Jeszcze o programach i standardach

Grażyna Borkowska

Przeczytałam artykuł profesora Boleckiego (i dwojga innych autorów) poświęcony sposobowi funkcjonowania Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki (NPRH), któremu mam zaszczyt przewodniczyć (Po pierwszym konkursie NPRH, „Forum Akademickie” 2012, nr 4). Tekst ten stanowi zasadniczą krytykę pierwszej edycji konkursu, rozpisanego w trzech modułach: badawczym, dla młodych pracowników nauki oraz upowszechniającym rezultaty polskich badań humanistycznych w świecie. Artykuł można by pominąć milczeniem, autor jest znany ze swojej małej wrażliwości na problemy rodzimej humanistyki i bezkrytycznego podejścia do zasad finansowania nauki wypracowanych w obszarze nauk ścisłych, gdyby nie pewne wątki wymagające jednak wyjaśnienia.

Po pierwsze, profesor Bolecki zarzucił Radzie NPRH niereprezentatywność, brak obiektywizmu, rozmijanie się ze standardami obowiązującymi instytucje zajmujące się rozdziałem publicznych pieniędzy i przydzielanie grantów placówkom, z którymi jesteśmy związani. To już nie krytyka, to pomówienie. Autor artykułu nie ma żadnych argumentów na poparcie swoich oskarżeń. Informuję więc, że tak organizujemy pracę Rady, aby konflikt interesów wykluczyć. Robimy dokładnie to, co inne instytucje finansujące naukę. Czy fakt, iż wszyscy młodzi badacze zatrudnieni w pracowni profesora Boleckiego zostali beneficjentami Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, miałby rzucać cień na reguły przyznawania grantów w FNP?

I druga sprawa. Są dzisiaj w Polsce trzy główne instytucje zajmujące się rozdziałem pieniędzy finansujących naukę: Fundacja na rzecz Nauki Polskiej, Narodowe Centrum Nauki i Narodowy Program Rozwoju Humanistyki. Dla dobra nauki powinny one ze sobą współpracować. Dodatkowy strumień pieniędzy finansujący projekty humanistyczne budził i – być może – nadal budzi wiele oporów w środowisku naukowym. Rada NPRH wkłada wiele wysiłku, by uzasadnić swoją rację bytu i zyskać przychylność opinii publicznej. Nawiązaliśmy, mam nadzieję, dobre kontakty z NCN-em i staramy się korzystać z doświadczeń tej instytucji. Natomiast artykuł profesora Boleckiego wygląda jak atak na konkurencję. Czyżby profesor Bolecki, podpisując tekst jako profesor IBL-u i wiceprezes FNP, wyrażał stanowisko Fundacji wobec NPRH? W Polsce jest wiele spraw, które można zmienić poprzez życzliwość i wspólne działanie. Zachowania takie stanowią niezbywalny element kodeksów etycznych, także tych, na które powołuje się autor artykułu.

I na koniec: ktoś, kto słowo „standard” odmienia przez wszystkie przypadki, powinien wiedzieć, że tak krytyczny tekst należy posłać zawczasu osobom zainteresowanym, dając im możliwość sformułowania odpowiedzi w tym samym numerze pisma. Posłać albo dać. Wszak od trzydziestu lat pracujemy w tej samej instytucji.