Nierychliwie, ale sprawiedliwie!
Sprawa, którą opisuję, jest kolejnym – tym razem bardzo pozytywnym – „kamieniem milowym” w historii orzeczeń dyscyplinarnych w naszym kraju. 11 września 2009 Zespół Orzekający Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w składzie: prof. Marek Kalinowski (przewodniczący), prof. Zofia Mocarska Tyc, dr hab. Małgorzata Świderska, dr hab. Sławomir Wyszomirski oraz studentka prawa Ewelina Dłużyńska, orzekł ukaranie dr. Jakuba Wójcika 10-letnim zakazem wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego z powodu dokonania plagiatu dwóch prac naukowych.
Orzeczenie jest nieprawomocne, dlatego dr Wójcik jest jeszcze formalnie adiunktem w Katedrze Filologii Angielskiej UMK (zawieszonym w pełnieniu obowiązków przez rektora uczelni z dniem 11 maja 2009) oraz pełnoprawnym dziekanem Wyższej Szkoły Języków Obcych w Świeciu (rektor: prof. Andrzej Sitarski). Pierwszy plagiat ujrzał światło dzienne na początku 2008 r. w związku z maszynopisem We Write, Therefore We Are: the Regeneration of Canadian Native American Through Literature, przesłanym do publikacji we franko i anglojęzycznym czasopiśmie „InterCanadiana” Polskiego Towarzystwa Badań Kanadyjskich. Podczas procesu recenzyjnego, dr Agnieszka Rzepa z UAM w Poznaniu odkryła, że liczne akapity przepisano z artykułu prof. Armanda Ruffo (English Department, Carlton University, Ottawa) Why Native Literature, zamieszczonego w tomie 21 czasopisma „American Indian Quartely” z 1997 r.
Kiedy o nierzetelności powiadomiono Katedrę Filologii Angielskiej UMK, dr Wójcik w liście e mailowym z 18 marca 2008 do swego bezpośredniego szefa, prof. Jacka Fabiszaka, przyznał się do plagiatu. To w katedrze pociągnęło za sobą zbadanie drugiego artykułu A Binocular Vision: the Concept of the Frontier and the West in the Canadian and American Imagination, opublikowanego w książce The Mosaics of Words – Essays on the American and Canadian Literary Imagination in Memory of Professor Nancy Burke, wydanej przez Uniwersytet Warszawski w 2006 r. (red. Agata Preiss Smith, Ewa Łuczak, Marek Paryż). Praca okazała się plagiatem artykułu Northern Vision: Frontiers and the West in the Canadian and American Imagination profesora historii kultury Williama H. Katerberga (Calvin College, Grand Rapids, Michigan, USA), opublikowanego w czasopiśmie „American Review of Canadian Studies”, tom 33 z 2003 r.
Ówczesny dziekan, prof. Czesław Łapicz, 4 kwietnia powiadomił prof. Andrzeja Jamiołkowskiego, wówczas rektora, który 22 kwietnia 2008 przekazał dokumentację sprawy ówczesnemu rzecznikowi dyscyplinarnemu, prof. Andrzejowi Markowi. Ten 9 maja 2008 wszczął postępowanie wyjaśniające, przesłuchując 19 maja dr. Wójcika jako obwinionego. Postępowania nie ukończono do 31 sierpnia 2008, tzn. do momentu, kiedy upłynęła kadencja rzecznika, która automatycznie kończy się z kadencją rektora, który go powołał.
Nowy rzecznik dyscyplinarny, prof. dr hab. Andrzej Adamski, powołany na przełomie października i listopada 2008 przez nowego rektora, prof. Andrzeja Radzimińskiego, musiał rozpocząć postępowanie wyjaśniające od nowa. Przy okazji stwierdził, że własny wkład pracy dr. Wójcika do obu artykułów nie przekracza 15 proc. tekstu. Jest to o tyle zadziwiające, że Jakub Wójcik powszechnie jest uważany za zdolnego anglistę, lubianego i cenionego przez studentów, który mocno był zainteresowany kulturą i literaturą kanadyjską. Z tego powodu działał aktywnie w Polskim Towarzystwie Badań Kanadyjskich, gdzie w kadencji 2001-04 był skarbnikiem.
