Żywe karty historii

Halina Bykowska


Dla Polaków konferencja w Jałcie jest synonimem zdrady Zachodu. Jednak niektórzy współcześni historycy amerykańscy pakt zawarty w 1945 r. przez prezydenta USA Franklina Roosevelta oraz brytyjskiego premiera Winstona Churchilla z Józefem Stalinem uważają za sukces zachodniej dyplomacji.

Uniwersytet Gdański gościł niedawno Michaela Dobbsa, byłego wieloletniego korespondenta prestiżowej amerykańskiej gazety codziennej „The Washington Post”, historyka i pisarza, który był pierwszym dziennikarzem zachodnim relacjonującym strajk w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980. Amerykański znawca historii współczesnej i zimnej wojny zaskoczył słuchaczy swoją opinią na temat roli zachodniej dyplomacji w konferencji jałtańskiej. Jego wykład, zatytułowany Pokuta za Jałtę. Stany Zjednoczone i Polska w latach 1945−1989. Rola USA w historii Polski, zwłaszcza na początku zimnej wojny, wzbudził niemałe zainteresowanie.

Wykład zorganizowała Ambasada Amerykańska w Warszawie, pragnąc upamiętnić 90. rocznicę stosunków dyplomatycznych między Polską a Stanami Zjednoczonymi.

Niemała odwaga

Odwagą musiał się wykazać Michael Dobbs, który pojawił się w Stoczni Gdańskiej im. Lenina już następnego dnia po rozpoczęciu strajku. Miał wtedy 30 lat i nie znał polskiego. Związany był z prestiżowym, najbardziej opiniotwórczym amerykańskim dziennikiem „The Washington Post”. Był pierwszym zachodnim dziennikarzem, który przekroczył bramę strajkującej stoczni. Jego korespondencje ze stoczni pojawiały się na pierwszej kolumnie macierzystej gazety. Prasę polską reprezentował w stoczni w pierwszych dniach strajku korespondent terenowy „Trybuny Ludu”, organu Komitetu Centralnego PZPR. Jego informacje były zdawkowe, ledwie dostrzegalne. Kierownictwo Biura Politycznego KC PZPR już na samym początku strajku zablokowało dostęp do informacji.

Dobbs miał spore trudności z przekazywaniem informacji z Gdańska. Dalekopis w pobliskim hotelu był zablokowany. Amerykański reporter wynajął taksówkę i pojechał do stolicy. Dyskusja z funkcjonariuszami SB w stołecznym hotelu zakończyła się wysłaniem reportażu do redakcji w Waszyngtonie.

Dobbs nie znał wówczas kulis wielkiej polityki. Dziś wie, że w chwili, gdy zabiegał o to, by jego reportaże mogły wydostać się poza granice Polski, trzeba było zgody Biura Politycznego. Niezbędna też była aprobata władz partyjnych na ciągłe przedłużanie ważności wizy.

– Po pewnym czasie oczywiste się stało, że istnieje odłam w kierownictwie PZPR, który pragnie obecności zachodnich dziennikarzy w Polsce. Reportaże dziennikarzy z Zachodu były czytywane również w Moskwie, chodziło zatem o to, by przekonać przywódców radzieckich, że w Polsce wytworzył się poważny ruch społeczno−polityczny, którego stłumienie stało się niemożliwe. Takie podejście było również formą walki politycznej skierowanej przeciwko Edwardowi Gierkowi, ówczesnemu I sekretarzowi KC PZPR. Na czele opozycji przeciwko Gierkowi stanęli Stanisław Kania (podlegały mu wówczas służby bezpieczeństwa) i Wojciech Jaruzelski.

Głównie Lechowi Wałęsie zależało na tym, aby rzetelne informacje o wydarzeniach w Gdańsku oraz o eskalacji protestu w całej Polsce wydostawały się na Zachód.

