Kronika akademicka FA 07-08/2009
Polska Akademia Nauk
O wychodzeniu z komunizmu i energetyce
21 maja odbyła się 112. sesja Zgromadzenia Ogólnego PAN. Obrady zapoczątkował panel naukowy Wychodzenie Polski z komunizmu – 20. rocznica wyborów czerwcowych 1989 roku. Uczestniczyli w nim: Lech Kaczyński, prezydent RP, Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu RP, i Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu RP. Referaty wygłosili profesorowie Andrzej Friszke i Andrzej Paczkowski z Instytutu Studiów Politycznych PAN. W wystąpieniach prezydenta i marszałków oprócz analizy dróg do wolności i źródeł późniejszych sporów politycznych znalazła się refleksja osobista mówców, którzy byli aktywnymi uczestnikami opozycji antykomunistycznej i wydarzeń sprzed 20 lat. Członkowie PAN przyjęli uchwałę, w której wyrażają wdzięczność wszystkim, którzy 20 lat temu odwrócili bieg historii i przywrócili Polsce suwerenność. „W pluralistycznym społeczeństwie i demokratycznym państ zwie spory o interpretację niedawnej przeszłości są zjawiskiem normalnym. Wśród tych sporów nie powinniśmy jednak zapominać, że jest to nasza wspólna przeszłość. (...) Potrzebujemy poczucia wspólnoty celów i więzi społecznej opartej na świadomości wspólnej historii”. W uchwale podkreślono fakt, że zmiana ustroju dokonała się bez rozlewu krwi, ale przemiany miały też swoją cenę.
Prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, przedstawiła zamierzenia ustawodawcze resortu. Mówiła o przyszłości polskiej nauki i jej finansowaniu.
Podczas sesji podsumowującej działalność naukową i organizacyjną PAN w roku 2008, o dorobku 40 lat działalności Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus” mówili: prof. Michał Kleiber, prezes PAN, obecny przewodniczący komitetu, i prof. Leszek Kuźnicki, przewodniczący komitetu w latach 1993−2006.
ZO PAN przyjęło uchwałę na temat strategii badań na rzecz rozwoju energetyki w Polsce. Debata poświęcona temu zagadnieniu odbyła się 12 maja. Naukowcy uważają, że węgiel pozostanie na długie lata podstawowym źródłem energii w Polsce, musimy jednak wprowadzać „czyste, »zeroemisyjne« technologie węglowe, tj. zaawansowane bloki energetyczne zintegrowane z wychwytem i składowaniem CO2, oraz gazyfikację i upłynnianie węgla”. Dostawy gazu ziemnego należy zdywersyfikować, korzystając m.in. z krajowych złóż oraz metanu z pokładów węgla. Ropa i gaz „wymagają optymalnej lokalizacji rurociągów dalekiego zasięgu”. Ważnym uzupełnieniem bilansu energetycznego będzie wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, jak: biomasa, wiatr, woda, słońce, wody geotermalne.
Największe nadzieje naukowcy wiążą jednak z energią jądrową. „Wprowadzenie w Polsce od roku 2020 energetyki jądrowej – poprzedzone wyborem optymalnych konstrukcji reaktorów jądrowych i najkorzystniejszych lokalizacji elektrowni, pracami badawczo−rozwojowymi nad składowaniem odpadów radioaktywnych w strukturach geologicznych oraz wznowieniem i unowocześnieniem kształcenia specjalistów w zakresie energetyki jądrowej w uczelniach – stanie się istotnym elementem dywersyfikacji struktury wytwarzania energii elektrycznej, zapewniającym wzrost bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju” – czytamy w uchwale.
Członkowie PAN domagają się uruchomienia „kompleksowego, strategicznego projektu badawczego, który wypracowałby naukowe podstawy strategii rozwoju energetyki w Polsce i wzmocnił polskie stanowisko w kształtowaniu polityki energetycznej Unii Europejskiej”. Ze swej strony deklarują gotowość do realizacji programów badawczo−rozwojowych z zakresu energetyki niezbędnych do wdrożenia Polityki energetycznej Polski do 2030 roku, przedstawionej w marcu br. przez Ministerstwo Gospodarki.
Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich
Plan strategiczny rektorów
KRASP zawitała tym razem do Częstochowy, gdzie była przyjmowana w obchodzącej 60−lecie Politechnice Częstochowskiej. Dwudniowe posiedzenie (5−6 czerwca) otworzyły wystąpienia informacyjne zaproszonych gości. Minister Witold Jurek zapewnił, że została uruchomiona rezerwa na podwyżki płac w szkolnictwie wyższym, z której każda uczelnia dostanie po kilka milionów złotych. Pieniądze te nie muszą być przeznaczone na wzrost wynagrodzenia zasadniczego. Minister Zbigniew Marciniak (MEN) podziękował rektorom za poparcie idei powrotu matematyki na maturę, skrytykował dwuprzedmiotowość w kształceniu nauczycieli i optował za wprowadzeniem najlepszych kolegiów językowych w system szkolnictwa wyższego.
Od lewej: I. Walarowska, prof. M. Nowicka−Skowron, prof. W. Jurek, prof. K. Chałasińska−Macukow, prof. A. Hamrol
Bogusław Smólski, dyrektor NCBiR, przedstawił prognozowany system finansowania badań z udziałem NCBiR (wg nowej ustawy centrum będzie mogło ogłaszać konkursy). Zaprezentował program „Lider” dla młodych badaczy, w ramach którego otrzymujący stypendium dobiera sobie 5 współpracowników i wybiera instytucję goszczącą.
Duże natężenie wniosków o uruchomienie nowych kierunków odnotowuje PKA – poinformował jej przewodniczący Marek Rocki. Zwrócił także uwagę na to, że PKA coraz częściej wydaje pozytywne akredytacje na skrócony okres.
Oceniając proces boloński oczami studentów Bartłomiej Banaszak, przewodniczący Parlamentu Studentów RP, powiedział, że trudno wskazać uczelnię, która prawidłowo wdrażałaby model 3+2 i punkty ECTS. Często sztucznie dzieli się jednolite studia magisterskie na dwie części, a punkty ECTS nie zależą w praktyce od nakładu pracy. – Studenci polubiliby proces boloński, gdyby był dobrze realizowany – zakończył.
Rektor UJ Karol Musioł przedstawił ocenę programu „Study in Poland”, prowadzonego przez Fundację Edukacyjną „Perspektywy”. Oceny ankietowej dokonały uczelnie biorące udział w programie. Skrytykowano to, że ponosząc wysokie koszty, uczelnie nie mają wpływu na realizację projektu, a skuteczność targów edukacyjnych na Dalekim Wschodzie jest znikoma. – Jeśli przestaniemy uczestniczyć w targach, to znikniemy – podsumował rektor UJ, który przewodniczył komisji oceniającej program. Komentując wyniki oceny programu Waldemar Siwiński, prezes „Perspektyw”, zauważył, że konieczne jest zaangażowanie się państwa w program umiędzynarodowienia polskich studiów. Kultura, gospodarka i turystyka dysponują państwowymi agencjami do promocji za granicą, szkolnictwo wyższe nie.
O Europejskiej Karcie Naukowca mówiła Anna Wiśniewska, wicedyrektor Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE. Karta zapewnia mobilność uczonych poprzez powszechną dostępność miejsc pracy i grantów, ubezpieczenia społeczne, prawa emerytalne i inne udogodnienia dla uczonych szukających pracy poza własnym krajem. Konieczna byłaby jednak zmiana prawa w poszczególnych państwach, np. wyrównanie systemów emerytalnych.
Rektorzy gościli w Częstochowie panią minister Barbarę Kudrycką i Leszka Balcerowicza, który wystąpił z wykładem o uwarunkowaniach polityki finansowania szkolnictwa wyższego i nauki.
KRASP przyjęła stanowisko w sprawie zmian w szkolnictwie wyższym w związku z pracami nad strategią jego rozwoju do roku 2020, prowadzonymi przez Fundację Rektorów Polskich. Rektorzy wypunktowali prorozwojowe inicjatywy KRASP i zapowiedzieli upublicznienie do końca 2009 roku planu strategicznego przyszłych reform.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego
KNOW na początek
W połowie czerwca MNiSW przedstawiło założenia reformy szkolnictwa wyższego i nauki. Z pewnością kontrowersje wzbudzi propozycja możliwości wyboru rektora uczelni publicznej w drodze konkursu, a nie w tradycyjny sposób – w demokratycznych wyborach prowadzonych w uczelni. Współpracownicy tak wybranego rektora też będą wybierani w inny od tradycyjnego sposób. Za tym idą kolejne poważne konsekwencje.
Ministerstwo zapowiada ścisłe powiązanie finansowania uczelni z jej osiągnięciami dydaktycznymi i badawczymi. Algorytm dotacji dydaktycznej ma być ściślej powiązany z czynnikiem studenckim, a mniej – z pracowniczym. Dotacja stacjonarna i statutowa służyć ma tylko podtrzymaniu ciągłości funkcjonowania uczelni i będzie zależeć od jej oceny przez PKA oraz KEJN (o czym za chwilę). Pozostałe środki – na rozwój, badania itd. – muszą być pozyskane w drodze konkursu.
Uczelnie mają być podzielone wg kryterium badań i dydaktyki na uczelnie flagowe (badawcze), uczelnie wpisujące się w rozwój społeczno−gospodarczy regionu i uczelnie lokalne – te ostatnie to państwowe wyższe szkoły zawodowe, których część może być przekazana samorządom i nosić nazwę samorządowych publicznych szkół wyższych.
Do osławionych uczelni flagowych jednak droga daleka. Na początek Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych (ma powstać) wybierze Krajowe Naukowe Ośrodki Wiodące. Począwszy od 2011 r. co 2 lata w drodze konkursu wyłaniane będą 3 KNOW−y. Jednorazowa dotacja dla KNOW wyniesie 10 mln zł na 5 lat, ponadto otrzymają dodatkowe finansowanie w wysokości trzykrotnej dotacji statutowej.
