Doskonałość w nauce

Jan Kozłowski

Deklaracja Aarhus, przyjęta na Konferencji doskonałości (Excellence Conference ) w Aarhus, zorganizowanej w kwietniu 2012 w ramach duńskiej prezydencji, jest jednym wielkim wołaniem o postawienie przez Unię na finansowanie ambitnych, oryginalnych i odważnych pomysłów badawczych, kwestionujących zastane paradygmaty, przy zapewnieniu wybitnym badaczom dostępu do nowoczesnej aparatury, długoterminowego finansowania oraz swobody zarządzania. Wybierzcie najlepszych z najlepszych, nawołuje deklaracja, uprośćcie przepisy, pozwólcie na większą niezależność grup badawczych, udzielcie silniejszego poparcia badaniom na froncie poznania, a odkrycia i innowacje, które wówczas rozkwitną, umocnią pozycję Europy w gospodarce wiedzy. Przełomowe odkrycia i innowacje to ostatnia z przewag świata zachodniego w stosunku do Chin.

Deklaracja z Aarhus jest uwieńczeniem wcześniejszych licznych inicjatyw na rzecz doskonałości naukowej. „Ruch doskonałości” (tworzenie procedur i instytucji oraz wspieranie wysokiej jakości badań naukowych jako cel strategiczny polityki naukowej) to jedna z form reakcji na następstwa powojennego gwałtownego wzrostu finansowania badań naukowych z funduszy publicznych. Finansowanie budżetowe nauki nigdy nie jest bezproblemowe, gdyż inna jest logika badań, a inna administracji publicznej; im wyższe publiczne wydatki na naukę, tym skala problemu większa. Gdy projekt badawczy jest ambitny, trudno przewidzieć jego końcowy wynik. Rozliczana ze swoich decyzji administracja nie lubi ryzyka.

Wzrost nauki i jego następstwa

Wzrost publicznych wydatków na naukę początkowo opierał się głównie na zasadzie „każdemu po równo” (z uwzględnieniem – budzącej spory – oceny kosztochłonności dyscyplin), bez względu na przeszłe zasługi i perspektywy na przyszłość, z finansowaniem statutowym jako najważniejszą formą transferu publicznych środków. W krajach zachodnich trzema głównymi sposobami wyróżniania najlepszych badaczy były kryteria wyboru osób na stałe stanowiska (tenure ), a szczególnie na stanowiska kierowników katedr i instytutów, peer review artykułów zgłaszanych do czasopism oraz finansowanie na zasadach konkursowych projektów badawczych. Początkowo system ten w miarę sprawdzał się: „największe sukcesy nauka odniosła w latach 1950. i 1960., gdy z jednej strony rosły gwałtownie fundusze na badania, ale z drugiej stale jeszcze były obecne wysokie, wyśrubowane standardy osiągnięte przed wojną, w okresie, gdy finansowano tylko najbardziej obiecujące projekty” (Jay W. Forrester).

Jednak od połowy lat 1960., obserwując skutki wzrostu, zaczęto odczuwać niepokój. Derek de Solla Price (1963) postawił tezę, że liczba przeciętnych badaczy wzrasta jako kwadrat liczby wyjątkowo wybitnych; im większy wzrost, tym niższy przeciętny poziom. Forrester z kolei opisywał (1965), jak wzrost nauki w ramach finansowania budżetowego obniża jej wydajność: „Budżet wydaje się jedną z najgorszych form kontroli (…). W organizacji budżetowej status, prestiż i płace pracownika odpowiadają poziomowi jego odpowiedzialności, a te mierzy się wielkością funduszy, jakimi obraca, oraz liczbą podwładnych. Prestiż i status finansowy rosną, gdy rosną wydatki. W interesie pracownika leży podnoszenie wydatków. Ponadto, w procesie budżetowym standardem jest przeszłość, a nie jakiekolwiek obiektywne miary wyników i wydajności. Budżet na przyszły rok jest z reguły ustalany na bazie budżetu roku poprzedniego. (…) W trakcie kontroli budżetowej badacze są bardziej zażenowani faktem pozostawienia wolnych środków niż przekroczeniem budżetu. Wolne środki oznaczają groźbę obcięcia budżetu na kolejny rok. W takim środowisku rośnie presja, by wydawać ile się da i zatrudniać tylu pracowników, ile to tylko możliwe”. Forrester uznał kulturę środowiska naukowego za wrogą dążeniu do stałego podnoszenia jakości: „Ponad dwie dekady ekspansji nauki sprawiły, że postawa «zróbmy jak najwięcej mając do dyspozycji skromne środki» zamieniła się na postawę «zróbmy co się da, bez względu na koszty»”. Efektem wzrostu wydatków bez wzrostu starań o jakość były prace ciągnące się w nieskończoność, źle zaprojektowane, dublowanie badań i aparatury itd.

