Czy i jak reformować naukę polską?

Karol Życzkowski


Trwająca od wielu lat dyskusja na ten temat doznała przyspieszenia w ciągu ostatniego roku. W czerwcu 2009 pani minister Barbara Kudrycka przedstawiła projekt zmian w sposobie organizacji nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce oraz poddała je pod dyskusję środowiska. W założeniu celem reformy jest podniesienie konkurencyjności nauki polskiej, a także zwiększenie środków przeznaczanych w Polsce na badania oraz poprawa efektywności ich wykorzystania.

Za kilka lat będziemy się pewnie mogli przekonać, czy działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego odniosą skutek. Ale już teraz warto porównać organizację szkół wyższych w Polsce i w innych krajach oraz zastanowić się, jak niezbędne są zmiany w tej dziedzinie. Dobrym materiałem do dyskusji na ten temat jest opublikowana przez wydawnictwo Difin w roku 2009 książka Jerzego Thieme Szkolnictwo wyższe. Wyzwania XXI wieku. Polska. Europa. USA.

Oligarchia akademicka

Składająca się z siedmiu części książka jest prawdopodobnie pierwszym tak obszernym opracowaniem omawiającym problemy nauki polskiej z perspektywy roku 2008. Opierając się na różnych rankingach i statystykach, autor rozpoczyna od przedstawienia niepokojących danych dotyczących aktualnej pozycji polskiej nauki w skali światowej: wg rankingu Uniwersytetu w Szanghaju z roku 2007 żadna polska uczelnia nie weszła do pierwszej setki najlepszych szkół w Europie, a w pierwszej pięćsetce najlepszych szkół na świecie znalazły się tylko dwa polskie uniwersytety (Warszawski i Jagielloński). W rankingu Światowego Forum Gospodarczego za rok 2007 polskie ośrodki badawcze sklasyfikowano na 54. miejscu na świecie. Liczba cytowań prac polskich naukowców w literaturze światowej ustępuje znacznie liczbie cytowań uczonych z Finlandii, a biorąc pod uwagę liczby ludności w obu krajach przewaga Finów staje się aż 11−krotna!

W drugiej części książki Thieme przedstawia podstawowe modele funkcjonowania szkolnictwa wyższego. Według modelu Clarka, system organizacji nauki w danym kraju może być zdominowany przez wpływ państwa, rynku lub oligarchii akademickiej. Oczywiście, możliwe są też wszystkie stany pośrednie, a więc wygodnie jest przedstawiać dany system w formie trójkąta. W jego wierzchołkach znajdzie się system organizacji nauki w Rosji (dominacja państwa), w USA (dominacja rynku) oraz w polskich publicznych szkołach wyższych (dominacja oligarchii akademickiej). Historycznie taki model nazywany jest Humboldtowskim, gdyż ukształtował się w Niemczech w XIX wieku, skąd został przeszczepiony do Polski w dwudziestoleciu międzywojennym.

W pierwszej chwili wydawało mi się, że charakterystyka polskiego systemu za pomocą określenia „oligarchia akademicka” nie jest sprawiedliwa, ale chwila refleksji pozwala zauważyć argumenty za takim stanowiskiem. Polskie uniwersytety chciałyby, z jednej strony, otrzymywać od państwa fundusze na swą działalność, lecz z drugiej strony wszelkie próby stawiania im konkretnych wymagań traktują jako zamach na swoją autonomię. Podobne uwagi odnoszą się do pracowników polskich uczelni: profesorowie (ze mną włącznie!) sami świetnie wiedzą, jak mają pracować i nie chcą się zgodzić, aby ktokolwiek rozliczał ich z wykonanej pracy. Polscy profesorowie najchętniej żądaliby podwyżek płac bez żadnej korelacji z wynikami ich pracy.

Magna Charta i rynek

Trzecia część książki poświęcona jest opisowi różnych systemów szkolnictwa wyższego występujących w Europie. Autor pokazuje, czym się różni np. system brytyjski oraz niemiecki, a także uwypukla różnice pomiędzy organizacją państwowych szkół wyższych we Francji, otwartych dla każdego chętnego maturzysty, oraz elitarnych grand écoles, o przyjęcie do których kandydaci walczą podczas trudnego egzaminu konkursowego.

