Rostworowscy

Magdalena Bajer

Podczas spotkania Jana Pawła II z ludźmi kultury w warszawskim Teatrze Wielkim 8 czerwca 1991 r. Marek Rostworowski, minister kultury i sztuki, powitał papieża cytując za Mickiewiczem: „Mówisz: Niech sobie ludzie nie kochają Boga, byle im była cnota i Ojczyzna droga. Głupiec mówi: Niech sobie źródło wyschnie w górach, byleby mi płynęła woda w miejskich rurach”. Właściwe miary wobec źródeł i wodociągów, dystans do tego, co pospolite, wrażliwość na to, co wyjątkowe, cechują potomków licznego rodu do dzisiaj.

Rostworowscy mają swój związek rodzinny, liczący ponad setkę członków, którzy spotykają się co trzy lata. Mają też archiwistę-dziejopisa, pana Stanisława Jana, który przygotowuje ponad tysiącstronicową monografię rodu. W domu państwa Rostworowskich na warszawskich Bielanach słuchałam opowieści o przeszłości dawnej i bliższej.

Najstarsze wiadomości pochodzą z r. 1386 i mówią o grodach na terenie Wielkopolski należących do Rostworowskich. W 1641 jeden z członków tej rodziny, ożeniwszy się bogato z panną Leśniowolską, wywędrował do Leśniowoli w okolice dzisiejszego Grójca na Mazowszu. Sukcesorzy połączonych rodzin rozsiedlili się także szeroko na ziemiach Podlasia i Lubelszczyzny. Parali się gospodarowaniem i zajęciami właściwymi dla światłej szlachty, tj. sprawowaniem urzędów – Franciszek Rostworowski był ambasadorem konfederacji barskiej na dworze drezdeńskim.

Z dworu do encyklopedii

W rodzinnej tradycji utrwaliło się przekonanie, że impulsem do rozwoju talentów u przedstawicieli różnych pokoleń bywały mariaże, nierzadko z osobami pochodzenia cudzoziemskiego. Prapradziadek pana Stanisława, Roman, właściciel rozległych włości pod Tykocinem, ożeniony z Marią Gloger, stryjeczną siostrą Zygmunta Glogera, wielkiego polihistora, twórcy Encyklopedii staropolskiej, zubożawszy zapoczątkował inteligencką historię rodziny. Czterej jego synowie „zawędrowali do encyklopedii”, jak mówi mój gospodarz, zasłużywszy się kulturze i nauce.

Jeden z nich, Michał, zarabiając na studia w Petersburgu jako guwerner w domu carskiego generała, został wysłany na wycieczkę do Francji, gdzie poznał przyszłą żonę, zamożną baronównę. Po studiach w Sorbonie, uzupełnianych w Szwajcarii i Wiedniu, wrócił do Krakowa, zrobił doktorat i został w UJ profesorem prawa międzynarodowego i państwowego. Zajmował się nowymi wówczas w Polsce zagadnieniami prawa handlowego, m.in. prawa dla statków. W 1911 zorganizował, wraz z gronem konserwatywnych prawników uniwersyteckich, Polską Szkołę Nauk Politycznych, która miała studentów uczyć prawa polskiego, głównie na użytek samorządów, będących w Galicji w rękach polskich. Po wybuchu pierwszej wojny światowej prof. Rostworowski ogłosił listy do każdego z zaborców, zawierające sformułowanie dążeń niepodległościowych Polaków na tle sytuacji międzynarodowej. Potomek podkreśla nowatorstwo takiego ujęcia i ekspresji dążeń wolnościowych. Współpracując z naczelnym Komitetem Narodowym i Tymczasową Radą Stanu, prof. Rostworowski ujawnił talenty polityczne. W 1916 skierowano go do Brna, żeby w neutralnej Szwajcarii kierował placówką nawiązującą kontakty z przedstawicielami państw europejskich, w tym Anglii i Francji. Później, w 1918, był pierwszym polskim dyplomatą, który władzom szwajcarskim złożył notę o powstaniu rządu niepodległej Polski w Warszawie.

Powróciwszy do kraju pracował nad tekstem pierwszej konstytucji. W 1930 został stałym sędzią Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, gdzie odegrał znaczącą rolę m.in. w kwestii statusu Gdańska. W pałacu Trybunału stoi popiersie Michała Rostworowskiego.

