„Pod Ponurą Małpą”

Piotr Kieraciński


Kazimiera „Mika” Anioł (pracuje w Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu) pamięta wszystkie giełdy. Gdy w 1968 r. prowadziła z koleżanką studencką bazę namiotową „Pod Ponurą Małpą” w Szklarskiej Porębie, po raz pierwszy pojawili się tam giełdowicze. Chcieli na rajdach i wycieczkach śpiewać własne i swoich kolegów piosenki – turystyczne, opiewające uroki wędrówek, góry takie, jakimi widzą je studenci. Media nie propagowały tego rodzaju piosenek, więc wrocławskie środowisko akademickie wymyśliło giełdę, na której będzie można się „wymieniać” piosenkami. Tak powstała Ogólnopolska Studencka Giełda Piosenki Turystycznej. Studencka baza namiotowa wydawała się idealnym miejscem. I chyba jest, skoro giełda trwa do dziś.

Od razu powstał pomysł na konkurs. W pierwszym roku liczba uczestników nie była imponująca, ale już wtedy pojawiły się piosenki, które w górach i na rajdach studenckich śpiewa się do dziś. Zgubione marzenia Wojciecha Jarocińskiego (potem w Wolnej Grupie Bukowinie) i Elżbiety Żołnierz (pracuje dziś w PWr.) należą do kanonu piosenki turystycznej. Konkursy odbywały się z różnym szczęściem. Jak wspomina Paweł Kafarski (pracownik PWr.), giełdowy „Kafar”, początkowo uczestników konkursu i giełdy nie było wielu. Koniec lat 70. i lata 80. to ogromny wzrost liczby śpiewających studentów, a lata 90. – spadek. Giełdzie to jednak nie zagraża, bowiem na scenie występują także giełdowi weterani, zwani Szarymi Łosiami. Wielu dawnych uczestników giełd jest dziś znanymi wykonawcami scenicznymi, żeby wspomnieć Wolną Grupę Bukowinę, która trafiła na giełdę jeszcze w licealnych czasach Wojciecha Bellona i Grażyny Kulawik, Stare Dobre Małżeństwo, Jacka Kleyffa czy członków kabaretu „Elita”, w tym nieżyjącego już Jana Kaczmarka.

Kolebka turystycznych hitów

Konkursy bywały różne. Jednym z pomysłów był konkurs na rajdową piosenkę roku. Nie zdołałem ustalić, czy pojawił się na pierwszej, czy dopiero na drugiej giełdzie. W każdym razie na tej drugiej śpiewaną do dziś rajdową piosenkę roku 1969 Od Turbacza wieje wiatr wyśpiewał Andrzej Mróz z Krakowa. Już na pierwszej giełdzie pojawił się zespół Sztamajzy, związany z Akademickim Klubem Turystycznym we wrocławskiej AR. Zmieniając wielokrotnie skład, wyśpiewał przez lata sporo turystycznych szlagierów. Podobnie Kapelusznicy.

Pojawienie się na pierwszej giełdzie Krzysztofa Szczuckiego (pracownik UG) i Włodzimierza Kuszpita było jednym z pamiętnych wydarzeń giełdowych. Przyjechali obaj w żółtych dżinsach, czym zyskali miano „żółtków”. Byli też sprawcami jednej z giełdowych „afer”. Pierwsza giełda odbywała się w dniach 20−22 lipca. Ostatniego dnia przed namiotem „żółtków” pojawił się wielki transparent z napisem „Niech żyje 22−lipca, dawniej E. Wedel”. Krzysztof Szczucki zarzeka się, że nie jest autorem tego hasła, spopularyzowanego potem przez znakomitego rysownika krakowskiego Jana Sawkę, też giełdowicza. – Znałem je od mamy – mówi Szczucki, który do dziś na przełomie lipca i sierpnia jeździ na bazę „Pod Ponurą Małpą”. Szczucki z Kuszpitem na pierwszej giełdzie, świeżo po festiwalu opolskim, lansowali opolskie szlagiery: Po ten kwiat czerwony i Przyjedź mamo na przysięgę. W 1969, w konkursie na piosenkę sztandarową giełdy, wyśpiewali Wiatr w dolinie Kamieńczyka. Tą piosenką do dziś Szare Łosie rozpoczynają i kończą giełdę. Autorami innej giełdowej „afery” byli Jacek Kleyff i Krzysztof „Piachu” Piasecki, którzy zebranymi na bazie butelkami po alkoholu obstawili swój namiot, a potem wzbudzali sensację grając nimi w szachy.

