Jesteśmy zgromadzeniem ekspertów

Rozmowa z dr. hab. Mieczysławem Sochą, sekretarzem Państwowej Komisji Akredytacyjnej


Komu ma służyć działalność PKA? – Jesteśmy agencją publiczną, która ma dostarczać wiarygodnej i obiektywnej informacji o jakości kształcenia w szkolnictwie wyższym. W tym sensie strzeżemy interesu publicznego w tym sektorze. Nasi interesariusze to studenci, środowisko naukowe, pracodawcy i rodziny, ponieważ edukacja jest istotnym polem, na którym inwestuje się publiczne i prywatne pieniądze.

Ale utajnianie raportów z oceny jakości kształcenia nie służy nikomu poza garstką decydentów, dla których są one dostępne.

– Podjęliśmy decyzję, żeby od połowy roku publikować przynajmniej podsumowanie raportu – słabe i silne strony jednostki. Wtedy omijalibyśmy kwestie związane z ochroną danych osobowych. Docelowo chcielibyśmy jednak publikować całe raporty. Zwiększyłoby to przejrzystość pracy PKA oraz sprzyjało upowszechnianiu dobrych praktyk w sferze jakości kształcenia.

Zaskoczyła mnie argumentacja, że ustawa o ochronie danych osobowych nie pozwala publikować informacji typowo zawodowych na temat osób piastujących funkcje publiczne.

– W raportach znajdują się nie tylko informacje, ale także oceny. Możemy rozważać różne formy publikacji, np. oczyszczamy raport z „wrażliwych” elementów. To jednak wymaga dodatkowego zatrudnienia, pieniędzy. W tym roku planujemy 500 wizytacji. Każdy raport to kilkadziesiąt stron. Ktoś go musi redagować przed publikacją, choćby tyko ujednolicić. Pracujemy nad propozycja syntetycznego raportu, który mógłby być publicznie dostępny.

Gdy mówimy PKA, kogo mamy na myśli?

– Właściwa komisja składa się z 80 członków nominowanych przez uczelnie i konferencje rektorów, zawodowe stowarzyszenia naukowe, organizacje pracodawców, a mianowanych przez ministra. Te osoby tworzą zgromadzenie plenarne, które rozstrzyga strategiczne sprawy. Natomiast w bieżącej pracy operacyjnej członkowie pracują w 11 zespołach kierunków studiów. Korzystamy z usług ponad 1050 ekspertów, w tym 50 studentów, 60 ekspertów zagranicznych oraz 41 osób zajmujących się oceną prawnych warunków prowadzenia studiów. Uchwały o ocenie jakości kształcenia podejmuje prezydium, które tworzą przewodniczący zespołów, przedstawiciel Parlamentu Studentów RP, sekretarz i przewodniczący komisji, czyli 14 osób.

Czyli uchwały o akredytacji.

– Nie używamy tego pojęcia, nie ma go w ustawie ani w dokumentach PKA. Mówimy o uchwałach prezydium komisji, które są wynikiem przeprowadzonej oceny, na jaką składają się samoocena jednostki, wyniki wizytacji oraz analiza zespołu kierunku studiów.

Powiedział Pan, że PKA to agencja publiczna. Czym ona jest formalnie?

– PKA jest zgromadzeniem ekspertów, które wykonuje pewne funkcje publiczne zdefiniowane w ustawie o szkolnictwie wyższym, która stanowi formalną podstawę działania PKA.PKA nie jest urzędem, organem administracji państwowej oraz instytucją państwową, co stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny. Ma to wpływ na odwołania, bowiem od decyzji komisji nie można odwołać się w trybie administracyjnym. W projekcie Partnerstwo dla wiedzy została popełniona pewna niezręczność, którą trzeba skorygować. W punkcie 6.5 jest mowa o tym, że PKA będzie pełnić funkcję organu administracji publicznej w zakresie oceny jakości kształcenia. Mogłoby to prowadzić do utraty niezależności i wiarygodności PKA, ponieważ nie byłoby wtedy jasne, czy realizujemy interes państwowy, czy publiczny. Jednym z fundamentalnych warunków uznawalności naszych decyzji w Europie jest zachowanie niezależności PKA.

