Kronika akademicka FA 05/2010



Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego

Nagrody Przeglądu Wschodniego 2009

27 marca wręczono Nagrody Przeglądu Wschodniego za najlepsze publikacje poświęcone problematyce Europy Wschodniej w roku 2009. Laureatami XVII edycji konkursu w kategorii Dzieła Krajowe zostali: dr Elżbieta Orman z redakcji Polskiego Słownika Biograficznego za książkę Tahańcza Poniatowskich. Z dziejów szlachty na Ukrainie w XIX wieku (wyd. Polska Akademia Umiejętności) oraz dr hab. Roman Jurkowski z Uniwersytetu Warmińsko−Mazurskiego w Olsztynie za pracę Sukcesy i porażki. Ziemiaństwo polskie Ziem Zabranych w wyborach do Dumy Państwowej i Rady Państwa 1906−1913 (Wydawnictwo UMW).

W kategorii Dzieje Polaków na Wschodzie zwyciężył prof. Andrzej Furier z Uniwersytetu Szczecińskiego. Kapituła nagrody doceniła jego książkę Polacy w Gruzji (Wyd. Trio). Dr. hab. Mariusza Korzeniowskiego z Uniwersytetu Marii Curie−Skłodowskiej w Lublinie nagrodzono w tej samej kategorii za książkę Za Złotą Bramą. Działalność społeczno−kulturalna Polaków w Kijowie w latach 1905−1920 (Wyd. UMCS).

Nagrodę w kategorii Dzieła Zagraniczne otrzymał dr Georges Mamoulia z L’École des Hautes Etudes en Sciences Sociales w Paryżu za pracę Les combats indépendantistes des Caucasiens entre URSS et puissances occidentales. Le cas de la Géorgie (1921−1945).

W kategorii Popularyzacja Problematyki Wschodniej nagrodzono dr. Wojciecha Zajączkowskiego, historyka i dyplomatę (Warszawa/Bukareszt), autora książki Rosja i narody. Ósmy kontynent. Szkic dziejów Eurazji (Wydawnictwo MG). Nagrodę specjalną za całokształt badań, edycji i twórczości naukowej poświęconej Wielkiemu Księstwu Litewskiemu otrzymał prof. Andrzej Rachuba z Instytutu Historii PAN.

Nieobecny w Warszawie prof. Orlando Figes z University of London, którego nagrodzono w kategorii Dzieła Zagraniczne za pracę Taniec Nataszy. Z dziejów kultury rosyjskiej, odbierze wyróżnienie w późniejszym terminie. Podobnie Krzysztof Jasiewicz z Warszawy, którego nagrodzono w kategorii Edycje za przygotowanie, opracowanie i edycję serii wydawniczej Instytutu Studiów Politycznych PAN i Oficynę Wydawniczą RYTM pod nazwą Seria Wschodnia. Za to podczas marcowej uroczystości Anna Appelbaum odebrała Nagrodę PW za rok 2004. Uhonorowano ją za książkę Gulag: a history (polskie wydanie Gułag, „Świat Książki” 2005).

mit
Poznański Kampus Akademicki

Od kampusu do uniwersytetu

Obie mają po 14 lat. Dotychczas osobno, teraz chcą działać razem: warszawska Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej i poznańska Wyższa Szkoła Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa. 15 marca rektorzy obu uczelni (na fot.) podpisali umowę o współpracy. Faktycznie trwa ona od 2008 r., a teraz wchodzi w kolejny etap. – Będziemy korzystali z tych samych zasobów kadrowych i lokalowych – mówi prof. Andrzej Eliasz, rektor SWPS. Uczelnia, którą kieruje i WSNHiD utworzyły Poznański Kampus Akademicki. Na razie dumna jest tylko nazwa.

W nowym roku akademickim SWPS otworzy wydział zamiejscowy w Poznaniu. Będzie się on mieścił w budynku WSNHiD. Ponieważ miejsca mało, poznańska uczelnia już rozbudowuje siedzibę. Dzięki realizacji inwestycji powierzchnia kampusu powiększy się do października 2010 o 8 tys. m2 i będzie liczyła 18 tys. m2. W starej części budynku zajęcia będzie prowadził zamiejscowy wydział SWPS, zaś nową część zajmą studenci WSNHiD. – Nie wpuszczamy lisa do kurnika. SWPS to nasz sprzymierzeniec – mówi prof. Karol Olejnik.

Plany sięgają jednak dalej, niż działalność w jednym kampusie. – Perspektywicznie nie wykluczamy połączenia z WSNHiD – mówi rektor SWPS. Na razie jednak obie uczelnie to prawnie i faktycznie niezależne organizmy. – Musimy sprawdzić, czy będą one bezkonfliktowo i twórczo pracować – kontynuuje prof. Eliasz.

Natalia Osica, rzeczniczka SWPS, napisała w komunikacie prasowym: „przedsięwzięcie zakłada docelowo utworzenie w przyszłości pierwszego w Europie Środkowowschodniej wielokampusowego niepublicznego uniwersytetu humanistycznego”. Agnieszka Lewicka, rzeczniczka WSNHiD, uściśla: to wieloletni plan przekształcenia dwóch niepublicznych uczelni w jeden organizm – kolejno akademię, a następnie uniwersytet. Prof. Eliasz tonuje nastroje: – Nie dajmy się ponieść emocjom. Na razie nie mamy jeszcze wymaganych przez ustawę uprawnień, by być uniwersytetem. SWPS posiada 4 uprawnienia do nadawania stopnia naukowego doktora nauk humanistycznych w dyscyplinach: psychologia, kulturoznawstwo i socjologia oraz doktora habilitowanego w dyscyplinach psychologia i kulturoznawstwo. – Przygotowujemy kolejne wnioski – mówi rektor SWPS. Także WSNHiD przygotowuje dwa wnioski o uprawnienia do doktoryzowania.

Jeśli wnioski składane przez obie uczelnie uzyskają akceptację CK, a obecna współpraca okaże się owocna, zapewne w stosunkowo krótkim czasie możemy spodziewać się utworzenia pierwszego niepublicznego uniwersytetu. Tym bardziej, że obie uczelnie łączy Instytut Edukacji Europejskiej z Poznania, którego właścicielami są Piotr Voelkel i Marian M. Przybylski. Instytut jest założycielem i właścicielem WSNHiD, a od 2008 r. także właścicielem SWPS.