II giełda obrodziła turystycznymi szlagierami. Oprócz już wspomnianych, pojawiły się wówczas Nadejdzie kiedyś taki dzień, Co z wami stało się chłopaki i Śnieżka – jedna z nielicznych piosenek o Karkonoszach. Turyści jakoś bardziej upodobali sobie śpiewanie o Beskidach i Bieszczadach. Duet Szczucki−Kuszpit wyśpiewał na kolejnej giełdzie Niezapominajkę – następny turystyczny evergreen. Także w 1970 Sztamajzy wylansowały Pożegnanie gór z tekstem Piotra Warcholaka, Andrzej Mróz – Dobre rady turystyczne, a Kociołek – Jesień w Gorcach.

Na IV giełdzie pojawiły się poznańskie Efemerydy, którym zawdzięczamy – szczególnie duetowi autorskiemu Jacek Rutkowski i Adam Cichocki – takie szlagiery, jak Lato z ptakami odchodzi czy Ścieżka. Kociołek wyśpiewał też Ostatni studencki rajd.

Na V giełdzie wystąpił Jan Błyszczak–Mufka, który wylansował Za celem, a na kolejnych takie turystyczne hity, jak Zegar i Jezioro. VI giełda zaowocowała m.in. Wrześniem A. Mroza i Torbusa, Sposobem na nudę Czesława Wilczyńskiego i Balladą o Krzyżowcu Hrynkiewicza. Wreszcie w 1974 pojawiła się na giełdzie Wolna Grupa Bukowina z Majstrem Biedą, bodaj najpopularniejszym turystycznym szlagierem. W tym samym roku Grzegorz Majchrowski wyśpiewał Wciąż płynie czas, a Andrzej Drąg i Waldemar Chyliński – Piosenkę bez tytułu.

Woda wielka i mała

Tylko raz giełda odbyła się poza Szklarską Porębą – V edycja miała miejsce w Bogatyni. Tak chciał sponsor, elektrownia Turoszów. Jednak nawet wtedy na koncert laureatów uczestnicy pojechali autokarami do Szklarskiej. Tę giełdę dobrze pamięta Paweł Kafarski. Był tuż po studiach, ale wciąż działał w Kole Turystycznym Chemików PWr. – Mieliśmy jedynie rozbić namioty – wspomina. Ostatecznie został kierownikiem giełdy. Od tego roku rozpoczął swoją wieloletnią giełdową „karierę”, jako organizator, członek i szef jury oraz „giełdowa maskotka”. Kierował giełdą w latach nietypowych: V w Bogatyni oraz X, niespodziewanie przerwaną przez żywioł. Krzysztof Szczucki z V giełdy wspomina napisaną specjalnie na okoliczność spotkania z klasą robotniczą Piosenkę zaangażowaną związaną tematycznie z wielkim przemysłem i nowoczesnym krajobrazem ze szczególnym uwzględnieniem Zagłębia Turoszowskiego... blues. Święciła ona potem tryumfy na festiwalu w Krakowie.

Także pierwsza giełda miała kierownika nieco z przypadku. Wiesław Gazdowicz, który wraz z Jerzym Szymborem (pracownik PWr.) i Tadeuszem Gosem ją organizował, wspomina: – Chodziło się po górach. Byłem wtedy chyba przewodniczącym koła przewodników. Ktoś z nas musiał zostać kierownikiem giełdy i na mnie padło. Dziś nie jeździ na giełdę.

