Smutny obraz rzeczywistości

Marek Wroński

Kiedy dyplomowana prawniczka popełnia plagiat, to trudno argumentować, że „nie wiedziała”. Sprawa dotyczy dr Agnieszki Suławko-Karetko z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, adiunkta Zakładu Postępowania Prawa Administracyjnego (kierownik: dr hab. Dariusz Kijowski, prof. UB). Ta sympatyczna i zdolna absolwentka Uniwersytetu w Białymstoku (jako studentka wygrała w 2000 r. białostocki konkurs Primus inter Pares ) swoją dysertację doktorską Status konsula w prawie polskim obroniła w końcu października 2005 r. Prof. Kijowski, który był promotorem Agnieszki Suławko, pełni obecnie funkcję prorektora ds. organizacji i rozwoju Uniwersytetu w Białymstoku. Warto też wiedzieć, że wieloletnim kierownikiem Katedry Prawa Administracyjnego była prof. dr hab. Barbara Kudrycka.

Oprócz stałej pracy na Uniwersytecie w Białymstoku Agnieszka Suławko-Karetko pracowała dodatkowo na kolejnych kilku uczelniach. W ostatnich paru latach jest zatrudniona w Katedrze Prawa Administracyjnego (kierownik: prof. dr hab. Roman Sowiński) Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Warszawie, gdzie dojeżdża z Białegostoku.

Problem wynikł z końcem 2011 roku, kiedy mgr Roberto R. Romański z Krakowa w wydanej w 2010 r. przez Wydawnictwo Beck monografii Reklama zewnętrzna w procesie inwestycyjnym (w której jest „większościowym” autorem), odkrył, iż drugi współautor, dr Agnieszka Suławko-Karetko, dokonała plagiatu „swojej” części tekstu. Okazało się, że prawie cały jej wkład autorski to tekst przepisany z doktoratu Łukasza Mikołajczaka Reklama Zewnętrzna w Polsce (19452005). Studium politologiczno-medioznawcze , obronionego w 2006 r. na Wydziale Nauk Społecznych UAM (promotor: prof. Jacek Sobczak). To dr Suławko-Karetko była „motorem” wydania książki opartej na pracy magisterskiej Romańskiego, którą ten napisał w EWSPiA pod jej kierunkiem.

Powiadomiony pisemnie w grudniu 2011 dr Mikołajczak potwierdził fakt przejęcia tekstu z jego dysertacji doktorskiej. Jego zdaniem przepisano ok. 57 tys. znaków, co stanowi prawie 30 stron znormalizowanego maszynopisu. Jednak przez dobrych kilka tygodni stycznia i lutego zastanawiał się i wahał, co zrobić z tą nieprzyjemną sprawą. Dopiero w połowie marca br. powiadomił mailowo prof. Dariusza Kijowskiego, białostockiego zwierzchnika dr Karetko, o plagiacie tekstu, jak również rozmawiał na ten temat ze swoim byłym promotorem. Skontaktował się też z Archiwum Nieuczciwości Naukowej.

Z kolei mgr Romański, który ma wykłady zlecone w warszawskiej EWSPiA, na początku marca br. powiadomił ustnie o podejrzeniu plagiatu we współautorskiej książce swoich przełożonych: prof. Romana Sowińskiego, jak również rektora Jerzego Wiatra. Spowodowało to rozmowę zwierzchników z dr Suwałko-Karetko, która z kolei ze swej strony poinformowała Wydawnictwo Beck „o przeoczeniu w cytowaniu”. Remedium na to miało być dodanie nazwiska splagiatowanego autora na okładkę II wydania książki. Jednak kiedy pod koniec marca 2012 do Wydawnictwa wpłynęły materiały od dr. Łukasza Mikołajczaka ukazujące tak szeroki zakres zapożyczeń, jak i mój list, to red. Agnieszka Sypniewska-Kozak, szef Działu Literatury Prawniczej, podjęła decyzję o wstrzymaniu dystrybucji książki i zablokowaniu sprzedaży.

