Od pisma do człowieka

Piotr Kieraciński


To była kwestia przecinka – mówi prof. Tadeusz Widła, szef Katedry Kryminalistyki w Uniwersytecie Śląskim. Pytanie organu śledczego brzmiało: czy w „Dzienniku sztabowym” pacyfikacji kopalni „Wujek” było napisane „Nie czekać na rozkaz”, czy może „Nie, czekać na rozkaz”? W obecnej wersji dokumentu przecinek tam jest. Czy jednak był w trakcie akcji, w pierwotnym zapisie? Zdaniem prof. Widły – był. I taką opinię, jako biegły z zakresu analizy pisma, przedstawił sądowi, który badał sprawę pacyfikacji w kopalni „Wujek” – to jeden z najgłośniejszych procesów związanych ze stanem wojennym. – Nasza ekspertyza przesądziła o postaci ostatecznego rozstrzygnięcia. O tym, że nie skazano dowódców akcji, tylko pluton ZOMO, zwany plutonem egzekucyjnym – mówi uczony.

Oryginalny tekst poddany został nie tylko tradycyjnej analizie grafologicznej. Zbadano go także przy pomocy mikrofotospektrometru ramanowskiego. Okazało się, że ta sama ręka pisała cały tekst wraz z przecinkiem, ale także tusz, którym postawiono przecinek, jest dokładnie tym samym tuszem, którym napisano resztę tekstu.

Pismo i płeć

Pismo wiele mówi o człowieku. Kobiety piszą inaczej niż mężczyźni. Ci ostatni piszą drobniejsze litery, często zaostrzone, pomijają łączniki między literami. Z kolei kobiety mają tendencję do skracania sfery górnej liter. Na podstawie pisma możemy określić płeć piszącego. Prof. Widła mówi, że z pewnością 8:10. Wie, co mówi, bo habilitował się właśnie na podstawie pracy na temat odmienności pisma kobiet i mężczyzn. – Gdyby kierować się analizą pisma, należałoby stwierdzić, że nieprawdą jest, jakoby kobiety się maskulinizowały. To raczej mężczyźni się feminizują – stwierdza. Ponieważ pismo jest ekspresją psychiki, chodzi zatem o płeć psychiczną. Jednak istnieje spory rozziew między płcią psychiczną a metrykalną, dlatego próbując ustalić płeć na podstawie pisma, musimy liczyć się z 20−procentowym marginesem błędu.

Techniki analizy pisma, zwane potocznie grafologią, stosowane są głównie w postępowaniach procesowych, gdy zamierzamy ustalić autora tekstu. Sam termin grafologia początkowo, czyli w końcu XIX wieku, dotyczył raczej prób określania charakteru, sylwetki psychologicznej człowieka na podstawie analizy pisma. Dziś nazywamy tę dziedzinę psychologią pisma. Służy ona zazwyczaj do określania sylwetki autora tekstu, np. aby określić płeć, profil środowiskowy sprawcy przestępstwa, którego pismo znamy, czy np. autora anonimu okupowego. Z tego powodu bada się nie tylko kształt liter i sposób ich używania, ale także język, jakim posługuje się autor. Ludzie z określonych środowisk czy regionów stosują charakterystyczne słownictwo, konstrukcje gramatyczne czy w końcu – popełniają podobne błędy. To pozwala określić krąg, w którym należy szukać sprawcy przestępstwa, ewentualnie zawęzić obszar jego poszukiwań.

Prof. Widła zauważa: – Ludzie nigdy nie piszą dwa razy dokładnie tego samego. Jeśli mamy do czynienia z dwoma identycznymi tekstami, to znaczy, że albo jeden jest kopią drugiego, albo są kopią innego, nieznanego tekstu

Nie kształt, lecz nawyk

Natomiast typowa analiza graficzno−porównawcza polega na ustaleniu nawyku pisarskiego na podstawie pisma. Nawyk pisarski to pewne prawidłowości, które kierują sposobem prowadzenia długopisu i stawiania liter. Zazwyczaj mamy do czynienia z dwoma tekstami, które chcemy porównać: porównawczym i kwestionowanym. Najpierw bada się tekst porównawczy, czyli pochodzący od osoby, która jest typowana jako autor tekstu wątpliwego. Nie sprawdza się, czy jeden i drugi tekst są podobne, bowiem samo podobieństwo może być wynikiem udanego naśladownictwa. Natomiast bada się, jakie prawidłowości kierowały powstaniem tekstu porównawczego i sprawdza, czy powstaniem tekstu kwestionowanego rządził ten sam nawyk pisarski. Jeśli taki sam kształt liter był wynikiem odmiennych nawyków, mamy do czynienia z ewidentnym fałszerstwem.