Na domiar zła, od połowy lat 1970., gdy w państwach rozwiniętych wzrost nauki (badaczy, nakładów) zahamował, społeczność naukowa zaczęła się starzeć. Zahamowanie wzrostu nauki oznaczało mniej nowych miejsc pracy naukowej, niższe zarobki oraz słabszą selekcję. Inne niż praca naukowa drogi kariery (np. biznes i medycyna) stały się bardziej atrakcyjne.

Odwrócić ujemne następstwa

Podjęto wówczas rozmaite działania, aby odwrócić ujemne następstwa odczuwanego spadku poziomu badań. Jednym z takich działań był wzrost udziału finansowania projektów w trybie konkursu w stosunku do finansowania statutowego. Często powielanym wzorcem, także przez Komitet Badań Naukowych, stał się system grantowy amerykańskiej Narodowej Fundacji Nauki (1950).

Ponadto wprowadzono trzy nowe formy finansowania badań. Pierwszą z nich było zmodyfikowane finansowanie instytucjonalne, tak zwane finansowanie oparte na rezultatach (performance based funding , wprowadzone po raz pierwszy w roku 1986 przez brytyjski ogólnonarodowy program ewaluacji The Research Assessment Exercise – RAE). Finansowanie to było oparte nie na kwotach z lat poprzednich, tylko na osiągniętych wynikach oraz na ocenie potencjału organizacji. Do roku 2010 przykład brytyjski pociągnął za sobą 12 innych krajów, wśród nich Polskę (1991, ważne ulepszenia w 1998, obecnie ocena przeprowadzana przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych).

Drugą formą były różne programy agencji rządowych oraz fundacji non profit traktowane jako uzupełnienie podstawowych form – finansowania instytucjonalnego i finansowania projektów. Programy te (często otwarte dla naukowców z całego świata) miały na celu wspieranie tych badaczy, zespołów i pól badań, które rokowały wielkie nadzieje, ale nie mogły się przebić w istniejących systemach finansowania, choćby ze względu na swój młody wiek i brak długiego ciągu udokumentowanych osiągnięć. Tego rodzaju programy rozwinęły się po roku 1986 (program HHMI Investigators amerykańskiego Howard Hughes Medical Institute). Celowały w nich zwłaszcza Stany Zjednoczone (np. NSF, MacArthur Foundation), Wielka Brytania (Wellcome Trust), Niemcy (Volkswagen Foundation, rządowa Inicjatywa Doskonałości ), Holandia (NWO), Szwecja (Wallenberg Foundation), w Polsce – Fundacja Nauki Polskiej. W roku 2003 wprowadzono program Europejskiej Fundacji Nauki (European Young Investigator Award ). Od roku 2007 podjęła działalność unijna Europejska Fundacja Nauki.

Trzecią formą, jeszcze silniej ukierunkowaną na wspieranie badań wysokiej klasy, były tak zwane inicjatywy doskonałości naukowej (Research Excellence Initiatives ). Zapewniały one długoletnie (najczęściej 5–10 lat) finansowanie instytucji naukowych i grup badawczych legitymujących się wyjątkowo wybitnymi wynikami oraz wyjątkowo twórczym środowiskiem badawczym. Choć pierwsze przedsięwzięcia tego typu wprowadzono w USA jeszcze w roku 1978 (Experimental Program to Stimulate Competitive Research ), nieprzerwany pochód narodowych inicjatyw doskonałości zaczął się w roku 1998. Rok później w ramach V Programu Ramowego UE ogłosiła konkurs na centra doskonałości. Duńskim przykładem tego instrumentu jest program UNIK , szwedzkim Granty Linneusza , a polskim KNOW -y – Krajowe Naukowe Ośrodki Wiodące .