Z kolei 30 marca br., w odpowiedzi na moje zapytanie, co się dzieje ze sprawą zarzutów dr. Mikołajczaka, rektor Uniwersytetu w Białymstoku, prof. Jerzy Nikitorowicz, poinformował mnie, że polecił rzecznikowi dyscyplinarnemu, dr hab. Ewie Guzik-Makaruk z Katedry Prawa Karnego UwB, wszczęcie dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego.

Roberto Romański uważa też, że dwa jego maszynopisy, które wcześniej przekazał dr Agnieszce Suławko-Karetko jako materiał do publikacji, zostały przez nią przejęte i wykorzystane z pominięciem wkładu jego współautorstwa. Pierwszy to Udział społeczeństwa w kształtowaniu przestrzeni publicznej w kontekście reklamy zewnętrznej , opublikowany pod jej nazwiskiem w numerze 1–2/2010 „Samorządu Terytorialnego”. Czasopismo jest wydawane przez Wolters Kluwer Polska, a redaktorem gościnnym był wtedy prof. Dariusz Kijowski.

Drugi maszynopis to Rozdział 3 – „Podmioty administracyjnego postępowania egzekucyjnego oraz pkt 6.8 – Egzekucja z weksla w rozdziale 6 książki Doradca podatkowy w egzekucji administracyjnej należności pieniężnych (Warszawa 2011), opublikowanej pod naukową redakcją prof. Jana Pawła Tarno z Uniwersytetu Łódzkiego. Książkę również wydało Wydawnictwo Wolters Kluwer. Na poparcie tych zarzutów mgr Romański posiada dokumenty elektroniczne oraz odpowiednią korespondencję e-mailową z dr Suławko-Karetko.

Prof. Jan Paweł Tarno 20 marca br. dostał list elektroniczny z tymi zarzutami od mgr. Romańskiego, a tydzień później oświadczenie z 26 marca br. o wielkości zapożyczeń. Do dzisiaj zabrakło jego ustosunkowania się do tej sprawy... Na marginesie: osoba Agnieszki Suławko-Karetko nie jest mu obca, bowiem prof. Tarno był recenzentem jej pracy doktorskiej.

Z kolei odpowiadając 29 marca br. na moje zapytanie, jak to się stało, że tekst z rozprawy doktorskiej Łukasza Mikołajczyka znalazł się zapożyczony w jej „części” tekstu, dr Agnieszka Suławko-Karetko odpowiedziała: „Tekst pracy doktorskiej dr. Łukasza Mikołajczaka otrzymałam w wersji elektronicznej drogą mailową od samego Autora dnia 20 kwietnia 2007 r., zatem nieuprawnione są twierdzenia o «przejęciu» tekstu. Poruszony przez Pana problem pracy doktorskiej dr. Mikołajczaka jest przedmiotem korespondencji pomiędzy dr. Mikołajczakiem a mną (...) W przedmiocie dwóch artykułów, do których prawa rości mgr Romański, informuję, iż opieranie się wyłącznie na oświadczeniu Pana Romańskiego w tym zakresie, nie posiadając żadnego innego źródła wiedzy na ten temat, nie prowadzi do wytworzenia obiektywnej, rzetelnej i zgodnej z rzeczywistością informacji. Fakt, iż Pańskie informacje pochodzą właśnie od Pana Romańskiego (o czym świadczy pochodzenie przesłanego maila), bez jednoczesnego zestawienia ich z faktami, których byłam świadkiem i uczestnikiem, jak też okoliczność, iż Pan Romański jest moim byłym studentem, każą weryfikować stan faktyczny będący przekazem Pana Romańskiego;

Moi Przełożeni dokonali wszelkich niezbędnych prawem przewidzianych czynności, których wymagała od Nich zaistniała sytuacja”.

Zapytany dr Mikołajczyk stwierdził, że sobie nie przypomina, aby kiedykolwiek przesyłał dr Karetko swoją pracę doktorską; nie zna jej, nie jest prawnikiem i nigdy jej nie widział.

Cała sprawa jest smutna, bowiem kariera zdolnej i ambitnej adiunkt Katedry Prawa Administracyjnego UwB została poważnie zagrożona. O dalszych postępach w tej sprawie będziemy informować.

