Interes wydziału czy dobro studenta?

Grzegorz Filip


Jak to jest? Czy lepiej, gdy studentów prawa uczy łaciny filolog klasyczny, czy też, kiedy jej uczy prawnik? Lepszym wykładowcą jest specjalista czy przyuczony amator? Pewnie ten pierwszy, chyba że nie będzie to już łacina, tylko... „terminologia łacińska”, wtedy załatwią to znawcy prawa rzymskiego.

Wydziały prawa niektórych uniwersytetów, np. UMCS, UMK, zrezygnowały z lektoratu języka łacińskiego, który prowadzili fachowcy spoza wydziału, i zastąpiły go przedmiotem pod nazwą „łacińska terminologia prawnicza”, wykładanym własnymi siłami. Taki jest interes wydziału, który dba o swoich pracowników, o ich pensum i godziny nadliczbowe. A studenci? Studenci otrzymują produkt sprofilowany pod kątem zawodowym w miejsce przedmiotu ogólnego. Efekt: odwrót od uniwersyteckiej zasady poszerzania horyzontów, kolejny krok ku uzawodowieniu absolwentów uniwersytetu.

Zajrzałem do standardów kształcenia na kierunku prawo i okazuje się, że nie ma tam już łaciny, a jedynie owa „terminologia łacińska”. Nie wszystkie uniwersytety idą jednak po linii najmniejszego oporu. Na KUL, oprócz lektoratu łacińskiego, którego nie zlikwidowano, prowadzone są ćwiczenia z łaciny prawniczej. Na UJ łacina pozostała jako przedmiot fakultatywny.

To samo, co z łaciną, zaczyna się dziać z filozofią, socjologią i psychologią – przedmiotami, które mogłyby poszerzać horyzonty studentów. Na wydziałach prawa socjologię i psychologię społeczną wykładają sami prawnicy, podobnie jest z etyką, której nauczają specjaliści od doktryn politycznych. W dziedzinie filozofii edukują prawników eksperci od teorii organizacji i kierownictwa. Chów autarkiczny. Wszystko można załatwić siłami własnej jednostki. Niedługo wydziały przejmą prowadzenie WF−u!

Czy zależy nam na tym, żeby student nie wyjrzał poza horyzont prawniczy, zamknął się w getcie swojej profesji? Po co ta izolacja? Czy to nie dlatego narzekamy potem, że prawnicy pozbawieni są kontaktu z rzeczywistością, z życiem społecznym?

Grzegorz Filip