Czy widzą Państwo potrzebę stworzenia odrębnej ustawy o PKA?

– Nie. Wystarczy znowelizować w odpowiednim zakresie prawo o szkolnictwie wyższym.

Jak w praktyce wygląda praca komisji, zwłaszcza ocena jakości kształcenia?

– Ustawa przypisuje komisji dwojakie zadania: ocena jakości kształcenia na kierunkach oraz ocena wniosków o otwarcie nowych kierunków, uczelni. Opiniujemy też propozycje legislacyjne w zakresie szkolnictwa wyższego. Prezydium wyznacza z góry na cały rok kalendarzowy listę kierunków i uczelni do wizytacji, ogłaszając ją na stronie internetowej. Następnie prosimy o raport samooceny jednostki, które wizytujemy. Sekretarz wyznacza skład zespołu wizytującego, który jedzie do jednostki...

Na czyj koszt?

– Wszystkie opłaty pokrywane są z budżetu państwa i jest to ewenement w skali europejskiej, bo większość akredytacji jest opłacana przez uczelnie. Zatem przy wielu kierunkach uczelnia wydaje na akredytacje sporo pieniędzy. My uważamy jednak, że jakość kształcenia jest dobrem z tzw. pozytywnymi efektami zewnętrznymi, tj. przynosi pozytywne skutki także tym, którzy nie uczestniczą w jego produkcji i konsumpcji. Człowiek wykształcony przynosi korzyści nie tylko sobie, ale także społeczeństwu, rodzinie, państwu. Podkreślam to, bo w Polsce artykułowane są poglądy, nawet przez niektórych rektorów, że wykształcenie jest dobrem rynkowym i konkurencja wymusza wysoką jakość kształcenia. Brak jednak dowodów na taką tezę, nawet w systemie anglosaskim.

Stany Zjednoczone, gdzie edukacja wyższa jest zupełnie urynkowiona, są stawiane za wzór w tym zakresie.

– Jednak w ostatnich latach czesne gwałtownie wzrosło – średnio o ok. 30 proc. – wbrew zasadom wolnego rynku i konkurencji. W raporcie federalnej Komisji ds. Przyszłości Wyższego Wykształcenia stwierdza się wprost, że szkolnictwo amerykańskie musi odejść od systemu zbudowanego na reputacji do systemu opartego na efektach kształcenia. Dobrze funkcjonujący rynek zależy m.in. od wiarygodnej i łatwo dostępnej informacji o jakości i cenie kształcenia oraz jej relacji do jakości. Akredytacja ma w Stanach długą tradycję i jest dobrze rozwinięta. Istnieje 100 wiarygodnych, regionalnych i środowiskowych agencji akredytacyjnych, ale wspomniany raport i inne opracowania wskazują, że agencje akredytacyjne nie dostrzegły w porę problemów z jakością i nie gwarantują realizacji interesu publicznego. Podobnie krytykowana jest ostatnio i to zarówno przez środowisko akademickie, rząd, parlament oraz media angielska agencja akredytacyjna, powołana przez uczelnie, a stawiana często za wzór innym agencjom europejskim. Jeden z trendów, które obecnie obserwujemy, to konsolidacja różnych agencji akredytacyjnych w jedną agencję narodową. W Austrii, gdzie akredytacji podlegały tylko uczelnie prywatne, a nie publiczne, proces łączenia się agencji zainicjowany został odgórnie przez ministerstwo. Nawet w USA w dyskusjach wysuwana jest koncepcja powołania ogólnokrajowej agencji akredytacyjnej.

Pod adresem PKA także padają różne zarzuty. Zapewne też oceny negatywne bywają powodem wzywania komisji do sądu?

– Zdarzają się nam takie sytuacje. Nie zawsze powodem jest ocena negatywna. Kiedyś zostaliśmy postawieni przed sądem, gdyż uczelnia uznała, że publikacja wyniku oceny narusza jej dobre imię.

