Koniec słowackiego eldorado?

Marek Wroński


We wrześniu 2008 roku „Dziennik” poruszył sprawę „robienia” habilitacji na Słowacji, gdzie w ciągu roku „wykluło się” kilkunastu doktorów habilitowanych pochodzących z różnych polskich uczelni. W kraju uważa się, że mimo szczytnych słowackich przepisów, ile to publikacji z listy filadelfijskiej kandydat na docenta musi mieć w dorobku, za monografię habilitacyjną uchodzą prace naukawe, a wymaganych prac nikt nawet nie ogląda, nie mówiąc już o czytaniu. Zwykły przerost formy nad treścią, dobrze nam znany z czasów socjalistycznych. Wielu polskich uczonych, dotąd zupełnie niedocenianych przez krajowe gremia naukowe, z zapałem pielgrzymowało na Słowację, gdzie po prostu dawano habilitację każdemu, kto o nią się ubiegał. No i płacił, oczywiście.

Temat dla „Forum Akademickiego” nie był nowy, bowiem Archiwum nieuczciwości naukowej zamieściło parę lat wcześniej co najmniej kilka artykułów na temat współpracy słowacko−polskiej w obniżaniu jakości naszej nauki. Ich głównym bohaterem (patrz: Recenzja plagiatowej habilitacji, „FA” 5/2005) był dr hab. Henryk Budzeń, wówczas z Politechniki Radomskiej. Ten późniejszy filar kieleckiej pedagogiki (Akademia Świętokrzyska), splagiatowany podręcznik z 1984 r. (dla zasadniczej szkoły zawodowej) swojego nieżyjącego profesora Wacława Kazimierskiego zręcznie przekuł w habilitację z pedagogiki w słowackim Uniwersytecie Pedagogicznym w Nitrze. Ówczesne władze Akademii Świętokrzyskiej tak ścigały plagiatora, że zarzuty zdążyły się przedawnić...

Wiedza prof. Budzenia dziś jest wykorzystywana w Akademii Ekonomiczno−Humanistycznej w Łodzi (dawna i sławna WSHE), gdzie pracuje on w Katedrze Dydaktyki Ogólnej i Psychodydaktyki Twórczości (kierownik: dr hab. Krzysztof Jan Szmidt, prof. AHE) oraz na Wydziale Nauk Humanistycznych i Studiów Międzynarodowych Wyższej Szkoły Administracji w Bielsku−Białej (rektor: prof. dr hab. Wiesława Korzeniowska).

Podobną drogę do kariery miał dr Andrzej Słomka (dawny kolega H. Budzenia z Wydziału Nauczycielskiego PR), który z kolei jako habilitację przedstawił w 2001 w Nitrze połowę swojej pracy doktorskiej obronionej w 1998 r. w Instytucie Badań Edukacyjnych w Warszawie. Co prawda po opisaniu tego recyklingu (patrz: „FA” 10/2005), prof. dr hab. Mirosław Luft, rektor PR, poinformował redakcję „FA”, że sprawę zlecił rzecznikowi dyscyplinarnemu dr. hab. inż. Adamowi Łuksie, ten jednak „spóźnił się” z wnioskiem dyscyplinarnym i sprawa się przedawniła. Oczywiście nikomu z tego powodu włos nie spadł z głowy, a prof. Słomka przeszedł w 62. roku życia na emeryturę. Uczelnia nie powiadomiła prokuratury, że na podstawie autoplagiatowej habilitacji dr Słomka wyłudził kilkadziesiąt tysięcy złotych uposażenia jako profesor uczelniany.

Dziś prof. Andrzej Słomka uczy studentów AHE w Łodzi i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Angelusa Silesiusa w Wałbrzychu. I tak nam poziom nauki rośnie, bo obaj profesorowie mają „doświadczenie międzynarodowe”. Nadal nie ma prawnych możliwości odebrania nierzetelnego stopnia uzyskanego na Słowacji.

Zatrzymane habilitacje

Ze zdziwieniem dowiedziałem się niedawno, że Wydział Teologii Uniwersytetu Katolickiego w Rużemborku (dziekan: prof. ThDr. Ing. Anton Konečný, PhD) nie zaakceptował dwóch bronionych 29 września 2009 polskich habilitacji pochodzących z Wyższej Szkoły Teologiczno−Humanistycznej w Podkowie Leśnej k/Warszawy, małej uczelni założonej przez protestancki Kościół Adwentystów Dnia Siódmego (KADS). Szkoła nie podlega nadzorowi ministra właściwego ds. szkolnictwa wyższego, ale jest uprawniona do nadawania tytułu zawodowego licencjata teologii adwentystycznej, równoważnego z tytułem zawodowym licencjata nadawanym przez państwowe szkoły wyższe.