– Wałęsa uważał, iż prasa zachodnia pomoże mu ustanowić jego autorytet. Zdawał sobie sprawę, że odpowiednie informacje dotrą na Zachód i równocześnie tamtejsze komentarze trafią do Polski i zostaną przetłumaczone. Wierzył, że wszelkie informacje znajdą odzew w „Głosie Ameryki”, BBC oraz w Radiu „Wolna Europa”. Zdawałem relacje nie tylko dla czytelników „The Washington Post”, ale również dla Polaków. Moje reportaże były tłumaczone na polski – zaznacza Dobbs.

przełom

Zapytany o rolę Jana Pawła II, Dobbs przyznał, że była ona ogromna, zwłaszcza w okresie poprzedzającym Sierpień ’80: – Wybór Karola Wojtyły na papieża oraz jego przyjazd do Polski w 1979 r. miały ogromne znaczenie historyczne – mówi. – Do 1979 Polacy w prywatnych kręgach potępiali reżim, jednak nikt nie podejmował oficjalnych działań przeciwko niemu. Przybycie papieża Jana Pawła II do Polski oraz tysiące ludzi uczestniczących w spotkaniach z nim były jawną manifestacją opozycji przeciwko władzy komunistycznej. Polski naród zrozumiał, że nie jest osamotniony. Papież stał się źródłem inspiracji oraz symbolem wartości dla strajkujących robotników.

Amerykański historyk, bezpośredni świadek upadku komunizmu w Europie Środkowowschodniej oraz rozpadu Związku Radzieckiego przyznaje, że w 1980 r. politycy zachodni byli mile zaskoczeni tym, co dzieje się w Polsce. Nikt jednak nie był pewien, czy ruch solidarnościowy przetrwa. A kiedy w grudniu 1981 wprowadzono stan wojenny, w USA odbyła się szeroka debata. Rozważano możliwość izolacji Polski oraz wprowadzenia sankcji ekonomicznych.

– Polityka sankcji ekonomicznych nałożona na Kubę w latach 60. nie sprawdziła się – podkreśla Dobbs. – Najbardziej ucierpiał naród kubański. Przeciwstawienie się reżimowi komunistycznemu w Polsce i pozostałych krajach bloku sowieckiego polegało na utrzymywaniu możliwie jak największej liczby kontaktów z tymi państwami i to na różnych poziomach.

Istotne znaczenie dla Zachodu miało również dojście do władzy w ZSRR Michaiła Gorbaczowa w 1985 r. Zachodnie rządy bardzo uważnie przyglądały się polityce nowego sekretarza generalnego KC KPZR. Rozmowy z nim prowadził Ronald Reagan, podczas gdy konserwatywne ugrupowania amerykańskie były przeciwne dialogowi.

Rok 1989 był decydujący dla Polski. Parlamentarne wybory dały władzę opozycji. W tym samym roku runął berliński mur – symbol zimnej wojny.

– Odbyła się szeroka debata na ten temat w Stanach Zjednoczonych – informuje Dobbs. – Zastanawiano się nad rolą prezydenta Reagana. Niektórzy konserwatyści byli zdania, że to on pokonał komunizm. Jednak patrząc na zdarzenia z dalszej perspektywy uważam, że komunizm sam się zniszczył. Jego cechą był nieefektywny system ekonomiczny, pełen marnotrawstwa. Związek Radziecki nie mógł już dłużej pozwolić sobie na utrzymywanie „imperium” wschodnioeuropejskiego. Sami Rosjanie rozumieli, że mają interes w tym, aby położyć kres istnieniu tej osobliwej struktury politycznej.

– Polska nigdy nie pogodziłaby się z istnieniem komunizmu na dłuższą metę – oznajmia Dobbs. – Pytaniem jednak pozostaje, dlaczego komunizm upadł w 1989? Wiele zależało od wydarzeń w Polsce i Związku Radzieckim – stwierdza amerykański historyk.

Zdrada czy sukces?

Wywód Dobbsa na temat konferencji w Jałcie mógłby przyprawić o palpitację serca zagorzałych polskich patriotów oraz przeciwników komunistycznego reżimu Kraju Rad. Z kart podręczników historii wiemy, że efektem konferencji jałtańskiej było ponad 40−letnie zniewolenie nie tylko Polski, ale również pozostałych tzw. satelitarnych krajów europejskich.

