Bez kredy i tablicy

Halina Bykowska


Przed kilkoma laty mgr inż. Dawid Kubacki uzyskał w Politechnice Gdańskiej dwa dyplomy z wyróżnieniem – na Wydziale Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej oraz na Wydziale Chemicznym (studiował biotechnologię). Studiował dwa kierunki równocześnie i zawsze zaliczany był do najlepszych. Pracował jako asystent, zaczął robić doktorat, szybko wkroczył na własną ścieżkę. Stał się popularyzatorem nauk ścisłych. Kontaktu z uczelnią nie zerwał.

Skromna wizytówka

Prezentuje się bardzo skromnie: sportowa kurtka, wełniany, ręcznie robiony półgolf, na lewej ręce bransoletka z drewnianych koralików, a na nosie okulary. Ma w sobie dużo spokoju i radości.

– Trudno byłoby połączyć pracę na etacie i popularyzację fizyki z prawdziwą pasją – tłumaczy. Mówi, że w Katedrze Fizyki Ciała Stałego PG nie był potrzebny do pracy w roku akademickim 2009/2010. Nie czuł się z tego powodu zawiedziony, ani rozgoryczony. Przyznaje, że nie wykazał aktywności w sprawie przedłużenia kontraktu. Od dawna przywykł do elastyczności i zmian w życiu.

Pochodzi z Pucka. Już jako nastolatek zarabiał, zbierając jesienią ziemniaki. A kiedy otrzymał indeks, wiedział, że jego rodziców nie będzie stać na równoczesne finansowanie jego studiów oraz nauki młodszej siostry. Zaczął więc zarabiać. Założył firmę i uruchomił w Pucku (chętnie odwiedzanym przez amatorów żeglarstwa) sklepik z pamiątkami.

Po ukończeniu studiów zaczął robić doktorat pod kierunkiem prof. Jarosława Rybickiego, ale etatu wtedy jeszcze nie miał. Dowiedział się, że w trójmiejskim technikum potrzebują nauczyciela fizyki, postanowił skorzystać z oferty. Spojrzał wówczas na szkołę dojrzałym okiem, ze swojej własnej perspektywy.

– Nie podoba mi się system edukacji ani sposób nauczania w szkołach. Nie akceptuję kształcenia opartego wyłącznie na kredzie i tablicy. Odziera to nauki przyrodnicze – chemię, fizykę i biologię – z ich naturalnych elementów. Nauk tych trzeba doświadczać – mówi.

– Każdego dnia człowiek staje przed możliwościami dokonywania wyboru – tłumaczy. – Nic nie jest do końca pewne. Nie mam pewności, czy od kolejnego semestru nie będę pracownikiem politechniki. Nie znam swojej przyszłości.

Najważniejsze, że nie stoi w miejscu. Stale ma mnóstwo pomysłów. Zajął się tym, co lubi najbardziej – interaktywną edukacją. – Interaktywność polega na tym, że istnieje możliwość doświadczania tego, co chcemy zaprezentować, a ponadto można sprawdzić, że takie zjawisko istnieje – wyjaśnia. – I wreszcie, można się doskonale bawić – śmieje się.

Lekcje w plenerze

W jaki sposób potrafi zainteresować nauką oraz zjawiskami zachodzącymi w przyrodzie, można było się przekonać minionego lata. Wtedy to wraz ze współpracownikami−instruktorami wystąpił na plaży w gdańskim Jelitkowie. Wszyscy reprezentowali Centrum Nauki i Edukacji, które powstało przy współpracy firmy Inter_Edu, Fundacji Wspólnota Gdańska, gminy Gniewino oraz PG. Doktorant z politechniki oraz współpracownicy demonstrowali, w jaki sposób można pozyskiwać energię z wody. Dawid Kubacki zaprosił młodzież do wspólnej zabawy przy budowie modelu elektrowni wodnej. Przekonywał, że korzystając z prądu, jaki wytworzy prowizoryczna minielektrownia, będzie można zapalić żarówkę. Co więcej, na przykładzie ogniw fotowoltaicznych (słonecznych), prądnicy wiatrowej oraz solariów podgrzewających wodę, służącą plażowiczom do mycia się po kąpielach morskich, instruktorzy tłumaczyli, jaki potencjał energetyczny mają słońce i wiatr oraz jak można go mądrze wykorzystać, aby Polska była w stanie spełniać wymogi ekologiczne Unii Europejskiej.

