Studenckie pozwy grupowe

Michał Mętlewicz

Specjaliści twierdzą, że zyskają konsumenci, natomiast obawiać się mogą deweloperzy, biura turystyczne, ale czy tylko te podmioty? Wszystko wskazuje na to, że nie.

Ustawa, która weszła w życie 18 stycznia 2010 r. po sześciomiesięcznym vacatio legis , zrealizowała postulaty wielu środowisk, zwłaszcza organizacji konsumenckich. Jak możemy przeczytać w uzasadnieniu do omawianej ustawy: „Ochrona interesów wielu podmiotów w jednym postępowaniu cywilnym jest zagadnieniem od lat żywo dyskutowanym. Postępowanie służące jednoczesnej realizacji praw do ochrony prawnej (prawa do sądu) wielu podmiotów jest znane ustawodawstwom na całym świecie i przeżywa ono dynamiczny rozwój także w Europie”.

Po kilku godzinach obowiązywania nowej ustawy osoby fizyczne zdecydowały się skorzystać z nowego prawa. I tak mieszkańcy jednej z podwarszawskich miejscowości postanowili złożyć pozew zbiorowy o ustalenie odpowiedzialności za skutki powodzi. Sytuacja ta najlepiej dowodzi, jak potrzebna była ta instytucja. Przyjrzyjmy się zatem bliżej nowym przepisom ustawy.

Przymus adwokacko-radcowski

W uzasadnieniu do ustawy czytamy, że: „Celem postępowania grupowego jest stworzenie możliwości rozstrzygnięcia wielu podobnych spraw różnych podmiotów w jednym postępowaniu. Postępowanie grupowe ułatwia dostęp do sądu w sytuacjach, w których dochodzenie roszczenia w takim postępowaniu jest korzystniejsze dla zainteresowanego niż indywidualne występowanie z własnym roszczeniem (np. w przypadku dochodzenia bardzo małych kwotowo roszczeń od jednego sprawcy szkody) i dzięki temu zwiększa efektywność ochrony sądowej”. Zakres przedmiotowy ustawy został określony w art. 1. ust. 2. Stosuje się ustawę w sprawach o ochronę konsumentów, z tytułu odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny oraz z tytułu czynów niedozwolonych, z wyjątkiem roszczeń o ochronę dóbr osobistych. Negatywną przesłanką stosowania przepisów ustawy jest roszczenie o ochronę dóbr osobistych. Natomiast wszczęcie postępowania grupowego nie wyłącza możliwości dochodzenia swych roszczeń przez osoby, które nie przystąpiły do grupy lub z niej wystąpiły, co wydaje się być podejściem racjonalnym nieograniczającym prawa podmiotowego.

Zasadniczą przesłanką wszczęcia takiego postępowania, opartego na tej samej lub takiej samej podstawie faktycznej, jest złożenie deklaracji przez co najmniej dziesięć osób. Właściwym do rozpoznania takich spraw jest Sąd Okręgowy, orzekający w składzie trzech sędziów zawodowych. Powództwo w imieniu grupy wytacza przedstawiciel. Do kompetencji grupy należy decyzja o wyborze przedstawiciela. Najlepiej, aby była to osoba, która będzie miała czas, środki finansowe i predyspozycje charakterologiczne, aby występować w imieniu grupy przed sądem. Niemniej jednak nie można przedstawicielstwa mylić z zastępstwem powoda, którym może być tylko adwokat albo radca prawny. A zatem mamy tu do czynienia z przymusem adwokacko-radcowskim, który in principio obligatoryjnie występuje np. przy postępowaniu przed Sądem Najwyższym. Pozew o wytoczenie powództwa grupowego musi czynić zadość wymaganiom opisanym w kodeksie postępowania cywilnego. Ponadto musi spełniać warunki ściśle określone w ustawie, m.in. oświadczenie powoda o tym, że działa on w charakterze reprezentanta grupy, a także najważniejsze oświadczenia członków grupy o przystąpieniu do grupy i wyrażeniu zgody co do osoby reprezentanta. Istotnym uprawnieniem sądu, którego nie ogranicza ta ustawa, jest skierowanie na każdym etapie postępowania sprawy do mediacji. Ustawa uniemożliwia interwencję uboczną, która określona jest przepisami kodeksu postępowania cywilnego. W zakresie nieuregulowanym w ustawie stosuje się przepisy ustawy z 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego, z wyłączeniem art. 7, 8, 117-124, 194-196, 204, 205, art. 207 § 3 i art. 425-505. To tylko niektóre z cech charakterystycznych nowej ustawy.

Umowne bezprawie

Odpowiedź na postawione we wstępie pytanie o to, jakie instytucje mogą ewentualnie stać się pozwanymi w wyniku wprowadzenia przepisów: „Powództwo grupowe jest silnym elementem nacisku na pozwanego, który w związku z jego wytoczeniem często jest stawiany pod pręgierzem opinii publicznej, musi także zarezerwować niekiedy znaczne sumy dla zapewnienia sobie możliwości skutecznej obrony swoich praw”. W związku z powyższym możemy mówić w tym przypadku o kręgu instytucji, które będą szczególnie narażone na pozwy zbiorowe. Czy takimi podmiotami mogą się stać uczelnie wyższe, zarówno publiczne, jak i niepubliczne?