Przewrotny obraz rzeczywistości

Na kwietniowym posiedzeniu Prezydium CK wznowiono przewód artystyczny I stopnia (czyli doktorat w naukach artystycznych) dr. hab. Piotra Obarka, prof. UWM, obecnego dziekana Wydziału Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Pod adresem doktoratu, którego tytuł brzmi Plakat przewrotnym obrazem rzeczywistości , obronionego w 2006 r. na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (promotor: prof. Stanisław Wieczorek, recenzenci: prof. Mieczysław Wasilewski (ASP Warszawa, prof. Zdzisław Walicki, ASP Gdańsk), wysunięto zarzut niesamodzielności i naruszenia praw autorskich innych osób, a w szczególności 95-letniego prof. Szymona Bojko i jego tekstu w książce Polska sztuka plakatu (Warszawa 1971). Anonimowe (ale udokumentowane) zarzuty w lutym br. trafiły do Centralnej Komisji, która wstrzymała najpierw postępowanie profesorskie dziekana Obarka, które właśnie toczy się w Sekcji Sztuki, a w kilka tygodni później wydano postanowienie o wznowieniu przewodu.

Tytułem wyjaśnienia trzeba dodać, że doktoraty artystyczne składają się z dwóch części: podstawowej, która dotyczy twórczości artystycznej (w przypadku Piotra Obarka to są projekty plakatów) oraz uzupełniającej, na którą składa się tekst komentujący prezentowaną sztukę. W tym właśnie, ok. 17-stronicowym tekście, który w skrócie przedstawia historię plakatu, są dość znaczne zapożyczenia istotnych fragmentów tekstów innych autorów. Trzeba dodać, że prof. Piotr Obarek zaprzeczył, aby ten właśnie tekst wyszedł spod jego ręki, stwierdzając, iż to nie jest „jego doktorat”.

Mam nadzieję, że rektor Józef Górniewicz nie przejdzie wobec powyższego faktu obojętnie. W rzetelnym uniwersytecie dziekan, któremu z powodu zarzutów nierzetelności naukowej centralny urząd administracji państwowej (a takim właśnie jest Centralna Komisja) wznowił przewód doktorski, nie może funkcjonować jak gdyby nigdy nic na oczach zgorszonych studentów i nauczycieli akademickich. W takich przypadkach dziekan albo z własnej inicjatywy rezygnuje z urzędu, albo zostaje zawieszony przez rektora w pełnieniu swojej funkcji. Chciałbym też zwrócić uwagę, że plagiaty naukowe nie przedawniają się, dlatego ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym nakłada na rzecznika dyscyplinarnego, prof. Zbigniewa Endlera, konieczność wszczęcia wyjaśniającego postępowania dyscyplinarnego z urzędu.

Sprawa jest ciekawa, bowiem toczy się na tle swoistego „buntu” samodzielnych pracowników Wydziału Sztuki UWM. Prof. Piotr Obarek kończy właśnie swoją pierwszą kadencję dziekańską, a wybory nowego dziekana miały miejsce 26 marca 2012. Mimo, że w końcu urzędujący dziekan został jedynym kandydatem, to jednak nie został wybrany, bowiem nie uzyskał połowy bezwzględnej liczby głosów. W ponownych wyborach, które odbyły się 19 kwietnia br., od 30 głosujących elektorów prof. Obarek otrzymał tylko 8 głosów. Wygrał prof. Benedykt Błoński, dyrygent, kierujący Instytutem Muzyki, za którym opowiedziało się 18 głosujących.

Konflikt, jaki toczy się na Wydziale Sztuki UWM, jest relacjonowany na łamach olsztyńskiego czasopisma „Debata” piórem red. Adama Sochy. Szczególnie interesujący jest opublikowany 18 kwietnia br. w Internecie (na stronie „Debaty”) artykuł Obarkowo, czyli rodzina na swoim (patrz: http://www.debata.olsztyn.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2220:obarkowo-czyli-rodzina-na-swoim&catid=46:adam-jerzy-socha&Itemid=97). Jego treść powinna zainteresować różne organa kontrolne, poczynając od audytu wewnętrznego uczelni, a na kontroli ministerialnej kończąc.