PKA z państwowej ma się przekształcić w Polską Komisję Akredytacyjną i pełnić funkcję niezależnego od administracji rządowej urzędu o kompetencjach kontrolnych nad jakością kształcenia. Zmienić się mają zasady działalności Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, a Rada Główna Szkolnictwa Wyższego stanie się Radą Główną Szkolnictwa Wyższego i Nauki. Udział w pracach wszelkich instytucji akademickich – w tym senatów uczelni – ma być ograniczony do dwóch kadencji.
Ministerstwo proponuje uproszczenie procedur awansu naukowego. Mam nadzieję, że nikt nie zaprotestuje przeciwko możliwości przedkładania prac doktorskich w językach obcych. Umożliwienie składania doktoratów w przeróżnych formach i o różnym charakterze, w tym projektu inżynierskiego, to dość poważna zmiana. Daje szanse na zwiększenie liczby doktoratów, nie wiem, czy podniesie ich poziom (dziś mówi się o znacznym obniżeniu tego poziomu). Habilitacja ma być znacznie łatwiejsza, a kandydat sam wybierze radę wydziału, przed którą chce prowadzić przewód. W większości dziedzin nie będzie już ani kolokwium habilitacyjnego, ani obowiązkowej książki. Dyplomy doktorskie i habilitacyjne będą mogły, obok godła państwowego, być sygnowane godłami uczelni. Naukowiec będzie mógł wystąpić o tytuł profesora, gdy będzie się legitymował stopniem doktora habilitowanego lub statusem profesora wizytującego, jego prace znajdą szeroki oddźwięk (co to znaczy?), będzie miał doświadczenie w kierowaniu zespołami badawczymi i wykaże się skutecznością w zdobywaniu środków na badania. Tytuł profesora będzie się wiązał z przywilejami, np. dotyczącymi formy zatrudnienia w uczelni. Wprowadzenie statusu profesora w stanie spoczynku powinno poprawić sytuację materialną emerytowanych profesorów. Ma obowiązywać zasada jawnego, konkursowego zatrudniania naukowców na kontraktach.
Zapowiedziano wprowadzenie zasady bezpłatnych studiów na jednym kierunku. Mam wrażenie, że ta zasada nie bardzo koresponduje z ideami procesu bolońskiego i trzeba ją będzie doprecyzować. Zmiany w systemie stypendiów studenckich zmierzają do zwiększenia puli stypendiów socjalnych, kosztem naukowych. Ma to służyć wyrównywaniu szans edukacyjnych.
Odpłatność za studia
Nie ma powodu...
Przez media przelała się fala krytyki znakomitego pomysłu – aż dziwne, że pojawił się dopiero teraz – by tylko pierwszy kierunek studiów był bezpłatny. Pomijam fakt, że ministerstwo definiuje zakres kształcenia bezpłatnego za pomocą liczby punktów zaliczeniowych, co w świetle procesu bolońskiego brzmi racjonalnie. Na dodatek proponuje, żeby ok. 10 proc. najzdolniejszych studentów studiów bezpłatnych umożliwić kształcenie bezpłatne na innym kierunku. Nawiasem mówiąc, zapis ów uważam za zbędne zabezpieczenie przed krytyką – okazało się nieskuteczne. Racjonalnych uzasadnień w tej krytyce brak. Niektórzy próbują tłumaczyć, że zamyka to drogę do wszechstronnego kształcenia najzdolniejszym. To duża przesada. Najzdolniejsi od wielu już lat mają ogromne możliwości stypendialne i korzystają z nich obficie. Wszyscy piszą, ile to kierunków naraz ktoś tam studiował – przecież nawet dwa studiować solidnie jest bardzo trudno, a co dopiero więcej. Nikt nie napisał, z ilu źródeł równocześnie można pobierać stypendia za dobre wyniki kształcenia. A można z wielu: stypendia socjalne, naukowe, rządowe i samorządowe, od firm, fundacji itd. Zatem naprawdę zdolni, a tacy tylko są predysponowani do kształcenia na dwóch kierunkach, z pewnością dadzą sobie radę finansowo. Ci, którzy źle wybrali kierunek (np. nagle przestał im się podobać ten, który studiują lub zmieniły im się zainteresowania, co się zdarza), muszą się liczyć z konsekwencjami niewłaściwego, a być może nieodpowiedzialnego, wyboru. Także z konsekwencjami finansowymi.
Nie ma żadnego powodu, by podatnicy finansowali drugie czy kolejne studia osobie, która już kształci się na koszt podatników (to tacy zazwyczaj z różnych powodów podejmują drugie studia bezpłatne) w sytuacji, gdy połowa studentów płaci za pierwszy kierunek studiów z własnej kieszeni, jednocześnie podatkami sponsorując tych, którzy za kształcenie nie płacą. Zresztą, ci najzdolniejsi, którzy uzyskują stypendia samorządowe lub rządowe, też de facto będą drugi kierunek – o ile zechcą go wybrać – studiowali na koszt podatników, bo przecież wspomniane stypendia finansowane są z podatków.
Wszechstronne wykształcenie można zdobyć samodzielnie, można je uzyskać w sposób nieformalny, można w końcu za nie zapłacić, o ile daje tak wielkie perspektywy dobrej pracy, czyli zarabiania dużych pieniędzy w przyszłości. To się nazywa inwestowaniem w siebie, we własny rozwój. Skądinąd, uczelnie powinny zapewniać dobre wykształcenie w ramach normalnych, pierwszych studiów: wszechstronne, jeśli takie jest potrzebne, lub ściśle ukierunkowane, jeśli na takie jest zapotrzebowanie na rynku pracy.
Polska Akademia Umiejętności
Boginią jest nauka polska
„Moją ziemską boginią jest nauka polska” – mówiła w 1991 roku Karolina Lanckorońska, wielka patriotka i uczona. I taki napis widnieje na cokole jej popiersia, jakie odsłonięto w holu siedziby Polskiej Akademii Umiejętności. Autorem i fundatorem posągu jest prof. Witold Cęckiewicz.
K. Lanckorońska była członkiem PAU od 1990. Naukowo zajmowała się historią sztuki, była docentem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, a po wojnie kontynuowała swe badania w ramach działalności Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, którego była współtwórczynią i dyrektorem. Założyła Fundację Lanckorońskich z Brzezia, która wspierała polskie instytucje kulturalne i naukowe w kraju i na emigracji. Jedną z obdarowanych przez nią instytucji była PAU. Doktoraty honorowe przyznały jej m.in.: Uniwersytet Jagielloński, Polski Uniwersytet na Obczyźnie w Londynie i Uniwersytet Wrocławski.
Odsłonięciem popiersia Lanckorońskiej rozpoczęło się 20 czerwca uroczyste posiedzenie PAU, w czasie którego wręczono nagrody im. Mariana Mięsowicza. Otrzymali je Wojciech Broniowski i Wojciech Florkowski z Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie za pracę: Description of the RHIC p−Spectra in a Thermal Model with Expansion opublikowaną w Physical Review Letters 87 (2001) 272302−1. Komisja PAU do Oceny Podręczników Szkolnych wyróżniła w tym roku trzytomowy cykl podręczników do chemii autorstwa Michała M. Późniczka i Zofii Kluz Wybieram chemię. Pełny zakres treści kształcenia do matury na poziomie rozszerzonym, opublikowany przez Wydawnictwo Zamkor.
Przede wszystkim jednak wybrano władze PAU na kolejną kadencję. Prezesem został ponownie prof. Andrzej Białas, wiceprezesami profesorowie Andrzej Szczeklik i Andrzej K. Wróblewski, a sekretarzem generalnym prof. Jerzy Wyrozumski. Na delegata Walnego Zgromadzenia PAU wybrano prof. Stefana Witolda Alexandrowicza. W komisji rewizyjnej zasiądą profesorowie: Stanisław Grodziski, Ryszard Nycz i Leszek Starkel. Powołano także nowych członków PAU, wśród nich w Wydziale Twórczości Artystycznej znaleźli się Ewa Lipska, Adam Myjak i Zbigniew Zapasiewicz. Uroczyste posiedzenie członków PAU zakończył wykład prof. Stanisława Mossakowskiego Orbis Polonus. Dzieło architektury jako alegoria, traktujący o idei i dziejach zamku Krzyżtopór.
W przeddzień spotkania odbyła się sesja poświęcona prof. Zenonowi Klemensiewiczowi (w 40. rocznicę śmierci), a w Archiwum Nauki przy ul. św. Jana 26 otwarto wystawę Romantyk i pozytywista, poświęconą życiu i dorobkowi uczonego. Klemensiewicz to wybitny filolog polski i językoznawca, związany przede wszystkim z Uniwersytetem Jagiellońskim, ale również Pracownią Słownika Polskiego XVI Wieku Instytutu Badań Literackich PAN, Pracownią Słownika Staropolskiego PAN, Zakładem Językoznawstwa PAN w Krakowie i Ośrodkiem Badań Prasoznawczych w Krakowie. W 1946 r. został członkiem PAU, a potem także PAN.
Fundacja na rzecz Nauki Polskiej
O organizacji nauki i ewolucji
W dniach 29−31 maja Klub Stypendystów Zagranicznych FNP spotkał się na dorocznej konferencji. W pierwszej części dyskutowano nad przemianami w polskiej nauce, akcentując oczekiwania młodych naukowców: jak największa samodzielność po doktoracie, w tym możliwość udziału w konkursach o granty i stypendia (okazuje się, że bywa on utrudniany!); powiązanie sprzętu badawczego z osobą, a nie jednostką (jako ważny czynnik zwiększenia mobilności); przepływ pieniędzy sterowany osiągnięciami i jakością pracy – niektórzy wręcz domagali się likwidacji dotacji statutowej; stworzenie „uniwersytetów badawczych”; traktowanie grup badawczych jak podstawowych jednostek uczelni.
