Rekrutacja prawnie nieco „trudna”

Marcin Chałupka


Prawo do studiów finansowanych z budżetu państwa – a nawet sam status studenta (czy doktoranta), jako uprawniający do pomocy materialnej finansowanej ze środków publicznych – powinny być przyznawane i odbierane na podstawie jasnych i jednolitych w skali kraju przesłanek. Tymczasem przepisy i praktyka dotycząca rekrutowania na studia (także doktoranckie) powodują wątpliwości w uczelniach, liczne skargi kandydatów i wskazują na potrzebę ich gruntownego przemyślenia.

Kolejny sezon rekrutacyjny mamy za sobą. Student to ma klawe życie – można by zawołać za Andrzejem Waligórskim. Nie dość, że ma prawo do stypendiów i zniżek komunikacyjnych, to nadal 1/3 polskich studentów korzysta ze studiów opłacanych przez podatników. Konstytucyjne prawo do nauki w zakresie studiów wyższych doprecyzowuje ustawa z 27 lipca 2005 roku Prawo o szkolnictwie wyższym (zw. dalej: ustawą). Według art. 4 ust. 1 tej ustawy: „Uczelnia jest autonomiczna we wszystkich obszarach swojego działania na zasadach określonych w ustawie”, a jej art. 6 ust. 1 mówi wprost, iż: „Uczelnia ma w szczególności prawo do (…) ustalania warunków przyjęcia na studia”. Źródłem tych regulacji są przepisy Konstytucji RP, wg której: „Zapewnia się autonomię szkół wyższych na zasadach określonych w ustawie”. Jednocześnie Konstytucja stanowi, iż „Władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia”. Jak więc pogodzić konstytucyjny obowiązek równego dostępu do studiów (i związanych z nimi świadczeń) z wynikającym – także z konstytucyjnej zasady autonomii uczelni – ustawowym jej prawem do „ustalania warunków przyjęcia na studia”?

Podwójne „warunkowanie”

Kluczowy dla tego zagadnienia jest art. 169 ustawy. W ust. 1 określa jednolite dla całego kraju warunki brzegowe, tj.: „Do odbywania studiów w uczelni może być dopuszczona osoba, która ma: 1) świadectwo dojrzałości – w przypadku ubiegania się o przyjęcie na studia pierwszego stopnia lub jednolite studia magisterskie, 2) tytuł magistra, licencjata, inżyniera lub równorzędny a ponadto spełnia warunki określone na podstawie ust. 2 – w przypadku ubiegania się o przyjęcie na studia drugiego stopnia oraz – dla wszystkich przypadków – spełnia warunki rekrutacji ustalone przez uczelnię”.

Co z tego wynika? Choć w przypadku rekrutacji na oba stopnie uczelnia ma prawo ustalać warunki rekrutacji, to – ponadto i jedynie w ramach tej na studia drugiego stopnia – uczelnia ma prawo wprowadzania (w trybie tzw. uchwały rekrutacyjnej jej senatu) warunków przyjęcia na studia innych niż samo posiadanie tytułu zawodowego. Są więc owe warunki czymś innym niż ujęte w art. 169 ust. 1 in fine „warunki rekrutacji” (nazwijmy je: „formalne” i zaliczmy do nich np. konieczność poddania się odpowiedniej procedurze ustalonej przez uczelnię, choć już niekoniecznie przez jej senat). Więcej o owych warunkach (nazwijmy je: „merytorycznymi”) mówi ust. 2 rozważanego artykułu, gdzie czytamy: „Senat uczelni ustala warunki i tryb rekrutacji oraz formy studiów na poszczególnych kierunkach. Uchwałę podaje się do wiadomości publicznej nie później niż do dnia 31 maja roku poprzedzającego rok akademicki, którego uchwała dotyczy, i przesyła ministrowi właściwemu do spraw szkolnictwa wyższego”. Przykładem takowych jest wskazanie – wg art. 169 ust. 3 – „jakie wyniki egzaminu maturalnego stanowią podstawę przyjęcia na studia”. Tylko te ustalone przez senat warunki mogą być, wg art. 169 ust. 8, „podstawą odwołania”, o czym więcej za chwilę.