Często pozywają was uczelnie publiczne?

– W większości jednak niepubliczne. Pamiętam jeden przypadek uczelni publicznej. To jej odwołanie trafiło na wokandę NSA, który orzekł, że PKA nie jest ani organem nadzoru nad uczelniami, ani organem państwowym.

Jakie są koszty akredytacji w Polsce?

– Budżet PKA to 0,068 proc. wydatków na szkolnictwo wyższe. Chyba najmniej w Europie. Chcielibyśmy mieć 0,1 proc., czyli 10 promili. Weźmy rynek hiszpański: niecałe 1,5 mln studentów (u nas prawie 2 mln), 75 uczelni, z tego 25 prywatnych i narodowa komisja akredytacyjna, w której biurze pracuje 76 osób, a budżet jest 8 razy większy od naszego. My mamy ok. 2 mln euro, oni 16 mln euro. Nawet, jeśli uwzględnimy zakres ich zadań – wykonują zadania, które u nas realizuje Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów – to różnica budżetów jest ogromna. Chcemy utrzymać bezpłatny charakter akredytacji, bo jest to sytuacja czysta z punktu widzenia obiektywności formułowania ocen.

Wróćmy do wizytacji...

– Główną część pracy, czyli wizytację i ocenę jakości kształcenia wykonują zespoły oceniające i zespoły ds. kierunków studiów. Po zakończeniu wizytacji eksperci piszą raporty cząstkowe analizujące poszczególne elementy jakości (program studiów, kadra, infrastruktura, wewnętrzny system zapewniania jakości itp.), które są syntetyzowane przez przewodniczącego zespołu wizytującego. Raport zbiorczy zostaje wysłany do uczelni, która może ustosunkować się do jego treści. Następnie raport i stanowisko uczelni jest przedmiotem dyskusji w zespole kierunków studiów, który proponuje Prezydium końcową ocenę wraz z uzasadnieniem. Prezydium PKA podejmuje uchwałę w sprawie oceny.

Czy często zdarzają się sytuacje, że uchwała prezydium różni się od propozycji zespołu?

– Sporadycznie. Najwięcej dyskusji wywołują oceny skrajne, czyli negatywne i wyróżniające. Uchwała prezydium przesyłana jest do uczelni, która ma szansę na reakcję, odwołanie. Gremium odwoławczym jest prezydium i zespół ds. kierunku kształcenia.

Jak znaczny jest odsetek ocen skrajnych?

– Jest ich niewiele, ale zajmują nam najwięcej czasu. Dotychczas wydaliśmy ponad 2700 ocen kierunków studiów i 3810 wniosków o uruchomienie nowych uczelni, kierunków. Oceniliśmy programy w 372 uczelniach, w 62 nie. W jeszcze nie ocenionych jednostkach i kierunkach (13 – najczęściej nowoutworzonych, bez absolwentów) kształci się ok. 2 proc. studentów.

Jaka jest rola PKA w zamykaniu najsłabszych uczelni, które nie spełniają żadnych standardów?

– Negatywna ocena PKA może być początkiem drogi do likwidacji uczelni. Jednak to nie komisja, ale minister podejmuje decyzję o zamknięciu uczelni lub zawieszeniu naboru na źle oceniony kierunek. Obecnie w likwidacji jest 14 uczelni prywatnych.

Jak ocenia Pan wkład studentów w pracę PKA?

– Jesteśmy jedną z agencji, która ma w tym względzie sukcesy. Mamy dobry system rekrutacji i szkoleń. Kandydatów wyłania Parlament Studentów RP. Pracują z zapałem i rzetelnie. Pozytywnie wpływają na studentów ocenianych uczelni, którzy, zwłaszcza w słabszych uczelniach, uczą się wyraźniej artykułować prawa i potrzeby studenckie. Przedostatnia sekcja raportu z wizytacji dotycząca spraw studenckich z reguły wykorzystuje ustalenia eksperta studenckiego i daje zazwyczaj szczegółowy i pogłębiony obraz roli studentów w wewnętrznym systemie zapewniania jakości.

