Prawa do zbiorów zadań i ćwiczeń

Jacek Szołtysek

Prowadzenie procesu dydaktycznego w szkole wyższej stanowi ten obszar działalności pracowników naukowo-dydaktycznych, który w znacznej części wpływa na popularność uczelni, kierunku czy katedry wśród studentów. Nauczanie trudnych przedmiotów może być uatrakcyjnione ciekawymi materiałami dydaktycznymi, które umożliwią studentom bardziej przyjazne poznawanie zagadnień, a prowadzącemu zajęcia umożliwią efektywne wykorzystanie czasu jednostki zajęć. Dlatego nie dziwią nas częste inicjatywy wydawnicze, zgłaszane praktycznie we wszystkich uczelniach wyższych, związane z wydawaniem podręczników, skryptów, zeszytów do ćwiczeń, zbiorów zadań czy przewodników metodycznych. Zawarte w nich treści są zazwyczaj zgodne z wymogami programowymi, planami przedmiotów i doświadczeniami autorów. Nie należy się dziwić takiej sytuacji, gdyż nauczanie, a nie studiowanie, jest współcześnie rozpowszechnione w szkołach wyższych. Zaprezentowanie studentom skondensowanej wiedzy jest zgodne z tym, co zostało w nich wykształcone mozolnie przez cały okres edukacji – począwszy od szkoły podstawowej – poprzez gimnazjum i liceum czy technikum. Nauczanie faktów i umiejętności ich odtwarzania, umiejętność rozwiązywania testów, a nie prowadzenia dyskursu czy interpretowania zjawisk i zależności – to najbardziej rozpowszechniona maniera tzw. studiowania. Dlatego też inicjatywy wydawnicze w zakresie podręczników o charakterze ćwiczeniowo-poradnikowym znajdują podatny grunt, gdyż zapotrzebowanie ze strony studentów jest ogromne – byle by tylko książka była tańsza od jej kopii wykonanej na kserografie i umożliwiała skuteczne otrzymanie zaliczenia czy zdanie egzaminu.

Stając przed taką pokusą, potencjalni autorzy muszą się zmierzyć nie tylko z kwestiami doboru tematyki, sposobu jej prezentacji, lecz też z możliwościami, zakresem i formą korzystania z wcześniej opracowanych materiałów. Mowa tu o zjawisku powszechnym, gdyż powstające materiały dydaktyczne zazwyczaj odnoszą się do treści podstawowych, zaś logika wykładu prowadzi od jednych treści podstawowych do innych, na zasadzie wynikania. Stawiane w tym artykule pytanie można sformułować w następujący sposób: w jakim zakresie możemy korzystać z dorobku innych autorów, by nie naruszać ich praw autorskich?

Źródła inspiracji

Przedmiotem prawa autorskiego jest utwór, a ochronie praw autorskich podlegają prawa twórcy utworów. Definicja utworu, zawarta w art. 1 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 ze zm.), określa jednoznacznie, że przedmiotem prawa autorskiego – czyli właśnie utworem – jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Utwór powinien się charakteryzować łącznie dwiema właściwościami: stanowić przejaw działalności twórczej oraz mieć indywidualny charakter. Obie właściwości muszą wystąpić jednocześnie. Zatem korzystając w opracowaniu z prac, które spełniają obie przesłanki, jesteśmy zobowiązani do dokładnego wskazywania źródeł, by nie popełnić plagiatu.

Powszechnie przyjmuje się, że plagiat stanowi przywłaszczenie autorstwa cudzego utworu lub jego fragmentu, innymi słowy – kradzież intelektualną. Mamy z nim do czynienia, gdy dana osoba przypisuje sobie autorstwo cudzych elementów twórczych. To znaczy, że nie ujawnia ona w ogóle (lub nie czyni tego w odpowiedni sposób) pochodzenia tekstu, pod którym się podpisuje imieniem i nazwiskiem. Z założenia plagiat stanowi efekt działalności zamierzonej, tj. takiej, w której intencją osoby korzystającej z cudzego utworu było zatajenie jego źródła pochodzenia poprzez niestosowanie odpowiednich informacji o autorze i miejscu, z którego pochodzi dany utwór lub jego fragment. Niechlujstwo i rażąca niedbałość, względnie nieumiejętność w redagowaniu przypisów nie stanowi tutaj okoliczności łagodzącej.