Z perspektywy przemian ostatnich dziesiątków lat dobrze widać to, co wyróżniało go wśród współczesnych, czyniło prekursorem aktualnych dzisiaj nurtów myślenia o prawie międzynarodowym – europejski horyzont, w którym lokował państwo polskie, kładąc nacisk na nasz udział w polityce międzynarodowej, bez megalomanii i kompleksów, a także dbając o taki wymiar edukacji prawników.

Postać graniczna

Kiedy najgrubszymi tylko kreskami próbuję naszkicować dzieje tak licznej i rozgałęzionej rodziny, jak Rostworowscy, muszę wybrać tylko niektóre znamienite postaci, ogniskujące główne rysy wspólnej tradycji, nie mogąc poświęcić uwagi tym, którzy owym rysom nadawali własne odcienie i wplatali własne oryginalne wątki. Bogactwo wątków w tym przypadku jest szczególnie duże, jako że ród, obfitując w artystów różnych sztuk, ma też w dziejach wybitnych ludzi nauki. Wśród jednych i drugich byli znaczący uczestnicy życia zbiorowego.

Ojcem historyka Emanuela i malarza-muzeologa Marka był Karol Hubert, pisarz, zajmujący w literaturze polskiej ważne miejsce, a przez swą działalność publiczną – postać graniczna między nauką i sztuką, poświadczająca przekonanie, że obie te sfery nierozłącznie stanowią kulturę narodu i kulturę powszechną.

Karol Hubert Rostworowski żył w latach 1877-1938. Studiował najpierw rolnictwo w Halle, jeszcze w XIX stuleciu, u progu następnego – muzykę i filozofię w Lipsku oraz Berlinie. Od 1914 do końca życia mieszkał w Krakowie.

Do literatury ojczystej należy całym dorobkiem poetyckim i dramaturgicznym, uważany przez sobie współczesnych za jednego z największych dramaturgów, po czym pomieszczony w historii literatury, nieczęsto ożywianej realizacjami scenicznymi.

Dla rodzinnej opowieści istotna jest pamięć potomków, zwłaszcza wnuczki, pani Maryny Rostworowskiej, z którą rozmawiałam w krakowskim domu przy ul. Gontyna, gdzie mieszka kilkoro Rostworowskich w różnym wieku.

Pani Maryna, która jest romanistką, przygotowuje biografię dziadka, zamierzając pokazać w niej całą rozległość jego zainteresowań i autentyzm koncepcji historiozoficznych, psychologicznych, także literackich.

Przypisywany przez krytykę oraz historię literatury modernizmowi i ekspresjonizmowi, głęboko zainteresowany Dostojewskim, był Karol Hubert Rostworowski historiozofem, badającym nieustannie dramatyczny rozdźwięk między boską harmonią Wszechświata i ułomnością natury ludzkiej, degenerującą dzieje narodowe i powszechne.

Jak większość polskich myślicieli urodzonych w niewoli, karmionych nadzieją na niepodległość, którzy nie zwątpili, że nadejdzie, zaangażował się w budowanie zrębów państwa i organizowanie życia publicznego wedle swojej wizji dziejów i form bytu społeczeństw w nowej powojennej Europie. Działał w Lidze Narodów, Obozie Wielkiej Polski i Stronnictwie Narodowym. Prezesował Związkowi Zawodowemu Literatów Polskich i innym organizacjom społecznym o barwach narodowych. Wnuczka tłumaczy tę aktywność pragnieniem służenia państwu, które pisarz chciał widzieć oparte na tradycji chrześcijańskiej i dorobku Rzeczypospolitej z okresu jej rozkwitu. Że polityczna orientacja była silnie ugruntowana, świadczy rezygnacja z członkostwa w Polskiej Akademii Literatury (od 1932) w proteście związanym z pochówkiem Józefa Piłsudskiego na Wawelu.

Źródło źródeł

Osoba Emanuela Rostworowskiego, jednego z synów Karola Huberta, kojarzy się humanistom przede wszystkim z Polskim słownikiem biograficznym, którego redaktorem był od 1964 do końca życia (zmarł w 1989), publikując kolejne 22 tomy tego „źródła źródeł”, powiększone objętościowo i w nowoczesnym kształcie edytorskim. Urodzeniem (1923), studiami i pracą naukową związany był z Krakowem, podróżując stamtąd do zagranicznych archiwów na kwerendy.

