Kronika akademicka FA 04/2012

Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich

Dyskusja o priorytetach

W dniach 16-17 lutego na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie obradowali rektorzy polskich uniwersytetów. Po raz pierwszy pojawiła się w tym gronie prof. Regina Renz z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, który niedawno uzyskał status pełnoprawnego uniwersytetu.

Gościem rektorów była prof. Daria Nałęcz, podsekretarz stanu w MNiSW, która odpowiada za szkolnictwo wyższe. Nowa wiceminister przedstawiła priorytety obecnego zarządu resortu. Zapewniła o planowanej 30-procentowej podwyżce wynagrodzeń nauczycieli akademickich w latach 2013-2015. Zapewniła, że premiowana będzie jakość. Wspomniała w tym kontekście m.in. o 600 tys. zł dla jednostek, które otrzymały wyróżniającą ocenę PKA i stypendiach dla 30 proc. najlepszych doktorantów. Mówiąc o problemach umiędzynarodowienia studiów, min. Nałęcz stwierdziła: – Mamy wrażenie, że targi edukacyjne to zawracanie głowy. Musimy zmienić formułę promocji naszych uczelni za granicą na bardziej skuteczną . Powstał już odpowiedni Program (patrz str. 20). Natychmiast skomentował to prof. Andrzej Radzimiński, rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika: – Targi to wyrzucanie pieniędzy w błoto. W Azji, żeby coś uzyskać, trzeba się zaprzyjaźnić . Prof. Nałęcz podkreślała też znaczenie praktycznego profilu kształcenia nie tylko na uczelniach zawodowych. Ad vocem prof. Katarzyna Chałasińska-Macukow, rektor Uniwersytetu Warszawskiego i przewodnicząca KRASP, stwierdziła: – Uniwersytety nie będą szkołami zawodowymi .

Rektorzy mieli do nowej wiceminister sporo pytań. Prof. Wiesław Banyś, rektor Uniwersytetu Śląskiego i przewodniczący KRUP wyraził obawę, że 150 mln zł przeznaczone przez ministerstwo na wprowadzenie KRK to stanowczo za mało. Zwrócono uwagę na wymóg zgłaszania warunków rekrutacji na 16 miesięcy przed rozpoczęciem roku akademickiego, którego ona dotyczy. Zdaniem rektorów uniemożliwia to uczelni walkę konkurencyjną. Prof. Bernard Lammek, rektor Uniwersytetu Gdańskiego, zaapelował o ograniczenie liczby instytucji, które mogą kontrolować uczelnie. Obecnie jest ich 38, a zdarza się, że w uczelni trwa równocześnie kilka kontroli, nawet 6, na wiele dni całkowicie angażując ważne służby uczelniane, np. kwestora. Zdecydowany sprzeciw budzi we władzach uczelni ograniczenie naboru studentów. „Ograniczenie do 2 proc. – czego dotyczy ten wskaźnik? Służy jedynie utrzymaniu uczelni prywatnych” – wołali rektorzy uniwersytetów.

Marceli Niezgoda, wiceminister rozwoju regionalnego przypomniał, że w ramach unijnych programów operacyjnych uczelnie realizują ponad 2 tys. projektów o wartości 15,8 mld zł. Protest środowiska akademickiego wzbudziła propozycja Brukseli, by dotacje w ramach tych programów obciążyć podatkiem VAT. – Sprawę negocjujemy w Brukseli. Nie możemy dziś przewidzieć, jaki będzie rezultat rozmów – mówił min. Niezgoda.

Dr Marta Hulicka, kwestor Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdziła, że projekty europejskie to dla uczelni z jednej strony duże pieniądze, z drugiej – duże ryzyko. Koszty kwalifikowane uznawane są w instytucjach pośredniczących uznaniowo, wciąż zmieniają się wytyczne w tej sprawie – na początku projektu bywają inne niż w dniu rozliczenia. Korekta wynagrodzeń o 2-3 proc. może kosztować miliony złotych. Polskie instytucje pośredniczące bardzo ochoczo nakładają tzw. korekty, nawet do 5 proc., np. za spóźnienia, które nie powstały z winy uczelni. To też może kosztować miliony złotych. W innych krajach tak się nie robi. – Na UG owe 5 proc. to w tym roku 15 mln zł – wskazywał prof. B. Lammek. – Nie możemy żyć w takim nonsensie. – Wierzę, że państwo może być przyjazne – mówił prof. Karol Musioł, rektor UJ. Postanowiono powołać stały zespół, który zajmie się problemami związanymi z realizacją projektów unijnych.

Prof. Stanisław Kirstyn z Komitetu Ewaluacji Jednostek Naukowych przedstawił stan przygotowań do oceny parametrycznej jednostek naukowych, zaznaczając, że została ona przeniesiona na 2013 r. Prof. Michał Karoński podsumował pierwszy rok działalności Narodowego Centrum Nauki (więcej czyt. na str. 30). Mówiono też o zamówieniach publicznych. – Cała ustawa jest zła. Szkodzi zwłaszcza naukom ścisłym i przyrodniczym – mówił B. Lammek. – Musimy dać Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego oręż do walki o zmianę tej ustawy . Rektorzy domagają się wyłączenia wydatków na badania naukowe spod rygorów ustawy o zamówieniach publicznych.

Prof. Marek Wąsowicz, przewodniczący Uniwersyteckiej Komisji Akredytacyjnej, wskazał szereg problemów związanych z definicjami różnych typów studiów. Okazuje się, że wątpliwości budzą definicje studiów podyplomowych, stacjonarnych i niestacjonarnych – „To może być bomba z opóźnionym zapłonem”, alarmował prelegent – oraz ECTS: kto i jak może je zdobywać i wykorzystywać. Zdaniem prof. Wąsowicza termin wprowadzenia KRK (październik 2012) jest trudny do realizacji. Szef UKA stwierdził, że wbrew zapisom ustawy PKA ignoruje dorobek innych komisji akredytacyjnych.

(PK)
Uniwersytet Opolski

Bezprzymiotnikowy na 100 procent

W ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym z 2005 r. pojawiła się możliwość tworzenia tzw. uniwersytetów przymiotnikowych. Równocześnie zaostrzono przepisy dotyczące wymagań, jakie musi spełniać uczelnia, by uzyskać status uniwersytetu ogólnego, zwanego bezprzymiotnikowym. Warunkiem było 12 uprawnień do doktoryzowania z odpowiednich dziedzin wiedzy. Niektóre młode uniwersytety miały problem z ich spełnieniem, co mogło im grozić przejściem do klasy uniwersytetów przymiotnikowych. W znowelizowanej ustawie obowiązującej od października 2011 r. wymagania te zostały zmniejszone do 10 uprawnień do doktoryzowania, w tym przynajmniej po dwa uprawnienia w każdej z wymienionych w ustawie grup dziedzin nauki. Uniwersytet Opolski był jednym z tych, które znalazły się w kłopocie. – Nie tyle z powodu liczby wymaganych uprawnień, co z tej racji, że ich odpowiednia liczba musiała znaleźć się w każdym z trzech obszarów wiedzy – tłumaczy prof. Krystyna Czaja, rektor Uniwersytetu Opolskiego. Uczelni brakowało jednego uprawnienia z obszaru nauk matematycznych, fizycznych, nauk o Ziemi lub technicznych. Vacatio legis nowych przepisów upływa w 2015 r. UO spełnił wymagania już teraz.

