Warto inwestować w najlepszych

Rozmowa z prof. Barbarą Kudrycką, minister nauki i szkolnictwa wyższego

Od czego Pani zaczyna nową kadencję? Jakie są plany na najbliższe miesiące?

 

Czym się zajmie nowe kierownictwo na czele z Panią w nowej kadencji?

Poprzednia kadencja była czasem bardzo intensywnych prac nad reformą nauki i reformą szkolnictwa wyższego, w te prace zaangażowane było nie tylko kierownictwo i pracownicy ministerstwa, ale też całe środowisko naukowe. Pamiętajmy, że prace nad koncepcją reform i konsultacje społeczne trwały ponad trzy lata!

W tej kadencji – zwłaszcza w jej pierwszym okresie – będziemy koncentrować się na tym, by zmiany wpisane do ustaw reformujących naukę i szkolnictwo wyższe były odpowiednio wdrażane przez jednostki naukowe i uczelnie. By polska nauka i polskie uczelnie wykorzystywały szanse, które dają nowe przepisy, tak aby odpowiednio stosowane stały się trampoliną rozwoju i poprawy jakości nauki oraz edukacji. Nowoczesne zarządzanie i otwarta na najtęższe umysły polityka personalna z pewnością w tym pomogą. My ze swojej strony będziemy wspierać te procesy także poprzez politykę finansową.

Jest jeszcze jeden temat, stale obecny w różnych debatach na temat przyszłości i rozwoju nie tylko Polski - innowacyjność. Jakie są pomysły, żeby ją realnie pobudzić?

Bardzo wiele zmian w prawie związanych z tą dziedziną już udało nam się wprowadzić. Niewątpliwie nadal musimy intensywnie pracować nad tym, by uczelnie, instytuty badawcze i naukowe z jednej strony, a podmioty gospodarcze z drugiej, przełamywały bariery we wzajemnej współpracy. Polska i Europa w obliczu trudnej sytuacji finansowej potrzebują bardziej niż kiedykolwiek dodatkowych pomostów między nauką i gospodarką, zapewniających efektywniejszy transfer nowych technologii.

Rozwijamy kulturę innowacyjnej przedsiębiorczości nie tylko wśród istniejących firm, ale też wśród osób, które dopiero planują rozpoczęcie działalności biznesowej. Liczymy tu na uczestników programu Top 500 Innovators. Przypomnę, że w ramach tego rządowego programu 500 polskich naukowców i pracowników centrów transferu technologii wyjedzie na staże do najlepszych ośrodków naukowych w USA, by tam poznawać nowoczesne systemy wdrażania efektów prac badawczych. Pierwsza grupa naukowców już trafiła na staże w Stanford University w USA.

Ponadto chcemy utworzyć z pracującego majątku skarbu państwa Polski Fundusz Innowacyjności, który będzie wspierał tworzenie innowacyjnych mikro- i małych firm przez naukowców i studentów. Zależy nam na rozwoju innowacyjnych inkubatorów przedsiębiorczości.

Uczelnie zobowiązane są do opracowania regulaminów korzystania z praw autorskich. Ponadto planujemy zamrożenie podatku od praw autorskich dla naukowców, którzy chcą się włączyć do innowacyjnej działalności gospodarczej razem z przedsiębiorcami. Chcemy, aby ten podatek był zamrożony aż do momentu uzyskania przychodów ze sprzedaży produktów, opracowanych na bazie tej nowej technologii.

Czy wystarczająco uregulowane są sprawy prawne, dotyczące przekazywania własności intelektualnej i własności przemysłowej między instytucjami naukowymi, autorami publikacji i firmami? Czy właśnie stopień komplikacji takich procedur nie zniechęca ludzi do podejmowania współpracy?

Będziemy się przyglądać temu, w jaki sposób regulaminy zarządzania prawami autorskimi są wdrażane, tak by motywować naukowców do wchodzenia w spółki z firmami. Oczywiście przyjrzymy się wszystkim procedurom, aby podczas generalnej deregulacji, o której mówił premier w exposé – maksymalnie je uprościć.

Jeszcze jeden problem stoi przed nami. To włączanie partnerstwa publiczno-prywatnego w krwioobieg uczelni i instytutów.

Zachęcaliśmy już wcześniej rektorów do tego, aby w czasach kryzysu realizowali inwestycje we współpracy z prywatnymi przedsiębiorstwami. Na razie nie jest to szczególnie powszechne. Dlatego będziemy pracować nad przepisami, dotyczącymi partnerstwa publiczno-prywatnego, aby stało się ono bardziej powszechną praktyką, szczególnie przy realizacji inwestycji w akademiki lub obiekty sportowe.