Doktorat pod lupą
Wniosek dyscyplinarny o ukaranie dr. Wójcika karą dożywotniego zakazu wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego został złożony z datą 31 marca 2009. Tak surową karę prof. Andrzej Adamski motywował tym, że „popełnienie plagiatu naukowego dyskwalifikuje pracownika w kategoriach etycznych i zawodowych. Pozbawia go tytułu moralnego do kształcenia studentów i kontynuowania działalności naukowo-dydaktycznej w wyższej uczelni”. Co więcej, zdaniem rzecznika, ujawnione dwa przypadki plagiatu mogą nie być odosobnione w karierze naukowej dr. Wójcika...
Jego doktorat Diabeł wcielony, szlachetny dzikus, czy dobry Indianin? - konstrukcja obrazu Indianina we wczesnej powieści amerykańskiej (1790-1860), obroniony w maju 2006 na Wydziale Filologicznym UMK, obecnie również budzi podejrzenia co do dokładności cytowania. Wiele fragmentów pochodzących ze źródeł, które wykorzystał doktorant, nie zostało podanych w bibliografii. Istnieje na ten temat opinia prof. Jadwigi Maszewskiej z Instytutu Anglistyki Uniwersytetu w Łodzi, stąd zapewne promotor – prof. Marek Wilczyński, obecnie pracujący w Uniwersytecie Gdańskim, jak i recenzent – prof. Agnieszka Salska z Uniwersytetu Łódzkiego, będą zmuszeni do ponownego i uważnego przyjrzenia się pracy doktorskiej pod kątem ewentualnego wznowienia przewodu doktorskiego. Obowiązek ten także spoczywa na Radzie Wydziału Filologicznego UMK, gdzie praca została obroniona. Mam też nadzieję, że o wyjaśnienia oficjalnie poprosi Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów.
Jak mnie poinformował prezes Polskiego Towarzystwa Badań Kanadyjskich, prof. Krzysztof Jarosz z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, po wykryciu plagiatu w maszynopisie skierowanym do „TransCanadiana”, dr Wójcik został pozbawiony członkostwa Towarzystwa. Szkoda tylko, że zabrakło oficjalnej notki o tym na stronie domowej PTBK.
To nie koniec kłopotów zdolnego, ale nierzetelnego anglisty. Władze UMK powiadomiły o przestępstwie plagiatu miejscową prokuraturę, która wszczęła postępowanie sprawdzające.
Cieszę się, że znalazł się uniwersytet w Polsce, w którym wykryte kanty naukowe są wreszcie karane z całą surowością prawa. Nie mam wątpliwości, że kryje się za tym determinacja nowych władz rektorskich i wybór mało pobłażliwego rzecznika dyscyplinarnego.
Sprawa prof. Golińskiego
Na swój dyscyplinarny finał oczekuje też sprawa prof. dr. hab. Janusza Golińskiego z tego samego Wydziału Filologicznego UMK, któremu dr Agnieszka Raubo z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu zarzuciła przejęcie jej maszynopisu wysłanego do publikacji w periodyku „Ogród. Kwartalnik Humanistyczny” (patrz: Kłopoty w Toruniu, „FA” 05/2009). Goliński jest zastępcą redaktora naczelnego tego „uśpionego” obecnie czasopisma.
Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające jest na ukończeniu i rzecznik dyscyplinarny, prof. Andrzej Adamski, ocenia zebrane informacje i wnioski dowodowe. Zapewne potrzebne będą tutaj ekspertyzy biegłych sądowych, które jednak kosztują.