W marcu br. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów przyznała Wydziałowi Matematyki, Fizyki i Informatyki Uniwersytetu Opolskiego prawo do nadawania stopnia naukowego doktora nauk matematycznych w dyscyplinie matematyka. Tym samym uczelnia uzyskała trzynaste uprawnienie doktoryzowania w ogóle i wypełniła ustawowy wymóg posiadania co najmniej dwóch uprawnień w każdej z trzech określonych w ustawie grup nauk, co było niezbędne dla zachowania statusu uniwersytetu „bezprzymiotnikowego”. Z trzynastu uprawnień doktoryzowania uczelnia zdobyła w ostatnich latach – oprócz odnowionych (po podziale Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Wydział Matematyki Fizyki i Informatyki oraz Wydział Chemii) uprawnień w dziedzinie fizyki i chemii oraz ostatnio uzyskanych w dziedzinie matematyki – uprawnienia z nauk o polityce, kulturoznawstwa i filozofii.

W tym czasie Uniwersytet Opolski uzyskał także piąte uprawnienie habilitowania – w dziedzinie biologii. Oprócz tego na uczelni można się habilitować z historii, językoznawstwa, literaturoznawstwa i teologii. Jednostki UO starają się o przyznanie kolejnych uprawnień do doktoryzowania i habilitowania.

(bas)
Konferencja Rektorów Polskich Uczelni Technicznych

Czym się różnią niestacjonarne?

W dniach 29 lutego – 2 marca na Politechnice Łódzkiej obradowali rektorzy politechnik. Prof. Krzysztof Jóźwik, prorektor PŁ, przedstawił niekonsekwencje znowelizowanego prawa o szkolnictwie wyższym oraz zapisy, których nie da się zrealizować. Rektorów uczelni technicznych zbulwersował fakt, iż w rozporządzeniu z lutego br. pojawił się współczynnik kosztochłonności 2,5 dla studiów technicznych, podobny jak dla innych kierunków, które nie wymagają tak rozbudowanego zaplecza laboratoryjnego. Jednak prof. Antoni Tajduś, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej zauważył, że dla jego uczelni zmniejszenie wskaźnika kosztochłonności z 3 do 2,5 oznacza dotację mniejszą o 20 mln zł. Obniżenie współczynnika kosztochłonności do 2,5 oznacza, że nie opłaca się otwierać nowych kierunków technicznych, w przeciwieństwie do humanistycznych – konkludowano. Prof. Józef Lubacz (PW), przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, poinformował, że w ministerstwie powołano zespół ekspertów, który ma się zająć wszystkimi problematycznymi miejscami ustaw z obszaru szkolnictwa wyższego i nauki, a następnie przygotować ich nowelizacje.

Rektorzy wciąż borykają się z nieodpracowanymi definicjami studiów stacjonarnych i niestacjonarnych. Złe zapisy mogą spowodować różne konsekwencje, w tym domaganie się przez studentów studiów niestacjonarnych zwrotu czesnego. Proponowano różne rozwiązania tej kwestii. Według prof. Jerzego Woźnickiego, szefa Fundacji Rektorów Polskich, to senat powinien określać, które studia są stacjonarne, a które nie. Prof. Adam Hamrol, rektor Politechniki Poznańskiej, stwierdził, że to w umowie ze studentem określamy, jaką formę kształcenia podjął.

Prof. Ireneusz Zbiciński, prorektor Politechniki Łódzkiej, zwrócił uwagę na zjawisko zmniejszania się liczby otwartych przewodów doktorskich. Jeśli nie stworzymy systemu stypendiów dla doktorantów z zagranicy, będziemy wkrótce mieli problemy z kadrą akademicką – ostrzegał. Prof. Lubacz stwierdził, że odpowiedzią na to może być nowy program wspierania internacjonalizacji kształcenia, przygotowywany przez ministerstwo, a prof. Andrzej Jajszczyk, dyrektor Narodowego Centrum Nauki, zapewniał, że centrum przygotowuje odpowiedni program stypendialny.

Znów mówiono o umowach uczelnia-student. – Co zrobić, jeśli student nie chce podpisać umowy? – pytał prof. Jóźwik z PŁ. Jego zdaniem wzorcowa umowa, przygotowana przez Parlament Studentów PR, jest nie do zaakceptowania. – Na tych umowach zyskają tylko prawnicy – wołał. Okazuje się, że studenci wielu uczelni nie są umowami zainteresowani, nie zgłaszają się, żeby je podpisać. Mówili o tym profesorowie Stanisław Adamczak, rektor Politechniki Świętokrzyskiej i Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej.

Gościem rektorów był minister Marek Ratajczak, który przedstawił budżet nauki i szkolnictwa wyższego (czyt. także str. 18; rozmowa z min. Ratajczakiem na str. 22). Ministerstwo nie może być gwarantem i protektorem szkolnictwa wyższego i nauki, mówił, bowiem odpowiada za część budżetu państwa, który jest, jaki jest. Wspomniał o pomyśle zmiany algorytmu przyznawania podstawowej dotacji dydaktycznej. Mówmy jednym głosem, a będziemy lepiej słyszalni, argumentował min. Ratajczak przeciwko indywidualnym protestom uczelni i środowisk w parlamentarzystów. – Mam dwie wady – kończył swe wystąpienie minister. – Mówię dużo. Niestety, często będę państwu mówił „nie” .

Kolejny gość konferencji, prof. Krzysztof Kurzydłowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, przedstawił programy agencji na najbliższy rok. Dr Alicja Adamczak, prezes Urzędu Patentowego RP, apelowała o powoływanie w uczelniach rzeczników patentowych. – Uczelnie, które mają własnych rzeczników, mają lepsze wyniki w ochronie własności intelektualnej – mówiła. – To także rozwiązanie tańsze niż korzystanie z usług kancelarii prawnych . Okazuje się, że obecnie najwięcej wniosków o ochronę własności intelektualnej zgłasza Politechnika Wrocławska. Ona też uzyskuje najwięcej patentów. Prof. A. Jajszczyk podsumował pierwszy rok działalności NCN (więcej czyt. na str. 30).

PK
Uniwersytet Zielonogórski

Kierunek lekarski!

Pierwsza rekrutacja na kierunek lekarski na UZ powinna się odbyć w roku akademickim 2014/2015. Zakładają to porozumienia podpisane 22 lutego: jedno pomiędzy Uniwersytetem Zielonogórskim a Urzędem Marszałkowskim, drugie pomiędzy uniwersytetem a Urzędem Miasta Zielona Góra. W przyszłości niezbędne będzie jeszcze jedno porozumienie – pomiędzy uczelnią a zielonogórskim szpitalem wojewódzkim. Województwo lubuskie to jeden z regionów kraju, gdzie nie kształci się lekarzy. Młodzi Lubuszanie, wyjeżdżający na studia medyczne do dużych ośrodków akademickich, nie wracają już do swojego miejsca zamieszkania.

Z danych lubuskiego Departamentu Ochrony Zdrowia wynika, że liczba lekarzy w woj. lubuskim przypadających na 10 tysięcy mieszkańców należy do najniższych w Polsce. Lubuskie jest przedostatnim województwem pod względem proporcji między liczbą lekarzy o specjalności głównej a liczbą mieszkańców. Liczba lekarzy w segmencie specjalizacji głównych (choroby wewnętrzne, pediatria, medycyna rodzinna, chirurgia, ginekologia i położnictwo, anestezjologia i medycyna ratunkowa) wynosi łącznie 18,4 na 10 tys. mieszkańców, podczas gdy średnia krajowa sięga 23,8, a w niektórych województwach wskaźnik ten wynosi nawet 30 lekarzy na 10 tys. mieszkańców. Stąd determinacja władz samorządowych do uruchomienia kształcenia lekarzy w województwie zielonogórskim.

