Nieznajomość prawa szkodzi

Marek Wroński

List, który w końcu marca 2010 r. dotarł do Wydawnictwa Uniwersytetu Opolskiego, informował krótko, że „znaczne części” wydanego w 2004 r. podręcznika Zarys językoznawstwa ogólnego, autorstwa dr. hab. Czesława Lachura, „są dosłownie skopiowane” z opracowania dr. hab. Witolda Maciejewskiego Języki świata z książki Człowiek – języki, religie, polityka. Języki i religie narodów (Wydawnictwo Kurpisz, Poznań 2002, s. 7-28). Co więcej, „także inni autorzy i wydawnictwa mają prawo do zgłoszenia zarzutów wobec wydanej książki”.

Nadawcy tego listu – a był nim splagiatowany autor – natychmiast odpowiedział prorektor Uniwersytetu Opolskiego, prof. Piotr Wieczorek. Złożył on wyrazy ubolewania i serdecznie przeprosił za całą sytuację, informując jednocześnie, iż podjął decyzję o wycofaniu ze sprzedaży pozostałego nakładu podręcznika. Dołączył też kopię listu prof. Lachura do władz uczelni, w którym ten przyznaje się, że praca prof. Maciejewskiego została przez niego wykorzystana „w sposób dowolny i niezgodny z przyjętymi standardami korzystania ze źródeł [...] nad czym ubolewam. [...] Nie wiem, dlaczego opracowanie prof. Maciejewskiego nie zostało uwzględnione ani w bibliografii, ani w odpowiednich fragmentach podręcznika (pośpiech, przeoczenie, niedbalstwo?). Nie zwalnia mnie to jednak od odpowiedzialności za taki właśnie stan rzeczy. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro. [...] Ze swej strony mogę jedynie zobowiązać się do publicznego przeproszenia i ewentualnego zadośćuczynienia w każdej formie”.

Prorektor Wieczorek przysłał też list prof. Lachura adresowany bezpośrednio do prof. Maciejewskiego, w którym zawarto podobne wyznanie winy oraz przeprosiny.

Nie dowiedziałem się, kiedy wszczęto dyscyplinarne posiedzenie wyjaśniające, ale rzecznik dyscyplinarny ds. nauczycieli akademickich, dr praw Eliana Trybuchowska, złożyła wniosek o ukaranie prof. Czesława Lachura 21 stycznia 2011 r. (czyli prawie 10 miesięcy później). Zarzuciła, że obwiniony w swojej książce Zarys językoznawstwa ogólnego na stronach 13-14, 66 i 263 umieścił fragmenty identyczne z tymi, które znajdują się w tekście prof. Witolda Maciejewskiego Języki świata, zaś na stronach 64-72 „omówił pojęcia związane z językiem naturalnym i posłużył się identyczną siatką pojęciową jak ta, którą przedstawiono w publikacji dr. Maciejewskiego w 2002 r. bez podania źródła tychże fragmentów. [...] Przytaczając konkretne fragmenty tekstu autorstwa dr. hab. W. Maciejewskiego, dr hab. Cz. Lachur nie podał literatury źródłowej, która wówczas powinna zawierać numer strony, gdzie dany fragment się znajduje”. Obwiniony przyznał się do stawianych zarzutów. Rzecznik zażądała ukarania go zakazem pełnienia funkcji kierowniczych w uczelni przez okres 5 lat, bowiem wnioskowana kara będzie spełniać cele sprawiedliwościowe oraz mieć charakter prewencji ogólnej i szczególnej. W trakcie przesłuchania obwiniony, który był kierownikiem Zakładu Rosyjsko-Polskiego Językoznawstwa Konfrontatywnego w Instytucie Filologii Wschodniosłowiańskiej UO, przystał na wnioskowaną karę.

