Zakłócony spokój plagiatorów
W zeszłorocznym, wakacyjnym numerze „Forum Akademickiego” opublikowałem artykuł Przedawnienia nie ma! („FA” 7/8 2009), w którym opisałem działania Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK w postępowaniu wznowieniowym dotyczącym nierzetelnej habilitacji prof. dr. hab. Mirosława Krajewskiego. Zawarłem w nim apel do dziekana Jacka Gzelli, członków Rady Wydziału oraz Prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, aby swoimi działaniami i decyzjami doprowadzili do wydania przez sąd administracyjny wyroku w sprawie przedawnienia nierzetelnego przewodu.
Przełomowa decyzja
Zareagowało Prezydium CK. Przyjmuję to z olbrzymim uznaniem, wiedząc, iż 22 grudnia 2008 to gremium wydało specjalny komunikat. Podano w nim, po przeanalizowaniu opinii prawnej zamówionej przez Biuro CK, iż w kwestii odbierania nierzetelnie uzyskanych stopni naukowych aktualne przepisy prawne są niespójne co do istnienia przedawnienia. W związku z tym Prezydium CK uważa, że nadal powinno się brać pod uwagę te artykuły KPA, które stwierdzają, że po 10 latach nie ma prawnej możliwości uchylenia decyzji w sprawie np. habilitacji, w której wykazano plagiat.
Tak więc prawdziwym zaskoczeniem dla wszystkich i „wstrząsem” dla niektórych było wydanie równo rok później, 21 grudnia 2009, decyzji Prezydium CK, które uchyliło swoją „uchwałę z 26 czerwca 1995 r. zatwierdzającą uchwałę Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK z dn. 13 lutego 1995 r. o nadaniu Panu Mirosławowi Krajewskiemu stopnia naukowego doktora habilitowanego nauk humanistycznych w dyscyplinie historia”.
W przełomowym uzasadnieniu CK stwierdziła, że swoim Postanowieniem z 28 kwietnia 2008 z urzędu wznowiło postępowanie w przewodzie habilitacyjnym M. Krajewskiego, zakończonym przed 13 laty, opierając się na piśmie z 19 marca 2008 Rady Wydziału Nauk Historycznych UMK. Stwierdzono w nim, że rozprawa habilitacyjna powstała z niedopuszczalnym wykorzystaniem tekstów innego autora. Z tego powodu CK przekazała całą dokumentację z powrotem do Torunia, aby Wydział ponownie ocenił przewód habilitacyjny „z uwzględnieniem ujawnionych obecnie okoliczności sprawy”. Zażądano, aby rozstrzygnięto „kwestię uchylenia poprzedniej uchwały o nadaniu stopnia doktora habilitowanego, wraz z odmową nadania stopnia we wznowionym postępowaniu, bądź utrzymania tej uchwały w mocy”.
Po rocznym postępowaniu, którym kierował dziekan dr hab. Jacek Gzella, Rada Wydziału uchwałą z 16 czerwca 2009 poparła większością głosów wniosek Komisji Habilitacyjnej, aby nie wszczynać przewodu habilitacyjnego. i tak się stało.
Chwila wspomnień
W 37−stronicowym sprawozdaniu 3−osobowej Komisji Dziekańskiej RW z 28 grudnia 2007, autorstwa profesorów: Szczepana Wierzchosławskiego, Magdaleny Niedzielskiej oraz Leszka Kuka, bez ogródek opisano odkryte zapożyczenia i nieuczciwości w monografii prof. Krajewskiego Powstanie styczniowe między Skrwą a Drwęcą (Włocławek, 1994). Raport ten, sporządzony w ciągu pół roku mozolnym wysiłkiem trzech osób, jest przykładem dobrej i rzetelnej pracy. Chciałbym publicznie i gorąco za nią podziękować.
Jednak ówczesny rektor UMK podjął decyzję, aby tego dokumentu nikomu nie udostępniać. Odmówił nawet rektorowi bydgoskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Temu ostatniemu dokument był niezbędny w celu zakończenia wyjaśniającego postępowania dyscyplinarnego, bowiem prof. Krajewski jest zatrudniony w UKW.
