Strategie kompilacji

Jadwiga Michalczyk

Przytłacza nas relatywizacja wartości i kompromitujące sytuacje w różnych dziedzinach życia społecznego. Problemy tego typu nie omijają elity intelektualnej i coraz częściej pojawiają się sygnały, że kodeks wartości akademickich jest łamany. Świadczy to o karleniu kondycji moralnej środowiska akademickiego. Jednak niepokoi, że owo karlenie nie ogranicza się tylko do tej grupy, bo z tym przy dobrej woli można by się było uporać w środowisku zawodowym. Gorzej jest, jeśli zjawisko staje się powszechne. W tym kontekście pragnę się podzielić tym, co mnie szokuje, a wiąże się z transferem wiedzy między nauką a szerszymi kręgami społecznymi. Problem ten zauważyłam, czytając to, co Barbara Wachowicz napisała o Gustawie Wuttkem w „Wiernej rzece harcerstwa”. Ukazanie istoty wymaga nieco dłuższego wywodu, ale warto to uczynić. Znamiona nieuczciwości autorskiej zauważyłam w dwóch książkach B. Wachowicz. Obie z serii „Wierna rzeka harcerstwa”, wydanej przez Oficynę Wydawniczą RYTM w Warszawie. Chodzi o książki: To „Zośki” wiara! , t. IV, część 1 (Warszawa 2005) oraz Rudy, Alek, Zośka , t. III (Warszawa 2007).

Książka To „Zośki” wiara! jest poświęcona braciom Romockim, Sławomirowi Maciejowi Bittnerowi, Andrzejowi Malinowskiemu oraz braciom Wuttke, w tym i żonie jednego z nich, Irenie Kowalskiej-Wuttke. Przy tym znalazło się tu miejsce dla Gustawa Wuttkego, ojca Jana i Tadeusza, będącego także nauczycielem wielu osób tworzących „wierną rzekę harcerstwa”. Część ta objęta jest tytułem Wspaniały człowiek ze wspaniałymi synami (s. 405-414). Sam tekst obejmuje 9 stron, w tym około 7 stron cytatów zupełnie niezinterpretowanych. Wyręczają one autorkę z wysiłku pisania na wskazany temat. Umieszczając znak Copyright by Barbara Wachowicz teksty te wyraźnie zalicza ona do własnego dorobku autorskiego. Wprawdzie podaje, kogo cytuje, ale pomija źródła cytatów i okoliczności ich powstania. Tak układa wypowiedzi, by upozorować snucie wspomnień na potrzeby jej pracy, a krasomówczy styl opisu sugeruje, że to ona zorganizowała jakieś spotkanie, na którym jeden „mówi”, inny mu „sekunduje”, kolejny „przekazał obszerne wspomnienie”, jeszcze inny „pisze”. Długo „mówili” i „pisali”, ale nikt o tym nie wie, że to są fragmenty mojej pracy doktorskiej. Materiał był na tyle bogaty, że B. Wachowicz wykorzystała go także w książce Rudy, Alek Zośka w rozdziale Nasz znak: Batory . Analizując to, zauważyłam co najmniej cztery strategie postępowania, które pragnę przedstawić.

Strategia 1: Kopiuj z cudzej pracy i wklej do swojej bez podania źródła cytatu

Jest najbardziej widoczna przy cytowaniu dawnych uczniów Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie. B. Wachowicz sięgnęła do mojej pracy doktorskiej Gustaw Wuttke jako dydaktyk i nawet informację o istnieniu takiej pracy zamieściła w swoim tekście (s. 410). Jednak nigdzie nie podaje, że z tej pracy czerpie cytaty, którymi zapełnia kolumny swojej książki na stronach 410-413. Nikt też nie wie, że są to fragmenty odpowiedzi na sondaż diagnostyczny prowadzony przeze mnie w zupełnie innym celu niż zaprezentowanie „wspaniałego człowieka ze wspaniałymi synami”. Wyniki sondażu były dostępne, gdyż moja praca doktorska ukazała się drukiem w 1990 roku. Jednak B. Wachowicz preferowała inną opcję. Wybrała fragmenty wypowiedzi siedmiu osób i utworzyła relację, żonglując cytatami czterech profesorów (Stefana Zbigniewa Różyckiego, Jana Bogusławskiego, Juliusza Demela i Jerzego Hryniewieckiego) oraz dr. Witolda Grabskiego, mgr. inż. Witolda Tyrakowskiego i mgr. Adama Ponikowskiego (B. Wachowicz 2005, s. 410-413). Cytaty są prawdziwe, ale nikt nie wie, skąd pochodzą i do tego nie dojdzie. Jestem wyjątkiem, bo to z mojej pracy doktorskiej cytaty te są wzięte.