PK
Wyższa Szkoła Filologii Hebrajskiej w Toruniu

Pod rękę z hebraistyką

Uniwersytet Mikołaja Kopernika będzie współpracował z niedawno powstałą Wyższą Szkołą Filologii Hebrajskiej w Toruniu. Umowa zakłada możliwość uczestnictwa studentów w wybranych zajęciach drugiej uczelni, prawo do korzystania z bibliotek oraz podejmowanie wspólnych przedsięwzięć naukowych. Uczelnie deklarują też wymianę zapraszanych z wykładami gości oraz dzielenie się doświadczeniami natury administracyjnej.

Założycielem niepublicznej Wyższej Szkoły Filologii Hebrajskiej jest Prowincja św. Franciszka z Asyżu – Zakon Braci Mniejszych Franciszkanów w Polsce. Uczelnia powstała w Toruniu, na terenach należących do franciszkanów, w bezpośrednim sąsiedztwie klasztoru, w którym znajdują się pokoje dla studentów i wykładowców.

W październiku 2009 naukę w WSFH rozpoczęło 20 studentów, w następnym roku akademickim ma pojawić się kolejnych 50. Pełen cykl kształcenia uczelnia będzie mogła zaoferować w roku 2013. Oferta edukacyjna WSFH obejmuje: studia licencjackie na kierunku filologia hebrajska, studia podyplomowe z zakresu filologii hebrajskiej, archeologii biblijnej, judaizmu, kursy językowe: hebrajski i jidysz oraz kurs przewodnika po Ziemi Świętej. Franciszkanie deklarują, że ukończenie studiów w WSFH pozwoli opanować współczesny język hebrajski (na poziomie C1 Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego Rady Europy) oraz umiejętność posługiwania się językiem specjalistycznym, niezbędnym do wykonywania zawodu tłumacza, przewodnika czy archiwisty.

Poza tym studenci zapoznają się z zasadami języka rabinicznego hebrajskiego na poziomie pozwalającym czytać teksty rabiniczne. Absolwenci szkoły będą solidnie przygotowani z zakresu historii Izraela w starożytności, dziejów Żydów w diasporze, historii syjonizmu i współczesnego państwa Izrael, historii literatury hebrajskiej – starożytnej, średniowiecznej, nowożytnej i współczesnej.

Wiedza dostarczona przez szkołę w ramach studiów licencjackich ma dać dobre przygotowanie do pracy w instytucjach kultury, zwłaszcza w instytucjach związanych z kulturą i dziejami Żydów (jak muzea oraz archiwa), a także do pracy tłumacza czy przewodnika po miejscach związanych z dziejami Żydów w Polsce oraz w Izraelu.

(kin)
Warszawskie Dni Informatyki 2010

W tłumie informatyków

Rankiem 16 marca przed wejściem do sali kinowej Wojskowej Akademii Technicznej kłębił się tłum studentów, usiłujących dostać się do środka. Rozpoczynały się Warszawskie Dni Informatyki 2010, zorganizowane przez 6 kół naukowych z: Wojskowej Akademii Technicznej, Uniwersytetu Warszawskiego, Politechniki Warszawskiej, Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Polsko−Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych oraz Warszawskiej Wyższej Szkoły Informatyki, przy wsparciu sponsorów: Asseco Poland, HP Polska oraz programu Grasz o staż. – WDI miały rozpocząć się o godzinie 9, jednak ze względu na ogromną ilość chętnych i kolejkę aż od ulicy, oficjalne rozpoczęcie zostało przesunięte o pół godziny – wspomina Michał Pośnik z zespołu organizacyjnego WDI.

Obrady dotyczyły głównie zagadnień software−deweloperskich. Na tym tle wyróżniała się sesja Pawła Ciesielskiego, zarządzającego programem Inwestuj z Asseco, który opowiedział, jak zbudować największą firmę w Europie Środkowo−Wschodniej na przykładzie Grupy Asseco.

W trakcie sesji dotyczącej wykorzystania narzędzi Business Intelligence w SQL Server 2008 R2 (oprogramowanie wspomagające tworzenie hurtowni danych) odbył się panel rektorów z udziałem (na fot. od lewej): prof. Arkadiusza Orłowskiego (SGGW), prof. Andrzeja Jakubiaka (PW), Jacka Murawskiego (Microsoft Polska), dr. Jerzego P. Nowackiego (PJWSTK), Andrzeja Żyławskiego (WWSI), prof. Marty Kicińskiej−Habior (UW), Pawła Ciesielskiego (Asseco Poland), gen. bryg. prof. Zygmunta Mierczyka (WAT). Mówiono o możliwości wykorzystania informatyki w bezpieczeństwie narodowym, urządzeniach elektronicznych, szeroko rozumianym gospodarstwie wiejskim, nauczaniu przez Internet, programach wolontaryjnych. Przedstawiono biznesowe aspekty w nauczaniu informatyki. Paneliści wypowiedzieli się też na temat wizji kształcenia wyższego w Polsce i możliwościach, jakie stwarzają w tym zakresie nowoczesne technologie.

Prezes Microsoft Polska mówił o obopólnych korzyściach, jakie wynikają ze współpracy firmy z uczelniami technicznymi. P. Ciesielki poruszył kwestię finansowania projektów przy pomocy funduszy Venture Capital. Wyraził chęć współpracy z najzdolniejszymi studentami, którzy mają ciekawe pomysły, ale nie dysponują środkami finansowymi, by je zrealizować.

MP
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

„Jak cię widzą...”

Dziewicza przyroda, bogactwo krajobrazów, zwycięska walka z reżimem komunistycznym i legendarna polska gościnność. W taki sposób kreowany jest obraz Polski w wybranych przewodnikach dla turystów zagranicznych.

Autor każdego przewodnika turystycznego kreuje wizerunek kraju, o którym pisze, stosując mniej lub bardziej świadomie strategie promujące, mające zachęcić potencjalnego turystę do odwiedzenia opisywanego miejsca. Jest to zjawisko tym bardziej ciekawe, gdy autorem przewodnika jest obcokrajowiec, a przewodnik przeznaczony jest dla turystów zagranicznych. Tego rodzaju przewodniki po Polsce w języku angielskim: Poland, Lonely Planet (2008) i Poland, Rough Guide (2005), stały się obiektem badań przeprowadzonych w Instytucie Lingwistyki Stosowanej UAM w ramach europejskiego projektu LINEE. Stosowane w nich strategie promocji Polski akcentują jej różne walory turystyczne i kulturowe. Istotną rolę w kreowaniu wizerunku Polski za granicą pełnią wydarzenia historyczne, przede wszystkim rola Polski w walce z komunizmem ujęta w kontekście międzynarodowym. Polskę przedstawia się jako kraj kontrastów. Z jednej strony podkreśla się modernizację polskich miast, z drugiej zwraca uwagę na „rustykalny urok” polskich wsi (LP, s. 16), w niektórych regionach niemalże nietkniętych przez postęp. Inną strategią promocji Polski jest podkreślanie cech odróżniających ją od innych destynacji turystycznych. Do obiektów unikalnych w skali europejskiej zaliczono np. Puszczę Białowieską. Strategia podkreślająca unikalność Polski związana jest ze stosowaniem porównań z innymi krajami. I tak np. Kraków przedstawiono w opozycji do takich miast, jak Praga i Wiedeń. We wspomnianych przewodnikach Polska jawi się jako kraj będący w stanie sprostać konkurencji pod względem atrakcyjności turystycznej i mogący przyciągnąć turystów.