Oczywiście ówczesny dziekan Waldemar Rezmer tego dokumentu nie chciał udostępnić także i niżej podpisanemu, tłumacząc przy pomocy radcy prawnego, że sprawozdanie „jest autorską ekspertyzą o charakterze opracowania naukowego, stąd nie mieści się w pojęciu informacji publicznej. Podlega także ochronie przewidzianej w prawie autorskim, a także przepisom o ochronie danych osobowych dotyczącym przestrzegania zakresu i trybu przetwarzania danych osobowych, a na jego udostępnienie nie wyrażają zgody autorzy tegoż dokumentu”.
Ale co jest zakazane, to kusi, dlatego zdecydowałem się złożyć pozew do WSA w Bydgoszczy o udostępnienie dokumentu, podejrzewając, iż ukryto tam „Wielką Tajemnicę Nauki”, której poznanie oświeci mnie i innych poszukujących prawdy.
Na rozprawie 9 września 2008 WSA stwierdził, że sprawozdanie jest informacją publiczną i nakazał ją udostępnić. I rzeczywiście, dokument nie rozczarowuje, pokazując z jaką pieczołowitością prof. Krajewski przepisywał różnorodne dane z książki ks. Czesława Lissowskiego Powstanie styczniowe w Ziemi Dobrzyńskiej, wydanej w roku 1938 w Płocku.
Uzasadnienie decyzji
Zdaniem Prezydium CK, „w niniejszej sprawie przepisy KPA w zakresie, w jakim przewidują okresy przedawnienia, nie mają „odpowiedniego” zastosowania na podstawie art. 29 ust. 1 Ustawy. Przepis art. 146 § 1 KPA odnosi się do podstaw wznowienia określonych w art. 145 § 1 i art. 145 A Kodeksu. Tymczasem ustawodawca w przepisie art. 29 ust. 2 Ustawy o Stopniach Naukowych i Tytule Naukowym wprowadził nową przesłankę wznowienia o charakterze szczególnym. Przesłanka ta w sprawie o nadanie stopnia naukowego ma pierwszeństwo przed przesłankami wymienionymi w przepisach KPA. W tego rodzaju sprawach nie stosuje się przesłanek terminu, w tym terminu przedawnienia z art. 146 § 1 KPA (por. wyrok NSA z dn. 8 stycznia 2008, sygn. Akt. I OSK 1590/07, niepublikowany). Nie można się zgodzić, że podstawa wznowienia z art. 29 ust. 2 Ustawy jest odpowiednikiem wznowienia z art. 145 § 1 pkt. 5 KPA. NSA w wyroku z dn. 3 stycznia 2007 r. (sygn. Akt I OSK 1573/06, niepublikowany) podniósł bowiem, że praca naukowa mająca znamiona przestępstwa z art. 115 ust. 1 Ustawy o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych, poza odrębnym przypadkiem z art. 29 ust. 2 Ustawy, może być różnie kwalifikowana, w zależności od znaczenia, jakie nadaje jej organ wznowieniowy. Plagiat może bowiem stanowić podstawę wznowienia z art. 145 § 1 pkt 2 (przestępstwo), 145 § 1 pkt 1 (fałszywy dowód) lub z art. 145 § 1 pkt 5 (nowy, istotny dla sprawy i nieznany organowi dowód przed wydaniem decyzji).
W postępowaniu wznowieniowym organ [tj. Rada Wydziału – MW] ponownie rozstrzygnął co do istoty, a więc ustalił, czy w sprawie wystąpiła podstawowa przesłanka pozytywna z art. 15 Ustawy z dn. 12 września 1990 r. o tytule naukowym i stopniach naukowych, tzn. czy rozprawa habilitacyjna stanowiła znaczny wkład autora w rozwój określonej dyscypliny naukowej. W niniejszej sprawie przesłanki nie zostały spełnione. Opracowanie Pana Mirosława Krajewskiego Powstanie styczniowe między Skrwą a Drwęcą (Włocławek, 1994), będące podstawą do uzyskania stopnia naukowego doktora habilitowanego nie jest publikacją oryginalną ani samodzielną pracą naukową. Autor dopuścił się naruszenia dobrych obyczajów naukowych obowiązujących w środowisku naukowym poprzez podanie nieprawdziwych informacji o przeprowadzonej przez siebie kwerendzie archiwalnej. Dlatego Jego opracowanie nie mogło stanowić podstawy do uzyskania stopnia naukowego doktora habilitowanego.