Sesja naukowa poświęcona była ewolucji biologicznej, a temat wybrano z okazji Roku Darwinowskiego 2009. Prof. Jerzy Dzik z Instytutu Zoologii UW i Instytutu Paleobiologii PAN opowiadał o eksplozji kambryjskiej na podstawie badań tzw. małych skamieniałości. Wszystko, co się stało w ewolucji, miało miejsce na etapie jednokomórkowości. Niestety, wciąż nie możemy przedstawić wiarygodnego scenariusza początków życia na Ziemi. Prof. Paweł Koteja z Instytutu Biologii UJ zastanawiał się, czy można skonstruować eksperyment, który udowodni zachodzenie ewolucji. Jednym z ograniczeń, konstatował, jest niemożność zdobycia grantów na okres co najmniej 7 lat.
Cały cykl wystąpień dotyczył badań nad ptakami, w których istotnym elementem było poznanie ich zachowań seksualnych. Prof. Jacek Radwan (UJ) mówił, że cechy zwiększające atrakcyjność płciową zmniejszają szanse przeżycia. Dr Joanna Rutkowska dowodziła, że w ptasim świecie samica odpowiada za płeć potomstwa i więcej inwestuje w jego wychowanie. Dlatego to samce konkurują o względy samic, a nie odwrotnie. Prof. Tomasz Osiejuk (UAM) opowiadał o tym, jak samce ortolanów uczą się nowych fraz śpiewu, podróżując w poszukiwaniu partnerek. Prof. Piotr Tryjanowski (UAM) przekonywał, że samczyk dzierzby srokosza jest gotów do większych poświęceń dla przygodnej „kochanki” niż dla stałej partnerki – „kochanka dostaje złoto, a żona sztuczną biżuterię”.
Odbyła się debata na temat przyszłości programu FNP KOLUMB. Przedstawiciele Fundacji dowodzili, że jego rezultaty są znacznie skromniejsze niż oczekiwano. Beneficjenci bronili projektu. Tomasz Perkowski, wiceprezes FNP, powiedział wprost: – Dziś istnieją już inne programy, które realizują podobne cele. Nie wiemy, czy warto realizować ten program. Przyznał też, że od jego beneficjentów oczekiwano, iż poznawszy zachodnie standardy organizacji i prowadzenia badań, zrewolucjonizują polską naukę. Niestety, tak się nie stało. Co więcej, zdarzały się przypadki zahamowania kariery osób powracających ze stypendium FNP. Laureaci przyznawali: nasi przełożeni w uczelniach nasz pobyt za granicą traktowali jako urlop. Zamiast stawiać przed powracającymi naukowcami poważne wyzwania, pozwalać im realizować pomysły, które przywieźli z Zachodu, odsyłano ich do żmudnej pracy administracyjnej.
Przyznano też Nagrody im. Artura Rojszczaka. Zwycięzcą tegorocznego konkursu został dr Błażej Błażejowski, paleobiolog z Instytutu Paleobiologii PAN. Wśród nominowanych znaleźli się też dr Magdalena Szubielska z KUL i dr Marcin Kilanowski z UMK (wszyscy na fot.; więcej we wrześniowym numerze „FA”).
Państwowy Instytut Geologiczny
90 lat państwowej służby geologicznej
Państwowy Instytut Geologiczny został powołany w 1919 r. przez Sejm Ustawodawczy Rzeczypospolitej Polskiej. Jest jedną z instytucji badawczych utworzonych równocześnie z odrodzeniem państwa polskiego. Niedawno uzyskał status państwowego instytutu badawczego. PIG jest ustawowym wykonawcą zadań państwowej służby geologicznej oraz państwowej służby hydrogeologicznej na podstawie Prawa geologicznego i górniczego oraz Prawa wodnego.
Instytut należy do europejskich organizacji łączących państwowe służby geologiczne: FOREGS (forum dyrektorów europejskich służb geologicznych) oraz EuroGeoSurveys (organizacja europejskich służb geologicznych).
PIG ma siedzibę w Warszawie. W jego strukturze znajduje się też 7 jednostek regionalnych. Są to oddziały: Dolnośląski we Wrocławiu, Geologii Morza w Gdańsku−Oliwie, Górnośląski w Sosnowcu, Karpacki w Krakowie i Świętokrzyski w Kielcach oraz Zakład Regionalny Geologii Pomorza w Szczecinie i Samodzielna Pracownia Geologii Regionu Lubelskiego. Prowadzone przez instytut Centralne Archiwum Geologiczne jest głównym krajowym zbiorem dokumentów geologiczno−środowiskowych i próbek geologicznych stanowiących własność skarbu państwa. Muzeum Geologiczne PIG w Warszawie i jego oddziałach prowadzi działalność edukacyjną.
Instytut zatrudnia 726 osób, w tym 620 pracowników działalności podstawowej oraz 85 pracowników administracji i 21 pracowników obsługi; 10 uczonych to profesorowie tytularni, 25 ma stopień doktora habilitowanego, a 115 – doktora. W okresie ostatnich pięciu lat 5 pracowników PIG uzyskało tytuł naukowy profesora, 11 – stopień naukowy doktora habilitowanego, a 26 obroniło doktoraty.
We wszystkich dotychczasowych ocenach parametrycznych, Państwowy Instytut Geologiczny zaliczany był zawsze do najwyższej kategorii. Rada Naukowa PIG posiada uprawnienia do nadawania stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego oraz do wystąpień o nadanie tytułu naukowego profesora.
Pracownicy instytutu każdego roku realizują 650−750 projektów badawczych. Kilkadziesiąt z nich to projekty międzynarodowe.
Do najważniejszych osiągnięć PIG należą odkrycia wielu złóż kopalin użytecznych: miedzi, siarki rodzimej, węgla kamiennego, węgla brunatnego, soli kamiennej, soli potasowych, rud żelaza oraz rud cynku i ołowiu. Geolodzy PIG odkryli też złoża: glin ogniotrwałych, kaolinów, fosforytów oraz wielu surowców budowlanych. Inny ważny sukces to badanie struktur solnych pod kątem ich wykorzystania jako podziemnych magazynów ropy naftowej i gazu ziemnego oraz składowisk trudnych do utylizacji odpadów, w tym radioaktywnych.
Aktualnie największy ciężar gatunkowy mają prace konsorcjum ds. składowania CO2 w strukturach geologicznych – PIG jest liderem tego konsorcjum. Ważny społecznie jest długoletni program osłony przeciwosuwiskowej SOPO. Istotne są wieloletnie programy kartograficzne – geologiczne i hydrogeologiczne, zwłaszcza bliski ukończenia program publikacji Szczegółowej Mapy Geologicznej Polski w skali 1:50 000. – Ponad tysiąc arkuszy tej mapy stanowi fundament polskiej geologii – mówi Mirosław Rutkowski, rzecznik PIG. Niewiele krajów europejskich dysponuje tak szczegółową mapą geologiczną. Na tej mapie oparte są prawie wszystkie publikacje pochodne, np. mapa hydrogeologiczna Polski, mapy geologiczno−gospodarcze i geośrodowiskowe.
PIG tworzy bazy danych, m.in.: Centralną Bazę Danych Geologicznych, MIDAS (system informacji o kopalinach), Bank HYDRO (informacja o wodach podziemnych). – Chodzi o udostępnienie ogromnych zasobów informacji geologicznych, tak by mogli z nich korzystać nie tylko geolodzy, ale również zwykli obywatele – tłumaczy M. Rutkowski. Część tych prac prowadzona jest w ramach dyrektywy unijnej INSPIRE, która zmierza do stworzenia wspólnej, wielodziedzinowej platformy informacji o środowisku.
Instytut wydaje 13 czasopism, w tym „Geological Quarterly”, który znajduje się na liście filadelfijskiej.
Konferencja Rektorów Uczelni Przyrodniczych i Rolniczych
O dydaktyce i akredytacji rolniczej
20 maja rektorzy oraz prorektorzy ds. kształcenia uczelni przyrodniczych i rolniczych spotkali się, by dyskutować na temat akredytacji środowiskowej i o problemach kształcenia. Organizatorem spotkania była Akademia Podlaska w Siedlcach.
Powołana niegdyś komisja akredytacyjna uczelni rolniczych od paru lat nie prowadzi działalności. Uczestnicy konferencji zastanawiali się, czy warto ją wznowić. Komisja środowiskowa mogłaby w większym stopniu niż Państwowa Komisja Akredytacyjna uwzględniać elementy jakościowe w ocenie. Zdaniem uczestników spotkania, PKA ocenia głównie to, czy programy kształcenia spełniają wytyczne wynikające z minimów programowych, a elementy kontroli dominują nad dbałością o jakość kształcenia. Równocześnie rektorzy mieli wątpliwości, jakie korzyści miałyby odnieść uczelnie z akredytacji środowiskowej, której koszty same musiałyby ponosić. Rozstrzygnięcie pozostawiono do spotkania wiosennego.
Najważniejszym tematem debaty była koncepcja kształcenia w uczelniach przyrodniczych i rolniczych. Trwa kryzys naboru na tradycyjne kierunki rolnicze, tymczasem to one są w tych uczelniach najsilniejsze kadrowo. Równocześnie zauważono, że o ile liczba kandydatów na kierunki rolnicze w uczelniach publicznych spada, to rośnie w uczelniach niepublicznych, które takie kierunki (np. architekturę krajobrazu czy leśnictwo) otwierają. Zastanawiano się, czy decydują o tym kwestie organizacyjne, czy też związane z jakością programów. Wiadomo, że kadrę uczelni niepublicznych tworzą naukowcy ze szkół państwowych. Pojawiła się zatem kwestia nieuczciwej konkurencji. Zdaniem uczestników spotkania, problem jednoetatowości należałoby postawić znacznie silniej albo w ustawie, albo pozostawiając rektorowi prawo zgody na podjęcie przez pracowników drugiego etatu.
