W pół drogi



W pół drogi

Wrzesień to dla mnie czas przejściowy. Choć nadal ciepło i słonecznie, to noce już zdecydowanie chłodniejsze. Już po lecie, ale jeszcze nie jesień. Już po wakacjach, choć być może niektórzy jeszcze gdzieś na łonie przyrody czy w egzotycznych pejzażach, ale większość z nas już po okresie letniej kanikuły. Praca jednak jeszcze nie ruszyła pełną parą, tak jak to bywa w październiku. Już po letnim oddechu od bieżących sporów, ale to jeszcze nie to, co będzie jesienią, a zwłaszcza później. Taki czas, w różnych wymiarach, pomiędzy jednym a drugim. I trochę tak też odbieram moment, w którym jesteśmy jako środowisko akademickie i naukowe.

Mija dwadzieścia lat, odkąd, jako społeczeństwo, możemy samodzielnie decydować o naszych losach. Jak zdaliśmy ten egzamin? Myślę, że nie najgorzej, bo wiele rzeczy zdecydowanie się zmieniło na lepsze i nadal wyraźnie się zmienia, ale na pewno nie celująco, bo zbyt wiele jest jeszcze do zrobienia. W wielu kwestiach, zwłaszcza w porównaniu z innymi, wypadamy kiepsko. Większość osób, które mają lub miały wpływ na bieg wydarzeń, zabierając głos w naszej redakcyjnej ankiecie podsumowującej ten okres, ocenia go dość krytycznie. Wskazują na liczne obszary, gdzie nie udało się zmienić rzeczywistości na tyle skutecznie, by obecne rozwiązania były dobre czy nawet zadowalające.

Poprawianie rzeczywistości nie jest łatwe, ponieważ to, co jest, z reguły przez długi czas wydaje się stanem na tyle dobrym, że nie wymaga zmiany. Ci, co mieliby się poddać zmianie, raczej nie są za. Poza tym na bieżąco przyjmujemy jakieś argumenty za takim, czy innym rozwiązaniem, a niektóre konsekwencje widać ostro dopiero po dłuższym czasie, kiedy ujawnią się nie tylko ich zalety, ale i, niestety, wady. Na pewno zmienić trzeba jeszcze sporo. Gaudeamus już niedługo.

Andrzej Świć