Unia Europejska stanowi swoistą mozaikę kultur, języków i tożsamości, której częścią od 2004 r. jest też Polska. LINEE (www.linee.info) zajmuje się badaniem wielojęzyczności w Europie. Koordynatorem projektu jest Uniwersytet w Bern. Badania obejmują cztery bloki tematyczne. W ramach obszaru „Język, tożsamość i kultura” przeprowadzono analizę promowania tożsamości narodowej wybranych krajów na szczeblu międzynarodowym i roli, jaką pełni w tym kontekście język. Zespół badawczy z ILS UAM analizował to zagadnienie we współpracy z partnerami z Chorwacji i Wielkiej Brytanii (badania dotyczące Cypru, Chorwacji i Polski). Główne pytania badawcze dotyczyły najpopularniejszych strategii stosowanych w promocji tożsamości narodowej za granicą oraz istniejących stereotypów odnoszących się do tożsamości narodowej.

Magdalena Dudzińska, Magdalena Koper
Uniwersytet Rolniczy w Krakowie

Jodła w ekosystemach leśnych

W dniach 8−9 kwietnia, z inicjatywy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku, Polskiego Towarzystwa Leśnego O/Gdańsk oraz Katedry Nasiennictwa, Szkółkarstwa i Selekcji Drzew Leśnych Wydziału Leśnego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, odbyła się konferencja poświęcona roli jodły pospolitej (Abies alba Mill.) w gospodarce leśnej oraz metodom hodowli selekcyjnej i ochrony zasobów genowych ex situ jedlin Karpackiego Banku Genów. Mówiono m.in. o perspektywach hodowli selekcyjnej jodły pospolitej w świetle zmian klimatycznych poza zasięgiem naturalnego występowania, wartości genetyczno−hodowlanej jodły polskich pochodzeń, możliwości analizy genomu jodły pospolitej, a także występowaniu jodły pospolitej w lasach Pomorza i ocenie zdrowotnej jedlin regionu.

Uczestnicy zwiedzili uprawę porównawczą archiwum pochodzeniowego jodły karpackiej objętej ochroną Karpackiego Banku Genów w obrębie Darzlubie Leśnictwa Domatowo Nadleśnictwa Wejherowo, powierzchnię z naturalnym odnowieniem jodły na siedlisku lasu mieszanego świeżego z kwaśną buczyną niżową (obręb Kolkowo, Leśnictwa Gniewano, Nadleśnictwa Wejherowo), wyłączony drzewostan nasienny jodły pospolitej w Leśnictwie Barłomino Nadleśnictwa Strzebielino, oraz przygotowane pod inicjację jodłowego odnowienia naturalnego powierzchnie uprawowe w Leśnictwie Czech (oddz. 186 g) oraz przebudowywane jodłą drzewostany świerkowe w Leśnictwie Leśnice (oddz. 80 b) Nadleśnictwa Lębork.

Uczestnicy spotkania pozytywnie ocenili możliwości lokalnego wprowadzania jodły do składu gatunkowego upraw w Krainie Bałtyckiej na siedliskach lasu świeżego i lasu mieszanego świeżego oraz zalecili preferowanie tego gatunku w trakcie prac hodowlanych. Wskazali na możliwość transferu jodły, w tym pochodzeń karpackich, na tereny poza zasięgiem jej naturalnego występowania. W oparciu o istniejące obiekty zachowawcze w Wirtach, zaproponowali utworzenie na terenie RDLP Gdańsk Regionalnego Banku Genów, który obejmie ochroną istniejące fragmenty jedlin poza zasięgiem naturalnego występowania, a także pozwoli zachować cenne ekotypy innych gatunków drzew, np. sosny helskiej czy jarzębu brekinia. Uczestnicy konferencji postulują również konieczność zmiany zasięgu regionów pochodzenia leśnego materiału podstawowego jodły pospolitej oraz możliwość wykorzystania leśnego materiału rozmnożeniowego poza regionem pochodzenia.

MM
Wrocławskie Targi Książki Naukowej

Pielęgnujmy własną tradycję

– Gdybym był w jury, do takiej sytuacji by nie doszło – tak prof. Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej skomentował na gorąco przyznanie Oficynie Wydawniczej PWr pierwszej nagrody w Konkursie na Najtrafniejszą Szatę Edytorską Książki Naukowej. Rozstrzygnięto go 17 marca podczas otwarcia XVI Wrocławskich Targów Książki Naukowej. Impreza odbywała się w tym roku w cieniu sporu ze Stowarzyszeniem Wydawców Szkół Wyższych, które zamierzało cofnąć swe poparcie dla WTKN – najstarszych istniejących branżowych spotkań wydawców akademickich. Ostatecznie stowarzyszenie udzieliło poparcia, jednak liczba stoisk była na tegorocznych targach mniejsza niż zwykle. Część wydawców zdecydowała się na półkę na wspólnym stoisku. Dzięki temu liczba wystawców pozostała na podobnym, jak w poprzednich latach, poziomie.

Wyniki konkursu wzbudziły mieszane uczucia (patrz ramka). Jego formułę zmieniono kilka lat temu, rezygnując z przyznawania nagród w poszczególnych dziedzinach wiedzy. Coraz częściej zamiast publikacji ściśle naukowych, których typografia znacząco różni się od np. wydawnictw albumowych, te ostatnie zdobywają nagrody. Halina Dudek, dyrektor Oficyny Wydawniczej PWr, organizatora WTKN, zapowiedziała powrót do pierwotnej formuły konkursu, tj. przyznawania nagród w kategoriach odpowiadających dziedzinom wiedzy. Sprawą otwartą pozostaje udział w nim książek publikowanych przez organizatorów.

