Czas spędzony z pasją

Wioleta Walentowska

Może się wydawać, że we współczesnym świecie, zdominowanym przez szybkie tempo życia, nie ma już miejsca dla uczonych. Postrzega się ich na ogół jako ludzi oderwanych od rzeczywistości, których działalność, jeśli nie przynosi natychmiastowych rezultatów i dotyczy tzw. badań podstawowych, nie ma większego znaczenia. Miejsce badaczy zajmują wszechwiedzący eksperci, specjaliści od prostych i szybkich recept na wszystko. W dzisiejszych czasach wydaje się, że wiedza nie jest już tym, co dawniej. Niegdyś do jej świata wstępowano z respektem i szacunkiem, obecnie jest czymś banalnym i powierzchownym. Przypomina gotowy produkt, podlegający – jak każdy produkt – prawom rynku.

W opinii (jedynie i niestety) niewielu uprawianie nauki jest jednym z ciekawszych sposobów na życie. Mam niewątpliwą przyjemność być jedną z takich osób, dlatego poproszona o zabranie głosu w dyskusji dotyczącej funkcjonowania (młodych) naukowców w Polsce postanowiłam podzielić się swoimi przemyśleniami, traktując temat nieco przewrotnie…

Poczucie przepływu

Inspiracją do przemyśleń była m.in. lektura książki Michała Hellera Jak być uczonym , w której autor dzieli się swoimi przemyśleniami nad istotą powołania uczonego. Powołania, albowiem – według autora – działalność naukową trudno nazwać jedynie zawodem czy sposobem zarabiania pieniędzy. Bycie naukowcem znaczy coś więcej: podejmowanie stale na nowo twórczych działań, wytyczanie nowych ścieżek ludzkiego myślenia, odkrywanie tajemnic świata. W przypadku ludzi nauki jest to również stałe dążenie do przekraczania swoich możliwości, codzienna próba charakteru. Składają się na to wysiłek i ryzyko, które ponoszą naukowcy w wielu wymiarach i aspektach życia, ale z drugiej strony ich udziałem jest także doświadczanie ogromnej przyjemności intelektualnej. Michał Heller zwraca uwagę, że uczony to ktoś, kto powinien mieć odwagę bycia trochę innym niż osoby z otoczenia. Pracować wtedy, kiedy inni odpoczywają, odpoczywać inaczej niż wszyscy. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że realizacja potrzeby zdobywania wiedzy jest przykładem tzw. aktywności motywowanej wewnętrznie.

W odróżnieniu od motywacji zewnętrznej, wewnętrzna powoduje zachowanie, którego celem nie jest osiągnięcie zewnętrznych nagród, staje się celem samym w sobie. Przykładem czynności motywowanych wewnętrznie jest jedzenie pączków i truskawek, pływanie żaglówką, słuchanie muzyki, uprawianie różnych hobby, ale także może nią być praca, jeśli wiąże się z głębokim zainteresowaniem przedmiotem tejże pracy. Według Mihaly’a Csikszentmihalyi’a, czynności motywowane wewnętrznie prowadzą do specyficznego stanu umysłu, nazywanego poczuciem przepływu (ang. flow), które polega na utracie samoświadomości i poczucia upływu czasu oraz na koncentracji na samej czynności wykonywania zadania, z odsunięciem na drugi plan jego rezultatu. Poczucie przepływu jest nieodłączne od procesu twórczego i stanowi efekt skrajnego zaangażowania motywacyjnego w samą aktywność, a nie w jego ewentualne skutki. Jest ono swoistą nagrodą za motywację wewnętrzną.

Takie doświadczenie podobne jest w swojej jakości do doświadczenia mistycznego, opisywanego przez Abrahama Maslowa, według którego nasze zachowanie motywowane jest chęcią realizacji szeregu potrzeb ułożonych hierarchicznie. Rozpoczynając od najbardziej podstawowych, jak potrzeby fizjologiczne (czyli jedzenie, sen, potrzeby seksualne), potrzeba bezpieczeństwa, przynależności i szacunku, a na potrzebach wyższych skończywszy. Do nich właśnie Maslow zalicza potrzeby poznawcze (związane ze zdobywaniem wiedzy, rozumieniem świata i poznawaniem nowości), potrzeby estetyczne, samorealizację i transcendencję. Realizowanie pasji naukowej wiąże się właśnie z realizacją potrzeb poznawczych, estetycznych, samorealizacji i transgresji, a nierzadko także transcendencji.