Pierwsza habilitacja, przedstawiona przez dr. Zdzisława Plesa, miała tytuł Podstawy teodycei adwentystycznej i padła pod ciężarem negatywnych recenzji. Druga rozprawa, Znaczenie charyzmatów w chrześcijańskiej posłudze Kościoła, była dziełem dr. Mieczysława Tarasiuka i miała dwie pozytywne recenzje. Jednak opinia samego dziekana, również recenzenta, była negatywna. O ile pierwszy habilitant (w cywilu rektor Podkowiańskiej Wyższej Szkoły Medycznej w Podkowie Leśnej) wyjeżdżał „z nosem na kwintę”, to drugi był pełen nadziei, iż w jego przypadku pozytywne głosowanie całej rady wydziału będzie tylko formalnością.

Jednak kilka godzin później Rada Wydziału (który mieści się w Koszycach) głosami 5 (za), 9 (przeciw) i 3 (wstrzymujące się) odrzuciła habilitację pastora Mieczysława Tarasiuka, który jednocześnie był profesorem uczelnianym i prorektorem ds. studenckich WSTH. O fakcie tym sam zainteresowany został poinformowany dopiero 7 stycznia 2010.

Studiując forum dyskusyjne „Adventfree.pl”, które tej sprawie poświęciło masę wpisów, dowiedziałem się, że prof. Tarasiuk wrócił do Podkowy Leśnej przeświadczony, iż ma habilitację. Warto podkreślić, że obydwu przewodom przyglądał się rektor WSTH, dr hab. Bernard Koziróg, który sam jest też pastorem KADS. W lokalnym periodyku „Głos Adwentu”, oddanym do druku w listopadzie 2009, ukazała się nawet jego notka informująca o tym naukowym osiągnięciu prorektora Tarasiuka.

Bomba pękła w połowie grudnia, kiedy do rektora Bernarda Koziroga wpłynął anonimowy e−mail podpisany przez „Juliana Kowalskiego”, w którym nadawca z wielką troską poinformował m.in., że „Prawdopodobnie nie wie Pan o tym, że rozprawa habilitacyjna dr. Mieczysława Tarasiuka jest oparta na jego pracy magisterskiej, bronionej w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w 1999. Biorąc pod uwagę fakt, że uczelnia słowacka dopuściła się już kilku „niedopatrzeń” w takich sprawach, nie dziwi specjalnie brak orientacji w przypadku habilitacji dr. Mieczysława Tarasiuka. Niestety, takie informacje rozprzestrzeniają się dość szybko i w mojej ocenie to tylko kwestia czasu, kiedy stanie się głośniej w polskim środowisku teologicznym, tym bardziej, że WSTH nie ma jedynie zwolenników”.

Grom z nieba

W takich przypadkach rektor ma dwie możliwości: działać szybko i skutecznie, wyjaśniając zarzuty i wyciągając konsekwencje, jeśli okazały się prawdziwe, bądź wsadzić problem do szuflady i czekać, co będzie dalej, ryzykując swoim prestiżem i narażając opinię uczelni, w której sprawę „zamieciono pod dywan”. Sytuację komplikował fakt, że zarzuty dotyczyły powszechnie lubianego w środowisku adwentystów pastora, a uczelnia bazuje na zasadach zboru protestanckiego.

Rektor Koziróg wybrał pierwszą możliwość: zebrał 14 grudnia 2009 Radę WSTH (która podejmuje najważniejsze decyzje w uczelni) i poinformował o zarzutach. W trybie ekspresowym porównano monografię habilitacyjną Znaczenie charyzmatów w chrześcijańskiej posłudze Kościoła z pracą magisterską zatytułowaną Charyzmaty duchowości chrześcijańskiej i okazało się, że ta pierwsza ma ok. 70 proc. tekstu tej drugiej.

Błyskawiczną ekspertyzę−opinię o zakresie zapożyczeń napisał prof. dr hab. Wojciech Słomski, filozof z Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie, który wykłada w WSTH i do końca grudnia 2009 był wykładowcą w Rużemborku.