Targom towarzyszyło szereg ważnych dyskusji. Jedną z nich zorganizował Renek Mendruń z internetowego „Dwutygodnika Wydawniczego”. Przypomniał pomysł dr. Tomasza Makowskiego, dyrektora Biblioteki Narodowej, by zastąpić drukowany egzemplarz obowiązkowy wersją elektroniczną. Zdania na ten temat były podzielone. Powszechnie wyrażano zaś opinię, że kilkanaście egzemplarzy obowiązkowych to dla wydawców duży kłopot. Przy średniej cenie 30 zł i dużej liczbie niskonakładowych tytułów, wydawnictwa akademickie ponoszą ogromne koszty wysyłki 17 egzemplarzy każdej publikowanej pozycji.

Podczas spotkania SWSW mówiono m.in. o współpracy z instytucjami, które oferują dystrybucję elektronicznych wersji publikacji. Zdaniem wydawców, związana ze Springerem Versita agresywnie wdziera się na rynek, a rektorzy, lekceważąc opinie wydawnictw, podpisują z firmą niekorzystne dla uczelni umowy. Wydawcy chwalą sobie współpracę z PWN−owską czytelnią publikacji elektronicznych „ibuk”. Jak zwykle sporą publiczność zgromadził wykład dr. Juliana Jezioro z Uniwersytetu Wrocławskiego na temat odpowiedzialności za treści rozpowszechniane w Internecie. W gmachu głównym PWr zlikwidowano szatnię w głównej części holu. Teraz jest tam wspaniała otwarta przestrzeń. Szkoda, że targi nie odbywają się, wzorem dawnych lat, właśnie tam. Z pewnością przyciągnęłyby znacznie więcej studentów.

WTKN należy traktować jako dobro wspólne środowiska akademickiego. M.in. tam rodziło się poczucie wspólnoty interesów wydawców akademickich i powstawała idea powołania SWSW. Należy dbać o rozwój, ale także – pielęgnować tradycję.

pik
Polska Akademia Nauk

Bezpieczne GMO

W Polsce toczy się debata na temat dopuszczalności stosowania organizmów genetycznie modyfikowanych. Dzieje się to w przededniu przyjęcia przez parlament rozwiązań prawnych w tym zakresie. Jednak zdaniem naukowców dyskusja ta nie zawsze odwołuje się do merytorycznych argumentów. Wydziały Nauk Biologicznych oraz Nauk Rolniczych, Leśnych i Weterynaryjnych PAN wydały wspólne oświadczenie w sprawie organizmów genetycznie zmodyfikowanych, w którym czytamy m.in.: „Dyskusja winna w miarę możliwości uwzględniać dokumentację faktograficzną, która w przypadku GMO jest wyjątkowo rzetelna i wszechstronna”.

Zdaniem naukowców, produkty zawierające GMO – np. żywność i pasze – są od 30 lat poddane rygorystycznej kontroli przez powołaną do tego celu European Food Safety Authority. Należą do grupy produktów dobrze przebadanych i bezpiecznych. Racjonalne stosowanie nowych technologii z udziałem GMO w rolnictwie „prowadzi do znaczącego zmniejszenia jego energochłonności oraz do ograniczenia skutków stosowania szkodliwych dla człowieka i środowiska środków chemicznych”. Bez GMO nie byłby możliwy postęp w wielu dziedzinach diagnostyki i terapii medycznej. To dzięki GMO mamy większość stosowanych obecnie na masową skalę szczepionek i wiele biofarmaceutyków, np. hormonów.

Uczeni podkreślają, że dyskusja na temat GMO nie powinna być oparta na uprzedzeniach. Należy się w niej odwoływać do „zagadnień merytorycznych leżących u podstaw tych technologii i podlegających doświadczalnej weryfikacji”. Przed podjęciem kroków prawnych w sprawie GMO, trzeba oszacować „korzyści i straty, które przynieść może zaniechanie lub ograniczanie dostępu do technologii opartych o zdobycze naukowe uznawane przez ekspertów za bezpieczne i korzystne dla zdrowia człowieka i gospodarki”. Ponieważ problematyka GMP budzi zaniepokojenie społeczne wywołane nieodpowiedzialnymi i nieudokumentowanymi wypowiedziami, należy „wszelkie działania w tej sprawie, a także kroki legislacyjne” podejmować „z niezwykłą wnikliwością” – piszą naukowcy z PAN.

(pik)
Uniwersytet Gdański

Wynaturzenie prześwietlone

W dniach 10−12 marca w Uniwersytecie Gdańskim odbyła się ogólnopolska konferencja naukowa Wynaturzenie – literatura, kultura, język, translatoryka. Było to już trzecie sympozjum zorganizowane przez tamtejszych doktorantów; pierwsze dotyczyło problematyki „lustra”, drugie – „zbliżenia”.

Tytułowe pojęcie zostało oświetlone z różnych perspektyw. Badacze analizowali m.in.: wynaturzenia zachowań związanych ze śmiercią i umieraniem, reakcje polskich internautów na ciążę transseksualnego mężczyzny, wypaczenia systemu społecznego i stosunków międzyludzkich uchwycone przez artystów, filmowców i pisarzy, osobliwości dyskursu Adama Michnika zeznającego przed komisją śledczą, język propagandy III Rzeszy, a nawet „bułgarski system gramatyczny jako wynaturzenie na tle ogólnosłowiańskim”. Omówiono też wypaczenia dotyczące sztuki przekładu oraz seksualne zachowania uznawane w Biblii i Koranie za zwyrodniałe.

Słuchaczy zdumiał bułgarski zwyczaj porzucania bezpłodnej żony przez męża, motywowany lękiem, by kobieta nie przeniosła tej cechy na uprawy. Nie mniej poruszające były wystąpienia poświęcone macierzyństwu, oczywiście „perwersyjnemu” bądź „spotworniałemu” – matkom chorym, pijanym, tępym lub rozwiązłym, które komunikują swym dzieciom wprost, że żałują, iż je urodziły.

Szkodliwe dla podopiecznych mogą okazać się również babcie – dowodem powieść Pochowajcie mnie pod podłogą Pawła Sanajewa, potraktowana przez dr Lilianę Kalitę jako artystyczna ilustracja zastępczego zespołu Münchhausena, czyli zaburzenia polegającego na celowym prowokowaniu chorób u innych tudzież wyolbrzymianiu lub wymyślaniu objawów chorobowych.

Drobiazgowo omówiono również „kobiece wynaturzenie” rozumiane jako transgresja esencjalistycznego modelu kobiecości, będącego w istocie patriarchalnym konstruktem kulturowym.