Jednym z pomysłów na brak kandydatów może być tworzenie makrokierunków. Mogą one dotyczyć np. zagospodarowania obszarów wiejskich, które często pozostając niezurbanizowane, nie są już dominowane przez rolnictwo.
Kształcenie w naszym kraju oparte jest na tradycyjnych przedmiotach i godzinach pensum kadry, które zależy od stanu etatów. Należy inaczej podejść do kryterium pensum i etatyzacji. Rektorzy zastanawiają się nad zgłoszeniem zmian w algorytmie przydziału środków finansowych przez MNiSW.
Uczelnie przyrodnicze i rolnicze kontynuują ideę współdziałania w zakresie tworzenia nowych programów dydaktycznych, co ma im dać lepszą pozycję w staraniach o środki unijne. SGGW koordynuje program dotyczący nowoczesnego zarządzania procesem dydaktycznym, w którym uczestniczą wszystkie publiczne uczelnie. Kolejnym pomysłem jest e−learning, którego koordynatorem będzie zapewne Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu.
Rada Główna Jednostek Badawczo−Rozwojowych
Po reformie zostaną najlepsi
W dniach 28−29 maja odbyło się XVIII Forum Jednostek Badawczo−Rozwojowych. Celem spotkania Instytuty badawcze – źródło innowacyjnej wiedzy była debata na temat skutków obecnej reformy polskiej nauki dla instytutów badawczych, ich zadań, wewnętrznej struktury i metod finansowania.
Obecnie do kategorii jednostek badawczo−rozwojowych należy 128 podmiotów; 17 znajduje się w stanie zmian organizacyjnych, głównie konsolidacji. – Skierowałem do ministra gospodarki wniosek w sprawie prywatyzacji trzech niedużych ośrodków badawczo−rozwojowych, które samodzielnie funkcjonują na rynku – mówi prof. Leszek Rafalski, przewodniczący Rady Głównej JBR, dyrektor Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. – Reforma ma zlikwidować bariery, które utrudniają JBR−om osiąganie najlepszych wyników – powiedziała podczas obrad prof. Maria Elżbieta Orłowska, sekretarz stanu w MNiSW.
Obrady odbywały się w trzech panelach dyskusyjnych: Reforma nauki w Polsce – oczekiwania i przewidywane skutki, Reforma nauki w Polsce – instytuty badawcze miejscem twórczej pracy i Europejski Rok Kreatywności i Innowacji 2009 oraz Porozumienie na rzecz Innowacyjności.
– Z natury rzeczy, skupiliśmy się na projekcie nowej ustawy o jednostkach badawczo−rozwojowych, bo to dla nas sprawa najważniejsza – mówi L. Rafalski. Uczestnicy forum uznali, że zapis dotyczący rozdzielenia działalności badawczej od gospodarczej nie jest jednoznaczny i należy go doprecyzować. Zgłosili zastrzeżenia do wymogów stawianych kandydatom na dyrektorów instytutów. W projekcie ustawy wymaga się jedynie wykształcenia wyższego, doświadczeń menedżerskich i znajomości jednego z języków UE. Uznano, że dyrektor instytutu powinien się legitymować stopniem doktora i znajomością języka angielskiego, niemieckiego lub francuskiego. W projekcie ustawy zaproponowano, by JBR−y kategorii 1 zostały automatycznie instytutami kategorii A, pozostałe zaś zostały poddane 30−miesięcznej ocenie, która zadecyduje, czy przyznać jednostce status instytutu, czy też skierować ją na drogę zmian statusu formalnoprawnego. Tymczasem przedstawiciele JBR−ów są zdania, że jednostki kategorii 1 (obecnie 50 instytutów) powinny otrzymać kategorię A, a jednostki kat. 2 i 3 zostać instytutami. Dopiero jednostki kat. 4 i 5 powinny zostać poddane dodatkowej ocenie, która zadecyduje o ich losie.
Duże dyskusje wzbudził zapis dotyczący ograniczenia sposobu wydatkowania dotacji statutowej. Zdaniem przedstawicieli JBR−ów, nie powinna ona być przeznaczona jedynie na podtrzymanie gotowości do pełnienia zadań badawczych. Powinna istnieć możliwość wykorzystania części tej dotacji na realizację badań wyprzedzających, czyli przygotowujących do właściwych projektów naukowych, celowych itd.
Drugi dzień poświęcono na Forum sprawozdawcze elektorów JBR, podczas którego udzielono absolutorium urzędującym władzom Rady Głównej JBR. Przeprowadzono też uzupełniające wybory do RG JBR. Na miejsce dr. inż. Andrzeja Medera, byłego dyrektora Instytutu Techniki Górniczej KOMAG, została wybrana mgr inż. Urszula Wyrzykowska z Instytutu Przemysłu Organicznego.
Stowarzyszenie PR i Promocji Uczelni Polskich
Uczelnia w plebiscycie
Redakcje ogólnopolskich tytułów prasowych od kilkunastu lat publikują rankingi szkół wyższych. Każdy z nich pozycjonuje uczelnie „w pionie” według określonej kategoryzacji (uczelnie publiczne i niepubliczne, uniwersytety, akademie, techniczne). Zasadniczy spór o rankingi z reguły dotyczy liczby i istotności kryteriów wyboru – czy ważniejsza jest liczba studentów, kierunków, publikacji badaczy, współpraca międzynarodowa, opinie środowiska naukowego, pracodawców, czy dostęp do parkingu. Opracowanie rankingu to jednak przede wszystkim działalność analityczna, badawcza. Obecnie niemal wyłączny wpływ na ten proces ma wydawca. Redakcje są częścią silnych grup kapitałowych i mogą pokryć koszty zatrudnienia wykwalifikowanej kadry. Te zwracają się zresztą już po wykupieniu dużej, półrocznej reklamy w internetowym serwisie edukacyjnym przez przynajmniej dwie uczelnie. Wstępny warunek zaufania do wydawcy można więc uznać za spełniony.
Ostatnia ankieta rankingu szkół wyższych tygodnika „Wprost”, przesłana na uczelnie, wywołała pytania innego rodzaju – czy dane o uczelniach pozostające w dyspozycji redakcji są rzetelne, porównywalne, wiarygodne, a kryteria ocen – czytelne i zrozumiałe? Po długich dyskusjach w ramach Stowarzyszenia PR i Promocji Uczelni Polskich („PRom”) w kwietniu rzecznicy prasowi oraz pracownicy informacji i promocji kilkunastu uczelni ocenili ją negatywnie. Z powodu błędów merytorycznych, wieloznacznych sformułowań, niezdefiniowanych pojęć, licznych wątpliwości interpretacyjnych, tajemniczości kryteriów ocen i braku odpowiedzi na pytania, w projekcie tygodnika postanowiły nie uczestniczyć, po raz pierwszy razem, m.in. Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Politechnika Warszawska, Uniwersytet Zielonogórski, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu i Akademia Górniczo−Hutnicza. Jak wykazać liczbę „przedmiotów o charakterze międzynarodowym” bez wskazówek interpretacyjnych? Czy wymienić te z nazwą „międzynarodowy”, czy wszystkie istniejące, ponieważ właśnie mamy taką sposobność? To tylko jeden aspekt sprawy, w którym powinni rozstrzygać logika i autor ankiety, a nie zdrowy rozsądek i osobista odpowiedzialność pracowników szkół wyższych. Na pytania nieprawidłowo napisanej ankiety nie da się właściwie odpowiedzieć, jej wyników nie da się trafnie analizować i nie można ich traktować jako miarodajne. Temat można potraktować lekko, ze wzruszeniem ramion, w tym jednak wypadku oprotestowany ranking się nie ukazał.
W dniach 3−6 września nad Zalewem Zegrzyńskim przewidywana jest 13. tematyczna konferencja Stowarzyszenia „PRom”, na której, miejmy nadzieję, zostaną podjęte decyzje o wzmocnieniu współpracy środowisk uczelnianych w przedmiocie rankingów. Być może uda się również przekonać wszystkie redakcje, że ich publikowanie nie jest tylko wygodnym pretekstem do pozyskiwania pieniędzy z uczelnianych budżetów promocyjnych, ale przede wszystkim poddaje ocenie ważną część rzeczywistości społecznej, jaką stanowią nauka i edukacja na poziomie wyższym. Tworzenie rankingów to zadanie poważne, „gdyż są one w swojej istocie z założenia niezależnymi czynnościami ewaluacyjnymi procesu kształcenia w szkołach wyższych” (Radosław Oryszczyszyn, Instytut Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku). Ich wyniki aspirują do rangi obiektywnych, są powszechnie dostępne i wiele osób jest przekonanych o prawidłowości ich rezultatu. Z pewnością natomiast wymagają innego warsztatu badawczego niż wybór 100 najbogatszych Polaków i w oczywisty sposób różnią się od plebiscytów na najładniejszą aktorkę komediową.
Stowarzyszenie Wydawców Szkół Wyższych
Tajemniczość wydawców
W dniach 2−5 czerwca odbyła się w Bydgoszczy XV Konferencja SWSW, zorganizowana przez Wydawnictwo Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Piotr Dobrołęcki, wiceprezes Polskiej Izby Książki, redaktor „Magazynu Literackiego Książki”, wieloletni rzecznik prasowy targów ATENA i przyjaciel wydawców akademickich, otrzymał tytuł honorowego członka Stowarzyszenia Wydawców Szkół Wyższych.
