Czym jest twórczość?

Henryk Grabowski


Na tak postawione pytanie jest pewnie tyle odpowiedzi, ile dziedzin twórczości i autorów poglądów na ten temat. Jeszcze jeden głos w tej sprawie może nie przyczyni się do ich ujednolicenia. Wystarczy, jeżeli nie zwiększy ich rozproszenia.

Otaczająca nas rzeczywistość składa się z niezliczonej liczby kształtów, barw, dźwięków, słów, sądów itp. Wspólną dla wszelkiej działalności twórczej i wytwórczej jest eliminacja zbędnych składników owej rzeczywistości i optymalne łączenie pozostałych. Różnica między twórczością a wytwórczością polega na tym, że w pierwszym przypadku jej rezultaty są pod względem formy lub treści niepowtarzalne, a ich twórcy – na podstawie swych dzieł – rozpoznawalni. W drugim – są one powtarzalne, a jej wytwórcy, bez etykietek, anonimowi.

Sztuka pisania – jak już gdzieś wcześniej napisałem – polega na eliminacji cisnących się pod pióro słów zbędnych i optymalnym zestawianiu pozostałych. Rzeźbienie – zdaniem artystów – polega na usuwanie z bryły granitu jego zbytecznych fragmentów. Podobnie jest w pozostałych rodzajach twórczości plastycznej, a także w muzyce. W pierwszym przypadku chodzi o eliminację niepotrzebnych kolorów i kształtów, w drugim – dźwięków i pauz. Znamienną dla twórczości naukowej jest eliminacja zjawisk współwystępujących przypadkowo, w celu wyłonienia tych, które są powiązane przyczynowo.

W przedstawionym rozumieniu każdy może być twórcą. Kucharz – gdy wymyśli nowa potrawę, ogrodnik – nową odmianę kwiatu, fryzjer – fryzurę itp. Można jednak w tych zawodach być również wyłącznie rzemieślnikiem.

Tylko dwie dziedziny ludzkiej aktywności są synonimem twórczości: nauka i sztuka. Tym, co je łączy, są cele. Tym, co różni – metody. Celem nauki i sztuki jest poszukiwanie prawdy o człowieku i jego otoczeniu. Różnica miedzy nimi polega na tym, że przedmiotem zainteresowań pierwszej jest to, co wspólne dla jednostek, zbiorowości lub zjawisk, drugiej – to co jest niepowtarzalne. W tym kontekście najbliższe sztuki są nauki humanistyczne, a zwłaszcza idiograficzne.

Dla purystów w nauce i sztuce taki sposób interpretacji twórczości może się wydać zbyt daleko idącym uproszczeniem. Może tak, ale kto powiedział, że wszystko musi być różne i niezależne od siebie. Szukanie tego, co wspólne dla różnych bytów bywa niekiedy bardziej owocne poznawczo, niż tego, co je różni. Nie ma w tym niczego odkrywczego. Wiedział już o tym Julian Tuwim, który w znanym wierszu Straszni mieszczanie pisał o nich, że „patrząc – widzą wszystko oddzielnie / Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...”. Coś w tym jest.