Vabank

Marek Kosmulski

Motto:

„Kto nie naraża nigdy się na szwank,

ten głównej stawki nie wygrywa”.

(piosenka z filmu Vabank )

Stare przysłowie brydżowe mówi, że jeżeli nie zdarza ci się nieudana kontra, to znaczy, że za rzadko kontrujesz. Seria ryzykownych (w granicach zdrowego rozsądku) kontr, w tym udanych i nieudanych, daje w dystansie lepszy zapis niż kontrowanie tylko w stuprocentowych sytuacjach.

Również w nauce – asekuranctwo, czyli podejmowanie wyłącznie projektów, które mają stuprocentową szansę sukcesu – daje w dystansie marne wyniki. Stopień „ryzykowności” podejmowanych badań określa się w naukoznawstwie za pomocą angielskich terminów radicalincremental (research ), które roboczo przetłumaczyłem jako (badania) „rewolucyjne” i „przyczynkarskie”. Chodzi o przeciwstawienie z jednej strony projektów o niewielkiej szansie powodzenia, które jednak w razie powodzenia mogą doprowadzić do odkryć na miarę Nagrody Nobla, z drugiej zaś – gromadzenia danych według utartych schematów, które w najlepszym razie może doprowadzić do kolejnej publikacji w średniej klasy czasopiśmie.

Asekurancki system

Teoretycznie każdy temat badawczy ma w sobie pewien stopień ryzyka, jednak w Polsce średni stopień ryzyka jest bliski zera. Nieliczni naukowcy podejmujący ryzykowne tematy są postrzegani przez środowisko jako ludzie niepraktyczni czy wręcz nieodpowiedzialni. W nowej ustawie o szkolnictwie wyższym przewidziano, że doktor bez habilitacji może pracować na stanowisku adiunkta nie dłużej niż przez 8 lat. Konsekwencją tego zapisu jest niepodejmowanie przez adiunktów ryzykownych tematów z obawy przed rotacją. Ryzyko nie popłaca również po ukończeniu przewodu habilitacyjnego. Od kandydata do tytułu profesora wymaga się wypromowania trzech doktorów. Stosownego kandydata należy więc szybko i skutecznie wypromować i ryzykowny temat znów odpada. Asekuranctwo jest także w cenie wśród profesorów tytularnych, którzy chcieliby uzyskać grant z NCN lub z NCBiR.

System finansowania projektów badawczych w Polsce w zasadzie nie bierze pod uwagę podjęcia ryzykownego projektu, który może się zakończyć niepowodzeniem. Ramowa umowa o finansowanie projektu mówi, że „zmiany zakresu rzeczowego projektu lub modyfikacje prowadzące do zmiany celu projektu określonego we wniosku o dofinansowanie są niedopuszczalne”. Jeżeli na trzy miesiące przed upływem terminu realizacji okaże się, że należy całkowicie zmienić koncepcję lub że projekt wymaga dwukrotnie więcej czasu, to beneficjent ma wybór między kontynuacją badań zgodnie z początkowym harmonogramem (pomimo, że w międzyczasie dowiedział się, że nie przyniosą one użytecznych rezultatów) lub „zwraca środki przekazane na realizację projektu wraz z odsetkami”.

Cała nadzieja w ryzykantach

Konsekwencją asekuranctwa polskich naukowców, wynikającego w dużej mierze z ministerialnych przepisów dotyczących finansowania badań i zasad awansu naukowego, jest niewielki odsetek polskich publikacji w renomowanych czasopismach oraz dwukrotnie niższa od średniej światowej cytowalność publikacji, które to wskaźniki z kolei prowadzą do marnych miejsc zajmowanych przez polskie uczelnie w światowych rankingach.

Aby w Polsce pojawiły się wielkie odkrycia naukowe, muszą być najpierw podjęte rewolucyjne badania, ale nie warto się łudzić, że pierwsza próba zakończy się powodzeniem. O odważnych projektach jest głośno tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy zostaną one uwieńczone sukcesem i mało kto wie, jak wiele porażek przypada na jedno wielkie odkrycie naukowe. Na razie polscy naukowcy nie mogą liczyć na prywatnych sponsorów. Tacy sponsorzy nie wymagają drobiazgowej sprawozdawczości, określania z góry celu i harmonogramu badań, listy podwykonawców ani instytucji, w której badania będą prowadzone, i odgrywają dużą rolę w finansowaniu nauki za granicą. Przy obecnym systemie finansowania badań i awansu naukowego jedyną nadzieją na wielkie odkrycia są owi „nieodpowiedzialni” naukowcy, którzy nie godzą się na promowaną przez władze i środowisko naukowe przyczynkowość i gotowi są ryzykować utratą etatu lub narażać się na gniew przełożonych (np. z powodu nierozliczenia grantu).

Nie ma formalnych przeszkód, by odważne badania finansować ze środków publicznych. Oczywiście większość takich projektów zakończy się tylko umiarkowanym powodzeniem, ale jeżeli choć jeden doprowadzi do epokowego odkrycia, będą to jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w historii polskiej nauki.

Prof. dr hab. Marek Kosmulski, specjalista w dziedzinie chemii fizycznej, elektrochemii i zastosowań informatyki, kierownik Katedry Energetyki i Elektrochemii Politechniki Lubelskiej.