Kto pomoże oszukanym studentom?

Piotr Kieraciński


Już przed wakacjami AHE wiedziała, jaka jest ocena kierunku zarządzanie i mogła się spodziewać, że będzie on zamknięty. Jednak nie uprzedziła studentów o tej ocenie i jej spodziewanych rezultatach, a na początku października kazała im podpisać umowy i zapłacić raty za kształcenie. Dopiero 14 października Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wydało decyzję o zamknięciu kierunku, co miało skutkować zakończeniem kształcenia 28 lutego 2010, czyli po pierwszym semestrze. Gdy na wieść o tym część studentów zarządzania AHE chciała się wycofać ze studiów, okazało się to niemożliwe. W zamian za rozwiązanie umowy uczelnia zażyczyła sobie zapłaty za cały semestr. Odmówiła też zwrotu prywatnych dokumentów studentów, które są w jej posiadaniu, takich jak dyplomy licencjackie i świadectwa maturalne.

Nikt w tej sprawie nie może studentom pomóc. Rzecznik praw studenta nie interweniuje, natomiast radzi próbować np. wykreślania fragmentów w podsuwanym im przez uczelnię podaniu o zwrot dokumentów. Ministerstwo uruchomiło infolinię dla studentów AHE, ale trudno tam doczekać się pomocy. Myślę, pomoc prawna z obu wspomnianych instytucji oraz Parlamentu Studentów RP zdecydowanie studentom się należy. Oczywiście, zapisując się na studia powinni zawczasu sprawdzić, co wybierają. Nie usprawiedliwia to jednak uczelni, która traktuje studentów jedynie jako źródło dochodów. A chodzi o duże pieniądze, bowiem mówi się o 8 tys. studentów zarządzania, z których każdy płaci za pierwszy semestr ok. 1,8 tys. zł.

Wciąż trwają debaty na temat tzw. czystej energii, a mają jej dostarczać siłownie wiatrowe i małe elektrownie wodne – tak chcą urzędnicy unijni i polscy. Tymczasem na konferencjach naukowcy z różnych dziedzin pokazują niekorzystny wpływ takich rozwiązań na środowisko, czyli mówią, że energia wodna i wiatrowa nie jest czystą energią. Przykładem dwa wrześniowe spotkania w Lublinie. W Uniwersytecie Przyrodniczym biohydrolodzy mówili o druzgocącym wpływie małych elektrowni wodnych na środowisko naturalne, zaś ornitolodzy, którzy spotkali się w UMCS – o negatywnym wpływie siłowni wiatrowych na awifaunę i nietoperze.

Gdzie jest prawda? Spodziewam się, że prawdę znają raczej badacze, a nie urzędnicy. Może trzeba jednak zwiększyć ekspercką rolę naukowców w podejmowaniu ważnych, strategicznych dla kraju decyzji?

Piotr Kieraciński