Czasopisma i książki

Piotr Hübner


Wiek XIX upowszechnił w nauce konkurencyjną wobec książki autorskiej formę prezentacji badań – artykuł w periodyku naukowym. Jego objętość, w przybliżeniu dziesięciokrotnie mniejsza od książki, bardziej odpowiadała uczonym uprawniającym badania matematyczno-przyrodnicze czy techniczne. W humanistyce akademickiej z zasady wypadało mieć więcej słów do wypowiedzenia, jednak po formę artykułu sięgać poczęli zwolennicy „przyczynków” czy też „esejów”. Zainteresowanie humanistów formą artykułu często wynikało z konieczności życiowych. Franciszek Bujak w autobiografii (1927) wyjawiał: „Wobec obowiązków uniwersyteckich, trudnych warunków wojennych i lichego zdrowia nie zdobyłem się na tyle energii, ile by potrzeba na dokończenie większej pracy. Ile razy zabierałem się do którejś z tych rozpoczętych prac, odczuwałem psychiczną konieczność odrobienia wpierw różnych drobnych zaległych robót, które zbyt łatwo przyrzekałem redaktorom lub organizatorom zbiorowych przedsięwzięć, a niektóre z tych drobnych robót, np. recenzje, zabierały mi po dwa i trzy miesiące czasu. W ten sposób rozmieniałem się na drobną monetę przygodnych artykułów, zamiast wytwarzać większe wartości naukowe”. Sąsiadowanie artykułów różnych autorów w periodyku przyczyniło się do wzrostu liczby książek „zbiorowych”, których rozdziały były pisane przez różnych autorów. Formą prymarną artykułu stał się referat czy odczyt, prezentowany na forum towarzystwa naukowego. Od połowy XIX wieku pojawiły się zjazdy i konferencje, także międzynarodowe, na których referat był typową formą wypowiedzi. W efekcie miejsce „nauki książkowej” zaczęła zajmować mozaikowa „nauka artykułowa”.

Towarzystwa wydawały „roczniki” i „sprawozdania”, były to publikacje najbardziej interesujące wewnętrzny krąg członków. Znacznie bardziej przydatne nauce stały się periodyki dyscyplinowe, publikowane przez towarzystwa naukowe specjalne. Zanim się upowszechniły jako forma profesjonalna, publikowano ogólne czasopisma naukowe, adresowane do miłośników nauki. Były obliczone na skromny zysk lub tylko przetrwanie na rynku czytelniczym, formowanym przez rosnącą liczebnie warstwę inteligencji. Jak ustalił Józef Adam Kosiński (1981), w latach 1820-1870 czasopisma naukowe wydawane na ziemiach polskich zajmowały znaczący udział w ogólnej produkcji czasopiśmienniczej (15-20 procent). Polonizacja uniwersytetów w Krakowie i Lwowie oraz powołanie Akademii Umiejętności zwiększyło ten udział do 37 proc. (1880). Jednak w kolejnych latach dominują już czasopisma odległe od nauki – udział naukowych spada do 9 proc. (1910). Jedną z przyczyn względnego osłabienia zainteresowania naukowymi stała się – paradoksalnie – profesjonalizacja. Pojawiły się wyspecjalizowane czasopisma adresowane do wąskiego kręgu specjalistów. Przyczyną był też brak stabilizacji – efemerydy zależne były od losów i zasobów materialnych wydawcy. Na 246 tytułów czasopism naukowych, powstałych w latach 1800-1918, aż 106 nie przetrwało pięciolecia. Na ich upadek rzutowała też germanizacja i rusyfikacja. Ponad trzydzieści lat przetrwało zaledwie 55 czasopism naukowych. W pierwszych dziesięcioleciach wieku XIX liczba czasopism naukowych nie przekraczała 20; wielkość tę osiągnięto w roku 1862, w roku 1874 było ich 30, w 1882 – 51, w 1902 – 72, w 1912 – 100, by w kolejnych latach spadać do 60 (1918).

Ideologia pozytywizmu warszawskiego ułatwia rozwój literatury popularnonaukowej. Leszek Zasztowt ustalił (1989), że w latach 1860-1905 ukazało się w Królestwie Polskim 2565 tytułów książek popularnonaukowych. Od 1860 roku w kolejnych dziesięcioleciach ukazywały się: 154, 428, 504, 703 książki, a w latach 1900-1905 – 776 książek. Szczególnie wyróżnił się rok 1873 (101 książek). Ten poziom osiągnięto ponownie dopiero w 1898 roku. Powodem kryzysu była nie tylko profesjonalizacja, osłabiająca rangę książki popularnonaukowej. Zasztowt przytacza opinię Adama Wiślickiego z roku 1875: „Gorzej z ruchem książkowym. Idea tanich, popularnych wydawnictw naukowych, uprzystępnionych do granic możliwości zeszytową formą, nie znalazła stałego gruntu. Dwuletnia nasza własna praktyka w tym względzie zamknięta została deficytem, dotkliwej jak na pojedynczego wydawcę straty”. Krąg nabywców malał też wobec rozbudowy sieci bibliotek i czytelni (wśród nich pojawiły się także „naukowe”). Upowszechnia się mniemanie, że książkę należy nie tyle nabyć, co przeczytać.

W poszczególnych latach, jak ustalił Zasztowt, książki popularnonaukowe stanowiły w Królestwie Polskim (od 1860 roku) od 5 do 10 proc. ogółu wydawnictw nieperiodycznych. Dominowały (40 proc.) książki popularnonaukowe na poziomie wyższego wykształcenia – poziom średni i podstawowy był zrównoważony (po 30 proc.). Z ogółu 2565 książek popularnonaukowych połowę (1262) napisali ludzie nauki. Wśród książek popularnonaukowych tłumaczonych z języków obcych (896) aż 93,6 proc. napisali uczeni, natomiast w kręgu polskich autorów dominowali amatorzy – stanowili 44,5 proc. Ich prace najczęściej były kompilacjami publikacji zagranicznych. Dziełem polskich uczonych było 529 książek. Wśród ogółu książek popularnonaukowych dominowały prace historyczne (339), historycznoliterackie (166), religijne i kulturoznawcze (114). Z filozofii opublikowano 184 tytuły, z pedagogiki – 249. Z innych dyscyplin powodzenie miała biologia (245), medycyna (173), geografia (159) i fizyka (106).

W ramach książek naukowych proporcje dyscyplinowe układały się odmiennie, zwłaszcza po 1900 roku. W latach 1901-1905 wydano w Królestwie Polskim ogółem, jak obliczył Zasztowt, 2542 książki naukowe, w tym 488 z medycyny, 345 z historii, 341 z rolnictwa i 293 z pedagogiki. Około 30 proc. książek naukowych wydano w językach obcych, głównie w jidysz i po rosyjsku.

Średni nakład książki naukowej nie przekraczał w XIX wieku 200 egzemplarzy – taka była też granica opłacalności druku. Dopiero po roku 1900 nakłady przekraczały 1000 egzemplarzy, przede wszystkim książek historycznych i biograficznych. Ogółem w latach 1794-1913 wydano na ziemiach polskich 144 096 książek, w tym w języku polskim – 129 119.