Mam nadzieję, że władze uczelni zapewnią odpowiednie środki finansowe rzecznikowi, aby ten mógł podjąć swoją decyzję na podstawie dowodów zgodnych z wymogami Kodeksu Postępowania Karnego. Ta sprawa jest prestiżowa dla całego środowiska akademickiego, bowiem daje możliwości ustalenia właściwych standardów prowadzenia tego typu dyscyplinarnych postępowań wyjaśniających. Jest ważne, aby w przypadkach nierzetelności naukowej fakty przede wszystkim ustalał uniwersytet, a nie prokurator. Dodatkowo, na ostateczną decyzję rzecznika o umorzeniu sprawy, zawieszeniu jej bądź złożeniu wniosku dyscyplinarnego o ukaranie czeka środowisko tzw. staropolaków, czyli naukowców zajmujących się badaniami nad literaturą staropolską i jej źródłami. Dla ogólnopolskiego środowiska literaturoznawców zarzut, że doświadczony profesor „podebrał” młodej doktorantce jej maszynopis skierowany do druku w periodyku, gdzie był członkiem kierownictwa redakcji – jest bulwersujący. Prof. Goliński w roku akademickim 2009/10 nie będzie wykładał ani prowadził zajęć ze studentami, bowiem poprosił o roczny urlop zdrowotny, który został mu udzielony.
W najnowszym numerze 2/2009 prestiżowego czasopisma „Pamiętnik Literacki”, wydawanego przez Instytut Badań Literackich PAN w Warszawie, na stronach 269-271 ukazał się drukiem list dr Agnieszki Raubo, w którym przedstawia swoje zarzuty dotyczące tego plagiatu. Korespondencji towarzyszy komentarz czterech pracowników naukowych, przez których ręce przeszedł z kolei maszynopis prof. Golińskiego, z „zagrabionym” tekstem Agnieszki Raubo. Prof. Goliński – mimo danej możliwości - nie ustosunkował się do listu.
Co mnie zadziwiło w tym komentarzu, to tzw. umycie rąk przez Instytut Badań Literackich PAN, który jest wydawcą serii „Studia Staropolskie, Series Nova”, gdzie w tomie XVIII wydrukowano „feralną” pracę prof. Golińskiego. Autorzy komentarza wybrali czekanie na decyzje „powołanych instytucji”. Niestety, w tym wypadku to przede wszystkim na redakcji naukowej, która zakwalifikowała pracę do druku, spoczywa prawny i etyczny obowiązek wyjaśnienia sprawy zarzutów o plagiat. Tak się postępuje w naukowym świecie wydawniczym... Szkoda, że w IBL – prestiżowej instytucji Polskiej Akademii Nauk - nie chcą o tym wiedzieć.
Z kolei wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa plagiatu przez prof. Golińskiego, skierowany w końcu lipca br. do toruńskiej prokuratury, został przez nią przekierowany do prokuratury Warszawa-Śródmieście (Północ), bowiem na terenie jej jurysdykcji mieści się Wydawnictwo IBL PAN, które wydrukowało pracę. Po dwóch miesiącach deliberacji zastępca warszawskiego Prokuratura Okręgowego, mgr Ryszard Rogatko, zwrócił ostatnio akta sprawy do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum – Zachód. Stwierdził on: „Z ustaleń nie wynika, czy publikacja pracy J. Golińskiego była następstwem jego uczestnictwa w konferencji i przedłożenia tam swojego referatu, czy też przesłał on tekst swojej pracy wydawnictwu celem publikacji. Okoliczności te mają istotne znaczenie dla ustalenia, gdzie ewent. doszło do popełnienia czynu z art. 115 ust. 1 w/cyt. ustawy, a wyjaśnić je winna jednostka, do której wpłynęło zawiadomienie”. Ponieważ wspomniany referat był wygłoszony we wrześniu 2006 w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i jego druk był pokłosiem tej konferencji, współzorganizowanej przez KUL i IBL, to jest teraz szansa, że prokuratura toruńska odeśle tam akta. A co z kolei wymyśli prokuratura w Kazimierzu Dolnym, dowiemy się za następne kilka miesięcy. Gra aktami może potrwać i rok, dlatego apeluję do rektora Andrzeja Radzimińskiego, aby udostępnił prof. Adamskiemu fundusze, konieczne do zamknięcia postępowania wyjaśniającego.