Oddalona skarga
Sprawa habilitacji prof. Mirosława Krajewskiego z 1995 r. ciągnie się od maja 2007, kiedy to na łamach „Gazety Wyborczej” (dodatek „Duży Format”) jej dziennikarze, Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski, zarzucili monografii habilitacyjnej plagiat i nierzetelność w korzystaniu ze źródeł. Zarzuty te w styczniu 2008 r. potwierdziła Komisja Dziekańska Wydziału Nauk Historycznych UMK w Toruniu i przewód habilitacyjny 28 kwietnia 2008 r. został z urzędu wznowiony przez Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów. Powołana Komisja Habilitacyjna w UMK orzekła w czerwcu 2009, że z powodu niesamodzielności pracy habilitacyjnej odmawia otwarcia i kontynuacji habilitacji. Rada Wydziału 16 czerwca 2009 prawie jednogłośnie przegłosowała to stanowisko. Prof. Krajewski, który uwierzył, że plagiat w jego habilitacji jest przedawniony i stopnia doktora habilitowanego nie można już mu odebrać, nie odwołał się od tej decyzji. Na podstawie głosowania Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK, Prezydium CK w grudniu 2009 uchyliło swoją decyzję z 26 czerwca 1995 zatwierdzającą habilitację (wtedy wszystkie habilitacje były jeszcze ponownie recenzowane przez CK), co formalnie unieważniło stopień.
Zaskoczonemu takim obrotem sprawy prof. Krajewskiemu została tylko możliwość zaskarżenia decyzji CK do WSA w Warszawie, co też zrobił 11 lutego 2010. Zarzucił tam w liczącej 29 stron skardze m.in. naruszenie przepisów art. 151 § 2 kodeksu postępowania administracyjnego (kpa) w związku z art. 146 § 1 kpa oraz w związku z art. 29 ust. 1 i ust. 2 ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym z 14 marca 2003. Zdaniem jego adwokata, mec. Sylwestra Szymańskiego z Kutna, przekłada się to na stwierdzenie, że 5-letni lub 10-letni okres, po którym wg kpa decyzje administracyjne są niepodważalne, został przez CK naruszony, tym samym podtrzymując pogląd, że plagiatowej habilitacji nie można było odebrać, bo nastąpiło przedawnienie. Ogółem zarzucono CK naruszenie prawa w 10 miejscach.
Przesyłając 5 marca 2010 akta sprawy, CK w krótkiej, dobrze zredagowanej odpowiedzi wniosła o oddalenie skargi.
12 sierpnia 2010 odbyła się rozprawa w warszawskim WSA. Zespół Sędziowski (Iwona Kosińska – przewodnicząca, Maria Tarnawska-sprawozdawca, Bogdan Wolski) oddalił skargę prof. Krajewskiego, uznając, że w plagiatach prac naukowych (doktoratów, habilitacji, profesur) nie ma przedawnienia i każdy nierzetelnie „zdobyty” stopień po wielu latach można odebrać. Stwierdzono, że Centralna Komisja nie naruszyła obowiązujących przepisów uchylając swoją uchwałę o zatwierdzeniu habilitacji sprzed 15 lat.
Wyrok nie jest prawomocny i prof. Krajewski zapewne złoży kasację do NSA. Ostateczne rozstrzygnięcie nastąpi dopiero przed wakacjami 2011 r. Do tego czasu delikwent nie będzie mógł spać spokojnie...
W obronie plagiatora
Trzeba podkreślić, że mimo jednoznacznej opinii Komisji RW Nauk Historycznych UMK, że jego praca habilitacyjna powstała z naruszeniem dobrych obyczajów naukowych i w jej treści są liczne zapożyczenia z prac wielu autorów, prof. Mirosław Krajewski ma ciągle wielu obrońców. W sprawę jakoby niesłusznie odebranej habilitacji zaangażował się poseł Prawa i Sprawiedliwości, dr Artur Górski, który 19 lutego 2010 skierował do premiera Donalda Tuska interpelację, dotyczącą „weryfikacji działania Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów w zakresie nadawania i odbierania stopni i tytułów naukowych”. W 4-stronicowym piśmie, opierając się na opiniach „znawców prawa administracyjnego”, poseł Górski wymienia jakoby liczne naruszenia prawa przez CK w stosunku do sprawy Mirosława Krajewskiego. Na początku stwierdza: „Dnia 26 czerwca 1995 r. uchwałą Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów prof. M.K. uzyskał tytuł profesora. Po upływie 15 lat ta sama komisja decyzją z dnia 21 grudnia 2009 r. uchyliła powyższą uchwałę, odbierając nadany profesorowi tytuł”. Na końcu pyta: „Czy gdyby w wyniku kontroli działalności Centralnej Komisji okazało się, że jej działania w stosunku do prof. M. K. były bezprawne, a przynajmniej bezpodstawne, to jak można naprawić krzywdę wyrządzoną przez Centralną Komisję temu pracownikowi nauki?”.
