Wokół „Założeń”
Krajowa Sekcja Nauki NSZZ „Solidarność” z wielką uwagą przyjmowała kolejne propozycje reformowania nauki i szkolnictwa wyższego i z wielką uwagą przyjmuje Założenia do nowelizacji ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym” oraz ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki. Jest to w naszej opinii odważna propozycja przeobrażeń w systemie szkolnictwa wyższego. Niektóre kierunki przemian uznajemy za trafne, np. zwiększenie autonomii uczelni w zakresie tworzenia kierunków i programów studiów. Niektóre wymagają dopracowania, w szczególności chodzi tu o model kariery akademickiej. Wiele propozycji, np. dotyczących zmian zasad finansowania zadań i ustroju uczelni, w tym nadanie władczych kompetencji konwentom, w naszej ocenie jest niekorzystnych, prowadzących do zatracenia szczególnej roli, jaką w życiu społecznym powinny odgrywać uniwersytety.
Projekt założeń do reformy nauki i szkolnictwa wyższego z kwietnia 2008 roku zawierał dość rzetelny opis sytuacji polskiej nauki, w szczególności w zakresie finansowania i porównania nas ze światem. W prezentowanym obecnie dokumencie informacje podane w rozdziale II rysują przewagę Polski nad resztą świata pod względem dbałości o szkolnictwo wyższe. Na stronie 18 czytamy: „W kraju osiągnęliśmy jeden z wyższych w świecie wskaźników skolaryzacji (ponad 50 proc. w ujęciu brutto). Według prognoz demograficznych, w najbliższej przyszłości (w okresie najbliższych kilkunastu lat) liczba osób w ‘wieku studenckim’ będzie wyraźnie malała do 2025 r., co – przy utrzymaniu w najbliższej przyszłości dotychczasowej wysokości dotacji budżetowej na szkolnictwo wyższe – pozwoli zbliżyć się pod względem nakładów na studenta do średniej europejskiej”. To szczera prognoza. Stanie się lepiej, jeżeli dotacja budżetowa nie będzie maleć, jeżeli liczba studentów się zmniejszy i ewentualnie, jeżeli średnie europejskie nakłady na studenta zmaleją.
Wszyscy podpiszą się pod głównymi celami reformy: zwiększeniem konkurencyjności polskiego szkolnictwa wyższego i zapewnieniem wysokiej jakości kształcenia. Nie podzielamy poglądu w kwestii oceny przyczyn obecnego niezadowalającego stanu szkolnictwa wyższego. Zamieszczone na stronie 3 wyjaśnienie wskazuje, że diagnoza niezadowalającego stanu jest co najmniej niepełna. W tekście Założeń czytamy też: „Jednym z kluczowych środków służących osiągnięciu wyżej wymienionych celów jest stworzenie mechanizmów bardziej racjonalnego finansowania szkolnictwa wyższego opartego na osiągniętych efektach pracy naukowej i dydaktycznej”. Ważnym mankamentem, według autorów Założeń, jest brak mechanizmów racjonalnego finansowania. Oczywiście zagadnienie racjonalności mechanizmów finansowania jest warte rozpatrzenia, nie jest to jednak wyjściowy problem szkolnictwa wyższego.
Zdaniem KSN, główne przyczyny niezadowalającego stanu szkolnictwa wyższego to zbyt niski poziom finansowania zadań i przesztywniony system kariery akademickiej, spowalniający i jednostronnie ukierunkowujący rozwój pracowników akademickich. Mylna diagnoza sytuacji przeważnie uniemożliwia wypracowanie właściwych rozwiązań. Tak naszym zdaniem jest w przypadku Założeń. W największym skrócie – wydaje się, że jednym z rzeczywistych celów projektowanej reformy jest przerzucenie odpowiedzialności za niedostateczne finansowanie na uczelnie.
Rozległa jest materia objęta przez Założenia, więc odniosę się tylko do niektórych zagadnień.
Finansowanie zadań
Zmiany dotychczasowych zasad będą wynikały ze zróżnicowania uczelni i zwrotu w kierunku finansowania zadaniowego. Nie do końca wiadomo, na jakie konkretne nowinki w zakresie finansowania przełoży się zróżnicowanie uczelni. Wyraźna jest tylko zapowiedź odnosząca się do Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących. Na ten cel będą przeznaczone dodatkowe środki, zwiększające budżet szkolnictwa wyższego i to jest zaletą tej inicjatywy, choć wysokość wsparcia ma wymiar bardziej moralny niż realny. Dążenie do wzmocnienia wybitnych ośrodków naukowych, a przy okazji i kształcących na najwyższym poziomie, jest godne poparcia. Nie wolno jednak zgubić celu nie mniej ważnego – zapewnienia szerokiej dostępności do studiów.
