Elektor pod ścianą
W całej Polsce na dobre rozpoczął się sezon wyborów rektorskich. Pomimo powagi, jaką powinny charakteryzować się uczelnie akademickie, kultura wyborów na większości z nich pozostawia wiele do życzenia, bez pardonu sprowadzając największych idealistów na ziemię. Zastraszanie lub przekupywanie elektorów, podważanie autonomii samorządu studentów, zawieszanie elektorów w prawach studenta na kilka dni przed głosowaniem – to tylko część z szerokiej gamy złych praktyk stosowanych na „niewygodnych” elektorach.
Jak powszechnie wiadomo, przedstawiciele studentów i doktorantów w gronie elektorów stanowić muszą łącznie nie mniej niż 20 proc. kolegium. Wydawać by się mogło, iż wpływ tak „nielicznej” grupy na wynik wyborów jest znikomy, jednak jak pokazuje praktyka, głosy studentów nierzadko diametralnie zmieniają oblicze wyborów i przesądzają o ich wynikach. Wiąże się to z tym, że żacy zazwyczaj głosują solidarnie na kandydata, którego wcześniej wybierają w swoim gronie.
W takim przypadku zabieganie o głosy studenckich elektorów bywa jednym z priorytetów dla kandydatów, szczególnie w sytuacji, gdy jest ich więcej niż dwóch. Niestety z przykrością należy stwierdzić, że część kandydatów wciąż daleka jest od zdobywania poparcia w drodze rozmów i nawiązywania porozumienia z wyborcami. Zamiast tego znacznie częściej stosują różnorakie wybiegi i sztuczki tylko po to, aby elektora postawić pod ścianą. Należy również podkreślić, że w takich przypadkach kreatywność kandydatów oraz wspierających ich radców prawnych tudzież adwokatów jest co najmniej zaskakująca.
Negatywne zjawiska wyborcze można podzielić głównie na dwa typy. Pierwszy i zarazem najpowszechniejszy oparty jest na sporach kompetencyjnych, drugi natomiast ma wymiar etyczny – oparty na relacjach międzyludzkich.
Spory kompetencyjne
Poruszając zagadnienie sporów kompetencyjnych należy na wstępie przypomnieć, że zgodnie z art. 71 ust. 2 ustawy z 27 lipca 2005 r. Prawo o szkolnictwie wyższym
(Dz.U. z 2005 r. Nr 164, poz. 1365 z późn. zm.) tryb wyboru oraz czas trwania kadencji przedstawicieli studentów w organach kolegialnych uczelni określa regulamin samorządu studenckiego. Słuszny wydaje się tutaj pogląd, iż przepis ten stanowi lex specialis
w stosunku do ogólnych zasad wyborczych wyrażonych w art. 71 ust. 1 ustawy. Przypomnienia wymaga również treść art. 202 ust. 4, który stanowi, że regulamin samorządu studenckiego wchodzi w życie po stwierdzeniu przez senat uczelni jego zgodności z ustawą i statutem uczelni.
Dokonując wykładni przytoczonych przepisów, można ponad wszelką wątpliwość stwierdzić, że najważniejsze regulacje dotyczące sposobu wyboru przedstawicieli studentów określa regulamin samorządu studenckiego. W tym przypadku przepisy statutu uczelni dotyczyć powinny jedynie ogólnych warunków udziału studentów w wyborach.
Organy uczelni, w tym organy wyborcze, zobowiązane są do przestrzegania wszelkich przepisów (np. regulaminów i załączników do nich) uchwalonych przez właściwe organy samorządu studenckiego, których zgodność z obowiązującym prawem stwierdzono uchwałami senatu uczelni na podstawie art. 202 ust. 4 ustawy.
Potwierdza to opinia Departamentu Nadzoru i Organizacji Szkolnictwa Wyższego z 15 marca 2012 r., w której wyraźnie podkreślono, że „tryb wyboru oraz czas trwania kadencji przedstawicieli studentów w organach kolegialnych uczelni oraz kolegiach elektorów należy do wyłącznej kompetencji samorządu studenckiego”. Niedopuszczalne jest zatem ingerowanie w procedurę wyborczą, w szczególności poprzez wydawanie poleceń organom wyborczym samorządu studenckiego, kontrolowanie lub weryfikację zgłoszeń napływających do właściwych organów samorządu studenckiego, wyznaczanie daty i miejsca przeprowadzenia wyborów, interpretowanie regulaminu samorządu studenckiego itp.