Studiował historię w UJ u wybitnych mistrzów: Józefa Feldmana i Władysława Konopczyńskiego. Po doktoracie, obronionym w 1950, rozpoczął karierę akademicką asystenturą, ale już habilitację robił w PAN (1955), by w r. 1971 zostać profesorem zwyczajnym, a w 1989 członkiem rzeczywistym Akademii.

Represyjne odsuwanie Emanuela Rostworowskiego od dydaktyki przez władze PRL, z uwagi na jego konserwatywne poglądy oraz koncepcje historyczne niezgodne z obowiązującą ideologią, a także powszechnie znaną postawę niezależnego badacza, było stratą dla potencjalnych studentów, ale pozwoliło skupić się na pracy naukowej i publikowaniu jej wyników.

Dorobek profesora jest ogromny. Jemu zawdzięczamy całą istotną wiedzę o końcowym okresie pierwszej Rzeczypospolitej, o czasach stanisławowskich, o reformach Sejmu Wielkiego, o ludziach polskiego Oświecenia – zawsze odnoszoną do sytuacji międzynarodowej i procesów dziejowych kształtujących stosunki w XVIII-wiecznej Europie oraz na innych kontynentach. Taka jest Historia powszechna. Wiek XVIII, obejmująca Chiny, Indie, Tybet, a traktująca o polityce i najszerzej rozumianej kulturze: strojach, potrawach, obyczajach, muzyce, tańcach. Niepodobna wymienić nawet najważniejszych prac Emanuela Rostworowskiego, wspomnieć warto Legendy i fakty XVIII w., gdzie autor rozszyfrowuje szereg zagadek dotyczących m.in. autorstwa broszur politycznych okresu poprzedzającego panowanie Stanisława Augusta. Pan Stanisław Rostworowski opowiadając o profesorze, stwierdza, że „miał zmysł kwestionowania utartych spojrzeń”.

Interesował się i badał rozmaite sfery życia w epoce Oświecenia, sięgając okresów wcześniejszych – panowania Sasów i dwukrotnej elekcji Stanisława Leszczyńskiego, a także lat po trzecim rozbiorze. Poznawanie ówczesnej polityki, dyplomacji, ale także kwestii agrarnych, stosunków demograficznych, stanu oświaty dawało perspektywę upoważniającą do syntetycznych konkluzji.

Miałam możność poznać znany z urody styl wypowiedzi prof. Rostworowskiego. 2 maja 1982 (!) wygłosił w Zamku Królewskim w Warszawie wykład Rok monarchii konstytucyjnej, o czasie między uchwaleniem Konstytucji 3 Maja i wojną z Rosją, kończąc cytatem z Jana Jakuba Rousseau o tym, że jeśli Moskale muszą nas połknąć, to żeby chociaż strawić nie mogli.

Wzorem ojca i zgodnie z rodzinnym pojmowaniem szerszych powinności Emanuel Rostworowski angażował się w działania towarzystw naukowych w kraju i za granicą, w upowszechnianie historii, a w Sierpniu ‘80 związał się z „Solidarnością”, by jako członek Komitetu Obywatelskiego przygotowywać wybory czerwcowe 1989 r.

Pan Stanisław opowiadając o naukowym wątku rodzinnej tradycji, plasuje krewnego historyka na pierwszym miejscu w rejestrze tych akurat zasług, dodając, że skromniejsze są od artystycznych.

Rozmowy z przedstawicielami rodu odsłaniają cechę wspólną, jak mi się zdaje, rodzin inteligenckich, oswojonych ze swoją długą tradycją, wolnych od potrzeby sprawdzania, czy należycie wypełniają powinności wobec społeczeństwa i zadania wynikające ze swojej pozycji. Rozpoznawanie tych zadań jest wynikiem naturalnej otwartości na otaczający świat, wyrozumiałości wobec tego, co w nim niedoskonałe i pragnienia, żeby to niedoskonałe poprawić, także wrażliwości na dziejące się przemiany historyczne, które przynoszą nowe zadania, zarazem nowe szanse.

Druga część opowieści będzie o tym, jak sztuka i wiedza o sztuce stawały się dominującym wątkiem tradycji rodzinnej Rostworowskich. ☐