Nawiązując do zakresu przedmiotowego możemy mówić, że ustawa dotyczy spraw o ochronę konsumentów. Od wejścia w życie ustawy o szkolnictwie wyższym z 2005 r. można uważać, że studenci traktowani są jako konsumenci. Ustawa o szkolnictwie wyższym nakłada obowiązek zawierania umów nienazwanych pomiędzy uczelnią a studentem. Zobowiązane są do tego obecnie uczelnie niepubliczne, a także uczelnie publiczne prowadzące studia w trybie niestacjonarnym.

We wszystkich umowach uczelnia zobowiązuje się przede wszystkim do prowadzenia kształcenia na danym kierunku studiów. Niestety bardzo często zdarzają się sytuację, w których uczelnie, pomimo takiego postanowienia umownego, nie wywiązują się z umowy, ale również bardzo często mamy do czynienia z „umownym bezprawiem”. Oznacza to wprowadzenie do umowy postanowień uznanych za niedozwolone. A zatem negatywne konsekwencje dla studenta (konsumenta) mogą płynąć zarówno z niewykonania zobowiązania, jak i z klauzul niedozwolonych zawartych w umowie.

Niewykonanie zobowiązania najczęściej oznacza dla studenta likwidację kierunku, na którym studiuje. Bardzo często skutkiem jest niemożność zapewnienia przez uczelnie dokończenia nauki na kierunku, na którym się rozpoczęło naukę. Najlepszy przykładem jest Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna, która w wyniku przeprowadzonej przez Państwową Komisję Akredytacyjną wizytacji straciła uprawnienia do prowadzenia kształcenia na kierunku informatyka. Uczelnia nie zapewniła studentom możliwości studiowania tego samego kierunku gdzie indziej.

Natomiast jeśli chodzi o klauzule niedozwolone, które zawierają umowy pomiędzy uczelnią a studentem, w 2005 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta przeprowadził kontrolę kilkuset uczelni niepublicznych. Z jego raportu wynika, „że w toku kontroli przebadano 190 podmiotów, co stanowi, jak wyżej wspomniano, 66 proc. zarejestrowanych na polskim rynku wyższych szkół niepaństwowych. Na 100 proc. zbadanych podmiotów tylko w ok. 20 proc. przypadków nie stwierdzono zapisów, które mogą zostać uznane za niedozwolone postanowienia umowne”.

Do najczęściej stosowanych i zarazem najbardziej dolegliwych postanowień umownych można zaliczyć takie, które wyłączają obowiązek zwrotu konsumentowi uiszczonej zapłaty za świadczenie niespełnione w całości lub części, jeżeli zrezygnuje z zawarcia umowy lub jej wykonania, a także te, co przewidują utratę prawa żądania zwrotu świadczenia konsumenta spełnionego wcześniej niż świadczenia kontrahenta, gdy strony wypowiadają, rozwiązują lub odstępują od umowy.

Dotychczas, jeśli już studenci decydowali się na występowanie do sądu przeciwko uczelni, to były to przypadki sporadyczne, które najczęściej sprowadzały się do skargi na decyzję administracyjną o nieprzyznaniu stypendium bądź na skreślenie z listy studentów. Nowe prawo stwarza nową możliwość dla studentów. Wstąpienie na drogę sądową przez jednego studenta i przegrana uczelni nie zmieniała jej bezprawnych praktyk. Studenci mieli również świadomość, że wytaczanie procesu uczelni jest posunięciem ryzykownym z przyczyn finansowych, a także struktury hierarchiczności, w której student ma niewielkie spektrum narzędzi, za pomocą których może skutecznie polemizować z uczelnią na drodze sądowej. Nawet samorządy uczelniane, które zasadniczo powinny w takich sytuacjach pomagać, mają skrępowane ręce z przyczyn uzależnienia finansowego od władz uczelni. Wprowadzenie omawianej instytucji może podziałać na studentów mobilizująco.

Pozew zbiorowy skutecznie obniża koszty procesu, a także, co najważniejsze, osoby skupione w grupie składającej pozew wyznaczają swojego przedstawiciela, który działa w swoim imieniu, ale również na rzecz całej grupy. Oczywiście nie obędzie się bez procesu edukacji, który powinien zagwarantować Parlament Studentów RP, promując instytucję pozwu zbiorowego, korzystną z punktu widzenia studenta. Skutkiem wprowadzenia tej możliwości może być poprawa warunków oferowanych przez niektóre uczelnie. Mogą się one bowiem obawiać pozwu wytoczonego przez kilkudziesięciu czy nawet kilkuset studentów o zwrot czesnego z powodu likwidacji kierunku czy z powodu nienależytego wykonania zobowiązania umownego. ☐