Wzorując się na utworze, mamy prawo do tworzenia własnej wizji dzieła, korzystając z prawa do cytowania. Korzystanie z tego prawa może być uzasadnione wyjaśnieniem, analizą krytyczną, nauczaniem lub też prawami gatunku twórczości, a posługując się tym prawem należy wskazać dokładnie cytowany utwór wraz z imieniem i nazwiskiem twórcy cytowanego utworu oraz źródłem, z którego cytat pochodzi. Należy też cały czas pamiętać, że artykuł 8.2. Prawa autorskiego wskazuje na domniemanie, „że twórcą jest osoba, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub której autorstwo podano do powszechnej wiadomości w jakikolwiek inny sposób w związku z rozpowszechnieniem utworu”. Zatem jeżeli wzorujemy się na utworze i przytaczamy jego fragmenty, to mamy obowiązek dokładnie je wskazać i nie wystarczy dokonać takiego zabiegu, jaki niekiedy możemy zaobserwować w niektórych pracach – sporządzenie jedynie wykazu wykorzystanej literatury na końcu książki. Ten zabieg nie uchroni autora od zarzutu plagiatu czy ukrytego plagiatu, a może jedynie świadczyć o szczególnie złych intencjach, bowiem autor prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z popełniania kradzieży intelektualnej, więc na wypadek powstania zarzutów przygotowuje sobie linię obrony – „przecież wskazałem źródła”. Nie trzeba chyba szczegółowo wyjaśniać, że takie podejście nie umożliwia czytelnikowi rozróżnienia tego, co jest wynikiem pracy autora od tego, co autor zapożyczył (czytaj: ukradł) i włożył do swojej pracy, a brak szczegółowych przypisów sugeruje, że treść pochodzi od autora wymienionego na okładce książki.

Spotkałem się również w swojej karierze z takim oto tłumaczeniem: inspiracją do mojej pracy była książka autora X, więc powtórzyłem jej logikę i układ, zaś źródła inspiracji wskazałem na końcu książki. W dobie dostępu do informacji globalnej, cyfryzacji prac, otwarcia bibliotek do korzystania on-line, trudno wyobrazić sobie prace naukowe, ale też i dydaktyczne, powstające w całkowitej izolacji. Znajomość dzieł powstających w obszarach zainteresowań autorów jest nie tylko wymagana, ale wręcz niezbędna do tworzenia nowych dzieł. Dlatego tak często widzimy prace, do których inspiracją były utwory konkretnych autorów. To bardzo cenna cecha, gdy autor podaje w swoim dziele, na kim się wzoruje lub też czyje prace stanowiły bodziec intelektualny do stworzenia nowego, oryginalnego utworu. Utwory inspirowane są dziełami, które powstają w wyniku pobudki dostarczonej przez inny utwór. Można to stwierdzić, zapoznając się z utworem inspirowanym. Taki związek pomiędzy utworem inspirowanym a utworem pierwotnym zazwyczaj jest łatwo dostrzegalny, przy czym nowy utwór jedynie w niewielkim stopniu wykorzystuje pewne elementy utworu pierwotnego oraz charakteryzuje się istotnym wkładem twórczym autora utworu inspirowanego. O inspiracji nie mówimy wtedy, gdy zaczerpniemy z utworu, stanowiącego przesłankę inspiracji, fragmenty swobodnego użytku. I tu powstają dwie kwestie: po pierwsze – czy możemy inspirować się jakimiś utworami bez zgody ich autora i po drugie – czy mamy obowiązek wskazywać, kim jest autor naszej inspiracji i które dzieło tego autora natchnęło nas do stworzenia naszego utworu.

W zespołach akademickich istnieje często specjalizacja naukowa i – moim zdaniem niesłusznie – jest zawłaszczana przez członków zespołu, strzegących jej nienaruszalności jak własnej wolności. Jakiekolwiek próby wejścia na tak oznaczony teren są powodem różnego rodzaju nieprzyjemności. Nie ma chyba powodu, bym tłumaczył, że takie postępowanie opóźnia rozwój danej specjalności, a poprzez to zmniejsza wagę i autorytet całego zespołu w świecie nauki.

Zgodnie z założeniami prawa autorskiego utwór inspirowany może być tworzony bez zgody autora dzieła, z którego inspiracje czerpie artysta tworzący utwór inspirowany, a nawet wbrew jego woli. Warto mieć na uwadze to, że nie podlegają ochronie prawem autorskim: idee i pomysły, odkrycia, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje matematyczne, tematy badawcze oraz teorie i fakty naukowe, jak również elementy utworów pozbawione charakteru twórczego, np.: typowe tabele, rysunki, zestawienia pozbawione oryginalnej koncepcji. Zatem korzystając z takich elementów w naszej pracy, nie musimy wskazywać źródła inspiracji.

I jeszcze jedna ważna informacja. Orzeczenie Sądu Najwyższego z 10 maja 1963 roku wskazuje, że „jeżeli twórczość została tylko podbudowana przez cudze dzieło, lecz autor nie przejmuje do swojego utworu ani treści, ani formy cudzego dzieła, to ma się wtedy do czynienia z twórczością samodzielną w rozumieniu art.3 par.4 prawa autorskiego” (OSN 1964, nr 4, poz. 74, z glosą S. Rittermana, OSPiKA 1964, z. 12, poz. 247, s. 517). Dalej w stanowisku SN znajdujemy twierdzenie, że „wykorzystanie cudzego pomysłu, a nawet imion z cudzego utworu, przy oryginalnej treści nowego dzieła, nie stanowi jeszcze opracowania cudzego utworu, ale własny oryginalny utwór” (niepubl. orz. SN z 16 lutego 1962 r., II CR 528/71).