Do zadań uniwersytetu będzie więc należało m.in.: opracowanie koncepcji utworzenia kierunku lekarskiego, opracowanie wszystkich dokumentów i przedłożenie ich do akceptacji Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwu Zdrowia oraz zatrudnienie niezbędnej do uruchomienia kierunku kadry nauczycieli akademickich.

Jak zapewnia prof. Czesław Osękowski, rektor UZ, koszty kształcenia i badań naukowych na kierunku lekarskim nie będą mieć wpływu na finanse innych kierunków kształcenia na uniwersytecie. Finansowanie kształcenia lekarzy zostanie wydzielone z budżetu uczelni. Skąd więc pieniądze? Przede wszystkim z UE. Na początek Urząd Marszałkowski zabezpieczył w wieloletniej prognozie finansowej województwa 6 mln zł na finansowanie kosztów kształcenia na kierunku lekarskim, a  30 mln zł z krajowej rezerwy wykonania w całości ma zostać przeznaczone właśnie na ten cel. Natomiast Miasto Zielona Góra wesprze uczelnię, finansując wkłady własne do projektów związanych z niezbędnymi do uruchomienia studiów inwestycjami, zapewni mieszkania zastępcze dla nauczycieli akademickich, których trzeba będzie zatrudnić, zapewni pomoc przy zmianie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Chodzi o działki położone przy ul. Wazów, gdzie planowane są nowe inwestycje, niezbędne do uruchomienia kierunku.

O uruchomieniu kształcenia lekarzy myśli się też w innych regionach kraju, gdzie nie ma uczelni medycznych, m.in. na Podkarpaciu. Kilka lat temu takie studia uruchomiono na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie.

Ewa Sapeńko
Uniwersytety ekonomiczne

Jubileusze

Obecnie w Polsce działa 5 publicznych uczelni ekonomicznych. Wszystkie powstały w pierwszej połowie XX wieku. Najstarsza jest warszawska Szkoła Główna Handlowa (która pozostała przy swojej historycznej nazwie), zaś najmłodszy – Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu. Cztery z nich – w Katowicach, Krakowie, Poznaniu i Warszawie – powstały jako uczelnie prywatne. Dotyczy to także jubilatów: uniwersytetów ekonomicznych z Poznaniu i Katowicach.

UE w Poznaniu – 85 lat

Poznański Uniwersytet Ekonomiczny ma 85 lat. Inauguracja pierwszego roku akademickiego Wyższej Szkoły Handlowej w Poznaniu – prywatnej uczelni zawodowej z trzyletnim programem nauczania – odbyła się 12 października 1926 r. W 1938 WSH zostaje przemianowana na Akademię Handlową. W międzyczasie na otrzymanym od państwa gruncie buduje własną siedzibę. Dziś jest to Gmach Główny Uniwersytetu Ekonomicznego (na fot.). W 1946 rozpoczyna działalność Oddział Akademii Handlowej w Szczecinie (potem wejdzie w skład USz). W 1950 AH zostaje upaństwowiona i przemianowana na Wyższą Szkołę Ekonomiczną. W 1974 otrzymuje nazwę Akademia Ekonomiczna z prawem do nadawania stopnia doktora i doktora habilitowanego. W 2008. zostaje Uniwersytetem Ekonomicznym.

Strukturę uczelni tworzy 5 wydziałów: Ekonomii, Gospodarki Międzynarodowej, Informatyki i Gospodarki Elektronicznej, Towaroznawstwa i Zarządzania. W ich ramach działa 55 katedr. W strukturze uczelni jest 9 jednostek pozawydziałowych, w tym biblioteka, wydawnictwo, studium języków obcych, studium wf, centurm informatyki i 4 centra naukowe.

UE zatrudnia 1080 osób, w tym 41 w projektach unijnych. 530 to nauczyciele akademiccy. W tej grupie jest 51 profesorów zwyczajnych i 75 profesorów nadzwyczajnych (w tym 2 z tytułem profesora). 12 doktorów habilitowanych pracuje na stanowiskach adiunkta. Naukowcy z poznańskiego UE realizowali w 2011 r. 564 tematy badawcze o wartości ponad 8,5 mln zł. 80 z nich to granty finansowane przez MNiSW oraz NCBiR, 7 to projekty realizowane na zamówienie podmiotów gospodarczych, a 2 – miasta Poznań.

Na 12 kierunkach kształci się tam 11,5 tys. studentów, 66,4 proc. z tej liczby na studiach stacjonarnych. Oprócz tego było 85 studentów zagranicznych z 23 krajów i 95 studentów zagranicznych na semestralnych pobytach w ramach Erasmusa. 590 osób kształci się na studiach doktoranckich. Na 69 studiach podyplomowych kształciło się w 2011 r. prawie 3 tys. osób.

Księgozbiór biblioteki, która jest rówieśniczką uczelni, liczy dziś ponad 500 tys. egz. Uczelniane wydawnictwo opublikowało w 2011 r. 26 książek.

Uczelnia dysponuje 8 obiektami naukowo-dydaktycznymi i 3 domami studenckimi, które oferują 550 miejsc noclegowych.

UE w Katowicach – 75 lat

W styczniu 2012 minęło 75 lat odkąd na Śląsku rozpoczęto kształcenie ekonomistów. 11 stycznia 1937 dr Józef Lisak wygłosił dla 56 studentów Wydziału Organizacji Przemysłowej ówczesnego Wyższego Studium Nauk Społeczno-Gospodarczych pierwszy wykład na temat rozgraniczenia ekonomii społecznej i ekonomii stosowanych. Na początek uczelnia otrzymała od Wydziału Oświecenia Publicznego Urzędu Wojewódzkiego pomieszczenia do dyspozycji i 2 tys. zł na rozpoczęcie działalności. Po drugiej wojnie światowej uczelnia otrzymała dwa własne obiekty w Katowicach: klasycystyczny, funkcjonalny gmach byłego ratusza gminy miejskiej Zawodzie (obecny rektorat, na fot.) i budynek szkolny (obecny budynek „A”). Wokół tych budynków powstał kampus akademicki do dziś rozbudowywany. W 1950 r. uczelnię upaństwowiono, zmieniając jej nazwę na Wyższą Szkołę Ekonomiczną. W 1952 uczelnia zaczęła przyznawać tytuły zawodowe magistra, od 1960 – nadawać stopnie naukowe doktora, a od 1969 – habilitować. W 1972 WSE nadano imię Karola Adamieckiego, a w 1974 stała się Akademią Ekonomiczną. W 2010 uczelnia uzyskała obecną nazwę.

Dziś na 14 kierunkach studiów kształci się tam ponad 13 tys. studentów. Ponadto 224 osoby kształcą się na studiach doktoranckich, a 1,7 tys. na podyplomowych. W ciągu 75 lat mury uczelni opuściło ponad 60 tys. absolwentów.

Po drugiej stronie katedry staje 500 nauczycieli akademickich: 46 to profesorowi tytularni, 55 – doktorzy habilitowani, profesorowie UEK, 6 doktorów habilitowanych zatrudnionych jest na stanowisku adiunkta. Uczelnia zatrudnia też 205 doktorów.

Strukturę uczelni tworzą 4 wydziały: Ekonomii, Finansów i Ubezpieczeń, Informatyki i Komunikacji oraz Zarządzania. Jednostki UEK mają uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego w zakresie ekonomii (3 uprawnienia) i zarządzania (1 uprawnienie) oraz do doktoryzowania w zakresie ekonomii (3) i zarządzania (3).