Kończy się właśnie przygotowywanie unijnego programu finansowania badań „Horyzont 2020”, czyli inaczej ósmego programu ramowego, który będzie funkcjonował w latach 2014–2020. Był on konsultowany z setkami instytucji w całej UE, miały w nim zajść znaczące zmiany, głównie upraszczające procedury ubiegania się o granty. Głosów zachwytu jednak nie słychać. Jaki ten program będzie z perspektywy polskich naukowców i co w tej sprawie zrobiła polska prezydencja?

W czasie polskiej prezydencji, ale też wcześniej, walczyliśmy o to, by naukowcy z tzw. nowych krajów członkowskich mieli lepszy dostęp do środków w ramach tego programu, a w konsekwencji większą efektywność wykorzystania tych środków. Zwłaszcza tych przyznawanych przez European Research Council (Europejską Radę Badań). Dokładamy starań, by z tych środków korzystały także mniejsze zespoły badawcze. Jednocześnie ważne jest, by nie wpłynęło to na obniżenie jakości finansowanych projektów. Tylko najlepsze w Europie projekty mają szansę na uzyskanie tam grantów. Przedstawiony przez Komisję Europejską projekt Horyzontu 2020 jest teraz dyskutowany i sądzę, że ostateczne zapisy usatysfakcjonują wszystkie państwa członkowskie.

Komisji Europejskiej zależy również na tym, żeby tworzyły się regionalne specjalizacje naukowe. I tam, gdzie jest największy potencjał naukowy, a także możliwość wykorzystywania go przez przemysł i biznes regionalny, powinny być realizowane największe inwestycje w infrastrukturę badawczą. Chodzi o to także, abyśmy nie dublowali tych samych badań w obrębie Unii Europejskiej, bo inaczej europejska nauka będzie powielaczowa i mało znacząca w świecie.

Po drugie, KE stawia na rozwój międzynarodowych zespołów, szczególnie tych prowadzących badania finansowane z Horyzontu. Będziemy się starali coraz szerzej otwierać naukę polską na umiędzynarodowienie, inwestując przyszłe środki strukturalne w badania z udziałem obcokrajowców. Myślimy również nad inwestycjami w międzynarodowe instytuty naukowe w Polsce. Wydaje się, że tworzenie tutaj filii instytutów międzynarodowych, np. Instytutu Maxa Plancka, będzie miało ogromne znaczenie dla podniesienia poziomu nauki w Polsce.

Umiędzynarodowienie jest, jak Pani wspomniała, powiązane z jakością badań. Czy obowiązujące od roku nowe przepisy dotyczące m.in. finansowania nauki, są skuteczne? Co jeszcze można zrobić, żeby podnieść poziom badań naukowych prowadzonych w Polsce?

Największym wyzwaniem jest ograniczanie środków dla słabych instytucji, co do których finansowanie z budżetu państwa nie ma dziś racjonalnego uzasadnienia.

Problemem polskiej nauki było rozdrabnianie środków tak, aby na równych zasadach obdzielać bardzo dobre instytucje i naukowców oraz takie, których efektywność naukowa była słaba. Reforma przebudowała system finansowania, teraz jest on zaprojektowany tak, by najszerszy strumień pieniędzy płynął do tych najlepszych. Słabsze instytucje naukowe muszą szukać rozwiązań restrukturyzacyjnych i pracować nad poprawą jakości swojej pracy. Nowa koncepcja oceny parametrycznej jednostek naukowych została już wypracowana i jest na etapie konsultacji. Nadchodzący rok będzie poświęcony na przeprowadzenie tej oceny, a w 2013 r. nastąpią zmiany w finansowaniu, oparte na tej ocenie.

Dobre instytucje naukowe powinny utrzymywać się z grantów na badania. Dlaczego w takim razie Ministerstwo Nauki nie zadbało o to, aby z tych grantów mogły być wypłacane wynagrodzenia naukowców pracujących w Polskiej Akademii Nauk, tylko pozwoliło w 2011 r. na zamrożenie w tzw. ustawach okołobudżetowych wszystkich wynagrodzeń w PAN na poziomie z 2010 r.?

To nie ministerstwo, lecz sama Polska Akademia Nauk przegapiła to. Wówczas, gdy konsultowane były ustawy okołobudżetowe na 2011 rok, przedstawiciele PAN uczestniczyli w tych pracach i w ich trakcie nie zgłaszali uwag. Tymczasem do mnie sygnały dotyczące tego problemu dotarły ze strony PAN dopiero we wrześniu. Resort zrobił wszystko, aby pomóc Akademii. Po przedstawieniu naszego stanowiska Ministerstwu Finansów w projekcie ustawy okołobudżetowej na 2012 rok sprawa została naprawiona.