Sugestywnej reinterpretacji poddano historię kina, uwzględniając filmy, które zaginęły albo niespodziewanie odnalazły się, deformując stan wiedzy na temat rozwoju sztuki filmowej. Jak podkreślił dr Paweł Sitkiewicz, „pusta półka może być bardziej inspirująca niż kolekcjonerskie wydanie DVD”. Aforystycznych uwag padło więcej. Tomasz Żaglewski przedstawił literacką i filmową postać Bonda jako ikonę kultu wynaturzenia w sztuce popularnej, jako swego rodzaju „wynaturzony” twór społeczno−historyczny, odpowiadający aktualnym lękom i marzeniom kultury Zachodu.

Podjęto temat uzależnienia amerykańskich twórców filmowych od psychoanalizy. W latach 50. i 60. psychoanalitycy nie tylko prowadzili długotrwałe i często szkodliwe terapie, ale pisali także scenariusze, decydowali o obsadzie filmów, pełnili funkcje doradcze. Omówiono również dynamikę opozycji „kobiecość” – „męskość” w filmach Agnes Vardy i Catherine Breillat oraz dzieła Anga Lee w kontekście badań postkolonialnych.

Gdańskie sympozjum pokazuje, jak duże znaczenie dla powodzenia przedsięwzięcia mają dobrze sformułowany temat oraz przemyślany dobór referatów. Pojemne i efektowne hasło umożliwiło spotkanie naukowców z wielu dziedzin humanistyki – ludzi często różnie postrzegających świat.

Jarosław Wach
Wyższa Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej

Prywatne życie roślin

Rankiem 25 marca w wypełnionym do ostatniego miejsca Auditorium Maximum, największej sali WSB, pojawili się dr Edyta Sierka, botanik i dr Wojciech Sierka, zoolog. Przywieźli 200 doniczek. Rosły w nich rośliny drapieżne, dostarczone przez uprawiającą je firmę z Sosnowca, prowadzoną przez dwóch licealistów. Małżeństwo biologów pokazywało zgromadzonej młodzieży prywatne życie roślin.

Większość roślin odżywia się i rozwija dzięki światłu słonecznemu i azotowi zawartemu w glebie. Ich liście to miejsce, gdzie z prostych związków nieorganicznych w procesie fotosyntezy powstają węglowodany. Rośliny, które rosną na siedliskach podmokłych o niskiej zawartości azotu w podłożu, uzupełniają jego brak chwytając owady przekształconymi w pułapki liśćmi.

Muchołówki, rosiczki, tłustosze i dzbaneczniki (na fot.), które prelegenci przynieśli na uczelnię, były cały czas obserwowane przez kamery, które przekazywały na ekranie powiększone obrazy. Uczestnicy spotkania mogli obserwować kropelki lepkich substancji na liściach rosiczki przylądkowej (Drosera capensis), do których przylepiają się drobne owady, dzbaneczniki wypełnione płynem trawiącym, tłustosze z przyklejonymi na liściach małymi muszkami, zamykające się pod wpływem dotyku liście – pułapki muchołówki.

Rośliny wabią owady nie tylko po to, aby się nimi odżywiać. – Traktują je także jak kurierów, którzy przenoszą pyłek z kwiatu na kwiat, by je zapylić – tłumaczyli biolodzy. Rolę posłańców nie zawsze pełnią owady. Robią to także ptaki – maleńkie kolibry, a także gady – gekony przenoszą pyłek z kwiatka na kwiatek tęgosza właściwego.

Rośliny wykorzystują różne strategie wabienia owadów. Nie zawsze są to piękny zapach i żywe barwy kwiatów. Rosnące na Sumatrze dziwidło olbrzymie o obwodzie 150 cm wydziela woń psującej się ryby, która wabi muchy. Skrajną strategią jest wysoka specjalizacja, polegająca na tym, że określony gatunek zwierząt zapyla jeden gatunek roślin, który specjalnie w tym celu wytwarza kwiat zbliżony wyglądem do samicy zapylającego zwierzęcia. – Nie jest to do końca korzystne, bowiem wyginięcie owada zapylającego oznacza dla rośliny problem z wydawaniem kolejnych pokoleń – przekonywali prelegenci.

Po zapyleniu następuje szereg przemian, które prowadzą do powstania nasion o najróżniejszych kształtach i przemyślnej taktyce rozsiewania. Niecierpek drobnokwiatowy wyrzuca swoje nasiona na odległość 2−3 m, chociaż roślina ma najczęściej 30−40 cm wysokości. „Gońcami”, którzy rozsiewają nasiona, są też odżywiające się nimi zwierzęta.

Niektóre rośliny adaptują się do nowych warunków wyjątkowo łatwo. Przykładem są przybyłe z Azji rdestowce, np. rdestowiec ostrokończysty, uznany za najgroźniejszy gatunek inwazyjny w skali świata. Państwo Sierkowie przynieśli na prelekcję pęk jego wysokich pędów i pokazując je młodzieży podali przykład inwazji tego gatunku w Polsce. W rezerwacie Smoleń na Jurze Krakowsko−Częstochowskiej rdestowiec sachaliński stworzył wysoką na 4 m „dżunglę”. – Na razie ani chemiczne, ani mechaniczne metody nie zdołały skutecznie powstrzymać ekspansji tych roślin – mówili. Naukowcy badają, czy tej szybko rosnącej rośliny nie uda się wykorzystać np. jako alternatywnego źródła energii.

rat
W krakowskim Archiwum Nauki PAN i PAU

Małe, ważne karteczki

Jedną z form działalności Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie jest organizowanie wystaw. Do tej pory było ich ponad czterdzieści. Większość, pod hasłem W służbie nauki, przedstawiała działalność wielkich polskich uczonych lub instytucji naukowych.

Wystawa otwarta 19 marca br. odbiega od tej zasady. Ma tytuł Hic liber mihi est – Ekslibrisy uczonych i instytucji nauki i zawiera eksponaty pochodzące ze zbiorów Gabinetu Rycin Biblioteki Naukowej PAU i PAN oraz Archiwum Nauki PAN i PAU. Pokazano 278 ekslibrisów, a także matryce, rylce i wydawnictwa dotyczące ekslibrisów.

Hic liber mihi est – znaczy: ta książka jest moja. Ekslibris jest przede wszystkim znakiem własnościowym, ale dawno już zaczął żyć własnym życiem, jako przedmiot pasji kolekcjonerskiej i jako gatunek sztuki.