Zapowiadał Pan zmiany w pracy PKA, w tym wprowadzenie oceny instytucji i większe kompetencje dla zespołów.

– Pewne zmiany już wprowadzamy. Zacznijmy od tych drobniejszych, a ważnych. Na posiedzeniu plenarnym w lutym powołaliśmy radę konsultacyjną. W jej skład mogą wchodzić byli przewodniczący komisji, przedstawiciele KRASP, KRZaSP, organizacji pracodawców, zagranicznych agencji akredytacyjnych. Ma ona doradzać PKA w rozwiązaniach strategicznych. Np. chcemy zmienić system odwołań od naszych uchwał. Proponujemy powołanie niezależnego zespołu odwoławczego od decyzji prezydium PKA, które podejmowałoby uchwały dotyczące oceny instytucjonalnej, uczelni lub ich jednostek. W skład takiego zespołu mogliby wejść reprezentanci, KRASP, KRZASP, Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, Parlamentu Studentów. Natomiast od decyzji zespołów, które podejmowałyby uchwały dotyczące oceny jakości kształcenia na danym kierunku, instytucją odwoławczą byłoby prezydium PKA. Te rozwiązania wymagają jednak zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym.

Skąd pomysł na ocenę instytucjonalną?

– Konkretny model oceny instytucjonalnej wymaga wielu pogłębionych analiz i konsultacji. Wprawdzie zdecydowana większość agencji europejskich stosuje akredytację instytucjonalną, ale doświadczenia nie są jednoznaczne. Obecnie mamy przykład agencji z Anglii, Danii i Szwecji, które rezygnują z czystego audytu instytucjonalnego i powracają do oceny jakości na poziomie kierunku studiów. Europejskie doświadczenia z akredytacją są stosunkowo nowe. Pierwsza publiczna agencja powstała w Niemczech w 1999 r., a standardy i zalecenia ENQA przyjęte zostały przez ministrów szkolnictwa wyższego w 2005 r.

Zatem nie jesteśmy w tym względzie zapóźnieni, bo komisje środowiskowe powstały nawet wcześniej, a PKA niewiele później.

– Oczywiście. Działamy w głównym nurcie. Dowodem jest nasza obecność wśród zaledwie 9 agencji wpisanych do europejskiego rejestru EQAR, ale to nie znaczy, że nie korzystamy z doświadczeń innych krajów.

Ale to przecież pierwsze akredytacje środowiskowe sprawiły, że dziś oceniamy kierunki kształcenia, a nie uczelnie.

– System, nad którym się zastanawiamy, będzie mieszany, tak jak w innych krajach. Zachowamy ocenę kierunków studiów związanych z zawodami regulowanymi, np. medycznymi, i w tych uczelniach, które nie mają dojrzałych wewnętrznych systemów zapewniania odpowiedniej jakości na poziomie realizowanego kierunku. Natomiast w uczelniach, które uzyskały pozytywną ocenę jakości na poziomie kierunku, dokonamy oceny instytucjonalnej. Podobne rozwiązania wprowadzane są w agencji holenderskiej. Dotychczas NVAO oceniała tylko programy, teraz wprowadza ocenę uczelni instytucjonalną tam, gdzie jakość kształcenia na poziomie programów jest dobra. Natomiast, jeśli są wątpliwości co do zdolności zapewnienia wysokiej jakości programu studiów przez uczelnię, to wszystkie kierunki mają podlegać ocenie. W systemie niemieckim w ramach oceny instytucjonalnej oceniać się będzie 40 proc. kierunków.

Jak będzie wyglądała ocena instytucjonalna w Polsce?