Rozprawa dyscyplinarna odbyła się 11 kwietnia 2011 r. W składzie orzekającym Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli Akademickich znaleźli się: dr hab. Zbigniew Kwiatkowski, prof. UO (przewodniczący, Wydz. Prawa UO)), dr hab. Iwona Alechnowicz-Skrzypek, prof. UO (członek, Instytut Filozofii UO) oraz Aleksandra Wrona (członek, studentka Wydz. Historyczno-Pedagogicznego UO, kierunek: stosunki międzynarodowe). Komisja uznała dr. hab. Czesława Lachura winnym popełnienia zarzucanego mu przewinienia dyscyplinarnego i wymierzyła karę nagany z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych w uczelni na okres 3 lat.

Jako okoliczności łagodzące obwinionego komisja przyjęła szczere przyznanie się do popełnionego czynu i wyrażoną skruchę. Jako okoliczności obciążające: rodzaj i stopień winy obwinionego oraz wysoki stopień społecznej szkodliwości przypisanego mu czynu.

Prof. Czesław Lachur nie odwołał się od orzeczenia i po jego uprawomocnieniu się przestał pełnić funkcję kierownika Zakładu Rosyjsko-Polskiego Językoznawstwa Konfrontatywnego. „Osierocony” zakład został zlikwidowany, a jego pracownicy weszli w skład Zakładu Teorii i Praktycznych Zastosowań Języka Rosyjskiego (kierownik: prof. dr hab. Wojciech Chlebda).

Konflikt interesów

To, co mnie zainteresowało i zaniepokoiło w tej sprawie, to fakt, że rzecznikiem dyscyplinarnym dla nauczycieli akademickich w Uniwersytecie Opolskim od 4 lat była adiunkt, dr praw Eliana Trybuchowska z Samodzielnej Katedry Prawa Karnego UO, powołana na to stanowisko jesienią 2008 r. przez panią rektor, prof. dr hab. Krystynę Czaję. Problem jest tylko taki, że obowiązująca od 1 września 2006 r. ustawa Prawo o Szkolnictwie Wyższym w art. 145, pkt 1 mówi, iż „rzeczników dyscyplinarnych w uczelni powołuje rektor spośród nauczycieli akademickich, posiadających stopień doktora habilitowanego”. Dlatego Rzecznik Dyscyplinarny dla Nauczycieli Akademickich, dr praw Eliana Trybuchowska, była osobą prawnie nieuprawnioną do pełnienia funkcji rzecznika, co powoduje, że wszystkie postępowania dyscyplinarne w okresie ostatnich 4 lat, w których zapadły prawomocne orzeczenia dyscyplinarne rozpoczęte jej wnioskiem dyscyplinarnym o ukaranie – z mocy prawa są nieważne.

Nie mogę się nadziwić, że w Uniwersytecie Opolskim, w którym pracuje radca prawny oraz istnieje Wydział Prawa i Administracji, nikt nie przeczytał dokładnie aktualnych przepisów i nikt nie zna dokładnie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, zaś powołana rzecznik nie sprawdziła przepisów prawnych, na podstawie których działała.

Przy okazji zwróciłem uwagę, że przewodniczący Dyscyplinarnego Zespołu Orzekającego, dr hab. Zbigniew Kwiatkowski, prof. UO, jest kierownikiem Zakładu Prawa Karnego Procesowego UO, przez co był bezpośrednim przełożonym rzeczniczki, dr E. Trybuchowskiej, która jest adiunktem w jego zakładzie. Moim zdaniem jest to wielki konflikt interesów, dlatego taka sytuacja absolutnie nie powinna mieć miejsca i prof. Kwiatkowski nie powinien przewodniczyć zespołowi orzekającemu.

W związku z tym poprosiłem pisemnie w połowie czerwca br. panią rektor Czaję o podjęcie kroków prowadzących do formalnego unieważnienia z mocy prawa tego orzeczenia i wszczęcia ponownego postępowania wyjaśniającego, prowadzonego przez prawomocnie powołanego rzecznika dyscyplinarnego, posiadającego stopień doktora habilitowanego. Motywowałem, iż wymaga tego rzetelność akademicka.