Jak można się spodziewać, praktyka uczelniana bywa inna. W wielu przypadkach organy uczelniane uzurpują sobie prawo do narzucania swojej woli, w związku z czym zdarza się wybór dwóch grup elektorów studenckich – jednej przez uczelnianą komisję wyborczą, a drugiej przez studencką komisję wyborczą. Konsekwencją tego działania są zazwyczaj wielotygodniowe spory o to, którzy elektorzy są uprawnieni do głosowania.
W kilku uczelniach doszło do wstrzymania wydania mandatów elektorom studenckim, jednocześnie próbowano doprowadzić do stwierdzenia niezgodności z prawem przewidzianej regulaminem samorządu ordynacji wyborczej. Jako podstawę wskazywano najczęściej pośredni tryb wyborów elektorskich. Zdarzyło się również, że władze uczelni wpłynęły na zmianę regulaminu samorządu studentów na krótko przed wyborami, aby wybór elektorów odbywał się w trybie innym niż wcześniej przewidziany.
Oczywiście problemy te nie są tak trudne do rozwiązania jak mogłoby się wydawać, albowiem z pomocą przychodzi stosunkowo prosta wykładnia przepisów ustawy. Niestety z przykrością należy stwierdzić, że pomimo tego niektórzy adwokaci lub radcowie prawni wspierający kandydatów potrafią wprowadzić niemały chaos swoimi jakże „profesjonalnymi” opiniami prawnymi, które całkowicie odbiegają od przyjętych standardów rzetelności i obiektywności.
Niedopuszczalne naciski
W kontekście wyborów trudniejsze są sprawy, które mają podłoże osobiste. Stosunkowo często zdarzają się przypadki zastraszania studentów przez kandydatów bądź też sugerowania elektorom, że mogą mieć w przyszłości problem z ukończeniem studiów lub kontynuowaniem planów naukowych. Na pewnej uczelni doszło nawet do tak kuriozalnej sytuacji, jak zawieszenie studenta w jego prawach na podstawie podejrzenia popełnienia przez niego przestępstwa, którym miało być uzyskanie od pracowników dziekanatu imion i nazwisk studentów tejże uczelni na potrzeby działalności samorządu studenckiego. Paradoksem tego przypadku jest fakt, iż przepisy ustawy z 29 sierpnia 1997 o ochronie danych osobowych (Dz.U. z 2002 r. Nr 101, poz. 926 z późn. zm.) za udostępnienie takich danych obciążają odpowiedzialnością karną uczelnię, jako administratora bazy danych.
Dość oryginalny sposób uzyskania poparcia wymyślił kandydat na rektora jednej z państwowych szkół zawodowych – powołując się na dobry kontakt z władzami miasta, próbował zyskać głosy żaków sugerując, że w przeciwnym razie samorząd może zapomnieć
o dotacji miejskiej na organizację corocznych juwenaliów.
Nie można oczywiście pominąć faktu, iż zdarzają się problemy wynikające z zaniedbania samych studentów, którzy nie reagują odpowiednio na problemy, nie znają dobrze przepisów prawa lub próbują porządkować swoje struktury zbyt późno, co wykorzystywane jest w różnych sytuacjach. Pomimo tego przypadki takie należą do zdecydowanej mniejszości.
W odpowiedzi na głosy społeczności studenckiej Parlament Studentów RP w lutym 2012 r. podjął uchwałę, w której zwrócił się do środowiska akademickiego z apelem o poszanowanie autonomii środowiska studenckiego w trakcie wyborów rektorskich. Należy mieć nadzieję, że odniesie on pozytywny skutek, a sytuacja związana z wyborami zostanie opanowana.
Nie ulega wątpliwości, że kultura wyborcza zależy w głównej mierze od zaangażowania wszystkich interesariuszy, jednak mając na uwadze przytoczone wcześniej wydarzenia, pozostaje chyba tylko wierzyć, że idea ta nie pozostanie martwą. Wystarczy jedynie odrobina dobrej woli, aby ten szczególny czas minął na uczelniach w atmosferze współpracy i wzajemnego szacunku.
Piotr Pokorny, przewodniczący Komisji Prawnej Parlamentu Studentów RP
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.