W tej nieprawdopodobnej interpelacji zabrakło oczywiście nawet jednego słowa wyjaśnienia, że powodem uchylenia decyzji w sprawie habilitacji (a nie profesury, jak napisał poseł Górski) była olbrzymia nierzetelność naukowa, jaką popełnił w monografii habilitacyjnej prof. Mirosław Krajewski.
Odpowiadając 31 marca 2010 w imieniu premiera, prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego stwierdziła, że „W świetle art. 29 ust. 1 ww. ustawy z dnia 14 marca 2003 r. o stopniach i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (Dz. U. Nr 65, poz. 595, ze zm.) w postępowaniach dotyczących nadania stopnia doktora i doktora habilitowanego albo tytułu profesora oraz nadania, ograniczenia, zawieszenia i pozbawienia uprawnienia do nadawania tych stopni w zakresie nieuregulowanym w ustawie stosuje się odpowiednio przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego. Do zaskarżania decyzji wydanych w tych postępowaniach stosuje się przepisy o zaskarżaniu decyzji administracyjnych do sądu administracyjnego. [...] Zgodnie z art. 29a ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym rada właściwej jednostki organizacyjnej lub odpowiednio Centralna Komisja w drodze decyzji stwierdza nieważność postępowania w sprawie nadania tytułu lub stopnia, jeżeli w pracy stanowiącej podstawę nadania tytułu lub stopnia osoba ubiegająca się o tytuł lub stopień przypisała sobie autorstwo istotnego fragmentu lub innych elementów cudzego utworu lub ustalenia naukowego. W cytowanym przepisie nie określono terminu stwierdzenia nieważności tego postanowienia, ponieważ – jak się wydaje – ustawodawca nie przewidywał w tym przypadku przedawnienia, lecz możliwość stwierdzenia nieważności w każdym czasie, oczywiście po upewnieniu się, że taki czyn miał miejsce. O takiej intencji ustawodawcy świadczy również zapis ust. 2 tego artykułu stanowiący, że decyzje, o których mowa w ust. 1, nie wyłączają odpowiedzialności dyscyplinarnej, karnej i cywilnoprawnej”.
Na końcu odpowiedzi na interpelację minister Kudrycka poinformowała, że „sprawa poruszona w interpelacji przekazana została do Departamentu Kontroli i Nadzoru w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w celu rozważenia zasadności podjęcia dalszych działań”.
Kancelaria rzeczywiście podjęła działania kontrolne i przez wiele tygodni dwie inspektorki sprawdzały liczne dokumenty w CK. Kontrolę w lipcu br. zakończono i wystąpiłem do Kancelarii Premiera o udostępnienie tego dokumentu wraz z ustosunkowaniem się do niego kierownictwa CK. W którymś z kolejnych numerów „Forum Akademickiego” streszczę ten dokument.
Sprawa rektora Kunikowskiego
W połowie 2009 r. Minister Barbara Kudrycka otrzymała pismo „Grupy Inicjatywy Społecznej” z Torunia, do którego dołączono dobrze udokumentowaną informację o zarzucie plagiatu w dwóch artykułach naukowych obecnego rektora WSHE we Włocławku, dr hab. Stanisława Kunikowskiego.