Giełda piosenki turystycznej w bazie „Pod Ponurą Małpą” kojarzy się wszystkim uczestnikom z wodą. Najpierw z deszczem. Już na pierwszej giełdzie lało. Potem deszcze stały się giełdową „tradycją”. Czasami jednak zamieniały się w wielką wodę. Dwukrotnie giełdę nawiedziła prawdziwa powódź. Po raz pierwszy na X giełdzie, potem na XXXIX – Padał deszcz i fajnie się spało pod namiotem – wspomina P. Kafarski. – Nagle w środku nocy przychodzą młodzi i mówią: „Idą kamienie jak czołgi”. To wylała Kamienna. Fala miała 2 metry. Uciekamy wszyscy. Patrzymy, a tam stoi sobie samotny namiot omieciony przez wodę. W środku spała niczego nieświadoma dziewczyna.

Położenie bazy „Pod Ponurą Małpą” nad rzeką to nie tylko zagrożenie, ale i duży atut. Umożliwiało organizowanie Mistrzostw Świata w Spływaniu Rzeką Kamienną na Materacach Dmuchanych. Pierwszy odbył się już w 1970 podczas III giełdy. Potem stanowiły jedną ze stałych imprez towarzyszących.

Strefa Szarych Łosi

Starzy bywalcy giełdy nazywani są Szarymi Łosiami. Nikt dobrze nie pamięta, kiedy to określenie się pojawiło. – Pewnie gdzieś około X giełdy – próbuje sobie przypomnieć „Kafar”. – Może już w latach 70., ale rozpowszechniło się i zaczęło być używane wraz z całą otoczką zwyczajową, regulaminem itp. w latach 80. – mówi Szczucki. Zapewne zaczęło się od rysunku wykonanego przez Ankę Wenclową, siostrę Kuby Wencla.

Dziś bycie Szarym Łosiem to swego rodzaju zaszczyt. To właśnie giełdowi weterani rozpoczynają pierwszy koncert i kończą ostatni. Tworzą specyficzne środowisko, które nadaje imprezie niepowtarzalną atmosferę. – Atmosferę spotkania rodzinnego na dużą skalę – mówi Kafarski. Dziś, żeby zostać Szarym Łosiem trzeba uczestniczyć w co najmniej pięciu giełdach. Kazimiera Anioł sądzi: – Szare Łosie są na tyle komunikatywne, iż dobrze rozumieją się ze studentami. Młodzi nie patrzą na nas, jak na skansen.

Najstarszy jest krakowski Studencki Festiwal Piosenki, ale zmienił się tak bardzo, że trudno go rozpoznać. Tuż za nim jest Ogólnopolska Turystyczna Giełda Piosenki Studenckiej w Szklarskiej Porębie, organizowana przez Akademicki Klub Turystyczny przy Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu – ten sam, który bezpośrednio kontynuuje tradycje lwowskiego AKT, założonego przez dr. Mieczysława Orłowicza. Jednak w przeciwieństwie do festiwalu krakowskiego w ogóle nie zmieniła charakteru. Pojawiły się co prawda prąd, nagłośnienie i oświetlenie sceny, jednak atmosfera jest taka sama, jak dawniej. A i organizacja mocno improwizowana. – Byliśmy specjalistami od głębokiej improwizacji – mówi „Kafar”. „Mika” dodaje: – Giełda się nie skomercjalizowała. Zachowała swój archaiczny charakter. Podobnie sądzi K. Szczucki, który uzupełnia, że tam nie lubią telewizyjnych kamer i blichtru popkultury.

Moi rozmówcy, Szare Łosie giełdowe, twierdzą, że „tej i takiej giełdy nie byłoby bez Miki”. Tego artykułu też. A 42. Ogólnopolska Turystyczna Giełda Piosenki Studenckiej (szyk wyrazów w nazwie został przestawiony w 1979 r. podczas XIII edycji imprezy) na bazie „Pod Ponurą Małpą” już wkrótce.