Gdy pytam o cechy pisma, które w analizie brane są pod uwagę, słyszę długą listę: stosunki wielkościowe, rytm odstępów, liczba znaków kreślonych jednym pociągnięciem pióra, relacja między górną a dolną linią wyrazów, sposób przyłączania elementów bocznych do owali, formowanie dwuznaków, przyłączanie znaków diakrytycznych, sposób wysklepiania i cieniowania owali, inicjowania liter... Ale także nacisk narzędzia pisarskiego – ten bada się pod mikroskopem. Jednak prof. Widła podkreśla: – Dziś poznanie samego pisma jest tylko wstępem do badań. Analizując różne aspekty pisma, przede wszystkim staramy się ustalić nawyki pisarskie, np. w którą stronę prowadzona jest ręka, odśrodkowo czy dośrodkowo.

W praktyce liczba cech brana pod uwagę zależy od długości dostępnego tekstu oraz od tego, na ile jest on nasycony znamionami osobniczymi, czyli spersonalizowany. Personalizacja to odstępstwo od wzorca pisarskiego wyniesionego ze szkoły. W Polsce funkcjonują dwa wzorce pisarskie, ukształtowane na podstawie elementarzy Falskiego (starszy) i Przyłubskiej (nowszy). Im większe jest odstępstwo od wzorca, czyli spersonalizowanie pisma, tym łatwiej je zidentyfikować. Najtrudniej identyfikować pisma banalne.

Pismo przed sądem

Prof. Widła kilkanaście razy w roku występuje przed sądem jako biegły z zakresu analizy pisma. Najczęstsze są sprawy spadkowe – chodzi o autentyczność testamentu. Zdarzają się jednak potrzeby analizy listów pożegnalnych samobójców – aby stwierdzić, że na pewno jest to list pisany przez tę osobę z własnej woli, a nie np. list wymuszony czy wręcz napisany przez zabójcę. Wykonuje się też ekspertyzy anonimów okupowych: czasami aby ustalić krąg potencjalnych podejrzanych, czasami aby udowodnić autorstwo konkretnej osobie.

W zależności od obszerności grafizmu – czy jest to tylko podpis, czy tekst – i jego zindywidualizowania można wyróżnić nawet kilkadziesiąt znamion pisma, które umożliwiają jego identyfikację. Nie wszystkie muszą być wykorzystane w identyfikacji, następnie wykazywane w materiale ilustracyjnym, który przedstawia się podczas procesu. – Pokazuje się tyle, żeby osiągnąć próg perswazyjności – mówi Tadeusz Widła. Ekspert musi uzyskać przekonanie, że było tak, jak to przedstawia oraz musi przekonać organ procesowy, że ma rację. Poziomy aspiracji jednego i drugiego muszą się zgadzać. Nie może być tak, żeby w toku ekspertyzy zostały ujawnione różnice, dla których nie ma innego wyjaśnienia, jak tylko przyjęcie hipotezy, że to jest przejaw cudzego nawyku. Różnice muszą być niewytłumaczalne, bo różnice wytłumaczalne nie stanowią przeszkody. Wtedy uznaje się, że one są przejawem zmienności doraźnej, wywołanej znaną przyczyną, np. chorobą.