Nieopisana przyjemność

Czy współczesne definicje naukowca są w stanie sprostać tym wymaganiom? Zgodnie z definicją słownikową, naukowiec to ekspert w pewnej dziedzinie nauki, stosujący w prowadzonych przez siebie badaniach odpowiednie metody naukowe. Słowo to (w oryginale angielskim: scientist) zostało po raz pierwszy użyte w 1833 roku. Wcześniej posługiwano się zwrotami filozof przyrody (ang. natural philosopher) lub człowiek nauki (ang. man of science). Według tych samych definicji, naukowcem jest ten, kto poszukuje odpowiedzi na pytania, na które dotychczas nikt nie odpowiedział za pomocą metod umożliwiających znalezienie tejże odpowiedzi. Zamiłowanie towarzyszące takiej wnikliwości przejawia się jako pasja badawcza, na którą składają się niepokój wobec niewiadomego oraz pragnienie uzyskania najtrafniejszych odpowiedzi i najracjonalniejszych rozwiązań. Pasji badawczej nie można zamówić, zaplanować czy nakazać. Jest stanem psychicznym, który nie opuszcza naukowca w żadnej godzinie, stąd często wyśmiewane przypadki notowania pod wpływem nagłego impulsu – na marginesach czytanych gazet, na serwetkach w kawiarni itp. Naukowcy, wedle tego pozytywnego archetypu, to ludzie zmotywowani, często od dzieciństwa, chęcią zrozumienia, dlaczego świat jest taki, jakim go widzimy i jak do tego doszło. Cechują się wrodzoną ciekawością natury. Prestiż, reputacja i uznanie w środowisku naukowym są dla nich często cenniejsze niż dobrobyt, ale jednocześnie mniej wartościowe niż realizacja własnej pasji.

Pasja naukowa! Wśród jej elementów składowych Michał Heller wyróżnia kilkanaście pozycji, z których za najważniejszą uznaje się wyjątkowe zainteresowanie swoją dziedziną, wręcz utożsamianie się z nią, co w dużej mierze odzwierciedlać mogą następujące słowa, wypowiedziane swego czasu przez znajomego naukowca: „Praca (naukowa) nie powinna być jedynym celem życia, ale myśleć o niej powinno się każdorazowo przed zaśnięciem i po przebudzeniu się, niekoniecznie rano”. Ponadto, w realizacji pasji powinno się znajdować niemożliwą do opisania przyjemność, ale z jednoczesnym założeniem, że przyjemność ta nie stanie się chlebem powszednim. Oraz, że czasami jedynie chwile radości przeżywane bardzo rzadko będą „zapłatą” za ciężką pracę, a osobista satysfakcja stanie się najlepszym wynagrodzeniem za noce spędzone przed komputerem i weekendy w laboratorium. W takich przypadkach intensywność przeżywania radości będzie zdecydowanie większa przy sukcesie niż intensywność przeżywania smutku i żalu przy niepowodzeniu. Niewątpliwie pomaga to mieć odwagę bycia kimś innym niż wszyscy ludzie w otoczeniu, posiadania innych niż wszyscy wokół zainteresowań, ale jednocześnie przeżywania przyjemności bardzo często znacznie przewyższających „średnią w populacji”. W osiąganiu tej przyjemności bardzo pomocne są podróże oraz „zażyłość” z książkami i czasopismami, i to nie tylko z własnej, czasami wąskiej dziedziny, ale generalna otwartość na świat nauki i jej interdyscyplinarność. Rozumienie nauki jako części ogólnoludzkiej kultury, która pozwala wiedzieć, gdzie leżą Eyjafjallajökull i Katla, a gdzie Heiligendamm i Charleroi, co to znaczy köszönöm!, jak smakuje karambola, a jak mulle (nigdy razem!), jak pachnie kardamon, a jak amsterdamskie kanały itp.