W opracowaniach ministerstwa zwraca się uwagę na daleką pozycję i to nielicznych polskich uczelni na światowych listach rankingowych. Z pewnością wszyscy mielibyśmy satysfakcję, gdyby niektóre polskie uczelnie przebiły się do czołówki na tych listach i trzeba do tego dążyć. Jednak największą satysfakcję powinniśmy mieć z tego, że ukończenie studiów w dowolnej polskiej uczelni gwarantuje osiągnięcie kompetencji i umiejętności na dobrym poziomie. To, obok rozwoju naukowego i pozytywnego oddziaływania na krajową gospodarkę, jest pierwszym i najważniejszym celem szkolnictwa wyższego i to jesteśmy winni naszemu społeczeństwu. Potrzebna jest troska o całość polskiego szkolnictwa wyższego.
Zwrot w kierunku finansowania zadaniowego, określany też jako „bardziej przejrzysta dotacja stacjonarna oraz statutowa” będzie oznaczać, jak przewiduję, zmniejszenie tych dotacji. Byłoby to do przyjęcia, gdyby dotychczasowe środki finansowe były nadmiarowe w stosunku do zadań. Tak nie jest. Grozi to uczelniom utratą stabilności finansowania, co szczególnie w przypadku dotacji stacjonarnej wydaje się dużym nieporozumieniem. Przesunięcie części środków z tych dotacji do pozyskiwania w drodze konkursów oznacza, że planowane jest wprowadzenie mechanizmu, który po pewnym czasie część uczelni doprowadzi do stanu upadłości.
Jednym z kryteriów decydujących o wysokości przyznanej dotacji stacjonarnej ma być liczba studentów. Powinno tak być, lecz jeżeli system finansowania ma być projakościowy, to dodatkowo należałoby wprowadzić czynnik korygujący, zależny od liczby studentów przypadających na nauczyciela akademickiego (różny na różnych kierunkach studiów).
Szczególnym rozwiązaniem proponowanym przez ministerstwo jest wprowadzenie uprawnienia do autonomicznego otwierania nowych kierunków studiów, z równoczesną blokadą tego uprawnienia. (Warunkiem jest to, że uruchomienie nowego kierunku studiów nie spowoduje zwiększenia ogólnej liczby studentów na studiach stacjonarnych prowadzonych przez uczelnię.)
Jakość i dostępność kształcenia
Zapewnienie polskim studentom wysokiej jakości kształcenia jest jednym z celów Założeń. Zależy to od wielu czynników. Szczególne znaczenie ma relacja pomiędzy nauczycielem akademickim i studentem. Tymczasem uczelnie, dążąc do oszczędności, wielokrotnie wprowadzają nadmierną redukcję godzin zajęć i nadmiernie zwiększają liczbę studentów w grupach laboratoryjnych czy projektowych. Egzaminy i zaliczenia ustne są w zaniku. Uprawiają je nieliczni hobbyści. Liczba prowadzonych prac dyplomowych przez nauczyciela akademickiego często jest imponująca, ale równocześnie porażająca. Trudno dostrzec w opracowaniu MNiSW propozycje, które prowadziłyby do wyraźnej poprawy tej sytuacji.
Odważnie pod tym hasłem proponowane jest ograniczenie dostępności do studiów. Mam na myśli limity punktów ECTS, w ramach których studia będą finansowane ze środków publicznych.
Umiędzynarodowienie studiów
Słusznie się zauważa zbyt małą aktywność strony polskiej w wymianie międzynarodowej studentów i pracowników nauki. Tendencja rozwojowa jest obserwowana w przypadku studentów polskich korzystających z możliwości kształcenia w uczelniach zagranicznych. Tendencję rozwojową obserwuje się także w przypadku studentów przyjeżdżających do Polski, lecz liczba studentów zagranicznych uczących się obecnie w polskich uczelniach jest rzeczywiście bardzo niska.