Do niedawna w zbiorach PAU było 600 ekslibrisów, dzisiaj jest ich około 15 tys. W czasie wernisażu dr Karolina Grodziska dziękowała dobroczyńcom, dzięki którym zbiory tak nagle urosły, autorom i kolekcjonerom: Lechowi Kokocińskiemu, Krzysztofowi Kmieciowi, Jerzemu Napieraczowi, Krzysztofowi Świtali, Zbigniewowi Osenkowskiemu, Andrzejowi Znamirowskiemu, wszystkim, dzięki którym możemy oglądać, jak to określiła: „małe karteczki, wykonane w różnych technikach, począwszy od drzeworytu aż do drukarki komputerowej, o zróżnicowanej wielkości i kolorystyce, niesłychanej zawartości symboli, ukrytych znaczeń, podtekstów, a niekiedy humoru”.

Prof. Jerzy Wyrozumski, sekretarz generalny PAU, przypomniał, iż wystawa jest efektem namysłu artystycznego i wysiłku Agnieszki Fludy−Krokos i Marzeny Włodek oraz współpracowników z Archiwum Nauki. Wystawie towarzyszy katalog zawierający prezentowane ekslibrisy.

(mn)
Polski Komitet Oświetleniowy

Spacer ze zużytą świetlówką

Od ubiegłego roku w krajach Unii Europejskiej nie wolno produkować i sprzedawać żarówek o mocy 100 wat i większej. W tym roku znikną żarówki 75−watowe, a w bardzo bliskiej przyszłości wszystkie żarówki. Mają zostać zastąpione wielokrotnie droższymi świetlówkami. Polski Komitet Oświetleniowy, organizacja zrzeszająca naukowców i inżynierów specjalizujących się w problematyce oświetlenia, porównał oba typy oświetlenia, biorąc pod uwagę dziesięć parametrów. – Tylko dwie cechy: energooszczędność i trwałość zdecydowanie przemawiają za świetlówkami kompaktowymi – czytamy w raporcie. Jednak tej konstatacji towarzyszą zastrzeżenia: „pod warunkiem, że ich jakość wykonania będzie wysoka”. Na rynku jest bowiem mnóstwo (naukowcy nie określają, jaki procent podaży) bardzo złych świetlówek, które „trudno nazwać energooszczędnymi”, a nawet te „dobre” będą działały długo i oszczędnie jedynie w ściśle określonych warunkach, które trudno zagwarantować. „Pozostałe cechy nie uzasadniają powszechności stosowania świetlówek kompaktowych i bezkrytycznego zastępowania nimi żarówek – czytamy w raporcie. – Gdyby ten parametr (energooszczędność) był najistotniejszy i jedyny, to nasze mieszkania byłyby oświetlone monochromatycznym, żółtym światłem lamp sodowych”.

Specjaliści z PKO zauważają też, że świetlówki zawierają bardzo szkodliwą dla środowiska i zdrowia człowieka rtęć. Jednak „akcja odbioru zużytych świetlówek jest źle zorganizowana” – mówi prof. Wojciech Żagan z Politechniki Warszawskiej, jeden z autorów raportu. – Nie bardzo wiadomo, co konsumenci mają zrobić ze zużytymi świetlówkami, podobnie, jak z bateriami. O ile jednak pojemniki na zużyte baterie można po długich poszukiwaniach znaleźć w sklepach, o tyle znalezienie pojemników na zużyte świetlówki graniczy z cudem. – Zakłada się, że zamiast na spacer, wybierzemy się z rodziną na poszukiwanie miejsca, gdzie możemy zostawić zużyte baterie czy świetlówki – ironizuje prof. Żagan.

W raporcie nie ma ani słowa na temat wpływu świetlówek na zdrowie. Zauważa się jednak, że te gorsze emitują szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe. Tymczasem widmo świetlówek znacznie różni się od światła naturalnego, do którego przystosowany jest wzrok ludzki. Od tysięcy lat człowiek żyje w środowisku światła ciągłego. I takie jest światło żarówek. Świetlówki dają światło wybiórcze. Tylko niektóre częstotliwości są w ich widmie wyeksponowane, innych nie ma w ogóle. To sprawia, że nie widzimy w nich dobrze np. barw. Wpływ świetlówek na zdrowie to ogromny i niezbadany temat. Coraz więcej osób nosi okulary, powszechne stają się też inne wady wzroku. Czy za kilka lat nie czekają nas dodatkowe ogromne wydatki związane z leczeniem chorób oczu spowodowanych używaniem świetlówek kompaktowych?

Regulacje dotyczące obligatoryjnego wycofania żarówek i zastąpienia ich świetlówkami wprowadzono bez przeprowadzenia badań czy choćby konsultacji naukowych. Polski Komitet Oświetleniowy został poproszony o opinię pół roku po wejściu w życie tych przepisów. Wcześniej głównym konsultantem instytucji państwowych w tej sprawie byli... producenci świetlówek. Interesów obywateli prawodawca nie wziął pod uwagę.

PKO wymienił miejsca i sytuacje, w których zastosowanie świetlówek ma sens i takie, gdzie nie ma. Okazuje się, że tych pierwszych jest bardzo niewiele. W podsumowaniu raportu czytamy, że żarówki „są na pewno nie energooszczędnymi źródłami światła, ale ta cecha nie powinna eliminować możliwości ich użycia”. – Świetlówki są zupełnie niezgodne z naturą – podkreśla prof. Żagan. – Pozwólmy ludziom na pewien komfort. Sposób oświetlenia mieszkania powinien być kwestią wyboru, a nie urzędniczego nakazu. I powiedzmy sobie szczerze, oszczędności na oświetleniu nie będą wielkie, zwłaszcza, że już zaczyna panować zwyczaj: skoro mam energooszczędną świetlówkę, to nie będę jej wyłączał, niech sobie świeci. Świetlówka kosztuje 20 razy drożej niż żarówka, a częste zapalanie znacząco skraca jej trwałość. W gospodarstwach domowych największych oszczędności należy szukać w ogrzewaniu.

pik

Po smoleńskiej tragedii

Minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka wraz z całym kierownictwem i pracownikami resortu nauki wyraziła ogromny żal z powodu bolesnej straty wybitnych Polaków. W czwartek, 15 kwietnia w siedzibie ministerstwa oddano hołd ofiarom katastrofy i uczczono ich pamięć minutą ciszy.

Wśród ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego, który rozbił się 10 kwietnia br. pod Smoleńskiem, znaleźli się ludzie nauki, nauczyciele akademiccy i studenci, na czele z profesorem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, dr. hab. Lechem Kaczyńskim, prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Zginął też rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego ks. prof. dr hab. Ryszard Rumianek oraz wiele innych osób związanych ze środowiskiem naukowym i akademickim. Zginęli studenci: Natalia Januszko ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Justyna Moniuszko z Politechniki Warszawskiej i chor. Marek Uleryk z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie.