Z prac Centralnej Komisji

Ostatnio Prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów podjęło decyzję o wznowieniu z urzędu habilitacji dr. hab. Romana Marcinkowskiego z Zakładu Hebraistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Przewód habilitacyjny był przeprowadzony osiem lat temu na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i wówczas recenzenci (ks. prof. dr hab. Jerzy Chmiel, em. prof. PAT w Krakowie, prof. dr hab. Gideon Kouts z Katedry Studiów Żydowskich i Hebrajskich Uniwersytetu Sorbona VIII w Paryżu oraz prof. dr hab. Krzysztof Pilarczyk z Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego) nie zorientowali się, że habilitant 1/3 tekstu w jego 210-stronicowej monografii Paradygmaty religijności w judaizmie rabinicznym. Miszna i inne teksty talmudyczne o szabacie, święcie, półświęcie i powszedniości dosłownie przetłumaczył z angielskiego i hebrajskiego tekstu Talmudic Encyclopedia . Co więcej, większość tekstu części II, III i IV habilitacji została już wcześniej opublikowana w innych czasopismach, monografia pozbawiona jest zatem wymaganej prawem oryginalności.

Decyzja CK oznacza, że dziekan Wydziału Filozofii, prof. Maria Flis, będzie musiała wprowadzić sprawę pod obrady Rady Wydziału. Ta z kolei musi powołać trzech nowych recenzentów, którzy ocenią jeszcze raz habilitację w świetle obecnych zarzutów. Ponieważ procedura wznowienia „idzie” według starych przepisów – z zatwierdzeniem przewodu przez recenzentów Centralnej Komisji, to nie ma możliwości specjalnego manewrowania w tej sprawie. Piszę o tym, bowiem dziekan Flis powiadomiona na początku roku o problemie i zarzutach wobec habilitacji dr. Marcinkowskiego, po prostu zbyła sprawę.

Z kolei na żądanie Rady Wydziału Teologicznego Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie Prezydium CK wznowiło pracę doktorską Mieczysława Tarasiuka, byłego prorektora Wyższej Szkoły Teologiczno-Humanistycznej w Podkowie Leśnej k/Warszawy. Obecne wznowienie dotyczy dysertacji Pojęcie Mesjasza w dziejach Izraela w okresie przedmonarchistycznym , obronionej w 15 stycznia 2004, której promotorem był dziś już nieżyjący pastor prof. dr hab. Zachariasz Łyko, zaś jednym z recenzentów dr hab. Bernard Koziróg. Pracy zarzucono kilkanaście stron zapożyczeń, które przepisano od innego autora, nie powołując się na niego. O sprawie pisałem już wcześniej (patrz: Plagiatowe doktoraty , „FA” 11/2011). Wtedy, opierając się na sugestii prof. Huberta Izdebskiego, Prezydium CK po otrzymaniu opinii Rady Wydziału ChAT, że doktorat M. Tarasiuka nie jest w pełni rzetelny i część jego tekstu narusza prawa autorskie innego naukowca z USA, nie wznowiło przewodu, tylko zalecono uczelni, aby „we własnym zakresie” unieważniła stopień.

Skomentowałem ten fakt następująco: „To zły sygnał w tego typu postępowaniach wznowieniowych wysłany przez Centralną Komisję. Mam nadzieję, że do końca obecnego roku Prezydium CK dokona autokorekty swojego postępowania w sprawie drugiego doktoratu M. Tarasiuka i wznowi go z urzędu zgodnie z ustaloną praktyką. W przeciwnym razie Wydział Teologii CHAT nie odbierze skutecznie tego plagiatowego doktoratu, a jego uchwała zostanie unieważniona na drodze sądowo-administracyjnej, z której może skorzystać strona”.

Na ten komentarz zareagowała jedynie ChAT, która złożyła formalny wniosek o wznowienie nierzetelnego przewodu doktorskiego. Tego wniosku Prezydium CK nie mogło już zignorować, bowiem od ewentualnej odmowy przysługuje odwołanie do WSA, gdzie sędziowie – jak dotąd – nie znają zalecenia wznowienia postępowania administracyjnego „we własnym zakresie”.