Strategia 2: Kopiuj z cudzej pracy i wklej do swojej, upozoruj, że jest to unikatowy materiał pozyskany drogą indywidualnych kontaktów

Ta strategia ma zastosowanie przy cytowaniu słów prof. Anieli Chałubińskiej. Ten fragment B. Wachowicz poprzedza obszerną informacją wstępną, w której jest wyraźna sugestia, że tekst został napisany specjalnie dla B. Wachowicz (s. 407). Tym bardziej że dalej (s. 408) pisze ona o swoich występach w Lublinie, okoliczności poznania i korespondencji prowadzonej z wnuczką T. Chałubińskiego, a czytelnik zaczyna oczekiwać efektów tej korespondencji. Budzi to nadzieje, że wspomnienia będą oryginalną wypowiedzią napisaną na potrzeby publikacji B. Wachowicz i nie pominą głównych bohaterów tekstu, to znaczy Jana i Tadeusza Wuttke, o których wierna uczennica i współpracownica Gustawa Wuttkego dużo wiedziała. Prowadząc ognisko metodyczne w Lublinie, podlegała służbowo instruktorowi ministerialnemu, którym był G. Wuttke. Współpraca zawodowa między profesorem a jego uczennicą była wieloaspektowa, dlatego A. Chałubińska była też częstym gościem w domu państwa Wuttke w Warszawie. Wiem, że w jej pamięci pozostało nie tylko wspomnienie o swoim profesorze, ale także o jego żonach i synach. Tymczasem we wspomnieniu nie ma nawet wzmianki o synach, a to, co B. Wachowicz cytuje (s. 408, 409, 414), to są fragmenty referatu Chałubińskiej, wygłoszonego 26 października 1985 roku w Lublinie, na sesji naukowej zorganizowanej w dziesiątą rocznicę śmierci G. Wuttkego. Wtedy też opublikowany został tekst tego referatu, z którego B. Wachowicz selektywnie wybrała cytaty ze str. 16, 17 i 19, i wstawiła do swojej książki, tworząc przy tym mistyfikacyjną aurę o efekcie korespondencji z A. Chałubińską.

Nie ma żadnych wątpliwości, że nie z listów A. Chałubińskiej, ale z tych właśnie materiałów B. Wachowicz korzystała. W bibliografii odnoszącej się do działu poświęconego braciom Wuttke (B. Wachowicz 2005, s. 562-563) nie ma uwidocznionych żadnych rękopisów A. Chałubińskiej, chociaż kilka innych prac rękopiśmiennych jest wykazanych. W tej bibliografii jedyną pozycją autorstwa A. Chałubińskiej jest tekst wspomnianego już referatu. Trudno jednak nad tym snuć głębszą refleksję, bo mamy kuriozalną sytuację, że bibliografię do tekstu autorskiego B. Wachowicz opracowała Anna Rybińska.

Strategia 3: Kopiuj z cudzej pracy, spreparuj zręczną wypowiedź, włóż ją w usta sławnego człowieka

Ta strategia jest widoczna przy cytowaniu prof. Jerzego Hryniewieckiego, zwłaszcza w książce Rudy, Alek, Zośka . Korzystając z informacji B. Wachowicz należałoby wierzyć, że są tu słowa prof. J. Hryniewieckiego (B. Wachowicz 2007, s. 102 i 104). Jednak na pewno tak nie jest. Są zdania wypowiedziane przez niego, które zostały zaczerpnięte z mojej pracy doktorskiej, ale jest coś więcej, co warto poznać. Otóż B. Wachowicz wkłada w usta J. Hryniewieckiego słowa innych osób. Przykład: „Prowadziliśmy dzienniki. Obserwacje księżyca i gwiazd. Zmiany w świecie roślinnym. Zachowanie się zwierząt!” (B.W., s. 102). A w mojej pracy w wypowiedzi prof. Stefana Zbigniewa Różyckiego o dzienniku spostrzeżeń jest: „Opisywano robione specjalnie doświadczenia, obserwacje księżyca i gwiazd, zmiany w świecie roślinnym, zachowanie się zwierząt, wiele zjawisk fizycznych zachodzących w życiu codziennym” (J.M., s. 156). Można też rozpoznać frazy doc. A. Szulce, który będąc kilkanaście lat młodszy od architekta Stadionu Dziesięciolecia reprezentował już inną epokę, dlatego trochę groteskowo wygląda wzmianka o lekcjach w pracowni geograficznej, która powstała po maturze J. Hryniewieckiego.