A co z wynagrodzeniami w PAN w ogóle? Podczas prac nad reformami podnosiło się wiele głosów przeciw likwidacji tzw. siatki płac i uzależnieniu wysokości pensji od porozumień dyrekcji poszczególnych instytutów z pracownikami. Jakie skutki mają i będą mieć te przepisy?

Instytuty PAN mają osobowość prawną, mogą realizować własną politykę kadrową i jednocześnie własną politykę płacową. Ponadto stała część płacy zależy od wysokości dotacji statutowej, a ona z kolei zależy od kategorii, jaką instytut uzyskał w trakcie oceny parametrycznej, czyli de facto od jakości pracy i badań, prowadzonych przez instytut. To w naturalny sposób sprawia, że różnice w zarobkach między poszczególnymi instytutami będą coraz większe. Między innymi z tego powodu nie można się zgadzać, aby istniał jeden układ zbiorowy, gwarantujący taką samą wysokość płac najlepszym instytutom i najlepszym naukowcom, a także tym średnim i słabszym. Zróżnicowanie płacowe w nauce jest koniecznością, która powinna zachęcać do poprawy jakości pracy naukowej.

Tylko że to przypomina błędne koło. Naukowcy nie będą pracować dobrze, jeśli nie będą dobrze zarabiać. Ale nie będą dobrze zarabiać, jeśli nie będą dobrzy. W którym miejscu trzeba dołożyć pieniędzy?

Warto inwestować w młodych i w najlepszych. My robimy i jedno, i drugie. Zarówno utalentowani młodzi naukowcy, jak i naukowcy doświadczeni, ze znaczącymi osiągnięciami, znajdują w nowym systemie specjalnie zaprojektowane ścieżki grantowe, to są granty z NCN i NCBiR, a także liczne stypendia.

Chcemy, żeby młodzi mieli jak najbardziej komfortową sytuację finansową, pozwalającą im na efektywną pracę w Polsce. I chyba jednym z ważniejszych zadań tego rządu jest zadbanie o to, aby rzeczywiście się tak działo w praktyce.

Młodych naukowców nie obejmie więc zapowiedziana przez rząd likwidacja ulg w postaci dotychczasowych 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu z tytułu umów o dzieło. Wyższy podatek zapłacą tylko ci, których dochód wynosi ponad 7 tys. zł miesięcznie.

Na koniec mam jeszcze pytanie o Pani odczucia jako ministra po zakończonej pierwszej kadencji. Obejmując po raz pierwszy ten urząd, była Pani stosunkowo mało znana w polskich instytucjach i organizacjach zajmujących się nauką i szkolnictwem wyższym. Zarzucano też Pani uległość wobec różnych środowisk akademickich i naukowych. Tymczasem za Pani urzędowania uchwalone zostały przepisy znacząco zmieniające obie te dziedziny, co nie każdemu się podoba. Zapowiada też Pani konsekwentne ich wdrażanie. Co się stało? Czy nabrała Pani odwagi?

Gdy obejmowałam to stanowisko, nie byłam w żadnych organach zarządzających nauką w Polsce. Ale przyszłam do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego bez kompleksów, bo byłam do tej pracy bardzo dobrze przygotowana teoretycznie. Także wiedza prawnicza przydała mi się podczas prac legislacyjnych nad ustawami, które zgłaszałam parlamentowi w imieniu rządu.

Z kolei trzyletnie doświadczenie w Parlamencie Europejskim pozwoliło na „otrzaskanie się” ze sprawami polityki wolności, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych w Europie. Dzięki temu wiedziałam, jak zastosować teoretyczną wiedzę do pracy z urzędnikami i środowiskiem naukowym. W dzisiejszych czasach każda wprowadzona zmiana powinna być dobrze uzasadniona. Czytałam więc bardzo rzetelnie wszystkie raporty Komisji Europejskiej, OECD, Banku Światowego, ONZ. To pozwoliło mi na stworzenie koncepcji zmian, które przez wiele miesięcy, a nawet lat konsultowaliśmy ze wszystkimi grupami: rektorami, naukowcami, doktorantami, studentami i związkami zawodowymi. Jednocześnie wiem, że za podejmowane decyzje odpowiadają politycy.

Nominację na drugą kadencję w rządzie odbieram jako dowód zaufania i docenienia tej pracy, którą wykonaliśmy wszyscy jako zespół w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Osobiście szczególnie cenię także nagrodę „Prostudencki autorytet w życiu publicznym”, otrzymaną od studentów.

Rozmawiała Urszula Rybicka (PAP)
Pełna wersja wywiadu dostępna również w serwisie www.naukawpolsce.pl.