Przewrotne pytania

Albert Einstein stwierdził kiedyś, że „uczony jest człowiekiem, który wie o rzeczach nieznanych innym ludziom i nie ma pojęcia o tym, o czym wiedzą wszyscy inni”. Sugeruje to, iż bycie naukowcem wiąże się często z alienacją z otoczenia. Z realizacją pasji naukowej powinna się zatem wiązać umiejętność nieulegania zdziwaczeniu i branie udziału w normalnym życiu, nawet jeśli trzeba się czasami do niego zmuszać. Życie z pasją podszyte jest jak gdyby kokainowym rytmem, wiążę się z ciągłą gonitwą, zwłaszcza za samym sobą i własnymi myślami, ciągłym niedojadaniem i niedosypianiem. Byciem paskudnym egoistą, kiedy czas spędzony z pasją przedkłada się nad kontakty z innymi ludźmi i kiedy pojawia się przymus rezygnacji z mało ważnych znajomości i zobowiązań, ponieważ na wszystko przecież nie może wystarczyć czasu. Dla ciała ważna jest jednak umiejętność odpowiedniej organizacji relaksu i wypoczynku oraz rozwiązywanie, a nie unikanie problem snu i problemu ruchu. Czyżby zatem źle radzili sobie ci, którzy w życiu naukowym wyznają zasadę: „The Ethos of Work in a Lab: No holidays, no free Saturdays & Sundays”? Tak się jednak składa, że są to moi holenderscy znajomi – badający, publikujący, cytujący najlepszych i cytowani przez najlepszych. I uśmiech nigdy nie znika z ich pogodnych twarzy…

Może zatem odpoczywać tak, jak proponują wybitni polscy profesorowie w ankiecie „Forum Akademickiego” w zeszłym roku: w czasie wakacji – oczywiście odpoczywać, ale to wcale nie znaczy, że nie pracować. Po prostu pracować tak, jak się chce, w dowolnym tempie, bez naglących terminów i czekających odbiorców. Pracować, bo to sprawia przyjemność, a z przyjemności nie wolno rezygnować, zwłaszcza w czasie wakacji.

Michał Heller w Jak być uczonym pisze: „Największą rekompensatą za wszystkie trudy i ryzyka wiążące się z pracą naukową są poznawcze przyjemności, jakie jej towarzyszą i są jej owocem. Trudno je przekazać tym, którzy ich nigdy nie dostąpili”.

Zdaję sobie sprawę z tego, iż łącząc pracę badawczą z akademicką, a etat naukowy z dydaktycznym codziennie zobowiązani jesteśmy do wykonywania szeregu prozaicznych czynności, takich jak przeglądanie korespondencji, wypełnianie i podpisywanie sterty dokumentów, podnoszenie słuchawki nieustannie dzwoniącego telefonu i radosne zgniatanie żółtych karteczek, na których zapisane były zrealizowane już zadania dla uczelnianego działu administracyjnego. Ale też nie jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacji, w której powyższe czynności odebrałyby lub nawet częściowo zmniejszyły odczuwanie przyjemności płynące z bycia (młodym) naukowcem.

Przewrotność mojego tekstu postanowiłam ujawnić dopiero pod koniec, w następujących pytaniach: Ile z powyższych elementów składowych definicji pasji naukowej realizują Państwo na co dzień? Ile z nich realizują Państwo w ogóle? Czy zgodnie z zaprezentowanymi powyżej definicjami mogą Państwo z pełną odpowiedzialnością określać się mianem Naukowca/Uczonego/Badacza? Jeśli pojawia się choć cień wątpliwości, to być może w przypadku tych „badaczy” po prostu nie warto tracić czasu na coś nieprzyjemnego, niepełnego, niepełnowartościowego, niepotrzebnego…

Mgr Wioleta Walentowska jest doktorantką w Zakładzie Psychofizjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W swojej pracy naukowej zajmuje się poszukiwaniem elektrofizjologicznych korelatów procesów związanych z percepcją ekspresji mimicznych.