońskiego powinny traktować jak skarb, ze względu na rolę jaką w środowisku naukowym pełni.
Czy można sobie wyobrazić w jaką dżunglę przeobraziłby się świat nauki gdyby nie takie osoby jak Marek Wroński? Aż strach pomyśleć. To ciężka praca bezustannego narażania siebie samego na nienawiść i akty zemsty ze strony tych którzy na skróty kserowali cudze prace pod własnym nazwiskiem i przedstawiali jako swój dorobek naukowy. Nic dziwnego ze determinacja z jaką dotąd dr hab walczył o standardy naukowe cechuje jak dotąd nielicznych
Cieszy natomiast jasne, oczywiste wyjaśnienie dra hab. Marka Wrońskiego co do dorobku naukowego jak i śmiesznej wprost kwestii nepotyzmu przytaczanego w kontekście rzekomych plagiatów oskarżonego i jego dorobku naukowego.
To co mnie ciekawi to chęć poznania nazwiska oskarżyciela który jednak nie miał odwagi pokazać swojej twarzy koledze po fachu...
Rzetelność wymaga odwagi podpisywania się imieniem i nazwiskiem. Oskarżyciel występujący jakoby w obronie rzetelności już złamał tą zasadę na samym wstępie tego "przedstawienia"
Najserdeczniejsze gratulacje dla Zespołu d/s Dobrych Praktyk Naukowych za nie zawieszanie członkostwa M. Wrońskiego w Zespole na podstawie anonimu bez dowodów.
Życzymy dr hab. Markowi Wrońskiemu szybkiego uporania się z oskarżeniami i powrotu do roli jaką pełnił dotychczas.
Miałam przyjemność poznać Pana dr. Marka Wrońskiego - to wyjatkowo prawy i rzetelny człowiek, sprawiedliwy i jestem swięcie przekonana, ze ci ludzie piszacy na Niego donosy, robią to ze złych pobudek - z zemsty, bo odkrył ich machloje, donosiciele chcą podważyc Jego reputację. Prawda się zawsze obroni i wierzę, że doktor Wroński nie ma sobie nic do zarzucenia. Chciałabym spotykać na swojej drodze tak kompetentnych, sympatycznych i rzetelnych ludzi.
Sprawa nie wydaję się specjalnie trudna do wyjaśnienia. Zamiast dzielić włos na czworo polskim sposobem w celu rozwodnienia problemu, należy przyjąć metodę postępowania przyjętą w świecie. A więc, należy napisać do redaktorów czasopism zagranicznych, z zapytaniem czy mieli świadomość, że te same wyniki były opublikowane (lub złożone do druku) w polskich czasopismach. Jeśli nie byli o tym poinformowani to plagiat jest niewątpliwy i habilitację należy wznowić w celu ponownej oceny i ewentualnego podtrzymania lub uchylenia decyzji Rady Wydziału UM w Łodzi o nadaniu habilitacji, ponieważ dorobek został pomnożony w sposób nieuczciwy. W takim przypadku naruszono także podstawowe zasady uczciwych publikacji ponieważ w żadnym wypadku nie wolno dwukrotnie publikować tych samych oryginalnych wyników (lub prac) bez wyraźnego wskazania tego faktu i zgody czasopisma, które jako pierwsze pozyskało prawa autorskie do publikacji. Należy także napisać do współautorów amerykańskich z zapytaniem czy również oni mieli, lub nie świadomość o wykorzystaniu wyników ich pracy przez prof. Wrońskiego. Konieczne jest także uzyskanie opinii dyrektora instytutu, w którym prof. Wroński pracował, czy akceptował on praktykę podwójnego publikowania wyników pracy. Ponieważ habilitacja została nadana na podstawie wyników pracy wykonanej w tej instytucji zgadzam się z poprzednim komentarzem, że niezbędna jest opinia dyrektora instytutu w USA o prof. Wrońskim. Jaki był charakter pracy, którą wykonywał? Czy faktycznie nie miał on nostryfikacji dyplomu i nie pracował w USA jako lekarz? Jeśli ktoś wie to niech to potwierdzi lub zdementuje
Szanowny Panie Redaktorze
W swoim komentarzu do wpisów czytelników (Piotr Kieraciński | 29 Grudzień 2012, 22:50) napisał Pan: „Liczę na merytoryczną dyskusję”. Bardzo chciałbym wypowiedzieć się merytoryczne, ale przedstawiony powyżej tekst nie pozwala na podjęcie takiej dyskusji. Przedstawione informacje są daleko niewystarczające. Brakuje nie tylko szerszego opisu zarzutów zawartych w „anonimowym doniesieniu”. Przede wszystkim brakuje mi podstawowych informacji z zakończonego przewodu habilitacyjnego Pana dr hab. Marka Wrońskiego. Są to:
• Autoreferat,
• Wykaz publikacji,
• Ocena dorobku naukowego (recenzje) wydane przez profesorów: Tomasza Trojanowskiego (Uniwersytet Medyczny w Lublinie), Jana Podgórskiego (Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie), Andrzeja Radka (Uniwersytet Medyczny w Łodzi) oraz Ireneusza Kojdera (Uniwersytet Medyczny w Szczecinie),
• Uchwała Komisji Habilitacyjnej wraz z uzasadnieniem,
• Uchwała Rady Wydziału Nauk Biomedycznych i Kształcenia Podyplomowego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi z dnia 29.02.2012r. w sprawie nadania dr n. med. M. Wrońskiemu stopnia naukowego dr hab. n. med.