Plaga kolesiostwa

Poinformowana pisemnie o sprawie w połowie czerwca br., ustępująca już ze stanowiska rektor Krystyna Czaja (nowym rektorem-elektem wybrano prof. Stanisława Nicieję) odpisała: „Powołanie w naszej uczelni rzecznika, doktora nauk prawnych, odbyło się z naruszeniem tej procedury. Powziąwszy informację w tej sprawie niezwłocznie odwołałam dotychczasową osobę z pełnienia funkcji rzecznika. Równocześnie, z uwagi na kończącą się kadencję (pozostało półtora miesiąca), odstąpiłam od powołania nowego rzecznika.

W kwestii, jak to Pan określił, „formalnego unieważnienia z mocy prawa tego orzeczenia i wszczęcia ponownego postępowania”, po zasięgnięciu opinii prawnych, stoję na stanowisku, iż nie wydaje się to konieczne. Rzecznik dyscyplinarny nie był członkiem Komisji Dyscyplinarnej, a więc nie uczestniczył w wydawaniu orzeczenia. Tym samym uważamy, że brak jest podstaw do wznowienia postępowania.

Ponieważ Komisja w pierwszej instancji orzekła o winie i karze, orzeczenie uprawomocniło się, strony nie odwołały się od orzeczenia, a winny odbywa karę, dlatego też naruszenie przepisów o powołaniu rzecznika nie powinno stanowić przesłanki dla wznowienia postępowania, jako że doszło jedynie do uchybienia procesowego, które nie miało wpływu na treść orzeczenia.

Co do podniesionego przez Pana „konfliktu interesów i braku bezstronności wynikającego ze służbowych relacji”, pragnę nadmienić, iż zgodnie z art. 145 ust. 3 przytaczanej ustawy, jedynie rzecznik dyscyplinarny związany jest poleceniami organu, który go powołał. Natomiast członkowie Komisji Dyscyplinarnej, na mocy art. 143 ust. 3 i 4, są niezawiśli w zakresie orzekania. Biorąc pod uwagę brak osobnych regulacji w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym w odniesieniu do wyłączenia członków uczelnianej komisji dyscyplinarnej z orzekania, w tej sytuacji winien mieć zastosowanie Kodeks postępowania karnego (Dz.U. Nr 89, poz. 555, z późn. zm.), w którym, w art. 40 § 1, k.p.k. określa się, w jakich sytuacjach sędzia z mocy prawa wyłączony jest od udziału w sprawie. Poza sporem, kwestie te należy badać szczegółowo w sposób indywidualny, w każdej odrębnej sprawie”.

Komentując tę odpowiedź, chciałbym jasno stwierdzić, że jeśli rzecznik dyscyplinarny jest osobą nieuprawnioną do złożenia wniosku dyscyplinarnego, to taki wniosek z mocy prawa jest nieważny, dlatego nie można go procedować. W rezultacie całe postępowanie dyscyplinarne w świetle prawa jest nieważne. Gdyby prof. Lachur się odwołał, to orzeczenie by unieważniono. Takie stanowisko kilkakrotnie już zajął Sąd Apelacyjny w Warszawie, do którego wpływają odwołania od orzeczeń Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego. I takie są fakty – bez względu na opinie prawników doradzających Rektorowi Uniwersytetu Opolskiego.

Opisana historia braku znajomości prawa nie jest jedyną. Ponad rok temu Sąd Apelacyjny w Warszawie unieważnił orzeczenie dyscyplinarne ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (patrz: Akademicka „pomroczność jasna”, FA 12/2010), gdzie rzecznik dyscyplinarny (nawiasem mówiąc: prokurator Prokuratury Okręgowej) także był doktorem. W Uniwersytecie Gdańskim ponad 2 lata temu także rzecznik dyscyplinarny był adiunktem, ale zauważyła to przewodnicząca Zespołu Orzekającego i sprawę umorzyła. Rzecznika rektor Bernard Lammek wymienił...