Nie koniec na tym. Dzięki prostym urządzeniom, zamontowanym na plaży, można było się dowiedzieć, co łatwiej zrobić – ciągnąć, czy pchać bardzo ciężki kufer. Można też było nauczyć się chodzenia po linie, jak również poznać, na czym polegają złudzenia optyczne i dlaczego stalowa kulka szybciej dociera do celu po dłuższym, a nie krótszym torze.

Małe dzieci były uradowane, gdy się okazało, że mogły tworzyć olbrzymie bańki mydlane, które nie pękają łatwo. Dodatkową atrakcją był „śpiewający” generator Tesli i generator van der Graafa, przy którym można było doświadczalnie się przekonać, czym jest elektryczność. Nie lada atrakcją okazało się wahadło Lissajou, rysujące pętle z piasku, zwane krzywymi Lissajou. Była to – rzec można – jedynie mała próbka niezwykłych lekcji plenerowych bez tradycyjnej tablicy i kredy. Za to pełna fascynującej zabawy.

Praca nad doktoratem

Przywykł nie martwić się o nic i zdarzenia każdego dnia przyjmować ze spokojem. Pewnym zabezpieczeniem był stały dochód ze sprzedaży pamiątek. Dawało to poczucie swobody oraz możliwość działania bez przymusu i stresu. Jego dyplom z fizyki z wyróżnieniem nie pozostał bez echa. Prof. Jarosław Rybicki z Katedry Fizyki Ciała Stałego zaproponował mu pracę nad doktoratem. Uzdolniony i pracowity absolwent PG przystał na tę propozycję z zadowoleniem. Temat pracy doktorskiej dotyczy mechanizmów kondensacji z fazy gazowej.

– Nie uważam się za naukowca, raczej za popularyzatora nauki – powiada z wrodzoną sobie skromnością. – Prowadzę badania za pomocą symulacji komputerowej. Badam, w jaki sposób zachodzi proces kondensacji i od czego on zależy. Analizuję – na przykład – dlaczego gaz próbuje się skraplać. Kondensacja jest zjawiskiem funkcjonującym w naturze, bardzo ważnym w wielu procesach. Mamy do czynienia ze skraplaniem się w instalacjach oraz z koniecznością odprowadzania wody powstałej w wyniku tego procesu. Zjawiska kondensacji są bardzo istotne nawet w lotach kosmicznych. Sprawdzam, w jaki sposób funkcjonują określone modele i modele fenomenologiczne. Dążę do wyciągnięcia wniosków i na tej podstawie pragnę wykazać – na przykład – jakie są najmniejsze skupiska atomów, które od pewnego momentu zaczynają być trwałe. Jeżeli bowiem obserwujemy proces kondensacji, mamy do czynienia z procesem tworzenia się i rozpadu. Jednak po pewnym czasie tworzy się pewien punkt, który osiąga taką liczbę molekuł, iż zaczynają one być trwałe. Są to zalążki kondensacji. Skupiska atomów stają się coraz większe aż do momentu, kiedy dochodzi do tworzenia się kropel. Takich, jak na przykład krople deszczu.

Doktorant PG uważa, że jeżeli uda się dokładnie poznać tajemnice kondensacji, możliwe będzie w przyszłości sterowanie zjawiskami pogodowymi.