UEK posiada 8 budynków dydaktycznych, 2 domy studenta i zabytkowy budynek rektoratu (obecnie w remoncie). Dobiega końca budowa Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej Uniwersytetu Śląskiego i Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Powstaje też Centrum Nowoczesnych Technologii Informatycznych.

UE we Wrocławiu – 65 lat

2 lutego 2012 minęło 65 lat od wykładu inaugurującego działalność uczelni, której nazwy zmieniały się następująco: Wyższa Szkoła Handlowa, Wyższa Szkoła Ekonomiczna, Akademia Ekonomiczna im. Oskara Langego i Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu (od 2008). W ciągu 65 lat uczelnia wykształciła 76 tys. absolwentów.

Obecnie na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu na czterech wydziałach – Nauk Ekonomicznych, Inżynieryjno-Ekonomicznym, Zarządzania, Informatyki i Finansów, oraz Gospodarki Regionalnej i Turystyki – prowadzi się badania z zakresu nauk ekonomicznych, społecznych, o zarządzaniu, a także technicznych, biologicznych, chemicznych i rolniczych, w ponad 50 obszarach badawczych. Wrocławski UE jest jedyną publiczną uczelnią ekonomiczną w kraju, której wszystkie wydziały otrzymały w 2010 r. pierwszą, najwyższą kategorię naukową w efekcie oceny parametrycznej przeprowadzonej za lata 2005-2009.

Trzy jednostki UE we Wrocławiu posiadają uprawnienia habilitacyjne w dziedzinie nauk ekonomicznych w dyscyplinie ekonomii i nauk o zarządzaniu (w sumie 5 uprawnień). Cztery jednostki mają uprawnienia do doktoryzowania w dziedzinie nauk ekonomicznych w dyscyplinach: ekonomii, nauk o zarządzania oraz finansach, a także w dziedzinie nauk rolniczych w dyscyplinie technologii żywności i żywienia (w sumie 8 uprawnień).

Uczelnia zatrudnia 707 nauczycieli akademickich, w tym profesorów z tytułem naukowym – 56 osób, profesorów i doktorów habilitowanych – 80, adiunktów i asystentów – 422, pracowników dydaktycznych – 140 i pracowników bibliotecznych – 9 osób.

Studenci wrocławskiego UE, których jest blisko 16 tys., mają do wyboru blisko 60 specjalności na 10 kierunkach, część programów jest realizowanych w języku angielskim.

Uczelnia dysponuje 10 obiektami dydaktycznymi o łącznej powierzchni blisko 90 tys. m2 i 3 domami studenckimi (dla 1320 osób).

PK, MB, AH,
Lucyna Wasylina
Uniwersytet Śląski w Katowicach

ACTA niezgodne z naszym prawem

Na Wydziale Nauk Społecznych UŚ przeprowadzono debatę na temat ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement). – Zasadniczym dylematem, tak natury prawnej, jak i społecznej, staje się określenie relacji własność – wolność w nowych realiach społecznych – mówił prof. Wiesław Banyś, rektor UŚ. Prawo własności nie ma charakteru absolutnego. Należy wypracować stanowisko dotyczącego tego, jak bardzo może być ono ograniczane ze względu na wolność innych jednostek.

W opinii Doroty Głowackiej konsultacje społeczne w sprawie ACTA prowadzone były w oparciu o niespójne i niepełne procedury. Działanie takie podważa fundamentalną zasadę działania administracji publicznej w sposób budzący zaufanie obywateli do organów państwa. Przeciw tej opinii protestował Andrzej Gałażewski, poseł na Sejm RP, który przypomniał, że porozumienie konsultowane było w sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej. Było one również przedmiotem analizy ekspertów sejmowych.

Prof. Genowefa Grabowska wskazała, że porozumienie zawarto z naruszeniem procedur, tj. w ramach tajnych negocjacji, z pominięciem roli Parlamentu Unii Europejskiej. Zauważyła też, że skuteczna prawnie możliwość wycofania się Polski z porozumienia ACTA wynika z art. 18 konwencji o prawie traktatów (1969). Prof. Wojciech Kowalski stwierdził, że umowa międzynarodowa, co do szczegółowych postanowień, wymaga zgody wszystkich stron negocjacji.

Sformułowano także merytoryczne zarzuty do samego porozumienia. Sposób jego sformułowania i jakość języka może powodować liczne wątpliwości interpretacyjne. Przy błędnej wykładni celowościowej może to prowadzić do powstania skutków sprzecznych z zasadniczymi wolnościami i prawami obywatelskimi. Postanowienia porozumienia nie są zgodne z wykładnią operatywną (sądową), w tym z dwoma wyrokami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Istnieje zasadnicza niejasność w zakresie regulacji roszczeń kompensacyjnych – relacja szkoda a wysokość odszkodowania. W obecnym kształcie ACTA zawierają przede wszystkim dodatkowe elementy wspomagające roszczenia cywilnoprawne, a postanowienia dotyczące tych elementów nie są sformułowane w sposób klarowny – zwrócił uwagę dr Paweł Podrecki. Dr Grzegorz Sapota zauważył, że zawarte w ACTA propozycje penalizacji określonych czynów nie są spójne z naszym rodzimym systemem prawa karnego. Wiele rozwiązań szczegółowych, np. w zakresie inżynierii genetycznej, może prowadzić do zawłaszczenia polityki żywnościowej oraz wprowadzić istotne ograniczenia w dostępie do leków generycznych.

Podczas debaty wskazano na konieczność pogłębionej analizy prawnej projektu art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną w aspekcie zgodności wskazanego przepisu z konstytucyjną zasadą prawa do drogi sądowej (art. 45 Konstytucji RP). W proponowanym kształcie zablokowanie dostępu nastąpić mogłoby na podstawie zgłoszenia, nie zaś wyroku sądowego. Wskazano na konieczność wprowadzenia de lege ferenda równoległych zmian w każdym elemencie prawa własności intelektualnej. Porozumienie ACTA dotyczy bowiem jedynie środków wspomagających – represyjnych. Za niezbędne uznano zagwarantowanie de lege ferenda jednolitego poziomu ochrony dla praw własności intelektualnej z uwzględnieniem zasad ekwiwalentności, proporcjonalności i transparentności. W pracach nad przyszłym stanem prawnym należy określić precyzyjnie pojęcia samodzielnego znaczenia gospodarczego oraz definicji tzw. skali handlowej. Koniecznym staje się de lege ferenda uregulowanie eksploatacji utworów on–line i opłat za korzystanie z materiałów na użytek prywatny. Należy ujednolicić terminologię używaną w debacie nad ACTA, w szczególności pojęcia piractwa. Przed podpisaniem umowy należy dokonać szczegółowej analizy konsekwencji tego porozumienia w kontekście zamienników, GMO oraz leków generycznych.

Jsk
Polsko Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych

Co myślą o ACTA?

Pracownicy i studenci informatyki społecznej PJWSTK przeprowadzili badania opinii społecznej na temat ACTA. Ankietą objęto 500 osób. 94 proc. ankietowanych uważa, że polski rząd w ogóle nie powinien podpisywać porozumienia ACTA, a aż 96 proc. że powinien wcześniej skonsultować problem z opinią publiczną. Badani sądzą, że porozumienie nie jest korzystne. 31 proc. uważa, że chroni ono tylko koncerny medialne kosztem indywidualnych użytkowników Internetu, tyle samo – że zagraża prywatności internautów, a 18 proc. – że ogranicza twórczość polskich autorów. Tylko 2 proc. badanych wyraziło opinię, że podpisanie ACTA jest w interesie polskich twórców. – Z badania wynika również, że 54 proc. ankietowanych chce złagodzenia prawa autorskiego. Opowiadają się za liberalizacją przepisów, na przykład poprzez objęcie zasadami dozwolonego użytku osobistego gier oraz programów – mówi dr hab. Adam Wierzbicki z PJWSTK.