Równolegle z tworzeniem nowych form zewnętrznych zachęt finansowych dla pobudzania przełomowych badań, kreatywność i dążenie do osiągania wybitnych wyników stały się celami zarządzania na uniwersytetach oraz w wielkich organizacjach badawczych (polityka kadrowa, zasady wewnętrznej ewaluacji, szkolenia i elastyczne formy organizacyjne). W wielu z nich podjęto starania, by podnieść pozycję w światowych rankingach. Wysiłki te były pobudzane przez akty prawne (np. austriacką ustawę uniwersytecką z roku 2002, ustawy MNiSW z lat 2010–2011), wzory sukcesu, klimat konkurencji, książki, m.in. Jamila Salmiego i Burtona Clarka. Jednym z zastosowanych rozwiązań były kursy w dziedzinie zarządzania – etyki w badaniach, przywództwa i komunikacji, pisania dobrych raportów i wniosków grantowych, kierowania laboratoriami, mentoringu, alternatywnych karier badawczych (np. prowadzenia badań w przemyśle, administrowania badaniami, edukacji nauki, redagowania czasopism naukowych). Sukces odnosiły instytucje o silnym przywództwie i zgodzie co do budowania kultury wybitności. Niektóre uczelnie i instytuty uznano pod tym względem za wzorcowe (np. Rockefeller University, instytuty Maxa Plancka, Weitzmann Institute of Science).

Od przełomu lat 1990. i 2000., a szczególnie od roku 2005, zawołaniem bojowym w podnoszeniu poziomu badań stało się hasło doskonałości. Excellence (doskonałość, wyższość, wybitność) to dziś jedno z podstawowych pojęć polityki naukowej – cel strategii, programów i instrumentów, kryterium decyzji o finansowaniu, nazwa instytucji (centres of excellence ), aspekt pomiaru dokonań badawczych.

Doskonałość a świat administracji

Angielskie excellence i polska doskonałość mają źródła w łacinie, ale różne: excello (celować, górować, odznaczać się) i perfectio (dokonanie, wykończenie).

Doskonałość to pojęcie, które jest samo w sobie argumentem na swoją rzecz; trudno polemizować z koniecznością osiągania doskonałości w badaniach. Jest to podstawowe kryterium prowadzenia badań, wszystkie inne – np. tematyczne – wydają się dodatkowe.

Doskonałość z trudno osiągalnego ideału ludzi i instytucji, kształtowanego przez wzorce kulturowe, stała się celem działania administracji. Pojęcie zrodzone w świecie autorytetu osobowego, hierarchii i idealizmu, przeniesiono do świata procedur i polityki. Ze sfery idei i ideału jednostki przeszło ono do sfery strategii politycznych, zarządzania organizacją, przepisów finansowania i ewaluacji. Doskonałość utraciła siłę, zbanalizowała się, spowszedniała. Stąd – tak jak gdyby sama nie oznaczała szczytowych osiągnięć – upowszechnił się nowy termin, „doskonałość klasy światowej”.

Pojęcie doskonałości nie pasuje do charakteru nauki: oznacza ono pełnię, brak braków. Kołem zamachowym nauki jest natomiast odkrywanie w wiedzy luk.

Doskonałość to pojęcie relacyjne, można je odnosić do wyróżnionej pod jakimś względem bardzo nielicznej mniejszości. Obecnie jednak mechanizmy wspierania doskonałości stosuje się w dziesiątkach krajów wobec kilku milionów naukowców.

Badania wykazały, iż postęp w nauce następuje dzięki badaniom stosunkowo niewielu uczonych. Jaka jest rola olbrzymiej większości, do jakiego stopnia geniusze, jak Crick i Watson, zawdzięczają swój sukces wcześniejszym drobnym osiągnięciom rzesz bardziej przeciętnych badaczy, to od lat przedmiot dyskusji („spór o hipotezę Ortegi”). Jednak znaczenie wyjątkowych jednostek i grup badawczych wydaje się nawet większe niż wykazuje to np. pomiar cytowań. Wspieranie najwybitniejszych wydaje się najbardziej rentowną inwestycją.

Rozwoju wyjątkowo wybitnych uczonych nie sposób zaplanować. Gigantyczne środki wydawane przez Arabię Saudyjską i inne mocarstwa naftowe na ściągnięcie znakomitych badaczy i stworzenia im takich warunków do pracy, jak w znanych światowych centrach nauki, nie stworzyły jeszcze nowego Harvardu.