Sesja poświęcona publikacjom elektronicznym wzbudziła wielkie zainteresowanie i dyskusje. Aleksandra Wołoszczuk z PWN omówiła projekt ibuk. Od 2 lat działa on jako elektroniczna czytelnia on line. Obecnie udostępnia prawie 1000 tytułów 10 wydawców. Istnieją dwie wersje ibuka: dla odbiorcy indywidualnego i instytucji. Głównym klientem czytelni jest środowisko akademickie. 70 uczelni miało szansę bezpłatnie przetestować ibuka, a pierwszą uczelnią, która kupiła dostęp on line, była Politechnika Wrocławska. Obecnie korzysta z tej usługi 25 uczelni i jedna biblioteka publiczna. Wielu wydawców wydawało się być zainteresowanych ofertą PWN, dopytując o cenę i warunki udziału w projekcie, w tym o warunki korzystania z książek przez czytelników. Podnoszono m.in. kwestie robienia notatek na marginesach, kopiowania fragmentów czy całości prac.
Następnym tematem było publikowanie w systemie Open Access. Pierwsze tego rodzaju elektroniczne repozytorium tekstów naukowych powstało w 1992 r. w Los Alamos (USA). Obecnie na świecie działa ok. 1,1 tys. repozytoriów, oferujących prawie 22 mln tekstów. W 2008 r. w USA przyjęto tzw. Health Act, który stanowi, że każde badania prowadzone za publiczne pieniądze muszą po 12 miesiącach być dostępne w sieci – podatnik nie może dwa razy płacić za to samo. Wydawcy ze szkół wyższych natychmiast zwrócili uwagę, że publikacje występujące jedynie w wersji elektronicznej nie są uwzględniane w ocenie parametrycznej (ustawy nie nadążają za życiem...). Może jednak funkcjonować model hybrydowy, tj. publikacja tradycyjna, której towarzyszy wersja elektroniczna w otwartym dostępie. W ten sposób w Politechnice Łódzkiej publikowane są skrypty. Studenci uczelni na podstawie swojego IP mają do nich bezpłatny dostęp on line. Publikacja czasopisma w wolnym dostępie daje większą liczbę cytowań i wpływa na jego lepszą ocenę. Padło pytanie, czy biblioteki nie stoją po innej stronie niż wydawcy? Zastanawiano się, czy nie jest zagrożony zawód edytora. Zdaniem Kazimierza Orzechowskiego, dyrektora Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego, edytorstwo nie upadnie, bo dotyczy publikacji w dowolnych formach.
Ważnym punktem programu był Raport o wydawnictwach szkół wyższych, który zdecydowała się wykonać „Biblioteka Analiz”. Niestety, na 65 rozesłanych ankiet (dlaczego tak mało?), odpowiedziało tylko 14 wydawców. Część tych, którzy nie odpowiedzieli, przyznała, że zrobiła to z premedytacją. Wydawcy ze szkół wyższych nie chcą ujawniać informacji o swej działalności (nakładach, kosztach, zatrudnieniu itp.), bo traktują je jako dane wrażliwe bądź obawiają się konfrontacji tych danych z informacjami, które prezentują wydawcy prywatni. Piotr Dobrołęcki miał problem z wysnuciem wniosków z otrzymanych ankiet. Zauważył małą aktywność wydawniczą uczelni prywatnych. Stwierdził, że ceny publikacji uczelnianych są o połowę niższe niż wydawnictw komercyjnych. Przyznał, że uzyskane z ankiety dane nie są reprezentatywne i namawiał wydawców do wypełnienia kwestionariuszy. Ten sam apel powtórzył Henryk Podolski, prezes SWSW. – Tylko w ten sposób dowiemy się, czym dysponujemy i jacy jesteśmy – przekonywał. Rozpętała się ostra dyskusja, jak należy ankietować wydawców akademickich, jak potem oceniać wyniki kwestionariuszy, czy to w ogóle ma sens. Z tymi wszystkimi problemami, w tym problemem przedstawiania wyników pracy wydawnictw szkół wyższych, spotykałem się niejednokrotnie, przygotowując cykl artykułów na ich temat.
Piotr Dobrołęcki poruszył problem jednolitej ceny książek na rynku. Komisja Europejska uważa to za naruszenie zasad konkurencji. Organizacje wydawców uważają, że to jedyny sposób obrony niezależnego księgarstwa, które stanowi ważną tkankę naszej kultury, a nie daje sobie rady w warunkach narzucanych przez supermarkety. – Cel tej ustawy ma charakter kulturowy – podkreślał Dobrołęcki.
Politechnika Łódzka
Rektor po raz pierwszy
25 maja po raz pierwszy wręczono Nagrody Rektora PŁ za osiągnięcia naukowe.
Za najwyższą liczbę cytowań rektor PŁ nagrodził prof. inż. Tomasza Kapitaniaka, którego publikacja Continuous control and synchronization in chaotic system była cytowana przez innych autorów 15 razy. Za najbardziej wartościowe prace wdrożeniowe przyznano dwie nagrody ex aequo: zespołowi z Wydziału Mechanicznego (na fot.) w składzie: dr hab. inż. Krzysztof Jóźwik, prof. PŁ, mgr inż. Maciej Karczewski, dr hab. inż. Władysław Kryłłowicz, prof. Pł, prof. dr hab. inż. Jan Krysiński, dr inż. Marcin Martyna, dr inż. Damian Obidowski, dr inż. Krzysztof Sobczyk za zastosowania numerycznej mechaniki płynów do obliczeń aerodynamicznych pojazdów lotniczych oraz prof. inż. Januszowi Zabrockiemu i dr. inż. Krzysztofowi Kaczmarkowi z Wydziału Chemicznego za prace nad zastosowaniem peptydów w dermatologii i transplantologii. Nagroda dla najmłodszego pierwszego autora publikacji naukowej trafiła do dr inż. Anny Fabijańskiej z Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki, której praca uzyskała 20 punktów w wykazie MNiSW. Za autora najlepszych publikacji naukowych uznano dr. inż. Rafała Kruszyńskiego z Wydziału Chemicznego, który uzyskał 390 punktów za 19 publikacji wydanych w ub.r., znajdujących się w wykazie MNiSW.
Tego samego dnia wręczono inne nagrody naukowe. Bayer Technology Services nagrodził najlepszą pracę doktorską na Wydziale Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska. Otrzymała ją dr inż. Anna Antecka, autorka pracy Model kinetyczny procesu biosyntezy laktozy przez CERRENA−UNICOLOR oraz zastosowanie tego enzymu do degradacji wybranych struktur aromatycznych. Nagrodę Stowarzyszenia Wychowanków PŁ dla najlepszego absolwenta uczelni otrzymał mgr inż. Michał Kryczka z Wydziału Elektrotechniki, Elektroniki, Informatyki i Automatyki, a wyróżnienie mgr sztuki Przemysław Faryś z Wydziału Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów. Nagrodę im. Currana−Wernera dla najlepszego absolwenta Wydziału Mechanicznego przyznano mgr. inż. Bartoszowi Jóźwikowi, autorowi pracy Theoretical and technological aspects of laser welding of thin walled structures. Nagrodę Crawforda za najlepszą pracę dyplomową w PŁ napisaną w języku angielskim otrzymał mgr inż. Henryk Błasiński za Development, implementation and evaluation of power consumption of an iris segmentation algorithm an FPGAs. Nagroda KLUBU 500−Łódź za najlepszą pracę dyplomową na Wydziale Organizacji i Zarządzania przypadła mgr. inż. Jakubowi Matusiakowi za pracę Koncepcja systemu zarządzania zapasami w przedsiębiorstwie GO−TRAKT. Nagroda im. Profesora Serwińskiego za najlepszą pracę dyplomową na Wydziale Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska trafiła do mgr inż. Kamili Lewandowskiej za Wpływ koagulantów na frakcję zanieczyszczeń ścieków i aktywność oddechową osadu czynnego.
Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych, PAU, UJ
Ewolucja wszechświata i życia
200. rocznica urodzin Karola Darwina i 150. rocznica wydania O powstawaniu gatunków stały się okazją do ustanowienia roku 2009 Rokiem Darwinowskim. Dla uczczenia 400. rocznicy użycia przez Galileusza lunety do oglądania nieba, rok 2009 ogłoszono też Rokiem Astronomii. XIII Krakowska Konferencja Metodologiczna, zorganizowana w dniach 18−19 maja przez CKBI, PAU i UJ, wyróżniała się tym, że te dwa wątki rocznicowe były ściśle zespolone. Nie byłoby ewolucji życia bez ewolucji wszechświata – i nie miałby kto zgłębiać ewolucji wszechświata, gdyby nie powstało życie. Ale sens połączenia tych dwóch wątków na tegorocznej konferencji był głębszy.
Wspomnienie o Galileuszu przy okazji Roku Darwinowskiego nieuchronnie wywołuje pytanie o konflikt między poznaniem naukowym a religią, a przynajmniej pomiędzy uczonymi a instytucjami kościelnymi. Czy Kościół musi z nieufnością traktować teorie naukowe, a uczeni postrzegać rozwój nauki jako bezdyskusyjną przesłankę do odrzucenia wiary i religii? Przesłaniem krakowskiej konferencji była myśl, że takiej konieczności nie ma. Kładzenie pomostów między nauką a wiarą jest motorem działania dwóch wybitnych uczonych, którzy spotkali się w Krakowie: ks. prof. Michała Hellera, kosmologa i laureata Nagrody Templetona przyznawanej właśnie za taką działalność, oraz prof. Francisco Ayali, biologa ewolucyjnego, członka komitetu doradczego przyznającego tę nagrodę i doktora honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego.