Takich przykładów jest zapewne więcej, dlatego zasadne wydaje się, aby przy okazji reformy szkolnictwa wyższego stworzyć jednak okręgowe komisje dyscyplinarne, które powinny zapobiegać licznym błędom formalnym popełnianym na szczeblu uczelnianym. Obecność nauczycieli akademickich z innych uczelni w zespołach orzekających wyrugowałaby w dużym stopniu tzw. towarzyskość i uwarunkowania personalne, co jest plagą nie tylko małych uczelni.

Autoplagiatu z WAT-u ciąg dalszy

Na początku bieżącego roku w artykule Jak prezentować swoją wiedzę (FA 01/2012), we fragmencie Autoplagiat dziekana WAT zarzuciłem dr. hab. Zdzisławowi Bogdanowiczowi popełnienie w jego książce profesorskiej Laserowe kształtowanie warstwy powierzchniowej elementów maszyn autoplagiatu, który polegał na prawie dosłownym przejęciu dwóch rozdziałów z jego pracy habilitacyjnej (razem 114 stron tekstu) bez stosownych odnośników. W tym właśnie czasie jego wniosek profesorski był rozpatrywany przez Centralną Komisję, więc dziekan Bogdanowicz z oburzeniem napisał do mnie (patrz: FA 02/2012) „że będąc strażnikiem rzetelności naukowej w przedmiotowym artykule podaje Pan nieprawdę, zawartą w treści zdania, które zacytuję: „Jednak w spisie literatury brak powołania się na obie monografie”. Zdaniem prof. Bogdanowicza „Przywołanie do materiału źródłowego jest zawarte w treści monografii i w wykazie literatury. W treści monografii na str. 33 pozycja [98] i w wykazie literatury ta sama pozycja na str. 213”. Dalej napisał, że to nie jest autoplagiat, bowiem: „Uzyskałem takie zezwolenie Redakcji Wydawniczej WAT na ponowne wykorzystanie materiału zawartego w mojej habilitacji. (…) W przedmiotowym artykule wydał Pan wyrok, wskazując jednoznacznie, że monografia tzw. profesorska w części jest autoplagiatem mojej habilitacji. Dobitnie to wskazuje sam tytuł artykułu Autoplagiat dziekana WAT. Jako dziennikarz musi Pan podawać tylko fakty z przebiegu procedowanych spraw. (…) Do wydawania wyroków są odpowiednie organa, np. uczelniane komisje dyscyplinarne. Końcowa część artykułu wskazuje też na sugestię skierowaną do Centralnej Komisji co do tego, jak ma głosować – w domyśle: na wynik negatywny (…)”.

Trzeba wspomnieć, że wszczęcie postępowania o nadanie tytułu profesora nastąpiło na posiedzeniu Rady Wydziału Mechaniki WAT 17 marca 2011, na wniosek przewodniczącej Wydziałowej Komisji ds. Nauki i Rozwoju, prof. Doroty Kocańdy. Powołano wtedy zespół w celu przygotowania uchwał rady, tzw. Komisję Profesorską. Przewodniczył jej prof. dr hab. Stanisław Konopka, zaś członkami byli: prof. dr hab. Wacław Borkowski, prof. dr hab. Tadeusz Kałdoński oraz prof. zw. dr hab. Tadeusz Niezgoda. 31 marca 2011 r., po zapoznaniu się z dorobkiem naukowo-badawczym, dydaktycznym i organizacyjnym kandydata, komisja oceniła go pozytywnie i zaproponowała wszczęcie postępowania. Na posiedzeniu RW 21 kwietnia 2011 r. wszczęto procedurę i powołano dwóch recenzentów: prof. Czesława Gossa (WAT, Wydział Mechaniczny) oraz prof. Tadeusza Łagodę z Politechniki Opolskiej. Z kolei Centralna Komisja powołała prof. Adama Mazurkiewicza z Instytutu Technologii Eksploatacji – Państwowego Instytutu Badawczego w Radomiu oraz prof. Krzysztofa Gołosia z Politechniki Warszawskiej. Kiedy po wakacjach wpłynęły pozytywne recenzje, komisja profesorska uznała, że dorobek kandydata spełnia wymagania ustawowe i kwalifikuje go do tytułu profesora. Rada Wydziału 30 października 2011 r. jednogłośnie (na 17 głosujących z 26 uprawnionych) zaakceptowała wniosek profesorski i po podpisaniu go przez rektora-komendanta, wpłynął on 14 listopada 2011 r. do Biura Centralnej Komisji.

