czytelnia czasopism

Małgorzata Pawełczyk

Ofiary stereotypowego myślenia

Zorganizowana przez Instytut Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego IV konferencja Kobieta w kulturze przyciągnęła na Wydział Nauk Społecznych nie tylko kobiety, ale także spore grono mężczyzn – informuje „Gazeta Uniwersytecka” (nr 1/2011).

Tematem spotkania była kobieta w podróży. Podróż przedstawiono w czterech odsłonach: jako wędrówkę przez płeć i rodzaj, zmianę społeczną, wewnętrzną oraz podróż fizyczną. Mimo coraz większej świadomości dotyczącej gender studies, wciąż przekazujemy najmłodszym znany od wieków model funkcjonowania płci. Przykłady negatywnego wpływu stereotypu płci na życie społeczne przedstawiła podczas konferencji m.in. prof. Deborah Best z Wake Forest University w USA. Badania przeprowadzone w 25 krajach wykazały, że ludzie kwalifikują cechy osobowości jako typowo męskie i żeńskie. Mężczyzna nazywany jest poszukiwaczem przygód, jednostką silną, dominującą i stabilną emocjonalnie. Kobieta to słaba i piękna płeć. Profesor tłumaczyła, że wpływ takiego postrzegania negatywnie odbija się na kobietach np. podczas procesu rekrutacyjnego. W wielu krajach kobiety wciąż zarabiają mniej niż ich mężowie i rzadziej piastują kierownicze stanowiska, ponieważ padają ofiarą stereotypowego myślenia.

Uniwersytet Gdański liczy już 41 lat! – czytamy dalej w „Gazecie Uniwersyteckiej”. Podczas obchodów jubileuszu prof. Bernard Lammek, rektor UG, poruszył trudny temat związany z nowelizacją ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i kryzysem ekonomicznym. W UG został wprowadzony plan oszczędnościowy, przede wszystkim po to, by chronić miejsca pracy. Obecnie uniwersytet nie jest zmuszony do zwalniania pracowników, ale dane demograficzne są nieubłagalne. W 2020 roku o miejsce w uczelni wyższej będzie starało się prawie milion kandydatów mniej niż obecnie. W nieodległej przyszłości przetrwają wyłącznie uczelnie najlepsze – z dobrą ofertą edukacyjną, badaniami na światowym poziomie, umiejętnością zdobywania funduszy unijnych oraz racjonalnym programem finansowym.

Moda na strój akademicki

Zbliża się kolejny gorący okres zabiegania o studentów. Uruchamiane są nowe kierunki studiów, istniejące poddawane są liftingowi, rusza zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna. Sposób ubierania się może w pewnym stopniu, wraz z innymi czynnikami, określać kulturę oraz charakter uczelni, wpływać na jej sukces i prestiż. Strój jest również jednym z elementów kultury organizacyjnej. Osoby pracujące w Kole Naukowym Ekonomistów przy Wydziale Rolniczo-Ekonomicznym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie podjęły badania ankietowe, aby sprawdzić stosunek studentów i wykładowców do potencjalnego obowiązku lub prawa występowania w uczelni w sformalizowanym stroju (biret i toga) – informuje „Biuletyn Informacyjny Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja” (nr 1/2011).

Strój akademicki widywany jest głównie podczas uroczystości akademickich. Zdecydowana większość studentów (96 proc.) nigdy nie miała możliwości wystąpienia w takim stroju. Z badań wynika, że wykładowcy i studenci raczej niechętnie odnoszą się do narzucania im dodatkowych obowiązków. Jednak dla części osób możliwość zwiększenia form identyfikacji z uczelnią jest bardzo ważna. Dostępność tych insygniów jest niestety ograniczona. Znacząca część ankietowanych dostrzega potrzebę wprowadzenia zwyczaju noszenia stroju akademickiego podczas oficjalnych uroczystości i egzaminów końcowych, zarówno przez studentów, jak i wykładowców. Zdaniem respondentów wpłynęłoby to pozytywnie na rangę egzaminu oraz prestiż uczelni.

W tym samym numerze możemy również przeczytać o spotkaniu informacyjnym dotyczącym przedsiębiorczości akademickiej, które zostało zorganizowane przez Fundację Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i Biuro Karier UR. Celem spotkania była promocja idei przedsiębiorczości, przybliżenie projektu Uniwersytet Centrum Rozwoju Przedsiębiorczości Akademickiej oraz organizowanego przez Fundację UEK szkolenia z przedsiębiorczości akademickiej. Na zakończenie odbyła się gra symulacyjna CashFlow , która w praktyczny sposób przedstawia mechanizmy rynkowe.

Wieloetatowość na cenzurowanym

Od października br. uczelnie będą miały obowiązek m.in.: monitorowania karier absolwentów, zawierania umów cywilnoprawnych ze studentami, wprowadzania opłat za drugi kierunek studiów, walki z nepotyzmem i plagiatami, a zatrudnianie nauczyciela akademickiego na drugim etacie będzie możliwe wyłącznie za zgodą rektora. Zapisy nowelizacji budzą wiele kontrowersji. Analitycy wróżą, że likwidacja tylko jednego z punktów zapalnych ustawy – wieloetatowości w środowisku akademickim – to likwidacja wielu kierunków, a nawet uczelni. Według diagnozy stanu szkolnictwa wyższego, aż 95 proc. kadry szkół niepublicznych pracuje na więcej niż jednym etacie, a w szkołach publicznych – 25 proc. Największa wieloetatowość występuje wśród profesorów, znacznie rzadziej wśród adiunktów i prawie w ogóle nie dotyczy asystentów.

W Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu przeprowadzono wśród pracowników uczelni ankietę internetową na temat zmian w ustawie – podaje „AWF Press” (nr 4/2011). W ankiecie wzięło udział 41 pracowników naukowo-dydaktycznych, wśród których aż 83 proc. poparła postulat ograniczenia wieloetatowości. Podobna grupa badanych przyznała, że to ograniczenie wpłynie na podniesienie poziomu studiów. Nieco mniej ankietowanych (61 proc.) uznało, że dobrym pomysłem jest ograniczenie odległości miejsca dodatkowego zatrudnienia do 100 km od macierzystej uczelni. Odmiennego zdania był co trzeci ankietowany. O tym, że ograniczenie zatrudnienia do dwóch posad może zagrozić istnieniu niektórych wydziałów/kierunków jest przekonanych 39 proc. badanych, a 51 proc. twierdzi, że nie wpłynie to na ich obecny status.

Małgorzata Pawełczyk