Obyś cudze dzieci uczył
Profesor Bralczyk, w audycji radiowej Porzekadło na każdy dzień , wyjaśniając sens przysłowia „Dla chcącego nic trudnego” odwołał się do przykładu z uczeniem się. Ponad 200 lat temu Jędrzej Śniadecki pisał: „Nigdy ten nie nauczy nikogo, kto swej nauki nie umie zrobić przyjemną”. Według sformułowanego 100 lat temu prawa efektu Thorndike’a, w procesie nauczania „utrwalaniu ulegają skojarzenia bodźca z reakcją, gdy towarzyszy im stan przyjemności, i odwrotnie – zostają osłabione związki wywołujące stan przykrości”. Z badań przeprowadzonych w latach 70. ubiegłego wieku wśród studentów medycyny wynika, że motywacja do nauki silniej koreluje z wynikami w studiach aniżeli iloraz inteligencji. Badania na temat skutków wojennej traumy dowodzą, że ci, którzy podczas okupacji hitlerowskiej stracili swoich najbliższych, niezależnie od uzdolnień lingwistycznych, mają trudności w nauce języka niemieckiego. Z własnego doświadczenia wiem, że mając na wszystkich szczeblach edukacji obowiązkowe zajęcia z języka rosyjskiego znam go znacznie słabiej od angielskiego, którego naukę rozpocząłem samodzielnie wiele lat po ukończeniu studiów.
Można by jeszcze długo podawać przykłady zaczerpnięte z mądrości ludowej, wiedzy naukowej i osobistych doświadczeń, by dowieść słuszności tezy, że jeżeli ktoś czegoś nie zechce się nauczyć, to na pewno się nie nauczy.
Pedagodzy są zgodni, że istotą edukacji jest wywoływanie zmian w zachowaniu. Logiczną konsekwencją tego powinien być pogląd podzielany przez psychologów – zwłaszcza zorientowanych behawiorystycznie – że nauczyciel jest specjalistą od ludzkiego zachowania, którego praca powinna polegać na intencjonalnym motywowaniu do jego zmiany w kierunku społecznie pożądanym.
Sokrates, jako najwybitniejszy przedstawiciel zawodu nauczycielskiego w starożytności, nie zasłynął z tego, czego uczył, tylko z tego, jak to robił. Współczesny system kształcenia nauczycieli w około 90 proc. zorientowany jest na przyswojenie przez studentów wiedzy, której mają w przyszłości uczyć, a w 10 proc. na opanowanie sztuki uczenia. Powie ktoś – właśnie dlatego, że jest to sztuka. Faktem jest, że w sztuce roi się od genialnych „naturszczyków”. Nikt jednak z tego powodu nie wpadł na pomysł, żeby zrezygnować z profesjonalnego kształcenia muzyków, plastyków, aktorów.
Najnowsze badania dowodzą, że po kilkunastu latach uczenia się języka polskiego, uczestniczenia w zajęciach z wychowania fizycznego i estetycznego ponad połowa dorosłych Polaków nie przeczytała w ostatnim roku ani jednej książki, tylko co 14 z nich uprawiał systematycznie jakąś formę rekreacji ruchowej, a śladowy procent uczestniczył w imprezach teatralnych, muzycznych i plastycznych. Czyżby nie było żadnej zależności przyczynowo-skutkowej między opisanymi zjawiskami? Niemożliwe.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.