Nie spełnia wymagań

W Sekcji Nauk Technicznych początkowo wyznaczono jako superrecenzenta prof. dr. hab. Eugeniusza Świtońskiego z Politechniki Śląskiej, który po miesiącu stwierdził, że tematyka przewodu profesorskiego jest odległa od jego zainteresowań naukowych i poprosił o zwolnienie. Kolejnym superrecenzentem został prof. Henryk Dyja z Politechniki Częstochowskiej. W 6-stronicowej recenzji ocenił on, że udział autorski Z. Bogdanowicza w monografii profesorskiej, poświadczony przez jej współautorów, wynosi 60 proc. Kandydat jest jedynym autorem 2 rozdziałów, które stanowią 55 proc. objętości książki (112 stron). Zatem pozostałe 5 proc. można przyjąć jako prawdziwy i rzeczywisty wkład kandydata w zawartość następnych rozdziałów: 3, 4 i 5 (o objętości 95 stron), a polegający prawdopodobnie na redakcji końcowej tych rozdziałów. Na podstawie porównania tekstu rozdziału 1 i 2 monografii profesorskiej z tekstem monografii habilitacyjnej prof. Dyja stwierdził, że teksty te są praktycznie identyczne. Zbieżność ocenił na 97 proc. Podkreślił, że rozprawa habilitacyjna przywoływana była tylko jednokrotnie – na str. 33, ale miejsce powołania jest całkiem nieodpowiednie. Jego zdaniem, tak ubogi sposób cytowania wyników własnej pracy habilitacyjnej w monografii profesorskiej może sprawiać wrażenie, że wyniki badań nie były dotychczas publikowane oraz mógł wpłynąć na opinie recenzentów i uznanie tych rozdziałów w monografii profesorskiej za w pełni oryginalne, oparte na dorobku naukowym osiągniętym po uzyskaniu habilitacji. Dalej superrecenzent stwierdził: „O niewłaściwym postępowaniu kandydata do tytułu naukowego świadczą także publikacje zestawione w załączniku do dokumentacji profesorskiej, zawierającym 10 wybranych artykułów, będących tzw. „najważniejszymi pracami kandydata”. Po zapoznaniu się z treścią tych 10 „najważniejszych prac” i porównaniu ich z treścią monografii, należy stwierdzić że dr hab. Zdzisław Bogdanowicz na pewno nie powołał się w monografii Laserowe kształtowanie warstwy powierzchniowej elementów maszyn ani w spisie literatury, ani w tekście, na 4 publikacje (spośród tych 10) [...]”. Z uwagi na powyższe monografia profesorska nie może stanowić elementu powiększającego dorobek naukowy kandydata. Z tego powodu prof. Dyja stwierdził, że kandydat nie spełnia wymagań stawianych osobom przedstawionym do tytułu profesorskiego.

Drugim superrecenzentem (powoływanym wtedy, gdy pierwsza recenzja jest negatywna) był prof. Jan Kusiński z AGH w Krakowie. Stwierdził on, że z 218 stron tekstu monografii profesorskiej strony 11-112 są wierną kopią rozprawy habilitacyjnej, za którą kandydat został już „nagrodzony” w 1999 roku, uzyskując stopień doktora habilitowanego. Recenzent zapytuje: „Czy można być dwukrotnie nagradzanym za to samo dzieło?”. Co więcej, analiza załączonych przez Kandydata publikacji przedstawionych jako „najważniejsze” wskazuje, że publikacje z pozycji 1 oraz 3 tego wykazu, zawierają fotografie i rysunki tak z monografii habilitacyjnej, opublikowanej w 1999 r., jak i tej (z części powtórzonej) z roku 2011! A ponadto pozycja 9 jest prawie wierną kopią pozycji 8. Zdecydowaną większość publikacji kandydata stanowią opracowania współautorskie (liczba autorów na jedną pracę to ok. 3). Efektywność publikacyjna jest niska, zaś większość jego prac jest publikowana w „Biuletynie WAT”, czasopiśmie macierzystej uczelni. Liczba cytowań wynosi 3, zaś indeks Hirscha 1. Tym samym dorobek naukowy kandydata, zweryfikowany przez międzynarodową społeczność naukową, jest znikomy. Zdaniem superrecenzenta, w świetle obowiązującej ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym dotychczasowy dorobek naukowy krajowy oraz międzynarodowy Zdzisława Bogdanowicza nie uzasadnia nadania mu tytułu naukowego profesora.