Z kilkudziesięciu wypowiedzi uczniów Wuttkego nikt nie wspominał, że przed lekcjami zastanawiał się nad tym: „Czy będziemy mierzyć kąt padania promieni słonecznych? Czy zastanawiać się nad rzeźbą Europy? Czy konstruować igłę magnetyczną?” (B.W., s. 104). Takie pytania w ustach uczniów świadczyłyby raczej o drętwym schematyzmie lub znudzeniu tematyką zajęć. Tymczasem w zajęciach Wuttkego musiała być niespodzianka. Reakcje uczniów były entuzjastyczne i zupełnie inne niż sugeruje B. Wachowicz w tych pytaniach. Uczniowie nie zastanawiali się nad tym, co będzie, ale widzieli, jakie to frapujące i brali się do roboty, żeby poznać jak najwięcej i dojrzewać do pełni człowieczeństwa. Szczegółowe przykłady można mnożyć, ale te już przytoczone dają ogląd zastosowanej strategii.

Strategia 4: Z cudzych cytatów stwórz coś nowego

Ofiarą tej strategii padł sam Gustaw Wuttke. Do jego prac B. Wachowicz nie sięga, ale z jego cytatów utworzyła „przykazanie”, a także fragment wypowiedzi J. Hryniewieckiego.

Materiał do utworzenia „przykazania” pochodzi z trzech różnych prac Gustawa Wuttkego, ale żadna z nich nie jest wyszczególniona w bibliografii. Wystarczył jej mój tekst (J. Michalczyk, Przewodnie cechy koncepcji pedagogicznej Gustawa Wuttkego , [w:] Gustaw Wuttke w X-lecie śmierci – szkice i wspomnienia , Polskie Towarzystwo Geograficzne Oddział w Lublinie, Uniwersytet Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, Lublin 1985, s. 48-60.), z którego wzięła sobie wybrane przeze mnie cytaty Wuttkego i zestawiła je, pomijając zarówno odniesienie do oryginalnych prac, jak i mojego opracowania – i jest „przykazanie” Wuttkego: „Mocny będę, jak to, co zdobędę. Ja powinno rosnąć, nie tracąc swej indywidualności, w MY! Tylko tacy będą Ojczyznę kochać i dla niej, a nie z niej żyć!” (B. Wachowicz 2005, s. 414). A dodatkowo zrobione jest to niechlujnie i naprędce, bo oryginalne słowo „wrosnąć” zmienione zostało na „rosnąć”. Ta jedna literka w tym wypadku szczególnie razi.

Model tworzenia nowego widać w karykaturalnym wywiadzie z J. Hryniewieckim, który jakoby miał powiedzieć: „Wychowywał nas, by ‘żyć dla Ojczyzny, a nie z Ojczyzny’. Mówił: – Ważną jest rzeczą umieć preparować dżdżownicę, wiedzieć jak kiełkuje ziarno, jak soki krążą w roślinie. Ale ważniejszym jest wiedzieć, w jaki sposób soki życia narodowego płyną w organizmie narodu i skąd czerpią one swą moc...” (B. Wachowicz 2007, s. 104). A ja w pracy doktorskiej napisałam, że na spotkaniach z nauczycielami Wuttke „swoje poglądy konkludował hasłami, np. Trzeba wychować tak, by żył dla Ojczyzny, a nie z Ojczyzny” (J.M. 1990, s. 56). Natomiast pisząc o rozmaitych zabiegach G. Wuttkego, zmierzających do krzewienia idei pracowni geograficznej, zacytowałam słowa Wuttkego zaczerpnięte z jego publikacji. W cytacie tym jest także wymowny argument uzasadniający potrzebę pracowni: „Ważną jest rzeczą – mówi Wuttke – umieć preparować dżdżownicę oraz wiedzieć jak kiełkuje ziarno, a w jaki sposób soki krążą w roślinie. Ale chyba jeszcze ważniejszem jest wiedzieć, w jaki sposób soki życia narodowego płyną w organizmie narodu i skąd czerpią one swą moc” (J.M. 1990, s. 72).

Przy próbie wyjaśnienia sprawy od B. Wachowicz otrzymałam e-mail, że „poczułam się dotknięta brakiem odwołania” do mojej pracy. Może i poczułam się, ale dla mnie problem dobra i zła nie jest tylko problemem teoretycznym. ☐