Bliżej Einsteina

Włączył się do realizacji programu Za rękę z Einsteinem, współfinansowanego przez Europejski Fundusz Społeczny oraz budżet państwa (Ministerstwo Edukacji Narodowej). Celem tego programu jest wyrównywanie szans edukacyjnych z zakresu nauk ścisłych (matematyki i fizyki) oraz rozwijanie aspiracji edukacyjnych i życiowych młodzieży wiejskiej. Projekt ten prowadzi Politechnika Gdańska, mając wsparcie Urzędu Wojewódzkiego, Urzędu Marszałkowskiego, Kuratorium, jak również Centrum Edukacji Nauczycieli.

Kładzie się nacisk na zajęcia pozalekcyjne, wyrównawcze, kółka zainteresowań oraz wszelkie inne, inspirujące formy edukacyjne, które pozwolą młodzieży wiejskiej uwierzyć w swoje możliwości. Wdrażana jest obecnie już druga edycja omawianego projektu, który zakłada atrakcyjne pokazy zajęć z fizyki i matematyki, odbywające się w gimnazjach i w politechnice. W planie są też ferie z fizyką i matematyką. Program obejmuje również spotkania z nauczycielami, nadto lekcje pokazowe i warsztaty.

Wolność przede wszystkim

Jest – jak powiada – człowiekiem wolnym i nie przykłada wagi do tzw. stabilizacji. – Nie mam pojęcia, co się zdarzy za kilka najbliższych miesięcy. I nie zamierzam się tym niepokoić. Na pewno powstaną kolejne elementy rzeczywistości. Na pewno pojawią się nowe granty, poznam nowych ludzi. Staram się dobrze robić to, czym obecnie się zajmuję.

Przyznaje, że swego czasu fascynowały go filozofie Dalekiego Wschodu, a zwłaszcza buddyzm. Zawdzięcza to ćwiczeniom wschodnich sztuk walki (kung−fu), na które uczęszczał. Spotkał tam ludzi o bogatej wiedzy, mającej źródło na Dalekim Wschodzie. Tam poznał smak medytacji, spokoju oraz nabrał dystansu do życia.

Pomocą jest własna firma, założona niemal dwa lata temu, zajmująca się głównie popularyzacją nauki. Dzięki niej zrealizował projekt Fizyka w przedszkolach, jak również Festiwal temperatury, pokazujący, jak można łączyć naukę ze sztuką.

Do realizacji projektów zapraszane są różne podmioty, a także osoby, w tym studenci PG. Pośród współpracowników pojawił się autentyczny pasjonat oraz niezwykły talent pedagogiczny – Paweł Morajka (ze wsi Suchy Dąb, woj. pomorskie). Młodzież bardzo ceni jego zajęcia. – Stanowi to dowód, że w życiu można robić dosłownie wszystko, jeżeli tylko się pragnie – podkreśla doktorant z politechniki. – Paweł Morajka nie posiada dyplomu szkoły wyższej. Wykształcenie nie decyduje o tym, kim jest człowiek. Istotne, aby stale się rozwijać. Można nie ukończyć żadnej szkoły i być geniuszem – argumentuje.

Nie kryje, że momentami bywało ciężko. Kiedy zabrakło pomysłu na to, jak zarabiać pieniądze, utalentowany Paweł Morajka musiał pracować jako ochroniarz. Była to jednak sytuacja przejściowa.

Postanowił ukończyć pracę nad doktoratem oraz kontynuować działalność związaną z edukacją interaktywną. – Stopień doktora w pewnych kręgach otwiera drzwi – wyjaśnia. – Tytuł magistra stał się powszechny. Doktorat ułatwi mi zajmowanie się tym, co naprawdę lubię. Zamierzam udowodnić, że zajęcia w szkołach mogą wyglądać inaczej, znacznie ciekawiej. Cały system edukacji szkolnej tłumi możliwości twórcze ucznia – powiada. – Uczeń jest na szarym końcu. Znacznie ważniejsze są sprawdziany, testy i egzaminy. Wprawdzie studia dają możliwość twórczego działania, jednak student musi być niezwykle silną jednostką, aby mógł rozwinąć własne możliwości twórcze.