Powyższych informacji poszukałem na stronie CK w dziale: http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-medycznych Niestety niczego tam nie znalazłem. Najwidoczniej Pan M. Wroński habilitował się jeszcze w „starym trybie”.
Zatem, jeśli oczekuje Pan merytorycznej dyskusji, to proszę uzupełnić powyższy artykuł o w/w dokumenty, które są bardzo łatwo osiągalne w CK.
Oczywiście rasowy dziennikarz śledczy podjąłby jeszcze kilka innych kroków np. prześledzenie kariery zawodowej dr M. Wrońskiego w USA. Czy nostryfikował dyplom, czy pracował tam jako lekarz, czy był zatrudniony na etacie czy tylko uprawiał wolontariat, czy posiada w dalszym ciągu prawo wykonywania zawodu lekarza itd. Jednak, ponieważ są to tylko wątki poboczne, mało istotne w przewodzie habilitacyjnym, to tak daleko posuniętego śledztwa już od Pana Redaktora nie wymagam.
(...) Ciekawe, czy to Pan wytnie!?
No, całego nie wyciąłem. PK
@prawnik
nie - nie mam nic wspólnego z Panem Markiem Wrońskim - uważam jednak, że powściągliwość (nawet jeśli Panu Markowi Wrońskiemu powściągliwości czasem zabrakło) nakazuje dać czas gremiom oceniającym
@Prawy
dziwniejsze jest, że nie pisze o sprawie konkurencja, bo to, że "swoi" są ostatni w ujawnianiu kolegi - to oczywista oczywistość, ale dlaczego nie pisze jeszcze nikt z wielu konkurentów? może nie ma o czym?
Zresztą uważam, że zupełnie niepotrzebnie napisało o tym FA.
To ja mam pytanie dlaczego GW nie piszę o tej sprawie?. Swojego się nie rusza co?
Jak wynika z artykuł zarzuty niezetelności w pracy Pana Wrońskiego są organom znane od października. Teraz Centralna Komisja powinna wznowić habilitacje z urzędu a rada wydziału powinna ocenić habilotację Wrońskiego jeszcze raz.
kiki, czyzbys byl wronskim?
@mortis
nigdzie nie było z mojej strony "przyznania", w mojej wypowiedzi nie doczytałeś:
"nawet jeśli"
Wrońskiemu habilitacja nie jest potrzebna - ponieważ ma ponad 5 letni staż za granicą, a to wystarczy aby pełnymi garściami być traktowanym jak habilitowany w każdym gremium
Szanowni Komentatorzy,
oba teksty są wydrukowane w grudniowym FA jeden pod drugim. Przypadkowym błędem było rozdzielenie ich początkowo w wersji elektronicznej. Ten błąd naprawiamy. Mam nadzieję, że teraz jest jasne, jakie są zarzuty, przedstawione przez "Odważnego i Prawego" w donosie na dr. Marka Wrońskiego.
Żałuję, że Państwo nie występujecie z otwartą przyłbicą, czyli pod własnymi nazwiskami. Zdobył się na to jedynie prof. Z.M. Szulc, autor jedynego merytorycznego komentarza do informacji o donosie na dr. M. Wrońskiego i jego odpowiedzi na zarzuty, jakie mu postawiono.
Liczę na merytoryczną dyskusję, a nie rzucanie kalumni (jak łatwo je rzucać, chowając się za internetowymi nickami...) na autora cyklu "Z archiwum nieuczciwości naukowej".