Zdolność honorowa

Podczas posiedzenia Sekcji Nauk Technicznych CK 15 czerwca 2012, odmówiono poparcia wnioskowi kandydata. Podkreślono, że dorobek po habilitacji nie został znacznie powiększony, szczególnie, że jest w nim niewielka liczba samodzielnych publikacji, jak również prac zamieszczonych w renomowanych czasopismach międzynarodowych. W monografii profesorskiej udział kandydata jest minimalny, a jej pierwsze dwa rozdziały są wierną kopią habilitacji. Pominięto tam nazwiska współautorów lub w ogóle nie zamieszczono informacji o cytowaniu prac, z których zaczerpnął wyniki badań, rysunki itp. Ogółem dorobek naukowy jest skromny, regionalny, a w tzw. książce profesorskiej recenzent ocenił wkład Kandydata na 3 proc.! Podczas dyskusji padło zdanie: „Dziwię się naszym recenzentom z ramienia CK, że dali pozytywne recenzje”. W głosowaniu 4 osoby były na „tak”, 24 na „nie”, zaś 4 „wstrzymały się”.

Prezydium CK w głosowaniu 25 czerwca 2012 – po rozpatrzeniu wniosku Rady Wydziału Mechanicznego WAT – odmówiło przedstawienia dr. hab. inż. Zdzisława Bogdanowicza do tytułu naukowego profesora. Za przedstawieniem nie głosował nikt, przeciw 11 osób. We wcześniejszej dyskusji podkreślono niewielką liczbę publikacji indywidualnych oraz brak publikacji w wydawnictwach zagranicznych (tylko 1 artykuł współautorski). Przeważająca ilość publikacji przypada na wydawnictwa krajowe: 11 prac wydrukowano w zeszytach naukowych politechnik, zaś 16 w biuletynach WAT. Podkreślono dużą zbieżność lub wręcz powielanie treści różnych artykułów. Treść rozdziałów 1 i 2 profesorskiej monografii (trójautorskiej) jest prawie taka sama, jak w pracy habilitacyjnej. Ponadto cytowanie w tej książce jest niewłaściwe (pomijano nazwiska współautorów) lub też w ogóle nie cytowano prac, z których zaczerpnięto wyniki badań, rysunki i inne fragmenty. W tych okolicznościach Prezydium CK uznało wniosek Rady Wydziału Mechanicznego WAT za przedwczesny. Kandydat nie odwoływał się i decyzja jest prawomocna.

Kadrze profesorskiej Wydziału Mechanicznego WAT to chyba jednak nie przeszkadza, bowiem 8 maja 2012 Zdzisława Bogdanowicza wybrano na kolejną, drugą kadencję dziekańską.

No cóż, młodzi naukowcy-oficerowie teraz widzą, jak w praktyce kształtuje się rzetelność naukowa. Od siebie chciałbym dodać, że moje styczniowe zarzuty okazały się prawdziwe, zaś dziekan Bogdanowicz publicznie minął się z prawdą, co przed wojną zrujnowałoby „zdolność honorową” oficera. Dzisiaj jednak dziekan nie musi mieć prestiżu, zaś władze rektorskie i komendant nie muszą się w takie nieetyczne sprawy wtrącać...

 

Marekwro@gmail.com