Polskie drogi nauki i edukacji

Andrzej B. Legocki


W jednym z ostatnich numerów prestiżowego czasopisma przyrodniczego „Cell” (May 29, 137, 2009, 793-795) ukazał się interesujący artykuł redakcyjny Mind the Gap: Bringing Scientists and Society Together, opisujący konsolidację hiszpańskich towarzystw i środowisk naukowych, które utworzyły konfederację w celu promowania badań naukowych oraz edukacji w społeczeństwie i kręgach polityków (Confederation of Spanish Scientific Societes COSCE, http://www.corce.org) W marcu 2008 konfederacja ta zorganizowała debatę Nauka w kampanii wyborczej, w której pięć hiszpańskich ugrupowań politycznych zaprezentowało konkretne formy wspierania innowacyjności, które zobowiązują się wprowadzić w życie w przypadku sukcesu wyborczego.

Czy to mogłoby się zdarzyć w Polsce? Czy można sobie wyobrazić, aby naukowcy rozliczali polityków z obietnic wyborczych? Sądzę, że byłoby to trudne, ponieważ u nas sfera nauki i edukacji nie zajmuje w świadomości społecznej należnej jej pozycji. Prestiż nauki jest systematycznie osłabiany przez negatywne kampanie medialne, podważające pozycję uczonych, a także przez świadomą rezygnację rządu z konsultowania decyzji strategicznych z kręgami uczonych, czego konsekwencją jest brak rządowego centrum badań strategicznych oraz odrzucanie kolejnych inicjatyw Polskiej Akademii Nauk oferującej gotowość podejmowania się zadań eksperckich.

Z dala od priorytetów

Nauka i edukacja są w bogatych krajach Unii Europejskiej szczególnymi obszarami życia publicznego. Ludzie w tych krajach dawno już zrozumieli, że to właśnie te obszary wyznaczają standard życia przyszłych generacji, a troska o jak najlepsze kształcenie młodzieży ma wymiar racji stanu (kapitał ludzki).

Można się zastanawiać, dlaczego w naszym kraju sfera nauki i edukacji została zepchnięta na margines przemian demokratycznych. Myślę, że jedną z przyczyn jest brak tradycji szerszego jej wspierania. W okresie międzywojennym elitarność nauki była silnie zaznaczona. Prowadzenie nowoczesnych badań naukowych ograniczono do wybranych i nielicznych ośrodków krajowych. Po wojnie ówczesne władze państwowe, zajęte umacnianiem narzuconego Polsce obcego systemu politycznego, nie rozwijały życia intelektualnego zasadzającego się na otwartości i wolności obywatelskiej. Szkoda, że w rządzie Tadeusza Mazowieckiego na edukację i naukę nie udało się wykroić większego kawałka z tego, jakże przecież skromnego, tortu funduszy państwowych. Budżet pierwszego demokratycznego rządu był dlatego tak ważny, ponieważ wszystkie następne stały się w pewnym sensie jego pochodnymi. Ponadto w pierwszych trudnych latach przemian transformujących polską gospodarkę wielu ekonomistów uznało, że lepiej środki państwowe przeznaczać na zakup zagranicznych technologii niż na rozwijanie własnej innowacyjności.

W demokracji parlamentarnej czynnik akceptacji społecznej ma decydujące znaczenie dla określania priorytetów życia publicznego. Wydawać by się więc mogło, iż nie powinno być większych trudności z przekonaniem polityków, aby poważnie potraktowali racjonalne potrzeby nauki i edukacji. Tymczasem dokonania większości ekip rządowych były w tym względzie zadziwiająco mało skuteczne. Być może często zmieniającym się w naszym kraju ekipom rządowym po prostu nie starczało czasu na konsekwentne wdrożenie zamierzonych zmian, natomiast ustawicznie uwikłany w antagonizmy partyjne Sejm nie był w stanie przemawiać jednym głosem w sprawach kluczowych dla rozwoju nauki. Dysputy o potrzebie rozwijania innowacyjności i kondycji intelektualnej społeczeństwa spychane były ciągle na dalszy plan, ponieważ nie zapewniając doraźnych korzyści politycznych, nie były w stanie skupiać trwałej uwagi polityków. Konsekwencją tego stanu rzeczy było całkowite zaniedbanie materialnej motywacji dla ludzi nauki, tak aby strefa ta stała się atrakcyjnym miejscem zatrudnienia dla utalentowanej młodzieży. Przegląd realnych uposażeń pracowników nauki uderza żenująco niskim poziomem, co przyczyniło się do powstania patologicznego zjawiska nadmiernej wieloetatowości. Z problemem tym, mimo usiłowań, nie potrafiła sobie poradzić żadna ekipa rządowa. (...)

Pełny tekst w wydaniu drukowanym.
Prof. dr hab. Andrzej B. Legocki, biochemik, pracuje w Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu. W latach 2003-06 był prezesem PAN. Od 2007 jest przewodniczącym Wydziału Nauk Biologicznych PAN.