69 proc. badanych sądzi, że darmowa dystrybucja w Internecie treści chronionych prawem autorskim promuje twórców poprzez zwiększenie kręgu ich odbiorców. Prowadzi też do rozwoju twórczości, gdyż umożliwia nowym twórcom korzystanie z darmowej treści. Tylko 7 proc. uznało to za kradzież, a 2 proc. uważa, że to szkodzi twórczości, bo zmniejsza motywację twórców. Ponad 70 proc. respondentów jest zdania, że należy wspierać twórców, którzy chcą bezpłatnie udostępniać swoją działalność poprzez zastosowanie otwartych licencji w Internecie, np. w postaci prawnego umożliwiania zbiórki publicznej.

(mowi)
Uniwersytet Warszawski

„Prezydencja” słowem roku 2011

Instytut Języka Polskiego UW rozstrzygnął plebiscyt na słowo roku 2011. Za najpopularniejsze słowo w minionym roku uznano „prezydencję”. Drugie miejsce zajął „kryzys”, a trzecie ex aequo „katastrofa” i „krzyż”.

Członkowie kapituły, profesorowie Andrzej Markowski z Wydziału Polonistyki UW, Jerzy Bralczyk z Instytutu Dziennikarstwa UW oraz Walery Pisarek z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, musieli uporać się z niełatwym zadaniem. Wybierając słowo roku 2011, językoznawcy kierowali się nie tylko własnym wyczuciem, lecz także propozycjami internautów oraz słowami dnia, czyli najbardziej kluczowymi słowami pojawiającymi się w prasie. Wybór był trudny, ponieważ słów dnia oraz propozycji nadesłanych przez internautów było ponad 2 tysiące.

Wyraz „prezydencja” jest z jednej strony poważny, uroczysty i godny, z wyraźną łacińską przeszłością, z drugiej strony nowy, budzący kontrowersje: czy potrzebny? czy nie wystarczyłoby przewodniczenie? Powiązany w ubiegłym roku z Polską i z Unią, mógł nam dodawać dumy, wzbudzać obawy i wywoływać polityczne ataki. Polska prezydencja to frazeologizm dziennikarsko użyteczny. I w mediach, i w myśleniu o Europie był to wyraz niezbędny – twierdzi prof. Bralczyk.

Członkowie kapituły postanowili wyróżnić także słowa i wyrażenia: „wybory”, „jak żyć?”, „kibol”, „w budowie”. Plebiscyt na słowo 2012 zostanie ogłoszony jesienią. A jakie słowa były popularne w innych krajach? Słowo roku w Portugalii to „oszczędność”, zagłosowało na nie 12 tys. internautów. Na drugim i trzecim miejscu uplasowały się „nadzieja” i „trojka”, czyli żartobliwa nazwa nadana przez Portugalczyków trzem międzynarodowym instytucjom: Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu, Komisji Europejskiej i Europejskiemu Bankowi Centralnemu, nadzorującym realizację antykryzysowego planu. A za najpopularniejsze słowo w Holandii uznano „Weigerambtenaar”, oznaczające urzędnika stanu cywilnego odmawiającego udzielenia ślubu parze homoseksualnej.

Izabela Kraszewska
Polskie Towarzystwo Ekonomiczne

Wizje przyszłości

Debatę Szkolnictwo wyższe do roku 2050 (Warszawa, 16 lutego 2012) zorganizowało PTE we współpracy z MNiSW w ramach cyklu „Czwartki u ekonomistów”. Udział wzięło w niej trzech panelistów i grupa dyskutantów.

Prof. Antoni Kukliński (UW) zauważył, że w latach 1990-2010 nie dokonał się w Polsce wielki skok cywilizacyjny, a społeczności akademickie nie weszły do grona głównych autorów polskiej transformacji. Ilościowa, a nie jakościowa przemiana szkolnictwa wyższego nie wyrwała nas z peryferii Europy. Nadmiernie rozbudowany samorząd akademicki i słaba władza rektorów ograniczyły dynamikę rozwoju szkolnictwa wyższego. Społeczeństwo nie stworzyło podstaw priorytetowego traktowania nauki i edukacji, a dwumilionowa społeczność akademicka nie potrafiła się przekształcić w wielki, proinnowacyjny podmiot polskiej sceny politycznej i społecznej. Opierając się na takim obrazie minionego dwudziestolecia prof. Kukliński przedstawił prognozę na lata 2010-30, prognozę skoku cywilizacyjnego. Polska wejdzie do grona wysoko rozwiniętych społeczeństw kreatywnych i stanie się elementem europejskiego centrum. To wizja optymistyczna. Alternatywą jest osadzenie na mieliźnie równowagi lub regres. Szkolnictwo wyższe będzie współautorem i beneficjentem skoku cywilizacyjnego. Musi się jednak przeobrazić, a o przyszłości zadecyduje nie transformacja instytucjonalna, lecz zmiana statusu materialnego i duchowego szkolnictwa wyższego.

Dr Andrzej Kurkiewicz, wicedyrektor Departamentu Strategii MNiSW, zauważył, że w prognozowanym okresie czeka nas spadek o połowę liczby kandydatów na studia, musi się więc rozwinąć internacjonalizacja studiów.

Prof. Andrzej Wierzbicki (Instytut Łączności), twierdząc, że zjawiska długiego trwania dają się prognozować, wyłonił listę megatrendów, m.in. starzenie się społeczeństwa, upowszechnienie szkolnictwa wyższego, konflikt o własność wiedzy. Przedstawił związane z tym zagrożenia szkolnictwa wyższego (obniżenie jakości, nadprodukcję absolwentów, zagrożenie falowym charakterem rozwoju demograficznego, marginalizacji polskiego szkolnictwa przez emigrację, możliwą porażkę naszych uczelni w konkurencji międzynarodowej). Prof. Wierzbicki postulował współpracę uczelni ze szkolnictwem średnim, dopuszczanie najlepszych studentów do pracy badawczej, wprowadzenie przedmiotów technicznych wyznaczających megatrendy (informatyki, robotyki, inżynierii biomedycznej) do wszystkich kierunków studiów, wreszcie nacisk środowiska na klasę polityczną.

W dyskusji krytykowano: pozostający w tyle za rzeczywistością system boloński, standaryzację nauczania (podejście makdonaldystyczne) w poszczególnych krajach Europy, klientyzację relacji student – uczelnia, zbyt wysoki w Polsce (w porównaniu z Europą) odsetek absolwentów studiów licencjackich na studiach magisterskich. Postulowano przejście na język angielski w nauczaniu akademickim, wykorzystywanie wszystkich zmysłów w dydaktyce, uczenie, jak zdobywać i przetwarzać informacje. Proponowano samodzielne działania w obrębie uczelni bez czekania na zmiany systemowe.

(fig)
Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach

Jony w pułapce

1 marca na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Jana Kochanowskiego uruchomiono akcelerator EBIS wraz z nowymi laboratoriami fizyki powierzchni i spektrometrii rentgenowskiej. EBIS to unikalne urządzenie badawcze dla fizyków, umożliwiające wytwarzanie w „pułapce” jonów w bardzo wysokich stanach ładunkowych i ich przyspieszanie do energii tysięcy elektronowoltów oraz prowadzenie badań oddziaływania tak egzotycznych obiektów z materią. EBIS umożliwia badania interdyscyplinarne, zarówno o charakterze podstawowym, jak i aplikacyjnym, dotyczące oddziaływania niskoenergetycznych jonów wysoko-naładowanych z materią. Badania te dotyczyć będą fizyki atomowej i molekularnej, fizyki plazmy, astrofizyki, fizyki powierzchni i materiałów oraz biofizyki i fizyki medycznej.