Okazuje się, że już i wizyta u adwokata potrafi wpłynąć na kształt podpisu. Istnieje obszerna literatura dotycząca zmian pisma pod wpływem chorób, stresu, alkoholu. W Katedrze Kryminalistyki UŚ takie badania także są prowadzone. Oprócz wspomnianej już pracy na temat wpływu płci na pismo, powstały prace o zmianach pisma pod wpływem choroby Alzheimera, alkoholu, epizodu depresyjnego czy w końcu guza mózgu. Każdy z tych przypadków ma znaczenie w praktyce sądowej. Prof. Widła podaje przykłady: była kwestia autentyczności podpisu pod zgodą na pobranie krwi od człowieka zamroczonego alkoholem, bowiem różnił się od tego, który oskarżony przedstawił pisząc w stanie trzeźwości. Poznanie pisma osób w depresji ma znaczenie przy analizie listów samobójców. Osób terminalnie chorych – np. do stwierdzenia autentyczności testamentów. Guz mózgu potrafi dać w piśmie ekspresję w postaci tzw. zjawisk lustrowanych – osoby chore kreślą litery odwrotnie niż zwykle, zmieniają się też stosunki wielkościowe w piśmie.

Skoro o piśmie wiemy tak wiele, a podczas analizy możemy nawet określić sposób trzymania i prowadzenia urządzenia piszącego, to czy można eksperta oszukać? – Tak – przyznaje T. Widła. – Fachowcy potrafią nauczyć się ruchu ręki. Przytacza przykład kobiety, która kilkakrotnie w ciągu życia zmieniała charakter pisma, dostosowując je do pisma kolejnych partnerów życiowych. W praktyce sądowej zdarzają się różnice zdań między ekspertami.

Domyślam się, że historia wykorzystywania ekspertyz pisma w sądach jest równie niedługa jak samo pojęcie grafologii. Prof. Widła wyprowadza mnie z błędu: – Już Swetoniusz pisał, że August Oktawian miał skłonność do pisania tak, jak wymawia. Ekspertyza pisma to bardzo stara dziedzina identyfikacji sądowej. W kodeksach justyniańskich z VI wieku jest część Digesta, zawierająca wskazania dla sędziów oparte na wcześniejszych doświadczeniach sądów. Jest w nich mowa o badaniu pisma dla celów procesowych. Zatem takie praktyki musiały występować już wcześniej. Nie zaniknęły one wraz z upadkiem Cesarstwa Rzymskiego. W Bolonii zachowały się pochodzące z XIII wieku dekrety ustalające biegłych sądowych z zakresu analizy pisma.

Technika w służbie grafologa

Pracownie Katedry Kryminalistyki ozdobione są kopiami badanych dokumentów, przykładami udanych i mniej udanych fałszerstw, ale także narzędziami zbrodni. Jednak najważniejsze miejsce zajmuje nowoczesna aparatura do analizy pisma oraz do prac w innych dziedzinach, uprawianych w zespole prof. Widły. Do analizy pisma służy przede wszystkim wideokomparator – uniwersalne urządzenie pozwalające na wszechstronną analizę dokumentów w różnych zakresach widma. Jest też wspomniany zestaw mikrospektro−fotometryczny oraz urządzenie do badania grafiki czy innych obiektów w świetle monochromatycznym, które ujawnia wiele niewidocznych w świetle dziennym cech. Specjalny zestaw służy do badania pisma wgłębionego, np. z czystej kartki z notesu, która znajdowała się pod zaginioną kartką zapisaną. Urządzenie wykorzystuje zjawisko elektrostatyczności, by specjalną folię, nałożoną na kartkę pokryć tonerem tylko w miejscach wgłębionych narzędziem pisarskim. Można potem pracować na tej folii, nie niszcząc oryginalnego materiału badawczego.

Mnogość nowoczesnej aparatury uczony kwituje słowami: – Ministerstwo było dotychczas przychylne naszym pomysłom. To krótkie podsumowanie faktu, że zespół prof. Widły zrealizował szereg grantów badawczych KBN i MNiSW.

Śląscy kryminalistycy zajmują się także podpisami, szczególnie sygnaturami na dziełach sztuki. Oczywiście ostateczny cel tych badań jest podobny jak analiza pisma – ekspertyzy sądowe. Podobnie jest z badaniami poligraficznymi.

– Potrafimy bardzo wiele. Problemem jest, w jakim stopniu nasza wiedza z zakresu kryminalistyki jest wykorzystywana przez sądy – mówi Tadeusz Widła. Ogromna oferta techniczna nie jest tania. Niestety, alternatywą oszczędności w postępowaniu procesowym jest naruszanie słusznie narzuconych prawem reguł postępowania sądowego, z co za tym idzie – ryzyko błędu sądowego.