Abp Józef Życiński we wprowadzeniu do obrad spojrzał na teorię ewolucji oczami filozofa, ukazując ją w perspektywie strukturalnie rozumianej przyczynowości. Spotkanie nauki z filozofią i teologią byłoby jednak jałowe, gdyby wszystkie trzy nie stały twardo na gruncie właściwych im metodologii. Nie jest dobrą podstawą do położenia solidnego mostu próba rozmycia istniejących krawędzi, wręcz odwrotnie, trzeba klarownie przedstawić swój obraz świata. Biolodzy mówili o pochodzeniu gatunków (J.M. Szymura, UJ), pochodzeniu człowieka (K. Kaszycka, UAM), ewolucyjnych przyczynach i skutkach istnienia płci (J. Radwan, UJ) oraz o powstaniu życia i samoświadomości (B. Korzeniewski, UJ). Czym dla biologii ewolucyjnej jest zapis kopalny (J. Dzik, Instytut Paleobiologii PAN), tym dla kosmologii są relikty, takie jak promieniowanie tła i obraz galaktyk z odległej przeszłości (A. Woszczyna, UJ). Gdy w wątpliwość podaje się metodologiczną wartość teorii ewolucji, pojawia się pytanie, czy teorię ewolucji można zmatematyzować (J. Kozłowski, UJ), ale trzeba zauważyć, że matematyka też ewoluuje (R. Duda, UWr.), a pojęciu „ewolucja” można nadawać różne znaczenia (M. Tempczyk, UMK). Darwinowska teoria ewolucji nie budziłaby takich kontrowersji, gdyby jej zasięg nie obejmował człowieka. W nauce takie ograniczenie jest nie do zaakceptowania, ale jak w takim razie, jeśli to w ogóle możliwe, można na gruncie teorii ewolucji mówić o pojęciach takich, jak „godność człowieka” (E. Kałuszyńska, UWM)? Z drugiej strony, natura człowieka, a raczej nawet osobliwości charakteru i przekonań poszczególnych ludzi, wywierają potężny wpływ na rozwój nauki, jak w przypadku Galileusza i Keplera (J. Włodarczyk, Instytut Historii Nauki PAN) i co pewnie nie było też obojętne w kształtowaniu reakcji Kościoła na teorię ewolucji (M. Heller, P. Polak, CKBI).
Zwieńczeniem konferencji była dyskusja panelowa, która pozostawiła jednak pewien niedosyt. Słabo zaznaczono różnicę między ewolucją życia a ewolucją wszechświata. Można wręcz odnieść wrażenie, że fundamentalne znaczenie, jakie dla ewolucji życia ma mechanizm doboru naturalnego, dla którego nie ma chyba dobrego odpowiednika w ewolucji kosmologicznej, nie jest do końca przez niebiologów rozpoznawane. Warto, by ten wątek stał się myślą przewodnią następnego spotkania. Z drugiej strony, zgodność opinii w kwestii współistnienia światów nauki i religii była wśród dyskutantów zbyt wyraźna, by wzbudzić większe emocje. Ale może spór nauki z religią to tylko fakt medialny kreowany przez widowiskowe starcia fundamentalistów wojujących po obu stronach i nie warto mu więcej uwagi poświęcać?
Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu
Medale za profilaktykę
Choroby układu krążenia są najczęstszą przyczyną zgonów. W dużym stopniu odpowiada za nie zły model żywienia, który prowadzi do wzrostu wskaźników lipidowych krwi, czyli trójglicerydów, cholesterolu całkowitego i cholesterolu LDL. W profilaktyce i leczeniu tych chorób mogą pomóc niektóre aktywne biologicznie związki wpływające na gospodarkę lipidową krwi, uzyskiwane z produktów naturalnych. Pracują nad nimi naukowcy z wrocławskiego UP.
Zespół pod kierunkiem prof. Bożeny Patkowskiej−Sokoły (na fot.) opracował kompozycję naturalnego bioaktywnego kompleksu lipidowego (N−BKL), zawierającego olej rybi wzbogacony do ok. 70 proc. w bioaktywne kwasy EPA i DHA oraz tłuszcz mleczny wzbogacony do ok. 25 proc. w bioaktywne kwasy tłuszczowe (CLA i VA) lub izomery kwasu linolowego (CLA) pozyskane z olejów roślinnych. Spożywanie kompleksu N−BKL spowodowało spadek zawartości trójglicerydów we krwi o ok. 40 proc., cholesterolu całkowitego o 25 proc., natomiast cholesterolu LDL o 44 proc. Kompleks N−BKL, w stosunku do jego składników zastosowanych indywidualnie, wykazał działanie o 30 – 50 proc. silniejsze ze względu na synergizm działania poszczególnych komponentów. Naturalny bioaktywny kompleks lipidowy (N−BKL), bogaty w kwasy tłuszczowe: omega 3 (EPA i DHA), izomery kwasu linolowego (CLA), który wykorzystywany jest w prewencji chorób układu krążenia, otrzymał srebrny medal podczas 37. Międzynarodowej Wystawy Wynalazczości w Genewie wiosną 2009.
Drugi srebrny medal w Genewie przyznano zespołowi prof. Patkowskiej−Sokoły za dodatek paszowy bogaty w bioaktywne izomery kwasu linolowego (CLA), który zmniejsza otłuszczenie zwierząt hodowlanych. Zmniejszenie otłuszczenia zwierząt oraz korzystna modyfikacja składu kwasów tłuszczowych są ważne w profilaktyce chorób układu krążenia, miażdżycy i nowotworów u osób, które spożywają mięso tych zwierząt.
Badania nad oboma wynalazkami prowadzono w ramach grantów ministerialnych. – Zakończyły się wielkim sukcesem, którego się nie spodziewaliśmy, bo konkurencja była ogromna. Już zgłaszają się pierwsi potencjalni producenci nagrodzonych preparatów – mówi prof. B. Patkowska−Sokoła. Kierowany przez nią Zakład Hodowli Owiec i Zwierząt Futerkowych w Instytucie Hodowli Zwierząt UP prowadzi badania nad zawartością skoniugowanej formy kwasu linolowego SKL w tłuszczu śródmięśniowym, tłuszczu mleka i sera, izolowaniem tego związku i testowaniem jego działania przeciwnowotworowego in vitro i in vivo. Zajmuje się też zawartością karnityny w mięsie i mleku przeżuwaczy.
Zespół prof. Patkowskiej−Sokoły w 2002 roku na Światowej Wystawie Innowacji, Badań i Nowych Technologii „Eureka” w Brukseli otrzymał złoty medal za badania nad wykorzystaniem tłuszczu mleka owczego wzbogaconego w sprzężone dieny kwasu linolowego (CLA) w prewencji chorób nowotworowych. Ostatnio na III Międzynarodowej Wystawie Wynalazków i Innowacji IWIS 2009 w Warszawie otrzymał złoty medal za badania nad bioaktywnym kompleksem CLA + kwasy omega−3 oraz srebrny za badania nad CLA u zwierząt.
Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie
Euro czy złoty?
W dniach 21−22 maja w Uniwersytecie Ekonomicznym odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa Kontrowersje wokół akcesji Polski do Unii Gospodarczej i Walutowej. Z referatów wynika, że wejście Polski do strefy euro musi się wiązać z utratą suwerenności w dziedzinie możliwości kreowania przez NBP polityki pieniężnej i kursowej. Z dotychczasowego przebiegu kryzysu finansowego wynika zaś, że kraje spoza strefy euro – m.in. Polska, kraje skandynawskie, Wielka Brytania – zdają się znacznie lepiej znosić negatywne szoki asymetryczne, dzięki czemu skutecznie ograniczały skutki recesji gospodarczej.
Prof. Zbigniew Mikołajewicz (WSZiA w Opolu) stwierdził, że w świetle wcześniejszych zobowiązań prawnomiędzynarodowych, przystąpienie Polski do strefy euro jest przesądzone i jest tylko kwestią czasu. Dyskusja winna się zatem koncentrować na warunkach i optymalnym terminie przyjęcia europejskiej waluty. W warunkach międzynarodowego kryzysu finansowego niepewność budzi możliwość spełnienia przez Polskę kryteriów konwergencji, zarówno nominalnej, jak i realnej (w tym prawnej). Fakt, że kryteria z Maastricht służyć mają lepszej konwergencji gospodarek, a nie są celem samym w sobie, podkreślał także prof. Jerzy Żyżyński (UW).
Kluczowym problemem związanym z przyjęciem przez Polskę euro będzie poziom kursu złotego w stosunku do tej waluty w momencie przystąpienia do Unii Gospodarczej i Walutowej oraz wynikające z tego stanu rzeczy następstwa gospodarcze dla kraju. Prof. Kazimierz Meredyk (UwB) widzi w przyjęciu euro zasadniczą „makroinnowację”, która zmusi gospodarkę polską do osiągnięcia większej konkurencyjności. Natomiast dr Eryk Łon (UE w Poznaniu) zaprezentował się jako zdecydowany zwolennik zachowania waluty narodowej, a tym samym pozostawienia we własnych rękach bardzo ważnego instrumentu ekonomicznego, jakim jest zależna od krajowych władz polityka monetarna realizowana przez NBP. Na poparcie swojej tezy przytoczył wyniki analizy potencjalnych korzyści wynikających z wprowadzenia euro. Są to: wzmocnienie pozycji gospodarczej przez zapewnienie gospodarce większej przewidywalności i stabilności oraz możliwość przyspieszenia i zdynamizowania wzrostu gospodarczego. Dr Łon przeciwstawił korzyści wynikające z zachowania waluty narodowej w postaci atrybutu suwerenności oraz możliwości szybszego i bezpośredniego reagowania na sytuacje kryzysowe w gospodarce. Prof. Henryk Wnorowski (UwB) stwierdził, że nie można propagować przystąpienia do strefy jako panaceum na współczesne problemy gospodarcze, ponieważ nie daje ono wystarczającego zabezpieczenia przed ryzykiem finansowym i nie gwarantuje stabilnego wzrostu gospodarczego. Wywieranie presji politycznej na wstąpienie do strefy euro nie znajduje wystarczającego uzasadnienia na gruncie nauki ekonomii. Wątpliwa wydaje się rozpowszechniana opinia, że opóźnianie przystąpienia do strefy spowoduje, że ominą nas jakieś korzyści.