Kopie tych dokumentów otrzymało też Archiwum Nieuczciwości Naukowej, a było tam m.in. umorzenie przez Prokuraturę Rejonową dochodzenia w sprawie:
1. „popełnienia plagiatu przez Stanisława Kunikowskiego w opublikowanej przez niego w 2002 r. pracy Z przeszłości administracyjnej i politycznej ziemi dobrzyńskiej, zamieszczonej w Materiałach do dziejów rezydencji w Polsce, Ziemia Dobrzyńska tom II, cz. I, poprzez przywłaszczenie koncepcji twórczej oraz fragmentów tekstu z publikacji Rypin na tle kształtowania się przynależności administracyjnej ziemi dobrzyńskiej, autorstwa Mirosława Krajewskiego, opublikowanej w 1994 r. w książce Rypin. Szkice z dziejów miasta – poprzez niewskazanie tytułu publikacji, z której korzystał, niezaznaczenie cytowanych fragmentów oraz niepodanie nazwiska autora wykorzystywanej pracy, tj. o czyn z art. 115 ust. 1 Ustawy z dnia 04.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych”;
2. „w sprawie popełnienia plagiatu przez Stanisława Kunikowskiego w opublikowanej przez niego w 2002 r. pracy pt. Dziedzictwo kulturowe jako ważny czynnik rozwoju i integracji środowiska lokalnego, zamieszczonej w wydawnictwie Toruńskiego Towarzystwa Kultury Kujawy i Pomorze. Region – Społeczeństwo – Kultura tom I, oraz w styczniu 2003 r. w pracy Dziedzictwo kulturowe czynnikiem integrującym społeczność lokalną, opublikowanej w czasopiśmie „Sekretarz i Organizacja Urzędu” poprzez przywłaszczenie fragmentów tekstu z publikacji Aksjologiczny wymiar narodowego dziedzictwa kulturowego, autorstwa Henryka Skorowskiego, zamieszczonej w materiałach z konferencji przedkongresowej Włocławek, 19-20 października 2000 r. Instytucje kulturalne i stowarzyszenia regionalne w nowych warunkach rozwoju społeczno-gospodarczego Polski – poprzez niewskazanie tytułu publikacji, z której korzystał, niezaznaczenie cytowanych fragmentów oraz niewskazanie nazwiska autora wykorzystanej pracy, tj. o czyn z art. 115 ust. 1 Ustawy z dnia 04.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych”.
Obie sprawy z powodu przedawnienia w 2008 r. umorzono, ale zarówno w toku dochodzenia, jak również wcześniej, gdy plagiat w kwietniu 2007 r. opisano w lokalnej „Gazecie Pomorskiej”, dr Kunikowski przyznał się do zaniedbania i naruszenia praw autorskich ks. prof. dr. hab. Henryka Skorowskiego z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, którego telefonicznie przeprosił. Przeprosiny zostały przyjęte i ten „akademicki grzech” został rozgrzeszony nie tylko przez Ksiedza Profesora, ówczesnego prorektora UKSW, ale również przez Komisję Habilitacyjną Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK w Toruniu. Oba artykuły figurowały w dorobku naukowym habilitanta, który habilitował się na podstawie monografii Kultura, sztuka, nauka we Włocławku, na Kujawach wschodnich i w ziemi dobrzyńskiej w latach 1945-1998 (Włocławek 2006, str. 359).
Prof. Kudrycka w październiku 2009 r. przekazała sprawę rzecznikowi dyscyplinarnemu, którym w tej sprawie została prof. dr hab. Aniela Dylus, kierownik Katedry Etyki Gospodarczej i Polityki Gospodarczej i dyrektor Instytutu Politologii UKSW jak również członek Komitetu Etyki w Nauce przy Prezydium PAN.
Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego rzecznik uznała, że rektor Kunikowski dopuścił się jedynie plagiatu na szkodę prof. Skorowskiego, natomiast oddalił zarzuty dotyczące plagiatu z dzieła prof. M. Krajewskiego. Stwierdziła, że aczkolwiek w artykule S. Kunikowskiego znajdują się w kilku miejscach podobne zdania, co w książce M. Krajewskiego, to jednak autor „każdorazowo skrupulatnie w przypisach odnotowywał fakt korzystania z publikacji” a „w krótkim 11-stronicowym artykule uczynił to aż 12 razy”. „Nie podawał wprawdzie tytułu artykułu autorstwa M. Krajewskiego, ale każdorazowo odsyłał do określonych stron jego pracy zbiorowej, gdzie czytelnik może jednoznacznie odnaleźć jego autora”. Podobieństwa obydwu artykułów wynikają z tej samej problematyki i nie zachodzi przywłaszczenie koncepcji twórczej.
