Jak nie męczyć mikrobiologa?

Przemysław Krakowiak


Bez względu na to, co dobrego lub złego można powiedzieć o stanie higienicznym toalet publicznych, pewnie niewiele osób wie, że jest on determinowany przez czystość biologiczną powietrza i powierzchni w tych pomieszczeniach. To właśnie obecność niedostrzegalnych gołym okiem mikroorganizmów wpływa na to, co możemy już dostrzec i określić jako brud. Wpływa też na ogólne bezpieczeństwo zdrowotne korzystania z toalet publicznych. I choć temat może się wydawać mało elegancki, to stanowi on ważne zagadnienie z punktu widzenia ochrony zdrowia człowieka, bo przecież każdy z nas w ciągu dnia korzysta z toalet w pracy, szkole, kinie, hotelu i wielu innych miejscach. Ponadto nasze zaplecze sanitarne musi być gotowe na Euro 2012.

Chmury kropelek

Pomieszczenia sanitarne to miejsca, które są szczególnie narażone na biologiczne zanieczyszczenie powietrza i powierzchni, także mikroorganizmami chorobotwórczymi. Źródłem tych zanieczyszczeń jest głównie sam człowiek, ale także drobnoustroje występujące w powietrzu wewnętrznym. Jednak rozwojowi złego stanu higienicznego toalet sprzyja nieodpowiednie zachowanie ludzi podczas korzystania z nich, a także sprzyjające powstawaniu bioaerozoli rozwiązania zastosowane w sanitariatach. Samo spuszczenie wody w toalecie wytwarza chmurę miniaturowych kropelek, składających się z mikroorganizmów i nieczystości, podobnie jak przy emisji kropel zawierających drobnoustroje w trakcie kichnięcia. Także przez nieumycie rąk po skorzystaniu z toalety mikroorganizmy mogą być przeniesione na różne powierzchnie użytkowe, takie jak spłuczki, klamki w kabinach czy drzwiach, kurki kranów, z którymi inne osoby mogą mieć kontakt. To właśnie ręce odgrywają największą rolę w przenoszeniu drobnoustrojów na różne powierzchnie. Na zanieczyszczenie mikrobiologiczne toalet duży wpływ ma też samo rozmieszczenie pomieszczeń w toalecie. Czasem toaleta i umywalnia znajdują się w osobnych pomieszczeniach oddzielonych drzwiami, co zmusza osobę korzystającą z toalety do spuszczenia wody i otworzenia drzwi niemytymi rękoma i ewentualnego pozostawienia zanieczyszczeń na klamce, nie wspominając już o spłuczce.

Czy rzeczywiście w pomieszczeniach sanitarnych roi się od mikroorganizmów? Czy są to żyjątka niebezpieczne dla zdrowia? Jest tylko jedna droga, aby to sprawdzić – mikrobiolog powinien przeprowadzić badanie czystości biologicznej powietrza oraz powierzchni toalet. Idąc tym tokiem rozumowania, przeprowadziłem badania dwóch pomieszczeń sanitarnych znajdujących się w budynku uczelni. Aby wyniki były miarodajne i rzeczywiste, badania odbywały się w dzień powszedni w trzech przedziałach czasowych – rano, w południe i po południu. Oceniłem ilość drobnoustrojów w powietrzu toalet oraz na wybranych powierzchniach, takich jak: klamki drzwi, przyciski dozownika na mydło, kurki kranów, deski sedesowe, przyciski spłuczki, dozownik na papier toaletowy. Wyniki okazały się zaskakujące: liczba mikroorganizmów w powietrzu nie przekraczała ilości standardowej dla powietrza pomieszczeń zamkniętych – rzędu 103 CFU/m3 powietrza (CFU – colony forming unit – jednostki tworzące kolonie – jednostki oznaczające liczbę komórek w/na badanym materiale/substancji wg założenia, że jedna komórka w trakcie podziałów tworzy kolonię komórek). Pewnie każdy spodziewałby się dużo większej liczby, w końcu to toalety, w dodatku publiczne. Liczba drobnoustrojów na badanych powierzchniach była również standardowa i wcale nie niecodzienna – rzędu 101 – 102 CFU/25 cm2 badanej powierzchni. Rozkład w zależności od pory dnia również nie był nadzwyczajny – w godzinach południowych i popołudniowych ilość drobnoustrojów była większa niż w godzinach porannych, zapewne na skutek zwiększenia liczby osób korzystających z toalet w ciągu dnia.