Akcelerator EBIS (Electron Beam Ion Source) umożliwia wytwarzanie w „pułapce” EBIT (Electron Beam Ion Trap) wiązek niskoenergetycznych jonów w bardzo wysokich stanach ładunkowych (do q = +70), czyli atomów pozbawionych do kilkudziesięciu elektronów, dla których energia potencjalna oddziaływania z materią znacznie przewyższa energię kinetyczną jonów. Jak pokazują najnowsze badania, ten reżim energetyczny oddziaływania jonów z materią prowadzi do wielu nowych zaskakujących zjawisk fizycznych, nieobserwowanych, gdy w oddziaływaniu dominuje energia kinetyczna jonów. Dobrą ilustracją takich efektów jest tworzenie egzotycznych „pustych” atomów czy też wytwarzanie nanostruktur na powierzchni materiałów bombardowanych jonami w wysokich stanach ładunkowych. Zjawiska te zachodzą w skali rozmiarów pojedynczych atomów, co daje fundamentalnie nowe możliwości ich wykorzystania technologicznego (single-atom engineering). Innym przykładem unikalności niskoenergetycznych jonów w wysokich stanach ładunkowych jest ich oddziaływanie z materią biologiczną (biomolekuły, komórki). Badania oddziaływania skolimowanych (do rozmiarów submikronowych) w kapilarach wiązek jonów wysokonaładowanych z żywymi komórkami będą mogły być prowadzone w kontekście poszukiwania nowych metod terapii nowotworowej. Przytoczone przykłady jednoznacznie wskazują na unikalne możliwości wykorzystania akceleratora EBIS do prowadzenia zaawansowanych, interdyscyplinarnych badań naukowych dotyczących nowych aspektów oddziaływania jonów z materią, w tym badań o charakterze innowacyjnym, w priorytetowych kierunkach badawczych NANO, BIO i MED.

Akcelerator EBIS jest obecnie największym urządzeniem badawczym w Instytucie Fizyki UJK, które, wraz z infrastrukturą badawczą Laboratorium Fizyki Powierzchni i Laboratorium Spektrometrii Rentgenowskiej, zostało zakupione z funduszy unijnych w ramach PO Innowacyjna Gospodarka.

RB
Uczelnia Vistula

Studia z Gruponem?

W niespełna 48 godzin użytkownicy serwisu Groupon kupili 20 zniżkowych voucherów na studia w Uczelni Vistula. To pierwsza taka kampania marketingowa wyższej uczelni w Polsce.

Propozycja studiów wyższych była dla nas pewnego rodzaju eksperymentem. Cieszymy się, że cała pula grouponów przygotowanych z Uczelnią Vistula wyprzedała się przed czasem – powiedział Andrzej Morawski, dyrektor operacyjny w Groupon Polska.

Vouchery dotyczyły wszystkich kierunków, jakie są w ofercie uczelni: ekonomia, finanse i rachunkowość, zarządzanie, stosunki międzynarodowe, turystyka i rekreacja, socjologia, informatyka oraz filologii, ale największym powodzeniem cieszyła się ekonomia – mówi Iwona Bogucka, dyrektor ds. strategii i rozwoju biznesu Uczelni Vistula.

Największym zainteresowaniem kupujących cieszyły się kolejno: studia magisterskie, licencjackie, a w następnej kolejności pojedyncze lata nauki. Ci, którym się udało, zapłacą za rok nauki na wybranym kierunku studiów wraz z opłatą wpisową 1999 zł zamiast 5600 zł, 3499 zł zamiast 10 800 zł za 2 lata studiów magisterskich uzupełniających na kierunku ekonomia wraz z opłatą wpisową lub 4999 zł zamiast 16 000 zł za 3-letnie studia licencjackie na wybranym kierunku wraz z opłatą wpisową. Zniżka dla kandydatów na studia, wynikająca z faktu zakupu voucherów na Gruponie, wyniosła średnio 64 proc.

Staramy się działać nowocześnie. Jako pierwsi wprowadziliśmy obowiązkowe dla każdego studenta zajęcia z tworzenia i prowadzenia własnej firmy oraz z zarządzania projektami. Zgodnie z wizerunkiem bardzo innowacyjnej uczelni postanowiliśmy działać także w obszarze marketingu i promocji. Dlatego zostaliśmy pierwszą uczelnią w Europie, która oferowała przez Groupona kupony rabatowe na studia. To my zwróciliśmy się do Groupona w Polsce i przekonaliśmy ich, że warto zrobić taką promocję. Uczelnia nie kierowała się zyskiem w tym przedsięwzięciu. Szykujemy kolejne mocne uderzenie marketingowe – mówi prof. Krzysztof Rybiński, rektor Uczelni Vistula.

(rat)
Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie

Zemborzyckie laguny

Gdy w podlubelskich Zemborzycach oddawano do użytku sztuczne jezioro na Bystrzycy, wydawało się, że będzie to raj dla mieszkańców prawie 400-tysięcznego miasta, pozbawionego bliskiego zaplecza rekreacyjnego. Niestety, jezioro budowano pośpiesznie i niefachowo. Nie wybrano torfu z łąk, nie usunięto pni ściętych drzew, które zalała woda. Wkrótce powstały problemy. Jezioro zaczęło zakwitać – pojawiły się trujące sinice. Sanepid regularnie zamykał kąpieliska. Różne pomysły na oczyszczenie i rekultywację lubelskiego sztucznego jeziora (w międzyczasie Lublin wchłonął Zemborzyce wraz z jeziorem i otaczającym je od wschodu lasem) na razie nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

Pewnego razu na grobli wzdłuż zachodniego brzegu zalewu – wiedzie nim ścieżka rowerowo-piesza – pojawiły się worki wypełnione piachem i żwirem. O co chodzi? Zbliża się powódź? Okazało się, że nie. Worki były podstawą konstrukcji sztucznych lagun. Dwa lata temu w Zakładzie Ekologii Krajobrazu i Ochrony Przyrody lubelskiego Uniwersytetu Przyrodniczego zrodził się projekt oczyszczenia wód Zalewu Zemborzyckiego przy pomocy nasadzeń trzcin. Niestety, na naturalnym podłożu jeziora nie chcą one rosnąć. A właśnie trzcina jest najlepszym biofiltrem. Pracownicy UP postanowili zatem utworzyć sztuczne laguny, obsadzone tymi cennymi dla akwenu roślinami.

Pierwsza laguna powstała w 2010 r. Zaczęło się od przywiezienia 20 ton piachu i żwiru. Studenci ochrony środowiska lubelskiego UP załadowali to w worki, które umieścili w wodzie w pobliżu brzegu. Posadzili trzcinę pospolitą, pozyskaną z nieużytkowanych stawów w Jastkowie. – Niestety, pierwsze nasadzenia zniszczyła burza – mówi dr Joanna Sender. – Musieliśmy dosadzać rośliny. Gdy teraz patrzymy na szczotkę gęstych roślin, robi się przyjemnie . W 2011 r. zbudowano kolejną lagunę. Pracami terenowymi kierowały dr Joanna Sender i mgr inż. Agnieszka Kułak, architekt krajobrazu. Wkrótce powstanie kolejna laguna, tym razem po drugiej stronie zbiornika, w pobliżu lasu.