Już 12 kwietnia z inicjatywy Niezależnego Zrzeszenia Studentów i Parlamentu Studentów RP odbył się w Warszawie Akademicki Marsz Pamięci w hołdzie ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. Spod gmachu Sejmu ruszyło w milczeniu kilka tysięcy osób: studenci, profesorowie, wykładowcy. Wśród nich minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka wraz z kierownictwem resortu oraz prof. Katarzyna Chałasińska−Macukow, rektor Uniwersytetu Warszawskiego i ks. rektor Jacek Siekierski z Kościoła Akademickiego św. Anny. Na czele grupy szli studenci niosący krzyż. Uczestnicy przeszli przez plac Trzech Krzyży, Nowym Światem, ul. Królewską, przez plac Piłsudskiego, do kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Tam o godzinie 21.00 rozpoczęła się msza święta w intencji ofiar tragedii.

Minister nauki prof. Kudrycka podziękowała studentom za wspólny marsz: „Dziękuję, że razem przeszliśmy w tym pochodzie smutku, bolesnej zadumy i hołdu wobec ofiar ogromnej katastrofy. Dziękuję za ten marsz nadziei i wiary w was, młode pokolenie Polaków, którzy w tak trudnych chwilach potrafią dać przykład jedności i patriotyzmu”.

Premier Donald Tusk i członkowie rządu – w tym prof. Kudrycka – objęli wartę honorową przy trumnach prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego. Min. Kudrycka uczestniczyła również w innych wydarzeniach pamiętnego kwietniowego tygodnia: w ceremoniach przywitania ciał ofiar katastrofy na lotnisku Okęcie, w uroczystościach żałobnych upamiętniających ofiary na placu Piłsudskiego w Warszawie oraz w pogrzebie pary prezydenckiej w Krakowie. Na tę okoliczność przygotowany i złożony został wspólny wieniec z podpisem na szarfie: „Cześć Ich Pamięci – studenci oraz Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego”.

Narodowe Centrum Nauki w Krakowie

W październiku, wraz z nowym rokiem akademickim, rozpocznie działalność Narodowe Centrum Nauki – niezależna od władz centralnych agencja, która zarządzać będzie publicznymi funduszami na badania naukowe. Po raz pierwszy w historii instytucja tej rangi ulokowana zostanie poza stolicą. Na siedzibę NCN minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka wybrała Kraków

– Narodowe Centrum nauki będzie domem polskich naukowców. Kraków to najlepsze miejsce. Jest tu najstarsza uczelnia w kraju, prężnie działają środowiska akademickie – zaznaczyła prof. Kudrycka podczas pobytu w stolicy Małopolski 9 kwietnia. Minister nauki obejrzała trzy budynki, zaproponowane na siedzibę NCN przez władze miasta Krakowa oraz województwa małopolskiego – dwie połączone kamienice przy Małym Rynku, kamienicę w Rynku Głównym oraz przy ul. Brackiej. Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego zaproponowała też, że Centrum może w przyszłości zająć powstający, nowoczesny biurowiec w okolicach Ogrodu Botanicznego. Ostateczna decyzja w sprawie siedziby NCN zapadnie w ciągu najbliższych tygodni, po wnikliwej analizie uwarunkowań technicznych wszystkich zaproponowanych lokalizacji.

Zdaniem podsekretarza stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. Jerzego Szweda, roczny budżet Narodowego Centrum Nauki będzie wynosił co najmniej tyle, ile obecne nakłady na badania podstawowe, czyli około pół miliarda złotych, a ta kwota ma z roku na rok rosnąć. Instytucja zatrudniać będzie od 80 do 100 osób.

Powołanie Narodowego Centrum Nauki jest jednym z filarów reformy sektora badawczego. Pakiet sześciu ustaw naukowych – wśród nich ustawa o NCN – zyskał w sejmowym głosowaniu niemal jednogłośne poparcie wszystkich klubów parlamentarnych, a w pierwszych dniach kwietnia ustawy te przyjął także Senat.

Zgodnie z duchem reformy, finansowanie badań zostanie wyłączone z kompetencji ministra właściwego dla spraw nauki. O rozdziale środków publicznych na badania podstawowe zdecyduje właśnie NCN, w którego skład wejdą najwybitniejsi polscy naukowcy, wielkie naukowe autorytety. Najważniejszym ciałem NCN będzie 24−osobowa Rada. Kandydatów do niej zgłoszą najważniejsze w Polsce gremia naukowców.

Narodowe Centrum Nauki, wzorowane na European Research Council, pozwoli wprowadzić najnowocześniejsze standardy zarządzania finansami na naukę, ale też ułatwi polskim badaczom włączanie się do prestiżowych, międzynarodowych zespołów badawczych. Doświadczenia zachodnich krajów pokazały, że taki system zarządzania podnosi jakość badań i wzmacnia konkurencyjność. NCN opracuje strategię badawczą dla kraju w obszarze badań podstawowych i wyznaczy priorytetowe dyscypliny naukowe. W drodze otwartych i przejrzystych konkursów rozdzieli publiczne środki na najambitniejsze, pionierskie pomysły. O granty będą mogły ubiegać się nie tylko instytuty naukowe i zespoły badawcze, ale i osoby prowadzące na własną rękę badania, które w przyszłości mogą stać się przełomowe dla dotychczasowego stanu wiedzy. Centrum wesprze również wybitne młode talenty, jako że co najmniej 20 proc. rocznego budżetu przeznaczy na sfinansowanie prac młodych naukowców. Jako pierwszy kraj w Unii Europejskiej Polska zdecydowała się na tak szerokie i skuteczne systemowe wsparcie młodego pokolenia.

Polski uniwersytet za dziesięć lat

O systemach finansowania studiów, perspektywach młodych naukowców oraz poprawie międzynarodowej pozycji polskich uczelni dyskutowano w redakcji tygodnika „Polityka”.

Przyczynkiem do zorganizowanej 23 marca dyskusji były dwa projekty strategii rozwoju szkolnictwa wyższego: opracowany przez konsorcjum Ernst & Young oraz Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową oraz drugi przygotowany przez zespół pod auspicjami Fundacji Rektorów Polskich i Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.

– Pamiętając, że w ciągu minionych dwudziestu lat Polska nie zdołała wypracować żadnej strategii rozwoju dla szkolnictwa wyższego, cieszę się, że dziś mamy aż dwa interesujące projekty – podkreśliła otwierając dyskusję prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego. – Wierzę, że ta debata pozwoli odnaleźć myśli, które nie zostały jeszcze zapisane na papierze. Kierownictwo resortu nauki wnikliwie przysłuchuje się wszystkim argumentom. Rząd wszystkie je rozważy nim przystąpi do prac nad ostateczną wersją strategii – zapewniła.