Granice rekrutacyjnej swobody

Skoro kompetencje określania wymogów przyjęcia na studia rangi równoważnej warunkowi posiadania tytułu zawodowego albo świadectwa dojrzałości przyznano senatowi każdej uczelni, nie ma przeszkód ustawowych, by w każdej uczelni określono je inaczej. Czy jednak uczelnia ma tu zupełną dowolność? Czy w przypadku rekrutacji na studia drugiego stopnia uczelnia może określać, absolwenta jakiego kierunku lub uczelni przyjmie na studia drugiego stopnia, a jakiemu przyjęcia odmówi? Czy wprowadzenie uchwałą rekrutacyjną senatu warunku w postaci „posiadania niebieskich oczu” lub „urodzenia się w promieniu 10 km od uczelni” będzie realizacją konstytucyjnie chronionej zasady autonomii? Czy może są jakieś granice swobody ustalania warunków rekrutacji na studia drugiego stopnia w uchwale rekrutacyjnej senatu?

Spytajmy dalej – czy istnieją jakieś granice ustalania warunków rekrutacji na oba stopnie studiów, o jakich mowa w ostatnim wersie art. 169 ust. 1 ustawy? W szczególności, czy uczelnia publiczna ma prawo dowolnie wybierać, kogo kształci, czy też ma obowiązek podejmować kształcenie każdego, kto spełnia pewne jednolicie i ustawowo określone wymogi? Z takim pytaniem do rzecznika praw obywatelskich zwrócił się Parlament Studentów RP. Biorąc pod uwagę konieczność zderzenia konstytucyjnych wartości prawa do kształcenia i autonomii uczelni, odpowiedź może być interesująca.

„Podstawa przyjęcia” na studia a „warunki rekrutacji”

Kolejnym wartym rozważenia problemem jest relacja między „warunkami przyjęcia na studia” a „podstawą decyzji” w sprawie tego przyjęcia. Otóż kolejny ustęp analizowanego art. 169 stanowi: „Podstawę przyjęcia na studia pierwszego stopnia lub jednolite studia magisterskie stanowią wyniki egzaminu maturalnego. Senat uczelni ustala w trybie określonym w ust. 2, jakie wyniki egzaminu maturalnego stanowią podstawę przyjęcia na studia”. Mamy więc pierwszą, nałożoną na uczelnie, „antydowolnościową” barierę, jednak jej rozumienie możliwe jest co najmniej dwuznacznie. Można bowiem uznać, że warunki określane przez uczelnie w trybie art. 169 ust. 1−2 nie mogą naruszyć zasady podstawowego znaczenia wyników egzaminu maturalnego. Innymi słowy: uczelniane warunki mogą stanowić „selektor drugiego rzędu”, narzędzie wyboru spośród tych kandydatów, którzy spełniają jednolite wymagania oparte na wynikach egzaminu. Np. na akademię sztuk pięknych przyjmujemy – z grupy posiadaczy określonej średniej maturalnej – tylko tych, którzy mają zdolności plastyczne.

Możliwe jest jednak rozumienie odwrotne, wedle którego uczelnia może ustalać dowolne warunki, także o pierwotnym wobec wyników egzaminu maturalnego znaczeniu, a dopiero spośród spełniających je kandydatów selekcjonować przyjętych na podstawie wyników matury. Przykład: na akademię wychowania fizycznego rozważamy przyjęcie tylko kandydatów spełniających warunki testu sprawnościowego. Następnie spośród tych – na podstawie średniej wyników matury – wybieramy przyjętych. Wedle tej drugiej interpretacji dopuszczalne byłoby budzące poczucie niesprawiedliwości wymaganie (w randze uchwalonego przez senat warunku), iż uczelnia rekrutuje jedynie spośród osób posiadających „nową maturę”, tak zakreślając przedmioty wymagane dla wyliczenia wyników egzaminu maturalnego, że kandydaci ich niezdający albo „starzy maturzyści” nie są w ogóle brani pod uwagę, albo odwrotnie – dyskryminowanie posiadaczy „nowej matury” tuż po jej wprowadzeniu.