Redakcja FA z uwagą przygląda się rozwojowi sytuacji, którą spowodował anonimowy donos. Będziemy zachowywali się stosownie do toku wydarzeń z tym związanych i informowali Państwa o tym, co się dzieje.
Piotr Kieraciński, redaktor naczelny FA.
Ależ żałosny zabieg by utrudnić komentarze pod tekstem Wrońskiego.... Forum wykorzystuje swoją pozycję dla ochrony tego (...).
Natomiast Ty kiki przeczytaj swój komentarz i wyciągnij wnioski o ile nie przekracza to twoich możliwości intelektualnych. To, że nie podano zarzutów do publicznej wiadomości nie znaczy, że ich nie ma skoro anonim został rozesłany do wielu podmiotów, zapewne także tych władnych do ścigania takich spraw. (...)
Właściwie zarzutów wobec dr. Wrońskiego nie ma - ponieważ nie podano ich do publicznej wiadomości (dziwne, że autor anonimowego donosu nie utworzył bloga - może to człowiek starej daty). Zasługi dr. Wrońskiego dla czystości polskiej nauki są niezaprzeczalne - nawet jeśli działał wybiórczo i dla jego własnych interesów to przecież ujawniał prawdziwe nadużycia, a nic nie stoi na przeszkodzie aby inne nadużycia (ukrywane przez Wrońskiego - jeśli takie są) demaskowali inni
Mając coś na sumieniu najlepiej jest nas wszystkich wplątać w akcję przeciw dr Wrońskiemu i krzyczeć "łapcie złodzieja!". Czytałem o prawdziwej aferze kompromitującej polską naukę i to na forum międzynarodowym: http://niepoprawni.pl/blog/1670/tetrapod-sprawa-polska
Są tacy, którzy ją usilnie ukrywają i to nie dr Wroński zamiata ją pod dywan!
mortis!
Zamiast o wyjaśnieniach, raczej napisz: Cóż po zarzutach wobec Wrońskiego, skoro tak naprawdę nie wiadomo jakie są faktyczne zarzuty.
A teraz sprawę Marka W. Rektor WUM powinien skierować do prokuratury do czego zobowiązuje Ustawa o szkolnictwie wyższym. Niezależnie od postępowania przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Ponadto należy zawiesić Marka W. jako członka Zespołu Dobrych Praktyk. Należy w szczególny sposób napiętnować ten przypadek. Jest to największa afera związana z nierzetelnością naukową w Polsce od roku 1989
Tak oczywiście zgadzam się z Tobą kiki, jednak ubolewam, że nie zamieszczono anonimowego pisma o nierzetelności naukowej Wrońskiego. Cóż po wyjaśnieniach Wrońskiego skoro tak naprawdę nie wiadomo jakie są faktyczne zarzuty.
@mortis
każdy ma prawo wypowiadać się w swojej sprawie
A tak poza tym, co to znaczy "zdaniem dr. Wrońskiego" kim on jest, że wypowiada się w swojej sprawie! Niech wypowie się prokuratura czy też Zespół ds. dobrych praktyk akademickich, którego Wroński jest członkiem. Jak zachowają się członkowie tegoż gremium - oto jest pytanie!
Kto mieczem wojuje od miecza ginie panie Wroński. (...) Tropił Pan afery tam gdzie ich nie było a przemilczał te oczywiste, więc teraz przyjdzie za wszystko odpowiedzieć.
Nauka polska okryła się hańbą przyznając habilitację takiemu człowiekowi i to na podstawie "historycznych" publikacji. Ileż w panu hipokryzji, ale widać, że nadszedł czas odpłaty. Co na to szanowna CK, minister Kudrycka?
Medyk, cos w tym jest, a na dodatek nasz dr. marek. Na dodatek nasz autorytet zajmuje sie nieczesto tropieniem wydumanych afer, a pomija milczeniem te niepoprawne politycznie acz pewne nierzetelnosci.
Dlaczego nie ma w tym numerze - z Archiwum Nieuczciwości?
Co z książką Marka?
Prawidłowo powinno się napisać, że M. Wroński przedstawił do habilitacji swój dorobek sprzed kilkunastu lat. A od tego czasu jego wplyw na rozwoj medycyny stał w miejscu, ponieważ był zajęty atakowaniem polskich naukowców za naruszanie "dobrych obyczajów". Dlatego moim zdaniem habilitacje otrzymał nierzetelnie,(...).
znawco! Wyrzuty sumienia wywołują argesję, a anonimowość rozzuchwala. Jak już wytrzeźwiejesz po świętach, to jeszcze raz przeczytaj sobie, co napisałeś i wyjaśnij "co poeta miał na myśli".