We wniosku dyscyplinarnym prof. Dylus wystąpiła o udzielenie upomnienia dr. hab. St. Kunikowskiemu, znajdując liczne okoliczności łagodzące: nie mataczył w wyjaśnieniach, przeprosił ks. prof. Henryka Skorowskiego, publikacja była przygotowana w pośpiechu, a obecne postępowanie oraz wcześniejsze postępowanie prokuratorskie jest już dotkliwą karą dla obwinionego.
Zgodnie z postanowieniem ministra, postępowanie dyscyplinarne toczyło się w Komisji Dyscyplinarnej Uniwersytetu Warszawskiego. Jej przewodnicząca, prof. dr hab. Małgorzata Król-Bogumilska wyznaczyła Zespół Orzekający w składzie: dr hab. Grzegorz Karasiewicz, prof. UW (Wydział Zarządzania), dr hab. Ryszard Kokoszczyński, prof. UW (Wydział Nauk Ekonomicznych) oraz studentka Marta Michalska (ostatni rok licencjatu z filologii ukraińskiej na Wydziale Lingwistyki Stosowanej UW).
Na rozprawie 23 kwietnia 2010 Komisja Dyscyplinarna przyjęła argumenty rzecznika dyscyplinarnego i wymierzyła dr. hab. Stanisławowi Kunikowskiemu, prof. WSHE, karę upomnienia. W krótkim orzeczeniu dyscyplinarnym (niestety, sporządzonym niezgodnie z wymogami § 27 Rozporządzenia Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dn. 14 marca 2007 r. „W sprawie szczegółowego trybu postępowania wyjaśniającego i dyscyplinarnego wobec nauczycieli akademickich”) ani razu nie wspomniano, że sprawa dotyczy rektora wyższej uczelni. Nikt się nie odwołał i orzeczenie jest prawomocne.
Plagiator rektorem
Aczkolwiek kilka razy wyraziłem uznanie rektorowi Kunikowskiemu, że miał odwagę publicznie przyznać się do błędów w sztuce cytowania (co jest rzadkością w naszym kraju), to jestem poruszony finałem tej sprawy. Poziom rzetelności naukowej w Polsce widocznie upadł tak nisko, że nikomu z profesury nie przyszło do głowy, że przecież nie można pełnić funkcji organu jednoosobowego uczelni, jeśli popełniło się plagiat naukowy. Dlatego obowiązkowo symbolicznej przecież karze upomnienia powinien towarzyszyć kilkuletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych, skoro po wszczęciu wyjaśniającego postępowania dyscyplinarnego dr hab. S. Kunikowski nie widział potrzeby rezygnacji ze stanowiska rektora.
Zdaję sobie sprawę, że we włocławskiej WSHE, dla której założycielem jest Zarząd Włocławskiego Towarzystwa Naukowego, od dawna toczy się wyniszczająca walka o władzę nad uczelnią, zaś rektorzy zmieniają się jak rękawiczki. Świadom też jestem, że nominacja dr. Kunikowskiego na rektora z 28 stycznia 2009 r. (poprzednio był wieloletnim sekretarzem generalnym WTN, prezesem WTN, jak również dziekanem Wydziału Pedagogicznego WSHE) dała uczelni tak potrzebny spokój i wytchnienie, w czasie którego nowe kierownictwo zaczęło wprowadzać potrzebne zmiany.
Ale są pewne zasady, których łamać nie można. Do nich należy zasada, że rektorem lub dziekanem uczelni zostaje osoba nieskazitelna. Jak rektor-plagiator może walczyć z plagiatami w swojej uczelni? Jaki ma prestiż wśród innych profesorów? Jaki przykład daje studentom?
Apeluję publicznie do obecnego Zarządu WTN oraz szczególnie do dr. Marka Szuszmana, nowego prezesa, aby założyciel uczelni podjął konieczną decyzję i w związku z prawomocnym wyrokiem Komisji Dyscyplinarnej odwołał rektora Kunikowskiego.
Ranga i prestiż Waszej uczelni do czegoś zobowiązuje, chyba że WSHE ma być maszynką „do robienia kasy” i „młynem dyplomowym”, z którego dyplom nie jest wart papieru, na którym go wydrukowano.