Takie praktyki stanowiły przedmiot krytyki rzecznika praw obywatelskich oraz inspirację dla ministra właściwego ds. szkolnictwa wyższego, by zwrócić się do rektorów listem z 24 stycznia 2005 r. (DSW.R−4122/12/05) „aby uchwalając zasady przyjęć na kolejny rok akademicki uwzględnić uwagi krytyczne kierowane pod adresem tych ustaleń dotyczących roku akademickiego 2005/2006, które odbiegają od oczekiwań młodzieży – kandydatów ze świadectwem dojrzałości uzyskanym w systemie „nowej matury”. Dotyczy to między innymi tych kryteriów przyjęć, które w postępowaniu kwalifikacyjnym na dany kierunek studiów nie uwzględniają wyników uzyskanych na egzaminie maturalnym”.

Na tle tego zjawiska powstał postulat wydzielania dwóch kurii: dla kandydatów na studia ze „starą” i „nową” maturą, by rywalizowali oni o miejsca na studiach podzielone proporcjonalnie do liczebności obu grup kandydatów z konkurentami o tych samych „reżimach maturalnych”. Nie sposób bowiem odmówić prawa ubiegania się o przyjęcie na studia 40−latkowi tylko dlatego, że nie ma na swoim świadectwie dojrzałości oceny z przedmiotu, jakiego dziś, wobec 99 proc. kandydatów posiadających taką, wymaga uczelnia.

Co na to sądy?

Prawo swobody wyboru przez uczelnię kandydata na studia, jako niepodlegające kontroli sądowo−administracyjnej, potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w wyroku z 8 grudnia 2006 r. (I SA/Wa 1657/06LEX nr 320565), mówiąc: „Poza kognicją sądu administracyjnego pozostają zagadnienia dotyczące przyjętych przez uczelnię zasad naboru kandydatów na studia, wyraźnie niekorzystnych dla osób posiadających tzw. starą maturę oraz nieskorzystanie przez uczelnię z możliwości przewidzianych w art. 169 ust. 4 ustawy z dnia 7 lipca 2005 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym”. Także pozytywna dyskryminacja, polegająca na zapewnianiu pierwszeństwa na studiach drugiego stopnia własnym absolwentom przed absolwentami innych uczelni, nawet z lepszymi wynikami studiów mierzonymi w wartościach bezwzględnych (średnia ocen), wydaje się „bronić” w świetle regulacji ustawy.

Czy jednak praktyka uczynienia z „edukacyjnego pochodzenia” podstawy przyjęcia na studia stacjonarne w uczelni publicznej (więc finansowane głównie przez podatnika) obroni się przed zarzutem niekonstytucyjności przepisu ustawy, na jakim jest oparta? Warto przypomnieć za WSA w Olsztynie (II SA OI 770/08) stanowisko Trybunału Konstytucyjnego: „Uczelnia jest autonomiczna we wszystkich obszarach swego działania. Konsekwencją przyznanej autonomii jest m.in. swoboda uczelni wyższych w ustalaniu konkretnych zasad i kryteriów rekrutacji na poszczególnych kierunkach. Tak więc na zasadach i w trybie określonym w ustawie ma prawo do ustalania warunków przyjęć na studia. Zgodnie zaś z treścią art. 169 ust. 2 ustawy, tryb rekrutacji ustala w drodze uchwały senat uczelni wyższej. Jednak – co podkreślił Trybunał Konstytucyjny w swoim wyroku z  5 października 2005 r. SK 39/05 – w demokratycznym państwie prawa, wewnętrzny porządek prawny społeczności autonomicznej nie może wykraczać poza ramy określone w Konstytucji oraz w ustawie. Autonomia uczelni wyższych nie jest bowiem nieograniczona. Co za tym idzie, swoboda w określaniu zasad rekrutacji na poszczególnych kierunkach nie może stanowić przesłanki usprawiedliwiającej stosowanie praktyk dyskryminacyjnych lub faworyzujących w stosunku do wybranej grupy kandydatów na studia wyższe”.

Marcin Chałupka, ekspert prawa szkolnictwa wyższego, www.chalupka.pl
Część drugą artykułu, dotyczącą rekrutacji doktorantów, opublikujemy w kolejnym numerze.