Uprawnienia poszkodowanych

Marek Wroński

Z dużym smutkiem muszę odnotować nieoczekiwaną stratę, jaką odniosło „Archiwum nieuczciwości naukowej” w związku z nagłą śmiercią redaktora naczelnego „Forum Akademickiego”, Andrzeja Świcia. Od początku mojej współpracy widział On potrzebę pisania o bolesnych i trudnych sprawach patologii nauki i to Jego decyzja przed 10 laty spowodowała, że łamy miesięcznika były dla mnie otwarte. Jego uwagi nie raz łagodziły ton moich artykułów, jak również nie raz występował w mojej obronie. Jego spokoju i opanowania będzie mi brakować.

Zbliżający się koniec roku skłania do podsumowania niektórych spraw, które były „pod lupą” „Archiwum nieuczciwości naukowej” i interesują czytelników. W ich „raportowaniu” ciągle mam zaległości, bowiem na łamach „FA” nie zawsze mam tyle miejsca, aby wszystko opisać, a nowe sprawy też przykuwają moją uwagę.

Sprawa plagiatu dr hab. Grażyny Bartkowiak, byłej pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, nadal będzie toczyć się przed sądem. Szczegóły sprawy opisałem w czerwcu 2010 (Profesorskie plagiaty, FA 6/2010). Wyniki postępowania dyscyplinarnego, w którym prof. Bartkowiak za plagiat 40 stron z maszynopisu pracy magisterskiej Marii Siedleckiej została ukarana karą rocznego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego, podałem w artykule Ślepa akademicka Temida (FA 1/2011). Prof. Bartkowiak obecnie jest na emeryturze.

30 września 2011 przed Sądem Rejonowym Poznań-Stare Miasto zapadł wyrok uznający ją za winną naruszenia praw autorskich swojej byłej magistrantki i sędzia Monika Pac-Walasek ukarała oskarżoną grzywną w wysokości 4 tys. zł oraz zadośćuczynieniem wobec M. Siedleckiej w wysokości 3 tys. zł. Kwota ta jednak nie pokrywa nawet kosztów adwokackich, jakie musiała ponieść okradziona była magistrantka.

Jeśli przypomnimy sobie, że sędzia Izabela Korpik z poznańskiego Sądu Okręgowego półtora roku temu w ugodzie sądowej zaakceptowała kwotę 10 tys. zł zadośćuczynienia, którą prof. Aldona Kamela-Sowińska zapłaciła p. Jakubowi Banasiowi za plagiat 2,5 stron jego tekstu, zaś Sąd Rejonowy w Toruniu nakazał pół roku temu dr. hab. Januszowi Golińskiemu zapłacić dr Agnieszce Raubo kwotę 30 tys. zł za przepisanie ok. 12 stron tekstu, to „rachunek” za 40 przepisanych stron Marii Siedleckiej do książki profesorskiej Grażyny Bartkowiak jest, moim zdaniem, drastycznie niski.

I od tej części wyroku Maria Siedlecka, która w procesie karnym z zawiadomienia Prokuratury przez rektora Uniwersytetu Ekonomicznego jest oskarżycielem posiłkowym, złożyła apelację. Warto przypomnieć, że Prokuratura Rejonowa Poznań-Stare Miasto początkowo wnioskowała o umorzenie postępowania sądowego ze względu na małą szkodliwość społeczną czynu. Na to nie zgodziła się poszkodowana i proces się potoczył. Miejmy nadzieję, że Sąd Apelacyjny przychyli się do apelacji poszkodowanej, która od momentu odkrycia plagiatu przeżyła ogromny stres i utratę wiary w „swoją” profesor.

Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę, że osoba poszkodowana w postępowaniu dyscyplinarnym na uczelni ma prawa strony – oskarżyciela posiłkowego, może więc ustanowić pełnomocnika ustawowego, musi mieć zapewniony dostęp do wszystkich dokumentów, jak również ma prawo do apelacji do instancji wyższej, czyli do Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej oraz do sądu. Uprawnienie to wynika z art. 150 ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym (brzmi on: „Do postępowania dyscyplinarnego wobec nauczycieli akademickich, w sprawach nieuregulowanych w ustawie, stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z 6 czerwca 1997 r. – kodeks postępowania karnego z wyłączeniem art. 82”). O oskarżycielu posiłkowym traktuje art. 53 i 54 kodeksu postępowania karnego i uprawnienia te są przestrzegane i honorowane przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, do którego służy odwołanie od orzeczenia Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego.

Świadomość takich uprawnień osoby poszkodowanej nie jest powszechna i większość rzeczników dyscyplinarnych oraz komisji dyscyplinarnych szkół wyższych nie wie o tym. Brak znajomości prawa pozbawia osoby poszkodowane należnych im praw i czasami prowadzi „do ukręcenia łba sprawie”, w szczególności kiedy uczelni nie zależy na wyjaśnieniu sprawy, a obwinieni zostają ukarani tylko upomnieniem albo umarza się sprawę lub uniewinnia ich, mimo mocnych i rzetelnych dowodów.

Co robią nasi bohaterowie?

W połowie listopada 2011 Rada Wydziału Lekarskiego UJ w Krakowie, która na polecenie Centralnej Komisji zajęła się ponowną oceną wznowionej pracy habilitacyjnej prof. Ryszarda Andrzejaka, byłego rektora wrocławskiej Akademii Medycznej, wydała swój werdykt. Powołani trzej recenzenci – prof. dr hab. Andrzej Więcek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, ordynator Oddziału Nefrologii, Endokrynologii i Chorób Przemiany Materii (b. klinika prof. Franciszka Kokota), prof. dr hab. Aldona Dębińska-Kieć z Katedry Biochemii Klinicznej Kolegium Medicum UJ oraz prof. dr hab. Wojciech Wąsowicz z Instytutu Medycyny Pracy im Nofera w Łodzi – jednoznacznie stwierdzili, że praca habilitacyjna nie jest samodzielna, zaś ich recenzje były negatywne. Z tego powodu Komisja Habilitacyjna nie zaleciła Radzie Wydziału dopuszczenia habilitanta do dalszych etapów przewodu habilitacyjnego. W głosowaniu znaczną większością głosów RW uznała, że w habilitacji prof. Ryszarda Andrzejaka doszło do naruszenia praw autorskich innych osób i dobrej praktyki naukowej. Uchwała krakowskiej RW zostanie zapewne przekazana do CK, która po wyznaczeniu swoich superrecenzentów jeszcze raz oceni całe postępowanie i po ewentualnym potwierdzeniu zarzutów anuluje nadany w 1993 roku stopień doktora habilitowanego. Od tej decyzji, która może zapaść nie wcześniej niż w czerwcu – wrześniu 2012 roku, przysługuje prof. Andrzejakowi odwołanie do WSA i NSA, ale faktów podważyć się już nie da...

Jedni upadają, a drudzy awansują. W październiku 2006 opisałem (Cud przedawnienia) umorzenie przedawnionego postępowania dyscyplinarnego wobec dr Magdaleny Sitek, byłej adiunkt Wydziału Prawa Uniwersytetu Szczecińskiego. Obwiniono ją o plagiat w 160-stronicowym skrypcie jej autorstwa Prawo cywilne i gospodarcze dla ekonomistów, wydanego na początku 2000 roku przez Wydawnictwo WIT−GRAF w Toruniu. Okazało się, że to prawie dosłowny plagiat części dobrze znanego podręcznika doc. Wojciecha Siudy Elementy prawa dla ekonomistów oraz podręcznika prof. Jana Kufla i doc. Wojciecha Siudy Prawo gospodarcze dla ekonomistów. Obaj autorzy byli wykładowcami w Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Dr Magdalena Sitek odeszła ze Szczecina i znalazła zatrudnienie na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Z uwagi na częste choroby nie była w stanie przybywać na kolejne rozprawy dyscyplinarne w Szczecinie i po dwóch latach sprawa się przedawniła. Nie bez winy jest Uniwersytet Szczeciński, gdzie popełniono błędy proceduralne i nie odwołano się do sądu.