Gdzie zatem tkwi problem? Skoro liczba mikroorganizmów jest taka, jak wszędzie wokół nas, to wydawałoby się, że toalety możemy uznać za czyste biologicznie. Jednak to nie ilość jest tutaj ważna. Zastanówmy się, co z jakością badanej mikroflory. Przecież gdyby się okazało, że większość drobnoustrojów jest chorobotwórcza, to aż strach wejść do takiego pomieszczenia. Pozostaje zatem przeprowadzić długie i żmudne badania diagnostyczne, dzięki którym dowiemy się, co tak naprawdę w tych toaletach siedzi.

Patogeny oportunistyczne

Rozpocząłem niekończące się testy hodowlane i biochemiczne. Mnóstwo probówek, wiele rodzajów podłoży, wszystko po to, aby sprawdzić, czy np. dane bakterie mogą redukować azotany, czy może asymilują różne cukry, wytwarzają katalazę itd. Z wszystkich szczepów udało mi się wyodrębnić kilka najczęściej występujących i na nich skupiłem największą uwagę. Po mozolnych etapach identyfikacji okazało się, że najczęściej występującymi – co w sumie nic dziwnego, bo znajdują się one normalnie w powietrzu – są ziarniaki (Micrococcus varians, Micrococcus roseus), laseczki (Bacillus subtilis, Bacillus pumilus, Bacillus coagulans), ale także szczepy gronkowca (Staphylococcus), pałeczki jelitowe (Escherichia) i drożdże Candida. Nie dziwi ich obecność w miejscu, z którego zostały pozyskane, jednak należałoby zwrócić na nie szczególną uwagę. Tak jak mikrokoki czy laseczki występują wszędzie w powietrzu nas otaczającym i są raczej niegroźne, tak trzy ostatnie mogą być potencjalnie patogenne w zależności od gatunku.

I tu ciąg dalszy diagnostyki, musimy przecież wiedzieć, czy ze strony tych maleńkich żyjątek coś nam grozi, czy mogą sobie mieszkać w toaletach. Możemy założyć, że skoro pojawiły się w toaletach uczelnianych, z których korzysta wiele osób, to mogą się pojawić w każdym innym publicznym sanitariacie. Na podstawie testów biochemicznych i testów API, szczepy udało mi się zakwalifikować do gatunków S. epidermidis, S. cohnii ssp. urealitycum, E. coli, C. albicans. Na szczęście wszystkie te gatunki to patogeny oportunistyczne, mogące wywoływać stany chorobowe, takie jak infekcje skóry, zaburzenia układu pokarmowego czy infekcje dróg moczowych, tylko w sprzyjających warunkach.

Źródłem ich pochodzenia jest człowiek – S. epidermidis to normalna mikroflora skóry, S. cohnii ssp. urealitycum należy do mikroflory skóry i przewodu moczowego, a E. coli i C. albicans stanowią mikroflorę przewodu pokarmowego. Ich obecność w pomieszczeniach sanitarnych wydaje się zatem uzasadniona bytowaniem w tym miejscu człowieka, a raczej szczególnymi czynnościami, jakie się w nich wykonuje. Mimo wszystko ich obecność powinna być ograniczona ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne. To że były z badanych pomieszczeń wyizolowane, to zatem znak, że taka sytuacja może się powtarzać, więc musimy zrobić wszystko, aby mikroorganizmy tej grupy nie występowały w badanych miejscach.