Zbiory to nie utwory

Czas przystąpić do rozwikłania problemu praw autorskich do zbiorów zadań czy ćwiczeń. Na tle tego, co zostało już zaprezentowane, musimy mieć świadomość, czy inne, już istniejące dzieła, mają znamiona utworu. Mogę z dużym stopniem prawdopodobieństwa założyć, że zbiory zadań czy ćwiczeń, odnoszące się do podstaw programowych, nie będą spełniały cech utworu. Wynika to z ich specyfiki. Odnoszą się one do treści powszechnie znanych, prezentowanych w sposób logicznie uzasadniony, mogą się zaś różnić metodą dydaktyczną. Istota przewagi jednego podręcznika nad innym tkwi w metodzie nauczania, a nie w zawartości merytorycznej, która z natury rzeczy musi odpowiadać przyjętemu kanonowi treści programowych. Ale nawet bardzo odmienne i nietypowe metody nie mogą nadawać dziełu cech utworu, o ile nie jest równocześnie spełniona przesłanka działalności o charakterze twórczym.

Zgodnie z opinią Sądu Administracyjnego w Poznaniu (wyrok z 7 listopada 2007 r., I ACa 800/07, LEX nr 370747) określenie, że utwór stanowi przejaw „działalności twórczej”, oznacza, że utwór powinien stanowić rezultat działalności o charakterze kreacyjnym. Przesłanka ta, niekiedy określana jako przesłanka „oryginalności” utworu, zrealizowana jest wówczas, gdy istnieje subiektywnie nowy wytwór intelektu. Jak wskazuje D. Flisak, „nie posiada przymiotu indywidualności produkt będący wyłącznie wynikiem pracy rutynowej”, choćby najbardziej sprawnego rzemieślnika, przebiegającej według określonych schematów. Taki utwór „nie zawdzięcza swojej egzystencji specjalnym predyspozycjom twórczym” autora, a jedynie „jest owocem czynności powtarzalnej, teoretycznie możliwej do wykonania również przez inne osoby”. Nie może być uznany za utwór i objęty ochroną prawa autorskiego taki przejaw ludzkiej aktywności umysłowej, któremu brak cech dostatecznie indywidualizujących, tj. odróżniających go od innych wytworów podobnego rodzaju i przeznaczenia. Stąd zapewne powszechnie się uważa, że zbiory zadań z zakresu przedmiotów podstawowych (treści programowych) nie stanowią utworów, zatem nie podlegają ochronie z tytułu praw autorskich.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zbiory zadań tworzone są w wielu ośrodkach kształcenia (nie tylko akademickich) w kraju i za granicą. W przytłaczającej większości przypadków autorzy takich zbiorów nie wskazują na jakiekolwiek źródła o ile zadania czy przykłady mają inną, chociaż siłą rzeczy podobną treść, limitowaną omawianym zjawiskiem, jego istotą czy też omawianą techniką, metodą. Warto się w tym miejscu zastanowić, co byłoby wtedy, gdyby zadanie, mając zmienione nazwy i dane, a rozwiązywane identycznie jak „oryginał” lub „wzór”, podlegało ochronie z tytułu praw autorskich. Jak do takiej sytuacji mieliby się dostosować liczni nauczyciele układający zadania na sprawdziany czy też rozwiązujący na zajęciach zadania podobne do prezentowanych w podręcznikach?

Czy można ułożyć zadanie podobne do opublikowanego w innym podręczniku i zamieścić je w swoim wydaniu jako własne? Moim zdaniem tak, o ile nie kopiujemy ze wzorca całych fragmentów obliczeń wraz z wielkościami. Innymi słowy – jeżeli zadanie lub przykład nie powiela nazw, konkretnych wielkości, a jedynie powiela sposób (metodę) rozwiązania, wówczas możemy uznać zadania za nasze własne, mając pełną świadomość, że i tak nie będzie ono podlegało ochronie z tytułu praw autorskich. Z mojej praktyki jako nauczyciela akademickiego wynika, ze studenci często sami (np. w ramach zadań domowych) układają zadania, proponują ich rozwiązania, tworząc np. w arkuszach kalkulacyjnych procedury rozwiązań. Nie mają z tym większych problemów, o ile zrozumieją istotę zagadnienia. W tej sytuacji trudno mówić o konieczności posiadania specjalnych, wyjątkowych predyspozycji, by stworzyć zadania które pretendowałyby do miana utworu.

Podsumowując rozważania chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden element. Tworząc własny zbiór zadań czy ćwiczeń należy bezwzględnie pamiętać o tym, że „pożyczając bez jakichkolwiek przeróbek” jakiekolwiek zadanie z innego podręcznika należy bezwzględnie wskazać dokładnie autora, gdyż w przeciwnym razie dopuścimy się plagiatu. Wskazując dokładnie zapożyczenia, ale przekraczając ramy cytatu, powinniśmy uzyskać zgodę podmiotu uprawnionego do dzieła, z którego czerpie się określone fragmenty, gdyż eksploatacja takiego dzieła stanowi jednocześnie formę rozpowszechniania części cudzego utworu.

 

Dr hab. inż. Jacek Szołtysek, prof. w Katedrze Logistyki Ekonomicznej Akademii Ekonomicznej w Katowicach, kierownik Katedry Logistyki w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu, Wydział Zamiejscowy w Chorzowie.