Migawka ze starej epoki

Piotr Müldner-Nieckowski

Internet ułatwia nam życie? Pewnie by ułatwiał, gdyby nie Poczta Polska, która sobie z istnieniem tej formy komunikacji nie radzi. Na przykład z obsługą abonamentu radiowo-telewizyjnego. Urzędniczki do kart abonentów wprowadzają błędne dane, mylą nazwiska, adresy, ale wyprostowanie tego graniczy z cudem. Nie wystarczy wejść na stronę internetową i poprawić dane w formularzu. Trzeba czekać na list, w którym znajduje się hasło do weryfikacji zmian, której należy dokonać w ciągu 30 dni, bo zmiany staną się nieważne. Wyjeżdżający na dłużej albo na zakładkę, to znaczy gdy terminy się mijają, nie ma szans. Ponieważ w adresie często jest błąd, z winy urzędniczki rzecz jasna, list z hasłem nie dochodzi. I tak w kółko. Jeśli chcesz, obywatelu III RP, dowiedzieć się, ile masz na koncie, bo zapomniałeś, zgubiłeś książeczkę opłat, to musisz albo zadzwonić do odpowiedniego Biura Przetwarzania Dokumentów (w swoim regionie!), albo wysłać e-mail, lub co gorsza – list pocztą naziemną, i to akurat nie wiadomo czemu do Bydgoszczy. Żeby list doszedł, najlepiej się pomodlić. Wszystkiego można się też dowiedzieć, dzwoniąc do infolinii, ale trzeba mieć szczęście, bo po pierwsze ta część firmy działa w godzinach od siódmej do piętnastej, a po drugie infolinia i tak jest wiecznie zajęta. Gdybyś jednak trafił na niezajętość, to zostaniesz poinformowany, pod jaki numer należy dzwonić w rzeczywistości, a przede wszystkim, że istnieje strona internetowa, z której dowiedziałeś się, że jest infolinia. Załóżmy jednak, że dostałeś się telefonicznie do owego biura, to akurat pani zajmująca się twoim radio- i teleodbiornikami jest chora i zastępczyni ma trudności z odnalezieniem informacji o twoich wpłatach. Oczywiście internetowo swoich wpłat nie sprawdzisz, bo to przerosło możliwości Poczty Polskiej, nie zainstalowała systemu sprawdzającego, weryfikującego i tak dalej, którym dysponuje każdy choćby jednoosobowy sklep internetowy. Ba, proste systemy tego rodzaju, napisane w popularnym języku PHP, można zdobyć za darmo i za parę złotych rozbudować u pierwszego z brzegu siedemnastolatka, który bawi się w informatykę, tak aby ten ubogi w intelektualne fajerwerki system był odporny na oszustwa i krakerskie włamania. No, ale Poczty Polskiej na to nie stać, myślę, że z przyczyn nie tyle materialnych, ile umysłowych. Swoją drogą, kiedy widzę notatki prasowe o wielomilionowych kosztach systemów informatycznych różnych instytucji państwowych, zawsze mnie zastanawia, jak te miliony są naliczane i za co. Firmy programistyczne bardzo się cenią, bardzo. Pytanie, kto za nimi stoi i dlaczego korzysta się z ich usług, zostawiam politykom, którzy rozmyślają o stworzeniu polskiej normalności. W każdym razie Poczta Polska także wydała grube miliony na informatykę, tylko akurat w zakresie obsługi abonamentu radiowo-telewizyjnego miliony jakby trochę inne.

Ale pal sześć abonament, i tak mimo zachęt premiera do niepłacenia musisz z procedur pocztowych korzystać, w końcu cię dopadną i przypomną o zaległości, oczywiście z odsetkami, a jakże. Odsetki to niezłe źródło dochodu bez najmniejszego wkładu pracy. Ci, którzy się nabrali i nie płacili abonamentu przez kilka ostatnich lat, będą sobie pluli w brodę, że w sumie do tego interesu dopłacą.

Jeszcze ciekawsza z punktu widzenia zagadek współczesności jest technologia przesyłek handlowych. Jak wiadomo coraz więcej ludzi kupuje drogą internetową, a towary są przesyłane głównie pocztą lub coraz częściej kurierem. O ile przesyłka kurierska jest szybka, pewna, stosunkowo niedroga i nie powoduje zniszczenia listu czy paczki, o tyle pocztą się wlecze, może w ogóle nie dojść do skutku, a jeśli już się uskuteczni, list może być podarty, paczka uszkodzona, towar poobijany i bezużyteczny, a nawet coś może ze środka zginąć. Interwencje, próby uzyskania odszkodowania i rekompensaty to droga przez mękę, a przede wszystkim ogromna strata czasu, na który to czynnik poczta prawdopodobnie liczy najbardziej, stąd te stosowane przez nią utrudnienia formalne, proceduralne i administracyjne (patrz regulamin, trudny w czytaniu zresztą).

Poczta Polska nie wyczuwa nie tylko klienta, ale w ogóle całego internetowego biznesu i stosuje ceny z sufitu. Internetowy zakup książki za dwadzieścia złotych wiąże się z kosztami przesyłki poleconej za dziewięć, prawie połowę. Więc biją cię po kieszeni nie tylko niszczeniem i gubieniem paczek, ale i podbijaniem ceny towaru. Jeśli się korzysta z poczty, w ogóle nie opłaca się internetowo kupować. I tu interes pocztowy leży, z czego korzystają kurierzy. Telekomunikacja Polska powoli się uczłowiecza, za błędy dostaje stosowane kary. Władcy PKP też od niedawna są dyscyplinowani. Ale o Poczcie Polskiej już tego powiedzieć się nie da. Stara epoka trwa tam mocno.

e-mail: piotr@muldner.pl