Prof. Marian Noga (UE we Wrocławiu, Rada Polityki Pieniężnej) podkreślał znaczenie różnicy pomiędzy kryteriami konwergencji nominalnej i realnej, jak również to, że sprawą najistotniejszą w ostatecznym rozrachunku jest kurs wymiany złotego w stosunku do euro, z jakim przyjdzie nam przystąpić do UGiW. Natomiast dążenie do jak najszybszego wejścia do strefy euro jest ważne, aby mogła być realizowana konwergencja realna. Za najbliższy możliwy termin przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty prof. Noga uważa rok 2014.
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Jak uczyć polskiego?
Nowa podstawa programowa wchodzi w przyszłym roku szkolnym do pierwszej klasy gimnazjum, a w 2013 roku do szkół podstawowych i ponadgimnazjalnych. Stara podstawa programowa zakładała powtarzalność pewnych treści w gimnazjum i w szkole średniej. Teraz czas nauki na obu poziomach kształcenia (gimnazjum i szkoła ponadgimnazjalna) jest spójny programowo – stanowi sześcio−, a w przypadku technikum siedmioletni cykl nauki (np. gimnazjalny kurs historii skończy się na I wojnie światowej, a kurs historii najnowszej znajdzie się w szkole ponadgimnazjalnej). Podstawa programowa z języka polskiego jest budowana wokół trzech problemów: odbiór wypowiedzi i wykorzystywanie zawartych w nich informacji, analiza i interpretacja tekstów kultury oraz tworzenie wypowiedzi. W „kanonie” lektur pojawiła się klauzula „nauczyciel nie może pominąć”, ale to on otrzymuje prawo ostatecznego wyboru lektury według przyjętego kryterium pragmatycznego, estetycznego i poznawczego.
W dniach 1−2 czerwca, podczas konferencji naukowo−dydaktycznej Nowa podstawa programowa – proces dydaktyczny – egzamin, zorganizowanej przez Katedrę Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej Wydziału Filologicznego UŚ, naukowcy debatowali nad zaletami i wadami nowej podstawy programowej. W środowisku akademickim wystąpiły ostre podziały.
Do orędowników zmian należą: prof. Ewa Jaskółowa (UŚ), prof. Sławomir J. Żurek (KUL), dr Witold Bobiński (UJ), dr Adam Kalbarczyk (UMCS). Dostrzegają oni w dokumencie szansę na uporządkowanie programowe oświatowego systemu prawnego oraz podkreślają konkretność zapisów w dokumencie.
Krytykami nowości dydaktycznych pozostają dr Stanisław Bortnowski (UJ) i prof. Dariusz Rott (UŚ), którzy widzą w nich zagrożenie dla poziomu nauczania i możliwość wypracowania swoistego rodzaju „kluczy” interpretacyjnych, które doprowadzą do zaniku podmiotowości czytania i interpretowania tekstu literackiego.
Potrzebę zmian w polskim systemie edukacji dostrzegają: dr Marek Pieniążek (UP), dr Anna Ślósarz (UP), dr hab. Jerzy Kaniewski (UAM) i dr Piotr Marciuszuk (PIK), ale jednocześnie zauważają, że nowa podstawa programowa zaprzepaściła szansę na zmiany prowadzące szkołę ku nowoczesnej dydaktyce. Najważniejszym zarzutem formułowanym pod adresem nowej podstawy programowej i systemu egzaminowania był brak wypracowania metodologii badania tekstu w szkolnej rzeczywistości, a tym samym brak nowoczesnego języka, którym można by opisać współczesny świat.
Interesujące okazały się wystąpienie panelowe mgr Małgorzaty Burzyńskiej (CKE w Warszawie) i referat dr Marii Romanowskiej (OKE w Jaworznie). Sposób przełożenia podstawy na konkretne umiejętności ucznia i zadania egzaminacyjne to ważna perspektywa „czytania” ministerialnego dokumentu. Wskazując na spójność zapisów w podstawie programowej z wymaganiami egzaminacyjnymi udowodniono czytelną strukturę dokumentu i egzaminów po kolejnym etapie kształcenia. Zwrócono uwagę na podział procesu uczenia języka polskiego na dwa poziomy: podstawowy i rozszerzony, co przekłada się na stopień trudności zadań maturalnych. W związku z tym trudno się zgodzić z zarzutami groźby obniżenia poziomu nauczania. To ważny merytoryczny argument broniący nowej podstawy programowej i formuły „nowej” matury.
Każdy dzień obrad był zakończony warsztatami skierowanymi do nauczycieli polonistów, którzy mogli się zapoznać ze strukturą nowej podstawy programowej i dostrzec zależności pomiędzy poszczególnymi etapami kształcenia, poziomami analizy i interpretacji tekstu literackiego.
Uniwersytet w Białymstoku
Bolońskie zagrożenia dla pedagogiki
W dniach 1−3 czerwca w Supraślu, podczas konferencji Teoretyczne i praktyczne problemy tożsamości pedagogiki, zorganizowanej przez Wydział Pedagogiki i Psychologii UwB, władze wydziałów pedagogicznych publicznych szkół wyższych wypracowały stanowisko wobec aktualnych problemów kształcenia na kierunku pedagogika w Polsce.
Wyrażono niepokój dotyczący reformy nauki i szkolnictwa wyższego, podstawą której jest proces boloński. Prowadzi to bowiem do marginalizowania nauk humanistycznych, w tym pedagogiki. W ramach Unii Europejskiej podkreślano zasadę dobrowolności. Celem procesu bolońskiego nie była standaryzacja, lecz wypracowanie zasad współdziałania, z uwzględnieniem zróżnicowania i autonomii poszczególnych państw i uczelni. Mimo to, w naszym kraju obowiązkowo wprowadzono studia dwustopniowe, które stają się dominującym systemem kształcenia. Należy umożliwić uczelniom kształcenie w ramach jednolitych studiów magisterskich, bądź pozwolić im na podjęcie samodzielnej decyzji, czy prowadzić studia jednolite, czy dwustopniowe, a może równolegle jedne i drugie. Powrót do jednolitych studiów magisterskich jest też uzasadniony ze względu na nikłe możliwości zatrudnienia absolwentów z dyplomem licencjata.
Elastyczność w rozumieniu MEN polega na tym, że te same kwalifikacje (a niekoniecznie kompetencje) można uzyskać różnymi drogami. Teoretycznie uzyskuje je osoba, która skończyła: studia pierwszego stopnia (1800 h: 6 semestrów – 180 ECTS) lub studia drugiego stopnia (800 h: 4 semestry – 120 ECTS), lub studia podyplomowe (350 h: 3 semestry – brak ECTS), albo jedynie kurs kwalifikacyjny. Konsekwencją tego jest obniżenie kwalifikacji nauczycieli.
W budżecie MNiSW na 2009 rok dotacja na naukę wynosi 9 153 449 tys. zł, czyli zaledwie o 2,06 proc więcej niż w 2008. Nie wyrównuje to nawet skutków inflacyjnych. Na działalność dydaktyczną zaplanowano kwotę o 3,4 proc. większą. Niepokojąca jest także wewnętrzna repartycja budżetu, zmniejszenie środków na badania własne o 53,51 proc. w stosunku do roku 2008, znaczące zwiększenie funduszy na projekty badawcze i celowe w dziedzinie nauk przyrodniczych (o 11,08 proc.) i zasadniczo żadne na projekty badawcze celowe w dziedzinie nauk społecznych, humanistycznych i ścisłych (0,34 proc.). Tak nieproporcjonalna repartycja środków na naukę może spowodować całkowitą marginalizację nauk humanistycznych, społecznych i prawnych w Polsce.
Fakt, iż osiągnięcia naukowe humanistów nie są wykorzystywane, nie oznacza ich nieistotności społecznej. Humanistyka bowiem rozwija się według „odrębnych reguł”, być może nie wprost zgodnie z potrzebami gospodarki, ale zgodnie z potrzebami społeczeństwa obywatelskiego. Konieczne jest zróżnicowanie kryteriów oceny badań naukowych – odrębne dla nauk przyrodniczych i humanistycznych.
Studia pedagogiczne, na których kształci się największa w Polsce liczba studentów, nie mają swoich przedstawicieli ani w Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego, ani wśród tzw. ekspertów bolońskich. Tym samym, pedagogika pozbawiona jest realnego wpływu na podejmowane decyzje.
Uniwersytet Warszawski
Rezydencje z paralotni
Po raz czwarty w maju odbyła się konferencja Interdyscyplinarne badania założeń rezydencjonalnych i obronnych. Tegoroczna edycja zorganizowana została przez Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo−Wschodniej oraz Instytut Archeologii UW w ramach obchodów 90−lecia archeologii w UW (1919−2009).
Obrady poświęcono formom, funkcjom i przemianom założeń obronnych oraz zespołów rezydencjonalnych od antyku po wiek XIX. Prof. Piotr Dyczek podkreślił na wstępie znaczenie projektów interdyscyplinarnych i rolę współpracy między przedstawicielami różnych specjalizacji w osiąganiu pogłębionych wyników badań. Wystąpienie prof. Iwony Modrzewskiej−Pianetti stanowiło wprowadzenie do bloku tematycznego poświęconego głównie archeologii okresu rzymskiego. W części obrad prowadzonej przez prof. Andrzeja Buko dominowała problematyka architektury obronno−rezydencjonalnej dojrzałego i późnego średniowiecza. Ostatnia część sesji, którą poprowadzili prof. Juliusz Chrościcki i dr Tomasz Dziubecki, poświęcona była programom ideowym i artystycznym architektury pałacowej XVII−XIX w.