Dopóki nauka była domeną stosunkowo nielicznego grona wybitnych uczonych, mogli oni o doskonałości w nauce mówić, że jest ona czymś trudno uchwytnym, można ją osiągnąć wyłącznie dzięki talentowi i przez długoletni wysiłek, rozkwita tylko w pewnych ośrodkach dzięki szczególnej atmosferze itd. Ale im bardziej pojęciu „doskonałości” w nauce nadawano praktyczne znaczenie, im częściej oznaczała ona zadanie do wykonania, oceniane wg mierzalnych kryteriów, tym bardziej ideał doskonałości przebijał się przez zapisy i zmuszał do szukania nowych rozwiązań, lepiej pobudzających osiąganie tego, co tak trudno zdefiniować.

Inicjatywy doskonałości

Główny motyw deklaracji Aarhus to nadać doskonałości dawny blask. Budzi szacunek fakt, że podczas gdy nowe kraje członkowskie organizowały swoje konferencje prezydencji pod hasłem „nie stosujcie jednej miary wobec wszystkich”, niewielka Dania uderzyła w stół: wiemy, że jesteśmy bardzo dobrzy w badaniach, nie boimy się mówić o doskonałości, nie ma powodu, aby finansowanie nauki opierać na zasadach akcji afirmatywnych. Ale finansowanie najlepszych oznacza utrwalenie podziału na dwie Europy, tej od nauki doskonałej i tej od przeciętnej. Łatwiej dogonić Europę pod względem lotnisk i autostrad.

Polska nauka ma z doskonałością problem. Choć polscy badacze mają tyle publikacji i cytowań, ile należałoby się spodziewać biorąc pod uwagę poziom wydatków na badania naukowe, to w unijnych inicjatywach doskonałości, takich jak program Idee Europejskiej Rady Nauki, ich „wskaźniki sukcesu” są zaskakująco niskie. Po ośmiu konkursach zaledwie 0,5 proc. projektów realizują polscy naukowcy w krajowych instytucjach.

Nie ma cudownego leku pozbawionego ubocznych następstw. Ponieważ Duńczycy to także mistrzowie otwartych debat, sporo podczas konferencji w Aarhus mówiono o wadach i ograniczeniach inicjatyw doskonałości: inicjatywy te mogą tworzyć wyspy wybitności, które zamiast podciągnąć otoczenie, obsuwają się z czasem do jego poziomu; pozwalają one budować paralelne struktury, które stają się bardziej źródłem tarć i napięć w systemie nauki publicznej niż motorem jego rozwoju; do rozwoju nauki potrzeba równowagi konkurencyjności i współpracy, a opisywane instrumenty wzmacniają przede wszystkim rywalizację; doskonałość oznacza co innego w różnych dyscyplinach i na różnych etapach rozwoju dyscyplin, ale inicjatywy doskonałości tego nie uwzględniają; doskonałość z perspektywy nauki światowej to nie to samo co doskonałość z perspektywy potrzeb kraju i regionu – nie można jej traktować jako wyabstrahowanej jakości, pomijając kwestię, po co właściwie potrzebuje się konkretnych badań; w inicjatywach doskonałości to naukowy establishment określa reguły gry, ale prawdziwy postęp w badaniach dokonuje się na przekór status quo .

Nie jest także udowodnione, że przesunięcie środków w stronę najlepszych naukowców i zespołów badawczych, co postuluje deklaracja, zaowocuje rozkwitem odkryć i innowacji. Lepiej, aby wielkie pieniądze znalazły się w ręku najlepszych, ale nie jest do końca pewne, czy przełomowe odkrycia i innowacje zależą przede wszystkim od skali funduszy, jakimi rozporządzają wnioskodawcy, nawet jeśli pokonali innych w otwartych konkursach.

Jednak od problemów wywołanych przez konferencję w Aarhus nie da się uciec. Jeśli – jak postulują ekonomiści – Polska z „naśladowczej dyfuzji” technologii ma przejść do „twórczej dyfuzji”, inwestycje w światowej klasy badania w pewnych wybranych dziedzinach nauki wydają się konieczne. Taką drogą poszły inne kraje gospodarczego sukcesu, jak Austria. Ale ich sukces nie zależy tylko od decyzji rządu.

Dr Jan Kozłowski, Departament Strategii Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego