Sen o procedurze

Władysław Findeisen

Naczytałem się legislacji i w związku z tym miałem sen: byłem młodym historykiem ze sporym dorobkiem naukowym i postanowiłem ubiegać się o stopień doktora habilitowanego. Przeczytałem co trzeba w ustawie i znalazłem adres, gdzie należy złożyć odpowiedni wniosek; przyszła mi także do głowy myśl dosyć oczywista – że będzie bardziej politycznie (jak mawiał jeden z sienkiewiczowskich bohaterów), jeżeli najpierw udam się do dziekana wydziału historycznego wybranego uniwersytetu, zwłaszcza że mierzyłem wysoko i miał to być Uniwersytet Jagielloński. Tak też zrobiłem, przedstawiając panu dziekanowi zarówno swoją sylwetkę, jak dorobek oraz pytając, czy jeżeli zgłoszę swoje chęci do Centralnej Komisji to Wydział Historyczny UJ zgodzi się przeprowadzić postępowanie habilitacyjne dotyczące mojej osoby. Pan dziekan przyjął mnie uprzejmie, a nawet życzliwie, ale nie udzielił odpowiedzi na poczekaniu; zamierzał bowiem zwrócić się do trzech osób ze swego wydziału, bliskich mojej specjalności oraz cieszących się uznaniem w środowisku naukowym, i zasięgnąć ich opinii.

Po paru tygodniach otrzymałem od pana dziekana e-mail z wiadomością, że jeżeli wpłynie odpowiednie zapytanie z Centralnej Komisji, to rada wydziału zapewne zgodzi się na przeprowadzenie postępowania habilitacyjnego. Było też w tym mailu zastrzeżenie, że zgoda na podjęcie postępowania nie będzie oznaczać, iż recenzent wyznaczony przez radę uzna mój dorobek za właściwy i wystarczający albo że rada nada mi stopień naukowy, nawet jeżeli opinia powołanej przez CK komisji habilitacyjnej będzie w tej sprawie pozytywna.

Rezerwa dziekana nie była dla mnie zaskoczeniem, wiedziałem bowiem z wcześniejszej lektury, że niezależnie od wagi przywiązywanej przez ustawodawcę do opinii komisji habilitacyjnej odpowiedzialność za błędną decyzję w sprawie nadania stopnia naukowego ponosić będzie uniwersytet.

W sumie byłem bardzo zadowolony z mego pomysłu, by odbyć wizytę uprzedzającą w wybranej uczelni, cieszyłem się – we śnie – że nie będę tam intruzem, podrzutkiem bądź kukułczym jajem.