Miało już nie być o dyplomacji

Henryk Hollender

„Szanowna Pani Minister, uprzejmie prosimy o wgląd w inicjatywę legislacyjną, która może przynieść niekorzystne konsekwencje. Jak informuje nas Rada Wykonawcza Konferencji Dyrektorów Bibliotek Akademickich Szkół Polskich, Zarząd Główny Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich zwrócił się do niej z wnioskiem o zaopiniowanie propozycji ministra nauki i szkolnictwa wyższego, otrzymanej z Ministerstwa Sprawiedliwości za pośrednictwem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dokument ten jest projektem uchylenia artykułu 117 Prawa o szkolnictwie wyższym .

Na mocy art. 117 istnieje w Polsce tryb przyznawania uprawnień bibliotekarza dyplomowanego. Sami jednak bibliotekarze dyplomowani, jako jedna z czterech grup nauczycieli akademickich, pojawiają się w art. 108, p. 4. Czyżby on też miał zostać uchylony? Zawartość dokumentu, który tak okrężną drogą trafił do Rady Wykonawczej Konferencji Dyrektorów, jest niejednoznaczna, co utrudnia przygotowanie opinii. Jak rozumiemy, zamierza się albo przyznać uprawnienia do nadawania kwalifikacji bibliotekarzy dyplomowanych innemu ciału niż zapowiedziane artykułem 117 p. 2, np. komisji powoływanej przez Ministra Kultury, albo w ogóle zlikwidować tę kategorię stanowisk w wyższych uczelniach. Jeśli chodzi tylko o to pierwsze, to odpowiedni projekt trzeba by przygotować i przedstawić razem z projektem uchylenia art. 117. Jeśli jednak bibliotekarzy dyplomowanych miałoby w ogóle nie być, to niezbędne jest przygotowanie przekształceń, jakim równocześnie ulegną inne zapisy w ustawie, poza art. 108 – przede wszystkim art. 113, a następnie art. 151 p. 1 b) i art. 264 p. 7 oraz – co wynika z art. 113 – art. 88 p. 2. Trudno sobie jednak wyobrazić taki zwrot, ponieważ ustawowe umocowanie bibliotekarzy dyplomowanych i system ich certyfikowania wydawały się dobrze służyć obiegowi informacji naukowej w Polsce, jak i realizacji misji dydaktycznej uczelni.

Wypada też zaznaczyć, iż mamy nadzieję, że inicjatywa ministra nie wynika z nieporozumienia, jakim byłoby uznanie bibliotekarzy dyplomowanych za zawód, jeden z tych, które wymagają „deregulacji”. Bibliotekarz dyplomowany nie jest zawodem, jak daje np. do zrozumienia rzecznik praw absolwenta Bartłomiej Banaszak w tegorocznym styczniowym numerze FA, s. 21. Bibliotekarz dyplomowany to stanowisko osiągalne po uzyskaniu kwalifikacji zgodnych z rozporządzeniem, do którego deleguje wyżej wymieniony artykuł. Nie jest też prawdą, że dla uzyskania tych kwalifikacji niezbędne są „kilkuletnie staże”. Wbrew temu, co można zrozumieć z notatki cytującej rzecznika, absolwent studiów – nie tylko zresztą bibliotekoznawczych – może jak najbardziej praktykować jako bibliotekarz, może też awansować i osiągnąć samodzielność zawodową. Źle by się działo, gdyby wysoki urzędnik Ministerstwa nie odróżniał stażu firmowego od stażu pracy. Ośmielając się zwrócić na to uwagę Pani Minister, pozostajemy z wysokim szacunkiem”.

Tu następują podpisy trojga rektorów uczelni, które skierowały ostatnio większą liczbę swoich bibliotekarzy pod ocenę likwidowanej komisji. Ściślej jednak rzecz biorąc, listu nie cytujemy zbyt dokładnie. W każdym razie coś tam pani minister dostała. Co prawda, nadawcami przesyłki nie byli trzej rektorzy, choć wydaje się to trudne do pojęcia. Najważniejsze jednak, że doszło do przekazania opinii i że wynik pewnie będzie już znany, zanim ukaże się niniejszy numer.

Ale cały problem jest niestety innego rodzaju niż korporacyjna mentalność wpływowego działacza młodzieżowego, przebranego za ombudsmana. Powstałe na mocy art. 117 rozporządzenie wraz z załącznikami (http://www.bip.nauka.gov.pl/_gAllery/66/664/Rozp_bibliotekarze.pdf) pozwala się zorientować w przebiegu dyskusji nad koncepcją bibliotekarza dyplomowanego i jej rozumieniem przez różne ciała opiniujące. Według mnie nie doszło tam wówczas do żadnych uzgodnień, na których można by teraz budować obronę wyodrębniania tych kwalifikacji, zaś późniejsza dyskusja samych bibliotekarzy była poświęcona niemal wyłącznie temu, co trzeba zrobić, żeby zdać egzamin. Ani ustawa, ani inne akty prawne nie definiują, na czym polega praca bibliotekarza dyplomowanego, choć określają to (lepiej lub gorzej) w stosunku do pozostałych trzech grup nauczycieli akademickich. Pisano już o tym wielokrotnie na tych łamach – i nic. Nie przypominam też sobie, żebyśmy jako środowisko próbowali wypełnić tę lukę stosownymi wystąpieniami, a jeśli chodzi o uczelnie, to liczne spośród nich dokonują ocen okresowych swoich bibliotekarzy dyplomowanych w sposób fikcyjny, bo nie mają dla nich osobnych kwestionariuszy, uwzględniających specyfikę ich pracy. Kto będzie przygotowany do rzeczowej odpowiedzi, kiedy minister poprosi o szczegóły?