– Polskim błędem jest separowanie różnych dziedzin nauki, nieporozumieniem są, naszym zdaniem, choćby uniwersytety przymiotnikowe. Najlepsze według rankingu szanghajskiego uniwersytety mają silne wydziały techniczne, interdyscyplinarność to nowoczesność – mówił dr Bohdan Wyżnikiewicz, współautor strategii E&Y i IBnGR. Proponował stworzenie czterech typów szkół wyższych: badawczych, akademickich, zawodowych oraz kolegiów akademickich.

Według prof. Jerzego Woźnickiego, głównego autora strategii „rektorskiej”, priorytetem prac nad ostateczną rządową strategią dla szkolnictwa wyższego do 2020 roku powinna być troska o rozwijanie zasobów szkolnictwa wyższego, zagrożonych – jego zdaniem – w obliczu niżu demograficznego.

Zdaniem prof. Kazimierza Słomczyńskiego z Ohio State University, powszechny w Polsce pogląd, że uczelnie należy reformować za pomocą sił uczelni, prowadzi do patologii. – Przywiązujemy zbyt małą wagę do rozwiązań dobrze funkcjonujących w innych krajach. Jesteśmy w sytuacji, w której drobne kroki nie doprowadzą do niczego, trzeba całościowego działania.

Twórcy obu projektów chcą jednego – by w 2020 r. polskie uczelnie podniosły jakość kształcenia i konkurowały z najlepszymi na świecie, by były atutem rozwojowym Polski. Punktem spornym jest odpłatność za studia. Według strategii wypracowanej przez konsorcjum E&Y i IBnGR, studia mają być bezpłatne, kontraktowane przez państwo na równych prawach dla uczelni publicznych i niepublicznych. Strategia rektorska przewiduje, że część kosztów studiowania poniosą studenci. – Chodziło nam o element odpowiedzialności studenta za swoją naukę. Na pewno jednak rektorzy nie będą forsować czesnego przeciw własnym studentom – zaznaczył prof. Woźnicki.

Reprezentujący Radę Młodych Naukowców dr Tomasz Zalasiński apelował, by dyskusje nad wprowadzeniem ewentualnego czesnego poprzedziły szczegółowo przedstawione propozycje nowych stypendiów i kredytów studenckich. – Najpierw rozmawiajmy o tym, jak pomożemy studentom, to właściwa kolejność – apelował.

Dr Adam Leszczyński, historyk i publicysta „Gazety Wyborczej” także zalecał ostrożność w dyskusji o powszechnym czesnym. – Uniwersytety to ważny element porządku demokratycznego, nieodłączna jest tu powszechna dostępność i otwartość szkolnictwa wyższego, która daje możliwość awansu społecznego młodzieży z uboższych środowisk – przypomniał.

Debatę podsumowała minister Barbara Kudrycka. – Uczeni, doktoranci, studenci – wszyscy jedziemy wspólnym pociągiem i wszyscy zgadzamy się, że dziś nie jest on ani dostatecznie wygodny, ani szybki. I wszystkim nam zależy, byśmy mogli jechać ekspresem. Rząd jest zdeterminowany, by przyjąć strategię jeszcze w tej kadencji – zapewniła.

W Brukseli o gospodarce opartej na wiedzy

Minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka przebywała z oficjalną wizytą w stolicy Unii Europejskiej. 16 marca spotkała się z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego prof. Jerzym Buzkiem, komisarz do spraw edukacji, kultury, wielojęzyczności i młodzieży Anroullą Vassiliou, komisarzem do spraw budżetu Januszem Lewandowskim oraz stałym przedstawicielem RP przy UE Janem Tombińskim.

Minister nauki rozmawiała o polskim przewodnictwie w Radzie Unii Europejskiej w 2011 roku. Jeden z priorytetów polskiej prezydencji dotyczyć będzie kapitału intelektualnego, a jego cele to: wzmocnienie pozycji Polski jako państwa stawiającego na kapitał intelektualny jako siłę napędową Europy; uzyskanie korzystnych rozwiązań finansowych (fundusze spójności, programy ramowe); uzyskanie konkretnych rozwiązań organizacyjnych w dziedzinie zarządzania wiedzą i innowacjami.

Ważnym punktem spotkań był komunikat Komisji Europejskiej zatytułowany Europe 2020. A strategy for smart, sustainable and inclusive growth, a zwłaszcza rozwiązania przewidziane dla europejskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Dokument podkreśla, że państwa członkowskie powinny wspólnie działać na rzecz wychodzenia z kryzysu. Należy też wdrażać reformy umożliwiające stawienie czoła takim wyzwaniom, jak globalizacja czy starzenie się społeczeństw.

Komisja zaproponowała trzy wzajemnie wzmacniające się priorytety: rozwój gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach, promowanie gospodarki efektywnie wykorzystującej zasoby oraz wzmacnianie gospodarki charakteryzującej się wysokim zatrudnieniem oraz spójnością społeczną i terytorialną. Określiła również cele nadrzędne dla całej UE, w tym: przeznaczanie 3 proc. PKB na inwestycje w badania i rozwój, ograniczenie do 10 proc. liczby osób przedwcześnie kończących naukę szkolną oraz zdobywanie wyższego wykształcenia przez co najmniej 40 proc. osób z młodego pokolenia. Wśród siedmiu inicjatyw przewodnich znalazły się „Unia innowacji” (skoncentrowanie działalności B+R na kluczowych wyzwaniach, przed którymi stoi społeczeństwo) i „Młodzież w drodze” (poprawa jakości na wszystkich poziomach edukacji oraz zwiększanie atrakcyjności europejskiego szkolnictwa wyższego na arenie międzynarodowej).

Sporo uwagi poświęcono reformie nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce w kontekście konkurencyjności polskich jednostek badawczych i uczelni na arenie międzynarodowej. W rozmowie z Jerzym Buzkiem omawiano także znaczenie niskoemisyjnych technologii węglowych. Mamy w Polsce jedne z największych w świecie zasobów węgla kamiennego i brunatnego, a krajowa elektroenergetyka w 95 procentach oparta jest na węglu. Z tego względu nasz kraj jest niezwykle zainteresowany promowaniem i rozwijaniem tych technologii.

W ciągu dekady nakłady na czyste technologie energetyczne – w tym węglowe – mogą wynieść około 50 miliardów euro. Zdaniem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego w przygotowywanej unijnej strategii do 2020 roku, która zastąpi strategię lizbońską, z pewnością znajdzie się ponownie postulat innowacyjności naszego kontynentu.