Wobec powyższego, tego typu działanie, polegające na pogwałceniu fundamentalnych reguł życia naukowego, należy uznać za etycznie naganne, a uzyskanie stopnia doktora habilitowanego przez Pana Mirosława Krajewskiego, za nieuprawnione”.
Prof. Krajewski ma 30 dni od doręczenia powyższej decyzji (nastąpiło to ok. 20 stycznia 2010) na jej zaskarżenie do WSA w Warszawie i już zapowiedział, że na pewno to zrobi. Będę sprawie kibicował, bowiem liczę się z tym, iż decyzja CK zostanie unieważniona z powodu błędów prawnych, jakie w postępowaniu wznowieniowym popełnił dziekan Gzella. Sąd powinien wskazać, gdzie nastąpiło naruszenie prawa, co zmusi wtedy organ do jego usunięcia.
Głęboko wierzę, iż następna, wydana za ok. półtora roku decyzja, będzie już prawnie nie do obalenia.
Nie boimy się
Korzystając z okazji chciałbym publicznie odpowiedzieć mecenasowi Rafałowi Sadowskiemu z Kancelarii Adwokackiej „Szymański & Sadowski” z Kutna, który w imieniu prof. Krajewskiego na początku grudnia ub.r. przesłał do redakcji „Forum Akademickiego” Wezwanie do zaniechania naruszeń dóbr osobistych. Żąda w nim od nas zaniechania drukowania publikacji prasowych dotyczących prof. Krajewskiego, przeprosin na łamach pisma, a na końcu 3−stronicowego, groźnego pisma czytamy: „W przypadku braku realizacji niniejszego wezwania sprawę niezwłocznie skieruję na drogę postępowania sądowego”.
Panie mecenasie, Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu (art. 14 Konstytucji RP). Minęły już czasy, kiedy każdy krytyczny artykuł trzeba było „konsultować” z tzw. czynnikami. Obecnie nasza praca opiera się na pozyskiwaniu, przetwarzaniu i udostępnianiu informacji odbiorcom, natomiast na zdobywanie obiektywnych danych pozwala konstytucyjna zasada wolności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji oraz związana z nią wolność wyrażania poglądów. Zainteresowanie dziennikarza zdobywanymi przez niego materiałami wynika z potrzeby obrony interesu publicznego. Dlatego uważam Pańskie pismo za próbę ograniczenia wolności prasy i jej prawa do społecznej kontroli decyzji. O sprawie nierzetelnej habilitacji, jak również o innych tego typu patologiach życia akademickiego, „FA” nadal będzie pisać.
Dyscyplinarne umorzenie
We wspomnianym wcześniej numerze naszego miesięcznika opisałem też historię postępowania dyscyplinarnego wobec prof. Krajewskiego (fragment zatytułowany Dyscyplinarne działania pozorne, str. 49). Rzecznikiem dyscyplinarnym UKW (który zatrudnia prof. Krajewskiego na I etacie w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych) jest prof. Krystyna Marzec−Holka. To ona, po dwóch latach prowadzenia wyjaśnień, w październiku 2009 złożyła wniosek dyscyplinarny o pozbawienie prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na jeden rok. Ta, według mnie, łagodna kara w razie uprawomocnienia się niosła w sobie pewność automatycznego zwolnienia z uczelni. A po roku zapewne żaden z uniwersytetów nie zaproponowałby na nowo etatu profesorskiego osobie ukaranej za oszustwo naukowe, choć za wszystkich ręczyć nie mogę.
