Wiele hałasu o nic

Marek Kosmulski

Wielu profesorów nauk humanistycznych przeciwstawia się faworyzowaniu przez MNiSW anglojęzycznych publikacji w czasopismach znajdujących się na „bezrefleksyjnie i tępo faworyzowanej liście filadelfijskiej”. Podobno wskutek stosowania przez MNiSW punktowej oceny dorobku naukowego „młodzi badacze zajmują się liczeniem swoich wskaźników i w konsekwencji produkcją tekstów do takich czasopism”, „odbiera się akademikom całą niewinność, całą radość tworzenia”, a na dodatek „w wyniku tego rozpaczliwego wyścigu szczurów” „w akademikach tworzą się kompleksy i neurozy”. Ci zaś, którzy o czasopismach z listy filadelfijskiej wypowiadają się pozytywnie lub choćby neutralnie, najwyraźniej „ulegają szlachetnemu, ale naiwnemu złudzeniu”, które polega na „wierze w prosty mechanizm selekcji najlepszych tekstów za pomocą zewnętrznych recenzji ze świata”. Wszystkie powyższe cytaty pochodzą z autentycznych publikacji znalezionych w Internecie i zostały przytoczone, aby oddać atmosferę debaty.

Prawdopodobnie autorzy cytowanych wypowiedzi nie sprawdzali, jaki jest rzeczywisty wpływ publikacji w czasopismach z listy filadelfijskiej na rozdział środków finansowych przez ministerstwo. W dziedzinie humanistyki jest on akurat bardzo skromny. W „Art & Humanities Citation Index”, prowadzonym przez Thomson Reuters i dostępnym pracownikom większości uczelni państwowych w Polsce, można znaleźć listę artykułów w języku angielskim z polską afiliacją. W latach 2002-2011 wszyscy polscy humaniści razem wzięci publikowali średnio 75 takich artykułów rocznie, co stanowi niewielki ułamek procenta wszystkich publikacji punktowanych przez MNiSW. Nie ma i nie będzie formalnych wymagań uzależniających awans naukowy od autorstwa publikacji w czasopismach z listy filadelfijskiej. Z 80 profesorów tytularnych, 270 doktorów habilitowanych i 1300 doktorów nauk humanistycznych promowanych w ciągu statystycznego roku, przeważająca większość nie opublikowała ani jednego artykułu w czasopiśmie z listy filadelfijskiej. Nikt jednak nie twierdzi, że są oni gorszymi naukowcami niż chemicy lub astronomowie, którzy takie publikacje posiadają. Łączne liczby punktów uzyskiwane w ocenach parametrycznych przez wydziały humanistyczne i chemiczne lub fizyczne są zbliżone.

Tabela zawiera kilka reprezentatywnych liczb z bazy danych „Nauka Polska”, przedstawiających wyniki oceny parametrycznej przeprowadzonej w roku 2010.

(1)

(2)

(3)

(4)

Jednostka

łączna liczba punktów

w tym za publikacje w czasopismach wyróżnionych w JCR

udział procentowy JCR w ogólnej liczbie punktów

Wydział Historyczny UJ

5260,25

97

1,8

Wydział Historyczny UW

11305,50

216

1,9

Wydział Historyczny UAM

6460,80

99

1,5

Wydział Teologiczny UAM

3010

40

1,3

Wydział Humanistyczny UMK

4302

223

5,2

O ile liczba punktów przyznawanych za pojedynczy artykuł w czasopiśmie uwzględnionym w JCR (Journal Citation Reports) może się wydawać niesprawiedliwie wysoka, to łączna liczba punktów przyznanych za wszystkie artykuły z listy filadelfijskiej jest niewielka (zwykle poniżej 25 proc. dla wydziałów filozoficznych i poniżej 10 proc. dla innych wydziałów humanistycznych) z powodu małej liczby tych artykułów. W dodatku punkty za artykuły z listy filadelfijskiej są podzielone między poszczególne uczelnie oraz poszczególne dyscypliny naukowe (z wyjątkiem filozofii) w przybliżeniu proporcjonalnie do liczby punktów uzyskiwanych za inne rodzaje publikacji. Dlatego też potencjalne straty lub zyski poszczególnych instytucji naukowych w obszarze nauk humanistycznych z powodu wyższej lub niższej liczby punktów przyznawanych za artykuły w czasopismach uwzględnionych w JCR są naprawdę niewielkie. Gorąca dyskusja toczy się z powodu około 2 proc. punktów (patrz tabela) przyznawanych przez MNiSW, a więc także 2 proc. funduszy rozdzielanych na badania w obszarze nauk humanistycznych.

Dr hab. Marek Kosmulski, prof. PL, pracownik Katedry Elektrochemii na Wydziale Elektrotechniki i Informatyki Politechniki Lubelskiej.