Aby oczyścić niemal 300 hektarowe jezioro, trzcinowe laguny powinny obejmowały 20 proc. jego powierzchni. To zadanie nierealne. – Ale nawet te kilka punktów z trzcinowiskami pozwoli utworzyć lokalne mikrośrodowiska znacznie wzbogacające bioróżnorodność jeziora – mówi dr Sender. – Mogą tam bytować organizmy planktonowe, a ryby znajdą miejsca tarła . Na razie wszystko jest na etapie eksperymentu. Jednak wyniki badań fizyczno-chemiczno i biologicznych wody pokazują, że w okolicach laguny, która porosła trzciną, zachodzą korzystne zmiany. Na razie w trzcinowisku zamieszkały kaczki.

MJ
Uniwersytet Szczeciński

Którędy płynęła Rzeka Czerwona?

Morze Południowochińskie zawdzięcza swą wyjątkowość położeniu między największym kontynentem (Azją) i największym oceanem (Pacyfikiem) oraz wysokiemu tempu sedymentacji osadów morskich. Wspomniane cechy czynią ten obszar badawczy bardzo wrażliwym na klimatycznie kontrolowane zmiany środowiskowe, które zapisane w osadach pozwalają prześledzić interakcje na linii ląd-ocean, a także dokładniej zrozumieć globalne zmiany klimatu i poziomu morza.

Morze Południowochińskie stało się obiektem badań w ramach polsko-chińskiego projektu naukowego SECEB (Sedimentary environment and climate evolution since the Late Pleistocene in the Beibu Gulf and adjacent area ). Naukowcy z obu krajów podjęli badania nad rekonstrukcją warunków środowiska sedymentacyjnego i ewolucji klimatu w okresie późnego plejstocenu i holocenu (ostatnie 120 tys. lat). Projekt realizowany jest przez Chińską Służbę Geologiczną (CGS) i jej Kantoński Oddział Geologii Morza (GMGS) oraz Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytetu Szczecińskiego. Przedmiotem badań są rdzenie osadów pobranych z północno-zachodniej części Morza Południowochińskiego (Zatoka Beibu i obszary przyległe).

Interdyscyplinarne badania osadów morskich prowadzone są w obu instytucjach od kilku lat, zaś aktualne wyniki badań prezentowane są w trakcie wspólnych warsztatów naukowych. Na początku tego roku odbyły się one w Polsce. Do udziału w spotkaniu zaproszono też naukowców z Baltic Sea Research Institute (IOW) z Warenemünde (Niemcy), którzy posiadają doświadczenie i dorobek naukowy związany z badaniami zmian środowiskowych Zatoki Beibu w okresie holocenu. IOW wspólnie z GMGS zorganizowały w ostatnich latach dwa rejsy badawcze we wspomniany rejon, pobierając tysiące prób do analizy oraz mierząc fizyko-chemiczne właściwości wody morskiej.

Przedstawione podczas warsztatów prezentacje dotyczyły m.in.: uwarunkowań geologicznych i środowiskowych obszaru badań (hydrologicznych, sedymentologicznych i biologicznych), wykorzystania zapisu mikroskamieniałości (głównie okrzemek) i biomarkerów dla rekonstrukcji parametrów środowiskowych (np. zasolenia, temperatury wód powierzchniowych, głębokości wody, dopływu substancji biogennych). Zaprezentowano również wyniki datowania osadów, analiz izotopów tlenu czy uziarnienia. Na podstawie analiz osadów powierzchniowych, prób wody oraz pomiarów fizyko-chemicznych wody, wykonanych podczas rejsu badawczego, obszar współczesnej Zatoki Beibu został podzielony na 4 podobszary charakteryzujące się odmiennymi warunkami środowiskowymi. Wstępne wyniki badań nad mikroskamieniałościami (okrzemki, otwornice, pyłki roślin) dowodzą, że w czasie ostatniego zlodowacenia i związanego z nim spadku poziomu morza, basen Morza Południowochińskiego utracił połączenie z ciepłymi wodami Oceanu Indyjskiego oraz, że wymiana wód z Pacyfikiem została zredukowana. Sytuacja ta odmieniła się wraz z eustatycznym wzrostem poziomu morza podczas holoceńskiego ocieplenia klimatu. Bardzo ciekawym rezultatem interpretacji profilowań sejsmo-akustycznych dna morskiego jest zlokalizowanie charakterystycznych serii osadów paleo-delty Rzeki Czerwonej, zlokalizowanych ok. 300 km na południowy-wschód od jej obecnego ujścia.

Przedstawiono także pierwsze koncepcje interpretacji zapisów sejsmicznych w świetle stratygrafii sekwencyjnej oraz pierwsze modele przestrzenne.

Michał Tomczak
Stopnie i tytuły

Nowi profesorowie

15 lutego Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył akty nominacyjne nauczycielom akademickim oraz pracownikom nauki.

NAUKI BIOLOGICZNE: Piotr Dawidowicz (UW), Jolanta Floryszak-Wieczorek (UP Poznań), Paweł Golik (UW), Robert Hasterok (UŚ), Hanna Kmita (UAM), Joanna Kufel (UW), Marek Wanat (UWr).

NAUKI CHEMICZNE: Piotr Kirszensztejn (UAM), Stanisław Lochyński (PWr).

NAUKI EKONOMICZNE: Danuta Mierzwa (UP Wrocław).

NAUKI FIZYCZNE: Mariusz Dąbrowski (USz), Wiesław Płaczek (UJ), Vinh Hung Tran (INTiBS PAN Wrocław).

NAUKI MATEMATYCZNE: Piotr Dowbor (UMK).

NAUKI MEDYCZNE: Mariusz Lipski (PUM), Krystyna Pawlak (UMed Białystok), Krzysztof Postawski (UMed Lublin), Monika Puzianowska-Kuźnicka (IMDiK PAN Warszawa), Irena Szadkowska-Stańczyk (IMP Łódź), Joanna Zajkowska (UMed Białystok).

NAUKI O ZIEMI: Jiři Chlachula (Tomas Bata University in Zlin, Czechy), Kazimierz Furmańczyk (USz), Janina Wiszniewska (PIG – PIB Warszawa).

NAUKI PRAWNE: Ewa Gruza (UW), Karol Weitz (UW), Fryderyk Zoll (UJ).

NAUKI ROLNICZE: Józefa Kapsa (IHiAR - PIB Radzików), Władysław Kordan (UWM), Marian Panasiewicz (UP Lublin).

NAUKI TECHNICZNE: Danuta Bielewicz (AGH), Marek Bieliński (UTP Bydgoszcz), Katarzyna Chojnacka (PWr), Zbigniew Domański (PCz), Mirosław Dytczak (PO), Aleksander Fedoryszyn (AGH), Grażyna Janowska (PŁ), Liliana Krzystek (PŁ), Regina Paszkiewicz (PWr), Jacek Schnotale (PK), Norbert Sczygiol (PCz), Paweł Sowa (PŚ), Bogdan Wendler (PŁ).

22 lutego Prezydent RP Bronisław Komorowski wręczył akty nominacyjne nauczycielom akademickim oraz pracownikom nauki i sztuki.

NAUKI HUMANISTYCZNE: Grzegorz Białuński (UWM), Jerzy Gotowała (AON), Jan Grosfeld (UKSW), ks. Jarosław Kor al (UKSW), ks. Kazimierz Łatak (UKSW), Tomasz Szlendak (UMK), Sebastian Wojciechowski (UAM).

NAUKI MATEMATYCZNE: Krzysztof Dębicki (UWr), Zbigniew Palmowski (UWr).