Rzecznik dyscyplinarny uznała, że opublikowanie monografii habilitacyjnej przez prof. Krajewskiego, która została uznana za pracę niesamodzielną, „może wyczerpywać znamiona następujących przewinień dyscyplinarnych: a) wprowadzenia w błąd co do autorstwa części cudzego utworu; b) rozpowszechniania bez podania nazwiska twórcy cudzego utworu w wersji oryginalnej i w postaci opracowania; c) naruszenia cudzych praw autorskich lub praw pokrewnych w inny sposób”. Rzecznik stwierdziła, że praca prof. Krajewskiego ukazała się drukiem w 1994 (notabene nie sposób jej znaleźć w bibliotekach uniwersyteckich, a według obowiązującego wtedy prawa musiała być rozesłana do wszystkich uniwersytetów), ale w związku z przepisem art. 144 ust. 5 ustawy z 27 lipca 2005 Prawo o szkolnictwie wyższym nie stosuje się przedawnienia w odniesieniu do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec nauczyciela akademickiego, któremu zarzuca się popełnienie czynu, o którym mowa w ust. 3 pkt 1−5 ww. ustawy (czyli m.in. trzy powyżej wyszczególnione zarzuty a, b, c – MW).
Przewodniczącym Zespołu Orzekającego Komisji Dyscyplinarnej UKW w Bydgoszczy jest prof. Krystyna Gorzelniak−Pyszkowska (Instytut Edukacji Muzycznej), która jest także przewodniczącą całej Komisji. W skład 5−osobowego Zespołu weszli jeszcze: dr hab. Aleksander Prószyński (Insytut Matematyki), dr hab. Aleksander Lasik (Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych), dr hab. Piotr Kostyło (Instytut Pedagogiki) oraz Grzegorz Czeczot (student I roku).
Zespół Orzekający w swoim postanowieniu z 18 grudnia 2009 stwierdził, że wniosek rzecznika nie jest zasadny i nie zasługuje na uwzględnienie. Postępowanie dyscyplinarne zostało umorzone i był to zapewne najwspanialszy prezent gwiazdkowy, jaki na Boże Narodzenie otrzymał prof. Krajewski.
Szacowni członkowie Zespołu Orzekającego w swej zbiorowej mądrości uznali, że ponieważ rzecznik zarzucił popełnienie przewinień dyscyplinarnych w 1994 r., to wówczas, w zakresie odpowiedzialności dyscyplinarnej obowiązywała ustawa z 12 września 1990 o szkolnictwie wyższym, której art. 132 mówił: „Postępowanie dyscyplinarne nie może być wszczęte po upływie [...] trzech lat od popełnienia tego czynu”. W związku z tym Zespół wyprowadził wniosek: wobec czynu uzasadniającego nałożenie kary, a popełnionego w 1994 r., karalność jakichkolwiek zarzucanych przez rzecznika dyscyplinarnego czynów ustała bezspornie już pod rządami powołanej wyżej ustawy, która utraciła moc 1 września 2005, a jej przepisy dyscyplinarne obowiązywały do 31 sierpnia 2006.
Z tego powodu, zdaniem Zespołu, nastąpiło przedawnienie karalności, bowiem nowe przepisy Prawa o szkolnictwie wyższym dotyczą tylko przewinień dyscyplinarnych popełnionych w czasie jej obowiązywania, a nie przewinień dyscyplinarnych już przedawnionych pod rządami poprzedzającej ustawy.
Do dziś władze rektorskie UKW nie złożyły odwołania do II instancji, którą jest Odwoławcza Komisja Dyscyplinarna przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego. I z tego, co wiem, nie zamierzają tego zrobić. Prof. Krystyna Marzec−Holka, rzecznik dyscyplinarny UKW, także tego nie zrobiła. Prawo w sprawach nierzetelności naukowej pozwala jej podejmować działania bez zgody czy aprobaty władz uczelni. Droga prawna jest ciągle otwarta, bowiem w postanowieniu Komisji Dyscyplinarnej zabrakło pouczenia, w jaki sposób można się od niego odwołać. Z tego powodu rzecznik dyscyplinarny uczelni może odwołanie od tej decyzji złożyć w dowolnej chwili, ale musi temu towarzyszyć wniosek o przywrócenie terminu! Co więcej, postanowienie można z mocy prawa unieważnić, wskazując poważny konflikt interesów, jaki zaistniał w związku z dr. hab. Aleksandrem Lasikiem, który ze względu na zatrudnienie w tym samym Instytucie Historii co prof. Krajewski, nie powinien formalnie być powołanym w skład Zespołu Orzekającego.
Gorąco namawiam, by takie odwołanie złożyć.