Trzecie podejście
Mieliśmy w ostatnich dwudziestu latach dwie wielkie reformy szkolnictwa wyższego i nauki. Niewątpliwie najważniejsza była ta pierwsza, której ukoronowaniem było utworzenie Komitetu Badań Naukowych i przyznanie autonomii szkołom wyższym. Potem druga reforma, w wyniku której minister nauki uzyskał trochę więcej kompetencji, a zwłaszcza odpowiedzialność za działalność resortu i obu podległych mu dziedzin życia społecznego. Teraz obserwujemy kolejną, trzecią odsłonę reformy obszarów nauki i szkolnictwa wyższego. Wydaje mi się, że ta jest najbardziej kompleksowa, bowiem równocześnie zmieniane są wszystkie ustawy regulujące obie te dziedziny. W pewnym sensie obecne zmiany są podsumowaniem doświadczeń dwudziestolecia wolności w nauce i szkolnictwie wyższym.
Bardzo ważnym motywem obecnej reformy było wzmocnienie międzynarodowej pozycji polskich uczelni. Niedawno ukazał się kolejny ranking szanghajski. Kolejny, w którym znalazły się jedynie dwie polskie uczelnie – na bardzo dalekich pozycjach.
Jednym z problemów polskiego szkolnictwa wyższego jest brak studentów zagranicznych. Paradoksalnie wydaje się, że w czasach komunizmu było ich znacznie więcej niż obecnie. W ostatnich latach jedyną instytucją, która próbowała ożywić ten obszar działania szkół wyższych, była KRASP działająca wspólnie z Fundacją Edukacyjną „Perspektywy” i programem Study in Poland. Jednak obecny rok stanowi znaczący przełom w tej dziedzinie. Pojawiły się lokalne konsorcja uczelni, które postanowiły same zadbać o swą promocję za granicą: Śląsk, Kraków i Warszawa, Wrocław. Czy to oznaka utraty zaufania do Study in Poland, czy próba uzupełnienia tego programu? Zupełnie nowym zjawiskiem jest całkowicie komercyjna propozycja – program Think Poland. Australijska firma dotychczas werbująca obcokrajowców, w tym Polaków, na australijskie uczelnie, tym razem postanowiła ściągnąć studentów zagranicznych na polskie uczelnie. Czy prywatny podmiot zagraniczny będzie skuteczniejszy niż my sami?
Nie sposób jednak pominąć pewnego zjawiska. Polskie uczelnie medyczne od wielu lat skutecznie prowadzą komercyjne programy kształcenia w języku angielskim. Są wśród niech takie, które mają nawet dziesięć procent studentów zagranicznych.
I na koniec mała zagadka: około dziesięć lat temu na jedną z większych uczelni rolniczych przybyła Bardzo Ważna Zagraniczna Komisja. Zorganizowano spotkania z dwoma grupami pracowników tejże uczelni: z asystentami i adiunktami oraz z profesorami. Niech Państwo zgadną, która z tych grup zażyczyła sobie tłumacza? O ile wiem, problem znajomości języków obcych na poziomie umożliwiającym prowadzenie zajęć jest wciąż aktualny w polskich uczelniach.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.