W „Galerii Korytarz” w Szkole Głównej zaprezentowano wystawę Zdjęcia lotnicze założeń rezydencjonalnych i obronnych, przygotowaną przez Krystiana Trelę, studenta Instytutu Archeologii UW. Fotografie są wynikiem udziału autora w projektach badawczych, prowadzonych w latach 2006−09. Obejmowały one udział w wykopaliskach archeologicznych, inwentaryzację i dokumentację zespołów zabytkowych, badania powierzchniowe oraz prospekcję lotniczą. Archeologia lotnicza, zwana też „archeologią zdjęć lotniczych”, jako metoda badawcza pojawiła się w naszym kraju już w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Pierwotnie do celów lotniczej prospekcji stanowisk archeologicznych używano balonów, następnie zdjęcia robiono z pokładów aeroplanów. Te, które zaprezentowano na wystawie, zostały wykonane z użyciem paralotni. Dzięki niewielkim kosztom utrzymania i dużej uniwersalności zdaje się być ona idealnym rozwiązaniem dla tego typu metod badawczych. Archeologia lotnicza może być wykorzystywana zarówno do poszukiwania nieznanych dotąd stanowisk archeologicznych, jak i do dokumentowania i lepszego poznania obiektów już znanych. Obserwacja z góry pozwala zauważyć niewidoczne przy badaniach z powierzchni ziemi takie zjawiska, jak zróżnicowanie morfologii terenu czy odmienność roślinności porastającej stanowiska archeologiczne. Metody prospekcji lotniczej przydatne są nie tylko archeologom, ale także np. historykom sztuki i architektury oraz architektom krajobrazu.
Krystian Trela wyeksponował bogaty materiał zdjęciowy, prezentujący różnego typu obiekty, które pozostają w sferze zainteresowań badaczy. Widzowie przyglądali się zarówno reliktom grodzisk, których ogrom i wspaniałość można dziś w pełni pokazać jedynie dzięki zdjęciom z powietrza (np. grodzisko Bałupiany, grodzisko w Wiślicy, grodzisko w Podebłociu, grodzisko Jeziorko), jak też stanowiskom badawczym z terenów Libanu (Jyieh) i Krymu (Fort Funa). Na szczególną uwagę zasługiwały zdjęcia średniowiecznych i nowożytnych założeń obronno−rezydencjonalnych, doskonale ukazujące imponującą skalę tych budowli (zamek w Besiekierach, zamek i katedra w Kwidzynie). Nie zabrakło także dokumentacji zdjęciowej nowożytnych założeń pałacowo−parkowych (Wilanów, Łazienki Królewskie w Warszawie, Królikarnia, Natolin, Krzyżtopór). Interesującym uzupełnieniem wystawy były zdjęcia przedstawiające wraki dawnych statków, spoczywające na dnie Bałtyku w okolicach Barth (Niemcy).
Akademicki Związek Sportowy
Sztafeta na 100−lecie
22 maja, kilka minut po godzinie 2000, do wypełnionej ludźmi dużej auli Politechniki Warszawskiej wbiega 6 mężczyzn, uczestników „Sztafety przez Polskę”. Podbiegają do prof. Marka Rockiego, prezesa Akademickiego Związku Sportowego i wręczają mu flagę AZS z podpisami zebranymi w ośrodkach, przez które przebiegli przez 11 dni. Tak rozpoczyna się gala 100−lecia związku. Dziewięcioro sportowców rozpoczęło trasę 12 maja ze szczytu Babiej Góry. Miejsce nie jest przypadkowe. Babia Góra była celem wycieczek Walerego Goetla, Wacława Majewskiego i Szymona Pawlicy i tam zrodziła się idea powołania AZS, urzeczywistniona 15 maja 1909. Sztafetę zorganizowano z inicjatywy Tomasza Wróbla (AZS Politechniki Opolskiej) i Marcina Strządały (AZS UŚ Cieszyn). Młodzi sportowcy z kilku klubów AZS przebiegli, przejechali rowerami i przepłynęli motorówką przez niemal całą Polskę, m.in.: Kraków, Katowice, Opole, Wrocław, Poznań, Gdańsk, Bydgoszcz i Łódź, by uczcić 100−lecie powstania swej organizacji.
Po odebraniu sztandaru prof. Rocki podziękował uczestnikom sztafety i przypomniał o jubileuszu AZS oraz historii związku. – Patrząc na miniony czas, możemy odetchnąć z ulgą – udało się! Mimo dwóch wojen światowych i wielu trudnych momentów, idea i organizacja przetrwały do dziś. Przesłanie założycieli AZS o „rozbudzanie wśród młodzieży zamiłowania do sportu i dawanie członkom materialnej możliwości do wspólnej pracy w kierunku rozwijania sił fizycznych za pomocą wszelkich zdrowych a odpowiednich sportów, zabaw i gier ruchowych” jest nadal aktualne – mówił.
Prof. Barbara Kudrycka, minister nauki i szkolnictwa wyższego, stwierdziła, że najlepszym podsumowaniem dorobku i znaczenia organizacji jest fakt zdobycia w Pekinie wszystkich medali olimpijskich dla Polski przez sportowców AZS. Minister wręczyła działaczom związku odznaczenia państwowe. Wśród uhonorowanych Złotym Krzyżem Zasługi znalazła się Halina Hanusz, korespondentka „Forum Akademickiego”, sekretarz redakcji „Akademickiego Przeglądu Sportowego”.
Gala w PW była jedną z kilku uroczystości w trakcie roku jubileuszowego 2008/2009. Pierwszym jubileuszowym wydarzeniem było zorganizowane przez Zarząd Główny AZS w Krakowie w lipcu 2008 IX Forum Międzynarodowej Federacji Sportu Uniwersyteckiego (FISU). W obradach w Collegium Novum UJ uczestniczyli prezydent FISU George Killian i delegaci z ponad 50 państw. We wrześniu odbył się I Zjazd Klubów Seniora AZS. W Gdańsku, w dniach 17−19 października, zainaugurowano jubileuszowy rok akademicki 2008/ 2009. Zakończeniem wydarzeń rocznicowych będzie październikowe spotkanie w Krakowie.
Posiedzenie Senackiej Komisji Nauki, Edukacji i Sportu 16 czerwca także poświęcone było stuleciu AZS. Prof. Marek Rocki, senator RP i prezes AZS, przedstawił historię organizacji. Okazało się, że wśród senatorów jest kilka osób związanych ze sportem akademickim, m.in.: Zbigniew Szaleniec (absolwent AWF Katowice), Andrzej Szewiński (były zawodnik i dyrektor klubu AZS Częstochowa), Kazimierz Wiatr (profesor AGH), Adam Massalski (profesor Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach, były prezes AZS UJ), Antoni Piechniczek (absolwent AWF Warszawa).
Uniwersytet Rzeszowski, PWSZ Krosno, AZS
WF – obowiązek czy przyjemność?
W dniach 4−6 czerwca odbyła się w Rzeszowie i w Krośnie ogólnopolska konferencja naukowa Kultura fizyczna studentów na przełomie stuleci – stan i perspektywa zmian. Jej organizatorami były: Wydział Wychowania Fizycznego URz., PWSZ w Krośnie, Podkarpackie Towarzystwo Naukowe Kultury Fizycznej w Rzeszowie oraz Zarząd Główny Akademickiego Związku Sportowego.
W inauguracyjnym wystąpieniu prof. Kazimierz Obodyński (URz.) przedstawił rolę AZS w kształtowaniu kultury fizycznej w szkołach wyższych. Dr hab. Stanisław Zaborniak, prof. WSBiP w Ostrowcu Św., mówił o sportowych organizacjach studenckich Lwowa i Krakowa, działających przed formalną rejestracją AZS. Halina Hanusz przedstawiła referat Polska w światowym systemie współzawodnictwa sportu studenckiego w latach 1924−2007, kreśląc rolę Polski w międzynarodowym studenckim ruchu sportowym. Postulat dotyczący rozgrywania akademickich mistrzostw świata został zgłoszony przez Polaków na Kongresie Międzynarodowej Konfederacji Sportu (CIE). Pierwsze międzynarodowe mistrzostwa studenckie odbyły się w Warszawie w 1924 r. Dały one początek światowej rywalizacji studentów−sportowców. Siedzibą władz Komisariatu Sportowego CIE w latach 1924−25 była Warszawa. Impreza rozgrywana w latach 20. była protoplastą dzisiejszych uniwersjad, w które Polacy są mocno zaangażowani. Autorka przedstawiła też międzynarodowe osiągnięcia medalowe polskich sportowców−studentów.
Dr Zbigniew Barabasz (URz.) w referacie Kultura fizyczna studentów w europejskich szkołach wyższych zaproponował wprowadzenie w polskich szkołach wyższych modelu z uczelni europejskich, w których nie ma obligatoryjnych zajęć z wf., a zajęcia prowadzone są przez studentów działających w centrach sportowych. Oferta sportowa jest częściowo odpłatna i realizowana zgodnie z zainteresowaniami i upodobaniami studenta. Przeciw temu pomysłowi wystąpiła dr Iwona Tabaczek−Bejster (URz.), która uważa, że największe znaczenie w procesie wychowania ma dobry pedagog. To jego wiedza, umiejętności i postawa decydują o roli, którą spełnia sport w pełnej edukacji studenta. Prof. Mestwin Stanisław Kostka i Sebastian Humbla (Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania, Białystok), wysunęli postulat, by traktować sport akademicki w kategoriach dobra społecznego. „A dobrem społecznym się nie handluje, ani się go nie komercjalizuje”.
Bartłomiej Korpak, sekretarz generalny AZS, uważa, że minima wychowania fizycznego w wymiarze 60 godzin nie spełniają żadnej funkcji. Tylko co dziesiąty polski student uczestniczy systematycznie w jakichkolwiek formach aktywności fizycznej. Obowiązkowe zajęcia z wychowania fizycznego rozliczane są według kryterium obowiązkowości, a nie umiejętności. Referent uważa, że należy to zmienić. Jednak dr hab. Andrzej Nowakowski, prof. URz., zauważył, iż nie ma pewności, czy wychowanie fizyczne w wyższych uczelniach w ogóle zostanie utrzymane w grupie podmiotów o charakterze obligatoryjnym, czy też zostanie przesunięte do grupy zajęć fakultatywnych.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.