– Przede wszystkim przyjrzymy się misji, strategii, deklarowanym celom kształcenia i ich odzwierciedleniu w programach studiów. Sprawdzimy, kto uczestniczy w formułowaniu efektów uczenia się i w jaki sposób uczelnia je mierzy. Kluczowe znaczenie mieć będzie badanie wewnętrznego systemu zapewniania jakości. Naturalnie z pola widzenia nie może zniknąć ocena warunków, kadrowych, infrastrukturalnych realizowanych programów studiów. Tymczasem wiele jednostek dosłownie kopiuje zapisy zawarte w minimalnych standardami ministerstwa, niektóre uczelnie nie mają formalnie sformułowanej misji bądź strategii To może oznaczać, że nie są przygotowane do samodzielnego tworzenia programów studiów uwzględniających efekty uczenia się.

Mówi Pan o dużych uczelniach publicznych?

One zazwyczaj mają i misję, i strategię, ale często na tak dużym stopniu ogólności, że trudno je przełożyć na konkretne cele strategiczne. Niekiedy brakuje przełożenia między celami kształcenia a programem studiowania. Np. uczelnia pisze w misji, że przygotowuje absolwentów do konkurencji na europejskim rynku pracy, ale nie znajdujemy informacji, na których zajęciach kształtowane są takie kompetencje absolwenta?

Coraz częściej w kształceniu wiedza jest uzupełniana o umiejętności. Czy one także są brane pod uwagę w ocenie?

– Są trzy wymiary efektów uczenia się: wiedza, umiejętności i postawy. W tej chwili tylko częściowo są uwzględnione w minimalnych standardach kształcenia. Rewolucją będzie wdrożenie krajowych ram kwalifikacyjnych i swobody uczelni w kształtowaniu treści programów studiów (zniknie centralna lista kierunków studiów), co zmieni optykę patrzenia na kształcenie. Propozycje tzw. generycznych (obejmujących wszystkie programy studiów) efektów uczenia się w wymienionych wymiarach na trzech poziomach kształcenia wyższego zostały już przygotowane. Następnie powinny być wypracowane bardziej szczegółowe opisy efektów uczenia się dla poszczególnych dziedzin, grup kierunków. Umożliwi to nawiązanie dialogu z podmiotami działającymi na rynku pracy. Obecnie opisy stanowisk pracy przygotowywane przez pracodawców, opisy zawodów MPiPS, wymogi formułowane w ofertach pracy w niewielkim stopniu pasują do opisu umiejętności prezentowanych w szkolnictwie wyższym. W procesie oceny jakości kształcenia punktem wyjścia będą przede wszystkim efekty uczenia się zawarte w programach studiów i faktycznie zrealizowane na rynku pracy. Chociaż ocena tego ostatniego aspektu należy do najtrudniejszych zadań uczelni i agencji akredytacyjnych. PKA przygotowuje się do nadchodzących zmian podejmując stosowne uchwały dotyczące efektów kształcenia oraz wewnętrznych systemów zapewniania jakości. W trakcie dokonywanej oceny badamy m.in., w jakim stopniu deklarowane umiejętności i wiedza demonstrowane są w pracach dyplomowych. Czy uczelnia współpracuje z pracodawcami w kształtowaniu tzw. sylwetki absolwenta i czy monitoruje wykorzystanie nabytych kompetencji na rynku pracy. Często powiązanie programu studiów z efektami uczenia się jest niewielkie. Np. temat pracy dyplomowej nie ma nic wspólnego z profilem kierunku studiów czy specjalności, nie wykorzystuje się literatury zagranicznej, czyli deklaracja o kompetencjach językowych absolwenta jest niepotwierdzona.

Pomówmy o innych zmianach w pracy PKA.

– Od tego roku po każdej wizytacji wysyłamy do wizytowanej jednostki ankietę, w której pytamy o ocenę jakości pracy zespołu oceniającego. Mamy już ponad 60 odpowiedzi. Sugestie uczelni co zmienić w praktyce akredytacji są cenne dla projektowania dalszych zmian. Powołaliśmy również zespół do spraw etyki, który przygotował projekt kodeksu etycznego eksperta i członka PKA. Odrębne grupy robocze pracują nad problematyką uwzględniania efektów uczenia się w procesie akredytacji oraz polityki informowania o wynikach pracy PKA.

Rozmawiał Piotr Kieraciński