Tymczasem Dobbs spogląda na wydarzenia chłodnym okiem historyka. Mało tego, powołuje się nawet na przypuszczenia de Tocqueville’a, który przewidział układ sił politycznych na świecie w XX w.: – Około 1830 r. Alexis de Tocqueville przewidział, że nadejdzie dzień, kiedy Rosja i Ameryka staną się państwami dominującymi. Ameryka będzie oparta na idei wolności, a Rosja – tyranii. Świat doczeka się dnia, gdy oba te mocarstwa podzielą cały świat na swoje strefy wpływów.

Według Dobbsa, głównym celem przywódców zachodnich, tj. Roosevelta i Churchilla, było wygranie wojny. Aby to było możliwe, potrzebowali udziału Sowietów. W czasie, gdy odbywała się konferencja jałtańska, Armia Czerwona opanowała już całe terytorium Polski. Churchill i Roosevelt przystali na to, że nowe ekipy rządzące w krajach wschodnioeuropejskich będą przyjazne Związkowi Radzieckiemu, jak również przyjmą politykę antyfaszystowską. Okazało się, że każda negocjująca strona miała całkowicie odmienne poglądy na temat zarówno przyjaznego stosunku do Związku Radzieckiego, jak i polityki antyfaszystowskiej.

Nie było także jedności w USA w tej kwestii. Roosevelt uważał, że możliwy jest dialog ze Stalinem i można zawrzeć z nim przyjazny układ oraz podjąć współpracę. Inne stanowisko zajmował George Cannon, amerykański dyplomata w Moskwie, który twierdził, że żadne porozumienie z reżimem Stalina nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Cannon czuł, że Polska, okupowana przez Armię Czerwoną, jest już stracona dla Zachodu. Nikt na Zachodzie nie rozważał możliwości podjęcia interwencji zbrojnej w Polsce, by wyzwolić ją od wpływów Związku Radzieckiego. W owym czasie było to całkowicie nierealne.

– Uważam, że okresy zimnej wojny oraz upadku komunizmu należą do sukcesów amerykańskiej polityki zagranicznej, opartej na bardzo skromnym i cierpliwym podejściu, polegającym raczej na powstrzymywaniu się od działań niż na bezpośredniej interwencji zbrojnej. Okres zimnej wojny stanowi doskonałą lekcję dla współczesnej amerykańskiej polityki zagranicznej – podsumował swoje wywody Dobbs.

Opinie

Po wykładzie Michał Górniak, student I roku filologii rosyjskiej, zauważył: – Pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem do kwestii Jałty. Dobbs starał się usprawiedliwić politykę Ameryki. Jałta była złem koniecznym. Jako Polak nie mogę stwierdzić, że był to sukces polityczny. Wykład był autentyczną relacją rzeczywistości, którą znam z drugiej ręki. Taka relacja jest znacznie ciekawsza niż suchy podręcznik.

Dr Anna Mazurkiewicz, pracownik naukowo−dydaktyczny Zakładu Historii Najnowszej Powszechnej UG, podsumowała: – Najciekawsze były wspomnienia Dobbsa z okresu pracy w charakterze korespondenta „The Washington Post” w Polsce i Moskwie. Jego wschodnioeuropejskie doświadczenia sprawiają, iż patrzy on na sprawy polskie nie tylko z perspektywy amerykańskiej, lecz także uwzględnia regionalną geopolitykę. Jest to spojrzenie niezwykle cenne. Dobbs, który obecnie zajmuje się badaniami historycznymi nad okresem zimnej wojny, napisał już książkę o upadku komunizmu oraz o kryzysie kubańskim. W książce „Precz z wielkim bratem” – dostępnej także w języku polskim – bardzo trafnie ujął procesy prowadzące do upadku komunizmu. Dopiero rozpoczął pracę na temat Jałty i dlatego jego wykład pozostawił pewien niedosyt. Jego teza była taka, że po oddaniu Polski Sowietom w Jałcie, zarówno Stany Zjednoczone, jak i Zachód, przez cztery kolejne dekady podejmowały inicjatywy mające na celu jej ostateczne wyzwolenie. Ta teza nie została przez Dobbsa uzasadniona ani tym bardziej udowodniona. Zarówno ocena, jak i charakterystyka stosunków amerykańsko−polskich w latach 1945−89 nie zostały jeszcze poddane przez niego wnikliwej analizie.