Po kilku latach objęła też funkcję prorektora w prywatnej Wyższej Szkole Gospodarki Euroregionalnej im. Alcide de Gasperi w Józefowie, którą pełni do dzisiaj. Założycielem uczelni jest mgr inż. Jan Jakimowicz, długoletni kanclerz uczelni. Miło mi donieść, że dr Sitek (de domo Jakimowicz) 14 czerwca 2011 habilitowała się na Uniwersytecie w Bańskiej Bystrzycy na Słowacji. Recenzentami byli: prof. Witold Bednarek, były dziekan Wydziału Prawa UWM oraz były rektor WSGE w Józefowie, oraz prof. Zdislav Majkut z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, a oponentem – prof. Stanislav Mraz z Bańskiej Bystrzycy. Nie bez kozery należy wspomnieć, że mąż habilitantki jest obecnie dziekanem Wydziału Prawa i Administracji UWM.

Z niebytu akademickiego wychodzi też ostatnio dr hab. inż. Andrzej Jendryczko, którego rekord 50 popełnionych plagiatów przez wiele lat (od 1998) nie był pobity na świecie. Swojego potencjału naukowego dr Jendryczko zdecydował się użyczyć Małopolskiej Szkole Wyższej w Brzesku, gdzie jako „specjalista biochemii skóry” udziela się na kierunku „kosmetologia”, prowadzonym w Tarnowie.

Z prac Centralnej Komisji

W ostatnich kilku miesiącach w Centralnej Komisji procedowanych jest kilka ciekawych spraw. Prezydium CK wznowiło z urzędu przewód doktorski z nauk rolniczych Joanny Ciborskiej, obroniony w maju 2004 na Wydziale Nauk o Żywności UWM w Olsztynie. Promotorem tego doktoratu był dr hab. Jan Kłobukowski, były prodziekan, którego z kolei praca habilitacyjna z grudnia 1999 również została wznowiona z powodu zarzutu niesamodzielności i naruszenia dobrych obyczajów naukowych (patrz: Na Warmii i Mazurach, FA 5/2007). Po bardzo rozwlekłym procedowaniu Rada Wydziału i powołani przez nią trzej recenzenci uznali, że wszystko jest w porządku. Innego zdania była Centralna Komisja, która po powołaniu superrecenzentów unieważniła przewód habilitacyjny, który opierał się na wielu obszernych fragmentach prac magisterskich. Odwołanie doktora Kłobukowskiego zostało oddalone i pozostaje mu teraz skarga do WSA w Warszawie.

Praca doktorska Joanny Ciborskiej była oparta w identyczny sposób na 12 pracach magisterskich, co drobiazgowo udokumentował prof. Roman Cichoń. Jego oficjalne pismo w tej sprawie z 25 października 2009 do rektora Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, prof. Józefa Górniewicza, pozostało bez odpowiedzi – tak samo jak późniejsze zapytanie w tej sprawie przewodniczącego CK, prof. Tadeusza Kaczorka, co jest ewidentnym naruszeniem prawa przez organ uczelni. W którymś z następnych numerów postaram się sprawę dwóch nierzetelnych prac doktorskich i habilitacji opisać dokładniej.

Ostatnio Centralna Komisja wznowiła też przewód habilitacyjny z historii medycyny (tytuł monografii habilitacyjnej: Polski dorobek naukowy XIX wieku w zakresie badań anatomii, fizjologii oraz patologii siatkówki) dr. Andrzeja Edwarda Grzybowskiego z Poznania, który był procedowany na Wydziale Wojskowo-Lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Habilitantowi zarzucono, że w dorobku naukowym ma kilka publikacji, które mogą naruszać prawa autorskie innych osób, jak również fragmenty kilku prac są powielone (autoplagiat).

Na plenarnym posiedzeniu CK, które odbyło się w listopadzie 2011 i gdzie zatwierdzono nowy statut tej instytucji, prof. Tadeusz Kaczorek oznajmił, że kierowana przez Niego Komisja powinna wykazywać „zero tolerancji” w sprawach naruszania dobrych praktyk naukowych. Mam nadzieję, że teoria nie będzie się rozmijać z praktyką.

Czytelnikom FA składam najlepsze życzenia świąteczne.

Marekwro@gmail.com