Gabinet cieni

Leszek Szaruga

Kim był Hans (Jan) Śliwiński? Jak pisze jego biograf Piotr Mitzner: „Nigdy zapewne nie dowiemy się, czy tylko przypadek sprawił, że przybył do Berlina na kilka tygodni przed uwolnieniem Piłsudskiego z Magdeburga. Faktem jest, że po powrocie Komendanta został od razu przydzielony do Adiutantury Generalnej”. Ten urodzony w Wiedniu nieślubny syn malarza Roberta Śliwińskiego i nieznanej z nazwiska damy dworu spokrewnionej z Habsburgami wychowywany był przez małżeństwo Effenberger i pod tym właśnie nazwiskiem dorastał, gdyż o swym prawdziwym ojcu miał się dowiedzieć dość późno. Kompozytor, gdy podjął decyzję o wstąpieniu do Legionów, nie znał języka polskiego, później tłumaczył na niemiecki poezję i pieśni polskie. Międzynarodowe kręgi, w jakich się obracał, to absolutna czołówka tamtego czasu: Karl Kraus, Karol Szymanowski, Artur Rubinstein, Pablo Picasso, Joseph Conrad, Hans Arp, by wymienić tylko niektóre z głośniejszych nazwisk. Człowiek romansowy – w latach 30. zorganizował spotkanie swych synów: „Spośród dwudziestu zjechało kilkunastu (w tym Hindus) młodych ludzi, którzy nic wcześniej o sobie nie wiedzieli”. Człowiek ogromnej pracowitości, Europejczyk i świadomy swego wyboru patriota polski, artysta i żołnierz. Pozostawał w ścisłym, lecz nieeksponowanym kontakcie z Piłsudskim, który, jak można się domyślać, powierzał mu dyskretne misje. Pracował dla wielu, niewielu natomiast (prócz kobiet) cokolwiek miał do zawdzięczenia. Bohater nienapisanej powieści o polskich losach.

Bohaterem powieści napisanej (Adam Grywałd Tadeusza Brezy) był Adam Mauersberger. Wybitny erudyta i frapujący partner rozmów – historyk z wykształcenia, pisarz (choć pozostawił niewiele rzeczy publikowanych, natomiast jego korespondencja i liczne notatki, których uporządkowanie zdaje się być zadaniem nad siły nawet tak biegłego w sztuce odczytywania archiwaliów badacza, jakim jest Mitzner), tłumacz, wreszcie wieloletni (do 1968 roku, kiedy partia komunistyczna przystąpiła do czystek etnicznych) dyrektor Muzeum Literatury – sam wprawdzie Żydem nie był, lecz w „Biuletynie Wewnętrznym MSW” podniesiono, iż ma on „rozległe stosunki wśród Żydów warszawskich”. Był swego rodzaju instytucją, legendą, człowiekiem zarażającym swobodą myślenia i brakiem pokory.

Wreszcie postać trzecia, też legendarna – malarz Henryk Józewski, legionista, słynny wojewoda wołyński usiłujący przeciwstawić się antyukraińskiej polityce sanacji, piłsudczyk, na zlecenie Marszałka minister w rządzie niepodległej Ukrainy, który podjął ryzyko ukrywania atamana Petlury we własnym mieszkaniu, po wojnie zaś konspirator, aresztowany dopiero w roku 1953, wydający do 1947 pismo „Polska Niezawisła”. Siedział na szczęście krótko, uwolniony został po roku 1956, zmarł w Warszawie w roku 1981 – do dziś nie udało się znaleźć wydawcy jego pamiętników.

Wydany w 2007 roku tom Piotra Mitznera Gabinet cieni , niemal niedostrzeżony przez krytykę, stanowiący próbę rekonstrukcji biografii i poglądów trzech zepchniętych w cień postaci zarówno przed- jak powojennego życia społecznego i artystycznego jest swego rodzaju majstersztykiem badawczym. We wstępie do tej książki pojawia się, jakby mimochodem rzucona, niezwykle ważna teza: „Inteligencja nie jest ideologią, jej tradycję tworzą biografie. Jest w nich więcej niż idea, niż prawo historii – jest zapis życia”. I wcześniej: „Można powiedzieć, że termin «gabinet cieni» odnosi się nie tylko do polityki, że wielkie indywidualności często z wyboru pozostają na uboczu, nie dbają o rozgłos, hojnie rozdając swoje myśli w listach czy rozmowach, inspirują, w trudnych czasach tworząc swego rodzaju duchową konspirację”. Wysiłek wydobywania takich postaci z cienia stanowi bez wątpienia jedno z najważniejszych osiągnięć badawczych prac Mitznera – termin „gabinet cieni”, zredefiniowany w tej książce, jest równie nośny poznawczo, jak kategoria „rodowodów niepokornych” stworzona przed laty przez Bohdana Cywińskiego. Sądzę, iż ta książka otwiera przed polską biografistyką nowe perspektywy badawcze, jest także niezmiernie ważnym przyczynkiem do dziejów polskiej inteligencji: naszkicowana tu sieć powiązań różnych grup społecznych, często dyskretnych, a wiązanych przez owe „wielkie indywidualności”, wymaga z pewnością dalszych, pogłębionych badań, żmudnego wertowania archiwów, uważnego, ponownego odczytywania znanych już dokumentów. Bez wątpienia Gabinet cieni stanowi do takich poszukiwań znakomity punkt wyjścia, zakreśla też bardzo rozległy, przekraczający granice kultury narodowej ich horyzont.

Tym, co wydaje się szczególnie istotne, jest fakt, iż bohaterowie tej książki to postaci, których najżywsza aktywność przypada na okres międzywojenny. Jak się okazuje, wówczas, w wolnej przecież Polsce, postawa określona przez Mitznera mianem „duchowej konspiracji”, a zatem także dystansu wobec aktualnie dominujących, doraźnych działań politycznych, ale też wobec mód artystycznych i salonów intelektualnych, pozwalała na zachowanie nie tylko niezależności, ale też zdolności rozumienia stanu rzeczy, podejmowania decyzji, których punktem odniesienia są przede wszystkim wartości moralne. Inteligenci to, mówiąc językiem najprostszym, ludzie przyzwoici, a zatem tacy, dla których wyznacznikiem działania jest swoboda decyzji i bezinteresowność. A tak przecież definiował sztukę Immanuel Kant: jako swobodną i bezinteresowną grę władz umysłowych.