Efekt bójczy

Tu powinien się zacząć kolejny etap badań, którego celem byłoby określenie charakterystycznych cech i właściwości tych mikroorganizmów, aby móc skonstruować takie systemy zabezpieczeń lub tak ulepszyć przedmioty wykorzystywane w toaletach, żeby nie mogły ich zasiedlać bakterie. Polega to na poznaniu budowy komórek na poziomie molekularnym i takim dobraniu środków biostatycznych, aby mogły być wprowadzone np. na powierzchnie urządzeń. Na szczęście dla mnie producenci sprzętu sanitarnego prześcigają się w takich badaniach i aktualnie istnieje wiele rozwiązań mających na celu ograniczenie ilości drobnoustrojów. Np. w niektórych krajach w toaletach publicznych stosuje się dwuwarstwowy papier toaletowy, przy czym jedna warstwa (zewnętrzna po nawinięciu) jest gładka i nieprzepuszczalna dla mikroorganizmów, zawierająca związki hamujące ich wzrost. Produkuje się także maty ze środkami biobójczymi, które rozkłada się w toaletach, zwłaszcza przy klozetach i pisuarach. Konstruowane są takie typy klozetów, w których woda spłukuje nieczystości ruchem wirowym, co zmniejsza powstawanie bioaerozolu mogącego zawierać bakterie kałowe i tym samym następuje dużo mniejsze roznoszenie drobnoustrojów po pomieszczeniu.

Trzeba się jednak zastanowić, czy tradycyjne mycie przeznaczonymi do tego środkami chemicznymi nie wystarczy. Moje dalsze badania skupiły się zatem na efekcie bójczym wyizolowanych szczepów. Jako środki przeciwdrobnoustrojowe w roli głównej wystąpiły preparaty dostępne komercyjnie, stosowane do zmywania powierzchni płytek ceramicznych oraz środki czyszcząco−dezynfekujące do toalet, po których „miliony bakterii zginą”. Środki te zawierają odpowiednio anionowe związki powierzchniowo czynne i podchloryn sodu. Zalecane przez producenta rozcieńczenie środka do zmywania powierzchni wynosi 50x, a środka do czyszczenia toalet 100x. Postanowiłem zastosować takie rozcieńczenia oraz sprawdzić, jaki efekt dadzą 10−krotnie większe rozcieńczenia tych specyfików. Testowi poddałem wyizolowane mikroorganizmy w zawiesinie zawierającej 105 komórek w ml, czyli kilkakrotnie więcej niż ilości występujące w badanych pomieszczeniach. Wynik testu był o tyle zaskakujący, że nawet w przypadku rozcieńczeń większych niż proponowane przez producenta nastąpił efekt bójczy każdego z badanych szczepów bakteryjnych. Wniosek nasuwa się zatem sam – częste mycie (w tym przypadku pomieszczeń, z których korzystamy) wydłuża nasze życie, a przynajmniej zmniejsza ryzyko zachorowań.

Jak widać, mamy tutaj dwie drogi. Pierwsza jest taka, że biedny mikrobiolog wpierw zbada kilka toalet, albo lepiej kilkanaście, żeby wynik był bardziej miarodajny. Następnie wyodrębni z wszystkich występujących tam mikroorganizmów te, które mogą być zagrożeniem dla ludzi, porówna, że rzeczywiście te właśnie występują i nie są pojedynczym przypadkiem. Następnie mikrobiolog musi dokładnie zidentyfikować badane szczepy, aby mógł określić, jak bardzo są niebezpieczne i jak można je zwalczyć. Trzeba zatem włączyć tu badania genetyczne oraz syntezę nowych produktów do pomieszczeń sanitarnych, produktów, które w czasie używania będą wolne od drobnoustrojów. Następnie pozostanie już tylko zbadać, czy nowe zastosowania zdają egzamin i przeprowadzić jeszcze kilka testów stwierdzających możliwość przeżywania mikrobów na opracowanych wyrobach. Wtedy mikrobiolog może być dumny ze swojej pracy.

Jest jednak druga, prostsza droga. Pozwoli ona zaoszczędzić czas i zapewnić bezpieczeństwo używania pomieszczeń sanitarnych. Wystarczy przeczytać ten artykuł i stosować środki czyszcząco−dezynfekujące, chociażby dostępne w sklepach. Warunek jest tylko jeden, należy je stosować zdecydowanie częściej niż raz na miesiąc. Wtedy mikrobiolog może się zająć innymi badaniami, mającymi na celu zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego w miejscach użyteczności publicznej, mając tym samym wiedzę, że toalety nie stanowią źródła niebezpiecznych dla człowieka mikroorganizmów.

Mgr inż. Przemysław Krakowiak pracuje na Wydziale Biotechnologii i Nauk o Żywności Politechniki Łódzkiej.