We wrześniu roku 1988, w dziewięćsetną rocznicę powstania najstarszego europejskiego uniwersytetu w Bolonii, ogłoszono Magna Charta Universitatum. Ten dokument stanowił początek procesu bolońskiego, którego celem jest dążenie do równoważności wymogów egzaminacyjnych, tytułów i stopni naukowych w uniwersytetach europejskich. W książce opisano dotychczasowe osiągnięcia w dziedzinie harmonizacji krajowych systemów szkolnictwa wyższego, ale także przedstawiono argumenty krytyków tego procesu. Jako przykłady uniwersytetów z Europy Środkowej, które kształcą w językach obcych studentów z zagranicy i mają osiągnięcia w „integracji z Europą”, Thieme wymienia Uniwersytet Karola w Pradze, Uniwersytet Techniczno−Ekonomiczny w Budapeszcie oraz rumuński Uniwersytet w Cluj−Napoca.

Najciekawsza dla mnie jest czwarta część książki, w której można poznać wiele interesujących szczegółów dotyczących amerykańskiego modelu organizacji szkół wyższych. System ten wydaje się dominować na świecie, (17 z 20 najlepszych uczelni na świecie, według rankingu szanghajskiego, to uczelnie amerykańskie), także z powodu minimalnej ingerencji państwa w proces kształcenia i prowadzenia badań. W USA nie ma scentralizowanego zarządzania wyższymi uczelniami, a kluczowym czynnikiem kształtującym krajobraz uczelni jest rynek i prawa powszechnej konkurencji. Konkurencji o posady, granty i fundusze na badania, ale także konkurencji o studentów i doktorantów. W takim rynkowym otoczeniu dobrze się sprawdza system zarządzania uczelnią przez menedżerów, którzy swe doświadczenie zawodowe zdobywali nie poprzez wykładanie w uczelni, lecz przez pracę w otoczeniu biznesowym.

Kto zapłaci za reformy?

Cała ostatnia część książki poświęcona jest wyłącznie naszemu podwórku. Autor przedstawia krytyczny opis istniejącego systemu organizacji szkolnictwa wyższego w Polsce z uwzględnieniem zarówno specyfiki uczelni państwowych, jak i uczelni niepublicznych. Thieme zwraca uwagę na niespójny system zarządzania uczelnią, niskie umiędzynarodowienie nauki polskiej, niedopasowanie programów nauczania do potrzeb rynku pracy, czyli brak związku pomiędzy podażą polskiego szkolnictwa a potrzebami gospodarki.

Szósty rozdział książki zatytułowano Konieczność naprawy szkolnictwa wyższego w Polsce. Autor omawia oddolne, środowiskowe propozycje reform systemu, a powołując się na raporty Banku Światowego (2006) oraz Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD, 2007) przedstawia swą wizję przyszłości nauki polskiej. I choć nie z każdą tezą proponowaną przez autora można się zgodzić, zebranie ich razem w postaci książkowej stanowi samo w sobie wielką wartość. Warto też podkreślić aktualność przedstawionych danych: opis kolejnych prób reformy nauki polskiej zawiera także omówienie pierwszej wersji projektu rządowego pani minister Barbary Kudryckiej z wiosny 2008 roku.

Każda dyskusja na temat niezbędnych reform systemu funkcjonowania szkolnictwa wyższego i nauki w Polsce powinna uwzględniać następujący pewnik: wszelkie zmiany systemu kosztują. Dużo kosztują! A kto za nie zapłaci? W książce brakuje analizy problemu reformy systemu szkolnictwa w Polsce od strony finansowej, a trudno w niej znaleźć konkretne dane i wskaźniki finansowe. To główny niedostatek omawianej pozycji, choć na usprawiedliwienie autora wypada dodać, że o pełne dane finansowe obrazujące szkolnictwo wyższe w Polsce nie jest łatwo.

Jedną z nielicznych zamieszczonych w książce liczb, które dotyczą złotych polskich, jest wydrukowana na ostatniej stronie okładki tłustą czcionką cena książki wynosząca 60 zł. Jak na polskie warunki nie jest to mało, lecz w podsumowaniu mogę zaryzykować tezę, że pionierskie dzieło Jerzego Thieme jest tyle warte. Dlatego też z pełnym przekonaniem polecam je wszystkim, którym los polskiej nauki i szkolnictwa wyższego nie jest obojętny. Jest to z pewnością świetny punkt wyjścia do dalszych dyskusji, a także planów na przyszłość oraz konkretnych działań.