Wymiana międzynarodowa to ważny i wielowątkowy problem. Wymaga odpowiedniej polityki uczelni, ale też i państwa. Nie lekceważyłbym możliwości kształcenia studentów zagranicznych w języku polskim. Oczywiście wymagałoby to stworzenia odpowiednich warunków i odpowiedniego promowania. Umiędzynarodowienie naszych studiów nie powinno się kończyć na Europie ani ograniczać do form proponowanych w ramach procesu bolońskiego.
w obliczu niżu demograficznego
Zagrożona będzie egzystencja wielu uczelni, szczególnie niepublicznych. Będzie to wymagało podjęcia przez szkolnictwo wyższe niełatwych zadań organizacyjnych, by umożliwić studentom zagrożonych uczelni bezawaryjną kontynuację studiów. MNiSW z wyprzedzeniem podejmuje ten problem, bo tak odbieram propozycję łączenia uczelni publicznych i niepublicznych. To cenna inicjatywa, lecz niewystarczająco rozwinięta. Propozycję łączenia można postawić bez występowania zagrożenia niżem demograficznym. Takie działania mogą być zasadne w przyszłym roku akademickim, natomiast za np. trzy lata takie rozwiązanie może być mało realne. W przypadku niżu demograficznego można przewidzieć, że będzie zasadne i niezbędne nie tyle rozważanie połączenia uczelni, ile stworzenie warunków do płynnego przejęcia studentów. Dodatkowo należy się liczyć z tym, że niektóre uczelnie znajdą się w stanie zadłużenia. Także z wielu powodów problematyczne jest przekształcanie połączonych uczelni publicznych i niepublicznych w uczelnię niepubliczną.
Brakuje również zwrócenia uwagi (choćby w części opisowej, niekoniecznie chodzi tu o zmiany legislacyjne), że niż demograficzny jest okolicznością ułatwiającą poprawę jakości kształcenia. Mam tu na myśli np. zmniejszenie liczebności grup laboratoryjnych czy projektowych. Ten proces poprawy jakości kształcenia będzie realny, jeżeli zostanie wsparty przez państwo.
Model kariery naukowej
Słusznie w dokumencie MNiSW wskazuje się, że skomplikowana ścieżka kariery naukowej powoduje spowolnienie rozwoju naukowego polskich uczonych. Zaproponowano rozwiązanie zmierzające do poprawienia tej sytuacji, jednak nie odważono się przekroczyć zaklętej bariery. Przypuszczam, że w tej sprawie autorzy opracowania poszliby dalej, lecz ulegli presji części środowiska akademickiego, uznającego, że obecny model kariery naukowej i akademickiej jest jedynym gwarantem wysokiego poziomu nauki i nauczania. W efekcie w Założeniach zaproponowano rozwiązanie, które słusznie jest odbierane jako wotum nieufności do środowiska akademickiego. Zdaniem KSN, prezentowanym od lat, glejtem otwierającym pełne możliwości spełniania się w pracy naukowej i dydaktycznej powinien być doktorat. Potem powierzane stanowiska i zadania powinny zależeć od oceny osiągnięć naukowych, dydaktycznych, wdrożeniowych i popularyzatorskich. Celowo wprowadziłem tu rozszerzony wykaz osiągnięć branych pod uwagę. Pozwoliłoby to na lepszą realizację predyspozycji twórczych. Honorowanie zróżnicowania talentów bardzo wzbogaciłoby środowisko akademickie. Dodam, że w uczelniach powinno być również miejsce dla wybitnych praktyków, nawet nieposiadających stopnia doktora. Byłby to także ważny krok w kierunku powiązania uczelni z otoczeniem zewnętrznym. Z uznaniem trzeba przyjąć, że celowość wzbogacenia uczelni o praktyków została zauważona. Warto wprowadzić pewne rozróżnienie pomiędzy pojęciami „kariera naukowa” i „kariera akademicka”. Trzeba dostrzegać, że uczelniom, oprócz wybitnych naukowców, potrzebni są także wybitni dydaktycy i wybitni praktycy, a także wybitni organizatorzy.
W tekście Założeń została przywołana rozsądna sentencja Banku Światowego: „Zarządzanie szkolnictwem wyższym w XXI wieku wymaga połączenia misji akademickiej ze zdolnością zarządzania, a nie zastępowania jednego elementu drugim”. Wydaje się, że autorzy Założeń nadmiernie wysunęli na pierwszy plan zdolność do ekonomicznej konkurencji uczelni publicznych. Może to wymusić przeszeregowanie wartości akademickich i przesunięcie uczelni w kierunku przedsiębiorstw edukacyjnych. Środowisko akademickie jest dość liczne i to prawda, że etos nauczyciela akademickiego trzeba podpierać, np. w sprawie wielu etatów, stosując różne rozwiązania prawne i finansowe (poprawa wynagrodzeń), jednak warto stawiać na poczucie misji i na samorządność akademicką.
Wielką zaletą Założeń jest poszerzenie obszaru dyskusji o kształcie szkolnictwa wyższego.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.