Medyku! Czy w medycynie przedawnia się fakt opublikowania artykułu naukowego? Przecież do habilitacji dr Wroński przedstawił swój kilkunastoletni dorobek. To także dzięki niemu nauka nie stała w miejscu. Chciałeś zganić, a pochwaliłeś.
szanowni czytelnicy, pan wronski ma duże zasługi z tropieniu plagiatorow, tutaj http://www.instytucja.pan.pl/images/stories/pliki/Komisja_ds_Etyki_Nauce/dokumenty/Kodeks_etyki_pracownika_naukowego.pdf
jest ciekawy dokument w sprawie rzetelnosci naukowej
Dla mnie otrzymanie habiliatacji w medycynie na podstawie artykułow zawierajacych wiedzę sprzed kilkunastu lat jest tak samo nierzetelnym naruszeniem "dobrych obyczajów" w nauce, jak plagiat habiltacji.
Może wreszcie ktoś odkrył prawdę o Wrońskim, czas to kończyć Panie Wroński śledczy, sędzio, rektorze, ministrze, (...) w jednym
Panie Doktorze!
Tropiąc i ujawniając nieuczciwości naukowe naraził się Pan wielu. W ramach kontrataku najlepiej jest także Panu zarzucić nieuczciwość: plagiat, korzystanie z protekcji i zdyskredytować Pańską działalaność naukową. To ma Pana ośmieszyć, a nas zdezorientować. Stara UB-ecka metoda, bolesna, ale nader przejrzysta.
Jednak wierzę w moc Prawdy. Kłaniam się świątecznie!
Jedna z publikacji pana Dr. M. Wronskiego (Burt M., Wronski M., Arbit E., Galicich J.H., Martini N., Ginsberg R.J.
Resection of brain metastases from non-small-cell lung carcinoma: Results of therapy
(1992) Journal of Thoracic and Cardiovascular Surgery, 103 (3) , pp. 399-411) to juz klasyka opisu wynikow zastosowanych terapii przeciwnowotworowych. Jak podaje baza SCOPUS, publikacja ta, byla juz cytowana w literaturze specjalistycznej 104 razy (http://www.scopus.com/results/citedbyresults.url?sort=plf-f&cite=2-s2.0-0026606734&src=s&imp=t&sid=D1A63000EE8555CF0CA91A131F451AC6.zQKnzAySRvJOZYcdfIziQ%3a30&sot=cite&sdt=a&sl=0&origin=inward&txGid=D1A63000EE8555CF0CA91A131F451AC6.zQKnzAySRvJOZYcdfIziQ%3a). Co wiecej, ja,jak i wspolpracujacy ze mna badacze, korzystamy z tych danych/tego typu publikacji, w procesie selekcji i wyboru wlasciwych modeli nowotworow do testowania nowych zwiazkow przeciwnowotworowych.
szanowny panie wroński, pisze pan "Opublikowane prace są powszechnie dostępne. Każdy może je zbadać i sprawdzić, czy są oryginalne i rzetelne, czy też są "plagiatami" " no więc tutaj
https://docs.google.com/a/gazeta.pl/folder/d/0B9Njg4rmOKx-ZWRoUWNYSUcxQ2M/edit
sa niektore pana prace, ktore w ten przedswiateczny poranek udalo mi sie szybko znalezc, niestety nie wspomina pan w pracach po angielsku, ze juz cos pan sam opublikowal po polsku, co nie jest w porzadku (przynajmniej w moim pojeciu rzetelnosci naukowej), ponadto pisze pan do edytora Surg. Neurol. ze ktos nie zacytowal prace japonczykow (mozliwe ze nie mial dostepu w tamtych strasznych czasach), ale pan zdaje sie mial dostep do swoich prac po polsku, ktorych pan tez nie zacytowal, czy moze trzeba teraz wyslac listy do edytorow Ann. Surg. Onc. lub Cancer, ze wronski zapomnial zacytowac swoje wczesniejsze prace?
szanowny panie wroński, bardzo ładnie prezentuje się ta tabelka, dostaje pan u mnie za nią 4.5 (nie 5 bo formatownaie tekstu nie jest poprawne), ale widze ze oprócz tabelki jest jeszcze tekst, za niego 2.0, bo jest żenujący
pozdrawiam serdecznie!