NAUKI MEDYCZNE: Edward Czerwiński (UJ), Marek Deja (UMed Katowice), Marek Jasiński (UMed Katowice), Marlena Juszczak (UMed Łódź), Michał Krejca (UMed Katowice), Andrzej Kurylak (UMK), Damian Kusz (UMed Katowice), Gabriela Mełeń-Mucha (UMed Łódź), Tomasz Miazgowski (PUM), Marek Ruchała (UMed Poznań), Andrzej Torbé (PUM).

NAUKI O ZIEMI: Wojciech Wysota (UMK).

NAUKI ROLNICZE: Wilhelm Grzesiak (ZUT), Jacek Kubiak (ZUT), Piotr Przysiecki (PWSZ Leszno), Jan Pyś (UR Kraków).

NAUKI TEOLOGICZNE: ks. Piotr Nawrot (UAM).

SZTUKI MUZYCZNE: Dariusz Korcz (AMuz Katowice).

SZTUKI PLASTYCZNE: Roman Łaciak (ASP Kraków).

SZTUKI TEATRALNE: Bogusław Semotiuk (PWSFTvIT Łódź). ☐

Politechnika Świętokrzyska

Student-wynalazca

W drugiej edycji konkursu Student-wynalazca przyznano 5 nagród i 9 wyróżnień. Nagrody główne polegają na sfinansowaniu pobytu i udziału w Międzynarodowej Wystawie Wynalazków w Genewie w kwietniu 2012 r.

Annę Zimoch z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu nagrodzono za Biopolimerowy biokompozyt o aktywności przeciwdrobnoustrojowej , który może być zastosowany w przemyśle żywnościowym, farmaceutycznym lub kosmetycznym. W przypadku przemysłu żywnościowego ma służyć do wytwarzania jadalnych powłok ochronnych, które mają zapewniać bezpieczeństwo żywności oraz poprawiać jej jakość poprzez zahamowanie rozwoju drobnoustrojów, wymiatanie wolnych rodników czy ograniczenie przepuszczalności pary wodnej. Natomiast w przemyśle farmaceutycznym ma służyć głównie do otoczkowania substancji czynnej.

Agata Kapturowska ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie uczestniczyła w stworzeniu nowego szczepu bakterii Lactobacillus plantarum S i jego zastosowaniu do kiszenia pasz dla zwierząt. Wynalazek służy do dekontaminacji pasz już porażonych pleśniami toksynotwórczymi i skażonych ochratoksyną A. Wykorzystanie wynalazku pozwoli na szerokie wprowadzenie do rolnictwa biologicznych, ekologicznych metod produkcji bezpiecznych pasz dla zwierząt.

Michał Biały z Politechniki Lubelskiej jest autorem dwóch nagrodzonych rozwiązań: sposobu dwupaliwowego zasilania bezpośrednim wtryskiem sprężonego gazu ziemnego do silników o zapłonie samoczynnym oraz reduktora ciśnienia gazu, zwłaszcza do systemów zasilania silników spalinowych. Pierwszy wynalazek powoduje obniżenie emisji toksycznych związków zawartych w gazach spalinowych silnika diesla oraz zmniejszenia kosztów eksploatacji pojazdów. Reduktor umożliwia płynną i zdalną regulację ciśnienia w instalacji gazowej, zwłaszcza samochodowej, dozór wartości ciśnienia oraz jego stabilizację na wymaganym poziomie.

Joanna Ortyl z Politechniki Krakowskiej została nagrodzona za dwa wynalazki dotyczące wytwarzania i zastosowania nowych soli jodoniowych oraz trifluorometanosulfonianów jodoniowych. Substancje te mogą spełniać rolę fotoinicjatorów polimeryzacji kationowej – łatwej, energooszczędnej i nieszkodliwej dla środowiska metody otrzymywania usieciowanych powłok polimerowych. Najczęściej wykorzystywana jest ona w produkcji bezrozpuszczalnikowych powłok lakierniczych, fotoutwardzalnych farb drukarskich, w nowych polimerowych materiałach do wypełnień w stomatologii oraz w fotolitografii.

Franciszka Kornecka z krakowskiej Akademia Sztuk Pięknych stworzyła siedzisko porodowe. Kształt „rodziska” zachęca kobiety do porodu aktywnego w najbardziej odpowiadającej im pozycji. Obiekt może przyjmować tylko bezpieczne, stabilne ustawienia. Wynalazek można stosować jako pomoc przy porodach zarówno szpitalnych, jak i domowych.

Z uwagi na wysoki poziom zgłoszonych do konkursu wynalazków, jury postanowiło przyznać 9 wyróżnień.

W 2012 r. do konkursu zgłoszono 63 rozwiązania z 23 uczelni. Najwięcej rozwiązań zgłosiły politechniki: Wrocławska – 9, Warszawska, Poznańska, Śląska i Świętokrzyska – po 5. Ogółem z 15 uczelni technicznych nadesłano 51 pomysłów. 4 wynalazki zgłosili studenci uczelni przyrodniczych, w tym aż 3 z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Tylko 3 rozwiązania zaproponowali studenci uniwersytetów (Gdańskiego – 2 i UMK – 1). Po jednym: Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, Akademia Stuk Pięknych w Krakowie i Gdański Uniwersytet Medyczny.

(KD, PK)
Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej

Agenci programowi

E-gospodarka w społeczeństwie informacyjnym, rozwój społeczeństwa informacyjnego w Polsce, informacyjne i telekomunikacyjne technologie przyszłości były tematami siódmej edycji międzynarodowej konferencji naukowej Internet w społeczeństwie informacyjnym , zorganizowanej w dniach 16-17 lutego przez Wyższą Szkołę Biznesu w Dąbrowie Górniczej, Polską Izbę Gospodarczą Zaawansowanych Technologii w Warszawie oraz Instytut Informatyki Teoretycznej i Stosowanej PAN w Gliwicach.

Prelegenci przedstawili m.in. autorską metodę monitorowania ciągłości działania urządzeń infrastruktury technicznej oraz teleinformatyczne mechanizmy pozwalające na szybką akwizycję danych o awariach i powiadamianie służb technicznych. Zakłada ona zastosowanie agentów w postaci komponentów programowych umożliwiających odpytywanie urządzeń sieciowych przy użyciu protokołów SNMP, mechanizmu WMI oraz liczników wydajności systemu operacyjnego. Zaprezentowano też metodę akwizycji informacji o awariach z użyciem sieci GSM i urządzeń typu bramy dostępowe z możliwością realizacji logiki biznesowej. Rozwiązanie takie pozwala na uniezależnienie mechanizmów przekazywania danych o awariach od funkcjonowania lokalnej sieci komputerowej.

Prelegenci przekonywali słuchaczy o możliwościach zdalnej detekcji kondycji zdrowotnej pacjentów oraz przeprowadzania zabiegów medycznych na odległość z zastosowaniem nowoczesnych urządzeń teletransmisyjnych. Przedstawiono projekt i testy tele-manipulatora Master-Slave, którego konstrukcja i system sterowania powstał w Pracowni Biocybernetyki Instytutu Protez Serca w Zabrzu. Zrobotyzowane ramię wykonawcze przedstawianego systemu to manipulator o 4 aktywnych i 3 pasywnych stopniach swobody, wyposażony w nowoczesne jednostki napędowe sterujące silnikami bezszczotkowymi Maxon. Przedstawiono kilka typów Zadajnika Master systemu: dla manipulacji z użyciem ramion i dłoni oraz zadajnik nożny zwalniający ręce operatora z pozycjonowania ramienia.

(MB)