Z kolei jeden z członków Rady WSTH, dr Piotr Wilkołek, uznał w swej krótkiej opinii z 19 grudnia 2009, że prorektor dr Mieczysław Tarasiuk powinien odpowiadać dyscyplinarnie „za postępowanie uchybiające obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczycielskiego (Art. 139 ust. 1 Prawo o szkolnictwie wyższym), które powinno być ocenione przez komisję dyscyplinarną lub inny organ WSTH do tego powołany”. Uznał też, że z doktorem Tarasiukiem powinien być rozwiązany stosunek pracy „ze względu na fałszowanie badań lub wyników badań naukowych lub innego oszustwa naukowego (Art. 126 pkt 3 lit. b Prawo o szkolnictwie wyższym)”.

Swoją opinię uzasadnił faktem „celowego (nie przypadkowego i umyślnego) przekroczenia zasad dyscypliny pracownika naukowo−dydaktycznego, jak i etyki zawodu. Rozprawa habilitacyjna w formie monografii posiada wszystkie cechy autoplagiatu, w którym znaczna część dorobku naukowego została ponownie powtórzona w pracy habilitacyjnej i nie spełnia wymagań podstawowych ustawy o stopniach naukowych.

Działania podejmowane przez dr. Mirosława Tarasiuka mają znamiona oszustwa naukowego, które zaważą na opinii środowiska akademickiego WSTH w Podkowie Leśnej. Postępowanie dyscyplinarne wymaga zdecydowanej reakcji, adekwatnej do popełnionego czynu”.

Dyskutując o całej sprawie na zebraniu 22 grudnia 2009 Rada szkoły uznała, że autoplagiat habilitacji spełnia definicję oszustwa naukowego i w tak znacznym stopniu kompromituje urzędującego prorektora, że dla dobrego imienia WSTH konieczne jest zakończenie z nim współpracy. Prorektor tłumaczył się, że do takiego „przerobienia” pracy magisterskiej namówił go prof. Słomski, któremu – ze względu na to, że pracował w Rużemborku – on zaufał. Stwierdził, że dysponował inną monografią Idea Mesjasza w profetyzmie izraelskim (okres monarchii i wygnania babilońskiego), którą prof. Słomski ocenił jako „za trudną” dla poziomu Rużemborka.

Dr Mieczysław Tarasiuk otrzymał trzymiesięczne wypowiedzenie od 1 stycznia 2010. Odsunięto go od bieżącej pracy, jednocześnie zobowiązując do zwrotu 32 tys. zł (równowartość 8200 euro), które WSTH zapłaciła, aby pokryć koszty habilitacji.

Oficjalny komunikat o zwolnieniu prorektora rektor Koziróg wydał w Wigilię. Zarówno dla prof. Tarasiuka, jak i zboru – czyli grupy wiernych w Podkowie Leśnej – było to jak grom z jasnego nieba. W dodatku jednocześnie wypowiedziano umowę o pracę żonie dr. Tarasiuka, Bożenie, która była zatrudniona jako recepcjonistka w WSHT. Powodem była kompresja etatów... Państwu Tarasiukom i ich dzieciom wymówiono też mieszkanie służbowe, które muszą opuścić do końca marca.

Inni grzesznicy

W takiej sytuacji wiele osób uznało, że poczynania uczelni są sprzeczne z ideą miłosierdzia i przebaczenia, którymi posługuje się KADS. „Kamieniami rzucali ci, którzy sami zgrzeszyli”, stąd na internetowym forum „Adventfree.pl” ukazał się publiczny zarzut, że były doktorant rektora Koziroga, który obronił się w 2007 r. na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Humanistyczno−Przyrodniczego im. Jana Kochanowskiego w Kielcach, ponad 30 stron swojego doktoratu przepisał z pracy magisterskiej żony. Jej praca, pod podobnym tytułem, została obroniona parę lat wcześniej w Akademii Teologii Chrześcijańskiej. Podano dokładną konkordancję jakoby przepisanych stron, nie mam zatem wątpliwości, że dziekan, dr hab. Jadwiga Muszyńska, powinna ww. pracę ściągnąć z Warszawy i spowodować dokładne porównanie przez specjalną Komisję Wydziałową. W rozmowie telefonicznej prof. Bernard Koziróg również zadeklarował wolę dokładnego wyjaśnienia tych zarzutów, które, jak mi powiedział, już kiedyś powierzchownie sprawdzał, bo sprawa nie jest nowa. W Radzie Wydziału Humanistycznego jest obecny rektor uniwersytetu, prof. Regina Renz, więc na to, co i jak władze dziekańskie zrobią, będzie patrzyła cała uczelnia i nie tylko...

Od siebie chciałbym dodać, że zdarza się, iż tego typu zarzuty są nieprawdziwe, o czym nie raz już zdążyłem się przekonać, ale obowiązkiem każdej uczelni jest ich dokładne sprawdzenie.