Cena bezczynności

Nie wszyscy pracujący na uczelniach mają świadomość tego, że na złożone pismo-wniosek lub pismo-zapytanie trzeba odpowiedzieć w terminie 30 dni (wymaga tego Kodeks Postępowania Administracyjnego). Termin ten nawet skraca się do 14 dni, jeśli podstawą zapytania jest ustawa prasowa lub ustawa o dostępie do informacji publicznej. Jednak często zdarza się, że żadnej odpowiedzi na nasze pisma i zapytania nie ma i uczelnia (w tym różne organy uczelniane) z pism pytającego nic sobie nie robią.

Jednak wnioskodawcy i pytający nie są bezsilni i mają za sobą prawo. Przekonały się o tym dość boleśnie władze rektorskie Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. W lipcu ubiegłego roku zapadły trzy prawomocne wyroki karzące rektor Alicję Przyłuską-Fiszer łączną grzywną 30 tys. zł za nieprzesłanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego trzech skarg. Złożył je w maju 2010 r. były doktorant, którego pisma kierowane do rektora uczelni o rozpatrzenie jego odwołań od decyzji kierownika Studium Doktoranckiego, prof. dr. hab. Jacka Zielińskiego, pozostawały bez odpowiedzi. Zainteresowany złożył więc skargę na bezczynność rektora, która zgodnie z prawem musi być przekazana do WSA w ciągu 30 dni (wraz z aktami administracyjnymi sprawy oraz odpowiedzią na skargę).

Mimo upływu kilku miesięcy od przekroczenia tego terminu rektor obowiązku prawnego nie dopełnił, dlatego były doktorant złożył wniosek o ukaranie organu grzywną. Co ciekawe, prowadzący sprawę sędzia WSA w jednym wypadku trzykrotnie , a w dwóch wypadkach dwukrotnie (ale w tych samych miesiącach) zwracał się ponaglającym listem poleconym do rektora z żądaniem przesłania w ciągu 7 dni złożonych w maju 2010 r. trzech skarg. Rektor na te sądowe ponaglenia nie odpowiedział...

Na rozprawie niejawnej 23 maja 2011 sędzia WSA Przemysław Szustakiewicz wymierzył rektor Alicji Przybylskiej-Fiszer maksymalną grzywnę w wysokości 10 tys. złotych. Z kolei sędzia WSA Janusz Walawski na kolejnej rozprawie 9 czerwca 2011 za identyczne lekceważenie prawa i samego sądu ukarał rektora kolejną, identyczną grzywną. Takie samo postanowienie 13 czerwca 2011 wydała sędzia WSA Ewa Grochowska-Jung. Odwołując się w tych trzech przypadkach do Naczelnego Sądu Administracyjnego, rektor AWF uzasadniała m.in. swoje postępowanie, iż „nie miała obowiązku przekazania skargi do sądu administracyjnego. Rektor jako organ reprezentujący uczelnię wyższą nie jest organem administracji i działa w granicach autonomii szkół wyższych zawartych w art. 70 ust. 5 Konstytucji. Z tych też względów ukaranie go karą grzywny wymaga bezspornego ustalenia, że był on zobowiązany do przekazania skargi. Z chwilą otrzymania skargi administracyjnej przez AWF w Warszawie rektor polecił wyjaśnienie okoliczności sprawy kierownikowi studiów doktoranckich i obsłudze prawnej uczelni, jednak jak wynika z pism WSA – sprawa nie została przekazana w terminie do sądu. Aktualnie trwa postępowanie wyjaśniające w przedmiocie ukarania osób winnych nieprzekazania skargi w terminie”. NSA nie uznał tych tłumaczeń, podkreśląjąc, że rektor nie reagowała na kilkakrotne pisma sądowe, a zwłoka w przekazaniu skargi na bezczynność sięgnęła roku, co jest nie do usprawiedliwienia.

AWF zapłaciła najwyższą w historii sądów administracyjnych karę za bezczynność i za lekceważenie Sądu. Suma 30 tys. zł wpłynęła na konto WSA. Mam nadzieję, że Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyjaśni wszystkie okoliczności tej, kompromitującej władze uczelniane, sprawy.

Marekwro@gmail.com